Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Przeszłości nie da się wymazaćZnakomity kryminał retro autorki "Sagi ognia i wody"Nowy Jork, XIX wiek. Jo Montfort jest piękna, bogata i wkrótce - tak jak inne dziewczęta z jej klasy - skończy szkołę i wzostanie żoną zamożnego kawalera. Co jest oczywiście ostatnią rzeczą na którą ma ochotę. Jo skrycie marzy o karierze pisarki i reporterki. Dalekosiężne plany krzyżuje tragedia: ojciec Jo przypadkowo strzela do siebie podczas czyszczenia rewolweru. Był jednym z najzamożniejszych mieszkańców Nowego Jorku, właścicielem czasopisma a także partnerem w firmie wysyłkowej - zbyt inteligentnym by czyścić naładowaną broń. Im więcej Jo dowiaduje się na temat okoliczności śmierci ojca, tym więcej narasta w niej podejrzeń. Pojawia się zbyt dużo sekretów. Kiedy poznaje Eddiego - młodego, wyjątkowo przystojnego reportera - wychodzi na jaw, ile może stracić, jeśli nie przestanie poszukiwać prawdy. Tylko że jest już za późno, aby przestać.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Płytkie groby |
Autor: | Donnelly Jennifer |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo YA! |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Josephine Montford należy do zamożnego rodu żyjącego w jednej z najlepszych dzielnic XIX-wiecznego Nowego Jorku. Jako od córki Charlesa Montforda, udziałowca w Towarzystwie Żeglugowym Van Houtena, oczekuje się od niej świetnych manier, nieskazitelnego wyglądu i przede wszystkim wyjścia za mąż za wysoko narodzonego młodzieńca. Skryte marzenie Jo o karierze reporterki w świecie, w którym rolą dziewczyny jest tylko i wyłącznie pojawianie się na przyjęciach i wychowywanie dzieci, jest normalnie nie na miejscu. Kiedy ojciec Jo przypadkowo strzela do siebie podczas czyszczenia rewolweru, kobieta nie może zgodzić się z publiczną opinią, według której był to tylko nieszczęśliwy wypadek. Charles Montford był zbyt doświadczony i inteligentny, żeby czyścić naładowaną broń. Jo postanawia dokładniej zbadać okoliczności śmierci ojca i zaczyna zgłębiać najskrytsze sekrety jego firmy. Kiedy w jej śledztwie zaczyna pomagać jej Eddie, młody dziennikarz lokalnej gazety, kobieta uświadamia sobie, jak dużo może stracić, próbując doszukać się prawdy. Tylko że jest już za późno, by odpuścić. Niewiele wiedziałam o Płytkich grobach przed rozpoczęciem lektury. Obiło mi się o uszy kilka wyjątkowo pozytywnych opinii na temat tej książki, lecz żaden fragment jej fabuły nie był mi znany. Postanowiłam przeczytać tą powieść, kierując się czytelniczą intuicją, która podpowiadała mi, że będzie to historia, która mi się spodoba. W głowie miałam jednak obraz młodzieżówki z wątkiem detektywistycznym, której akcja rozgrywa się w czasach teraźniejszych, więc byłam naprawdę zdziwiona, kiedy odkryłam, że Płytkie groby przenoszą nas do wyjątkowo klimatycznego XIX-wiecznego Nowego Jorku... Nie wiem jak Wy, lecz ja uwielbiam powieści, które sięgają do przeszłości i pozwalają choć trochę poznać kulturę i zwyczaje, jakie obowiązywały w minionych wiekach. Usytuowanie akcji w roku 1890 jest olbrzymim plusem tej powieści. Tym bardziej, że Jennifer Donnelly udało się we idealny sposób odtworzyć klimat panujący w Świeżym Jorku - wyraźne różnice pomiędzy biedotą a zamożnymi mieszkańcami miasta, rosnące znaczenie środków masowego przekazu, a szczególnie