Wiatrodziej okładka

Średnia Ocena:


Wiatrodziej

Życie Merika nie jest łatwe. Niedawno utracił najlepszego przyjaciela, a do tego właśnie spłonął mu okręt. Za wszystkim stoi jego siostra Vivia, która chce się pozbyć młodego księcia i zasiąść na tronie. Na domiar złego Czaroziemie właśnie stają w obliczu wojny. Świat słynny Merikowi bezpowrotnie odchodzi w przeszłość.Safi i Iseult wpadły w nie mniejsze kłopoty. Ponownie zostały rozdzielone i nie wiadomo, czy jeszcze kiedykolwiek się spotkają. Safi towarzyszy cesarzowej, a po piętach depczą im piekielni bardowie. Każdy chce mieć potężną prawdodziejkę po własnej stronie, bowiem jej moc może zdecydować o powodzeniu w rozgrywkach politycznych. Z kolei Iseult po raz następny musi się zmierzyć z okrutnym krwiodziejem. A może powinna mu zaufać?Świat, w którym zechcesz zamieszkać na zawsze!- Alexandra Bracken„Wiatrodziej” to gnająca akcja, wyraziste postacie a także zjawiskowy świat „Prawdodziejki” rozwinięte i pomnożone przez dwa.– Maja Kłodawska, Maja K.„Prawdodziejka” doczekała się świetnej, bogatej kontynuacji, która podsyca oczekiwanie na zakończenie cyklu!– Ewa Mędrzecka, Cat VlogujeJest moc. Jest mrok. Jest rozmach i brak sztampy. Są emocje, nietuzinkowi bohaterowie i historia, która wciąga od pierwszych stron. Fabuła, która zaskakuje złożonością i świat pełen magii a także potyczki o władzę, w którym nic nie jest pewne i niejedno może zaskoczyć.– Marta Korkus, OkiemMKBezgraniczna przyjaźń na wieki, miłość rodząca się w bólach, potyczka niezła ze złem – to wszystko znajdziecie w twórczości Susan Dennard. Sarah J. Maas nie pomyliła się, „Prawdodziejka” weszła do kanonu, a my możemy dać się oczarować „Wiatrodziejowi”.– Kinga Maszota, KiniaBook

Szczegóły
Tytuł Wiatrodziej
Autor: Dennard Susan
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Wydawnictwo SQN
Rok wydania: 2017
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Wiatrodziej w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Wiatrodziej PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Sun Reads

    Wydarzenia w "Wiatrodzieju" są kontynuacją historii, którą otrzymaliśmy w Prawdzodziejce. Będę całkowicie szczera, naprawdę ciężko jest wymyślić spójne streszczenie fabuły tej książki, bo historia całkowicie przemieniła się od pierwszej książki. Mamy księcia Merika, który uczestniczy w krucjacie przeciwko własnej siostrze, księżniczce Vivii. Zdecydował się udowodnić, że ma złe intencje i podróżuje pod fałszywą tożsamością, bo wszyscy uważają, że umarł, gdy jego statek eksplodował. Później mamy podróżującą Safi, trzymającą - o dziwo! - z Krwiodziejem, po tym, jak przeżyliśmy katastrofę. W końcu mamy Iseult i Aeduan na misji odnalezienia Safi. Jednym z powodów, dla których tak bardzo przyciągnęła mnie ta seria jest przyjaźń pomiędzy Safi i Iseult. W Prawdodziejce widzimy wszystkie te chwile najlepszych przyjaciół między dwiema potężnymi kobietami, a a w następnej zostają rozdzielone na całą książkę. Historia jest całkowicie wykluczona w Wiatrodzieju. W Prawdodziejce było tak dużo przygotowań do tej epickiej opowieści, a żadna linia fabularna nie była kontynuowana ani nie została zbadana w drugiej książce. To jest mój główny problem. W pierwszej części było tak wiele podstaw, że tym razem spodziewałam się o dużo więcej akcji. O ile nie było to całkiem nielubiane, żeby dowiedzieć się o tych świeżych sytuacjach, tempo było znacznie wolniejsze niż w jego poprzedniku, a mnie to znudziło. Istnieje też dużo opisów do naśladowania. Wiatrodziej wzrasta do pięciu osobnych narracji. W trakcie opowiadania nastąpiły pewne kluczowe postępy, a prócz tego rola Safi mocno wzrosła. Ogólnie rzecz biorąc, podobał mi się Wiatrodziej,(mimo moich narzekań), lecz spodziewałam się po prostu więcej. Teraz pomiędzy częściami pierwszą i drugą powstaje przepaść i mam tylko nadzieję, że dwie ostatnie spełnią moje oczekiwania. Czy zalecam ?: Jeśli podobała Ci się Prawdodziejka, zdecydowanie poleciłabym kontynuowanie serii, lecz ostrzegam, że cały styl tej historii zmienia się i nie wchodzisz w nią z wysokimi oczekiwaniami. Mam nadzieję, że to potrzebny dodatek do tego, co będzie epicką historią fantasy.

  • Świat Książkoholiczek

    Opis fabuły Życie księcia Merika na pewno nie jest usłane różami. Utracił najlepszego przyjaciela, a zaraz później jego siostra chciała go zabić, wysyłając asasyna, by podpalił jego okręt. Księciu udaje się jednak ujść z życiem, lecz pożar na Janie zostawia trwałe ślady na jego ciele i psychice. Razem z majtkiem Cam ruszają do Lovats, by się zemścić, czego nie ułatwia fakt, że do Czaroziemia nieuchronnie zbliża się wojna. Safi i Iseult również nie mają lekko - być może zostały rozdzielone na zawsze. Prawdodziejka towarzyszy cesarzowej Vanessie, a ścigają je piekielni bardowie. Iseult natomiast po raz następny trafia na krwiodzieja, który jest bardziej zdesperowany, niż chce pokazać. Chłopczykowi Udało mi się dostać tę książkę dzięki promocji punktowej na portalu czytampierwszy.pl. Gdy tylko zobaczyłam ją, bądź co bądź taniej, nie wahałam się ani chwili z zamówieniem, mimo że wiedziałam, że nieprędko przyjdzie mi ją przeczytać. Dzięki chorobie zyskałam trochę czasu i postanowiłam zagłębić się w świecie Czaroziemia. Przyznaję, że niewiele pamiętałam z pierwszego tomu, lecz w trakcie lektury wszystko się wyklarowało. A jak przebiegła moja przygoda z bohaterami Wiatrodzieja? Historia opowiedziana w książce pdf została podzielona na 5 głównych wątków: Safi i Vanessy, Iseult, Aeduana, Merika a także Vivii. Każdy z nich został przedstawiony w narracji trzecioosobowej. Poprzez połączenie się losów postaci, w pewnym momencie dochodzimy do 4, a można nawet powiedzieć, że do 3, wątków. Pomiędzy nimi nie ma równych odstępów, w jednym rozdziale pojawia się jeden albo czasem kilka wątków. Daje to czytelnikowi pewien wynik zaskoczenia i chęć odkrycia, co będzie dalej. Dzięki osobnemu opowiedzeniu historii Vivii, postać siostry Merika staje się nam o dużo bliższa. Zyskujemy również dodatkową perspektywę, która w obliczu licznych mrocznych intryg okazuje się bardzo przydatna. Historia Merika jest natomiast wyjątkowo tragiczna, książę zatraca się w poszukiwaniu samego siebie. Z drugiej strony jest trochę ciapowaty i gdyby nie Cam, który troszczy się o ubrania i jedzenie a także zna miasto jak swoją kieszeń, Merik nie dałby sobie rady. Iseult i Aeduan wydają się oddaleni od całego zgiełku i właściwie nie wchodzą w interakcje z innymi kluczowymi w historii postaciami. Prócz tego jest to oczywiście mój ukochany parring, który prawdopodobnie zdaje sobie sprawę z wzajemnej sympatii. Muszę jednak przyznać, że Iseult nieustanna się dla mnie bardzo mroczna i tajemnicza, przez co nie wiem, jak ją traktować. Safi pozostała natomiast sobą, waleczną domną prawdodziejką, która jest wyjątkowo pomysłowa, a intrygi to jej drugie imię. Na miejscu autorki o dużo bardziej rozbudowałabym jednak jej relację z cesarzową Vanessą. Świat wykreowany przez Susan Dehnard znowu jest przepełniony magią w najróżniejszych formach i postaciach. Autorka bardzo ładnie zwiększyła rolę bóstw, legend i przepowiedni w życiu mieszkańców Czaroziemia. Wszystko, co może wydawać nam się niejasne znajduje własne objaśnienie w magii i to nadaje tej powieści mocnego charakteru. W książce pdf przewija się wiele brutalnych opisów bitew nie tylko z użyciem magii. Nie wiem, czy ktoś prócz mnie to zauważył, lecz Safi i Iseult jako jedyne z głównych bohaterów mają moce, które nie są zbyt pożyteczne w walce. Gdyby nie ich dobre wyszkolenie, nie wiem, czy mielibyśmy jeszcze o kim czytać. Muszę również przyznać się bez bicia, że tracę orientację wśród nazw i położenia królestw Czaroziemia. Gdybym chciała sobie dokładnie wizualizować krainę stworzoną przez Dehnard, musiałabym co chwilę patrzeć na mapkę (wielki plus, że takową znajdziemy w książce!) i wypisać sobie gdzieś, skąd kto pochodzi. Na szczęście nie jest to niezbędne dla czytania i przeżywania przygód bohaterów, więc w pewnym momencie odpuściłam. Przyznaję, że tę opowieść czyta się wolno. Spędzamy ponad nią godzinę, a czytamy tylko 30-40 stron, bo nie można sobie pozwolić na ominięcie jakiegokolwiek elementu. Jednakże na tych 30 przeczytanych stronach losy się tyle, co na 100 w innej książce. Język, jakim posługuje się autorka jest płynny, pozbawiony wulgaryzmów i może trafić do każdej grupy wiekowej. Wiatrodziej został bardzo ładnie wydany, pasuje do pierwszego tomu serii i mimo noszenia go w plecaku czy torebce, nie zniszczył się. Jest to przykład na to, że można wydać solidną opowieść w miękkiej okładce. W całości nie doszukałam się ani jednego małego błędu, więc Wiatrodziej zajmuje jedno z pierwszych miejsc jeśli chodzi o tłumaczenie i korektę. Zalecam tę książkę wszystkim, którzy chcą poznać dalsze dzieje bohaterów Prawdodziejki, a całą serię tym, którym brak w życiu odrobiny magii.

