Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Jedna z późnych powieści Philipa Rotha, traktująca o zmaganiu się ze starością i odchodzeniu. Intymna i zarazem uniwersalna. Przepełniona poczuciem straty i żalem. Jej tytuł pisarz zaczerpnął z piętnastowiecznego moralitetu. Książka zaczyna się od pogrzebu głównego bohatera. Później dzieje Everymana śledzimy, poczynając od jego pierwszego szokującego zetknięcia ze śmiercią na idyllicznej plaży w czasach dzieciństwa, poprzez kolejne małżeńskie próby i osiągnięcia zawodowe faceta w kwiecie wieku, aż po starość, kiedy kolejno żegna własnych rówieśników i walczy z niedoskonałościami ciała, które odmawia mu posłuszeństwa. To właśnie starzejące się ludzkie ciało – co częste u Rotha – staje się głównym bohaterem tej małej (niespełna 170 stron!), ale potężnej książki. Nieunikniona kolej rzeczy, budząca w nas jednakowe przerażenie, której doświadczymy wszyscy. "Bohater Rotha jest Każdym naszych czasów, mimo – a może dlatego – że jego życie jest tak bardzo zwyczajne, a finał przewidywalny. Na początku wspominają go najbliżsi, następnie opowiadanie snuje narrator, czyli sam Roth, który przypisuje mu ostateczną konstatację pozbawioną nadziei: „Uwolniony od istnienia, przeniósł się bezwiednie w krainę nigdzie. Tak jak się tego bał od samego początku".Zbigniew Pietrasik, "Polityka"
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Everyman |
Autor: | Roth Philip |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Literackie |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
„Everyman” Philipa Rotha nawiązuje tytułem do średniowiecznych moralitetów, których bohater był Każdym, nie miał swojego imienia, gdyż jego dzieje miały odzwierciedlać życie wszystkich ludzi, miały być przykładem lub przestrogą. Podobnie rzecz ma się z treścią krótkiej powieści Rotha. Jej bohater nie ma nawet imienia, jest jednym z wielu współczesnych Amerykanów, którego biografię albo jej fragmenty można by przyporządkować wielu ludziom. Poznajemy go na jego swóim pogrzebie. Ze słów, jakie padają ponad grobem, możemy domyślać się, jakie relacje łączyły go członkami rodziny. Pojawiające się potem retrospekcje rozwijają ten problem, odsłaniając jednocześnie dużo szczegółów z przeszłości nieboszczyka. Obraz dzieciństwa i stosunków z ojcem a także bratem, kolejne żony, dzieci i kochanki pokazują, jakim naprawdę był człowiekiem, jakie dręczyły go kłopoty i jak bardzo przeżywał starzenie się. Właściwie cała historia o Everymanie to opowiadanie o przemijaniu, strachu przed nim i przed nieuniknioną śmiercią, której nieuchronność ludzie starają się wypierać, jakby milczenie o czymś miało sprawić, że przestanie to istnieć. Ten świeży stosunek do śmierci, właściwy przede wszystkim ostatnim dekadom, sprawił, że przemieniła się również dawna ars bene moriendi, czyli sztuka dobrego umierania. Dzisiaj może to brzmieć makabrycznie, ale przecież jeszcze w pierwszej połowie XX wieku naturalne było umieranie we swóim łóżku, w obecności bliskich, którzy mogli pożegnać się z umierającym, umniejszając w ten sposób jego ból i strach. Całkiem niedawno również słowa śmierć i umieranie zastąpiono odejściem i odchodzeniem. Jakby używanie ich mogło przemienić faktyczny stan rzeczy. Opowieść Rotha, mimo jej niezbyt obszernej treści, można odczytywać na różnorakich poziomach. To nie tylko utwór o przemijaniu i lęku przed starością. To też trafny portret Amerykanów, pokazany poprzez