Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
"Historie takie zdarzają się rzadko – raz, dwa, góra trzy razy za życia, lecz zdarzają się każdemu. Tak, każdemu! Każdemu? Każdemu! No, prawdopodobnie że ktoś zupełną jest klęską, katastrofą i zapaścią. Lecz i wówczas się zdarzają". Jerzy PilchSłownik samotności? Opowiadanie o miłosnym olśnieniu? Czy może wyznania arcymistrza rozpadu na temat dążenia do wielkiej miłości? Przewrotna, tragiczna i poruszająca historia. Główny bohater, niedoszły historyk sztuki, który całe życie spędził na obsesyjnym szukaniu miłości, poznaje młodziutką i olśniewającą Pralinę Pralinowicz – żywą kopię młodej dziewczyny z obrazu Albrechta Dürera, studentkę psychologii, kobietę ze wszech miar niepokojącą i tajemniczą, obdarzoną też atletycznym talentem literackim. Niestety, dynamicznie okazuje się, że burzliwy i ekstatyczny związek dwojga kochanków nie ma najmniejszej szansy na przetrwanie. Dlaczego? Czy dwójka bohaterów rzeczywiście pragnie miłości, czy raczej marzy o gwałtownym i efektownym rozstaniu? Kto tu kogo uwodzi, kto kogo zostawia, kto ponad kim ma władzę? Czy Pralina rzeczywiście była miłością życia? I czy w ogóle była?"»Portret młodej wenecjanki« jest bodaj najdoskonalszym pomieszaniem tego, co Pilch od lat uprawia: prozy beletrystycznej, dziennika, eseju, felietonu. Jest jednocześnie kpiarski i smutny, przerażony i euforyczny, zachwycony i gorzki, czuły i zrozpaczony". Tadeusz Nyczek
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Portret młodej wenecjanki |
Autor: | Pilch Jerzy |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Literackie |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Stary, niezły Pilch! Autoironiczny, prześmiewczy, czasem drwiący z siebie, czytelnika, bawiący się z nim w kotka i myszkę. Cudowny język! Szkoda, że tak krótko. Jak On potrafi pisać o kobietach...
Pełna recenzja: http://przymuzyceoksiazkach.pl/2017/03/13/jerzy-pilch-portret-mlodej-wenecjanki-recenzja/ Niezależnie od tego, czy jesteście psychofanami Jerzego Pilcha, czy jego twórczość była Wam dotychczas obca (oby nie!), to „Portret” powinien znaleźć się na Waszej półce. Po pierwsze, to Pilch, a Pilcha nie wypada nie mieć, a po drugie, to stale kawał pisarza, który nawet w tak krótkiej opowieści (niespełna 200 stron) potrafił zawrzeć całe tony mądrości życiowej.
Na nową książkę Jerzego Pilcha czekałam z niecierpliwością. Gdy już trafiła w moje ręce, chciałam dozować sobie lekturę, by jak najdłużej móc się nią cieszyć. Nie udało mi się, gdyż pochłonęłam całość jednym tchem. To stary, niezły Pilch, za którego prozą nieco się stęskniłam. „Portret młodej Wenecjanki” ciężko jednoznacznie zakwalifikować pod wobec gatunkowym. Mamy tu narrację i świat przedstawiony klasyczny dla epiki, lecz jednocześnie pojawiają się elementy felietonistyczne, przypominające dziennik czy pamiętnik a także krytycznoliterackie teksty. Początkowo wydawać się może, że twórca skupi się jedynie na postaci dziewczyny przypominającej Wenecjankę z portretu Durera. Bohater opętany uczuciem do niej wydaje się żyć tylko miłością, namiętnością, zazdrością i kontemplowaniem cudowna a także zdolności urodziwej kochanki. Dynamicznie jednak okazuje się, że ten wątek to pretekst do wielu dygresji na ulubione przez Pilcha tematy – literatury, książek, czytelnictwa, sztuki, sportu i seksu. Z tego również powodu odnajdujemy tu dużo ciekawych artystycznych i filozoficznych kontekstów. Nieraz to poważne odniesienia, nieraz