Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Przy śmierci lady Treverton, obecna jest tylko jedna osoba – zaufana pokojówka, Sara Leeson. Lady Treverton poleca jej napisać pod dyktando list do swego męża, kapitana Trevertona, w którym wyznaje największą tajemnicę swego życia – tajemnicę, której nie ma odwagi wyjawić mu osobiście. Przed śmiercią wymusza jeszcze na Sarze przysięgę, że nie zniszczy listu ani nie zabierze go z sobą, jeśli opuści dom. Pokojówka postanawia ukryć list w niezamieszkanej części dworu, w szufladce stolika w Pokoju Mirtowym, a później uciec, żeby uniknąć niewygodnych pytań.Piętnaście lat potem w wiejskim kościółku odbywa się cichy ślub Rosamond Treverton, córki kapitana a także Leonarda Franklanda, niewidomego szlachcica. Ojciec Leonarda, który ma ambicje arystokratyczne, dowiaduje się od kapitana Trevertona, że Porthgenna Tower – starożytna siedziba rodu Trevertonów jest na sprzedaż i kupuje ją wraz z przyległościami. Tym samym dwór, w którym Rosamond spędziła dziecięć lat przypada w udziale jej mężowi, a pieniądze ze sprzedaży po śmierci kapitana Trevertona odziedziczy ona sama. Wydawać by się mogło, że nic już nie zmąci szczęścia nowożeńców, a jednak wkrótce ich dzieje okrutnie się skomplikują.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Tajemnica mirtowego pokoju |
Autor: | Collins Wilkie |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Mg |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Bardzo fajna i przyjemna w czytaniu. Warta uwagi .
„Tajemnica mirtowego pokoju” jest pierwszym polskim wydaniem doskonałej książki Wilkie Collinsa, jednego z najpoczytniejszych dziewiętnastowiecznych pisarzy. Twórca stał się prawdziwym prekursorem powieści sensacyjnych a także detektywistycznych, dlatego tym bardziej warto sięgnąć po tę publikację. Za sprawą wydawnictw MG w ręce czytelników trafia ta niesztampowa książka, która za sprawą pięknego wydania i barwnego pióra potrafi zaintrygować od pierwszej do ostatniej strony. Rodzinna Trevertonów skrywa dużo sekretów. Jednym z nich jest tajemnicza postać lady Treverton a także jej zagadkowa śmierć. Dziewczyna postanawia napisać list do swego męża i wyjawić mu w nim najgłębiej skrywaną tajemnicę, o której nie śmiała mu powiedzieć osobiście. Przed śmiercią zleca swej pokojówce Sarze napisanie listu, żeby wyjaśnić w nim dużo niewygodnych sekretów. Jednak Sara Leeson ukrywa list w niezamieszkałej części dworu, w szufladzie stolika w Pokoju Mirtowym, żeby nikt go tam nigdy nie odnalazł. Jednak sekret zawsze wychodzi na jaw... Wilkie Collins napisał się doskonale i oddał w ręce czytelników książkę dopracowaną, sprawiającą olbrzymią frajdę z lektury. Podczas czytania napotkamy na liczne tajemnice, spiski i intrygi, sprawiające, że nie sposób się nudzić. Zagadka zostaje utrzymana do samego końca, dzięki czemu czytelnik jest trzymany w napięciu do ostatniej strony. Mowa autora jest barwny i bogaty, dialogi realistyczne, a wątki fabularne potrafią nie raz zaciekawić. „Tajemnica Mirtowego Pokoju” napisana została pięknym dziewiętnastowiecznym językiem, dzięki czemu w jeszcze lepszy sposób możemy przenieść się w tamte odległe czasy. Jest to porywająca historia, umiejąca zachwycić czytelnika barwnymi opisami i idealnie skrojoną intrygą. Cudowne wydanie tej pozycji jeszcze bardziej zachęca, żeby po nią sięgnąć, sprawdzając się doskonale jako upominek albo perła naszego księgozbioru. Serdecznie polecam. http://fantasy-bestiarium.blogspot.com/2017/11/tajemnica-mirtowego-pokoju-wilkie.html