życie tytułowego bohatera, który jest amerykańskim żydem. To właściwie ktoś zwyczajny, który – jak wielu jego rodaków – dąży do zapewnienia sobie dobrobytu, nie zauważając, kiedy zaczyna prowadzić płytki, konsumpcyjny tryb życia. Zatracanie ideałów, odrzucenie tradycji, hedonizm i egoizm sprawiają, że nasz Everyman staje się kimś przeciętnym i mało wartościowym, z czego zdaje sobie sprawę, gdy jest już za późno. Ten satyryczny charakter powieści to na pewno jeden z jej największych atutów, podobnie jak mowa – tak bardzo klasyczny dla Rotha. O normalnym życiu twórca tylko pozornie pisze w normalny sposób. Ciężko nie zauważyć tu kunsztownych zdań, zwracających uwagę porównań i opisów, które sąsiadują z prostymi frazami i dialogami. Ten kontrast robi wielkie wrażenie i zapada w pamięć tak samo jak treść. Warto sięgnąć po „Everymana”, gdyż to powieść, którą czyta się jednym tchem, mimo iż nie obfituje ona w częste zwroty akcji i nie odznacza się pędzącą z zawrotną prędkością akcją. Jej siła tkwi w budowaniu napięcia, refleksyjności i ostrym spojrzeniu autora na rzeczywistość. BEATA IGIELSKA
Śmierć, należy do tematów o których nie rozmawia się na co dzień i jednocześnie jest czymś nieuniknionym. Książka ebook autorstwa Philipa Rotha porusza temat kwestii nieuniknionych w życiu- starości, samotności i śmierci. Choć książkę rozpoczyna mało optymistyczna scena pogrzebu, pozwala ona nam na konfrontację z wieloma osobami, które przyszły na tą smutną uroczystość, pożegnać zmarłego i podsumować jego życie. Prócz wątku śmierci i pogrzebu, książka ebook posiada w sobie moment retrospekcji, w którym trafiamy wraz z bohaterem, pozbawionym imienia i najbliższych do szpitalnej sali, w której oczekuje on na operację. Spędzając czas w szpitalu, główny bohater książki poprzez wspominanie wszystkich dziewczyn własnego życia, dokonuje w pewien sposób jego podsumowania a także podsumowania samotności, z którą można odnieść wrażenie, zaprzyjaźnił się. W trakcie tych wspomnianych przeze mnie podsumowań, facet wspomina trzy ze własnych rozwodów, liczne pobyty w szpitalach, życie z poczuciem winy, kryzys wieku średniego, liczne przeprowadzki i przede wszystkim to czego najbardziej się obawia - śmierć. Opowieść Philipa Rotha pt. '' Everyman'' napisana jest prostym, pozbawionym wszelkich ubarwień językowych metafor i filozoficznych rozważań na temat śmierci. Jest to niewątpliwie, wielki plus całości, bo pozwala lepiej zrozumieć myśli na temat starości kłębiące się w głowie osoby w podeszłym wieku. Bardzo ciężko jest przejść obojętnie wokół losów drugiego człowieka. Twórca bardzo ciekawie kreuje postać głównego bohatera, który podobnie jak każdy z nas w swoim życiu popełnił dużo błędów, w tym zdrad. W książce pdf w szczególności, podoba mi się to, że Philip Roth pisze ją w taki sposób, że każdy z nas może utożsamić się z głównym bohaterem. ''Teraz jednak widział wyraźnie, że tak jak wszyscy starcy podlega procesowi stopniowego zaniku i przyjdzie mu spędzić w tej marnej postaci resztę bezcelowych dni – dni bezcelowych i nocy niepewnych, wypełnionych żmudnym znoszeniem degradacji fizycznej, śmiertelnego smutku i oczekiwania, oczekiwania na nic. Tak to się kończy – pomyślał. To jest ten sekret, którego do tej pory nie mogłeś znać.'' Prostota książki ''Everyman'' staje się największą z jej zalet, a twórca wyłuskuje z niej to co najistotniejsze czyli bardzo indywidualne studium strachu przed śmiercią, starością