prasy, i przede wszystkim rolę dziewczyn w społeczeństwie. W tamtych czasach jedynym zadaniem młodej siedemnastoletniej dziewczyny, takiej jak Jo, było znalezienie jak najlepszego partnera. Jak możecie się domyślić, miłość i uczucie w tym przypadku nie było jednym z kryteriów, które brało się pod uwagę, poszukując młodego kawalera. Prócz dokładnego opisu rzeczywistości wyższych sfer - drogich sukien, uroczystych przyjęć i wystawnych balów - autorka dbała też, żeby pokazać nam dla kontrastu, jak wyglądają najbardziej parszywe zakamarki Nowego Jorku. Jo, która przez całe życie otaczała się bogactwem, nie miała tak naprawdę pojęcia o otaczającej ją rzeczywistości. Dopiero śledztwo, które podejmuje, pozwala jej ujrzeć świat takim, jaki jest naprawdę, z ulicznymi gangami, szajkami złodziejskimi i obleganymi burdelami. Jestem totalnie zachwycona sposobem, w jaki Donnelly udało się przeprowadzić czytelnika przez XIX-wieczny Świeży Jork, pokazując zarówno jego dobre, jak i ze strony. A cały ten wyjątkowy klimat powieści, jest tak naprawdę tylko dodatkiem do głównej historii... Gdybym miała krótko określić rodzaj literatury, do jakiej zaliczają się Płytkie groby, skłaniałabym się ku detektywistycznej młodzieżówce retro. Prawda jest bowiem taka, że dramatyczna śmierć ojca Jo jest początkiem długiego i żmudnego śledztwa, jakie podejmuje jego córka. Dla mnie, jako osoby, która wielbi zarówno kryminały, jak i literaturę młodzieżową, było to połączenie idealne. Mamy tutaj niejedną śmierć, niejednego trupa i mnóstwo tajemnic, które rosną wraz z każdym kolejnym krokiem Jo ku rozwikłaniu tajemnicy. Jeśli chodzi o akcję książki, to nie jest ona jedną z tych pędzących na łeb na szyję. Powoli wprowadza ona jednak czytelnika w klimat powieści i wciąż zabiega o jego uwagę. Chociaż cała książka ebook ze własnymi 570 stronami jest dosyć obszerna, nie znajdziemy tutaj ani jednego nudnego fragmentu. Od czasu do czasu autorka przygotowuje nam bombę w postaci zmieniającego bieg zdarzeń elementu, który może wprawić w prawdziwe osłupienie. Bohaterowie też są plusem tej książki. Chociaż przyznam, że rodzina Jo niesamowicie funkcjonowała mi na nerwy, a sama Josephine od czasu do czasu zdumiewała mnie własną naiwnością i brakiem domyślności, to każda postać była nieźle wykreowana. Moimi ulubieńcami nieustanna się dwójka, która pomagała Jo dotrzeć do prawdy o śmierci Charlesa Montforda - Eddie Gallagher i Fay Smith. Eddie to ten typ szalonego reportera, gotowego do wejścia na szczyt latarni ulicznej, byle tylko dojrzeć, czym zajmuje się podejrzany mieszkaniec budynku z ostatniego piętra. Poza tym Eddie ujął mnie własną szczerością, zadziornością i wiernością. Fay za to wyjątkowo przypominała mi Inej z Szóstki wron - była tak samo nieuchwytna, mądra i dzielna. Ciąg dalszy - booksofsouls.blogspot.com
Zamieszkała w Świeżym Jorku Josephine Montfort pochodzi bardzo bogatej i szanowanej rodziny Montfortów. Ma przed sobą starannie zaplanowaną i opływającą w dostatki przyszłość u boku jednego z najbardziej rozchwytywanych kawalerów w stanie Świeży Jork. Jest piękna, bogata, wykształcona, obraca się w kręgach śmietanki towarzyskiej... Czegóż więcej można chcieć? A jednak nie jest to życie, o jakim marzy Jo. Kobieta skrycie pragnie zostać reporterką i spełniać się w ukochanym zawodzie. Plany te jednak krzyżuje niespodziewana