  • Anonim

    Merik nie ma w życiu lekko. Niedawno utracił własnego najlepszego przyjaciela, a teraz ledwo uszedł z życiem po tym, jak jego statek został zaatakowany przez Skrytobójcę i spłonął. Jednak nie obyło się bez żadnych obrażeń, bowiem został on poważnie poparzony i poraniony, a reszta załogi nie dała porady się ocalić. Książę Nubereyny podejrzewa, iż to jego siostra mogła stać za tym zamachem i czyhać na jego życie. Postanawia się ukrywać przed wszystkimi fakt, że przeżył i dołożyć wszelkich starań, aby przeszkodzić krewnej w objęciu tronu. Safiyi i Iseult, szczęście też nie dopisuje. Więzisiostry wpakowały się w kolejne kłopoty i znowu zostały rozdzielone. I wydawać by się mogło, że tym razem ich rozłąka będzie wieczna i kobiety już nigdy więcej się nie spotkają. Safiya w towarzystwie Imperatorki Vanessy zmierza do Marstoku z oddziałem Piekielnych Bardów, który depcze im po piętach. Natomiast Iseult ucieka w głąb Ziemi Niczyjej, goniona przez Rozszczepieńców. Susan Dennard po raz następny zaserwowała nam świetną lekturę. Autorka rzuca nas na głęboką wodę, już od pierwszych stron fundując dynamiczną akcję, która pędzi na łeb, na szyję. Fabuła tym razem najbardziej skupia się na księżniczce Vivi i księciu Meriku. Do głosu dochodzi większa liczba narratorów, która poszerza nasz pogląd na zaistniałe sprawy i ukazuje co losy się w poszczególnych częściach Czaroziemi. Co zaskakujące, zabieg ten wyszedł naprawdę dobrze. Prosto się połapać w tym wszystkim. Sprawia wrażenie spójności i wzajemnej zależności. Intryga napędza intrygę, a czytelnik trwa w emocjonującej niepewności dalszego rozwoju wydarzeń. Ze zniecierpliwieniem wyczekuję kolejnego tomu, bo i tym razem Susan zostawiła dużo rozwiniętych wątków, które pozostawiają dużo pytań bez odpowiedzi.

  • tiggerss

    Wiatrodziej to kontynuacja naprawdę magicznej serii, która z każdym epizodem zaczyna wchłaniać nas w własną zagadkową podróż. Zacznijmy od tego, że drugi tom jest o dużo lepszy od poprzedniego. Pewnie jest to spowodowane już poznanym przez nas światem a także bohaterami. Jednak to nie oznacza, że każdemu powinniśmy ufać. Za rogiem zawsze może czekać zasadzka w postaci czarodzieja, stwora albo czegoś co kryje się w środku nas. Styl autorki jest naprawdę interesujący. Wciąga od samych pierwszych stron. Pisarka dała nam dużo akcji, która dzieję się całą książkę co jest na duży plus. Przez to nie da się nudzić czytając ją. Mamy dołożone nowe wątki, które sprawiają, że opowieść jest coraz bardziej ciekawsza i mamy szanse zrozumieć nie których bohaterów bardziej niż w pierwszym tomie. Bohaterowie książki po prostu oczarowali mnie własną osobą, bardziej niż w pierwszym tomie. Widać jak się zmienili. Zaczynają dostrzegać rzeczy, których wcześniej nie zauważali. Zaczynają dojrzewać. Każdy z nich ma teraz własną drogę do przejścia i pokonanie swoich słabości. Muszę bardzo pochwalić to, że mamy teraz podział na więcej narracji. Możemy zobaczyć powieści z wielu par oczu. Poczuć to co inne postacie czują i dowiedzieć się co dokładnie się u nich dzieje. Fabuła powieści zaczyna się coraz bardziej rozwijać. Zaczynamy coraz bardziej wchodzić w tą mroczną sferę historii. Mamy dużo zwrotów akcji, które na pewno nie jedną osobę zwalą z nóg i zaskoczą. Książka ebook naprawdę mnie mile zaskoczyła. Skrywa dużo tajemnic, przygód a także niesamowitego humoru. Doskonała na jesienne wieczory. Nie tylko dlatego, że okładka powieści idealnie pasuje do tej pory. Jest przyjemna i na pewno oczaruję nie tylko jedną osobę. Osobiście już nie mogę doczekać się następnego tomu jak i też dodatku do tej serii. Czekam z niecierpliwością na dalsze dzieje ze świata Czaroziemia.

  • Stella_Aga

    Napisanie kontynuacji jakiejś książki jest trudną sztuką i to niezależnie od tego, czy twórca z góry planował np. trylogię, czy również po prostu postanowił dopisać ciąg dalszy do własnej powieści. Jakiś czas temu miałam okazję przeczytać Prawdodziejkę autorstwa Susan Dennard i książka ebook zainteresowała mnie do tego stopnia, że z olbrzymią radością sięgnęłam po drugi tom. Czy okazał się on równie dobry, a może lepszy od poprzedniego? Na Merika spadło ostatnio dużo tragedii. Jego najlepszy przyjaciel zginął, a siostra Vivia postanowiła się go pozbyć, żeby móc objąć tron i w efekcie jego okręt spłonął. Czy wiatrodziej Merik uniknie czyhających na niego niebezpieczeństw? Też Safi i Iseult mają kłopoty. Wielu osobom zależy na mocach Safi, bowiem może to być ważne dla polityki. Z kolei Iseult stale boryka się z krwiodziejem i w końcu uświadamia sobie, że może muszą współpracować... Tymczasem Czaroziemie ogarnia wojna i dużo Nubrevenów liczy na zagadkową Furię... Czy ktokolwiek wyjdzie z tego cało? Kontynuacja niestety nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia. Niby czytało się ją całkiem sprawnie i działo się dość dużo, lecz czegoś brakowało. Nie dostałam takich emocji jak w poprzedniej części, choć okazji na to było naprawdę sporo. W drugiej części każdej serii powinno pojawić się coś nowego, coś, co ożywi akcję, tymczasem wydaje mi się, że czytelnicy nie dostali nic ponadto to, czego spokojnie mogli się już spodziewać. Oczywiście nie myślcie, że książka ebook była nudna, ponieważ to nieprawda, lecz czuć niedosyt. Poza tym zdarzały się takie momenty, w których zaczynałam się nieco gubić. Prawdopodobnie pewne rzeczy zostały zbyt słabo wyjaśnione. Muszę przyznać, że pomimo tego niedosytu, trzeba pochwalić wykreowanie bohaterów. Wydaje mi się, że w tej części są ciekawsi. Może nie ma między nimi już takich emocji i takiej chemii jak w pierwszej części, lecz ich cechy są wyraźniejsze i ciekawsze. Bardzo intrygująca jest chociażby Vivia, która nie pełni wcale roli klasycznego czarnego charakteru. Zainteresowała mnie też postać krwiodzieja, bowiem on także jest bardzo niejednoznaczny. Prócz tego pojawiają się również nowi bohaterowie, chociażby udająca chłopaka Cam. O czym jest ta część? Przede wszystkim o stawianiu czoła przeciwnościom i o wielkiej determinacji w dążeniu do celu. Znajdziecie tu także trochę skomplikowanych relacji rodzinnych, politycznych i nie tylko. Książka ebook każe zadać sobie pytanie, czy możliwe jest dogadanie się z wrogiem. Myślę, że każdy, kto przeczytał pierwszą element i przypadła mu ona do gustu, powinien sięgnąć też i po tę, choć uprzedzam, że lepiej nie spodziewać się, iż okaże się lepsza od poprzedniczki. Pomimo tego nie żałuję spędzonych z nią chwil, a gdy zostanie wydana trzecia, też ją przeczytam.

