Pan Przypadek i mediaktorzy okładka

Średnia Ocena:


Pan Przypadek i mediaktorzy

Pan Przypadek i mediaktorzy to piąty tom przygód rodzimego detektywageniusza. Tytułowy bohater, Jacek Przypadek, trochę romantyk, bardziejcynik, znowu musi się zmierzyć z niecodziennymi zagadkami, tym razemw środowisku mediów. W pierwszej ze spraw o kryptonimie Wodagate Jacek stara się dowiedzieć, czy znany redaktor Zbyszek Broda wypadł z balkonu sam, czy jednak ktoś mu pomógł. W drugim ze śledztw, nazwanym Kosiarzem traw, detektyw stara się odnaleźć zaginionego dziennikarza,który niechcący stał się przedmiotem medialnej nagonki i przepadł bez śladu. W ostatniej historii zatytułowanej "W samą północ" Przypadek sam musi oczyścić się z zarzutu zamordowania dwóch medialnych gwiazd, które uważane były za jego prywatnych wrogów. Przy rozwiązywaniu tych spraw detektyw jak zwykle przysporzy sobie nieprzyjaciół, a z najpotężniejszym z nich, Klempuchem, będzie musiał stoczyć ostateczny pojedynek. Czy na pewno uda mu się wygrać? A może będzie musiał pogodzić się z porażką? Więcej o bohaterze można się dowiedzieć z jego bloga dostępnegopod adresem internetowym: www.panprzypadek.blogspot.com.

Szczegóły
Tytuł Pan Przypadek i mediaktorzy
Autor: Getner Jacek
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Wydawnictwo Zakładka
Rok wydania:
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Pan Przypadek i mediaktorzy w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Pan Przypadek i mediaktorzy PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Joannajoank

    Pierwsza czyli „Wodagate” nie zainteresowała mnie za bardzo. Była o tym, że główny bohater – Zbyszek Broda wypadł przez balkon. Co było dalej? Nie pamiętam. Druga czyli „Kosiarz traw” wiele lepiej się to czytało niż poprzednią. Główny bohater – reporter – Tomasz Proch jest przeciwny koszeniu traw w mieście co dwa tygodnie. W dalszej części redaktor gdzieś przepada. Okazuje się, że dostał w głowę, a od kogo i dlaczego zalecam przeczytać. Trzecia czyli „W samą północ” czyta się dobrze, zawiera śmieszne dialogi. Co się wydarzy? Przeczytajcie. Całość oceniam jako dobrą.

  • Maria Kasperczak

    Tom piąty przygód detektywa. Jacek Przypadek własną działalnością przysparza sobie coraz to świeżych wrogów. W tej części pojawiają się słynni z wcześniejszych tomów Bolko Szołtysik i Bartosz Fifka a także zagadkowy i niebezpieczny Wiktor Klempuch. Świat mediów pełen jest intryg, bitew o stanowiska i prowadzenie programów, a także manipulacji opinią publiczną. Zagadki z którymi przyjdzie zmierzyć się Jackowi są coraz mroczniejsze, a i akcja która losy się w tle również przybiera ciemniejsze barwy. W pierwszym rozdziale „Wodagate” Jacek rozwiązuje sprawę śmierci redaktora Brody, który zginął spadając z balkonu. Czy info które zbierał mogły komuś zaszkodzić? Jacek wykorzystuje własne zdolności jasnowidza a z rozwiązanie sprawy okazuje się być gwoździem programu internetowej telewizji . Epizod drugi „Kosiarz traw” traktuje o nagonce medialnej. Redaktor który rozpoczął ten temat swoim niewinnym artykułem zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Jacek przy pomocy starych kolegów rozwiązuje i tą zagadkową sprawę. Epizod trzeci „W samą północ” zdecydowanie zaskakuje, wydarzenia przyjmują niesamowity obrót. Jacek staje się podejrzanym morderstwa dwóch nielubianych prezenterów telewizyjnych. Podobnie jak poprzednio i ten tom czytało się z przyjemnością, mimo że dawka humoru została tutaj mocno ograniczona. Skupiać należy się na półsłówkach i niuansach. Zakończenie i pojawienie się nowej bohaterki pozwala mieć nadzieję że tom 6 może nam przysporzyć wielu wrażeń. P o l e c a m

