Myszka Miki. Kawa Zombo okładka

Średnia Ocena:


Myszka Miki. Kawa Zombo

Opowiadanie o Myszce Miki – przeznaczona zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych! – autorstwa znakomitego francuskiego scenarzysty i rysownika Régisa Loisela, twórcy takich dzieł jak Piotruś Pan, Skład główny czy W poszukiwaniu Ptaka Czasu. Album Kawa „Zombo” został po mistrzowsku narysowany w stylu wczesnych komiksów disnejowskich z lat 30. XX wieku.W Ameryce trwa Duży Kryzys. Miki i jego przyjaciel Horacy bez powodzenia próbują znaleźć pracę. Zniechęceni, postanawiają wyjechać ze własnymi przyjaciółkami Minnie i Klarabellą na biwak do wiejskiego domku Kaczora Donalda. Po powrocie ze zdumieniem odkrywają, że większość domów w ich miejscowości została wykupiona pod pole golfowe, a mieszkańcy zniknęli... Miki i Horacy będą musieli odkryć, kto za tym stoi i stawić czoło szajce oszustów, którzy zmieniają ludzi w zombi i wykorzystują ich do niewolniczej pracy.

Szczegóły
Tytuł Myszka Miki. Kawa Zombo
Autor: Loisel Regis
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Egmont Polska Sp. z o.o.
Rok wydania:
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Myszka Miki. Kawa Zombo w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Myszka Miki. Kawa Zombo PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Wkp

    NA KAWĘ Z MYSZKĄ MIKI Myszka Miki – któż z nas jej nie zna. Sympatyczne zwierzątko, które zadebiutowało w 1928 roku w filmie „Plane Crazy”, stało się jednym z najbardziej rozpoznawalnych „dzieci” Walta Disneya. Przeżywało dużo metamorfoz, kino najczęściej pokazywało go z nieodłącznym psem Pluto u boku a także łączyło ich przygody z dziejami Kaczora Donalda, komiksy utrwaliły wizerunek Mikiego jako detektywa, a Loisel, który stworzył ten album, zdecydował się pójść swoją drogą. W konsekwencji narodziło się dzieło będące połączeniem hołdu klasyce z lat 30. i autorskiego podejścia do postaci. Podejścia dojrzałego i intrygującego, przenoszącego dziecięcych bohaterów na dorosły grunt, nie odbierając im jednocześnie nic z tego, co przesądziło o ich sukcesie. Ameryka czasów Dużego Kryzysu nie jest najłatwiejszym miejscem do życia. Miki i Horacy usiłują znaleźć pracę, aby móc zabrać własne kobiety na wakacje, lecz najzwyczajniej w świecie ich na to nie stać. Nie są także w stanie znaleźć żądnego płatnego zajęcia – nie mając przy tym pojęcia, że za takim stanem rzeczy stoi Czarny Piotruś i jego szemrane towarzystwo. Decydują się więc wyjechać z Minnie i Klarabellą na biwak. Towarzyszem ich zabaw ma być nieświadomy jeszcze niczego Kaczor Donald, który ma tam domek i łódkę. Odpoczynek mija jednak dynamicznie i ferajna musi wrócić do domu. I tu zaczynają się prawdziwe problemy. Cała okolica została wysiedlona, posesje i domy kupione za bezcen, a większość z nich wyburzona pod pole golfowe dla eleganckich panów z miasta. Miki nie zamierza ulec i odrzuca ofertę. Razem z Minnie, Horacym i Klarabellą zostają w wymarłej mieścinie popadającej w coraz większą ruinę, musząc się pilnować by „inwestorzy” nie zemścili się na nich. Jakby tego było mało, Goofy, który także został w swoim domu, zachowuje się jak zombie, a jedyne co powtarza to słowo: „Kawa”. Kawa, jak „Kawa Zombo”, której opakowanie Miki odnalazł właśnie na swoim ganku. Co tu się właściwie dzieje? Tego trzeba się dowiedzieć i poradzić sobie z opryszkami! Magazyn (wówczas dwutygodnik) „Kaczor Donald” był jednym z pierwszych, jeśli nie pierwszym komiksem, jaki w życiu przeczytałem. Kiedy zaczynał się ukazywać, miałem niespełna sześć lat, zanim zacząłem kupować go regularnie minął niezły rok, lecz później sięgałem po pismo przez dużo długich lat, dlatego darzę ten świat i te postacie dużym sentymentem. I dlatego również nie mogłem sobie odpuścić okazji przeczytania „Kawy Zombo”. Zresztą wydanie tego komiksu już samo w sobie było wydarzeniem. Po pierwsze nie był to następny z albumów dla najmłodszych, jakie widujemy na co dzień pod tym szyldem, a pełnoprawna opowieść graficzna dla czytelników w każdym wieku, zwłaszcza tych dorosłych. Po drugie, za jego stworzenie odpowiadał sam Régis Loisel, autor takich serii, jak „Piotruś Pan” (mówię tu o słynnej w Polsce serii dla dorosłych) czy „W poszukiwania ptaka czasu”. To nie mógł być zwykły komiks – i nie jest. To prześlicznie narysowany hołd klasyce, potrafiący zachwycić nawet tych, którzy nigdy fanami dziel Disneya nie byli. Oczywiście fabularnie rzecz jest łatwa i zabawna, lecz pośród kolejnych absurdalnych scen rodem z komedii pomyłek, Loisel przemycił dużo fragmentów przeznaczonych dla dojrzałych czytelników. Pamiętajmy, że kontynuatorzy spuścizny Disneya w obrazkowych historiach o Kaczkach i Myszach unikali umieszczania przygód własnych postaci w konkretnych datach; przełamał to Don Rosa genialnym albumem „Życie i czasy Sknerusa McKwacza” (który własną drogą Egmont wznowi już w grudniu w ekskluzywnej edycji z okazji 75-lecia powstania postaci). W „Kawie Zombo” trafiamy natomiast w czas Dużego Kryzysu, który zostaje tu ukazany w sposób niby prosty, lecz naprawdę trafny. Nie ma tu treści stricte dla dorosłych, jak to było w „Piotrusiu Panu”, lecz jest brud podobny do tego, jaki można było tam spotkać. Zresztą akcja nie została osadzona w tym czasie przypadkiem. Loisel nawiązuje swoim komiksem do pierwszych filmów z Myszką Miki, które właśnie wówczas podbijały serca widzów. Dlatego również nie ma problemu łączyć jej przygód z dziejami Kaczora Donalda – kino nigdy tego nie unikało, podczas gdy w opowieściach graficznych drogi tych dwóch bohaterów przecinały się tylko przy niezwykłych okazjach. Nie ma co jednak ukrywać, że prawdziwą „gwiazdą” albumu są jego rysunki. To one budują klimat, mają w sobie ten wspomniany brud i stanowią hołd dla klasyki. Myszka i jej przyjaciele są rysowni tak samo, jak niemalże dziewięć dekad temu, ich świat to także świat żywcem wyjęty z lat 20. i 30. minionego wieku. Całość przygotowana została w formie komiksowych pasków, czyli tak, jak wyglądały ówczesne historie obrazkowe (zresztą komiks w formie, jaką dzisiaj znamy rodził się właśnie w tamtej epoce) i uzupełniona o typowy w swoim wyglądzie – lecz typowy już dla Europy – kolor. Wszystko to wygląda wprost prześlicznie i przykuwa wzrok na o dużo dłużej, niż wymaga przeczytanie „Kawy Zombo”.