Średnia Ocena:
Upadłe anioły. Misja
Pierwszy tom nowego cyklu powieściowego pisarki amerykańskiej, autorki cyklu Bractwo Czarnego Sztyletu. Od zarania dziejów panuje wojna pomiędzy siłami światła i ciemności. Wkrótce zostaje wybrany jeden z upadłych aniołów, by na zawsze rozstrzygnął tę walkę. Ma zbawić dusze siedmiu ludzi, z których każdy popełnił jeden z grzechów śmiertelnych. Sprawę komplikuje fakt, że pewien żeński demon chce mu pomieszać szyki... Pierwszym przypadkiem, którym ma się zająć, jest biznesmen bez skrupułów, który sprzedał nie tylko własną duszę, lecz uwikłał się w burzliwy romans.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Upadłe anioły. Misja |
Autor: | Ward J.R. |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwa Videograf S.A. |
Rok wydania: | 2014 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Upadłe anioły. Misja PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
Po przeczytaniu Bractwa spodziewałam się czegoś lepszego.
Miałam bardzo wysokie oczekiwania względem tej książki i nie zawiodłam się. J. R. Ward umie stworzyć niesamowity klimat w własnych powieściach. I ta fabuła, zawsze znajdę w niej coś fascynującego, tym razem Ward wzięła na warsztat temat aniołów.. I potrafiła to zrobić ciekawie, faktem jest, że autorka nieźle się czuje w takiej tematyce.
Idealna opowieść z gatunku fantasy. Bardzo lubię książki autorstwa J.R. Ward, więc z przyjemnością sięgnęłam po "Upadłe Anioły". I już się cieszę na kolejne części, ponieważ podoba mi się intrygujący klimat z powieści tej autorki. Szykuje się następna idealna seria J.R. Ward.
Jim Heron to budowlaniec, który od jakiegoś już czasu pomieszkuje w Caldwell. Razem z dwoma własnymi kumplami: Adrianem i Eddiem, pracuje na placu budowy jednej z największych i najbardziej okazałych rezydencji. Ich zleceniodawcą jest największy miejscowy magnat – Vin diPietro.Nasz protagonista nie należy do zbyt towarzyskich osób, wiele bardziej woli mieć po prostu święty spokój. Toleruje jedynie towarzystwo własnych kupli. To właśnie z nimi dość nierzadko odwiedza bar zwany „Żelazną maską”. Właśnie tam poznaje pewną piękną i ponętną nieznajomą. Podpuszczony przez przyjaciół i skuszony przez kobietę, Jim spędza z nią upojne i namiętne chwile. Po wszystkim ma lekkie wyrzuty sumienia i duże nadzieje, że więcej się już nie spotkają. Uważa, bowiem iż taka dziewczyna zasługuje na coś lepszego. Niestety jego nadzieje okazują się płonne. Jego partnerka okazuje się, bowiem przyszłą narzeczoną… diPietra. Ta wiadomość utrudnia życie Herona, który w wyniku wypadku traci życie, żeby znowu je odzyskać. Z tym, że wraca już wówczas z pewną misją do wypełnienia. Na rozkaz aniołów ma pomóc pewnemu człowiekowi dokonać odpowiednich wyborów. Chodzi nie, o kogo innego, jak o samego Vina diPietro. Jeżeli misja Jima zakończy się fiaskiem, całą ludzkość czekają mroczne czasy. Zresztą to samo można powiedzieć o aniołach. Co takiego może się wydarzyć? Jaki finał będzie miała ta historia?Wyżej streszczona opowieść jest tomem