  • ejotek

    Nieprzewidywalny autor. Nieprzewidywalny bohater. Nietypowa fabuła. Nietypowe nazwiska. Nieodgadnione zachowania. Nieodgadnione wydarzenia. Bogactwo charakterów. Bogactwo pomysłów. Bez norm. Bez "spiny".* Tradycyjne trzy rozdziały. Tradycyjne biegi Przypadka. Realne problemy, humor, ironia, zależności w hierarchii międzyludzkiej. Ot, życie... Stąd nietypowa recenzja :) Tylko nie wczytujcie się w szczegóły podczas lektury zbyt mocno, ponieważ i tak nie przebijecie Przypadka a tylko dynamika czytania znacznie zmaleje... * bez "spiny" z zasadami wyrażeń użytych w książce, zdarzają się bowiem potoczności całość recenzji: http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2017/02/jacek-getner-pan-przypadek-i-mediaktorzy.html

  • Ósemkowy Klub Recenzenta

    "Pan Przypadek i mediaktorzy" Jacka Getnera jest piątym tomem przygód rodzimego detektywa Jacka Przypadka.Podobnie jak w poprzednich tomach przygody, sprawy do rozwiązania podzielone są na trzy części. W pierwszej z nich Jacek musi wyciągnąć od nieprzytomnego Kostrzewy info czy jego przyjaciel reporter Zbigniew Broda wypadł z balkonu sam, czy też, co jest bardziej prawdopodobne, ktoś mu pomógł?Przyznam, że sposób prowadzenia opisu akcji spowodował, że jedynie mogłam domyślać się kto i dlaczego zabił Brodę, aczkolwiek pewności do samego końca nie miałam. Świadczy to prawdopodobnie o tym z jakim kunsztem prowadzona jest akcja. W drugiej części pt. Kosiarz traw Przypadek musi zmierzyć się z poszukiwaniem zaginionego dziennikarza. Podobnie jak w pierwszej części reporter chyba wpadł na trop pewnej sprawy co jednak nie spodobało się „możnym tego świata”. Finał historii dla mnie jest zaskakujący, lecz aby nie zdradzać zakończenia, zostawiam tę przyjemność czytelnikom, którzy sięgną po powieść. W trzeciej części podejrzanym zostaje sam Przypadek, który rzekomo pomógł dwóm medialnym sławom zejść z tego świata.Jacek Getner w własnych opowieściach dokonuje zaskakującej analizy ludzkich słabości, przywar. Twórca idealnie charakteryzuje różnorakie grupy społeczne: aktorów, celebrytów, ludzi z korporacji, ludzi bezdomnych. W kolejnych częściach pojawiają się niektórzy bohaterowie, którzy wprowadzeni byli już wcześniej. Dzięki temu, mamy możliwość poznać ich lepiej. Zdecydowanie zalecam wszystkim sięgnięcie po serię Jacka Przypadka, czytelnik na pewno się nie rozczaruje.Sandra, lat 17źródło: osemkowyklubrecenzenta.blogspot.com

  • Pinko

    Najbardziej znienawidzony, lecz jednocześnie najbardziej kochany detektyw polskiej sceny kryminalnej! Zabawa w detektywa- jasnowidza miała być chwilową rozrywką, próbą oddalenia od siebie kłopotów dnia powszedniego, a tymczasem... nieustanna się PRACĄ. Jacek Przypadek, sól w oku niejednego obywatela, znów rusza do ataku. Tym razem zajmie się środowiskiem mediów i stanie naprzeciw jednego ze własnych najbardziej zagorzałych wrogów- Wiktora Klempucha. Czy i tym razem nasz rodzimy detektyw poradzi sobie z przeciwnikiem?Już piąty tom przygód Jacka Przypadka, a ja stale czuję się, jakbym tę historię rozpoczynała na nowo. I muszę przyznać (cóż, wzrokowcem jestem), że z części na element okładki serii stają się coraz ładniejsze! Lecz oczywiście nie o tego rodzaju walorach będzie tu mowa...Pamiętacie jeszcze ostrą jak brzytwa redaktor Annę Sobanię? A Młodego Boga Seksu, czyli Błażeja? A może panią Irminę, sąsiadkę Przypadka? Pan Getner nie zapomina o naszych ulubionych bohaterach drugoplanowych i znowu mamy wgląd w ich życie. A w codzienności niektórych spośród nich dużo się pozmieniało, oj sporo... Zwierzęcy magnetyzm Błażeja bawił mnie jak dawniej. I chyba nigdy nie przestanie.Jacka Przypadka właściwie nie da się nie lubić; podziwiam go za determinację, odwagę, spryt i... logiczne myślenie. Tak, tak. To jest jego główną bronią. Niby to nie tajemnica, lecz jego wrogowie jakoś zawsze to pomijają... wpadając w zastawione przez niego pułapki. Jak się okazuje, także i sławny detektyw miewa sekrety rodzinne, które co prawda nie są zbyt trudne dla Przypadka do rozwiązania.Wiktor Klempuch, coraz bardziej słynny w środowisku "lichwiarz", który dorobił się znacznej fortuny. Jako że Jacek niejeden raz pomieszał mu szyki, to biznesmen chce za wszelką cenę pozbyć się węszącego prawie- maratończyka. Ostateczna walka tej dwójki już za mną. Wiem, jak się to skończyło. A jeżeli Was uwodzi rozwiązanie tej tajemnicy, to zapraszam do czytania!Nie zawiodłam się na tej części; twórca utrzymał poziom poprzednich tomów, miarkując czytelnikowi "doznania detektywistyczne". Coraz bardziej zastanawia mnie sprawa Basi, zaginionej od paru lat kobiety Jacka. Mam pewne podejrzenia, lecz czy słuszne? Okaże się...