wiadomość o dramatycznej śmierci jej ojca. „To był wypadek. Wczoraj wieczorem czyścił w swoim gabinecie rewolwer, który przypadkiem wypalił". Kobieta nie może w to uwierzyć. Jej ojciec był doświadczony w obchodzeniu się z bronią. Nie mógł zrobić czegoś tak nieumyślnego jak czyszczenie naładowanej broni... A co jeśli to wcale nie był wypadek? By to odkryć kobieta postanawia przeprowadzić własne własne, prywatne śledztwo. Przed rodziną i znajomymi, za dnia, stale jest tą ułożoną i przykładną dziewczyną. Nocami zaś, wraz z młodym dziennikarzem – Eddiem Gallagharem, stara się odkryć prawdę o śmierci jej ojca. Nie wie jednak, że prawda może być o dużo niebezpieczniejsza, niż kiedykolwiek mogła przypuszczać, a jej odkrycie może kosztować ją dużo więcej niż jej dobre imię i reputację... Autorka zabiera nas do niesamowicie wykreowanego świata dziewiętnastowiecznej nowojorskiej śmietanki towarzyskiej – pełnego intryg, zawiłych spisków i sekretnych znajomości. Początkowo akcja toczyła się wolno, jednak nie umniejszało to atrakcyjności historii – cały wstęp służył wprowadzeniu w klimat tego mądrze dopracowanego świata, w którym każdy, nawet najmniejszy szczegół pojawił się tam w jakimś celu. Potem, w miarę czytania kolejnych stron akcja przyspieszała i wciągała mnie jeszcze bardziej. Początkowo spodziewałam się, że cała opowieść będzie toczyć się wokół śmierci ojca głównej bohaterki, jednak dynamicznie okazało się, że to wydarzenie było tylko wierzchołkiem góry lodowej... Kilka z pozoru zupełnie niepasujących do siebie wydarzeń połączyło się ze sobą w tak niespodziewany sposób, że przez chwilę dosłownie siedziałam z otwartą buzią i zastanawiałam się, co też, do stu marchewek się tu nawyprawiało. Mało tego! Bywały takie momenty, kiedy miałam wrażenie, że to już koniec, że autorka nie wymyśli niczego nowego, a przede wszystkim, że już mnie niczym nie zaskoczy, jednak dynamicznie okazywało się coś całkiem przeciwnego, ponieważ właśnie w takich chwilach pani Donnelly wyciągała kolejnego asa z rękawa, a całość obierała nowy, zupełnie niespodziewany kierunek. W takich chwilach zastanawiałam się tylko ponad tym, jakim cudem można było wpaść na coś takiego. Tyle się tutaj działo, że nie zdążyłam nawet nieźle ochłonąć po jednym wydarzeniu, a porywał mnie wir kolejnego. I wcale nie odniosłam wrażenia, że nie nadążam. Wręcz przeciwnie — stale było mi mało i mało. Podczas lektury bawiłam się jak nigdy. Był wir emocji, były ciarki, zaskoczenie i cudowni bohaterowie... Słowem: było wszystko, czego tylko można chcieć. Nawet drugoplanowy romans, któremu tak bardzo, bardzo, lecz to bardzo kibicowałam ;) PODSUMOWUJĄC: Sięgając po tę książkę, starałam się nie oczekiwać od niej zbyt wiele, bo bałam się, że się zawiodę. Dynamicznie jednak okazało się, że nie ma się czego obawiać, ponieważ całość była o dużo lepsza, niż w ogóle mogłabym się spodziewać. Autorka wykreowała niesamowity świat, a zrobiła to tak dobrze, że podczas lektury wprost czułam się, jakbym tam była. To było tak, jakbym wraz z bohaterami plątała się po dziewiętnastowiecznym Świeżym Jorku i odkrywała jego mroczne sekrety. Historia pochłonęła mnie tak bardzo, że nawet nie zauważyłam kiedy zarwałam dla niej noc i ani się obejrzałam, w chwili jej zakończenia za oknem wschodziło słońce. Pierwszy raz zdarzyło mi się takie coś i mam olbrzymią nadzieję, że