Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Enfant terrible polskiej literatury powraca do literackich korzeni i własnych ulubionych postaci z osławionego Lubiewa. Najwieższa opowieść Michała Witkowskiego z cierpkim humorem przedstawia grozę codzienności i niedyskretny piękno lat dziewięćdziesiątych. Wiedeń ma być spełnieniem marzeń Dianki o raju. Poszukiwania szczęścia rozpoczyna od męskiego szaletu, w którym najłatwiej zarobić. Spotyka pewnego Polaka o zagadkowym pseudonimie "Fynfundcfancyś". "Opowieść gdzieś między Palahniukiem, "Dziećmi z dworca Zoo", Jelinek a tradycją prozy obyczajowej dwudziestolecia". Michał Witkowski "Historia, która skrzy się i mieni blichtrem upadającej kultury, lecz również ściąga w dół w klejące się stacje metra, szemrane bary, czy puste smutne ulice, których martwotę podkreślają tylko sklepowe witryny jaśniejące ścianą rolexów czy cygar. I tak do końca nie wiadomo czy ten cały świat to kraina z Księgi tysiąca i jednej nocy czy raczej Mordor. To współczesna opera buffa, gdzie komizm recytatywów i arii płynnie przechodzi w jęk rozczarowania i skowyt krzywdy". Szymon Kloska "Książka, która ma wszelkie walory potoczystej gawędy, pełnej najróżniejszych awantur, wiedzionej z właściwym Witkowskiemu dużym językowym szwungiem, z miejsca wciągającym w obręb przedstawianego świata". Marcin Sendecki "To książka ebook nie tylko o pryszczatych chłopakach oddających się za kasę bogatym, starym dziadom. To ebookach o nas. O nas wszystkich". Piotr Kofta
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Fynf und cfancyś |
Autor: | Witkowski Michał |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Znak Literanova |
Rok wydania: | 2015 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Dla fanów stylu pana Witkowskiego. Jak zwykle pełna dowcipu i ironii, lecz smutniejsza i "cięższa" niż chociażby "Margot." Zdecydowanie polecam!
Książka ebook jest nieźle napisana Zalecam ją dla wszystkich
FUC jest lepszy niż Lubiweo - może dlatego; że otoczenie inne; nie nasze do końca. Zmuszenie czytelnika do wypowiedzenia napisanych fonetycznie wstawek obcojęzycznych (inaczej nie rozumiałem - szczególnie niemieckich) może troszkę irytujące lecz zaskakujące i ciekawe. Czy książka ebook jest obsceniczna - prawdopodobnie nie; w każdym razie ja nie czułem się zażenowany w okresie lektury ot fizjologia i ...życie. Stylówa - jak to przyzwyczaił mnie Autor.
To nie jest porno, to "National Geographic" w tyglu kulturowym prostytucji. Napisana z polotem, bezemocjonalna relacja sprzedawca/kupiec. Idealny język, dowcip, ironia, opis miejsc i wydarzeń - po prostu dokument na poziomie.
Hm... na początku mnie bawiła, lecz od połowy strasznie mi się dłuży i nie mogę jej skończyć. Zabawna, owszem - czytałam wcześniej 3 pozycje Witkowskiego, a "znajomość" jego poczucia humoru dodatkowo potęguje śmieszek w trakcie lektury, ale... Historia w kółko o tym samy, w okół tego samego tematu, zdecydowanie mono-. W porównaniu z Lubiewem, czy choćby 'Zbrodniarzem..." wypada wg mnie dość słabo - jeśli chodzi o fabułę. Styl MW pozostaje jednak niezmiennie indywidualny i zdecydowanie rozpoznawalny.
