Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Już w pierwszym tomie, w pierwszym rozdaniu czeka was magia, spiski, oszustwa i potyczka o władzę ponad Świeżym Mandylionem. Jeśli szukacie nagłych zwrotów akcji, również się nie zawiedziecie. Spotkacie widma, gnomy, elfy i druidów.Nadejście Czerni, niezbadanej siły, zmusza mieszkańców królestwa Mandylionu do ucieczki i szukania nowej ojczyzny. W odległym Taliadzie – Świeżym Mandylionie – natrafiają na kolejne przeciwności. Co więcej, młody Tankred Hanstar odkrywa spisek: dwa rody zaczynają knuć przeciwko pozostałym. Cóż więc stało się z Królewską Talia – pradawnym artefaktem, który dbał o porządek wśród rodów?
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Królewska Talia. Tom 1 |
Autor: | Mortka Marcin |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Zielona Sowa |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Z panem Marcinem Mortką spotykam się po raz pierwszy w roli autora, a nie tłumacza i jest to spotkanie bardzo sympatyczne. Ma lekkie pióro, nawet w najtrudniejszych, wydawać by się mogło, momentach - jak choćby sceny wojen czy walk. I pomimo dość znacznej ilości treści(ponad 500 stron!) nie odczuwa się zmęczenia i znużenia czytając całą powieść, która jest intrygująca przez co całkowicie pochłania czytelnika uwielbiającego szeroko pojętą fantastykę. Bardzo mocnym punktem tej książki jest stworzony świat w niej zawarty. Znajdziemy tu nietuzinkowe postaci jak elfy, gnomy, druidy czy wspomniane w tekście, choć nie występujące dopóki co krasnoludy. Do tego należy nadmienić interesujące nazwy krain czy miast jak choćby Ugór, Przytulisko, czy również rzeka o nazwie Toporzysko. Świat przedstawiony jest bardzo mocną stroną tej pozycji. Kiedy tak dłużej ponad nim myślę to mam skojarzenia z "Władcą pierścienia" choć historia w niej zawarta jest totalnie odmienna. Kolejnym mocnym punktem w tej pozycji są bohaterowie, a w zasadzie jeden główny - Tankred Hansard, któremu towarzyszą przez dłuższą podróż gnomy. Jest on z początku człowiekiem dość zagubionym, momentami nieporadnym i dającym się wpakowywać w przysłowiowe maliny(przez co dość nierzadko musi się leczyć z różnorakich ran), jednak z czasem poznajmy go co raz lepiej i odnoszę wrażenie, iż z każdą kolejną stroną mężnieje a także staje się bardziej odważny. Bardzo podobało mi się, że pod koniec potrafił stanąć przed królem przekazując mu własne racje i odkrycia. I wiecie co? Polubiłam gnomy, które podróżowały razem z Tankredem. Thanni, Grops i Thrugh ujęli mnie własną bezpośredniością i typową bezradnością magicznych stworów, a ich powietrzny statek(łajba z przypiętym olbrzymim balonem), wręcz mnie zauroczył i był olbrzymim atutem tej powieści. I na koniec jeszcze jeden plus tej powieści to akcja. Prawdę powiedziawszy nie znalazłam momentu, który by mnie wynudził czy sprawił, że miałabym dość tej powieści. Książka ebook od razu zaciekawia, wrzuca nas w środek bardzo ciekawej historii. Jednakże jeśli nie przepadacie za takim gatunkiem prozy, to nie będę Was na siłę namawiać, ponieważ będzie się to mijało z celem. Jedyny delikatny minus jaki dostrzegam w całości co może odtrącić od "Królewskiej Talii", to z początku lekki chaos i zagubienie w rodach, których jest aż czternaście - mnie to z początku lekko przeraziło! Fakt, zwykle wspominane są może 2-3 rody w jednym momencie, lecz niektórych nazwy są bardzo zbliżone, co może wprowadzać w pewną kontemplację. Kluczowa informacja: wydawnictwo wraz z autorem zdecydowali się na 3 dodatki na końcu książki, które niewątpliwie ułatwiają znalezienie się w powieści. Mamy tu ród Hanstarów w postaci drzewa genealogicznego, opisywane wszystkie rody: czym się zajmują i jaki jest ich wpływ na Świeży Mandylion a także losy Taliadu przed Mandyliończykami.
Wiedziony czystą ciekawością połączoną z lokalnym patriotyzmem i doprawioną nutką przekory, postanowiłem spróbować raz jeszcze odkryć omijany książkowy świat fantasy. Tym bardziej, że tuż po otrzymaniu własnego egzemplarza „...Talii”, podczas niedawnych warszawskich targów książki, nadarzyła się okazja do spotkania w cztery oczy z samym autorem. Kilka wymienionych zdań, motywująca dedykacja w książce, w końcu wspólne pamiątkowe fotografia (nie żadne tam „selfie”! Była ze mną Zwykła Matka więc o solidną oprawę foto nie musiałem się martwić). „Oby to było dobre” – pomyślałem wówczas w duchu. Pan Marcin dotychczas słynny mi był jedynie jako autor postaci wikinga Tappiego, którego wielbi córka (recenzje TUTAJ i TUTAJ). Jako, że do dzielnych świat należy zasiadłem do lektury z mocnym przeświadczeniem, że „będzie co ma być”. Po czym odpłynąłem... Nie chodzi tu bynajmniej o sen. „Królewska Talia” okazała się dokładnie tym, czego oczekiwałem od dobrej powieści fantasy. Czytając „Królewską Talię” nieraz zadawałem sobie pytanie, czy jest to bardziej opowieść fantasy, czy przygodowa. Losy się tu bowiem naprawdę wiele. W zasadzie każdy epizod rozgrywa się w innej lokacji. Czasem wręcz odnosiłem wrażenie, iż przez to potencjał danych krain nie został końca wykorzystany. Taka Stęchlizna na przykład – czułem mały niedosyt po wizycie w tym miejscu. Oczami Tankreda przedstawiono blaski i cienie młodego człowieka pozostawionego nowej rzeczywistości. Interesujący to zabieg, w którym bohaterem czyni się postać „z urzędu” postrzeganą jako negatywna (najeźdźca, ciemiężyciel). Niemniej Tankred budzi bezsprzecznie sympatię czytelnika, która pogłębia się wraz z kolejnymi kartami powieści. Narracja w książce pdf zasługuje na olbrzymią pochwałę. Twórca umiejętnie wplata retrospekcyjne a także wizjonerskie momenty (mistrzowski pomysł z taliotami) w bieżące wydarzenia. Wszystko jest spójne i logiczne. Historia niezmiernie wciąga, a każde kolejne zdarzenie tylko potęguje ciekawość. Osobiście uwielbiałem śledzić wydarzenia na mapie Taliadu, której szkic znajduje się we wstępie książki. Takie dodatki (mapa, drzewo genealogiczne rodu Hanstarów, krótka charakterystyka wszystkich rodów) świadczą jedynie o dbałości autora w kwestii uwiarygodnienia opowiadanej historii. Wartkość akcji spowodowała, że nie uraczycie tu nawet namiastki romantycznego wątku. Czy to zarzut? Zależy od indywidualnych gustów i upodobań. Ja nie widzę w tym żadnego problemu. Więcej na blogu http://www.zwyklamatka.pl/2017/06/krolewska-talia-czyli-poczatek-wielkiej.html