Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Wsłuchajmy się uważnie w okrutnie prawdziwą baśń o miłości i przyjaźni. O strachu, który nie paraliżuje odwagi. O ścięciu człowieczeństwa w myśl przykazań z radia. O Sebwgugu. Wstrząsająco cudownie opowiada dziesięcioletnia Clementine Habimana z Rwandy, dziewczynka w wisienkowej bluzce. Chodźmy na lekcję śpiewu do Asha Bolta.Mieszka za czterdzieści funciaków w centrum Londynu.Walczy z demonami, które przywlekły się za nim z rodzinnego domu.Kiedy w głowie Asha narasta chaos, tylko rytuał bólu odpędza lęk. Lecz jak długo można liczyć na nóż w kwestii przeżycia? Ktoś puka do drzwi.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Krzykacz z Rwandy |
Autor: | FitzGerald Warren |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Dom Wydawniczy Mała Kurka |
Rok wydania: | 2012 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać po tej książce. Nazwisko autora nic mi nie mówiło, lecz ujęła mnie okładka. Trochę zwątpiłam, gdy Pani Bożena z Małej Kurki napisała, że jest to opowieść trudna. Nie taki jednak diabeł straszny… Wzięłam książkę w ręce i przepadłam (prawie dosłownie). Zadziwiająca, momentami zatrważająca opowiadanie pochłonęła mnie bez reszty.Przeanalizujmy najpierw tytuł – Krzykacz z Rwandy. Nieprzypadkowo dobrane słowa. Krzykacz (inaczej klikon) był osobą ogłaszającą różnorakie info na specjalne okazje. Dziś zastąpiony przez sprzęt nagłaśniający. Krzykacz to również rodzaj ptaka, który drze się swoim „der, der” nawet 120 razy na minutę i nie wiem ile jest w tym prawdy, lecz ponoć te wrzaski zwiastują nieszczęście. Krzykacz w tym konkretnym przypadku może też oznaczać spikera radiowego nawołującego do… lecz o tym potem.FitzGerald zastosował podwójną narrację, gdyż do pewnego momentu akcja toczy się dwutorowo. Z jednej strony mamy Asha Bolta, mieszkańca centrum Londynu (za czterdzieści funciaków), białego, niemal czterdziestolatka i nauczyciela śpiewu. Z drugiej małą, czarną dziewczynkę, Clementine Habimanę z Rwandy, która nieustanna się świadkiem ludobójstwa w 1994 roku. I choć każdy słyszał o tej masakrze, to historia opowiedziana przez dzidziuś jest bardziej wstrząsająca i prawdziwa.Czytelnik otrzymuje dwie jakże inne opowieści, które w pewnym momencie się ze sobą splatają. I Clementine i Ash są ludźmi skrzywdzonymi przez los, każde z nich na własny swój sposób usiłuje sobie z tym radzić. Dziewczynka nie zapominając, Ash natomiast bardziej drastycznie, ponieważ sprawiając sobie ból. Jego wiernym przyjacielem staje się nóż do sera – sami prawdopodobnie domyślicie się do czego służy."Płakałam za Tatą. Mamą. Pio. Augustine i Marie, i za małym Johnem. Płakałam za łysym facetem na bagnach i kobietą, która usiłowała uciec. I nawet za Jeanette. Płakałam i płakałam za Ashleyem, i ponad sobą, że wierzyłam w szczęśliwe zakończenia, i w Boga. Ludzie, których kochałam nie trwali wiecznie, byli ze mną tylko krótkie chwile."Clementine dorastała w Rwandzie w szczęśliwej rodzinie, mając kochających rodziców i brata. Nawet radio nadawało tylko wesołe audycje. Sielanka skończyła się bardzo szybko, a radio, zamiast muzyki, krzyczało głosem spikera nawołując do walki. Hutu kontra Tutsi. To wówczas w przeciągu stu dni wymordowano około miliona rwandczyków pochodzenia Tutsi. Oglądamy te wypadki oczami małej dziewczynki i wierzyć się nie chce, mimo iż to fakt, że ludzie są zdolni do takiego okrucieństwa.Ashleya również nękają demony z przeszłości. Wychowany w domu bez miłości z okrutnym ojcem i obojętną na wszystko matką, nie