  • Matka Puchatka

    "Pan Przypadek i mediaktorzy" to książka, która była dla mnie wielkim i muszę przyznać, że bardzo pozytywnym zaskoczeniem. W pierwszym opowiadaniu - WODAGATE - stajemy przed koniecznością zbadania sprawy faceta, który odbył szybki, acz tragiczny w skutkach lot - wiadomo, każdy chciałby się czasem podnieść i poszybować, lecz nie wszystkim się to udaje, a już tym, którzy wypadają przez balkonową poręcz, nie udaje się to skutecznie. Redaktor Broda kończy żywot na asfalcie, lecz pozostaje pytanie, czy ze własnej winy, czy ktoś się do tego przyczynił? Podejrzenie morderstwa jest. Podejrzanych wytypowano. Wybieraj, Czytelniku! Od razu dodam, że to najsłabsze opowieść w tym tomie, jednak warto przez nie przebrnąć, ponieważ później robi się ciekawie.Drugie opowieść zaczniemy niemalże sielsko, ponieważ od zapachu skoszonej trawy - od razu jakoś tak rześko się robi, czujecie ten powiew świeżości? Kosiarz traw, chociaż brzmi złowieszczo, nie wymaga od czytelnika wskazania mordercy, lecz poszukiwań. Kogo szukamy? Mężczyzny, który podpadł tym dużym z telewizji i przepadł bez wieści. Talk show w TV umówione, a mężczyzna zapada się niespodziewanie pod ziemię. Jak myślicie, czy poszukamy trupa w szafie, czy może reporter Proch znajdzie się gdzieś w jednym, całkiem nowym kawałeczku? Ostatnie opowieść w tym tomie - W samą północ - zaczyna się bardzo mrocznie, niepokojąco i kompletnie niezrozumiale. Okazuje się, że nie tylko zakończenia opowiadań mogą zaskoczyć, lecz i wprowadzeniem można wyprowadzić czytelnika z równowagi - tak, czułam się dziwnie, niepewnie i kompletnie nie potrafiłam wytłumaczyć sobie tego, co się dzieje. Z czasem kilka spraw nabiera przejrzystości, lecz to nic... i tak finału tej historii nie da się przewidzieć i, co warto dodać, jest idealnie wyprowadzony i spójny.Oczywiście nie samą zagadką czytelnik żyje, więc gdzieś obok, całkiem niedaleko, a nawet bardzo blisko tych medialnych problemów, toczy się zwykłe - chociaż pełne barw - życie. Tutaj zdrady, miłości, przebaczenia, smutek, przyjaźń i wszystko to, co tak naprawdę każdemu jest bardzo nieźle znane.Autor konsekwentnie nie rzuca mięsem na prawo i lewo, nie bryzga krwią i nie szokuje wyuzdaniem. Wszystkie te fragmenty pojawiają się w książce, jednak stale znajdują się one w sferze domysłu czytelnika albo może, dokładniej ujmując, czytający ma tu pole do popisu - co sobie dopowie i wyobrazi, to jego :)Czytałam tę książkę z przyjemnością i z zaciekawieniem. Przywykłam już do dziwacznych "właściwości" Przypadka, i chociaż stale mnie do siebie nie przekonał, przyjęłam niecodzienne zachowanie detektywa, uznając, że taki już jego urok. Główny bohater nie skradł mojego serca, jednak z pewnością jest wart uwagi, choćby ze względu na swą "inność".Czy sięgnę po poprzednie tomy? Tak, choćby po to, by móc dokładniej poznać bohaterów, a przy okazji prześledzić postępy Autora. Czy przeczytam kolejną część? Oczywiście. Jacek Getner skutecznie rozbudził moją ciekawość. Mam nadzieję, że im dalej, tym będzie lepiej :)