"Od pewnego momentu forsa już nic nie dawała, a powyżej pewnego progu wręcz pożerała własnego właściciela, chociaż on był święcie przekonany, że pożera ją".Fynf und cfancyś wzbudzało kontrowersje nim jeszcze powstało. Starczyła świadomość kim właściwie jest ten cały Witkowski, a w zasadzie skojarzenie jego nazwiska z obrazem, by dojść do wniosku, że słodko i łagodnie to na pewno nie będzie.Dziennikarz, bloger, prowokator - twórca słynny jest głównie z projektu Fashion Pathology a także awantury o kapelusz z nazistowskim symbolem, nic więc dziwnego, że w głowie rodzi się od razu pytanie: jak bardzo obrazoburcza będzie jego powieść?Szokujący w opisach, przykład prosperity lat 90-tych. Tysiące ludzi gnających na zachód, by się szybciej dorobić. Snują marzenia o discmanie i świeżych Levisach. Jednym się to udało, o drugich możemy sobie poczytać... Bohaterami książki są Diana i Polak, zwany szumnie Fynfundcfancyś, co ma bezpośredni związek z jego przyrodzeniem. Ona nastoletnia, oddaje się w szaletach, on doświadczony mężczyzna zajmuje się bogatszą klientelą. Wałęsają się osobno po ulicach Wiednia, w kryzysowych sytuacjach ratując się jednak nawzajem.Grono adresatów Witkowskiego będzie mocno okrojone, lecz ja bardzo lubię tego typu książki. Od lat kibicuję Marcinowi Szczygielskiemu, jego Berek i Bierki to prawdopodobnie najciekawsza ilustracja "moherowego beretu" w polskiej literaturze. Michał taki "fajny" niestety nie jest, denerwujące są jego fonetyczno-niemieckie wtrącenia, ponieważ ani to przeczytać ani zrozumieć, doceniam jednak styl i odwagę.Są tacy bohaterzy, których się nie zapomina. Wbrew pozorom Polak i Diana zostaną we mnie na długo.
„Fynf und cfancyś” to świeży epizod „ciotowskiego Dekameronu”, czyli równie odrażającego i kontrowersyjnego „Lubiewa”, lecz przeniesiony na arenę międzynarodową. Po nieudanym romansie z kryminałem Witkowski wraca do świata ciot i spełnia marzenie własnych bohaterów z bloku wschodniego o zachodnioeuropejskim raju. Jednak z marzeniami jest tak, że trzeba uważać, czego sobie życzymy, ponieważ nie wiadomo jak i kiedy owe marzenia się spełnią.Dla Polaka o nad przeciętnej długości przyrodzenia (fynf und cfancyś!) nie było rzeczy niemożliwych. Żyjący na emigracji już dobre parę lat poznał wszystkie tajniki wiedeńskiego kurestwa, bryluje na ciotowskich salonach, jest najjaśniejszą gwiazdą tego półświatka i ma „most fejmest kok in Wiena, ja ja”. Wszystkich zna, wszystko wie, po niemiecku mówi, chociaż nie umie, a ewentualne luki uzupełni bajdurzeniem. Jednym słowem jest to duży powrót Michaśki – narratora nadającego jak radio 24/7 i to z reklamami. I jak to w radiu bywa Michaśka nierzadko omawia świat z przesadą, wyolbrzymieniem, czasami okłamie czytelnika i czasami nawet się do tego przyzna. W obrzydliwie bogatym Wiedniu towarzyszy jej Dianka – 16-letni chłopczyk z Bratysławy, przeciwieństwo obrotnego Polaka. O ile Fynf und cfancyś sięga blichtru i przepychu Zachodu, o tyle Dianka poznaje drugą stronę medalu – biedę, jakiej nie widziała nawet w ubogiej Bratysławie. Wielbicielka pucharów lodowych i jajek niespodzianek doświadcza luksów Zachodu jedynie przez szyby sklepowych witryn albo spryskując się perfumami Dior Fahrenheit w łazienkach klientów. Bliższe jest jej życie widziane z poziomu chodnika, żałoba pod paznokciami, burdele czy cały park zamieniony w melinę narkomanów.Najciekawszym wątkiem powieści nie będą jednak przygody zawodowe Michaśki i Dianki, lecz wizja świata przedstawionego. Witowski zbudował w powieści świat na postawie kontrastów i sprzeczności, jakie ewokuje spotkanie Wschodu i Zachodu. Ze zderzenia niemieckiej pracowitości i słowińskiej spontaniczności na tle prostytuujących się chłopców wynika wyjątkowo precyzyjny i unikatowy obraz lat 90. Obraz biedy zestawionej z bogactwem, młodości ze starością, sukcesu z porażką w rzeczywistości gdzie rządzi pieniądz, gdzie pieniądz jest najwyższą wartością. Natomiast spoglądając na opowieść holistycznie jest to bezładna opowiadanie największej plotkary wśród ciot, bez wyraźnego początku i końca, pełna przesady i kłamstw, lecz także kąśliwego humoru a także empatii. Ciekawa, lecz sukcesu „Lubiewa” nie powtórzy. Styl Witkowskiego gra tutaj główną rolę i nie pozostawił on dużo miejsca na chociażby wyrazistych bohaterów, na emocje. „Lubiewo” sprawiło, że czytelnik śmiał się, płakał, wpadał w zadumę i z całą pewnością jeszcze długo nosił tą historię w sobie. W przypadku „Fynf und cfancyś” na długo zapamiętam przede wszystkim świnkę-skarbonkę z okładki, która już zawsze będzie kojarzyła się mnie z prostytucją.