rozpoczynającym nową serię autorki, słynnej i kochanej przez miliony wielbicieli na całym świecie za sprawą Bractwa Czarnego Sztyletu – J. R. Ward. Przyznam, ze sama zaliczam się do tego licznego grona fanów i z niecierpliwością, lecz także i z pewną dozą niepewności, wyczekiwałam polskiej premiery Upadłych aniołów. Misji. Czy moje obawy wobec tej książki okazały się słuszne? Niestety, lecz w znacznej mierze… tak. Zupełnie nie tego się spodziewałam, kiedy rozpoczynałam lekturę. Chociaż muszę przyznać, że sam prolog wyglądał naprawdę obiecująco. Autorka nie dużo w nim zdradziła, dzięki czemu można było odczuć zaciekawienie resztą tej historii. Niestety już kolejne strony udowodniły, że wszelkie szanse na dobrą lekturę zostały zaprzepaszczone. Wszystkie opisy, czy również dialogi wyglądały sztucznie i naciąganie, a poza tym były nudne i nijakie. Do tego stopnia, że miałam olbrzymią ochotę od razu rzucić książkę w kąt. Jednak ze względu na sentyment do twórczości autorki, postanowiłam zagryźć zęby i brnąć dalej. Pocieszałam się myślą: nóż, widelec, coś się w końcu ruszy do przodu i lektura z tortury zmieni się, chociaż w lekką przyjemność. Na szczęście moje męki zostały złagodzone. Starczy dobrnąć do połowy powieści, aby w końcu zaczęło być z górki.Sama koncepcja na omawianą powieść, a także na całą serię, jest naprawdę idealna i ma naprawdę spory potencjał. Szkoda tylko, że Ward nie przyłożyła się do dopracowania poniektórych szczegółów. Idealnym tego przykładem jest na przykład wątek przewodni dotyczący tego, iż Jim ma pomagać ludziom w imieniu aniołów. Nie kłopoczcie się z wypatrywaniem jakiegoś sensownego wyjaśnienia zaistniałej sytuacji, bo go nie znajdziecie. Pisarka potraktowała ten temat po macoszemu i podrzuciła tylko parę informacji… tak na odczepnego. Z resztą w taki sam sposób zostali potraktowani bohaterowie. Zupełnie jakby autorce nie bardzo zależało na ich dobrym wykreowaniu. Szczególnie, że byli równie nudni i nijacy jak sam początek ich opowieści. Co prawda Ward starała się nadać im, choć trochę życia i naturalności, jednak ciągłe podkreślanie ich złożoności charakterów i omawianie sekretów z przeszłości, tylko jeszcze bardziej uwydatniało coś zupełnie odwrotnego – nienaturalność i sztuczność do bólu.W sumie jedyne, co mi się w Upadłych aniołach. Misji podobało, to lekkie nawiązanie do Bractwa Czarnego Sztyletu. Dzięki temu na mojej twarzy zagościło, choć na chwilę szeroki uśmiech, lecz także mogłam się lepiej zorientować w czasie, jaki autorka wybrała sobie, jako tło (dla wtajemniczonych – parę naście miesięcy po spaleniu się pewnego klubu :P). Opowieść może ma w sobie potencjał, jednak nawet do pięt nie dorasta poprzedniej, która zyskała autorce rzeszę fanów. Dlatego chciałabym, aby moja chłopczykowi była ostrzeżeniem dla osób, które stale wahają się czy sięgać po Upadłe anioły. Misja: lepiej pozostać przy przygodach Bractwa; to wiele lepsza i bardziej wciągająca zabawa w trakcie lektury. Chociaż, oczywiście decyzja zawsze pozostaje w Waszych rękach.