Wilkie Collins - twórca słynny mi jedynie ze słyszenia, ten angielski dziewiętnastowieczny powieściopisarz w swym dorobku miał 30 powieści a także nad 60 opowiadań. Według danych z Wikipedii w Polsce zostało wydanych jego 6 książek. Był prekursorem powieści detektywistycznej, a jego "Kamień księżycowy" uważany jest za pierwszą opowieść tego gatunku. Najbliższy przyjaciel Karola Dickensa. Tyle Wikipedia, z mojej zaś strony krótka opinia. Akcja "Tajemnicy mirtowego pokoju" rozpoczyna się w 1829 roku w Kornwalii, gdzie w kwiecie wieku życia umiera lady Treverton. Przed śmiercią wzywa do siebie pokojówkę Sarę Leeson, by podyktować jej tajemnicę swego życia , wymuszając na niej przysięgę, że przekaże po jej śmierci list kapitanowi Trevertonowi wraz ze wszystkimi odpowiedziami na zapytania przez niego zadanymi. Po śmierci lady Treverton Sara bije się z myślami, uważa, że wyjawienie prawdy nie uczyni nic dobrego. Wręcz przeciwnie, że zburzy spokój tego domu. Wolę swej pani zabiera do nieuczęszczanej części dworu, do pokoju zwanego mirtowym. Tam chowa list, licząc, że nikt go tu nie odnajdzie. Z bólem opuszcza dwór w którym spędziła ostatnie lata, by nikt nie zadawał pytań, na które nie chciałaby udzielać odpowiedzi. Czy ktoś odnajdzie ukryty list i jaka sekret się w nim kryje? Warto zagłębić się w tę opowieść i zabawić się w detektywa. "Tajemnica Mirtowego Pokoju" napisana jest pięknym dziewiętnastowiecznym językiem, lecz bardzo czytelnym w odbiorze. Ta interesująca historia potrafi zachwycić swymi opisami, lekko napisanymi dialogami, wątkami detektywistycznymi. Mimo, że książka ebook napisana w 1856 roku, stale jest aktualna, a wzorce, którymi kiedyś się kierowano niewiele odbiegają od dzisiejszych. "Tajemnica Mirtowego Pokoju" pierwszy raz przetłumaczona na mowa polski, pozycja Wydawnictwa MG, które może szczycić się cudownymi wydaniami. Twarda obwoluta, czytelna czcionka - książka ebook doskonała na upominek - a jej zawartość zachwyci każdego. Polecam.
Wilkie Collins jest dobrą pozycją, jeśli ktoś się zaczytał i polubił klimaty jane Austen albo sióstr Bronte. Klimat podobny, chociaz pióro trochę cięższe a akcja przewidywalna, chociaż takie ksiązki nie czyta się dla "pędzącej" akcji, tylko klimaty XIX wiecznej Anglii.
Książka ebook rozpoczyna się sceną, jak umierająca pani Treverton przywołuje do siebie zaufaną pokojówkę Sare Leeson, żeby pomogła jej spisać list do własnego męża. Pani Treverton jest zbyt słaba, żeby sama mogła napisać list i zbyt mało odważna, żeby wyjawić tajemnicę własnego życia mężowi. Zakazała również własnej pokojówce, mówić o tej tajemnicy komukolwiek, a szczególnie panu Treverton przed śmiercią pani. Pokojówka ciągle powtarzała ”Jak mam oddać ten list? Przecież pan jest taki niezły dla wszystkich. Dlaczego umarła i zrzuciła to wszystko na mnie? Sama tego nie udźwignę, ponieważ to zbyt wiele”. Dlatego Sara nie miała odwagi, żeby oddać ten list, ukryła go więc w Mirtowym pokoju za obrazem, myśląc, że nikt nigdy go tam nie znajdzie. Umierająca pani Treverton zostawiła małą córeczkę, która po piętnastu latach nieustanna się dziedziczką siedziby Porthgenna Tower, więc w tym dworze, gdzie pokojówka ukryła sekretny list. Młodziutka