i samotnością. Książka ebook Philipa Rotha może mieć szczególnie wielkie znaczenie w dzisiejszych czasach, w których każdy z nas podążając za pędem ku młodości i szczęściu pragnie być nieśmiertelny. Poprzez wprowadzenie do powieści i uczynienie głównym bohaterem mężczyznę w podeszłym wieku składnia każdego z czytelników do refleksji ponad śmiertelnością. Fikcja literacka łączy się tutaj z życiową realnością. Everyman pokazuje, że to co przygnębiające, przerażające i jednocześnie prawdziwe staje się czymś od czego niejednokrotnie chcielibyśmy uciec. Ucieczka, nie jest jednak rozwiązaniem, ponieważ to co nieuniknione prędzej czy potem się wydarzy. Za udostępnienie egzemplarza do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu https://szeptamozeszelestduszy.blogspot.com/2017/02/philip-rotheveryman-recenzja.html
Samotność, starość i śmierć a jeszcze bardziej lęk przed nimi – nie ma bardziej uniwersalnych doświadczeń ludzkich. O ile można nie doświadczyć drugiej z nich i, w co wiele trudniej mi uwierzyć, także pierwszej (choć to raczej brak świadomości takiej ostatecznej samotności, ponieważ przez decydujące momenty życia możemy przejść przecież tylko w pojedynkę), o tyle śmierć dotyka każdego. Dla mnie, od tych trzech okrutnych i pozbawionych skrupułów dam gorszy może być tylko lęk związany z ich nadejściem. Strach i trwoga dopadające i paraliżujące w najmniej oczekiwanym momencie. Jednak czy można się na ich doświadczenie przygotować? Odpowiedzi na to zapytanie szuka Philip Roth w Everymanie, powieści napisanej w 2006 roku, wznowionej w Polsce ostatniej jesieni przez Wydawnictwo Literackie.(...) Everyman to powieść, którą czyta się dynamicznie (pod jej znakiem minęła mi podróż z Hiszpanii do Polski), acz nie z zapartym tchem. Może dlatego, iż już na wstępie dowiadujemy się o śmierci głównego bohatera i nietrudno przewidzieć, że pozostałą element tekstu będzie stanowił opis doprowadzający czytelnika właśnie do sceny początkowej – jego pogrzebu omówionego z perspektywy najbliższych. Kontynuację tekstu stanowi narracja Rotha o życiu tego „każdego z ludzi”, które od dzieciństwa (nawet najbardziej beztroskiego) naznaczone jest śmiercią. Pewne jest, że twórca nie chce szokować – na kartach powieści czytamy o drodze (zawsze zbyt krótkiej) ku śmierci. Nieźle wiemy, że taka jest kolej ludzkiej egzystencji. I “dobrze” nie pragniemy tego wiedzieć. Właśnie dlatego Roth nie pragnie wcale zaskakiwać, chyba stwierdziwszy, że śmierć jako taka jest wystarczająco szokująca, lecz jedynie przypomnieć o tym, co nieuniknione. Że niezgoda na nadejście samotności, starości i śmierci nic tu nie pomoże i że, co gorsze, akceptacja również nie. Że strach przed nimi wpisany jest w naturę ludzką. Nie jest to zatem książka ebook niosąca nadzieję. Nie jest to również apoteoza życia mimo świadomości przemijalności ludzkiej. W takim razie, co to? Może pewnego rodzaju skarga? Może, z góry skazana na porażkę, próba ogarnięcia po ludzku eschatologicznych doświadczeń? PRZECZYTAJ CAŁĄ RECENZJĘ NA BLOGU: http://dodziela.com.pl/2017/01/30/everyman-philip-roth/ .