Soczysta, barwna, nierzadko mocna.. Taka jest najwieższa książka ebook Michała Witkowskiego. Mam trochę sentymentu do Lubiewa, dlatego przeczytałam i tę pozycję. Przyznaję że Witkowski i tu jest w formie, ta jego umiejętność przekazania intensywnych i bezpośrednich wrażeń.. Wielbicielom Lubiewa na pewno się spodoba.
Jestem zdania, że należy poznawać coraz to nowsze rodzaje literatury. Nie warto zamykać się na jeden gatunek. Dlatego więc wzięłam do rąk najwieższe dzieło Michała Witkowskiego. To było hardcorowe posunięcie.Polak o dziwacznej ksywie Fynfundcfancyś a także pochodzący z Bratysławy Milan to dwaj emigranci, którym jest dane spotkać się w Wiedniu. Nie zamierzają oni pracować na zmywaku albo zatrudnić się w innej zwyczajnej miejscówce. Korzystając ze swego młodego wieku, siły, energii postanawiają skosztować życia w prostytucji (są na każde zawołanie starszych panów). I na tym etapie powinnam się zatrzymać i odesłać Was do lektury ponieważ... to na tym aspekcie głównie oparta jest książka. Fynfundcfancyś to człowiek zdolny do absolutnie wszystkiego. Nie obce są mu liczne kradzieże a także wybryki. On to pochwala i nie ma powodu do jakichkolwiek wyrzutów sumienia. Bez czego nie mógłby funkcjonować? Bez seksu i pieniędzy. Te dwie sprawy są mu niezbędne. Za fundusze zdobywa świeżych klientów, więc jak bez tego żyć? Postać Dianki - Milana jest zgoła inna. Kiedy wyemigrował do Wiednia miał szesnaście lat, kiedy kończymy czytać, ma już czterdzieści. Wiedzie totalnie nie poukładane życie. Bierze co popadnie klienci, którymi się zajmuje uchodzą w jej oczach za milionerów. Mimo, że ma, jak ma to marzyła i marzy o bogatej, wystawnej egzystencji... Raz wznosi się na wyżyny i choć przez chwilę pławi się w luksusach, by następnym razem boleśnie spaść na ziemię. Nierzadko doświadcza bicia. Historia prowadzona jest dwutorowo. Czytelnik ma wgląd w życie Słowaka i Polaka jednocześnie. Twórca nie przebierał w słowach, pisał ostro nie wygładzając codzienności, nie przymykając oka nawet na fizjologię. Pierwszy raz tyle się naczytałam o naturalnych potrzebach każdego człowieka! . Książka ebook jest ciężka. Jak dla mnie. Mowa Witkowskiego nie porwał a wzbudził niesmak. Podobno był w tej pozycji humor? Nie odnalazłam go. Na dzień dzisiejszy jestem na nie co do tej opowieści. Może za jakiś czas znów sięgnę po nią i powiem, że się myliłam, że jest świetna? Zobaczymy. RECENZENT: Agnieszka Miśkowiec
Od niedawna jestem oddaną wielbicielką Pana Michała. 25 jest genialne. Elastyczny język, wiele ironii, smutnych refleksji tak naprawdę. Zalecam gorąco!
