Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Wietnam ogarnięty wojną widziany oczami dziecka. Ucieczka przez morze w tłumie boat people. Ocalenie w Kanadzie. Budowanie życia od nowa. Jak czuje się człowiek z konieczności rzucony w całkowicie obcą mu kulturę? Długi czas jest głuchy i niemy, choć przecież wszystko słyszy i potrafi mówić. Bohaterka w własnej tułaczce przemierza różnorakie światy. Miejsca piekielne, jak przeludniony, otoczony drutem kolczastym i wypełniony cuchnącymi kloacznymi wyziewami obóz dla uchodźców w Malezji. I wysepki szczęśliwości ulotne jak sen. Za jedyną kotwicę ma ulubiony zapach, a za cały majątek walizkę pełną książek. Opowiadanie osoby ślicznej i niewinnej, która dużo przeszła. Opowiadanie mieszcząca w sobie całą wielkość życia. Wygnanie jako szansa. Życie jako dar. „Livres Hebdo” Opisów niewiele, a przecież – mocne obrazy, odciskające się w umyśle czytelnika. Znakomite wejście do literatury. „L’Express” Jej głos dociera do nas natychmiast. Ma ton, ma barwę, zmysłowość, przefiltrowane przez zamiłowanie do szczegółu. „Le Point” Raj i piekło splotły się ze sobą w brzuchu naszego statku. Raj obiecywał zwrot w naszym życiu, nową przyszłość, nową historię. Piekło natomiast rozpościerało przed nami nasze lęki: strach przed piratami, strach przed śmiercią głodową, strach, że nigdy nie dotknie się twardego lądu, strach, że się nie zobaczy więcej twarzy rodziców, siedzących gdzieś tam w półmroku, pośród tych dwóch setek ludzi. O Autorce: Urodzona w Wietnamie Kim Thúy przybyła do Quebeku w wieku 10 lat. Była krawcową, tłumaczką, adwokatem, prowadziła restaurację. Mieszka w Montrealu i zajmuje się pracą literacką. Jej pierwsza książka ebook Ru została przetłumaczona na 15 języków.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Ru |
Autor: | Thuy Kim |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Drzewo Babel |
Rok wydania: | 2012 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
To książka ebook niepozorna. Sto pięćdziesiąt siedem stron. Wymiary 20x13 cm, a komentarz z tyłu głosi: „Opowieść mieszcząca w sobie całą wielkość życia.” Śmiała obietnica. Okładka oblana jest czernią, która stopniowo przechodzi w granat, indygo. Z mroku wyłania się dryfująca w świetle księżyca łódź z lodu, z wbitymi trzema kruchymi i delikatnymi sadzonkami ryżu. Wewnętrzną stronę okładki wyściełano zdjęciem głuptaków na skalistym wybrzeżu wyspy Bonaventura niedaleko Quebecku. I jeszcze ten tytuł, prawdziwa enigma ”Ru” - nie jest to imię, ani nazwa miejsca, ale: w języku francuskim „źródło” albo „upływ czasu, łez”, a w wietnamskim „kołysanka”. Po przeczytaniu pomyślę jak fantastycznie te trzy znaczenia oddają różnorakie wymiary książki autorstwa Kim Thúy. To debiut i od razu nadmienię, że dla mnie udany, zapowiedź ogromnego talentu.Zaczynam czytać i już na wstępie następna niespodzianka, ponieważ zaskakuje sposób pisania. Przewracam kartkę: czy to jakiś prolog? Nie chodzi o styl autorki, lecz o formę. Jest tu nad sto obrazków ze słów. Niektórzy mogą odebrać je jako wiersze pisane prozą, rzadko który przekracza stronę. Całość stworzy impresjonistyczny obraz, idealnie oddający momenty, chwile ulotne, zmysłowe i nastrój. I o ile impresjonizm nie penetrował powierzchni codzienności, to Kim Thúy wręcz przeciwnie i to z różnorakich punktów widzenia – dziecka, córki, kuzynki, mamy, żony, Wietnamki, Kanadyjki. Pierwszoosobowy narrator, Nguyen An Tinh, której imię znaczy “spokojne wnętrze”, niesentymentalnie prowadzi nas przez ludzkie dramaty i radości. Bez upiększania, bez patosu z pełną godnością. To historia inspirowana przeżyciami autorki. Lecz nie znajdziemy tu klasycznej biograficznej marszruty. Chronologia została złamana, a wręcz połamana. Imiona, nazwiska, daty, przyczyny są nie ważne. Jedynie słowa spinają poszczególne obrazki, tak, że ostatnie stają się pierwszymi. Wizualne wskazówki, slajdy, aromaty łączą poszczególne fragmenty. Mniej dokumentu więcej wyobraźni. Krok do przodu, krok do tyłu. Kołysanie w rytmie wspomnień, które sięgają lat siedemdziesiątych XX wieku, kiedy jako zaledwie dziesięcioletnia dziewczynka musiała uciekać z Wietnamu, po zdobyciu jego południowej części przez komunistów. Dotychczas spokojne życie, i to mimo szalejącej wojny (co za paradoks!), zostaje w jednej chwili przerwane. Dom w Sajgonie podzielono na kilka maleńkich mieszkań, skonfiskowano (zinwentaryzowano) cały majątek. Skończyła się gra w tenisa i magdalenki. Rodzina