  • klaudja96

    Im wyżej się wzbijesz, tym bardziej zaboli gdy upadniesz. Nie mogłam się doczekać mojego powrotu do Czaroziemii. Książka ebook odkąd odnalazła się na mojej półce po prostu rozpraszała mnie własną obecnością i domagała się uwagi. Nie mogłam się oprzeć i porzuciłam wszystko na rzecz Wiatrodzieja. Na plus jest to, że w tej części jest więcej moich dwóch ulubionych bohaterów. Aeduana i Merika. Ich dwóch po prostu kocham. Mogłam odkrywać kolejne tajemnice. Oczywiście nie zabrakło Iseult, którą również bardzo lubię. Został również rozwinięty wątek Lalkarki, lecz stale jest ona jedną olbrzymią tajemnicą. Jest również ta Nieszczęsna Safi. Przez 90% książki doprowadzała mnie do szaleństwa. Ciągle mnie irytowała. Ogarnęła się dopiero pod koniec. Jeśli wyślesz moją duszę za ostatni szelf, twoja pomknie w ślad za nią. Więziobracia do końca. W tym tomie jest jeszcze więcej sekretów i zagadek. Prawdodziejka miała w sobie wiele polityki. Tutaj również jest ona obecna, lecz nie przebija się aż tak na pierwszy plan. Bardziej od bohaterów wolę świat jaki wykreowała autorka. Ciekawi mnie jak został zbudowany i jakie kryje tajemnice. Motyw Prastudni bardzo mnie ciekawi. Już nie mogę się doczekać tego jak to się wszystko rozwinie. Ta element podoba mi się bardziej niż pierwsza. Nawet okładka trafiła w mój gust. Jest w podobnym stylu jak pierwszy tom.

  • Wioleta

    Na statku, w którym podróżuje Merik dochodzi do zamachu. Facet ledwo uchodzi z życiem. Doznaje szereg obrażeń fizycznych, jest bardzo poparzony i poraniony, cudem dociera na ląd. Podejrzewa, że za wszystkim stoi jego siostra Vivia, która nie cofnie się przed niczym, aby pozbyć się księcia i zasiąść na tronie. Tymczasem więziosiostry Safi i Iseult ponownie zostają rozdzielone i nie wiadomo czy kiedykolwiek jeszcze się spotkają. Pierwsza z nich przebywa na statku w towarzystwie cesarzowej Vanessy, lecz ich spokój też nie potrwa zbyt długo, bo na skutek pewnych zdarzeń będą zmuszone wyruszyć na ląd. Iseult natomiast w tym okresie ucieka przed rozszczepieńcami, lecz to nie jedyny jej kłopot, bo pojawia się także krwiodziej, który dostał zlecenie wytropienia więzodziejki. Jak można zauważyć w drugim tomie bohaterowie zostali rozdzieleni. Śledzimy wydarzenia z czterech różnorakich punktów widzenia w różnorakich miejscach Czaroziemu. Mogłoby się wydawać, że jest to jeden duży chaos, lecz wbrew przypuszczeniom dzieje głównych bohaterów w fajny sposób przeplatają się ze sobą. Akcja książki rozpoczyna się dwa tygodnie po zakończeniu zdarzeń z "Prawdodziejki". Autorka postanowiła nie robić żadnych przeskoków w okresie ani miejscu, dlatego przejście z pierwszego do drugiego tomu jest bardzo naturalne, co sprawia, że akcja nie zwalnia ani na moment, a wręcz przeciwnie jeszcze bardziej nabiera tempa. Czytając odczuwamy dużo emocji, z zaciekawieniem, obawą i zapartym tchem śledzimy dalsze dzieje naszych ulubionych bohaterów. Krainę Czaroziemie zgodnie z przypuszczeniami opanowuje wojna w skutek czego nie brakuje konfliktów politycznych, nieporozumień czy chwilowych sojuszy. Świat, który wykreowała Dennard jest bardzo rozbudowany i skomplikowany, dlatego radziłabym sięgnąć po "Wiatrodzieja" zaraz po skończeniu "Prawdodziejki", bo w innym wypadku bardzo prosto zapomnieć ważne szczegóły, które mają wielki wpływa na nowe wydarzenia. W książce pdf pojawia się także świeża znacząca postać, lecz niestety nie zdradzę Wam niczego więcej, bo nie chcę spoilerować :) Jeśli komuś nie do końca podobała się "Prawdodziejka", bo było w niej wiele o tym jak wygląda przedstawiony świat i sytuacja polityczna a także jak działa magia, a brakowało akcji i emocji to muszę powiedzieć Wam, że "Wiatrodziej" jest naprawdę wiele lepszy. Czytając drugi tom ani przez chwilę się nie nudziłam, a akcja pędziła jak szalona, nie dając nawet chwili czasu na wytchnienie. Podsumowując "Wiatrodziej" to naprawdę idealna kontynuacja, w której nie brakuje akcji, emocji, świetnych bohaterów czy konfliktów politycznych. Książkę czyta się naprawdę dynamicznie i z dużym zaciekawieniem. Cieszę się, że drugi tom wypadł jeszcze lepiej niż poprzedni i już nie mogę doczekać się kolejnej części, którą z pewnością przeczytam. Jeśli macie ochotę sięgnąć po "Prawdodziejkę" albo "Wiatrodzieja" to szczerze Was do tego zachęcam! Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non. zapoczytalna.blogspot.com

  • Patrycaj Lizik

    Wiatrodziej to kontynuacja Prawdodziejki - książki, w której zakochałam się od pierwszej strony... Susan Dennard wykreowała zupełnie nowy, inny niż dotychczas, świat. Nowi ludzie, nowe magie i inne przygodny. W Wiatrodzieju narracja jest podzielona na głównych bohaterów, którzy mają swoje, odrębne misje i cele do wykonania. Wszystkich jednak łączy przeszłość... Iseult, Aeudan, Safi, Merik i Vivia... Merik i Vivia - rodzeństwo, całkowicie od siebie różne, połączone więzią krwi i tym samym celem - dobrem Nubrevny. Iseult i Safi - więziosiostry, które po raz następny zostają rozłączone i popadają w tarapaty. I w końcu, Aeudan - Krwiodziej, który sam nie wie, komu powinien służyć, z kim współpracować i czy oszczędzić życie osobie, na którą dostał zlecenie... Wiatrodziej to pełna pasji, przygodny i fantastyki książka, która całkowicie skradła, pewnie nie tylko moje serce. Jeżeli szukasz przygód, fantastyki, dobrej zabawy, książki, która nie kończy się romansem któregoś z głównych bohaterów - seria Czaroziemie jest dla ciebie! Jeżeli sądzisz, że druga element serii będzie gorsza, zawiedziesz się... Wiatrodziej jest jeszcze lepszy od Prawdodziejki... Intrygi, zamieszki, przygody i opresje... Wiatrodziej przybliży ci historię Czaroziemia i sprawi, że z niecierpliwością będziesz czekać na następną element - Krwiodziej...