twórca zdaje się nimi bawić lub prowokować odbiorcę. W ogóle większość treści to gra, jaką Pilch prowadzi z czytelnikiem, jakby chciał sprawdzić granice jego wytrzymałości, tolerancji i wrażliwości. To gra jednostronna, ponieważ jej wyników nie pozna, prawdopodobnie że z recenzji, korespondencji czy podczas spotkań promujących książkę. Czytelnik również ma ograniczone możliwości, ponieważ nie podyskutuje z autorem podczas lektury, nie skonfrontuje własnych odczuć z jego intencjami i może jedynie zastanawiać się ponad tym, co przeczytał. Tylko tyle i aż tyle, ponieważ obok „Portretu młodej Wenecjanki” nie da się przejść obojętnie. Ta książka ebook to na pewno gratka dla fanów prozy Pilcha. Znajdą w niej typowe dla pisarza fragmenty autobiograficzne (np. odniesienia do choroby Parkinsona) przemieszane z literacką fikcją; dużo tu autotematyzmu i refleksji na temat przeczytanych książek, dużo o dawnej sztuce, o współczesnym życiu i – oczywiście – o seksie, o którym raz twórca pisze niemalże lirycznie, innym razem wulgarnie. I jeszcze mowa – pełen „pilchowszczyny”! Bardzo lubię ten styl, w którym powaga przeplata się z ironią i sarkazmem, kunsztowne, barwne zdania sąsiadują z prostymi frazami i równoważnikami zdania, poetyckość zaskakująco komponuje się z dosadnością i naturalizmem, a całość jest systematycznie wzbogacana przesadniami i gradacjami. Taką prozę chłonie się wszystkimi zmysłami! BEATA IGIELSKA
Cała recenzja tutaj: http://www.books-silence.com/2017/01/przedpremierowo-tynk-nie-pek-ty-tak.html Ci, którzy po Portret młodej Wenecjanki sięgną bez wcześniejszej styczności z pilchową prozą, lub się srogo zawiodą, lub na skrzydłach zachwytu poszybują w niebiosa, i wrócą nieprędko. Zwolennicy hołdujący pilchowej frazie rutynowo parskną sobie wesoło, z czułością poklepując książkę, z braku fizycznej obecności autora obok. Zarys fabuły nakreślony na tylnej okładce Portretu ma się bardzo znikomo do treści zawartej wewnątrz. Lub nie, inaczej. Ma się całkiem trafnie, lecz wyprowadza potencjalnego czytelnika w gęsty las, gdyż ten wyobraża sobie Bóg wie co, że będzie namiętność, napięcie, bohaterowie z krwi i kości. I nieźle sobie wyobraża, ponieważ namiętniej być nie może, napięcie zatrzymuje sobie na własność nasz oddech, a bohaterowie, uwierzcie mi na słowo - żywsi nigdy wcześniej nie byli, ani nigdy potem nie będą. Wytrawni znawcy pilchowej twórczości dostrzegą tutaj słynne Jurka sztuczki, jak stałe powiedzonka, które brzmią niczym powrót do domu; jest psioczenie, na czym ten świat stoi, ponieważ bez tego by się nie obeszło, klasyk; jest również ta przerażająca, i tak dojmująca autobiograficzność, jakiej jeszcze nawet u Pilcha nie było, w takim stopniu jeszcze nigdy - za którą tak bardzo Jurka lubimy. Ci, co dopiero w obrębie tego całego chaosu dopiero raczkują, odnajdą tutaj coś zupełnie nowego, znacząco innego, co podzieli ich na dwa obozy, na grupę zachwytu i grupę zażenowania; Portret młodej Wenecjanki powieścią jest osobliwą, i z tym stwierdzeniem sprzeczać się nie wolno. A cóż jest nie tak z tym stosunkiem fragmentu tylnej okładki do zawartości środka? Portret jest swoistego rodzaju monologiem, ma formę zupełnie zaskakującą. Nie jest to opowieść w sensie ścisłym. Portret to spowiedź człowieka walczącego z życiem, z miłościami, które go przy tym życiu utrzymują; spowiedź persony fascynująco skomplikowanej i skomplikowanie fascynującej. Zwykłego, szarego człowieka, który przesadził z samotnością.