Bywa, że znajdujemy to, czego nam trzeba, bez szukania.Nie myślcie sobie, że tę książkę brałam tak w ciemno. Co to to nie. Pierwszy raz z autorką miałam styczność, kiedy odkryłam jej serię Bractwo Czarnego Sztyletu. Prawdopodobnie nie muszę pisać, że od razu przypadła mi do gustu i stwierdziłam, że muszę przeczytać każdą jej książkę? To było dawno temu - całą serię czytałam na ekranie laptopa marząc, by stanęła w całości na półce. Do tej pory tak się jeszcze nie stało - muszę poszukać wyprzedaży, na której ją dorwę, lub co. Mimo upływu lat do tej pory pamiętam, mniej więcej, wydarzenia z tamtych książek. A minęło już trochę lat... Pięć? Sześć? Nie czytałam wszystkich tomów, jakie wyszły. Zatrzymałam się, bodajże, na piątym? Po lekturze Upadłych aniołów poczułam taką chęć, by jeszcze raz wejść do świata Bractwa Czarnego Sztyletu. J.R. Ward ma w sobie to coś i cieszę się, że rozpoczęła świeży cykl. Wojna pomiędzy aniołami a demonami toczy się od zarania dziejów. Szala zwycięstwa przechyla się raz na jedną stronę, raz na drugą. Obie strony postanawiają znaleźć człowieka, który tą wojnę rozstrzygnie. Wybrany zostaje Jim Heron. Jest w nim po równo niezła i zła, więc żadna ze stron nie miała przeciwwskazań. Musi on zająć się siedmioma duszami, które stoją na rozdrożu. Dowiaduje się on o własnej misji w dość nie typowy, pechowy wręcz, sposób. Kiedy na budowie, na której pracuje, pojawia się szef w towarzystwie pięknej kobiety (którą notabene Jim poznał bardzo dogłębnie poprzedniej nocy w barze) potyka się i wpada do kałuży - razem z kablem podpiętym do prądu. Budzi się w, można to tak nazwać, przedsionku nieba i rozmawia z paroma mężczyznami - aniołami? Dostaje własne zadanie, po czym budzi się w szpitalu. Jak się okazuje - pierwszą duszą do zbawienia jest Vin DiPietro, niesamowicie bogaty biznesmen i szef Jima.Spotyka się on z Deviną już kilka miesięcy i planuje jej się oświadczyć. Jednak po kupnie niesamowicie drogiego pierścionka zaczyna się wahać - zauważył sygnały świadczące o zdradzie. Jego ojciec był bardzo konserwatywny w stosunku do dziewczyn i żadnego skoku w bok nie tolerował. Vin, mimo zawiści do rodziców, nieźle pamięta reguły taty i, chcąc nie chcąc, trochę się ich trzyma. Devina i Jim, który z Vinem nawet się zaprzyjaźnił, postanawiają trzymać własne spotkanie w tajemnicy przed milionerem.Jeszcze jedną bohaterką książki jest Marie-Terese. Jest ona matką siedmioletniego chłopica i... prostytutką w nocnym klubie. Nie pracuje jednak w tym zawodzie, ponieważ lubi. Ma ogromne długi po poszukiwaniu synka, który został porwany przez ojca, a także rozwodzie. Facet jednak nie odpuścił i dalej jej szuka. Dziewczyna ukrywa się i syna pod fałszywymi danymi i pilnuje go jak oka w głowie. Los chce, że spotyka ona na własnej drodze Jima i Vina.Zanim cokolwiek powiem o fabule... Dlaczego na okładce widzę dwa dinozaury? Widocznie mam zbyt bujną wyobraźnię, ponieważ nie mogę pozbyć się tego obrazu z głowy. Wydanie samo w sobie bardzo mi się podoba. Szczególnie papier. Kartki są dosyć grube i to sama przyjemność czytać i przewracać te strony. Przyznam, że to dopiero czwarta książka ebook tego wydawnictwa, którą mam w rękach, jednak wydaje mi się, że każde ich wydanie spełnia wszystkie wymogi, jakie czytelnik mógłby im postawić. Przynajmniej ja. Bardzo podoba mi się sposób, w jaki ta książka ebook wygląda na półce i mam nadzieję, że