  • Dziewczyna z książkami

    Zacznę może od tego, że ten tom podobał mi się bardziej, niżeli jego poprzednik. Widać tu wyraźnie większą konsekwencję w tworzeniu, ciekawsze rozwinięcie wątków, staranniejsze budowanie relacji. Istotą tej części jest akcja; dynamiczna, nieprzerwana, zaskakująca. Czytelnik nigdy nie wie, zza którego rogu wyjdzie wróg, a zza którego przyjaciel, jakie stworzy, czy również stwory wypełzną z ciemności, bądź jakie decyzje podejmą bohaterowie. Co najciekawsze, to ostatni powód niepewności, wydaje się być najbardziej absorbującym czytelnika elementem. Tak jak w poprzedniej części, to przyjaźń tworzyła jeden z najistotniejszych elementów, tak w tym tomie zepchnięte na poboczne, stale jednak ważna, ustąpiła innych relacjom, których rozwój stanowi intrygujący dla odbiorcy wątek. W przypadku serii Susan Dennerd, a w szczególności Wiatrodzieja można z czystym serce orzec, iż romans stanowi szczątkowy fragment tej snutej przez Amerykankę opowieści. Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że... nie występuje. Autorka w tej części nieomal całą własną uwagę poświęciła budowie świata otaczającego stworzonych przez nią bohaterów a także ich uwiarygadnianiu. Poznajemy, głównie dzięki podzielonej na najistotniejsze postacie narracji, ich przeszłość, motywacje, cele a także pobudki warunkujące obierane przez nich w życiu ścieżki. Stają się oni wielowymiarowi a także niezdominowani jedynie przez władające nimi uczucia, jak to czyni wielu pisarzy fantastyki, spychając tym samym na dalszy świat to, co w tym gatunku najistotniejsze - świat, postacie, magię i wyobraźnię. O świecie mówiąc, Wiatrodziej upewnił mnie jedynie w przekonaniu, które towarzyszyło mi podczas lektury Prawdodziejki; mianowicie, że fantazja Susan Dennard musi być naprawdę ciekawym miejscem. Stworzyła ona bowiem wyjątkowo przemyślany, misterny świat, któremu wiarygodności autorka przydaje z każdym rozdziałem, wplatając między dialogi a także akcję ciekawostki, wierzenia, opisy otaczającego postacie, pełnego magii a także brutalności świata. Nie jest to również taka lekka i przyjemna fantastyka. Używając słynnego wyrażenia, które doskonale oddaje sytuacje w książce pdf przedstawione - trup ściele się gęsto. Razem z bohaterami nieomal od pierwszych stron wpadamy w wir wydarzeń, który wydaje się nie kończyć. Jedno wydarzenie swym końcem, pobudza kolejne do życia. Wynik dynamizmu podjudza dodatkowo fakt, iż szczególnie przy zakończeniu tomu epizody są bardzo krótkie. Dowiadując się o zwrocie akcji w narracji jednego bohatera, zostajemy brutalnie przerzuceniu do opowieści kolejnych, mogąc poznać rozwiązanie tragicznych wydarzeń dopiero po pokonaniu kilku, niekiedy równie emocjonujących rozdziałów. Też język, którym napisana jest opowieść sprawia, że czytelnik pędzi pomiędzy stronami nieuchronnie zmierzając ku zakończeniu, szybciej niżeli by sobie tego życzył. Susan Dennard pisze w sposób, który pozwala płynnie a także dynamicznie przeskakiwać pomiędzy rozdziałami. Nie jest to jednak mowa przeciętny, powszechnie w literaturze młodzieżowej spotykany. Niewątpliwie odznacza się on pewną charakterystyczną nutą, która pozwoliłaby czytelnikowi odróżnić element książki Dennard od innego autora z tego gatunku. Należy jednak pamiętać, iż nie jest to mowa górnolotny, przeznaczony raczej dla młodego odbiorcy, który swą płynnością a także dynamizmem sprawia, że lektura jest jeszcze szybsza i przyjemniejsza. W tej części też odbiorca nie jest tak bardzo zasypywany utworzonymi przez autorkę na potrzeby powieści nazwami, które sprawiały taką trudność we wciągnięciu się w książkę przy początku części pierwszej historii czarodziejów z Czaroziem. Podsumowując, mogę Wam polecić serię Susan Dennard. To naprawdę niezły kawałek fantastyki, któremu coraz mniej brakuje do topowych powieści z tego gatunku. Jeśli progres jest możliwie stały, następna element (Krwiodziej) będzie jedną z moich najbardziej wyczekiwanych premier tego, bądź przyszłego roku. Myślę, że warto postawić stopę na Czaroziemiu, razem z Safi i Iseult pakować się w kolejne tarapaty, uciekać przed Krwiodziejem, umierać... ale nie do końca a także szukać zemsty, nawet jeśli osoba, w którą stronę jest ona wymierzona, należy do naszej rodziny. Pełna akcji, z oryginalnym, interesującym światem a także wyrazistymi bohaterami - oto idealne podsumowanie dzieła młodej, amerykańskiej pisarki a także przyjaciółki Sarah J. Maas.

  • Bookendorfina Izabela Pycio

    "Ale dopiero w śmierci mogli pojąć istotę życia. A tylko żyjąc, zmienią świat." Też w drugim tomie potęga magii przenika scenariusz wydarzeń i determinuje dzieje bohaterów. Teraz bardziej niż kiedykolwiek, zmuszeni są polegać na swoich nieprzeciętnych mocach, umiejętności przezwyciężania potęgujących się kłopotów i stawienia czoła groźnym wyzwaniom. Stale nadrzędnym celem okazuje się dobro Czaroziem, lecz żeby go osiągnąć trzeba wyjść zwycięsko z wielu ryzykownych bitew i zabójczych walk. Susan Dennard zafundowała postaciom potężny cyklon wyjątkowych przygód, ucieczek, pogoni, porwań, konspiracji i demaskacji. Piekielne moce próbują zapanować ponad światem, skrytobójcze ataki kryją się na każdym kroku, zaś białe magiczne talenty potrafią ukazać także ciemne i zatrważające oblicze. Jak temu ma przeciwstawić się uzdrowicielskie czarodziejstwo? Fani intrygującej i dynamicznej akcji, zaskakujących zwrotów, nietuzinkowych splotów losów bohaterów, nie powinni czuć się zawiedzeni. Dynamicznie mkniemy po stronach książki, zasłuchując się w opowiadaną historię, śledząc potęgę i słabości ważnych postaci, niepokojąc się o zasadzki zastawiane na nich przez wrogów. Może brakowało mi ciut bardziej spektakularnego podkręcania napięcia, zwłaszcza, że pierwszy tom "Prawdodziejka" robił to idealnie i rozbudził nadzieje na kontynuację w podobnym klimacie niecierpliwości i stałego trzymania w niepewności. Za to szybkość, z jaką przeskakujemy z wątku na wątek robi wielkie wrażenie, lubię tak prowadzoną narrację, nawet jeśli momentami nieco gubię się, to jednak stała pościg za wieloma perspektywami spojrzenia na przebiegający splot zdarzeń ciekawie wzbogaca odbiór powieści. Podoba mi się styl autorki, lekki, płynny, wciągający, porywający, dbający o detale w kreowaniu świata i profilowaniu bohaterów. Potrafi pozytywnie usposobić do postaci, ponieważ choć nie brak im wad, przywar i niedoskonałości, to chętnie obdarzamy ich sympatią. Wyczekujemy spotkań z Merikiem, Safiyą i Iseult, ich atrakcyjne i frapujące przygody wywołują dużo emocji. Próbujemy zrozumieć niejednoznaczną postawę Vivii, zachowanie Cam niejednokrotnie wywołuje uśmiech, zaś tajemniczość Aeduan wnikliwie przykuwa uwagę. Czy zawarte sojusze i pakty okażą się trwałe i mocne? Komu w tej groźnej rozgrywce można zaufać i w jakim stopniu? Dlaczego tak ważnym staje się podążanie właściwą drogą, kiedy mnóstwo pokus od niej odciąga? Jak zdobyć przekonanie o słuszności bohaterskich czynów? Ciekawa oferta fantasy, zwłaszcza dla młodzieży, idealnie bawi, wciąga w magiczny świat, czyta się z przyjemnością. bookendorfina.pl

  • Nemezis

    Pierwszy tom serii Czaroziemie całkowicie mnie oczarował. Susan Dennard sprawiła się na medal, tworząc "Prawdodziejkę", i bardzo niecierpliwie czekałam na kolejne spotkanie z Safi, Iseult i Merikiem. Sugerując się tytułem, liczyłam zwłaszcza na solidną dawkę przygód tego ostatniego. Lecz czy było warto? Książę Nubrevny jest w poważnym niebezpieczeństwie. Ktoś czyha na jego życie. Choć udaje mu się obronić przed skrytobójcą, jego okręt zostaje doszczętnie spalony, a załoga ginie. Nikt nie wie, że ocalał, a to daje mu sporą przewagę ponad przeciwnikiem. Przekonany, że za zamachem stoi jego siostra, postanawia zdobyć dowody jej winy. Statek Vanessy spotyka taki sam los, jak ten dowodzony przez Merika. Cesarzowa i Safi ledwo uchodzą z życiem. Szczęście dynamicznie je jednak opuszcza - dostają się w ręce piekielnych bardów. Iseult wyrusza na poszukiwanie przyjaciółki, ale jej plany pokrzyżuje kolejne spotkanie z groźnym krwiodziejem. Tym, co bezapelacyjnie wzbudziło mój zachwyt, była okładka - zakapturzona postać z mieczem w dłoni, którą owiewa wiatr unoszący jesienne liście, a w tle burza i miasto w płomieniach - po prostu c u d o. Spodobała mi się jeszcze bardziej niż ta zdobiąca "Prawdodziejkę". Z bólem serca muszę jednak przyznać, że w moim odczuciu to jedyny fragment mogący konkurować z pierwszą częścią cyklu. Liczyłam na opowiadanie skupiającą się wokół Merika, a dostałam... Vivię. Miałam wrażenie, że to ona pojawiała się częściej, lub przynajmniej była bardziej wyrazista niż jej brat. I chociaż historia księżniczki okazała się wyjątkowo interesująca i wciągająca, to jednak pewien niedosyt pozostał. Rozdzielenie bohaterów powinno teoretycznie dać autorce większe pole do popisu - trzy razy więcej fascynujących zdarzeń rozgrywających się w tym samym okresie - lecz moim zdaniem nie wykorzystała tego potencjału w pełni. O ile w przypadku "Prawdodziejki" wszystko toczyło się w zawrotnym tempie, nie dając nikomu ani chwili wytchnienia, o tyle tutaj przestoje akcji jednak się zdarzały. Pojawiły się za to nowe sekrety i kilka intrygujących postaci, jak choćby Cam, Kahina czy Sowa. A niektórzy słynni nam już bohaterowie dali się poznać z zupełnie innej strony... Susan Dennard pierwszą częścią cyklu postawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Chociaż tym razem, jak dla mnie, obyło się bez fajerwerków, to stale bardzo dobra, wciągająca opowieść fantasy. Znajdziemy w niej legendarne stwory, niebezpiecznych piratów, krwawe walki, ukryte podziemne miasto, a nawet zmarłych przywracanych do życia. W moim odczuciu to historia ciut słabsza niż "Prawdodziejka", lecz równie magiczna. Ja z pewnością nie odmówię sobie przyjemności sięgnięcia po kolejny tom, a Wy? ogrodksiazek.blogspot.com