Warto było na nią czekać, ponieważ książka ebook jest super. Witkowski taki, jakiego lubię.
Jak zwykle wciągający i jak zwykle zabawny. Tym razem zupełnie zagramaniczny :)
W powieści Michała Witkowskiego widzimy zderzenie Europy Wschodniej i Zachodniej, biedy i bogactwa lat 90 tych. Twórca omawia dzieje dwóch młodych homoseksualistów, którzy pracują w Niemczech Austrii i Szwajcarii. Wraz z bohaterami poznajemy dworce, perony metra, parkingi, dworcowe toalety, bary i alfonsów lecz również cudowne domy, bogato urządzone mieszkania z najnowszymi sprzętami i wygodami. Spoglądając oczami bohaterów widzimy ich charaktery, potrzeby i wartości, którymi się kierują żeby przeżyć. Wraz ze zmieniającym się światem i doświadczeniem obserwujemy”zmianę zachowań”-dostosowywania się do panującej rzeczywistości. Książka ebook prezentuje bogate społeczeństwo, które niestety nie chce dostrzec biedy i ubóstwa. Opowieść ma potencjał lecz nie do końca przemawiają do mnie przesycone opisy usług seksualnych a także mowa książki jest zbyt bezpośredni, cierpki i dosadny.
Przyzna, że ja również trochę cierpiałam, jak się dowiedziałam, że książka ebook się nie ukaże, bardzo długo na nią czekałam, ponieważ bardzo lubię twórczość Michała Witkowskiego. Lecz na szczęście będę mogła ją w końcu przeczytać.
Wraz z bohaterami zwiedzamy austriacki i niemieckie dworce, kawiarnie dla gejów, mniej albo bardziej obskurne mieszkania. Dla amatorów tych tematów, dla interesujących innego świata, dla lubiących prozę Witkowskiego.
Po półrocznych porodowych bólach związanych z odwołaniem kwietniowej premiery książki, urodził się "Fynf und cfancyś": potomek długo oczekiwany, a i kontrowersyjny. Młodsze dzidziuś Michaśki jest krnąbrne, niepokorne, obsceniczne, śmierdzące dworcami i seksem, a przy tym posiadające nieprawdopodobnie bystre spojrzenie na świat i zdegenerowaną, sterowaną pieniądzem ludzkość.Bohaterami książki są dwaj homoseksualni emigranci zarobkowi: Dianka - szesnastoletni Milan z Bratysławy, a także Fynfundcfancyś - nieco starszy Polak, zawdzięczający własny "artystyczny" pseudonim... długości przyrodzenia. Chcąc utrzymać się w największych miastach Zachodniej Europy parają się męską prostytucją, i wokół tego zawodu i jego niuansów utrzymana jest fabuła powieści, skonstruowana na zasadzie luźnych, wspomnieniowych narracji tytułowego bohatera (utrzymanych - co bardzo na plus - w retoryce "Lubiewa", najlepszej książki Witkowskiego). Drogi obu chłopców schodzą się i rozchodzą; czasem starszy i zaradniejszy Fynfundcfancyś pomoże zadłużonej Diance, czasem młoda, więc i naiwna Dianka "przetestuje" dla Fynfundcfancysia jakieś rzekomo darmowe mieszkanie czy zalecany dom uciech. Postacie te są bowiem skrajnie różne: o ile Dianka jest pochodzącym z ubogiej słoweńskiej rodziny niemal jeszcze dzieckiem (z całą własną dziecięcą skłonnością do słodyczy - lodów, czekolady, tudzież zabawek, kreskówek i zbieranych "fantów"), to Fynfuncfancyś jest nieco wyrachowanym (acz, trzeba przyznać, niepozbawionym wrażliwości) świadomym poszukiwaczem lepszego jutra, posiadającym ambitną, mocną siłę przebicia i umiejętność chłodnej kalkulacji rzeczywistości (oraz pieniędzy!). Obydwaj jednak, niezależnie od aktualnego stanu finansowego, posiadają typowe młodzieżowe marzenia - lepsze, firmowe ubrania którymi mogliby się pochwalić