dynamicznie wyjdą kolejne tomy, ponieważ po prostu już nie mogę się ich doczekać. J.R. Ward jest moją kolejną Charlaine Harris. Podobnie jak w przypadku tej drugiej pisarki, marzę po prostu, by wszystko, co napisała J.R. Ward stało sobie na osobnej półeczce.Upadłe anioły, podobnie jak Bractwo Czarnego Sztyletu, nie są przeznaczone dla młodszych, czy nawet dojrzałych, czytelników. Może nie aż tak, żebym stwierdziła, że pół okładki powinno zasłaniać duże +18, jednak sceny tam opisywane nie są zbyt odpowiednie dla takich... wczesnych nastolatków. Sama pamiętam, jak zareagowałam czytając pierwsze tomy Bractwa. Interesująca jestem, jak przyjmę je w tym wieku. Takie erotyczne wstawki w ebookach fantastycznych w ogóle już mnie nie dziwią, szczerze Wam powiem. Taka moda? A może to po prostu tam pasuje. Podobnie jak język. Jeśli wulgaryzmy w oczy Was kują omijajcie tą książkę szerokim łukiem. Chociaż w tym wypadku moja porada brzmi: ryzykujcie i bierzcie w ciemno. Warto.Żałuję, że skończyłam dziś tę książkę, naprawdę. Jest ponuro, pada. Właśnie w takie dni najlepiej czytać takie pozycje - wciągające bez reszty. Spoglądając za okno mam ochotę jeszcze raz zabrać się za Upadłe anioły. Szkoda tylko, że na początku nie mogłam się jakoś wciągnąć w historię. Jednak dwa epizody potem wszystko szło już jak powinno, a mnie ciężko było zobaczyć bez tej książki. Zdecydowanie nie mogę się doczekać następnego tomu.
Po dużym „bum” na powieści paranormalne, kiedy czytanie o zakochanych wampirach przestało już być fascynujące, przyszedł czas na anioły. Temat ten był „odgrzewany” na milion różnorakich sposobów i można pomyśleć, że nie ma już nic, o czym można napisać. Okazuje się jednak, że to błędne stwierdzenie.Anioły i demony prowadzą odwieczne walki. Wojna niezła ze złem już im się znudziła. Postanawiają rozwiązać spór w inny sposób. Ogłaszają rozgrywkę, której boiskiem będzie Ziemia. Reguły gry są proste: jeden człowiek ma ocalić siedem dusz. Jeśli mu się to uda, zarówno na Ziemi, jak i w niebie zapanuje niezachwiane szczęście. Jeśli nie, świat ogarnie mrok. Pozostaje tylko jedno: wybrać odpowiedniego gracza. Po wielu rozmowach obydwie strony dochodzą do porozumienia i na plac boju zostaje wystawiony człowiek, który odpowiada zarówno aniołom, jak i demonom. Jim Heron nie jest wzorem cnót. Lubi pić, palić, nie pogardzi także bójką w barze. Gdyby tego było mało, jego poprzednie zajęcie opierało się na zabijaniu ludzi. Dla demonów jest doskonałym kandydatem, anioły natomiast mają nadzieję, że w tym z pozoru zimnym twardzielu drzemią pokłady dobroci. Gra się rozpoczyna. Do uratowania wyznaczona zostaje pierwsza dusza, a zadanie wcale nie jest proste. Głównym celem okazuje się biznesmen bez skrupułów, który ma na swoim koncie trudną przeszłość, pakt z diabłem i romans. Niestety, to droga bez powrotu. Rozgrywka się rozpoczęła, ważą się dzieje Piekła i Nieba, a demony bynajmniej nie planują funkcjonować zgodnie z zasadami. Siedem dusz, siedem rozgrywek i tylko jeden zwycięzca. W tej potyczce niczym nie rządzi przypadek. Książkę zalicza się do fantastyki, bo ciężko określić jej treść mianem rzeczywistej. Nie odbiera jej to jednak bardzo ludzkiego wydźwięku. W historii zostają poruszane takie tematy, jak śmierć, nienawiść, zdrada. Autorka – jak uważam – celowo zestawia ze sobą pozytywne a także negatywne aspekty życia. Nietrudno także zauważyć, że