dołączyła do tysięcy boat people. Łódź nr KG0338, taka przepustka do bezpieczniejszego świata. Kilka desek połączonych, żeby przewieść tłum uciekinierów. Najpierw do Malezji, do obozu uchodźców, gdzie zamieszkają w skleconej prowizorycznie chatce, co dzień zapadającej się coraz głębiej w glinie. Obóz kloacznych zapachów, starych ryb, świerzbu i roju robaków. I ten pozorny spokój, że nikt nikogo nie zastrzeli ani nie zreedukuje w obozie. A jednak, człowiek i w takich warunkach organizuje sobie życie: zbiera deszczówkę, prowadzi lekcje angielskiego, zawiera przyjaźnie. „(...) myślałam, że wojna i pokój to antonimy. A przecież żyłam w pokoju, kiedy Wietnam był w ogniu, wojnę zaś poznałam dopiero wtedy, gdy Wietnam odłożył już broń.” Ta podróż ma ocalić i odmienić jej życie. I tak się dzieje, choć nie będzie tu cudownego ocalenia ani boskiej interwencji. To początek nowej drogi dla osoby, która staje między dwoma tak skrajnie różnorakimi kulturami, której tożsamość się rozwidla, którą dominująca matka popycha na skraj, ponieważ ma ambicje i konkretne oczekiwania względem dzieci. Trudno jest przystosować się do nowego świata, w którym dotykanie głowy nie jest obrazą, są inne ubrania w zależności od pory roku, a ryż jemy widelcem. Idealnie narysowana złożoność akulturacji poprzez najdrobniejsze anegdoty wynikające z różnic kulturowych, aż po moment kiedy nie jest się już Wietnamką, ponieważ utraciło się własną kruchość, lecz nie jest się również członkiem „narodu quebeckiego”. Kim jestem?Nie jest to proza idealna. Czytelnik natknie się na fragmenty, które usypiają, które w tej powieści są zbędne, choć bez wątpienia poruszają tematy kluczowe - turystyka seksualna, los dzieci urodzonych w następstwie szalonych nocy z amerykańskimi żołnierzami. Po prostu nie przystają do osobistego tonu i do pierwszoosobowej narracji. Autorka wypływa na zbyt szerokie wody, zupełnie niepotrzebnie. Książka ebook jest idealnie poetycka i zbyteczny jest tu reportaż.Czy jest tu zatem cała wielkość życia? Dla mnie nie, lecz zapewne jakaś jego znacząca część. Ta książka ebook to przede wszystkim obserwacja i atmosfera, dla czytelnika kontemplacja. Nie będę tutaj wypisywać truizmów, że wojna jest zła i że ta książka ebook to tego kolejne świadectwo. To nie jest głos pacyfistyczny w żadnej dyskusji. To pamiętnik. Historia jakich wiele, a jakie najczęściej pozostają nieopowiedziane, niewypowiedziane.
„Ru” jest wyjątkową opowieścią, gdyż nie szuka się w niej winnych, za nic nie oskarża. Znajdziemy w niej dojrzałość i pełną akceptację losu, nawet gdy ten daje w prezencie niepełnosprawne dziecko. Opowiada o bogactwie, jakim jest świadomość własnego pochodzenia a także jakie daje otwarcie się na życie i jego dary. „Ru” ma również tę zaletę, że po przeczytaniu całości możemy podczytywać dowolne jej elementy bez uczucia pogubienia. I także wówczas uderza nas prostota i wysmakowane urok tej historii.
To wyjątkowa, wspaniała, prześlicznie napisana książka. Pełna mądrości, lecz bez cienia pouczeń, ludzkiego ciepła, lecz również bólu, samotności, wstydu. Pełna rozmaitych historii, z których każda z osobna zasługuje na uwagę i każda jest inna. To książka, do której można wracać, by na nowo odkrywać znaczenie pojedynczych opowieści, spotykać ludzi czasem nawet pozbawionych imienia, a jednak zajmujących jakieś szczególne miejsce w pamięci autorki. Chciałabym zacytować milion fragmentów, lecz najlepiej sami przeczytajcie. Nie wierzę, że istnieje osoba, która nie znalazłaby w Ru czegoś dla siebie. Szczerze, gorąco polecam!
Ru wydaje się książeczką niepozorną, cieniutką, można lekceważąco zastanawiać się, cóż za głębokie treści może kryć 160 s. A może, może. Każda stronica książki to jak kartka z pamiętnika, zapisana krótkimi, zwięzłymi, niemal lakonicznymi zdaniami, zdaniami które niosą w sobie jednak olbrzymią treść.To wielki, choć niemy krzyk.Kim Thuy udowodniła, że nie ilość, a jakość się liczy.Gorąco zachęcam do lektury. Na pewno nie pozostaniecie obojętni na głos Ru, który moim zdaniem jest głosem wielu setek tysięcy dzieci, cierpiących na całym świecie na skutek zbrojnych konfliktów.
Ta książka ebook to minimum słów, maksimum treści. Poruszająca historia, która zapada w pamięć i funkcjonuje na wyobraźnię. Warto ją przeczytać nawet tylko po to, aby poznać lepiej punkt widzenia mieszkających obok nas obcokrajowców, którzy noszą w sobie czasami taki bagaż doświadczeń, że ledwo mieści nam się w głowach.