Wesołe jest życie staruszka – śpiewali Starsi Panowie dwaj. Zgoła inne zdanie o starości ma Philip Roth, który w króciutkiej powieści Everyman dokonuje dogłębnej analizy stanów i emocji, zachodzących w starzejącym się ciele. Tytuł książki nie stanowi przypadku, nie dowiadujemy się, jak nazywa się główny bohater, gdyż jest on everymanem, postacią rodem z średniowiecznego moralitetu i życiu przerwanym niespodziewanie przez śmierć. Everyman, jak prosto się zorientować, to Każdy, bohater uniwersalny, którym może być każdy z nas. W jego historii możemy odnaleźć siebie, ponieważ odbijamy się w niej niczym w zwierciadle.Roth rozpoczyna własną opowieść na cmentarzu, podczas pogrzebu głównego bohatera. Trzeba przyznać, że to dość nietypowy sposób na wprowadzenie postaci. Rothowski bohater zostaje pochowany na zniszczonym cmentarzu blisko autostrady w grobie własnych rodziców. Wspominają go najbliżsi, grzebią szczątki jego ciała i rozchodzą się, pozostawiając go samego.W ciągu kilku minut wszyscy się rozeszli – ze znużeniem i smutkiem oddalili się od najmniej lubianej czynności naszego gatunku – i pozostał sam. Oczywiście, jak po śmierci każdego człowieka, chociaż wielu pogrąża się w żałobie, są i tacy, których to nie wzrusza, którzy doznają ulgi lub nawet, z przyczyn uzasadnionych albo nieuzasadnionych, autentycznej radości.Początkowo więc poznajemy everymana poprzez wypowiedzi i myśli innych postaci: córki, brata, synów i znajomych. Powoli zarysowuje się obraz everymana. Po pogrzebie następuje zwrot, cofamy się w czasie.Podążamy przez życie razem z głównym bohaterem, począwszy od dzieciństwa, pomocy ojcu w sklepie jubilerskim, pierwszej wizyty w szpitalu. Bohater nigdy nie miał tak końskiego zdrowia, jak jego starszy brat Howie, który ponadto był uzdolniony w każdej dziedzinie, a do tego wysportowany. Everyman idealnie pływał i miał niesamowity zmysł artystyczny, pracował w znacznej agencji reklamowej, w której odnosił spore sukcesy. Nie wyszło mu z pierwszą żoną, miał z nią dwóch synów, cała trójka nienawidzi go za zdradę z młodą dziewczyną, przyszłą żoną numer dwa.Phoebe nieustanna się dla bohatera najlepszym, co go spotkało w życiu. Była dla niego nie tylko przyjemnym towarzystwem, lecz prawdziwym wsparciem, wspaniałą matką dla ich córki, Nancy.Nancy była nie tylko córeczką tatusia, lecz również wyjątkowo zdolną i bezproblemową dziewczyną, dla której on mógłby zrobić wszystko. Jednak z wiekiem i druga małżonka przestała go pociągać i zaczął skakać w bok, mimo że zdrowie dokuczało coraz bardziej. Wreszcie Phoebe nie wytrzymała i przyszedł czas na małżonkę numer trzy. Everyman się zestarzał, co roku odwiedza szpital, w którym starają się go utrzymać w kupie. Wyprowadził się ponad ocean, zamieszkał w osiedlu dla emerytów. Wszędzie otaczała go starość. Nawet malowanie, które stanowiło jego pasję, nie dawało mu już radości. Samotność okazała się nie do zniesienia, wieści o śmierci albo ciężkiej chorobie kolejnych przyjaciół dobijały go coraz bardziej.Philip Roth wyśmienicie omówił proces starzenia się ciała, jego zniedołężnienia, tracenia sił i motywacji do życia. Jego bohater umiera w wieku 71 lat, czyli moglibyśmy powiedzieć, że nie był przecież aż taki stary. Mimo to jego organizm odmówił w końcu posłuszeństwa i zatrzymał się. Można się zastanawiać, w jakim stopniu opowieść niemłodego już autora Amerykańskiej sielanki jest autobiograficzna. Wydaje się, że element przemyśleń, wątpliwości bohatera ma na tyle intymny charakter, że wykraczają poza zwykły akt twórczy pisarza. Warto zauważyć jednak, że wiąże się to ściśle z przyjętą przez Rotha koncepcją wykorzystania motywu everymana – każdy z nas może nim być, każdy może zobaczyć w tej postaci odbicie siebie samego, przecież bohater to Każdy. Zapraszam do lektury.