książka ebook adresowana jest do dorosłego czytelnika i nie należy tutaj mylić pojęcia dorosły z dojrzałym. Jedną z postaci jest prostytutka, inną boss narkotykowy. Ich dzieje opisywane są bardzo szczegółowo i niektóre sceny nie nadają się do czytania przez młodych odbiorców. Tym, co najbardziej lubię w tej historii, są właśnie bohaterowie. Każda z postaci jest wykreowana bardzo skrupulatnie i mimo że poznajemy ją w pewnym momencie jej życia, to nietrudno nam dopowiedzieć sobie, jak wyglądało ono wcześniej. Do tego każdy bohater posiada całkiem odrębne cechy charakteru, zachowania, których nie sposób pomylić z nikim innym.Anioły kojarzą mi się z tymi omówionymi w Siewcach wiatru Mai Lidii Kosowskiej. Przez wieki istnienia w otoczeniu ludzi przejęły dużo naszych cech. Lubią wypić piwo, śpiewać, żartować, a jak trzeba, to obiją komuś twarz. Choć do kwestii przeklinania podchodzą z umiarem, to zdarza się, że kiedy sytuacja wymyka się spod kontroli, wymsknie im się jakieś niecenzuralne słowo. Tego typu zabiegi sprawiają, że do każdej postaci podchodzi się z nieskrywaną sympatią i niemalże ma się wrażenie, że mimo iż jest to absurdalne, to może jednak te osoby istnieją naprawdę.Jeśli chodzi o język, to nie znam zbyt wielu pisarzy, którzy tak swobodnie kierowaliby narracją. J.R. Ward jest mistrzynią plastycznych opisów i humorystycznych dialogów, a wszystko to sprawia, że czytelnik ma wrażenie, że autorka jest świadkiem tych zdarzeń i po prostu poczuła obowiązek spisania ich na kartkach książki. Kolejnym ważnym elementem, który potwierdza, że historia kierowana jest do dorosłego czytelnika – co znowu zaznaczam z całą mocą i stanowczością – są sceny erotyczne. Nie jest to jakaś inna odsłona 50 twarzy Greya (której nota bene nie czytałam, lecz wnioskuję po licznych opisach i recenzjach), lecz występują momenty, które zasługują na miano +18. Pojawiają się też słowa i sformułowania, które przez niektórych mogą zostać uznane za wulgarne. Dla mnie jest to następny zabieg, który uwiarygodnia postacie. Nikt nie oczekuje, że budowlaniec będzie posługiwał się elokwentnym i wyszukanym słownictwem ani że dama zacznie kląć jak szewc. Autorka w ten sposób skategoryzowała postacie i może nam się to podobać albo nie. Mnie osobiście nie razi użycie ostrzejszego języka. Kilka słów o świecie przedstawionym, bo warto o nim napisać. Rzadko kiedy tło wydarzeń jest tak maksymalnie kompletne. Wszystko, co zostaje opisane, ma jakieś znaczenie, a w fabule nie ma żadnych „dziur”.Akcja toczy się dynamicznie i jest bardzo ciekawa. Coś, co początkowo sądziliśmy za pewnik, okazuje się zupełnie i jest bardzo ciekawa. Coś, co początkowo sądziliśmy za pewnik, okazuje się zupełnie inne. Jedna historia przeplata się z drugą, nawet osoba, którą postać mijała na ulicy, może mieć ważne znaczenie w kolejnych rozdziałach. Zalecam tę opowieść dorosłym czytelnikom, którzy lubią taką tematykę ze szczyptą typowo męskiego humoru, niezmiernie intrygującej akcji i domieszką erotyki.
Książka ebook zmusza do refleksji ponad życiem ludzkim, ponad bytem, umieraniem. Bardzo spodobała mi się teoria o potyczce o dusze ludzkie. Ponieważ czy my, ludzie, samodzielnie podejmujemy decyzje, czy jednak ktoś nami manipuluje? Może ktoś wskazuje nam drogę, a nasze decyzje mają daleko idące konsekwencje. Dla mnie ta książka ebook to rewelacja, która zasługuje na wiele wyższe noty i opinie.