  • kate627

    UWAGA! RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ CZĘŚCI [PRAWDODZIEJKA]! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! Najlepsze zastosowanie: Safi obecnie znajduje się na usługach cesarzowej Marstoku. Iseult szuka jej niestrudzenie. Krwiodziej, Aeduan poszukuje własnych pieniędzy i nowej pracy. Z kolei Merik ma więcej problemów niż mogłoby się zdawać. Mimo że nierzadko przebywa na morzu i niewiele wie o swoim kraju, większość osób przekonanych jest, że to on powinien zostać świeżym królem. Ludzie stale są zacofani i nie widzą, że dobrym rozwiązaniem mogłoby być oddanie tronu jego siostrze. W pewnym momencie zostają jednak do tego zmuszeni. Do Nubrevny dochodzą wieści, że książę Merik nie żyje. Jego statek spłonął razem z całą załogą. Z racji tego, że król niedomaga i czuje się coraz gorzej, władzę przejmuje Vivia, siostra Merika. Posiada ona swój plan na wyciągnięcie własnego państwie z głodu i ubóstwa, jednak nie jest to do końca legalny interes. Chce pokazać całemu Zgromadzeniu, że dziewczyna też może idealnie rządzić krajem. Że nie pogrąży się w chaosie, tak jak jej matka. Sprawy zaczynają się komplikować, kiedy Zgromadzenie nie zgadza się z jej pomysłami, a po mieście zaczyna krążyć Furia, niezbyt przyjazne bóstwo. Tylko, że to nie Furia. Merik jakimś metodą uciekł z płonącego statku i teraz nie wygląda zbyt pięknie. Kiedy ludzie widzą człowieka całego w bliznach i w kapturze skrywającym twarz, zaczynają sami dopowiadać historię. Książę przybył do Lovats, żeby udowodnić, że to jego siostra stoi za zatopieniem jego statku. Zrobi wszystko, żeby tego dowieść. Całość: http://poradnikpozytywnegoczytelnika.blogspot.com/2017/05/Wiatrodziej.html

  • onlypretender

    W październiku ubiegłego roku przeczytałam "Prawdodziejkę" Susan Dennard. Okazała się ona świetną rozrywką, dlatego dzisiaj czas na jej kontynuację, czyli "Wiatrodzieja". Pierwszą zmianą, która rzuciła mi się w oczy, było pojawienie się w powieści humoru. Czytając, nie raz zdarzało mi się wybuchać śmiechem! Też jak w przypadku pierwszej części, akcja od samego początku jest bardzo dynamiczna, w środku zwalnia, żeby przed końcem znów zacząć gnać w zawrotnym tempie. Śledzimy zaledwie 2 tygodnie z życia postaci, to i tak długo, ponieważ w "Prawdodziejce" zawarto jedynie 4 dni :D "Im wyżej się wzbijesz, tym bardziej zaboli, kiedy upadniesz." Tytuł sugeruje wysunięcie się na główny plan poznanego wcześniej Merika, jednak możemy też obserwować dalsze dzieje Safi, Iseult i Aeduana. Bohaterowie rozproszyli się po całym świecie, więc bardzo przydatna okazuje się mapka, pozwalająca śledzić ich przemieszczanie się. Pojawiają się także nowe postaci, najbardziej interesującą z nich okazał się być Cam, majtek pomagający Merikowi, i jego siostra, Vivia. To za jej sprawą znalazło się w książce pdf objaśnienie działania mocy wododziejów, czyli element, który szczególnie mi się spodobał. Dużo osób zarzuca całej serii słabo wykreowany świat przedstawiony. Czytałam tę opowieść mając to gdzieś z tyłu głowy i stale nie mogę się nadziwić, kto wpadł na taki pomysł. Autorka zdradza wszystko, co jest potrzebne, aby zrozumieć aktualną akcję, móc wyobrazić sobie sytuację i otoczenie bohaterów. Wśród tak wielu zdarzeń nie ma czasu na podawanie nudnych, długich opisów, które jedynie denerwowałyby czytelnika, odrywając go od właściwej fabuły. Myślę, że ten zarzut jest bezpodstawny, a zarówno "Wiatrodziejowi", jak i "Prawdodziejce" nic nie brakuje. Ponadto, w drugiej części pojawiły się nowe elementy, które zapowiadają interesujący rozwój akcji w kolejnych tomach. "Jeśli coś jest głupie, lecz działa, to znaczy, że nie jest głupie." Pierwsza element cyklu stanowiła jedynie wstęp do tego, co losy się dalej. Bohaterowie rozrzuceni po całym świecie, polityczna rozgrywka nabierająca coraz większego tempa, rozwinięcie wątków podjętych wcześniej sprawiają, że opowieść czyta się błyskawicznie. "Wiatrodziej", chociaż miałam co do niego obawy, porwał mnie i sprawił, że po raz następny przypomniałam sobie, za co lubię młodzieżową fantastykę. Szczególnie tę bez skomplikowanego życia miłosnego bohaterów, za to skupiającą się na ich przygodach. Chcę więcej!

  • Magia słowa

    Bohaterów jest tu dość sporo. Mamy paru narratorów. Czasami idzie się pogubić. Niestety, lecz nie znalazłam w tej powieści przyjaciółki dla siebie. Postacie były w porządku, były więzy widziane przez Iseult, co prawdopodobnie najbardziej mi się podobało. No i przede wszystkim - więc Krwiodzieja, na którego czekałam. Dużo się tutaj działo głównie dzięki albo przez Wiatrodzieja i Krwiodzieja. Są to postacie dość charakterystyczne, lecz idzie je polubić. Tak samo jest z Safi i Iseult - dwie dziewuszki też polubiłam, lecz jakoś specjalnie aby za nimi tęsknić - to nie bardzo. Każdy z nich ma wyjątkową moc, każdy ma odmienny charakter - lecz jak widzicie cztery osoby, różniące się niemalże jak ogień i woda - przypadli mi do gustu. Wiatr... nie taki diabeł straszny jak go opisują? Reasumując stwierdzam, że Pani Susan wykreowała bardzo charakterystyczne postacie, z ciekawym tłem... magicznym? :D Nie wiem, czy coś takiego istnieje, jeśli nie to już teraz tak. To jest coś odmiennego, czego w innych powieściach jak do tej pory nie dostałam. Nie są papierowymi postaciami, a to jest ważne. Gdyby nie te moce, można by odnieść wrażenie - że są niemalże żywcem wyciągnięte z naszego życia. :)Coś, co się zmieniło przynajmniej w moim odczuciu tak jest i ja to dostrzegłam. A mianowicie znów - porównując do części pierwszej, tu ciągle coś się dzieje. Nie ma czasu na nudę, a dynamika akcji wpływa na większą ciekawość. Mam nadzieję, że to nie tylko na mnie tak działa, lecz i na Was również. Nie nudziłam się tutaj w ogóle, a moja ciekawość była ogromna. Szkoda, że zabrakło tych emocji, które uzupełniły by tę powieść. Jak dla mnie ta lektura jest o dużo lepsza i ciekawsza od pierwszej części. Nie wiem, od czego to zależy. Czy dlatego, że pierwsze spotkanie z pisarką było ciężkie, czy to dlatego, że opowieść napisana jest takim bardziej lekkim piórem? Dajcie znać w komentarzu, co o tym myślicie, ponieważ sama się zastanawiam.Jako taki mały wątek miłosny się pojawił, lecz nie był to romans wszech czasów, ani tym podobny. Po prostu delikatne uczucia, nie wyrzucane w siebie na siłę. Podoba mi się, że pewne aspekty powieści autorka zostawiała na następny tom, Krwiodziej pojawi się w przyszłym roku. Zostaje tylko pytanie, czy w tym następnym tomie dostaniemy odpowiedzi na pytania, które padły, czy znajdziemy rozwiązania pewnych sytuacji? No cóż, trzeba gdybać i cierpliwie czekać. Reasumując jestem zadowolona z lektury o dużo bardziej niż po pierwszym tomie. Jest to opowieść fantasy, a więc gatunek w którym zbytnio się nie zaczytuję. Mam nadzieję, że przekonałam Was w paru aspektach, na przykład takich jak styl autorki czy sami bohaterowie do tego, by sięgnąć po powieść. Jestem pewna, że fani tego gatunku znajdą w tej historii to, czego by pragnęli. Jest to też moim zdaniem doskonała kontynuacja, która przypadła mi bardziej do gustu, nie nudziła, a wręcz przeciwnie. Powodowała rosnącą ciekawość, która mam nadzieję, że i u Was zagości. Zalecam wszystkim, bez wyjątku. :)

