Inwazja z Ganimedesa okładka

Średnia Ocena:


Inwazja z Ganimedesa

Ziemię podbili przybysze z Ganimedesa, obdarzeni zdolnościami telepatycznymi kosmici, którzy wyglądem przypominają duże robaki. Ludzkość bez szczególnego oporu ogłosiła kapitulację i jedynie nieliczne grupy partyzanckie podjęły walkę z okupantem. Lekar Rudolph Balkani, szef Biura Badań Psychodelicznych, odkrył sposób na pokonanie Ganimedejczyków. Stworzył urządzenie zniekształcające rzeczywistość, dzięki któremu ludzie mogą się wyrwać spod ich telepatycznej władzy. Niestety, Balkani jest wiernym sługą najeźdźców i nie zamierza pozwolić na to, aby wynalazek został użyty przeciwko nim. „Okupowana Ziemia z powieści Dicka przypomina (...) nowoczesne dystopie, jak seriale »Black Mirror« czy »Opowieść podręcznej«, film »Elizjum« czy opowieść »Player One«. (...) Dla czytelników z lat 60. to pewnie była czysta fantazja, dla nas karykatura czasów, w których żyjemy”. Wojciech Orliński

Szczegóły
Tytuł Inwazja z Ganimedesa
Autor: Dick Philip K., Nelson Ray
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Rok wydania: 2018
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Inwazja z Ganimedesa w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Inwazja z Ganimedesa PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Patryk

    Dla fana (niżej podpisany) do pozycja obowiązkowa. To trochę, jak napisano we wstępie "Dick przejściowy". Czuć tu wczesne "twarde" s-f, lecz i powolne zagłębianie się w psychologię bohatera i czytelnika.