"Działając w ramach zdrowego rozsądku, czynił po prostu wszystko, by utrzymać się przy życiu. Jak zwykle - jak niemal każdy - nie chciał, aby koniec nastąpił choćby chwilę wcześniej, niż musi."Sięgnęłam po książkę, ponieważ coraz częściej krążę wokół tematu przemijania, zbliżania się ku nieuchronnemu końcowi, pragnieniu wyciśnięcia z życia, ile jeszcze tylko się da, pomimo odczuwania pierwszych odznak niedoskonałości ciała, jego konsekwentnego procesu starzenia się. Niejdnokrotnie ciało nie potrafi dorównać stale młodej i energicznej duszy. To tak jakby człowiek bardziej świadomie zdawał sobie sprawę, że składa się nie tylko ze zbioru myśli, idei, wspomnień czy doświadczeń, lecz też z powłoki cielesnej podlegającej prawom czasu. Po przekroczeniu pewnego wieku, u każdego indywidualnie, budzi się niecierpliwość, strach, żal, bunt, smutek, oczekiwanie na nieodwołalność, jednocześnie zrozumienie, ukojenie, pogodzenie się. Ta mieszanka uczuć naznacza myśli o przeznaczeniu, uzmysławia konieczność pozostawienia wszystkiego za sobą, dobrego i złego, radosnego i smutnego, a także udania się do krainy nigdzie.Zaledwie sto siedemdziesiąt stron, lecz silnie przesiąkniętych wartościową treścią, traktujących o przemijaniu, odchodzeniu, zmaganiach ze starością, poczuciem lęku i straty. Cudownie snuta opowiadanie o życiu zwykłego człowieka, któremu nieobce były gorzkie i słodkie smaki, jednemu z milionów jego poprzedników, lecz i następców. Bagaż emocji, popełnionych błędów, przyswojonych nauk, odniesionych porażek, znaczących sukcesów, szczelnie wypełniających kolejne lata. Satysfakcje i rozczarowania, które ostatecznie zmierzają ku nieodwracalnemu zamknięciu. Książka ebook skłania do refleksji, jednak nie wprowadza w ponury nastrój, nie przygnębia, co prawda, odziera ze złudzeń, lecz i uczciwie oswaja z tym, co nieuniknione, co czeka każdego z nas. Nie gloryfikuje również życia, lecz prezentuje jego głęboki sens i istotę. Odzwierciedla naturalne prawo do pojawienia się na świecie, korzystania z jego uroków, pozostawiania po sobie mniej albo bardziej widocznych śladów, póki śmierć nie upomni się o nas, a my nie pozostawimy wolnej przestrzeni dla innych. Styl narracji przekonywujący, podsuwający pewne spostrzeżenia, lecz jednocześnie zachęcający do poczynienia nowych. Taka literatura trafia do mnie, prosto nawiązuję z nią nić porozumienia, przenika przez moje myśli i pozostawia z poczuciem satysfakcji czytelniczej.Angażujemy się w fabułę zawartą na stronach książki, lecz także odczuwamy wewnętrzny przymus nakładania na nią własnej historii. Poznajemy etapy życia głównego bohatera, jego powroty myślami do szczęśliwych chwil z dzieciństwa, oddanie się pracy zawodowej, ciężkim relacjom z bliskimi, nieznośnym doznaniem samotności, momentami bezradności, wolnym czasem wypełnionym pasją malowania. Lęki i słabości starzejącego się mężczyzny, ciało odmawiające posłuszeństwa, potyczka z chorobami, tęsknota za czasami, kiedy doskonałość fizyczna wydawała się czymś oczywistym. Pierwszy pamiętny kontakt ze śmiercią, zmaganie się z ciosem umierania najbliższej osoby, coraz częstsze uczestniczenie w pożegnaniach i pogrzebach znajomych. Prześladowanie przez ponure myśli, odzyskiwanie wewnętrznego spokoju, i ta wzmożona chęć, aby wszystko zaczęło się od nowa. Niesamowite wrażenie zrobiła na mnie końcowa scena rozmowy głównego bohatera z grabarzem, pokazana z wyczuciem i wnikliwością.bookendorfina.blogspot.com
Wokół grobu na zaniedbanym żydowskim cmentarzu zbierają się najbliżsi i koledzy zmarłego: córka Nancy, paru nowojorskich kumpli od reklamy, grupka emerytów ze Starfish Beach-wioski dla seniorów, Randy i Lonny-synowie z pierwszego burzliwego małżeństwa, Howie-starszy brat z bratową, Phoebe-druga małżonka i matka Nancy a także Moureen-prywatna pielęgniarka.Opowieść zaczyna się od pogrzebu głównego bohatera, a później poznajemy koleje jego życia: dzieciństwo a także młodość przypadające na lata 30 i 40.XX wieku w Ameryce, służbę w marynarce tuż po wojnie koreańskiej, kolejne małżeństwa i urodziny dzieci, pracę w agencji reklamowej, wzloty