Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
"Ciepła, wzruszająca opowiadanie o tym, co może się zdarzyć, gdy życie przestaje się toczyć zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Ludzie uważali Iris Bowen za piękność. Miała burzę rudych włosów, wysokie kości policzkowe, poruszała się jak tancerka. Lecz to było dawno. Teraz Iris, ogrodniczka i matka adoptowanej Rose, w wiejskim domu na zachodzie Irlandii stara się prowadzić w miarę zwyczajne życie po śmierci męża. Uwiera ją jednak obietnica dana mężowi przed jego śmiercią; obietnica, której nie zamierza spełnić. Tak jest do dnia, w którym odbiera telefon od własnej lekarki. Po tej rozmowie niespełnione przyrzeczenie Iris, że odnajdzie biologiczną matkę Rose, aby kobieta miała rodzinę, gdyby z nią stało się coś złego, zaczyna ją wręcz prześladować. Wiedziona impulsem, z jedynym dowodem – kopertą sprzed dwudziestu lat – udaje się w podróż śladami przeszłości, która zawiedzie ją do Bostonu i przyniesie zaskakujący rozwój sytuacji nie tylko jej, lecz i Rose, przyjaciołom, a nawet zupełnie nieznanym ludziom. W swoim lirycznym debiucie Christine Breen opowiada o sile więzów: emocjonalnych, biologicznych i prawnych a także o wielu odcieniach poświęcenia. Fabuła prowadzi nas z zachodniego wybrzeża Irlandii do Londynu, Bostonu i z powrotem. Po drodze zaglądamy do ogrodów, muzeów i sal koncertowych".Christina Baker Kline, pisarka "Christine Breen pisze o uczuciach, analizuje głębię matczynej miłości. Sekundujemy jej bohaterom, ponieważ ich dobroć i umiejętność współodczuwania podnoszą na duchu". Diane Chamberlain, pisarka "Świetne wyczucie stylu i ogromna sympatia dla swych postaci". Jane Harris, pisarka
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Na imię jej Rose |
Autor: | Breen Christine |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Świat Książki |
Rok wydania: | 2016 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Następna opowieść z serii Leniwa Niedziela, jaka trafiła w moje ręce okazała się bardzo wzruszająca i ciepła. Oto wdowa i matka, która w trosce o szczęście własnej adoptowanej córki wyrusza na poszukiwania kobiety, która przed laty oddała dzidziuś do adopcji. Tylko to ją absorbuje, nie myśli w tej chwili nawet o swóim zdrowiu, liczy się tylko to, żeby znaleźć tamtą kobietę i sprawić, by w życiu Rose pojawił się ktoś jeszcze. Żeby nie była sama, jeśli jej adoptowanej mamie coś się stanie... Podróż, jaką śladami biologicznej matki Rose odbywa Iris, przyniesie dużo zaskakujących wydarzeń i dużo zmieni, także w jej życiu Na imię jej Rose to debiutancka opowieść Christine Breen i pod wobec warsztatu uznaję ten debiut za bardzo udany. Autorka posługuje się ładnym językiem, opowiadanie buduje swobodnym stylem, sprawnie zamyka wszystkie wątki. A jednak w okresie lektury towarzyszyło mi uczucie, że czegoś brakuje. Czego? Czytało się miło, lekko i przyjemnie. Być może właśnie zbyt lekko, zbyt przyjemnie. Historia adopcyjnej matki poszukującej kobiety, która przed laty ofiarowała jej własne dziecko, miała duży potencjał. W wydaniu Christine Breen wypadła niestety dość blado. Być wina tkwi w nieco sennym sposobie narracji, jaki obrała pisarka? Było ciepło i sympatycznie, nie zabrakło łezki wzruszenia, lecz zabrakło emocji i oczekiwania z zapartym tchem, jak historia Rose i Iris się zakończy. Przez to książkę oceniam dobrze, lecz nie mogę pozbyć się wrażenia, że mogło być wiele wiele lepiej!