Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Nauczyciel historii w legnickim gimnazjum niepotrafiący żyć spokojnie. Wielkie problemy zaczynają się, gdy poznaje bezwzględnego pana Devraux i wpada na trop zaginionego konwoju złota. Kto odnajdzie Złoty Konwój? Karcz, Devraux, a może jeszcze ktoś? Kim są tytułowi złodzieje? Nie musisz szukać kłopotów, one same cię znajdą! A wraz z nimi następna przygoda, ciemne interesy i… pies, który demoluje mieszkania.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Miasto złodziei |
Autor: | Corso Przemek |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Bernardinum |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Po "Maratonie" bałam się, co Przemek jeszcze wymyśli. Strach był jednak nieuzasadniony, gdyż Corso postanowił napisać książkę o moim ukochanym mieście. To już sprawiło, że z zaciekawieniem sięgnęłam po "Podziemne Miasto". Po jej przeczytaniu nie mogłam się doczekać kolejnej części. I tu - już pod patronatem W.C. - po raz następny mile zaskoczenie. Książka ebook ma wartką akcję, nie ma rozwleczonej fabuły. Postacie i wątki nie rozmnażają się w postępie geometrycznym, co pozwala skupić się na głównym bohaterze. Poza tym dla znających miasto, jest to idealna książka, gdyż fantazja pozwala pracować na maksymalnych obrotach w połączeniu ze znajomością miasta. Zalecam serdecznie wszystkim wielbicielom Tomka, Pana Samochodzika i każdemu, kto lubi niezła książkę. Nie mogę się doczekać części trzeciej. Dobrze, że już niedługo premiera.
Drugie spotkanie z piórem Pana Przemka. Muszę przyznać, że już podczas czytania jego pierwszej książki pt. "Podziemne miasto" dobrze się bawiłam. Jeśli tuż przed zapoznaniem się z Corso ktoś powiedział by mi, że polubię książki przygodowe, a co lepsze z ewidentnymi wątkami historycznymi to otwarcie bym się roześmiała. Przecież to dwie rzeczy, które omijam szerokim łukiem... Robert Karcz - archeolog w teoretycznym zawieszeniu. Oficjalnie przyjął posadę nauczyciela historii w legnickim gimnazjum by uspokoić starszą siostrę. Nieoficjalnie nie jest w stanie wyłączyć instynktu poszukiwania i zaglądania tam gdzie nie powinien. Jest przykładem, który nie musi szukać przygód, ponieważ same go znajdują. Niestety problemów również za specjalnie szukać nie musi, ponieważ one namiętnie do niego wracają. To, że jest w Polsce, a nie na przykład w Egipcie skąd ostatnio ratowała go Pyśka zupełnie w niczym nie przeszkadza. Tym razem Karcz już w Świeży Rok będąc w górach ma okazję stanąć oko w oko z niebezpieczeństwem. Jednak jak się okazuje największe zagrożenie znowu czeka go w wydawało by się spokojnej Legnicy. Z noworocznego wypadu wraca z psem, którego nazywa Hassan (kto czytał pierwszy tom domyśli się skąd takie, a nie inne imię). W momencie kiedy Robert wychodzi z nim na spacer wpada w kolejne tarapaty. Najpierw zostaje napadnięty, a później niby przypadkiem pomaga mu zagadkowy pan Devraux. Jak by tego było mało w szkole zaczyna pracować świeży młody bibliotekarz z dość podobnym historycznym bzikiem. Uczeń Karcza z którym ten ma na prawdę niezły kontakt zapoznaje ich ze sobą i tu kłopoty zaczynają się piętrzyć. Oczywiście jak zawsze Robert wszystko skrupulatnie usiłuje ukryć przed siostrą, a jego niezastąpiona w pomocy przyjaciółka Zuza w dalszym ciągu ratuje mu cztery litery. "Im bliżej znała Roberta Karcza, tym bardziej marzyła o mapie ze skarbem i dużym odkryciu. To było w jego stylu. Pasowało do niego. W odróżnieniu od jej kolegów miał nosa. Wiedział gdzie o czego szukać. Był jak świnia na polu trufli"* Jak to się mówi głównym kłopotem nie tylko Karcza, lecz i niejednokrotnie nas samych jest umiejętność wyczucia która z poznanych przez nas osób jest naszym sojusznikiem, a która wrogiem. A jak to zrobić, gdy jest się w mieście zaledwie od paru miesięcy, zna się kilka osób i nie jest się zbytnio towarzyskim? A wrogiem może okazać się każdy. Nawet ktoś komuś bliski... Co było powodem kolejnych problemów nauczyciela? Legenda o Złotym Pociągu. Kto z nas o niej nie słyszał? A czy ktoś myślał ponad wyprawą by go poszukać? By się dowiedzieć czy to mit czy prawda? Kto nie poszukiwał informacji o Złotym Konwoju, o niewyobrażalnej ilości złota ukrytej gdzieś na południu Polski przez nazistów? No to my sobie szukamy - głównie w sieci, bibliotekach etc. , myślimy i analizujemy, a Karcz postanowił działać. Niestety nie tylko on, a wiadomo, że dwoje na