  • Katarzyna Tuszyńska-Jąkalska

    "Pan Przypadek i mediaktorzy" jest piątym tomem przygód detektywa Jacka Przypadka. Niestety nie miałam przyjemności poznać poprzednich części cyklu z prostego powodu. Mianowicie, dopiero niedawno dowiedziałam się o tej serii. Okładka książki niejednokrotnie przewijała mi się przed oczyma na różnorakich portalach, lecz prawdę mówiąc, sądziłam, że jest to jakiś tutorial menedżerski. Nie zwróciłam nawet uwagi na tytuł, po prostu nie zatrzymałam się na dłużej przy tej książce. Jednak któregoś dnia trafiłam na jej recenzję na jednym z blogów, która bardzo mnie zaintrygowała i dowiedziałam się z niej, że tak naprawdę publikacje z Panem Przypadkiem w roli tytułowej to ciekawe detektywistyczne opowieści. To skłoniło mnie do tego, żeby sięgnąć po najwieższy tom. Twórca zapewnił mnie, że znajomość wcześniejszych części nie jest konieczna, a nawet zbędna i że każda z powieści zawiera odrębne historie. Zachęcona opiniami zdecydowałam się zatem zapoznać z zagadkowym śledczym i jego interesującymi przypadkami. Co wynikło z mojego spotkania z Panem Przypadkiem i czy było ono udane? Zapraszam na recenzję :)"Pan Przypadek i mediaktorzy" to książka, na którą składają się trzy opowiadania, a w każdym z nich znany detektyw prowadzi zlecone mu śledztwa. Ponadto poruszane są też inne wątki, poniekąd łączące się ze wszystkimi sprawami, którymi zajmuje się detektyw. Przedstawione są bowiem kwestie dotyczące m.in.: rozwodu rodziców detektywa, wnikliwej roli mediów, wewnętrznych śledztw w policji i relacji między poszczególnymi pracownikami, kłopotów rodzinnych Państwa Sakowicz a także innych wydarzeń, które nie wpływały diametralnie na pojedyncze opowiastki (np. dylematy Irminy Bamber w związku z kłopotliwymi i głośnymi sąsiadami, sprawy sercowe Błażeja Sakowicza).Zdecydowanie głównym bohaterem powieści jest detektyw - Jacek Przypadek. Poznajemy nie tylko sprawy, jakie prowadzi, lecz też jego życie i kłopoty sercowe, a także umiejętność jasnowidzenia. Poza tym w książce pdf występuje mnóstwo postaci drugoplanowych, m.in.: Gerhard Sowa - właściciel TV, Artur Kujawski - lobbysta, podkomisarz Łoś, sztabowa Agnieszka Storczyk, Irmina Bamber - sąsiadka detektywa, Jędrzej Sakowicz i jego syn Błażej - adwokaci, Wiktor Klempuch, Małgosia Urbanek - modelka i była partnerka Przypadka i wielu innych. Przez pierwsze kilkanaście stron przyswojenie wszystkich osób i ich wzajemnych korelacji sprawiało mi kłopot i musiałam wynotować to sobie na kartce. Okazało się bowiem, że dzieje