  • Quidportavi

    Tę książkę powinno się pochłonąć w jeden, może dwa wieczory. Ma króciutkie rozdziały, w dodatku podzielone gwiazdkami na jeszcze krótsze fragmenty.. i właśnie w tym problem. Mnogość narracji, która była atutem Dziejki w Wiatrodzieju jest według mnie największym minusem. W pierwszym tomie bohaterowie znajdowali się w jednym miejscu, czasami tylko się rozdzielali, a i to bardzo rzadko. Tutaj każda postać snuje osobną historię, w innej części Czaroziem, ewentualnie z czasem spotyka innego „narratora”. Suma summarum nie sposób wkręcić się w tę książkę. To znaczy nie, źle to ujęłam. W nią można się wkręcić na spokojnie. Tyle że ilekroć mi się to udawało, epizod kończył się jakimś zaskakującym i ciekawym wydarzeniem, po czym okazywało się, że na dalszą element muszę czekać tak około dwudziestu stron. Dwudziestu stron, na których pojawiły się kolejne dwa albo trzy wątki, które mnie zaciekawiły… i na rozwiązanie których znowu musiałam czekać te kilkadziesiąt stron, a w tym okresie zupełnie tracąc zainteresowanie wcześniejszymi wydarzeniami… ponieważ czekałam już na te kolejne. Cholera, powiedzcie, że zrozumieliście. Ponieważ naprawdę nie wiem, jak inaczej ubrać to w słowa. Wiatrodziej to dla mnie książka ebook zbyt tłoczna, przez co męcząca. Z drugiej strony nie mogę zaprzeczyć, że stale mnie ciekawi i, niech skonam, sięgnę po kontynuację, tego jestem pewna. Wiecie czego mi zabrakło? Przypomnienia zdarzeń z Dziejki. Od lektury pierwszego tomu minęło coś koło pół roku, więc uważam, że jeżeli ktoś tak jak ja czytał ją w okolicach jej premiery, to ma prawo nie pamiętać detali. Okej, wiem o co chodziło mniej więcej, lecz skoro Dehnard wykreowała w Dziejce dużo wątków powiązanych z polityką, pomordowała całkiem pokaźną grupkę postaci i generalnie pod koniec równo namieszała, to wydaje mi się, że gdzieś na początku książki powinno się subtelnie wspomnieć o tym co, jak i dlaczego. A tutaj zostajemy znów porwani w wir wydarzeń, gdzie bohaterowie notorycznie wspominają o czymś, co miało miejsce w Dziejce, a my nic z tego nie wiemy. Przynajmniej ja nic nie wiedziałam i musiałam ogromnie wytężyć mózgowie, żeby ogarnąć co twórca miał na myśli. A, i stale nie jestem pewna wniosków, do których doszłam. Jak już jesteśmy przy tym czego zabrakło Wiatrodziejowi, to z bólem serca stwierdzam, ze stale nie otrzymałam konkretnych odpowiedzi, których oczekiwałam od niego. Stale nie wiem o co tak konkretnie chodzi z rozszczepieńcami. Ba! Dehnard rozwinęła ich rolę w książce, dała im więcej mocy, znowu nie tłumacząc skąd u licha się wzięły. Nawiasem mówiąc uważam, ten wątek za pieruński plus Wiatrodzieja. Owszem, pojawił się opis rozszczepiania z perspektywy splotodziejki (nie mogę zdradzić ani pół słówka więcej, wybaczcie), jednak nie potrafię uznać tego za wyjaśnienie. Ponadto pytań się oczywiście namnożyło, jak to zwykle bywa w drugim tomie. I sama nie wiem, czy teraz jest to minus, czy plus. Z jednej strony czuję irytację brakiem odpowiedzi… a z drugiej ta niewiedza i moja wrodzona ciekawość sprawiają, że planuję przeczytać trzecią część. Ba, ja na nią czekam! Prawdopodobnie jestem masochistką. Mam wrażenie, ze wyczerpałam już listę minusów (oh, gdybyście widzieli moje notatki, powstałe w nocy, kiedy czytałam Wiatrodzieja. Majstersztyk, zaiste xD). Pora na plusy i zacznę od tej największej, która notabene była również jedną z większych pozytywnych stron tomu pierwszego. Krwiodziej. Cholera, uwielbiam tego typa. Jeśli epizody Merika były najgorszymi, to te, które opowiadał Aeduan były zdecydowanie najlepsze. I to bez wyjatku, każdy. Czekałam na nie, kartkowałam powieść, żeby sprawdzić kiedy znów pojawi się mój ulubieniec. Aeduan przez całą książkę przechodził metamorfozę w towarzystwie Iseult, tak jak się spodziewałam… chociaż nie do końca. Chwała niebiosom, Dehnard nie połączyła tej dwójki w taki sposób, jaki sugerowały wydarzenia z Dziejki. Okej, mam wrażenie, że to prędzej czy potem pójdzie w tym kierunku, lecz na chwilę obecną jest to bardzo subtelne, co ogromnie mi przypadło do gustu. Z resztą hej! Mi się wszystko, co związane z Aeduanem podoba. Jeśli jesteśmy już przy bohaterach, to w zasadzie jako zalety mogę uznać całą resztę postaci. Nie chcę tutaj rozwodzić się ponad każdym z osobna, więc postaram się streszczać. Na pewno przypadła mi do gustu postać cesarzowej Vanessy – potężnej i charakternej żelazodziejki. Bardzo zaciekawiła mnie osoba Cadena. Niestety, o tym panu nic wam nie powiem – to trzeba samemu odkryć razem z Safi, inaczej stracicie całą przyjemność z poznawania tegoż bohatera. Nie mniej jednak wszystko wskazuje na to, że w trzecim tomie będzie go całkiem sporo, a jeśli Dehnard i tym razem nie da mi odpowiedzi, na pytania, których ciasna siatka spowija Cadena, to nie ręczę za siebie. Kto jeszcze? Zdecydowanie Cam – i tutaj nawet nie wiem, co mogłabym napisać, ponieważ pod koniec książki totalnie się pogubiłam w tym, kim jest ta postać. Nawet nie wiem, czy odmieniać czasowniki w rodzaju męskim, czy żeńskim. Jestem w kropce. Chyba...polecam? Q.

