Mroczna wieża. Tom 7. Mroczna wieża okładka

Średnia Ocena:


Mroczna wieża. Tom 7. Mroczna wieża

Na świat przychodzi przerażający Mordred. Susan obserwuje, jak niemowlę przeistacza się w pająka i pochłania swoją matkę. W Świeżym Jorku Pere Callahan zaciekle walczy z wampirami. Roland i Eddie utknęli w Maine roku 1977. Czy członkowie ka-tet znajdą sposób, żeby się zjednoczyć?

Szczegóły
Tytuł Mroczna wieża. Tom 7. Mroczna wieża
Autor: King Stephen
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros
Rok wydania: 2015
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Mroczna wieża. Tom 7. Mroczna wieża w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Mroczna wieża. Tom 7. Mroczna wieża PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Wojciech

    Ostatni tom niesamowitej historii Rolanda i jego Ka-tet. Miejscami opowieść wydaje się pisana na prędce, lekko haotycznie... za zakończenie autora powinno powiesić sie za cohones.

  • Sławomir Pijanowski

    Mroczna wieża - finałowa pozycja sagi. Niespodziewane zakonczenie

  • KZTK

    Kończąc ten niesamowity cykl twórca musiał w końcu coś zrobić z bohaterami naszego byłego Ka –Tet. Jego skład co prawda pozostaje bez zmian, jednak na naszej drodze napotkamy kilka ciekawych osób, a nawet kolegów z poprzednich tomów. Roland jako główny bohater przechodzi kilka ważnych zmian, nie tylko fizycznych, lecz i duchowych. W pewnych momentach staje się bardziej ludzki, uczuciowy, ale wszystko to jest sprytną zasłoną dymną. Pomimo wylanych łez i przelanej krwi dla naszego rewolwerowca liczy się tylko jedno. Dotarcie do Mrocznej Wieży i Karmazynowego Króla.Zmiany dotyczą wszystkich słynnych nam postaci, które podróżują ku wspólnemu celowi. Eddie, Jake, Ej, a także Susannah nie ukrywają własnych uczuć, czasami wątpią czy uda im się ujrzeć Mroczną Wieżę. Nie ma w tym nic dziwnego, biorąc pod uwagę co już przeżyli do tej pory. Nie chcąc zdradzić zbyt wielu tajemnic, mogę jedynie napomnieć, że nie wszyscy dotrą do końca zakładanej wyprawy. Osobiście w tych momentach łzy leciały mi po policzkach, gdyż zaprzyjaźniłem się z bohaterami, a utrata jednego z nich szczerze mnie zabolała. Wiedziałem, że w końcu tak się stanie, jednak podświadomie nie dopuszczałem do siebie takiej możliwości.Wśród zapowiedzianych, świeżych postaci odnajdziemy wiele, ciekawych person, z Karmazynowym Królem na czele. Szkoda, że twórca poskąpił informacji na jego temat, ale w dłuższej perspektywie czasu było to oczywistym zagraniem. Znaczna nuta tajemnicy okrywająca jego osobę nadaje całości niesamowitego charakteru, sprawia, że nasza fantazja sama kreuje jego obraz. Dużo momentów przyjdzie nam spędzić też z Mordredem, którego poznaliśmy w poprzednim tomie. O jego osobie również niewiele wiemy, jak dla mnie była to najsłabsza postać w całej serii. Wielka szkoda, gdyż cała zaplanowana zemsta rozgrywa się w przeciągu paru zdań. Równie nieźle mogło by go nie być, a całość nie straciłaby impetu. Z drugiej strony ta postać nadawała całości znacznej dozy grozy, gdyż w powietrzu wisiało widmo nieuniknionego ataku.Aby nie wymieniać tutaj wszystkich napotkanych postaci, wspomnę jeszcze tylko o jednej. Jest nim nasz stary i niezły znajomy Sheemie Ruiz, którego spotykamy po raz pierwszy w Mejis. Jego rola w tym tomie jest kluczowa. Bardzo się zdziwiłem z tego spotkania, bowiem od tamtych zdarzeń minęło dużo czasu, chociaż tego nie mogę być pewny. Chłopak pomaga Rolandowi z olbrzymią przyjemnością, za co przyjdzie mu zapłacić życiem. Jego niesamowite zdolności są ukrywane i tylko dzięki nim udaje się dotrzeć do Mrocznej Wieży.Świat przedstawiony w ostatnim tomie jest po prostu genialny, nie można temu zaprzeczyć. Przenosimy się w różnorakich bytach czasowych, wracamy do starych miejsc, a także poznajemy nowe. Świat Pośredni, Algul Siento, pola Can'-Ka No Rey, to tylko kilka przykładów wielopłaszczyznowego tworu Stephena Kinga. Całość jest wyjątkowo plastyczna, prosto operować zdarzeniami zawartymi w fabule. Czasami można pogubić się trochę w czasie, ale nie powinno to nikogo dziwić. Uniwersum stworzone przez autora jest naprawdę ogromne, rozbudowane do granic możliwości. Wszystko idzie do przodu, jedynie Mroczna Wieża trwa po środku wszystkiego. Mnogość potencjalnych światów i zawartych tam zdarzeń wpływających na fabułę przytłacza, ale całość przedstawiona jest w bezproblemowy sposób, więc nie ma czym się martwić. Osobiście najbardziej urzekły mnie pola Can'-Ka No Rey z Mroczną Wieżą na czele. To wyjątkowo czarujące miejsce, zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia. Twórca bardzo mądrze pogrywa z czytelnikami ukazując im takie obrazy. Ciężko to wytłumaczyć i omówić słowami. Trzeba to przeczytać i poczuć na swojej skórze.Historia omówiona na kartach ostatniego tomu jest tak naprawdę wyjaśnieniem wszystkiego, z czym mieliśmy do czynienia do tej pory. Rozbudowane wątki fabularne znajdują własne wyjaśnienia, brak tu miejsca na zbędne niedopowiedzenia. Twórca jak zwykle wykazał się w tej kwestii niebywałym kunsztem. Ciężko szukać podobnego cyklu o tak zawiłej, a jednocześnie zwartej fabule. Podczas lektury nie narzekałem na nudę, całość ma unikatowy styl, a także tempo dostosowane do aktualnych wydarzeń. Dla niektórych czytelników minusem może być objętość tego tomu, ale ciężko uznać to za coś negatywnego. Z góry wiadomo było, że cała seria nie będzie krótka, więc narzekania odłóżmy na bok. Dużo przedstawionych wydarzeń, czy również wyjaśnień przypominało mi o akcjach z poprzednich tomów, co pozytywnie wpłynęło na odbiór całości. Lektura wywołuje spore emocje, szczególnie jeżeli chodzi o zakończenie przygód Rolanda z Gilead. Szczerze powiedziawszy łzy stanęły mi w oczach.Po więcej recenzji zapraszamy na blog KZTK:http://koszztk.blogspot.com/