Rosamond-dziedziczka, poślubia niewidomego Leonarda Franklanda i postanawia wyremontować odziedziczony dwór, żeby wraz z mężem tam zamieszkać. Przez przypadek Rosamond odnajduje list ukryty w Mirtowym pokoju. Zapewne pragniesz wiedzieć Drogi czytelniku, co było w tym liście? Jaka sekret tam się kryła? Dowiesz się czytając tę fascynującą historię. Dodam tylko, że zagadkowy list ostro zachwieje małżeństwem państwa Franklandów. Żadne słynne powiedzenie nie jest tak aktualne, jak to że czas leczy rany. Praca, którą musimy wykonać, obowiązki, które musimy podjąć -to one leczą rany. Jest to niejako lekarstwo na chorobę żalu. Żalu po zmarłych. Kiedy na nasze domy pada cień tragedii, zapytanie nie brzmi, jak dużo czasu potrzeba, żeby z powrotem wyszło słońce, lecz ile mamy zajęć, które popchną nas do miejsca, gdzie słońce już na nas czeka? Lekarstwo na rany po stracie zmarłych, którzy odeszli, znaleźć można w konieczności myślenia o żywych, którzy pozostali. To także temat zawarty w tej książce. Przepiękna, napisana ze smakiem, zachwyca i co najważniejsze, po raz pierwszy wydana w języku polskim. Czytajcie-naprawdę warto i choć to dzieło dziewiętnastowiecznego pisarza, to stale fascynuje swą treścią i wątkami detektywistycznymi. Polecamy, zespół dobrerecenzje.pl
Jest rok 1829. Lady Treverton jest umierająca, lecz tuż przed śmiercią wzywa do siebie zaufaną pokojówkę. Zmusza ją do napisania listu, w którym wyjawia własną największą tajemnicę i zobowiązuje ją do oddania listu mężowi po jej śmierci. Jednak Sara Leeson obchodzi złożoną dziewczynie przysięgę, ukrywa list w zakamarkach nieużywanego pokoju i ucieka z dworu, licząc na to, że sekret mogąca zniszczyć życie wielu ludzi, nigdy nie wyjdzie na jaw. Piętnaście lat później, córka Trevertonów wychodzi za mąż i ponownie zamieszkuje w dawnej siedzibie własnej rodziny, a odkrycie tajemnicy zdaje się być tylko kwestią czasu. Cała fabuła opiera się na tajemnicy lady Treverton powierzonej Sarze Leeson. Twórca jednak podsuwa pewne wskazówki, które pozwalają się domyślić co nieco odnośnie tej tajemnicy, jednak nie powoduje to zniechęcenia lekturą. Ciekawie się robi już po odkryciu, co przez tyle lat ukrywała Sara Leeson. Zmienia to bohaterów i stawia przed ciekawymi wyborami moralnymi. Akcja nie toczy się szybko, ale leniwie, głównie przez sposób pisania autora. Nie pisze w sposób współczesny, skupia się w znacznej mierze na dokładnym przedstawieniu bohaterów, ich wyglądu, historii i udziału w tej historii. To oni są główną ostoją powieści i to na nich kładziony jest nacisk. Dwoma najbardziej ciekawymi postaciami są właśnie Sara Leeson, która już od samego początku opisana jest w sposób, przez który przechodzą ciarki, a także młoda Rosamund Treverton, piękna, porywcza i o zmiennych nastrojach. Nieźle mi się czytało tą książkę Wilkiego Collinsa, lecz jednak nie spodobała mi się aż tak bardzo jak „Córki niczyje”. Znalazło się w niej trochę powtórzonych wątków i wydaje mi się ciut słabsza od tamtej, lecz myślę, że osoby, które nie miały wcześniej styczności z autorem będą zachwycone. Nie jest to wybitna książka, która przemieniła ówczesną literaturę, lecz zdecydowanie warta przeczytania, ponieważ ciężko się przy niej nudzić. Sam twórca jest jednym z tych obok których nie jestem w stanie przejść obojętnie. Jeśli lubicie „lżejszą” klasykę, to zdecydowanie warto rozejrzeć się za tą książką.