kolegom, sprzęt muzyczny, płyty ulubionych zespołów, markowe produkty - cały konsumpcyjny dobrobyt Zachodu.Książka posiada w całej własnej ironicznej konstrukcji jawnie pejoratywny wydźwięk: to czarny obraz zdegenerowanego zachodu, dla którego najistotniejsza staje się sprzedaż - zarówno przedmiotu, marki, jak również (pojmowanego jako przedmiot) ciała; wszystko po to, żeby włączyć się w machinę pozyskiwania i wydawania pieniędzy. Całość recenzji: http://meaculpabibliophilia.blogspot.com/2015/10/najmodsze-dziecko-michaski.html
Świeża książka ebook ironisty i mistrza kwiecistej mowy, Michała Witkowskiego nie zawodzi, zarówno jako czytadło, jak również jako dzieło literackie. Tym razem wraz z męską prostytutką, Dianką, poznajemy brutalne zasady gry w świecie nierządu. Główny bohater, jak można się prosto domyślić, plasuje się raz nad, raz pod przysłowiowym wozem prosperity, poza tym wciąż pragnie rozpocząć swą szemraną karierę na nowo. Jak się jednak okaże, nie każdy w tym życiu ma szansę na nowy start i czystą kartę. Wszyscy zaś mamy raczej do czynienia z fatum nazywanym życiem. Z drugiej strony jak gdyby niewzruszony upadkami “Di” stoi narrator - Michał. W całej własnej istocie staje się on negatywem głównej postaci. Jego ksywka - fynf und cwancyś - najbardziej oddaje źródło jego powodzenia. Witkowski puszcza do czytelnika oko, bowiem nie od dziś wiadomo, że cały patriarchalny w własnej istocie świat kręci się wokół męskiego przyrodzenia, a co dopiero w sytuacji, gdy to mierzy 25 cm. Lepiej nie wspominać.Książka z pewnością warta jest lektury i uwagi, w szczególności jeśli ktoś wie, czego można się po autorze spodziewać.
Wstyd się przyznać, lecz Witkowskiego kojarzyłam z fatalnej stylizacji szeroko swego czasu komentowanej od Pudelka po poważniejsze środki masowego przekazu. Ot, 'enfant terrible' i to po całości. Tym bardziej z rezerwą sięgnęłam po jego najnowszą powieść, 'Fynf und Cfancyś'. No i od samego początku pojawia się zapytanie o zagadkowe '25' w tytule... Okazuje się ono pseudonimem (reklamą?) pewnego Polaka, którego na samym początku historii spotyka Dianka. Oboje trudnią się tą sama profesją - są chłopcami do towarzystwa dla głównie, starych i bogatych dziadów. Dianka początkowo usiłuje własnych sił w Wiedniu, lecz po serii porażek wyrusza w podróż za kasą, blichtrem, słodyczami i lepszymi warunkami życia. Od samego początku historia prowadzona jest dwutorowo - widzimy obrotnego Polaka z niecodzienną ksywką, który potrafi dynamicznie odnaleźc się i idealnie zaadaptować do sytuacji panującej w gejowskich klubach. Sam siebie tytułuje 'bardziej psychologiem niż mężczyzną do towarzystwa'. W środowisku czuje się jak ryba w wodzie - ma wyostrzony zmysł przetrwania i bez problemu potrafi się ustawić w każdej sytuacji. Po drugiej stronie jest Dianka ze Słowacji. Dziecinna (ma przecież około szesnastu lat!), nieodpowiedzialna, lekkoduch. Nie potrafi dbać o siebie, co skutkuje jedynie tym, że co chwilę wpada w kłopoty, trafia na niełatwych klientów i stacza się tak nisko, że jedyną szansą na przeżycie jest dla niej upodlenie się. Ścieżki bohaterów krzyżują się co jakiś czas i za każdym 'fynf und cfancyś' pojawia się w życiu Dianki jako zbawca, bo pomaga jej wychodzić z tarapatów. Nie jest to jednak akt przyjaźni czy sympatii... raczej litość ponad niedoszłym