daje sobie porady w życiu. Jest samotny, a zgiełk i bezsens świata powodują, że zapada się w sobie. Otaczające go rozpacz i ból, paradoksalnie koi samookaleczaniem i muzyką. Promykiem słońca okazuje się poznanie Clementine, dziewczynki, której ma uczyć śpiewu. Dynamicznie jednak zdaje sobie sprawę, że Clem lekcje nie są do niczego potrzebne. Z chęcią by dopłacił, aby móc słuchać jej pięknego głosu. I tak dwoje trudno doświadczonych przez życie ludzi zbliża się do siebie."Im bardziej bolało, tym głębiej ciąłem. Nóż z czarną, krótką rączką był ostry jak brzytwa. Przesuwałem w tę i z powrotem po wewnętrznej stronie przedramienia, z każdym ruchem przyciskając mocniej. Wszystko się zatrzymało. Czas stanął w miejscu. Pozostał tylko ruch błyszczącego ostrza. A w mojej głowie cisza i spokój."Krzykacz z Rwandy to opowieść prześliczna, pełna bólu, lecz również nadziei. To historia przyjaźni i miłości, wywołująca na przemian uśmiech na twarzy, płacz, przerażenie i spokój. Niezwykła opowieść, a wyjątkowość jej jest zasługą całej gamy emocji, które wywołuje. Zdecydowanie nie można przejść obok tej książki obojętnie, a jeszcze długo po jej lekturze przeczytane „obrazy” przewalają się przez głowę, nie dając wytchnienia.Dla kogo Krzykacz z Rwandy? To trudne, lecz sądzę, że dla fanów historii a także dla fanów powieści obyczajowych z historią w tle. Dla osób wrażliwych i oczekujących od książki czegoś więcej niż tylko niedrogiej rozrywki. Zalecam gorąco.
Warren FitzGerald narodził się w 1973 roku. Po studiach na Uniwersytecie Warwick wybrał karierę zawodowego wokalisty. Pracował też z dzieciakami i dorosłymi potrzebującymi wsparcia. Brał udział w paru projektach w ramach wolontariatu – budował pomiędzy innymi centrum zdrowia w Kibungo w Rwandzie, gdzie rozgrywa się akcja „Krzykacza z Rwandy” […]*Powieść o bólu, cierpieniu, stracie, nadziei, strachu, trudności radzenia sobie z problemami, dziecięcej wierze w ludzi. O tym, o czym się nie mówi, a powinno.Ash Bolt jest nauczycielem śpiewu. Mieszka w Londynie. Pracuje on z wieloma różnorakimi ludźmi, m.in. z dziećmi, którym śpiewanie ma pomóc w przyszłości a także z gangsterem, który ma za mocny głos. Jest jeden problem. Ash boi się ludzi, świata, którym rządzi przemoc. Codziennie tnie sobie rękę nożem, by ukoić własny ból, by jakoś zwyczajnie żyć… Clementine Habimama mieszka w Rwandzie. Jej matka pochodzi z plemienia Tutsi, zaś ojciec Hutu. Gdy prezydent tegoż państwie ginie w zamachu wszystko się zmienia. Oskarża się o to plemię Tutsi i to na członkach tego plemienia dokonuje się masakry. Czy Clementine i Ash mają coś wspólnego?Inny mowa i kultura, w jakiej się rozwijasz, jest po prostu jak inny rodzaj muzyki...Ciężko jest mi napisać cokolwiek o tym dziele, ponieważ jest ono niewyobrażalnie prawdziwe i emocjonalne. Wywołało we mnie różnorakie uczucia – począwszy od smutku i złości na radości, że tam nie żyję, skończywszy. Nie mogę uwierzyć, że takie COŚ miało miejsce. Ta wojna (choć to prawdopodobnie zbyt łagodne określenie) prezentuje jacy źli i pochopni potrafią być ludzie.Historię opowiada nam Clementine. Jest ona dziesięciolatką. Zapewne może Was zdziwić to, iż o tak poważnej i okrutnej tematyce opowiada dziecko. I nie jest to bynajmniej chwyt marketingowy. Po prostu lepiej jest dowiedzieć się o takich rzeczach od osoby, która widziała to na swoje oczy. Najciekawsze jest to, że nie pisze ona tego w formie pamiętnika, dziennika czy zwykłej książki, lecz "podaje" nam to jako baśń, która przeraża od samego początku.Akcja utworu biegnie