Wilkie Collins, był w XIX wieku równie słynny co Dickens, a zdarzały się okresy, że jego powieści były nawet bardziej słynne od dzieł uznanego kolegi. W szczególności powieść"Kobieta w bieli" przyniosła mu sławę i uznanie czytelników. W Polsce niestety bardzo mało jego dzieł zostało wydanych, ponad czym boleję nieustannie. Na szczęście to się zmienia, chociażby za sprawą wydawnictwa MG. "Tajemnica mirtowego pokoju", to następna opowieść Collinsa wydana u nas. Jak głosi tekst na okładce jest to pierwsze-polskie wydanie tejże opowieści. Przy łożu umierającej lady Treverton czuwa tylko jej najbardziej zaufana służąca. Po prawdzie bardziej przyjaciółka niż służka. Lady przekazuje list, w którym wyjawia pewną straszną tajemnicę swojemu mężowi. Wymusza na kobiecie zachowanie tajemnicy. List nie może być zniszczony, ani nie może opuścić rezydencji. Po śmierci własnej pani list zostaje schowany w tytułowym pokoju, a sama kobieta znika bez śladu. Co takiego było w liście i dlaczego był otoczony taką tajemnicą? Przekonajcie się sami. Przepyszna intryga, klasyczna dla pisarstwa tego pana. Miłość, zazdrość, zbrodnia, namiętność-co tylko chcecie. Pisarz nie skupia się jedynie na trywialnych romansach, tylko umie przekonująco przedstawić epokę wiktoriańską. Ukazać przepaść jaka dzieliła biednych od tych zamożnych. Dodatkowo idealnie operuje słowem i umie wciągnąć czytelnika w własne historie, a nie wszyscy to potrafią. Zalecam nieustająco.
1829 rok. Zachodnie wybrzeże Kornwalii, Porthgenna Tower-siedziba rodu Trevertonów. Na łożu śmierci pani Treverton dyktuje zaufanej pokojówce, Sarze Lesson list, który po jej śmierci ma zostać przekazany kapitanowi Treverton. Lady nie ma odwagi wyjawić osobiście tajemnicy mężowi. Jednak Sara postępuje wbrew ostatniej woli zmarłej i zamiast przekazać list kapitanowi Treverton chowa go w biurku stojącym w niezamieszkanej części dworu z nadzieją, że nikt go nie znajdzie. List ze straszną tajemnicą ląduje w Pokoju Mirtowym, a Sara ucieka. 1844 rok. Long Beckley. W małym wiejskim kościółku biorą ślub córka kapitana Treverton, Rosamond i niewidomy szlachcic Leonard Frankland. Po śmierci małżonki kapitan Treverton sprzedaje majątek, kopalnię i przetwórnię ryb ojcu Leonarda Franklanda i wypływa w morze. Młodzi małżonkowie zamieszkują w Porthgenna Tower, lecz ciąży ponad nimi sekret z przeszłości. Wilkie Collins najbardziej spośród bohaterów rozbudował postać Rosamond i Sary. Piękna, serdeczna, gorącokrwista Rosamond mówi co myśli i z całego serca miłuje Leonarda. Współczuje ukochanemu, że utracił wzrok, nie powstrzymuje jej to jednak przed związaniem się z nim węzłem małżeńskim. Obiecuje mężowi, że nigdy go nie okłamie, nawet jeśli będzie chodziło o najmniejszą drobnostkę. Jej oczy służą im obojgu i wspierają się w każdy możliwy sposób. W trakcie lektury Rosamond dużo traci, gdyż jej zachowania są nierzadko nieadekwatne do sytuacji. Raz jest wyniosła i opryskliwa dla służby, by za chwilę za bardzo się spoufalać i rozdawać prezenty. Jej zachowanie i uczucia wobec męża nigdy się nie zmieniają, lecz przychodzi taki moment, że uczucia męża zostają wystawione na próbę. Sara, która robi wszystko, by sekret jej pani nie wyszła na jaw nadwyręża przez to własne zdrowie. Przedwcześnie posiwiała, krucha, blada, wygląda na starszą niż w rzeczywistości ma lat. Smutna, zatroskana stara się nie obarczać nikogo własnymi kłopotami. Nierzadko bez powodu przeszywa ją strach, który pełznie od stóp do głowy i sprawia, że drży nawet w upalny dzień. Boi się, ponieważ nie dotrzymała przysięgi. ,,Największą krzywdę wyrządziłam sobie samej, a najgorszą śmiercią, jaka mi grozi, jest śmierć, którą wyzwoli uciśnioną