Jestem oczarowana tą książką. Zupełnie skradła moje serce! Bohaterką książki jest Jo, która ma za sobą przykre doświadczenia - utrata ukochanej matki a także jej własna choroba - rak piersi. Wydaje się, że ucieczka na wieś, gdzie poświęca się badaniom ornitologicznym to najlepszy sposób na znalezienie spokoju. Tymczasem pewnego dnia w jej życiu pojawia się mała dziewczynka, która uważa, że jest kosmitką. Wtedy jej życie nabiera większego tempa. Jo stara się ustalić, kim jest tak naprawdę ta mała dziewczynka. Ursa, ponieważ tak się przedstawia, powoduje, że Jo nawiązuje relację ze swoim sąsiadem Gabrielem. Wspólnie próbują ustalić tożsamość dziewczynki, co powoduje, że nawiązuje się nimi bliższa relacja. Jednocześnie Ursa cały czas twierdzi, że jest kosmitką i przybyła na ziemię ujrzeć pięć cudów. Czytając książkę zauważyłam, że my dorośli zupełnie inaczej postrzegamy pewne sprawy niż dzieci. Świat widziany oczami dzidziusia jest zupełnie inny i to właśnie Ursa usiłuje przekonać Jo i Gabriela, że miłość, zaufanie, bezpieczeństwo to kluczowe fundamenty. Jest to bardzo wartościowa książka. My dorośli stale jeszcze tak mało wiemy i powinniśmy czerpać więcej pozytywnych emocji, aniżeli zamartwiać się tym co błahe.