Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Kiedy w 2007 roku przemierzałem Sahel, nie przypuszczałem, że historię tej podróży pozna ktoś jeszcze poza moją rodziną i garstką przyjaciół. Nie była to moja ani pierwsza, ani ostatnia wyprawa do Czarnej Afryki. Jestem przekonany, że dużo innych zasługiwałoby na osobną relację. "Szkatułka.", choć opowiada o podróży, nie jest wyłącznie książką podróżniczą, jest wędrówką w głąb kultury i historii Sahelu. Dlaczego tę książkę napisałem? Przede wszystkim dlatego, że Afryka i jej dziedzictwo nie są w Polsce znane. Nie pamiętamy, że na południe od Sahary rozwijały się duże i silne twory państwowe, rozkwitały cywilizacje. Nie wiemy, jak kluczowy dla historii świata był rozwój myśli naukowej w uniwersyteckim mieście Timbuktu, jak znaczący dla losów kontynentu był handel transsaharyjski, architektura glinianych domów, rozwój muzyki tradycyjnej. Chciałbym zwrócić Państwa uwagę na Sahel i dokonania tej krainy. Pragnę przypomnieć historię europejskich wypraw. Dzisiaj lepiej rozumiem pierwszych eksploratorów. Afryka musiała ich uwodzić i fascynować, tak jak zafascynowała mnie dwieście lat później.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Szkatułka pełna Sahelu. Subsaharyjska ballada |
Autor: | Kowalski Mirosław |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Bezdroża |
Rok wydania: | 2012 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Afryka kojarzy nam się z glinianymi chatami, pokrytymi słomą i z gromadką dzikusów z dzidami.Mało kto z nas wie, że właśnie na terenie tego kontynentu, rozwinęły się pierwsze duże cywilizacje, jakie znaczenie, dla Europy, miał handel z tym rejonem.Krótko mówiąc, bez Afryki i jej wpływów, bylibyśmy nikim.O tym właśnie jest ta książka.Autor podróżując po Czarnym Lądzie, przybliża nam tą cywilizację, ludzi tu żyjących i ich zwyczaje.Afryka to fascynujący obszar, który zainspirował pierwszych odkrywców, eksploratorów świeżych terenów.Zafascynowała też autora, który na kartach własnej książki opowiada nam, czytelnikom, wyjątkowo interesujące historie o tej kolebce cywilizacji.Jak zwykle, w tego typu książkach, wyjątkowo ważny dodatek, to mnóstwo kolorowych zdjęć.Polecam.
„Odbywam tę podróż niemalże dwieście lat po pierwszych Europejczykach. Nie muszę się przebierać ani ukrywać. Nie muszę znać arabskiego ani żadnego z języków ludów zamieszkujących Sahel. Nie znam obyczajów Bambara ani Mossich, nie przeczytałem w całości Koranu. Czy człowiek będący takim ignorantem może tam wyruszyć? Czy taka podróż może się nieźle skończyć?” – zapytania te zadaje sobie wędrowiec, badacz, malarz słów i obrazów. Tak bowiem można określić osobę Mirosława Kowalskiego, lekarza kardiologa, który zabiera nas w daleką wyprawę po to, by sypnąć nam w oczy piaskiem pustyni, by rozwiać nam włosy wiatrem, by poczęstować nas daktylami czy jissuma gounday, by … zauroczyć nas pięknem Czarnej Afryki.Książkę „Szkatułka pełna Sahelu”, opublikowaną nakładem wydawnictwa Helion, ciężko nazwać podróżniczą, nie jest to również przewodnik – prawdopodobnie że mamy na myśli przewodnik po codziennym życiu i kulturze. Sam twórca wskazuje w podtytule na fakt, iż jest to subsaharyjska ballada i prawdopodobnie to określenie najlepiej oddaje klimat książki, jej