duszę i uleczy złamane serce." Sekret jest motywem przewodnim powieści i dopiero pod koniec zostaje rozwiązana, choć w trakcie czytania już wcześniej można się domyślać w czym rzecz wyławiając szczegóły z rozmów bohaterów. Moim zdaniem twórca za bardzo starał się oddalić moment rozwiązania zagadki, a przez to wprowadził zbyt wiele powtarzających się rozmów pomiędzy postaciami. Nierzadko miałam ochotę ominąć niektóre dialogi, które niewiele wnosiły do akcji i szybciej dotrzeć do tajemnicy. Zabrakło mi opisów wrzosowisk, dworu czy innych miejsc, w których toczyła się akcja. Wniosłyby dużo do podkręcenia atmosfery zagrożenia. ,,Tajemnica Mirtowego Pokoju" to niezła opowieść o odkrywaniu rodzinnej tajemnicy z przeszłości, o miłości wystawionej na próbę, o poświęceniu i dumie. Trąci myszką, lecz dzięki niej można poznać obyczajowość i kłopoty dziewiętnastowiecznego społeczeństwa. Opowieść zalecam fanom typowych powieści. https://magiawkazdymdniu.blogspot.com
Rosamond Traverton, pani dworu Porthgenna Tower w Kornwalii, jest umierająca. Przed śmiercią dziewczyna chce wyjawić mężowi własny najgłębiej skrywany sekret, jednak tchórzy podczas ich ostatniej rozmowy. Sumienie Lady Traverton wymyśla zatem inny sposób – dziewczyna zmusza własną pokojówkę, Sarę Leeson, do napisania listu, w którym wyznaje całą prawdę. Związana przysięgą Sara nie może zniszczyć listu ani wynieść go z dworu. Pokojówka nie ma jednak zamiaru przekazywać zagadkowej korespondencji panu Travertonowi. Ukrywa list w niezamieszkanej części domu i po kryjomu wyjeżdża z Porthgenna Tower, a Rosamond Traverton umiera. 15 lat potem córka państwa Travertonów bierze ślub z ociemniałym Leonardem Franklandem. Młode małżeństwo ma zamiar zamieszkać w Porthgenna Tower i wyremontować zapomniane skrzydło dworu. Tym samym małżonkowie przybliżają się do odkrycia strasznej tajemnicy, która wystawi na próbę ich miłość i zupełnie odmieni ich życie. ZROZUMIEĆ MIRTOWY POKÓJ Epoka wiktoriańska, w której rozgrywa się akcja powieści „Tajemnica mirtowego pokoju”, to czasy panowania znanej królowej Wiktorii, okres rewolucji przemysłowej a także potęgi imperialnej Wielkiej Brytanii. To też czasy zaostrzenia różnic klasowych, a także rygorystycznej moralności, która nakazywała ukrywanie wszelkich uczuć. Dziewczyny klasyfikowano wtedy w dwóch kategoriach: dziewczyna idealna, czyli perfekcyjna żona, zawsze piękna, zadbana, bez reszty oddana mężowi a także dziewczyna upadła, która zatraciła poczucie moralności i szuka rozrywki w cielesnych uciechach. Zrozumienie norm społecznych panujących w epoce wiktoriańskiej kluczowe jest dla prawidłowego odbioru „Tajemnicy mirtowego pokoju”. Bohaterowie powieści pana Collinsa są bowiem uosobieniem tego czarno – białego i ograniczonego schematu. Damy z wyższych sfer (pani Traverton i jej córka) to piękne, wręcz służalczo oddane mężowi kobiety, które są w stanie dokonać wielu poświeceń, żeby tylko podtrzymać jego zadowolenie. Zostały one sportretowane jako dziewczyny idealne. Sara Leeson zaś, pokojówka pozbawiona dobrego pochodzenia, symbolizuje kobietę upadłą. Zwiedziona przez swoje instynkty, przez całe życie boryka się z rozpaczą i ludzką nieżyczliwością. IRYTACJA SIĘGA ZENITU Oczywistym jest, że u wiktoriańskich bohaterek pana Collinsa nie ma co szukać przebojowości i niezależności współczesnych kobiet. Chciałoby się jednak zobaczyć ich dobroć i charakterystyczne dla wysoko postawionej szlachty dobre wychowanie. Niestety – jedna z postaci swoim zachowaniem czyni lekturę „Tajemnicy mirtowego pokoju” wręcz nieznośną. Język tu o córce państwa Travertonów, ochrzczonej po matce imieniem Rosamond. Mimo wielokrotnych zapewnień autora o