niektórych postaci były kontynuowane, lecz pojawiały się również zupełnie nowe osobistości. Jednak im bardziej zagłębiałam się w lekturze, tym było mi coraz łatwiej rozróżnić poszczególnych bohaterów wraz z ich pełnionymi funkcjami i przeżyciami. I nawet teraz - kilka dni po przeczytaniu książki - jestem w stanie wymienić wszystkich z nich. Niewątpliwie opowieść napisana jest bardzo ciekawym, nieskomplikowanym i lekkim stylem. Od początku widać, że to nie jest pierwsza publikacja autora. Atutem jej na pewno jest znaczna czcionka, dzięki czemu książkę czyta się szybko, płynnie i przyjemnie. Całość jest wyjątkowo nieźle dopracowana, dialogi są sensowne, nie ma zbędnych, nic nie wnoszących opisów. Każde z opowiadań charakteryzuje się wartką akcją i wielowątkowością, w żadnym momencie nie następują chwile znużenia czy braku zainteresowania. Najlepszą według mnie historią była ta ostatnia, która po pierwsze w jakimś stopniu mnie rozbawiła, a po drugie ogromnie zaskoczyła. Ponadto muszę przyznać, że w przypadku żadnego ze śledztw nie udało mi się niestety ani rozwiązać zagadki, ani tym bardziej wskazać sprawcy, osoby winnej całego zamieszania. Wielokrotnie byłam zaskakiwana, co bez wątpienia mi się podobało. Nie ukrywam, że to sprawiło, iż mam ochotę sięgnąć po kolejne tomy z prowadzonymi przez Pana Przypadka dochodzeniami.Wspomniałam na początku, że oprawa książki bardziej przypomina mi jakiś klasyczny tutorial niż opowieść detektywistyczną. Owszem, podoba mi się jej prostota, lecz moim zdaniem, powinna przybrać inną formę, bowiem w takiej odsłonie niestety kojarzy mi się przede wszystkim z jakimś podręcznikiem, vademecum czy naukowym informatorem. To mnie właśnie zmyliło i pewnie gdyby jej wygląd był zupełnie inny, bardziej wyrazisty i rzucający się w oczy, to zapewne już dawno sięgnęłabym po cykl przedstawiający przygody Pana Przypadka.Podsumowując, jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą powieścią, ukazaną w niej fabułą a także stylem pisania. Zdecydowanie muszę przeczytać pierwsze cztery tomy cyklu o Panu Przypadku i jego śledztwach, a także z przyjemnością sięgnę po kolejne części, bo jestem niezmiernie ciekawa, jakie sprawy poprowadzi jeszcze detektyw a także jak potoczą się dalsze dzieje zarówno Jacka Przypadka, jak i jego kolegów i przyjaciół. "Pan Przypadek i mediaktorzy" to powieść, stanowiąca idealną odskocznię od innych gatunków literackich, a także zapewniająca miłe i przyjemne spędzenie w jej towarzystwie jesiennego wieczoru. Zachęcam do lektury :)

