Na rynku wydawniczym spotkamy mnóstwo, mniej albo bardziej ciekawych, publikacji dla dzieci. Niestety nierzadko okazuje się, że gdy przychodzi do kupienia książki dla tych najmniejszych, to propozycja ogranicza się do książeczek kontrastowych. Tymczasem ciepły głos mamy, która czyta, jest równie kluczowy co obraz. Oczywiście, że tekst nie może dominować ponad warstwą graficzną, niemniej powinien być. Najlepiej w postaci zrymowanej, przyjemnej dla ucha malucha. Jako mama kilkumiesięcznej dziewczynki coś już na ten temat mogę powiedzieć. I właśnie z Zosią zabrałyśmy się za czytanie książeczki „Sweter włóż i już”. Niewielka ilość zrymowanego tekstu w połączeniu z estetycznymi ilustracjami tworzy miłe dla oka i ucha wrażenie. I owszem – tło jest w publikacji białe na każdej stronie, żeby małe oko łatwiej wychwyciło szczegóły, lecz już postaci i rekwizyty mienią się różnorakimi barwami. I dobrze, tak jest ciekawiej, przynajmniej dla mojej Zosi, która od razu wyciągała łapki w kierunku książki, przebierając przy tym nóżkami. Mała książeczka, a tyle emocji dla maluszka! Dzięki temu, że publikacja jest niewielkich rozmiarów, a do tego z grubymi, tekturowymi stronami, Zosia dostała ją także w własne rączki, choć oczywiście pod moim „nadzorem”. Zaokrąglone rogi sprawiają, że jest bezpieczna w użytkowaniu przez dzieci, chociaż wiadomo, że nieco starsze od mojej córy. Na razie moje dzidziuś interesują obrazy i brzmienie mojego głosu, lecz już za kilka miesięcy książeczka posłuży nam na przykład do nauki słówek związanych z ubieraniem się, ponieważ również o tym jest cała historia – mały, zwierzęcy bohater pomaga opinia w ubraniu się na spacer, przynosząc kolejne części garderoby. Jestem bardzo na tak dla ebooków tego rodzaju. Zosia też, a jej chłopczykowi jest tutaj prawdopodobnie najważniejsza! zaczytana.com.pl