Trzy pstre tygrysy okładka

Średnia Ocena:


Trzy pstre tygrysy

Legendarna opowieść kubańskiego pisarza – wreszcie po polsku! Bohaterem Trzech pstrych tygrysów jest miasto: Hawana, a ściślej – Hawana nocą. To niezwykły, nostalgiczny, lecz również ironiczny, portret kubańskiej stolicy, jej knajp pełnych muzyki, gwaru i życia, pisany z oddalenia w okresie i przestrzeni. To zarazem opowieść iskrząca się językową inwencją i humorem, sentymentalna i parodystyczna, duży hołd dla literatury – kubańskiej i w ogóle. Wreszcie: to historie grupki zupełnie wyjątkowych bohaterów, jak La Estrella, czarnoskóra, otyła śpiewaczka, Bustrofedón, dotknięty darem i przekleństwem lingwistycznych wygibasów, Arsenio Cué, Silvestre, Codac… Powieść stawiana w jednym rzędzie z Grą w klasy, Stu latami samotności czy Rozmową w Katedrze, wciągająca, eksperymentalna i zabawna.

Szczegóły
Tytuł Trzy pstre tygrysy
Autor: Cabrera Infante Guillermo
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: TAiWPN Universitas Kraków
Rok wydania:
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Trzy pstre tygrysy w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Trzy pstre tygrysy PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Agata Olejnik