  • redgirlbooks

    Mijają dwa tygodnie od ostatnich wydarzeń. Merik utracił wszystko. Najlepszego przyjaciela, statek i załogę, a on sam doznał na ciele rozległych oparzeń. Książę sądzi, że za wszystkim stoi jego siostra, księżniczka Nubrevny - Viva Nihar. Merik za wszelką cenę pragnie odnaleźć dowody, które potwierdzą jego przypuszczenia. Dowody, które zdobędzie chce przedstawić Wysokiej Radzie, żeby udowodnić, że Viva nie zasługuje na tron. W poszukiwaniach pomaga mu tryskający energią majtek Cam. Viva Nihar, księżniczka Nubrevny nie może pozwolić sobie na strach. Jej motto życiowe to “Niczego nie żałuj”. Jest nie tylko księżniczką, która niedługo odzieczyczy tron, ale też potężną pływodzejką. Księżniczka stara się stać taką córką i królową, jaką chciałby widzieć jej ojciec. Jednak nie jest to łatwe, kiedy Wysoka Porada stawia się jej i planuje wszystko za jej plecami. Jak udowodnić im, że dziewczyna też potrafi być dobrą władczynią? To nie jedyny kłopot księżniczki. W Nubrevnie brakuje jedzenia, a coraz więcej ludzi przybywa do miasta. Na domiar złego po mieście szaleje Furia zabijając ludzi i wywołując panikę. Safiya i Iseult znowu zostają rozdzielone. Safi wraz z imperatorową Czaroziemi udaje się do stolicy Marstoku. Prawdodziejka za pomocą własnej mocy ma pomóc Vanessie pozbyć się z jej dworu korupcji. Jednak ich statek zostaje wysadzony w powietrze, a one jako jedyne wychodzą z tego żywe. Na rozkaz cesarzowej udają się do Saldoniki. Nie jest im, to jednak dane, ponieważ zostają pojmane przez piekielnych Bardów. Mają je dostarczyć żywe cesarzowi Henrickowi. Aeuduan dostaje rozkaz, żeby odnaleźć więziodziejkę i odstawić do osoby, która mu zleciła zadanie. Jednak Krwiodziej zmienia zdanie i postanawia odnaleźć własne monety. Po drodze wpada w pułapkę i zostaje ranny, a to Iseult go odnajduje. Muszę tu się wtrącić: oni powinni być razem i zrobić duże love story! No cóż, lecz muszę wracać do tematu. Więziodziejka chce zawrzeć z nim sojusz. Zwróci mu jego pieniądze, jeśli ten pomoże odnaleźć jej więziosiostrę. Aeudan się zgadza pomóc dziewczynie, jednak oboje nie potrafią sobie zaufać. Jeżeli “Prawdodziejka” była tą powieścią, która weszła do kanonu, to jak określić “Wiatrodzieja”, który jest lepszy od pierwszej części? Autorka pobiła samą siebie! Szanuję pisarzy, którzy z każdą kolejną powieścią ustanawiają sobie jeszcze wyższą poprzeczkę. “Wiatrodziej” to jeszcze więcej akcji, która z każdą stroną nabiera większej dynamiki. Niespodziewane zwroty akcji, które wprawiają w osłupienie i niedowierzanie. Niebezpieczeństwo, ucieczka, potyczka o życie i tajemnice. To składa się na tę powieść, która jest wulkanem emocji. Autorka w tej części bardziej skupiła się na opisach poszczególnych miast. Doskonale roztoczyła ich wyobrażenie przed czytelnikami. Miałam wrażenie, że i ja przechadzam się przez zdradzieckie uliczki miast i przez rozległe krainy i pustkowia. Poznajemy lepiej historię rodziny Merika. Powody, dla którego brat i siostra odsunęli się od siebie. Susan bliżej przybliżyła nam postacie Vivi, siostry księcia i Krwiodzieja. Ukazała ich jako silne osobowości, lecz ujawniła też mały rąbek ich drugiej natury. Pokazała, że nawet oni pod warstwą opanowania posiadają ludzkie emocje. Nie zrobiła tego od razu, lecz odkrywała kawałek po kawałku. Jednak nie pokazała wszystkich kart sprawiając, że czytelnik jest niepocieszony. Zdecydowanie chciałabym jeszcze bliżej poznać postać Vivi i Krwiodzieja. Uwielbiam postacie Safi i Iseult, ponieważ obydwie są nie tyle odważne i harde, co po prostu idealnymi przyjaciółkami. Ich więź jest po prostu niezwykła, a mi niesamowicie brakowało ich wspólnych scen. Merik z kolei sprawił, że czytanie o nim przynosiło mi ból. Już w poprzedniej części pokochałam tę postać i to w jakiej odnalazł się rozterce sprawiało, że i ja się czułam jakby mnie przygwożdżono. “Wiatrodziej” zdecydowanie powalił na kolana “Prawdodziejkę”. Jeśli wcześniej pierwsza element nie przypadła Wam do gustu, to ta na pewno przypadnie Wam do serca. To już nie tylko opowiadanie o ciągłej ucieczce i niebezpieczeństwie. To opowiadanie o poczuciu winy, o stracie i żałobie. O zagubieniu siebie, lecz i odnalezieniu. Nie znajdziecie tu wątku miłosnego, lecz to nie szkodzi! Za to będziecie mieli okazję poznać lepiej charakter postaci, które tu występują. Wkroczycie w fascynujący i magiczny świat Czaroziemi. Książka ebook wciągnie Was bez reszty, a nim się obejrzycie będzie chcieli jeszcze więcej. Ja z niecierpliwością wyczekuje kolejnej części o Krwiodzieju. Ta postać najbardziej mnie fascynuje. “Wiatrodziej” wyparł pierwszą element i to on moim zdaniem wejdzie do kanonu.

  • Jabłuszkooo

    Pierwszy tom był wspaniały, a ten... po prostu nie wiem jak mam go słowami opisać. Na pewno nie ma tu tendencji spadkowej, jak to nierzadko bywa przy drugim tomie, tutaj jest wzrost wszystkiego. Ta książka ebook wyglądała również nieco inaczej od poprzedniej, ponieważ czytelnik ma do czynienia, aż z pięcioma perspektywami. Nie jest to jednak przytłaczające, ponieważ przez książkę się mknie bardzo szybko. Akcja jest rozłożona w taki sposób, że nie ma miejsca na nudę, jeśli jedna z perspektyw zaczyna robić się przewidywalna to inne nadrabiają za nią tak, że ten epizod staje się po prostu chwilowym odpoczynkiem od napinającej się atmosfery. Autorka dbała również o to, by bardziej rozwinąć głównych bohaterów (Safi, Iseult, Merik, Aeduan i Vivia). Graficznie książka ebook stale utrzymuje poprzedni poziom (idealnie cudowny). Jak dla mnie ta element jest jeszcze lepsza niż poprzednia. Jedynym minusem jest tylko to, że pomiędzy tomami było wiele czasu przerwy (co jest zrozumiałe), jednak ciężej mi się czytało, ponieważ nie do końca pamiętałam pierwszy tom. Jest to tak mały minus, że chowa się za całokształtem. Już nie mogę się doczekać kolejnego tomu, ponieważ ten pozostawia po sobie tak dużą ciekawość, że nie da porady wytrzymać! Gorąco polecam! Element tekstu pochodzi z mojego bloga, po ciąg dalszy zapraszam tutaj: https://jabluszkooo.blogspot.com/2017/05/84-susan-dennard-wiatrodziej.html

  • Patty

    "Prawdodziejka" chwyciła mnie za serce. Pamiętam, jak zaintrygowana czułam się po przeczytaniu pierwszego tomu - pragnęłam natychmiastowo sięgnąć po drugi, poznać dalsze dzieje ukochanych bohaterów i znowu zatopić się w oryginalnym uniwersum stworzonym przez Susan Dennard, z którym wiązałam już tyle przyjemnych wspomnień. Dlatego też, kiedy dotarła do mnie wieść o wydaniu drugiej części przez wydawnictwo SQN, nie mogłam omówić mojej radości żadnymi słowami. Byłam pewna, że to będzie książka, która da mi odpowiedzi na wszystkie zapytania od dawna kłębiące się w mojej głowie. Myślałam, że spędzę przy niej kilka interesujących wieczorów, z żalem rozstanę się z bohaterami, odłożę ją na półkę i nie raz, nie dwa spojrzę w tym kierunku tęsknym wzrokiem, przypominając sobie o niesamowitych emocjach, które mi wówczas towarzyszyły. Jednym zdaniem, spodziewałam się wszystkiego, tylko nie tego, że "Wiatrodziej" okaże się wyjątkowo przeciętny. I to nie jest tak, że ta opowieść mi się nie spodobała i żałuję, że w ogóle wzięłam ją do ręki. Nie. Pomysł na fabułę był ambitny, bohaterowie rozwinęli skrzydła i stali się jeszcze bardziej ciekawy niż wcześniej. Stylowi pisania również za bardzo nie mogę nic zarzucić, ponieważ "Wiatrodzieja" czytało mi się lekko i przyjemnie. Wszystko, przynajmniej pozornie, wydawało się być w najlepszym porządku. Tylko że nawet w własnych najśmielszych marzeniach nie mogłam przewidzieć, że świeża książka ebook Susan Dennard będzie tak niesamowicie powolna. Wiecie, za każdym razem, kiedy w Polsce ma wyjść książka, o której aż "huczy" za granicą, sięgam najpierw po jej recenzje zza oceanu. "Pędząca akcja", "nie daje odpocząć", "rosnące napięcie" i "niezwykłe dawkowanie emocji"... wymieniłam tylko kilka z określeń, jakimi hojnie obdarzali tą opowieść wszyscy recenzenci, wychwalając ją przy tym pod niebiosa. Jeśli chodzi o mnie - "Wiatrodziej" jest tych słów kompletnym przeciwieństwem. Wszystko działo się strasznie wolno. Mam wrażenie, że przez czterysta stron książki miały miejsce tylko dwa, może trzy kluczowe wydarzenia, a reszta powtarzała się i sprowadzała mniej więcej do takiego stanu, z jakiego wyszli nasi bohaterowie. Nie znalazłam tu ani jednej chwili, w której ze zniecierpliwieniem przewracałabym kartki, nie mogąc doczekać się tego, co stanie się na następnej. Wręcz przeciwnie - sam proces czytania zajął mi więcej niż tydzień, czyli stosunkowo długo jak na książkę tego typu, a przez ten czas miałam wrażenie, że nic takiego się na kartach "Wiatrodzieja" nie wydarzyło. Naprawdę, jest mi bardzo przykro, że autorka zmarnowała tak idealny pomysł na fabułę. Historia, jaką miała zamiar nam zaprezentować była rzeczywiście ambitna i miała olbrzymi potencjał, aczkolwiek myślę, że Dennard niepotrzebnie rozciągnęła ją na aż trzy książki - równie nieźle tę samą fabułę mogła opowiedzieć w maksymalnie dwóch. Jeżeli chodzi o postaci, to tutaj widzę dosyć spory postęp. W poprzednim tomie wyjątkowo ceniłam wątek przyjaźni Safi i Iseult, który zazwyczaj jest traktowany w ebookach bardzo "po macoszemu" - i choć tutaj był on ukazany w bardziej okrojonej wersji, i tak nie mogłam wyjść z podziwu, jak dużą rolę grał na kartach "Wiatrodzieja". Susan Dennard postanowiła przedstawić nam fabułę nie tylko z perspektywy więziosióstr, lecz także księcia Merika, jego siostry Vivii czy Aeduana, słynnego nam z poprzedniej części krwiodzieja. Sądzę to za naprawdę dobre posunięcie, bo poznaliśmy ich punkty widzenia i prawdziwe zamierzenia, które niekiedy różniły się od tego, co robili bądź mówili. Szczególnie udało mi się polubić Vivię - kandydatkę do nubreveńskiego tronu, która cały czas musiała zmagać się z życiem w cieniu własnego brata a także poradą wizerów, która najchętniej nie dopuściłaby jej do korony. Według mnie jej opowiadanie była naprawdę intrygująca i przedstawiła nam, że nawet postacie z pozorów uznawane za "czarne charaktery" mają własną dobrą stronę. Mimo wszystko zalecam Wam tę książkę. Jeżeli zachwyciła Was "Prawdodziejka" i chcecie poznać dalszą historię Waszych ulubionych bohaterów, to "Wiatrodziej" jest to tego idealną okazją. A kto wie, może akurat odbierzecie ją inaczej, a książki Susan Dennard staną na podium Waszych ukochanych książek? Ocena - 5/10 Za książkę bardzo dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non! Patty z bloga pattbooks.blogspot.com