nie ostatni, bo to właśnie takie powieści — dla których tracimy poczucie czasu są najlepsze. Bohaterowie okazali się być niesamowicie barwnymi i silnymi postaciami, które mimo wad i lęków starały się czynić to, co czynić należało i właśnie tym podbili moje serducho <3 Potrafili zaskoczyć nawet w chwili, gdy wydawało się, że idealnie wiem czego mogę się po nich spodziewać. Autorka dopracowała każdy, nawet najmniejszy szczegół tej powieści, dzięki czemu z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że była wprost idealna. Zawierała w sobie wszystko to, co najlepsze. Mamy tu kryminał w stylu retro, epokę wiktoriańską, morderstwo, śledztwo, intrygi, niebezpieczeństwo, grzebanie w grobach... i przede wszystkim Eddiego, który podbił moje serducho i pozostanie w nim na długo♥ Czy jest coś, czego żałuję po jej lekturze? Owszem: to, że nie przeczytałam jej wcześniej. Jeśli jest coś, czemu mogłabym się dziwić, to na pewno jest to fakt, że opowieść ta jest tak mało znana. Jak dla mnie zasługuje na o dużo większy rozgłos, bo jest naprawdę wyjątkowa. GORĄCO POLECAM♥
Przed sięgnięciem po tę książkę, kompletnie nic o niej nie wiedziałam, poza wyglądam okładki i tytułem, a jednak podświadomie niesamowicie chciałam ją przeczytać. I wbrew pozorom wcale nie chodziło o wrażenie estetyczne, a pobudzenie mojej fantazji przez opakowanie. W tej chwili mogę powiedzieć, że pominięcie opisu było idealnym pomysłem, bo dzięki temu odkrywanie każdej strony tej książki, było jeszcze większą przygodą. Co prawda nie do końca idealną, lecz stale niesamowitą. Świeży Jork, rok 1890. Ojciec siedemnastoletniej Josephine Montfort umiera niespodziewanie w zagadkowym wypadku. Jego śmierć nie daje kobiecie spokoju, dlatego wraz z nowo poznanym dziennikarzem należącej do rodziny gazety, Edwardem Gallagherem, rozpoczyna śledztwo w tej sprawie. Niejednokrotnie ryzykuje życiem i swoim dobrym imieniem, żeby rozwiązać zagadkę kolejnych zgonów członków spółki, w której uczestniczył ojciec. Czy jej się uda? Jakie napotka przeszkody? Jak to wpłynie na jej życie? Historia kręci się głównie wokół wątku kryminalnego, który pomimo własnej przewidywalności, jest niesamowicie ciekawy i wciągający. Od początku wiedziałam kto i dlaczego zabija członków spółki Van Houtena, lecz mimo to nie moglam się doczekać, aż bohaterowie poznają wszystkie jej zawiłości. Powodem tego może być nie tyle fakt, że bardzo ich polubiłam, lecz również to, że autorka opisała to w taki sposób, że przez tę książkę się wręcz płynie. Styl dostosowany jest do dzisiejszego odbiorcy, lecz przy jego pomocy udało się idealnie odwzorować realia tamtych czasów. W szczególności kontrast między gnuśną arystokracją a samym dołem drabiny społecznej. Znalazło się też miejsce dla postaci, które chciały wyrwać się z okowów własnej klasy. Właśnie za taką postawę niesamowicie polubiłam dwójkę głównych bohaterów. Josephine pomimo wychowania w "złotej klatce", była niesamowicie twardą i upartą nastolatką. W przeciwieństwie do własnych przyjaciółek, nie chciała wychodzić za mąż z rozsądku ani tym bardziej tkwić w własnej sztywnej roli. Wręcz przeciwnie, miała pasję w której pragnęła się realizować. Jednak nie do końca umiała oddać się temu w pełni, bo stale łączyły ją głębokie relacje z rodziną i obawiała się, że skrzywdzi ich własnymi wyborami. Zaś Eddiemu udało się odciąć