jeden nawet wielki pociąg to już tłok. Przemek Corso z książki na książkę szykuje swojemu bohaterowi coraz trudniejsze przeprawy, w które wciąga już nie tylko jego, lecz i pozostałych na prawdę idealnie przedstawionych bohaterów. Drugi tom w przeciwieństwie do pierwszego jest wiele bardziej szybki i spójny. Choć mnie osobiście podoba się fakt, że pierwsza element była spokojniejsza i wprowadzała nas wyważonymi krokami w życie i przygody archeologa to zdecydowanie energia, która wręcz tryska z "Miasta złodziei" mnie pochłonęła. Czekam z olbrzymią niecierpliwością na kolejne tomy i liczę, że na trzech się nie skończy, ponieważ będzie mi bardzo brakowało przygód polskiego Indiany Jonesa! * - Cytat z "Miasto złodziei" Przemek Corso, str. 61
Moja chłopczykowi na temat twórczości Przemka Corso stanęła pod znakiem zapytania. „Podziemne miasto”, pierwsza element cyklu o młodym archeologu, skłoniła mnie do sięgnięcia po kontynuację, jednak nie uznałam tej książki za najlepszą w swoim gatunku. Czytało się przyjemnie, z zainteresowaniem, lecz bez dużych zachwytów. Tym bardziej miałam obawy wobec kolejnego tomu, ponieważ przypuszczałam, że twórca z najlepszych pomysłów zdążył się już ogołocić. Tymczasem „Miasto złodziei”, czyli druga element cyklu, okazała się nie tylko inna pod wobec fabuły, lecz także… Tyle w ramach wstępu. Zapraszam do zapoznania się z recenzją. To nic, że Świeży Rok spędzany przez Roberta w osamotnionej, leśnej chatce, kończy się niebezpiecznym potyczką z nieznanym człowiekiem. To jeszcze nic, że jego posada nauczyciela wisi na włosku przez pewną plotkę o pobranej łapówce. Miało być spokojnie, lecz prawdziwe problemy dopiero nadchodzą. Karcz zostaje napadnięty, poznaje bezwzględnego pana Deraux i wpada na trop konwoju złota. Tymczasem w Legnicy dochodzi do serii włamań sugerujących wyraźnie, że ktoś poszukuje czegoś ważnego. Prawdziwa przygoda nie zakończyła się bowiem wraz z pierwszym tomem serii. Ona dopiero teraz się zaczyna. Główny bohater, Robert Karcz, w pierwszej części wkroczył w życie czytelnika jako nieobawiający się niebezpieczeństwa archeolog. Zdążyliśmy już zatem poznać jego pragnienie poznawania i żądzę smaku zwycięstwa. I taki już piękno tego bohatera, że problemy i wyzwania wręcz go ścigają, a świadczą o tym chociażby kolejne, przybywające na jego twarzy rany. Nieco rozdrażniony, na pewno nieufny, otacza się ludźmi, którzy mają na niego całkiem wielki wpływ. Jest strażnik leśny, który już na wstępie powieści robi wiele zamieszania, jest i buszujący po opuszczonych budynkach bibliotekarz Szczur. Nie tylko więc Robert funduje czytelnikowi zastrzyk adrenaliny, lecz także drugoplanowi, niemniej barwni i mający dużo do zaoferowania ludzie. Są ci, którzy pomagają, lecz i kładą pod nogi kłody. Tym razem akcja nie usypia, nie czeka i nie zaskakuje dopiero w połowie. Atakuje od razu łapiąc czytelnika w własne szpony. Zaczyna się mocnym akcentem, a tempo kolejnych zdarzeń nie zwalnia nawet na chwilę. Przemek Corso miał pomysł, a nawet nie jeden i nie dwa, i mądrze je wszystkie wykorzystał. Podobnie jak i za pierwszym razem, w tle wciąż przewija się tutaj polskie miasto – Legnica. Wzbogacone tajemnicą, zaprezentowane od strony, która pobudza smak ciekawskich łowców przygód. Pozostałości przeszłości, nielegalne działania i złodzieje. Czytając czułam się tak, jakbym uczestniczyła w niezwykłej eskapadzie niesamowitych, lecz całkiem wiarygodnych zdarzeń. Tym razem twórca pokazał prawdziwą klasę. Myślę, że na pozytywny odbiór tej powieści ma wpływ nie tylko szybsza, aniżeli w pierwszym tomie, akcja. Lepiej dopracowany pomysł a także wypełniona, bardziej spójnie przedstawiona osobowość głównego bohatera zostały wzbogacone mową i scenami, które naprawdę pobudzają wyobraźnię. Pierwsza element cyklu była dobra. Tylko dobra. Ta jest świetna. Czułam się jak żądne przygód dziecko, które wierząc w sukces wymyka się niepostrzeżenie z domu na poszukiwanie skarbów. Zalecam fanom literatury przygodowej, wielbicielom Indiany Jonesa, mężczyznom i kobietom, którzy już zapomnieli czym są Poszukiwania przez wielkie P. Twórca udowodnił, że pomysłów z pewnością mu nie brak i że jego postępy potrafią być doprawdy imponujące. A moja ocena, w porównaniu z pierwszym tomem, skacze do góry o całe półtora stopnia. Niemniej wysoko podnosi się poziom mojego zainteresowania, jeżeli chodzi o trzecią część. Czekam na nią z niecierpliwością.