Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Tom I. Wybitny literacki kryminał z serii "Vera" zekranizowanej jako serial telewizyjny bijący rekordy popularności. Słynna detektyw względem zbrodni bez motywów i zmowy milczenia. W śnieżny, bożonarodzeniowy wieczór detektyw Joe Ashworth i jego córka Jessie jadą zatłoczonym metrem do domu. Kiedy wszyscy wysiadają, Jessie widzi, że w wagonie ktoś został. To Margaret Krukowski, elegancka, starsza dama o wielkiej niegdyś urodzie, śmiertelnie ugodzona nożem. Nikt nie widział morderstwa i nikt nie wie dlaczego zginęła … Inspektor Vera Stanhope jedzie do nadmorskiej miejscowości w Northumbrii, gdzie mieszkała ofiara. I gdzie dzień potem zabita została inna kobieta… Idąc po śladach Margaret, Vera zagłębia się w ukrytą przeszłość spokojnego, pozornie niewinnego miasteczka. Tropy skupiają się na jednej z ulic… Lecz jej mieszkańcy milczą. „Przejmujący kryminał Ann Cleeves pokazuje, co się dzieje, kiedy społeczność ukrywa prawdę, aby chronić własnych – i w którym momencie milczący świadek staje się wspólnikiem zbrodni.” „The Times”
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Vera. Tom 1. Ulica milczenia |
Autor: | Cleeves Ann |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Amber |
Rok wydania: | 2015 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Niezły kryminal.Trudno dociec kto jest przestepca.Podejrzanych jest welu.Ksiazke sie czyta jednym tchem.Polecam.
w verze zakochałam się od pierwszego tomu. postać wyjątkowo realistyczna. książki spisane świetnie. zalecam każdemu miłośnikowi kryminałów-szczególnke tych brytyjskich
W klimacie a także konwencji starej powieści detektywistycznej utrzymana jest ostatnio opublikowana przez Wydawnictwo AMBER opowieść „Ulica milczenia”. Już w pierwszych akapitach powieści dowiadujemy się, że pewnego przedbożonarodzeniowego popołudnia w podmiejskim tramwaju zostaje znalezione ciało samotnej, eleganckiej i zadbanej staruszki. Bez sekcji zwłok śledczy ustalają, że zgon nie nastąpił z przyczyn naturalnych a w wyniku morderstwa. I w tym miejscu do akcji wkracza oschła, bezkompromisowa, antyspołeczna, asocjalna, zaniedbana, nietuzinkowa, sprytna, lotna i niestroniąca od kieliszka Vera Stanhope ze swoim zespołem (pupilem Joe, elegancką Holly a także jowialnym Charlie’m). Odnalezienie - jeszcze przed Bożym Narodzeniem – sprawcy staje się jej kolejną raczej łamigłówką niż obsesją, a sprawy nie ułatwia następne morderstwo a także apatyczni i wycofani koledzy ofiary. W takich okolicznościach detektyw nie pozostaje nic innego, jak wyostrzenie własnego zmysłu obserwacji a także intuicji i niebanalizowanie nawet najbardziej nieoczywistych czy absurdalnych śladów. I rodzą się w niej pytania: co wspólnego ze współczesnością mogą mieć wydarzenia z przed 40 lat? Jak do dwóch morderstw ma się pewne zaginione zdjęcie, przekręt ubezpieczeniowy, niewierny mąż, agresywna nastolatka, nieźle sytuowany prawnik i złamana kariera muzyczna? Szukając odpowiedzi, na te – wydałoby się - chaotyczne i nie przybliżające do rozwiązania akcji pytania, Misyczna Meg (jak ją nazywali koleżanki z pracy) dowiaduje się, że sumienny księgarz nie jest tak nieskazitelny, na jakiego chciałby uchodzić, biolog nie zawsze bada świat natury, hotelarka nie umie sprawdzić się w roli pełnoetatowej matki dwójki nastolatków, ksiądz nie zawsze bywa życzliwy dla wszystkich wiernych, a mieszkanki domu pomocy dla dziewczyn to niekoniecznie bierne ofiary losu. Jednym słowem: nie każdy jest tym, kim chciałby być. A to, jak i sekrety wokół życia pierwszej ofiary, nie czynią sprawy łatwiejszej. Tylko, że jak się już znajdzie rozwiązanie, jak się już dojdzie po nitce przeszłości do współczesności, wcale nie jest lżej – ponieważ finał wprawia w konsternację i osłupienie. „Ulica…” to taki kryminał, który czyta się dynamicznie (tom 2. pochłonęłam za jedno deszczowe popołudnie), który wciąga, przy którym mówi się sobie: Jeszcze tylko jedna strona, od którego nie chce się człowiek oderwać, przy którym samemu szuka się winnego i usiłuje przejrzeć jego intencje… A kiedy przeczyta się już ostatnią stronę, rodzą się żal i ulga – żal, ponieważ to koniec i już nic niesamowitego z tymi wszystkimi bohaterami nie przeżyjemy, a ulga, ponieważ winny został odnaleziony a także moralnie osądzony i ukarany.To druga, jaką miałam okazję przeczytać, opowieść z Verą w roli głównej (filmy oglądnęłam wszystkie wyemitowane przez Ak+; „Ulica…” też jest sfilmowana) i liczę, że nie ostatnia. To książki, z którymi czytelnik nieźle się bawi, przemierza meandry i zakamarki ciemnych ludzkich spraw a także gimnastykuje umysł – ponieważ każdy z nas, choć przez chwilę, może być Verą. * A. Cleeves, Ulica milczenia, t. 2., tłum. S. Rek i M. Stefaniuk, Warszawa 2015, s. 76.