Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Jedna rodzina, cztery wigilie, kilka dekad historii Polski. Przewrotnie opowiedziana saga rodzinna, wpisana w historię ostatnich dziesięcioleci. Niepolityczna i pod prąd. Zaczyna się w dobie „bujnego Gierka”, a kończy w dzisiejszych burzliwych czasach. Wigilia to pretekst do spotkania w familijnym gronie, raz powiększającym się, raz malejącym, w zależności od ślubów, rozwodów i narodzin dzieci. Nie inaczej jest przy rodzinnym stole Niuty i jej męża Edka. Jak to w rodzinie – wszyscy kochają się i kłócą, borykają z kłopotami i cieszą z sukcesów. W świąteczne rozmowy wkrada się polska rzeczywistość, rozpalając namiętności biesiadników, dzieląc ich na frakcje i frakcyjki. Nad wigilijnymi potrawami, podczas przeżuwania śledzi, uszek i ciast odbywa się bój na argumenty i życiowe doświadczenie. Przeszłość miesza się z teraźniejszością, życie prywatne z polityką. Jest i śmiesznie, trochę strasznie i bardzo po naszemu.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Nasze kochane święta |
Autor: | Poczopko Iwona |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Książnica |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Moją porażką było przebrnięcie przez tą książkę, ciągła mi się jak flaki z olejem. Liczyłam na coś lepszego
Myślałam że będzie fajna książka; o naszych polskich świetach. Tymczasem przez kilka kolejnych wigilii bohaterowie spotykają się - w różnorakim składzie - przy stole gdzie plota od rzeczy niby wspominając przeszłośc. Nuda, nuda i jeszcez raz nuda, na pewno nie sięgnę po książki tej autorki.
Przed samymi Świętami dostałam zupełnie niespodziewaną paczkę, a w niej opowieść "Nasze kochane święta". Przymierzałam się do przeczytania jej już w okolicach Wigilii, jednak kolejka egzemplarzy recenzenckich zmusiła mnie do odłożenia tej lektury w czasie. I muszę przyznać, że nieźle się złożyło, ponieważ bez wątpienia zepsułaby mi nastrój... Wraz z pierwszymi zdaniami powieści wkraczamy do domu Niuty i jej męża, Edka. Właśnie trwają ostatnie przygotowania do wigilijnej kolacji. Pani domu wygładza fałdy obrusa, upewniając się, że wszystko jest na swoim miejscu i pokazuje się idealnie. Jej krytyczne oko wychwyci każde niedopatrzenie, brak symetrii, nierówne ułożenie sztućców... Po tradycyjnym dzieleniu się opłatkiem, cała rodzina zasiada do stołu. Niuta, Edek a także ich córki: Hanka z mężem i Marta. Kolejne potrawy pojawiają się i znikają, a towarzyszą im zażarte dyskusje o polityce, Kościele i o życiu we wszelkich jego aspektach. Akcja podzielona została na cztery części, a każda z nich obejmuje inną Wigilię Bożego Narodzenia. Śledzimy zmiany zachodzące w bohaterach na przestrzeni lat, obserwujemy, w jaki sposób potoczyły się ich losy. Jednak każde spotkanie przy świątecznym stole łączy jedno - to nieustające pasmo rodzinnych kłótni. Narzekaniom nie ma końca, ponieważ krytykować można przecież wszystko - polityków, księży i oczywiście siebie nawzajem. Zamiast kulturalnej rozmowy, dostajemy ideologiczne tyrady a także litanię żalów i pretensji do całego świata. Biesiadnicy prześcigają się w złośliwościach, wzbogacając je o pokaźny zestaw przekleństw i mądrości ludowych. Choć zdarzają się też elementy humorystyczne, dialogi bohaterów nie zrobiły na mnie dobrego wrażenia. Przeciwnie, przez większość czasu czułam się nimi zniesmaczona. Jawnie okazywany sobie przez członków rodziny brak szacunku i obrzucanie się przez nich tekstami, które niejednokrotnie były po prostu chamskie, kompletnie zniechęcił mnie do lektury. Z kolei natłok informacji historycznych, skądinąd bardzo pouczających, okazał się niezwykle ciężki w odbiorze. Nieduża czcionka i przemyślenia czy wspomnienia ciągnące się przez kilka stron nudziły i irytowały. Rozumiem chęć obrazowego przedstawienia jakiegoś wydarzenia z przeszłości, lecz aby bohater sam sobie cytował w myślach wypowiedzi Bieruta, Gomułki czy innych postaci, sądzę za przesadę. Z przykrością przyznaję, że własnego spotkania z powieścią Iwony Poczopko nie zaliczam do udanych. Czułam się przytłoczona przydługimi wstawkami historycznymi i ciągnącymi się niemiłosiernie wspomnieniami bohaterów. Dawno nie trafiłam na książkę, przez którą tak ciężko było mi przebrnąć. Dialogi pełne przekleństw i wulgarny mowa niezmiennie mnie raziły. Cała sytuacja niekończących się kłótni przy wigilijnym stole i bezustannego dążenia domowników, by dopiec sobie nawzajem, wydała mi się przerysowana i nie potrafiłam się w niej odnaleźć. Została zdominowana przez pesymizm i ideologiczne monologi, a nad stołem zastawionym karpiem, śledziami, kutią i sernikiem bohaterowie rzucali się sobie do gardeł, nie przebierając w słowach. Jeśli lubicie powieści otulające Was prawdziwie świąteczną atmosferą, omijajcie tę książkę szerokim łukiem. Być może elementy skupiające się na historii naszego państwie ostatnich dziesięcioleci i wpływ przemian politycznych na społeczeństwo polskie bardziej Was zainteresują, lecz ja mocno się zawiodłam. Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Książnica ogrodksiazek.blogspot.com
Troche smieszna, troche tragiczna, czyta sie latwo.
Książka, od której trudno się oderwać. Ciekawie skonstruowana opowiadanie o rodzinnych spotkaniach przy wigilijnym stole, której akcja toczy się od czasów Gierka a kończy w obecnych. Połączenie historii życiowych bohaterów i ich ewolucja w okresie jest uzupełniona tłem historycznym i opowieściami o tym jak żyło się w tamtej rzeczywistości. Czyta się fantastycznie i „na jednym wdechu”. Cudownie napisana, z wieloma interesującymi wątkami, miejscami zabawna a miejscami smutna i skłaniająca do refleksji. Bohaterowie w własnych dyskusjach nie uznają kompromisów, a ich nierzadko rozbieżne doświadczenia prowadzą do ostrych scysji ponad zastawionym tradycyjnymi potrawami stołem. To zabawna, trochę słodko-gorzka i bardzo wciągająca powieść, którą z całego serca polecam.