konkurentem, który po prostu kiepsko sobie radzi. Niestety, nawet litość ma własne granice, a w omówionej rzeczywistości nie ma miejsca na sentymenty. Opowieść napisana jest dosadnie - nie ma tu cenzury, wygładzania rzeczywistości, przymykania oczu na fizjologię. Przedstawiony świat, świat lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku na Zachodzie, dla bohaterów ze Wschodniej Europy jawi się jako definicja kasy, seksu, blichtru i przepychu. Niestety, rzeczywistość do tej definicji dopisuje także speluny, rynsztoki, wymiociny i smród.Powieść Witkowskiego w niemal organoleptyczny sposób prowadzi czytelnika przez oba oblicza Zachodu. Czuje się wszystko - markowe perfumy, zapachy obrzydliwie drogich potraw, dym papierosowy, pot spoconych ciał na szybkim numerku w toalecie, smród bezdomnych na dworcu. Głównie dlatego nie jest to prosta lektura - z drugiej strony właśnie przez własną sensualność i liczne wtrącenia autora staje się ona pozycją masochistycznie magnetyczną i ciężko się od niej oderwać. Cóż... zakazany owoc, mimo, że lekko podgniły, smakuje najlepiej.
Witkowski po serii raczej chłodno przyjętych kryminałów wraca w własnej najwieższej powieści do konwencji nieźle słynnej (i lubianej przez czytelników) z Lubiewa. Najwieższa opowieść przenosi nas we wczesne lata 90 na tereny państw niemieckojęzycznych: Austrii, Niemiec i Szwajcarii. Głównymi bohaterami są za to Polak i Słowak, to tak dla kontrastu. Właśnie na tym kontraście oparta jest zresztą siła powieści.Polak Fynf und Cfancyś i Słowak Dianka przyjeżdżają do Austrii jako biedni imigranci z państw byłego bloku wschodniego. Nie zamierzają oni jednak pracować na zmywaku, ale korzystając z młodego wieku, pieniądze zarabiają jako chłopcy do wynajęcia dla starszych samotnych panów. Ciekawie i kontrowersyjnie, lecz dla czytelników Lubiewa nie jest to już nic nowego.Młodzi chłopcy i starzy wysuszeni starcy. Bogaty zachód i biedny wschód. Niemiecka celność i rozwaga, z drugiej strony słowiański zapał i spontaniczność. Przeciwieństwa można by mnożyć, lecz jak wiadomo plus i minus się przyciągają. Ten ciągły taniec wysokiego z niskim a także młodości ze starością jest na pewno głównym atutem książki, jak i świadectwem dojrzałości literackiej autora.Poza tym, w dziele znajdziemy wszystko za co Witkowskiego lubiliśmy do tej pory- kicz, zadymione pomieszczenia i pozornie autobiograficzną relację z homoseksualnego świata.Czytając Fynf und Cfancyś możemy dostrzec jeszcze jedną rzecz. Świat podrzędnych knajp, przygodne miłości, cała beztroska i pustka, a zarazem cierpienie omawianej rzeczywistości nasuwają jeszcze jedno skojarzenie: gdyby element postaci zamienić z facetów w kobiety, ciężko by było rozróżnić prozę Witkowskiego z prozą Bukowskiego. W Fynf und Cfancyś czuć ten sam aromat stęchlizny i bezsensu i ten sam sprzeciw na współczesny odromantyzowany świat bankierów i coraz bardziej śrubowanych efektów sprzedażowych.Reasumując, najwieższa opowieść autora Lubiewa, przez własną tematykę, na pewno nie spodoba się wszystkim. Szczególnie tym, którzy nie wiedzą czego się można po autorze spodziewać. Jednak zaznajomionym z twórczością autora mogę powiedzieć jedno: to z pewnością jego najlepsza dotychczasowa powieść.
To jest najlepsza jego książka. Przeczytałam w jedną noc, i kawałek następnego dnia. Ludzie, czytajcie!