    Okazało się, że mam je trzy: oczywiści tę polską od Universitas, hiszpańską Seix Barral i wyimki „Ona śpiewała Bolero” Muzy. Wiedziałam na co się porywam, dlatego zaczęłam w ojczystym. Każda encyklopedia pisarzy powie, że Cabrera Infante to monstrum literatury, a „Trzy pstre tygrysy” to mało-konwencjonalne dzieło, czyli z góry wiadomo, że prosto nie będzie. W zasadzie wsiadamy na bombę modernistycznych wygibasów: intertekstualności, eklektyzmu i nieskrępowanej zabawy słowem. Zanim jednak się poddamy w przedbiegach, warto zadać sobie dwa pytania. Po pierwsze: czy żeby ta książka ebook nie jest podziwiana za to jaką nie jest, a pod drugie jak jej NIE czytać? CZY LECI Z NAMI PILOT? Pierwsze … osiemdziesiąt stron wciąga pospiesznie w wir słów: chwyta nas Skylla z twarzą Marcela Duchampa i wrzuca w prolog opisujący show w luksusowym klubie Tropicana. Dużo nazwisk. Poznajemy tytułowych bohaterów: trzy tygrysy z hawańskiego podwórka: Silverstre, Eribó i Arsenio Cué; słuchamy La Estrelli, a później zalegamy na kozetce u psychiatry. Gdzieś w międzyczasie trafiamy na czarną stronę i tempo wygasa, choć stale tańczymy rumbę (przynajmniej słyszymy muzykę). NIE. Nie traktujcie tego jak chaosu, jak zlepka luźno połączonych opowieści, które za wspólny mianownik wydają się mieć tylko miejsce akcji – Hawanę w ostatnich dniach dyktatury Batisty. Tak, mamy tu kolaż, lecz nie oznacza on bajzlu. I choć to świat postmodernizmu, Cabrera Infante nie tworzy książki hermetycznej. W swoim okresie dostaniecie do ręki wszystkie klucze. Rozkoszujcie się pasjonującą nierzeczywistością szczegółu. HAWANA BANANA Tak, Hawana to bohater naczelny, miasto totalne, miasto oddychające wieczną nocą. Miasto wibrujące muzyką, miasto łatwych kobiet, przygodnego seksu, upojnych nocy, dobrego rumu, gorącej rumby, wibrującego swingu, czy leniwego jazzu. NIE. To nie jest miasto z przewodnika, chyba, że za taki uznamy mózg autora. Cabrera Infante, który pożegnał się z Kubą na zawsze w 1965 roku, pokazuje tutaj raczej pewną retrospekcję, reprodukcję pamięciowo-graficzną. Bardzo efektowną, plastyczną opowiedzianą idealnym językiem, wernakularnym, rytmicznymi, melodyjnymi. W zasadzie muzykę w mojej głowie zdominowały głosy: słowotok, cytowanie, parafrazowanie. Zapis miasta, którego od dawna już nie ma. Taka nostalgiczna rekreacja, romantyczne wspomnienie. „Roześmiałem się. Lecz pomyślałem, spoglądając na port, że z pewnością istnieje związek pomiędzy morzem a wspomnieniem. Nie tylko dlatego, że jest szerokie, głębokie i wieczne, lecz tez dlatego że przychodzi w postaci regularnych fal, identycznych i stałych Teraz siedziałem na tarasie i piłem piwo, i powiała bryza, wiatr od morza, gorący, który podnosi się pod wieczór, i w kolejnych uderzeniach przyszło do mnie wspomnienie tych popołudniowych podmuchów, lecz było to wspomnienie totalne, ponieważ w jednej czy dwóch sekundach przypomniałem sobie wszystkie popołudnia mojego życia (…), kiedy siedziałem w parku i czytając podnosiłem wzrok,żeby poczuć wieczór, albo kiedy opierałem się o drewniany dom i słyszałem wiatr pomiędzy drzewami, albo kiedy na plaży, jedząc mango, miałem ręce poplamione żółtym sokiem, albo kiedy siedziałem przy oknie i słuchałem lekcji angielskiego, albo kiedy u wujków siedziałem w bujanym fotelu, a moje stopy nie sięgały podłogi i nowe buty ciążyły mi coraz bardziej, wszędzie tam zawsze wiała ta łagodna, ciepła i słona bryza.” INTELEKTUALNA MASTURBACJA Ustaliliśmy już, że głównym bohaterem książki jest miasto. Pozostali bohaterowie to raczej … głosy. W części „Debiutanci” na scenę wchodzą: wspomniani już: Silvestre, Eribó i Arsenio Cué. Dodatkowo jeszcze Codac snuje opowiadanie o La Estrelli, a Laura Diaz położy się na kozetce u psychiatry. Jest i Bustrófedon, o którym słuchamy, którego słowne kalambury rozgryzamy. NIE. Oczywiście nie ma tu prostych rozwiązań. Rozbijacie przecież piňatę, a nie odpakowujecie Hubę Bubę. Bohaterowie stanowią własne swoje odbicia, co może nieco umknąć w całości przyjacielskich relacji tygrysów. Nie są oni również alter ego autora, raczej … wcielają się w jego pamięci. A wszystko ku szczytnemu celowi idealnej zabawy! Puste strony, czarne strony, lustrzane odbicia wyrazów, spadające litery. Redefiniowanie, przepisywanie, wymyślanie. Tłumaczenie. ODWOŁAM SIĘ Nie pamiętam gdzie przeczytałam, że gdyby Borges był bitnikiem, napisałby właśnie tę powieść. A Borgesa czuć tutaj dość silnie, prócz niego dopatrzyłam się niemalże natychmiastowo podobieństwa do „Gry w klasy” (choć „Trzy pstre tygrysy” wydały mi się bardziej liźnięte popkulturą, poza tym: „(…) wolę Bacha od Offenbacha, słowo daje, ponieważ on jest here, ici, tutaj w hawańskim smutku, a nie w radości parisienne.”) Prousta, Twaina, Joyce'a. Opis śmierci Trockiego rozpisany na pióra kubańskich twórców to majstersztyk. NIE. To nie następny „Ulisses”, to bardziej satyra menippejska, z MC zamiast mędrca, z filmowymi ujęciami i scenkami łatwo z Hollywood. A tygrysy są w końcu smutne, pstre, a może uwięzione? Powodzenia!