Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Pewna ekscentryczna staruszka hodująca bizony kupuje stojący na uboczu duży dom. Nie ma pojęcia, że wszyscy okoliczni mieszkańcy sądzą tę starą rezydencję za nawiedzoną. Problemy z duchami zaczynają się już pierwszej nocy... Na szczęście do akcji wkracza Lucky Luke, który postara się rozwikłać zagadkę strasznego domu. Album zawiera także trzy inne historie, w których Samotny Kowboj zmierzy się z podstępną wróżką, bogaczem uważającym się za władcę Dakoty Południowej a także bezwzględnym posiadaczem ziemskim.Seria "Lucky Luke" została stworzona przez dwie legendy frankofońskiego rynku komiksowego: pisarza René Goscinnego (1926–1977) a także rysownika Morrisa (własc. Maurice de Bevere, 1923–2001). Po śmierci Goscinnego scenariusze kolejnych odcinków serii były tworzone przez kontynuatorów takich, jak duet autorski Xavier Fauche i Jean Léturgie (Bzik, Percevan).
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Lucky Luke. Tom 56. Przeklęte ranczo |
Autor: | Guylouis, Fauche Xavier, Leturgie Jean |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Egmont Polska Sp. z o.o. |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Lucky Luke od pokoleń bawi kolejne pokolenia czytelników. Przede wszystkim to zasługa niewymuszonego humoru i wspaniałych rysunków. Goscinny i Morris, stworzyli na prawdę ponadczasowe dzieło. Po ich śmierci cykl jest stale kontynuowany i nie utracił nic ze własnego uroku. Czego przykładem są kolejne filmy animowane, a nawet seriale z udziałem aktorów. "Przeklęte ranczo", to zestaw krótkich historyjek. Przekrój przez Dziki Zachód, można by rzec. W pierwszej, poznajemy pewną zwariowaną staruszkę, która hoduje bizony.Kupuje ona rancho, które okazuje się być nawiedzone. Na szczęście Lucky Luke przybywa na ratunek. W kolejnej poznajemy pewną wpływową wróżkę, której talent jest bardzo doceniany w pewnym mieście. Lecz w czym tkwi tajemnica jej sukcesów? Poznajemy także miasteczko, w którym ma powstać rzeźba Luke'a. Jednak pewien bogacz uważa, że to jego podobizna powinna widnieć na rzeźbie. W ostatniej, odkryjemy z pewnym wynalazcą plusy rynny, której działanie nie podoba się jednemu z przedsiębiorców. Idealna rozrywka zapewniona. Śliczne i pełne humoru opowiastki. Autorzy puszczają tu oczko także do starszych czytelników. Na przykład w jednej ze scen Luke stoi z czaszką w dłoni przed portretem Szekspira. I o dużo więcej. Zachęcam do lektury.
DUCHY, RZEŹBA, WRÓŻKA I RYNNA 56 tom przygód Lukcy Luke’a to, po raz kolejny, nie album zawierający jedną długą opowieść, a zestaw krótkich historii z najszybszym kowbojem Dzikiego Zachodu w roli głównej. Każda z nich różni się tematyką, pod pewnymi względami także i klimatem, lecz jedno pozostaje bez zmian: idealna zabawa, jaką proponuje seria. Zabawa, która spodoba się zarówno nieustannym czytelnikom, jak i zupełnie świeżym odbiorcom. Na niezły początek Lucky Luke trafia na przeklęte ranczo! Kiedy w 1861 roku w miasteczku Whitney zostaje odnaleziona ropa, jej smród nie pozwala żyć jego mieszkańcom. Dlatego również wszyscy w pospiechu opuszczają własne domy, zostawiając okolicę poszukiwaczom ropy, i wyruszają w świat. Wśród nich jest nestorka miasteczka, pani Bluemarket, która dociera do Smithville, gdzie kupuje ranczo Batesa. Cóż, na sam dźwięk tej nazwy mieszkańcy Smithville reagują panicznym strachem połączonym z równie paniczną ucieczką, lecz nie przeraża ona Lucky Luke’a, który akurat jest w okolicy. Mężny kowboj decyduje się towarzyszyć pani Bluemarket i przekonać się, co czeka ją na ranczu… Później Luke trafia do miasteczka, w którym wszyscy dziwnie się zachowują. Jak się dynamicznie okazuje, rytm życia w tym miejscu wyznaczają rady tutejszej wróżki. Co jednak naprawdę kryje się za jej zawsze sprawdzającymi się przepowiedniami? W „Rzeźbie” natomiast Lucky Luke trafia w okolice góry Rushmore. Obecnie jest to miejsce wycieczek, miejsce, gdzie wyrzeźbione są twarze paru prezydentów USA, lecz w czasach Dzikiego Zachodu nie cieszyło się one zbyt dobrą opinią. Luke przybywa tam, by zaprowadzić porządek i… Cóż, za jego zasługi, burmistrz postanawia postawić mu pomnik! Tylko kto go wyrzeźbi? Na koniec nasz kowboj spotyka Clementa Ellswortha, genialnego wynalazcę, który właśnie wymyślił rynnę – sztuczny ciek wodny. Jego wynalazek może zrewolucjonizować pracę, jednak zarazem ściąga na niego kłopoty. Jak myślicie, kto mu pomoże? Cały ten tom jest jak odpowiedź na powyższe pytanie: oczywisty. Lecz jest to oczywistość pożądana, oczywistość bez której nie obędzie się ta seria. Czytelnik czeka bowiem na wszystkie elementy, do których się przyzwyczaił i konkretny rozwój akcji i twórcy go nie zawodzą. Lecz również i nie zostawiają tylko z tym samym, co dotychczas. Groza, jaka pojawia się w tytułowej historii, jest miłym odświeżeniem całości, a mi osobiście przypomniała na dodatek podobne historie z magazynu „Kaczor Donald”, które uwielbiałem jako dziecko. Publikowane były najczęściej w październiku, w okolicy obchodzonego przez Amerykanów Halloween, i dotyczyły głównie jego obchodów. Luke również ukazuje się w podobnym terminie, nieźle wpasowując się w ten właśnie nastrój. Lecz „Przeklęte ranczo” to przede wszystkim stary, niezły „Lucky Luke”. Zabawny, pełen akcji i przygód, idealnie narysowany i wciągający. Skutecznie poprawia humor i dostarcza dobrej zabawy. Jeśli czytaliście któryś z pozostałych tomów i Wam się podobało, także i teraz będziecie zadowoleni. Jeśli nie znacie, to niezły moment by zacząć własną przygodę z dzielnym, samotnym kowbojem. Tak czy inaczej, zalecam gorąco.