  • anonymous

    Nie zetknęliście się jeszcze z tą serią? To warto nadrobić. Kolejne tomy można czytać niezależnie, choć ja będę Was namawiał do czytania w kolejności. Wówczas moim zdaniem udaje się wychwycić najwięcej fragmentów łączących pojedyncze sprawy, rozwiązywane przez detektywa amatora. Pan Jacek Getner w każdej kolejnej części mam wrażenie, że robi się coraz poważniejszy. Chociaż nie, może to złe określenie. Stale jest w tych ebookach jest ironia, śmieszne sceny z postaciami, których zdążyliśmy już trochę poznać (jak choćby z jednym z moich ulubieńców: podkomisarzem Łosiem, który ma obsesję na punkcie głównego bohatera), lecz jakoś ciężko oprzeć się wrażeniu, że robi się mroczniej, że w ludziach, których spotyka na własnych ścieżkach Jacek Przypadek, coraz więcej jest negatywnych emocji, coraz bardziej gra ona na nerwach różnorakim środowiskom. Z początku wydawało się to zabawne, lecz w każdym kolejnym tytule, ta samotna "walka z wiatrakami" wydaje się coraz bardziej męcząca i frustrująca dla detektywa. Może dlatego, że wydaje się tak samotny? Jakby trochę traci własną pewność siebie, lecz dzięki temu staje się może i nawet ciekawszy, mniej cyniczny, a bardziej ludzki. Nawet ci, którym pomagał i którzy starają się go wspierać, są przez niego trochę odsuwani, ponieważ nie chce ich narażać na niebezpieczeństwo. Jakie spytacie? Ano od tego powinienem rozpocząć, przybliżając Wam trochę sedno tych śledztw, a zarazem i całej serii.Gdy pisałem o pierwszych tomach, wydawało się, że mamy do czynienia z lekkimi opowiadaniami kryminalnymi, zwykle z dość przewrotnym zakończeniem, zabawnymi sytuacjami w drugim planie. Po lekturze pięciu części przygód Jacka Przypadka, amatora, który postanowił zająć się rozwiązywaniem zagadek kryminalnych, coraz bardziej jednak widać, że mamy do czynienia z przemyślanym projektem, stanowiącym dość spójną całość. Wątki i postacie powracają, a w wyjaśnionych sprawach wyraźne jest wspólne tło. I nie chodzi tu bynajmniej o Klepucha, który urasta na jakiegoś demonicznego i potężnego przeciwnika numer jeden, który zbiera wszystkich zdegustowanych działalnością detektywa. Chodzi raczej o to jakimi sprawami ma do czynienia bohater. Chciwość, brudne interesy, kłamstwa, kradzieże, zazdrość... A wszystkie te ludzkie przywary, które nierzadko mogą prowadzić nawet do przemocy, do morderstwa, są zgrabnie ukrywane, pudrowane, choćby dzięki łapówkom. Jacek Przypadek nierzadko staje w obronie słabszych, pokrzywdzonych, tych, którzy wydają się zastraszeni i walczy o prawdę w ich imieniu. Walczy dodajmy nierzadko bez braw za objaśnienie sprawy i ukaranie winnych, ponieważ nie oszukujmy się: opinią publiczną dość prosto sterować i jego działalność nazywana bywa nawet szkodliwą, niesprawiedliwą, krzywdzącą. Komu ma bowiem służyć, zdaniem różnorakich wysoko postawionych osób, odbieranie dobrego imienia znanym postaciom, którzy może i mają jakieś grzeszki na sumieniu. Lepiej nie ujawniać nic głośno, zamieść sprawę pod dywan, a za milczenie stale jakiś sowity bonusik do kieszeni. Prawda? Może być szkodliwa, ponieważ ich zdaniem rujnuje porządek publiczny, powoduje niepokoje, a najlepiej aby było tak jak jest - spokój, równowaga, ręka rękę myje... Tyle się człowiek musiał natrudzić, aby się wdrapać na szczyt (a nie da się tego zrobić bez ubrudzenia sobie rąk i sumienia), więc dlaczego od razu go niszczyć... Detektyw staje się wrogiem numer jeden. Każda element zawiera trzy rozdziały, odrębne sprawy, które jakoś łączy pewien temat albo środowisko. Tym razem będą to przedstawiciele mediów i uwierzcie: będzie ostro! Twórca nie szczędzi ironii, by wykpić różnorakie mody, zwyczaje i normy postępowania jakie można spotkać w tym środowisku. Powracają (choć zdecydowanie jak dla mnie na zbyt krótko) starzy znajomi: Młody Bóg Seksu, sąsiadka Jacka, która zna wszystkich liczących się w mieście, czy stale naćpany redaktor Szołtysik, pojawiają się nowi (np. atrakcyjna policjantka), zapewniam więc, że wielbiciele serii rzucą się na ten tom z zachłannością i na pewno się nie zawiodą. A jeżeli ktoś jeszcze Pana Przypadka nie poznał. No to ma najlepszą okazję. Oto zagadki kryminalne spisane w dość przewrotny sposób, ponieważ choć Getner pozostawia nam ślady prowadzące do rozwiązania, to nawet odgadnięcie rozwiązania nie odbiera wcale przyjemności lektury, nie rozczarowuje. Tu raczej specyficzny sposób prowadzenia dochodzenia, stoicki spokój bohatera i panika wszystkich, którzy już słyszeli o jego pięknych umiejętnościach dają największą frajdę. Jak to mawia tytułowa postać: ludzie są tacy przewidywalni. Choćby idealnie udawali i byli przekonani o własnej bezkarności, prędzej czy potem pokazują światu własne prawdziwe oblicze.Już nie mogę doczekać się kolejnych części.