przyjaznym usposobieniu Rosamond, nie przejawia się ono ani w niegrzecznych odzywkach do służby, ani podniesionym tonie, którego bohaterka nierzadko używa. Chociaż nie, Rosamond ma własne chwile dobroci. Nadmiernie spoufala się wówczas z pracownikami i w żadnym razie nie może uchodzić za damę z wyższych sfer. Dodając do tego poddańczy stosunek Rosamond do męża, otrzymujemy kobietę tak drażniącą, że najchętniej usunęłoby się ją z powieści. Tytułowa sekret mirtowego pokoju też nie sprostała swojemu zadaniu. Jej rozwiązanie odwlekają w nieskończoność przydługie opisy rozterek bohaterów a także sceny, które nie mają większego znaczenia dla głównej akcji. Lecz może nie powinno uchodzić to za wadę powieści, bowiem tajemnica Lady Traverton bardzo prosto odkryć samemu już w pierwszym rozdziale. A jeśli nie w pierwszym, to w połowie książki na pewno. Przewidywalność zagadki ratują nieco jej różne konsekwencje, które jako tako przyciągają uwagę czytelnika. Ciężko tu jednak mówić o prawdziwie angażującej powieści detektywistycznej. ANI PRZESŁANIA, ANI TAJEMNICY Pan Wilkie Collins należy do grona najbardziej cenionych pisarzy epoki wiktoriańskiej, jednak „Tajemnica mirtowego pokoju” moim zdaniem nie zalicza się do dzieł jego życia. Twórca miał okazję przekazać coś w swej powieści, potępić irracjonalne postrzeganie kobiet, lecz tego nie zrobił. Nieźle chociaż, że męża Rosamond wyposażył w ludzkie cechy, które okazały się ważniejsze od społecznych podziałów. Z lektury „Tajemnicy mirtowego pokoju” nie wyniosłam właściwie nic wartościowego – nie zamierzam przemieniać się w kobietę idealną, nie dla mnie podziały klasowe, a młodej Rosamond mam po dziurki w nosie. Opowieść nawet mnie specjalnie nie wciągnęła, bowiem tajemnicę stanowiącą główną atrakcję książki rozwiązałam bardzo szybko. Zapowiadającym się ciekawie tytułem jestem niestety mocno rozczarowana.
Uwielbiam książki, które zaczynają się jakąś niebanalną, trudną do odgadnięcia tajemnicą. Niełatwo zastąpić czymś ten dreszczyk emocji towarzyszący lekturze, kiedy twórca stopniowo, krok po kroku, przekazuje Czytelnikowi kolejne fragmenty łamigłówki, zbyt małe jednak, by ułożyły się one w całość. Błądzę ścieżkami wytyczonymi przez twórcę, co czasem – przyznaję – jest frustrujące, lecz w głębi duszy jestem mu za to wdzięczna. Ponieważ im dłużej będzie mnie trzymał w bezpiecznej odległości od skrywanego na kartach powieści sekretu, tym większą przyjemność sprawi mi rozwikłanie zagadki na końcu. Również lubicie ten stan permanentnego napięcia? Sięgnijcie zatem po „Tajemnicę Mirtowego Pokoju”. Sarę Leeson poznajemy, kiedy jest jeszcze na służbie u swej umierającej pani. Główna bohaterka to postać skryta, nieoczywista, młoda kobieta w ciele staruszki. Czytelnik już od pierwszych scen zastanawia się, jaka dramat musiała w przeszłości być udziałem Sary, która przedwcześnie posiwiała, całkowicie. Nie dowiemy się jednak tego tak prędko, jak byśmy chcieli. Nie będzie zresztą czasu na dłuższe się ponad tym zastanawianie, ponieważ na łożu śmierci pani i opiekunka Sary zechce wyznać swojemu mężowi tajemnicę, która zaważyć może na losach wielu niewinnych osób. Sara, jako wspólniczka sekretu własnej pani, zostaje zobligowana do spisania listu i wyjawienia w nim prawdy obciążającej obie kobiety. Stale nie mamy jednak pojęcia, o jaką zagadkę z przeszłości chodzi. Kiedy pani Treverton wydaje ostatnie tchnienie, okazuje się, że nasza bohaterka nie ma na tyle odwagi, by oddać list mężowi zmarłej. Nie łamiąc złożonej pod przysięgą obietnicy, postanawia ukryć list w opuszczonym Pokoju Mirtowym, gdzie – jak ma nadzieję – nikt nigdy go nie znajdzie. Następnie opuszcza dom Trevertonów i znika