dwutorowo – losy się w Londynie a także w Rwandzie. Historia tych dwóch postaci miesza się, przenika. Twórca sprawnie posługuje się językiem, bo innego używa w przypadku Clementine, a innego u Asha.Najbardziej spodobał mi się pomysł na napisanie tego utworu, ponieważ Warren FitzGerald nie przedstawił nam tego jako nudną książkę pełną dat, dziwacznych nazw itp. Zrobił z tego powieść, którą czyta się z "trzęsącymi uszami", pochłania się ją i wyciąga wnioski, a przy okazji płacze.W moim przypadku emocje ujawniły się od samego początku. Czasem miałem ochotę płakać, czasem złościć się na plemiona Hutu i Tutsi. Stale nie mogę w to wszystko uwierzyć, choć wiem, że to prawda.„Krzykacz z Rwandy” poniekąd uczy nas jak radzić sobie z bólem. Ta książka ebook porusza dużo niełatwych problemów, o których na co dzień się nie mówi, choć powinno się to robić. Zadaje ona też pytania, na które każdy musi sobie odpowiedzieć sam, lecz najpierw warto jest przetrawić to, o czym się przeczytało.Reasumując tę krótką i nieco chaotyczną recenzję: książkę zalecam przede wszystkim osobom, które mają minimum siedemnaście lat. Według mnie to dzieło powinno być lekturą w szkołach średnich.Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Domu Wydawniczemu Mała Kurka.Tytuł: „Krzykacz z Rwandy”Tytuł oryginału: „The Go-away Bird”Autor: Warren FitzGeraldWydawnictwo: Dom Wydawniczy Mała KurkaPrzełożyła: Agnieszka ŚmiejaWydanie: IOprawa: miękkaLiczba stron: 269Data wydania: 31.11.2012ISBN: 978-83-62745-04-3* Źródło – okładka książki.
"Krzykacz" to opowiadanie o bólu. Zarówno tym fizycznym, gwałtownym i rozdzierającym, jak i tym ukrytym głęboko w ludzkiej duszy i drążącym ją w ciszy, niczym robak. To opowiadanie o ludziach, którzy się z tym bólem zmagają i nie ważne, czy żyją w skażonym cywilizacją Londynie, czy są mieszkańcami rajskiej, dziewiczej Rwandy; rozpacz pod różnorakimi obliczami dotyka ich wszędzie. Historia ta brzmi milionem melodii ludzkich życiorysów, a spośród nich najgłośniej skandują swe dzieje trzydziestodziewięcioletni Anglik, Ashley Bolt a także dziesięcioletnia słodka i niewinna Rwandyjka - Clementine Habimana. Z ich poruszającego dwugłosu FitzGerald tka czytelnikowi niczym eteryczny woal opowiadanie o tlącej się nadziei i potrzebie szukania drugiego człowieka, który by ją na nowo rozpalił. Warren FitzGerald roztacza przed czytelnikiem krwawą historię Rwandy, lecz na tym nie poprzestaje. W swej powieści dobudowuje on, okruszek metafizycznego sensu dla cierpień, które miały miejsce w Rwandzie.
"Krzykacz z Rwandy" to wybitnie poruszająca lektura, głównie dlatego, że podejmuje tematykę nieco już - o zgrozo! - przebrzmiałej tragedii ludobójstwa w Rwandzie sprzed osiemnastu lat ukazując jej koszmar z perspektywy najbardziej niewinnej ofiary: dziecka. Nad milion zabitych w ciągu stu dni to porażająca i mrożąca krew w żyłach statystyka, jednak dopiero sprowadzając ją do bardzo osobistego wymiaru, uświadamiając, że za liczbami kryją się tysiące życiowych dramatów, prywatnych końców świata, historii podobnych do tej, jaka nieustanna się udziałem małej bohaterki, w pełni dociera do nas jej skala, bezmiar okrucieństwa i krzywdy ludzkiej.Od razu uprzedzę wszystkich sceptyków, że wybór małej dziewczynki na główną bohaterkę powieści to nie żaden chwyt marketingowy, sposób na szukanie sensacji czy tandetna gra na emocjach. Opowiadanie Clementine to po prostu jedna z setek tysięcy podobnych historii i nie należy o tym zapominać. Jej zwielokrotnione dzieje dają prawdziwy obraz rozmiaru zbrodni lud