od trudnego dzieciństwa, dzięki dziennikarstwu. Co prawda nie zarabiał kokosów i ledwo wiązał koniec z końcem, lecz stale nie porzucał planów o tym, że uda mu się wbić na jakieś wyższe stanowisko i zdobyć sławę, o jakiej marzy. Pewnie się domyślacie, że pomiędzy tą dwójką wybuchła wielka miłość i dużo się nie mylicie. Niemniej bardzo podobał mi się ten wątek, bo pasowali do siebie, z powodu wspólnych celów i marzeń. Wcale nie odczułam, aby ich uczucie rozwijało się jakoś zanadto szybko, choć mogło tak być, a poza tym nie zawsze było idealne. Niestety pochodzili z zupełnie innych klas społecznych i te różnice dawało się odczuwać. W pewnych momentach po prostu ich przytłaczały. Zakończenie zaś kompletnie mnie zaskoczyło, bo było nietypowe i zadowalające. Nie było dużego happy endu, lecz dawało pole do popisu dla fantazji i nadzieję na niego. Chciałabym opowiedzieć jeszcze o innych bohaterach, bo poza Jo i Eddiem występuje tutaj jeszcze kilka bardzo interesujących charakterów, lecz nie bardzo wiem, o których mogę. Boję się, że coś mogłabym wam zaspojlerować. Powiem tylko, że bardzo polubiłam Oscara - ekscentrycznego, genialnego studenta medycyny, pracującego dorywczo w kostnicy - a także Fay - dziewczynę z Zaułka, w którym wychowywał się Eddie. Choć Brama, niedoszłego męża Jo, było bardzo mało, też zasłużył sobie na sympatię z powodu własnego honorowego zachowania. Zaś kreacja sprawcy była dobra, lecz czujny czytelnik od razu mógł domyślić się, że w jego zachowaniu coś nie grało. Ostatecznie, pomimo znaczącej wady, Płytkie Groby dostarczyły mi mnóstwa przyjemności. Idealnie bawiłam się odkrywając razem z Josephine kolejne karty w zagadce śmierci jej ojca a także poznając tajniki życia na ulicy, wśród żebraków, złodziei i prostytutek, co czasami wywoływało dość śmieszne sytuacje. Współodczuwałam razem z bohaterami, a także zachwycałam się ponad kreacją świata przedstawionego. Jennifer Donnelly wykonała kawał idealnej roboty, która powinna przemówić do zakochanych w kryminałach historycznych nastolatków.
Płytkie groby to nie tylko książka ebook o pięknej okładce. Ma równie ciekawą zawartość! Choć nie miałam okazji wcześniej zapoznać się z twórczością Jennifer Donnelly, tak w końcu takowa się nadarzyła. Okładka hipnotyzuje, prawda? A opis jest jak najbardziej zachęcający do tego, żeby sięgnąć po tę pozycję. Obstawiam, że wielbiciele Sagi Ognia i Wody sięgną po nią w ciemno, lecz już na wstępie mogę Wam napisać, że to gratka dla wielbicieli powieści osadzonych w czasach, kiedy to panny nie mogły same wychodzić z domu i dużo im nie wypadało, a poważnymi sprawami zajmowali się tylko mężczyźni! Czujecie już ten klimat? Jo Montfort, siedemnastoletnia panna z dobrego domu. Piękna, bogata, nieźle wychowana… na pozór. Tak naprawdę jest niesamowicie porywczą, chwilami pozbawioną rozsądku, działającą pod wpływem impulsu młodą kobietą, która pragnie, żeby jej życie wyglądało inaczej. Nie chce żyć w zgodzie z ustalonymi schematami, nie lubi, gdy ktoś jej coś narzuca, nienawidzi słów „nie wypada”. Skrycie marzy o karierze dziennikarki i pragnie pisać o tych wydarzeniach, o których nie mówi się głośno. To całkiem interesująca postać i spodobał mi się sposób, w jaki została zaprezentowana. Chwilami zachowuje się bardzo niemądrze, co jest jednak logiczne, gdy weźmiemy pod uwagę jej wiek. Kieruje się