nieuchwytny czar a także plastyczność i melodyjność. Czytając o Sahelu niemalże widzimy mieszkańców tego biednego, lecz pełnego surowego cudowna terenu, czujemy aromaty i doznajemy niezwykłego wrażenia obecności u boku autora. Kowalski omawia ten mało słynny zakątek w taki sposób, że chłoniemy kolejne słowa, weryfikując własne opinie o życiu na czarnym ladzie, bądź również poddając się tęsknocie za odbyciem takiej podróży w rzeczywistości. Twórca przybliża nam rzeczywistość, z jaką zmagają się mieszkańcy Sahelu, obrzeża pustyni (tak tłumaczona jest ta nazwa), pisze o historii Afryki, o powstaniu i rozwoju miast, o bolączkach ludzi a także o różnicach kulturowych. Zatrzymujemy się wraz z nim w Bamako – mieście ludu Bambara, chłonąc opowiadanie o kolonizacji Sahelu, o niepodległości, o wyjątkowej topografii miast, w których brak jest chodników, także o lokalnych podróżach w dość ekstremalnych warunkach, jakie zapewnia sotrama, mały autobus.Odwiedzamy Muzeum Narodowe w Bamako, Musa Kunda, czyli Muzeum Kobiet, wędrujemy na urwisko Bandiagary, zwiedzając okoliczne osady, poznając kultywowane do dzisiaj tradycje, w tym rytuał zabiegu obrzezania. W Songo nas zachwyt budzi grota pokryta malowidłami; ciekawość rozpalą również zwyczaje Dogonów, wzbudzające pragnienie metaforycznej wędrówki drogą życia. Zdziwienie i niezrozumienie budzi fakt izolacji dziewczyn w pewnych okresach jej życia, na przykład kiedy miesiączkuje czy karmi dziecko, zaś czytając opisy meczetu Kani Kombolé nie możemy wyjść ze zdumienia ponad ekstrawagancją i finezyjnością tej budowli. To zaledwie kilka przystanków, kilka obrazów, które mamy możliwość obserwować i wydarzeń, w jakich mamy możliwość uczestniczyć dzięki Mirosławowi Kowalskiemu, a już wiemy, że pragniemy jeszcze. Wraz z nim przemierzamy zatem kolejne setki kilometrów, spacerujemy po Djenné, podziwiamy góry Hombori, odwiedzamy jedno z najbardziej zagadkowych miejsc na ziemi, czyli Timbukt chłonąc jego wyjątkowość, zatrzymujemy się też w Nigerze, zatapiając się w atmosferę odwiedzanych miejsc, poznając ich historię i kulturę, a także bieżące problemy. Lektura tekstu pozwala na docenienie reporterskiej ciekawości autora, dzięki której i czytelnik może poznać intrygujące historie na temat lokalnych obyczajów, zagłębić się również w przeszłość, śledząc rozwój poszczególnych miast, wędrówki ludów czy zmiany, które zachodzą obecnie – tak w ludziach , jak i w zamieszkiwanych przez nich osadach. Podróżując wraz ze „Szkatułką…” po tych niezwykłych, pełnych oddechów przodków miejscach zdumiewa fakt, że tak naprawdę do dzisiaj nie znamy nieźle tych terenów, a już na pewno nie doceniamy ich zagadkowego piękna. Ono widoczne jest nie tylko w słowach Mirosława Kowalskiego, lecz również w wyjątkowych zdjęciach przyrody a także portretach mieszkańców, które to stanowią integralną element książki. Jedyne, co budzi rozczarowanie to świadomość że książka ebook – jak każda podróż – kończy się zbyt szybko. Pozostaje jedynie mieć nadzieje, że dostaniemy szansę powrotu do miejsc, gdzie znów zbudzi nas głos muezina, gdzie ciekawić będzie opowiadanie o europejskich wyprawach, gdzie rozpalać fantacje będą obrzędy, festiwale a także grioci i ich opowieści snute muzyką.Justyna Gulwww.qulturaslowa.blogspot.com