  • ewapawlak

    Poniższa recenzja ukazała się też na moim blogu Świat według Lilii:http://swiatwedluglilii.pl/ksiazka/pan-przypadek-i-mediaktorzy/Kto by pomyślał, że nietypowa seria ebooków o tematyce detektywistycznej okaże się wnikliwym studium ludzkiej natury. Jacek Getner, niczym psychoanalityk, zaprasza nas do gabinetu, w którym rozpocznie emocjonujący przegląd różnorakich przypadków. Tego ostatniego słowa użyłam celowo ;)Czytelnik, chcąc przeżyć przygodę, rozrusza szare komórki i zmierzy się z świeżymi zagadkami, wciąż czując na plecach oddech funkcjonariuszy policji. Paru osobom będzie bardzo zależało na tym, by z groźnej gry wykluczyć faworyta.Nie obejdzie się bez broni, fifek, nabijanych ziołem, szaleństwa i odrobiny magii…Perfekcyjne rozproszenie akcji. Skupienie uwagi odbiorcy tekstu na paru wątkach. Powracanie do starych kwestii. Przemieszanie słynnych postaci z całkiem świeżymi bohaterami a także finał przez duże F, na który warto było czekać nad rok.Wcześniej twórca nie patyczkował się z przedstawicielami obojga płci, którzy pojawili się na łamach kolejnych części tej historii. Przeżywali rozterki życia codziennego, rozdmuchując kłopoty do rozmiaru osobistych tragedii. Uzależnieni od seksu, alkoholu, narkotyków, pracy popadali w kłopoty (na swoje życzenie), a tytułowa postać traktowała zarówno własnych klientów, znajomych, członków rodziny z dystansem.Tym razem nadszedł czas pokuty i zadośćuczynienia.Dwie ciąże, z czego jedna urojona, niepotrzebna śmierć kogoś, kto mógł uleczyć złamane serce Przypadka, rozstania i powroty, rozliczenie z swóim sumieniem przejęły inicjatywę.Sprawy, których rozwiązania podjął się Jacek, jakby zeszły na dalszy plan. Owszem, są ciekawe, wymagają od czytelnika koncentracji i bacznej lektury, aczkolwiek przestają odgrywać rolę pierwszych skrzypiec.Jest zbrodnia i idąca tuż za nią kara. Z cienia wychodzi przeszłość, do tej pory nieznana, czekająca na właściwy moment, by objawić swe istnienie i ukarać tych, którzy odebrali jej coś cennego.Narrator, komentujący poczynania poszczególnych osób, jest niczym czuwająca Mary Alice z Desperate housewives. Wie, co autorowi chodzi po głowie, podsuwa czytelnikowi pewne sugestie i snuje opowieść, która na szczęście tak dynamicznie się nie skończy.Nie lubię posiłkować się wulgaryzmami. Stronię od wykorzystywania nazw narządów płciowych do opisywania charakteru bohaterów. Aczkolwiek w tym przypadku sądzę to za uzasadnione. Jacek przestał być fiutem. Wyszedł zza parawanu egocentryzmu, ironii i cynizmu. Wreszcie jest facetem, który stawia czoło przeszłości, przygotowuje się do przeżycia finalnego etapu żałoby i pozwala sobie na to, by spróbować ułożyć życie na nowo. Ma nawet odpowiednią kandydatkę, zaakceptowaną przez panią Irminę Bamber, wciąż troszczącą się o dzieje sąsiada. Jednak twórca ma względem bohatera inne plany.Nadal nie rozumiem małego zainteresowania czytelników dziejami Jacka Przypadka. Wszakże Getner idealnie włada piórem, knuje intrygi i tworzy godne uwagi teksty. A każda książka ebook reprezentuje wyższy poziom umiejętności pisarza.Chciałabym jednak, żeby twórca przemienił środowisko bohaterów. Już mi się trochę przejedli dziennikarze, redaktorzy, showmani i aktorzy. Czas na powiew świeżości. Niech Przypadek wplączę się w szkolną aferę, kupi pieczywo z gryzoniem w środku (zemsta piekarniczej konkurencji), sprawdzi podejrzanego absztyfikanta pani Irminy (a co, starsze panie nie mogą się zakochać?), rozwikła zagadkę stalkingu i wyruszy w ostatnią trasę, na której widziano Basię.Już nie mogę się doczekać Boga Seksu, pchającego wózek z...bliźniakami (albo od razu trojaczkami). Niech w końcu Łoś wraz z swym przydupasem odniosą spektakularny sukces, zagadkowa siostra namiesza w poukładanym życiu rozbitej familii.Proszę, panie autorze.W każdym razie wzdycham ponad faktem, iż na kolejną odsłonę przygód Przypadka przyjdzie mi czekać następny rok.