  • Wkp

    DICK NA KRAWĘDZI „Inwazja z Ganimedesa” to ani najbardziej słynna z ebooków Dicka, ani również – jak słusznie zauważa we wstępie Wojciech Orliński – najlepsza. Lecz nawet słabsze utwory szalonego pisarza, nawet takie, jak ten, spisane do spółki z innym autorem, to kawał idealnej literatury, z którą nie mogą się równać podobne współczesne twory, a i większość klasyki także nie osiąga podobnego poziomu. „Inwazja” na dodatek, obok bycia kolejną dobrą powieścią Dicka, jest także bardzo ważnym utworem w jego dorobku, ponieważ rozpoczynającym właściwy, jakże charakterystyczny dla niego okres jego twórczości. Jak się można domyślić, rzecz opowiada o inwazji z kosmosu. Dick co prawda pierwotnie planował napisać kontynuację „Pana z wysokiego zamku”, gdzie najeźdźcami mieli być nie obcy, a Japończycy okupujący Stany Zjednoczone, jednak ogólny zamysł pozostał taki sam. Podbój. Okupacja. Wchłonięcie. Tak to zawsze się odbywa. Ziemia przyszłości, miejsce, gdzie pokoje hotelowe rozmawiają ze własnymi mieszkańcami, w modzie nie ma rozróżnienia na płcie, a wideofony i latające samochody są normą, ściągnęła na siebie uwagę mieszkańców Ganimedesa. Ci przypominający owady obcy byli podzieleni co do tego, jak powinien przebiegać „kontakt”, wygrała jednak opcja wojny. Teraz jest już po wszystkim, wojna wybuchła, ludzkość przegrała, zaczęła się okupacja a teraz przybysze chcą zupełnej kapitulacji. Wielu ludziom to nie przeszkadza, pod świeżym dowództwem również mogą ułożyć sobie życie, są jednak tacy, którzy walczą z najeźdźcą. Szef Biura Badań Psychodelicznych, lekar Rudolph Balkani, wynalazł broń, która mogłaby odmienić dzieje ludzkości, lecz zwleka z jej użyciem. Twierdzi, że to dlatego, iż nie odnalazł jeszcze na nią antidotum, a jej działanie zatrzyma nie tylko obcych, lecz i ludzi. Czy to jednak cała prawda? Tymczasem jeden z Ganimedejczyków, przywódca opozycji Mekkis, staje w obliczu swoich problemów. Nie dość, że przypadła mu najgorsza możliwa parcela (Tennessee), gdzie praktycznie nie dotarły jeszcze wpływy przybyszów, to jeszcze Wyrocznia przepowiada, że ciemność ogarnie ich wszystkich. Tylko co to enigmatyczne proroctwo właściwie oznacza? O tej powieści można powiedzieć, że to taki Dick na krawędzi. Jeszcze nie ten chory, paranoiczny, szalony i zniszczony psychicznie przez narkotyki geniusz, który własne lęki i wizje przelewał na papier w jedyny w swoim rodzaju sposób, lecz już nie fantasta jakich wielu. Pisarz eksperymentując z narkotykami, pod wpływem LSD, które podsunął mu Ray Nelson właśnie, współautor tej powieści i twórca choćby zekranizowanego jako „Oni żyją” opowiadania, zaczyna się zmieniać, zmienia się również jego twórczość. „Inwazja z Ganimedesa” stanowi zapowiedź jego największych dzieł, to tu porusza tematykę i tworzy sceny, do których później będzie wracał. Paranoja jeszcze nie dominuje, lecz talent profetyczny Dicka daje o sobie znać. Co prawda w naszej rzeczywistości nie mamy ani latających samochodów, ani telepatycznych zdolności, ani tym bardziej sztucznej inteligencji na takim poziomie, jak tutaj, lecz mamy coś innego. Mamy kapitalistyczną niewolę, w której musimy płacić za rzeczy, jakie powinny być bezpłatne – pisarz przewidział to w latach 60. XX wieku, czasie rozkwitu gospodarczego Ameryki, poruszając tematykę na przekór innym. I jakże słusznie. Na tym jego profetyzmu nie koniec. Oczywiście tego typu fragmenty powinniście przede wszystkim odkrywać sami, ponieważ jaka to przyjemność otrzymać wszystko na tacy od kogoś innego?, lecz warto choćby zauważyć zdawałoby się drobiazg, który drobiazgiem nie jest: modę uniseks. Zatarcie się granic pomiędzy ubiorem męskim i kobiecym. Kto popatrzy na obecne trendy modowe (i nie tylko), z pewnością doceni jak daleko umysł Dicka wybiegał w przyszłość. Przy okazji warto również docenić jego podejście do samego tematu inwazji. Kosmici nie chcą wymordować ludzkości, jedynie tę jej część, która stoi im na drodze. Chcą nami władać, ponieważ o władzę zawsze w wojnie przecież chodzi. Ich struktury, szczególnie polityczne, również są intrygujące i przekonujące. Realistyczne. Nie ważne, że twórca czasem ukazuje ich samych w dość infantylny sposób, jakby wyrwany z literatury pulpowej, w której tkwił od początków własnej kariery, a jeszcze w tej powieści nie uwolnił się od jej wpływów. Lecz czy to minus? Już bardziej znak pewnych czasów, które Dick i tak wyprzedzał. A przecież pisał przy tym w naprawdę idealny sposób, lekki, to prawda, lecz idealnie oddający jego wizję i to, co twórca chciał nam przekazać. Pełny przy tym, jeśli oceniać go literacko, a zarazem idealny także na niezobowiązującym poziomie rozrywkowym. A na tym nie koniec. Mamy przecież to doskonałe pierwsze polskie wydane, zamknięte w twardej oprawie, z dodatkową obwolutą, wspaniale, choć skromnie zilustrowane. Jak wszystkie poprzednie tomy od Rebisu, także ten pod wobec edytorskim pokazuje się prześlicznie – także na półce. A że w parze z tym idzie idealna treść, każdy fan dobrej fantastyki powinien poznać „Inwazję z Ganimedesa”.