na całe…piętnaście lat. Kiedy po raz następny spotykamy Sarę Leeson, jest ona schorowaną, znerwicowaną kobietą, około pięćdziesięcioletnią. Element bohaterów pożegnała się już ze światem żywych, pozostali dorośli, założyli rodziny. I właśnie wówczas splot przypadkowych wydarzeń sprawia, że sekret Mirtowego Pokoju może zostać odkryta, w dodatku przez osobę najbardziej do tego niepowołaną. Sara postanawia zrobić wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Co skrywa napisany na łożu śmieci przed laty list i czy prawda wyjdzie na jaw? Przekonajcie się sami, sięgając po książkę Wilkie Collinsa. Twórca po raz następny nie zawiódł moich oczekiwań, choć ta opowiadanie różni się od pozostałych jego autorstwa, które przyszło mi czytać. Akcja jest bardziej wartka, szybciej się toczy, zaskakuje Czytelnika, podsuwa mu rozwiązania, które za chwilę neguje świeżymi faktami. Wciągająca, oryginalna, z zakończeniem, jakiego zupełnie się nie spodziewamy. Zdecydowanie warto przeczytać. Ulubione cytaty: „Mądry człowiek to taki, który nie przeszkadza swemu sercu w jego naturalnym zajęciu, jakim jest pompowanie krwi”. zaczytana.com.pl
Recenzja z bloga: www.wyznaniaczytadloholiczki.blogspot.com Pani Treverton przed śmiercią dyktuje własnej pokojówce treść listu do męża, wyjawiając w nim straszliwą tajemnicę. Sara Leeson zamiast oddać go adresatowi, ukrywa kartkę w niezamieszkanej części domu. Początek historii ma miejsce w 1829 roku, po czym czytelnik zostaje przeniesiony do właściwej akcji, roku 1844, kiedy córka pani Treverton wychodzi za mąż. W tym momencie pojawia się pytanie, czy wydarzenia z przeszłości wpłyną na jej życie? Wilkie Collins żył w dziewiętnastym wieku, został okrzyknięty prekursorem powieści detektywistycznej. Książki spisane tak dawno temu mają to do siebie, że znacznie różnią się od współczesnej literatury. Czytając Tajemnicę mirtowego pokoju zastanawiałam się ponad ich fenomenem. Chociaż powstały tak dawno temu, okazują się stale aktualne, mogą nas czegoś nauczyć, wskazać wzorce, którymi nawet teraz powinniśmy się kierować. Należałoby też zadać pytanie, czy dzisiejsze bestsellery, bombardujące nas z każdej strony powieści roku, dekady, będą pamiętane za 200 lat? Nie wiem. Lecz wiem, że Wilkie Collins i inni twórcy tamtego czasu nie pogrążą się w zapomnieniu. "Najsilniejsze więzi powstają pomiędzy ludźmi, którzy są do siebie niepodobni." Sekret jest pełna barwnych opisów i jeszcze barwniejszych dialogów. Bohaterowie rozmawiają ze sobą w sposób niespotykany w dzisiejszym świecie, pełnymi uprzejmości, długimi zdaniami. Całość napisana jest pięknym językiem, niezawierającym licznych archaizmów, za to odwzorowującym czas powstania i akcji. Książka ebook daje współczesnemu czytelnikowi możliwość obserwowania dawnego życia, skupiając się wokół Porthgenna Tower - kornwalijskiej posiadłości. Bohaterowie nie są skomplikowani, wyraźnie rozgraniczono dobre i złe charaktery. Wątek listu sam w sobie nie jest zbyt skomplikowany, czuć, że to dopiero początki tego gatunku. Wydarzenia są na bieżąco dokładnie analizowane przez bohaterów, wszystko losy się spokojnie i powoli. Bardzo spodobało mi się wydanie książki. Okładka przypomina starą fotografię. Chociaż wydanie ma twardą oprawę, jest w porównaniu do innych pozycji bardzo lekka. Ponadto, nie znalazłam w niej ani jednej literówki. Sekret mitrowego pokoju to książka, którą można czytać powoli i spokojnie, rozkoszując się barwnymi opisami i dialogami. Takie powieści rządzą się swoimi prawami, zawierając w sobie duszę z zamierzchłych lat. Warto od czasu do czasu sięgnąć po wiekową literaturę, mającą na celu - prócz rozrywki - pokazać godne naśladowania wzorce.