Książka ebook jest po prostu świetna. JA bardzo lubie takie klimaty, właśnie wampiry anioły i inne mityczne stworzenia. A ta ksiazka jest interesująca bo upadly anioł ma tak jakby nawrócić siedmu ludzi którzy popelniaja grzechy smiertelne a to wszystko po to żeby zapanowal pokoj na swiecie. Naprawdę jeśli lubicie takie klimaty to wam powinno się spodobać.
Siedem dusz od których zależy dalsza przyszłość świata ziemskiego i tego wiecznego. To jaką drogę wybierze siedem osób zadecyduje o losie każdego człowieka, anioła i demona. Jedyną osobą, która może wpłynąć na nieświadome brzemienia istoty, jest właśnie Jim Heron, który wie o jaką stawkę toczy się walka. Odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu, można by rzec :-). Jedni mu pomagają, inni wręcz przeciwnie, utrudniają mu zadanie. Nie liczcie na szybką akcję i nagłe jej zwroty. Cała historia toczy się swym utartym szlakiem. Lecz nie można na pewno powiedzieć, że jest nudna. Wykreowany świat, w którym na przemian przeplatają się anioły, demony i ludzie jest na prawdę wciągający. O ile początek mógł się dłużyć, to potem trudno mi ją już było odłożyć. Przyciągają postacie, historia i cały świat wykreowany. Do tego autorka fajnie wplotła sceny erotyczne pomiędzy bohaterami, które stanowią dopełnienie całej historii.
Długo wydawnictwo kazało swoim czytelnikom czekać na tę książkę. Na szczęście czekanie nieokazało się nadaremne :). Następny cykl powieści Pani Ward wciąga czytelnika tak samo głęboko w własną fabułę, jak ulubione przez wielu wielbicieli Bractwo Czarnego Sztyletu. Upadłe Anioły ukazują odwieczną walkę niezła ze złem. W wydaniu Pani Ward dobro przybiera postać anioła o niestandardowym sposobie bycia i charakterze. Zło natomiast jest... takie jakie być powinno w ebookach pod atrakcyjną i pociągającą powłoką ukrywa odrażające wnętrze. Ogólnie rzecz ujmując książkę czyta się dynamicznie i przyjemnie. Z czystym sumieniem mogę polecić tę pozycję, sam pewnie również jeszcze nieraz do niej zajrzę :).
Świeża seria na polskim rynku. Niesamowita. Wciągająca. Prawdziwy paranormalny romans z mocnymi akcentami, słynnymi z wcześniejszych ebooków autorki. Ward, jak nikt inny, potrafi stworzyć postaci złe, które pokochamy i będziemy im współczuć a także postaci w pełni pozytywne, którymi będziemy jedynie pogardzać. Do tego dodaje nieźle znaną walkę niezła ze złem a także realistyczny opis środowiska ludzi bogatych, pozbawionych hamulców, bez skrupułów. Wywołuje w czytelniku cały wachlarz emocji. Obok tej książki nie można przejść obojętnie. Lub się ją nienawidzi, lub - jak ja - pokocha. Grzeszna, niegrzeczna i godna polecenia.Magdalena Subocz, Empik Goleniów
Nie będę się starać porównywać "Upadłych Aniołów" do "Bractwa Czarnego Sztyletu", ponieważ najzwyczajniej nie ma to sensu. Wydawałoby się, że w mocno przewałkowanym temacie aniołów nie da się już wymyśleć niczego dobrego, a jednak... Po "Upadłe Anioły" sięgnęłam za sprawą licznych reklam, które zapowiadały następny bestseller. Nie zawiodłam się, otrzymując nie tylko dobrą książkę fantasy, ale też kawał dobrej powieści obyczajowej i kryminalnej, napisaną mistrzowskim piórem J.R. Ward. Wciągająca fabuła i wyraziści bohaterowie to następny plus książki, która zapowiada całkiem niezłą serię. Moja ocena to 4/5.
Od wczoraj przeczytałam już połowę książki, lecz jednak Bractwo Czarnego Sztyletu bardziej mi się podobało :)
O Madonno! Jak się cieszę!!!