  • Vesper

    Akcja Wiatrodzieja rozpoczyna się dwa tygodnie po wydarzeniach, które miały miejsce w Prawdodziejce. Od pierwszych stron autorka nie daje nam wytchnienia – akcja zaczyna toczyć się z zawrotną prędkością, aż do ostatniej strony. W Wiatrodzieju jest jeszcze więcej magii, walki, przelanej krwi, nieoczekiwanych sojuszów i zwrotów akcji. Jest groźnie, Czaroziemie ogarnia coraz to bliższe widmo wojny, a każdy z głównych bohaterów, zostaje rzucony w inną element Czaroziemia i musi walczyć o przeżycie. Merik Nihar, książe Nubrevny przeżywa zamiach, który jego zdaniem zaplanowała jego siostra, Vivia Nihar. Jest okrutnie poparzony, bardzo cierpi, lecz to nie jest dla niego przeszkodą. Udaje się do Lovats w celu zebrania dowodów jej winy, dzięki którym jego siostra nie zasiądzie na tronie. Po dotarciu na miejsce okazuje się, że w stolicy trwają przygotowania do jego pogrzebu. Merika bardzo porusza widok cierpiących i głodujących mieszkańców. Przyrzeka pomóc swojemu ludowi za wszelką cenę, niestety ludzie widząc go tak poparzonego, dostrzegają w nim Furię – lewą rekę Nodena, zwiastuna zemsty, gniewu i sprawiedliwości. W stolicy losy się coraz gorzej, a Merik zaczyna coraz bardziej wierzyć, że jest Furią. Safiya fon Hasstrel w towarzystwie imperatorowej Marstoku, Vanessy, też popada w tarapaty. Na okręt, którym płyną zostaje przeprowadzony zamach, a one wpadają w sidła Piekielnych Bardów, i zmuszone są udać się wraz z nimi do Pirackiej Republiki Saldoniki. Iseult Det Midenzi również nie ma kolorowo. Ląduje na Ziemi Niczyjej, a w ślad za nią podążają rozszczepieńcy. Coraz częściej w snach nawiedza ją Lalkarka, Esme, a jak by jeszcze tego było mało los znowu splata ją z Krwiodziejem Aeduanem. Zdana sama na siebie, zawiera z nim pewien układ, lecz czy powinna mu zaufać? W tajemnicy 😉 przyznam Wam się, że w pierwszej części bardzo, lecz to bardzo nie lubiłam Krwodzieja, a teraz strasznie mu kibicuję 🙂 W Wiatrodzieju pojawiają się też nowe postacie, coraz bardziej poznajemy regiony Czaroziemia, ba pojawiają się też nowe, niesamowite i przerażające potwory 😉 Podsumowując… moim zdaniem Wiatrodziej, jest jeszcze lepszy od Prawdodziejki. Susan Dennard włożyła w tą element cały ogrom pracy. Książka ebook jest mroczniejsza, bardziej drastyczna, przez ilość rozlanej krwii, lecz także zawiera wiele mądrości. Pokazuje, że nie zawsze to co widzimy, jest tym, czym się wydaje być, a to co pragniemy widzieć, nie zawsze jest dobre dla nas i innych. Czasami musimy otworzyć szeroko nie tylko oczy, lecz także serce, żeby dostrzec prawdę. Jedyne czego mi tutaj brakowało to pojawienie się jakiegoś wątku miłosnego – najbardziej liczyłam na Iseult i Aeduana 😉 lecz cóż nie można mieć wszystkiego.

  • KittyAilla

    Od kłębiących się w głowie emocji i myśli na jej temat trudno mi się skupić na pisaniu recenzji. Chciałabym wam powiedzieć o niej tyle rzeczy, lecz nie chcę pisać wam spoilerów ani streszczenia :) Susan Dennard to autorka, której styl uwielbiam za lekkość i emocjonalność. Dodatkowo w tym tomie dodała do niego nieco brutalności w odpowiednich momentach, czego brakowało mi poprzednio. Autorka nie stara się być na siłę zabawna czy ujmująca. Cechuje ją młodzieńczy rozmach, lecz w bardzo pozytywnym sensie. Niestety, jedna rzecz się nie zmieniła. W wykreowanym świecie można się prosto zgubić, bo Susan nie przyłożyła zbyt wielkiej wagi do wyjaśniania nam jego zawiłości. Skupiła się na akcji, która pędzi, nie dając chwili wytchnienia, zaskakując nas coraz bardziej zawiłymi sytuacjami a także mącąc w głowach. Wydarzenia naprawdę trudno przewidzieć w większości przypadków, więc książkę czyta się jednym tchem, żeby poznać ciąg dalszy! Równolegle rozwija się kilka wątków miłosnych, lecz nie uwierzycie chyba, jak wam napiszę, że ŻADEN mi nie przeszkadzał! Podejrzewam, że to wynika z faktu, że: jeden to Safi i Merik, lecz ze względu na ich sytuacje to skupiało się raczej na myślach o tej drugiej osobie; drugi to Is a także Aeduan, a tutaj także mamy schemat od zawiści do miłości, lecz w takiej dość specyficznej formie i sumie nie jest do końca sprecyzowane, że to wątek miłosny (ale ja mam taką nadzieję, więc cii); w końcu trzeci z nich nie dotyczy klasycznej pary chłopak-dziewczyna, ponadto przewija się tak dosłownie w cieniu i tle. W tym tomie już nie tylko Iseult, Safi i Aeduan sprawują berło narracji. Do ich grona dołączają także Vivia a także Merik. Zabiegiem, który niesamowicie mi się podobał, okazała się metamorfoza tej piątki. Każdy z nich w tym tomie dojrzewa, odkrywając niejako własne powołanie czy naturę. Is z szarej myszki stojącej wiecznie u boku Safi nabiera pewności siebie a także podejmuje swoje decyzje, które niekoniecznie prowadzą ją do wieziosiostry. Aeduan poprzez kontakt z Iseult staje się bardziej... społeczny? Dodatkowo możemy lepiej poznać jego motywy. Safi uczy się opracowywać plany bez pomocy Is a także podejmować decyzje, które byłyby dobre nie tylko dla niej, lecz także ludzi, którzy ją otaczają. Staje się zdecydowanie rozważniejsza. Merik bez Safi u boku niezbyt przypadł mi do gustu aż do czasu przemiany. Kiedy zrozumiał, że wiedział to, co chciał widzieć, ogarnął się i od tamtej pory z przyjemnością czytałam jego perspektywę. Vivia to postać, której nie polubiłam w tomie pierwszym, lecz jako narratorka prezentuje nam zupełnie inne oblicze. Szczerze jej współczułam tak wielkiej odpowiedzialności i tak niełatwych przeżyć. Na wspomnienie zasługuje też Cam - uwielbiam jego bezpośredniość i oddanie! Postaci drugoplanowe też się rozwijają. Plusem powieści jest to, że autorka nie wpycha do fabuły niewyobrażalnej ilości postaci, a operuje na kilkunastu, które mają własny czynny udział w akcji i możemy je lepiej poznać. Podsumowując, uważam, że gdyby autorka dopracowała wykreowany przez siebie świat - książka ebook byłaby cudem. Jednak nawet pomimo tej wady, jest ona genialna. Niespodziewane zwroty akcji, sojusze, walki, niestandardowe rozwiązania, niewyjaśnione historie, emocje a także bardzo realne postaci - to wszystko otrzymacie w Wiatrodzieju :)