Połączenie typowej kostiumowej opowieści, przewrotna historia, napięcie trzymające mimo, że akcja wcale nie pędzi............. Dzisiaj już mało kto tak pisze - a szkoda. Absolutnie piękna książka ebook w pięknym wydaniu. I to co zawsze w powieściach Collinsa - warto być uczciwym:)
Zdecydowałam się sięgnąć po "Tajemnicę Mirtowego Pokoju" z trzech powodów: tytuł, okładka i autor. Sam tytuł bardzo mnie zaintrygował, ponieważ sekret ukryta w jakimś dziwacznym pokoju od razu nieustanna się dla mnie pretekstem do sięgnięcia po tę powieść. Dodając do tego okładkę, która przedstawia kobietę w sukni z XIX wieku, przebywającą w jakiejś komnacie... To wszystko wygląda po prostu świetnie. Miałam nadzieję na opowieść gotycką, która posiada specyficzny klimat. "Tajemnica Mirtowego Pokoju" nie jest taką powieścią, choć niektóre jej fragmenty się tu pojawiają. Co do samego autora - Wilkie Collins jest dziewiętnastowiecznym angielskim pisarzem, który prawdopodobnie całe życie poświęcił literaturze... Spisał 30 powieści, nad 60 opowiadań, 14 dramatów i nad 100 esejów. Jest uważany za prekursora powieści detektywistycznej (dlatego również warto sięgnąć po jego twórczość). Jak sami widzicie, mamy do czynienia z wyjątkową osobą. W "Tajemnicy Mirtowego Pokoju" jedna rzecz może czasami denerwować czytelnika - ową tajemnicę poznamy dopiero około 300 strony! Naprawdę, momentami akcja tak się przedłużała, że miałam ochotę w końcu przekartkować kilka czy kilkanaście stron i dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi! Co prawda, nie ma tu żadnego detektywa, żadnej zbrodni, nic z tych rzeczy. A jednak Wilkie Collins kieruje akcją w taki sposób, że czytelnikowi czasami przebiegają nieprzyjemne dreszcze po plecach... Odniosłam wrażenie, że tytułowa sekret nie dotyczy tylko tego, co ukrywała lady Treverton, ponieważ dla niektórych bohaterów tajemnicą było owiane wszystko, co ma związek z domem państwa Treverton. Jeżeli mogłabym cokolwiek w tej powieści poprawić, to zdecydowanie chciałabym więcej opisów otoczenia tego domostwa. Wówczas klimat mógłby dorównywać temu, który znam z "Psa Baskerville'ów". Tutaj, niestety, ten klimat ogranicza się do zamkniętej przestrzeni. Książka ebook ta zachęciła mnie do dalszego poznawania twórczości Collinsa. A poza tym, przecież nie można oceniać autora po jednej przeczytanej książce! Z tego, co wiem, jednymi z najpopularniejszych są: "Armadale", "Kamień Księżycowy" czy "Kobieta w bieli". Same tytuły brzmią ciekawie. :) Podsumowując, moim zdaniem "Tajemnica Mirtowego Pokoju" nie jest arcydziełem, lecz z pewnością można przyjemnie spędzić przy niej czas. Uwierzcie, że serce przyspiesza kiedy już wiemy, że zbliżamy się do rozwiązania zagadki lub wtedy, kiedy któryś z bohaterów czy bohaterek znajduje się w okropnym miejscu i zaczyna się bać. Warto znać Collinsa - polecam! :)