emocjami i tą gorącą pasją, która w niej drzemie. Jednak potrafi być również stanowcza i stonowana – o ile wymaga tego sytuacja. Kryje się w niej iskra, młodzieńczy bunt, lecz cudowne jest to, że realizuje własne marzenia. Jennifer Donnelly idealnie poradziła sobie z kreacją Jo, lecz też pozostałych bohaterów. To jednak nie wszystko, bowiem nie można powiedzieć złego słowa o realiach czasów, w których rozgrywa się akcja tej powieści. Mamy rok 1890. Dziewczęta z niezłych domów uczęszczają do specjalnych szkół, gdzie są przygotowywane do zostania damami towarzystwa. Każda ma zostać żoną zamożnego kawalera, lecz zapewne nieźle wiecie, jak te małżeństwa wyglądają. To te czasy, w których dziewczyny nie mają jeszcze takich możliwości i praw, jak w teraźniejszości. Jo sprawia wrażenie, jakby narodziła się w złym miejscu i o złym czasie. Lecz czy żeby na pewno? Może to właśnie ona jest taką iskierką, którą podziwiały inne kobiety? Za odwagę, za pasję, za chęć robienia czegoś innego. Tę dziewczynę da się lubić, a dzięki plastycznym opisom i dobremu stylowi autorki prosto poczuć magię i realia tamtych czasów. Idealna sprawa! Sama fabuła skupie się nie tylko na tym, że Jo pragnie zostać dziennikarką. Ona rozpoczyna swoje śledztwo! W jej rodzinie doszło do tragedii, jej ojciec strzelił sobie w głowę podczas czyszczenia rewolweru. A przynajmniej taka jest odsłona podana do wiadomości społeczeństwa, jednak Jo dynamicznie odkrywa, że wyglądało to inaczej. Wraz z młodym dziennikarzem Eddiem rozpoczyna śledztwo, bowiem wie, że jej ojciec był zbyt mądrym człowiekiem, żeby przydarzył mu się tak niefartowny wypadek przy pracy. Zaczyna stąpać po grząskim gruncie, pojawia się coraz więcej sekretów, a także niebezpieczeństw. Zadziera z nieodpowiednimi ludźmi, wymyka się z domu, wdaje się w nielegalny romans… A to zaledwie początek jej kłopotów! Przyznaję, że ta książka ebook mnie wciągnęła. Przeczytałam ją w kilka godzin, gdyż jest to lektura bardzo lekka i przyjemna, choć nie zrozumcie mnie źle – to nie jest taka banalna historyjka z romansem w tle. Ma w sobie coś więcej, lecz czyta się ją naprawdę z lekkością. Wciąga do własnego świata, a czytelnik naprawdę jest interesujący tego, co wydarzyło się w domu Montfortów tego feralnego dnia. A rozwiązanie mrocznej zagadki wcale nie jest takie oczywiste, bowiem po drodze pojawia się dużo tajemnic i niedopowiedzeń. To sprawnie uknuta intryga, którą eksploruje się krok po kroku. Akcja toczy się naprawdę dobrym rytmem, więc jak na taki młodzieżowy kryminał osadzony w tych czasach to naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Płytkie groby to interesująca i na własny sposób sympatyczna lektura, o ile sympatyczną można nazwać powieść, w której dochodzi do morderstwa i obcowania ze szpitalem psychiatrycznym. Autorka w bardzo niezły sposób przedstawiła czytelnikom własną wizję roku 1890 i stworzyła wciągającą historię z interesującą główną bohaterką, która jest złożoną postacią. Myślę, że książka ebook spodoba się nie tylko wielbicielom tej autorki, lecz też osobom, które zakochały się w serii Magiczny Krąg autorstwa Libby Bray. Choć nie ma tutaj magii i zjawisk nadprzyrodzonych, to jednak są to podobne realia i atmosfera. Nie wiem, czy na długo zapamiętam tę historię, lecz zdecydowanie przyjemnie spędziłam z nią czas. www.bookeaterreality.blogspot.com