i upadki aż do potyczki ze starością i niedoskonałościami ciała.Nie kluczowe ile mamy lat, śmierć jest obecna tuż obok i towarzyszy nam od chwili narodzin. Kwitnące zdrowie, pewność siebie, sprawność fizyczna nie gwarantują, że choroby i nieszczęścia będą trzymały się z daleka od nas. W życiu głównego bohatera śmierć prezentowała własne oblicze nagle podczas spaceru po plaży, gdy fale wyrzuciły na brzeg spuchnięte ciało żołnierza, w sali szpitalnej, gdzie umarło dzidziuś po operacji, na cmentarzu podczas pogrzebu ojca i matki. Czai łasię gdzieś obok podobnie jak w życiu każdego człowieka.Everyman był synem długowiecznych rodziców, miał starszego o sześć lat brata, który tryskał zdrowiem, żenił się trzy razy, miał kochanki, miał dzieci, miał ciekawą pracę, w której odnosił sukcesy i niespodziewanie po przekroczeniu sześćdziesiątego roku życia jego głównym celem w życiu nieustanny się uniki przed śmiercią, a treścią życia-rozkład ciała i pobyty w szpitalu. Kiedy człowiek jest młody najbardziej liczy się jego wygląd zewnętrzny, lecz na starość coraz bardziej liczy się wnętrze, a wygląd mało kogo obchodzi. Ciężko przyzwyczaić się do starości. Everyman podobnie jak jego koledzy w ekskluzywnej wiosce seniorów czuł zażenowanie, upokorzenie, upodlenie wynikające ze zmienionego ciała, utraty męskości, bólu związanego z chorobą, głupich pomyłek. Tęsknił za szczęśliwym dzieciństwem, sprężystością ramion, które poniosłyby go po falach oceanu daleko od brzegu i upoiły słonym smakiem i zapachem. Ciężko mu się pogodzić, że już nie budzi zainteresowania u kobiet, utracił wabiący powab profesjonalisty. Początkowo myśli, że ten składnik życia powróci sam z siebie, lecz po paru latach zdaje sobie sprawę, że tak się nie stanie. Jak wszyscy ,,starcy podlega procesowi stopniowego zaniku i przyjdzie mu spędzić w tej marnej postaci resztę bezcelowych dni-dni bezcelowych i nocy niepewnych, wypełnionych żmudnym znoszeniem degradacji fizycznej, śmiertelnego smutku i oczekiwania, oczekiwania na nic. Tak to się kończy-pomyślał. To jest ten sekret, którego do tej pory nie mogłeś znać." ,,Everyman" to niezwykła i potężna w swej wymowie opowiadanie o życiu, samotności, starości i nieuchronności śmierci. Bardzo szczera, intymna, zmuszająca do refleksji ponad tym co każdemu z nas jest pisane od chwili narodzin...Polecam serdecznie:)
Philip Roth to pisarz niezwykły. Niedający się zaszufladkować twórca nietuzinkowych powieści. Co jakiś czas słychać, o tym, że jest kandydatem do nagrody Nobla, jednak jakoś ten zaszczyt go omija. Może to i dobrze. Niektórzy autorzy, gdy już osiągną wszystko, spoczywają na laurach, a to nie nieźle przede wszystkim dla czytelników."Everyman", to jedna z nowszych powieści Rotha. Zaczyna się tam, gdzie większość powieści się kończy. Pogrzebem głównego bohatera, a później stypą. Żałobnicy, wśród których należy wymienić byłą żonę, dwóch synów, którzy nie utrzymywali zbyt niezłych stosunków z ojcem, a także pielęgniarka, z którą łączył go potajemny romans. Nasz bohater zmarł podczas operacji, która miała przedłużyć jego życie. Wszyscy zebrani na pogrzebie próbują przywołać najlepsze wspomnienia z nim związane. Ciekawe życie w młodości, praca w sklepie jubilerskim ojca, przyjaźń, a później wrogość pomiędzy braćmi. Kolejne żony, swoje dzieci, zwyczajna egzystencja.A o czym jest ta powieść? Przede wszystkim o samotności. O przemijaniu. O naszym ciągłym dążeniu do końca rzeczy. Życie to tylko krótka chwila, która się nie powtórzy. Interesująca i inspirująca opowieść, która mimo ponurego tematu, nie jest wcale przygnębiająca. I to jest w niej najpiękniejsze. Polecam.
„Everyman” Rotha to opowieść dziwna. Właściwie należałoby rzec, że nie tyle powieść, co relacja ze stypy, na której spotykają się najbliżsi zmarłego, wspominać jego życie. Elegia. Pełna życia historia o codzienności i godzeniu się z tym, co nieuniknione.Umarł. Człowiek jakich wielu, facet mający już własne lata odszedł z tego świata i właśnie trwa jego pogrzeb. Wokół grobu na zaniedbanym cmentarzu zbierają się jego najbliżsi i koledzy by pożegnać go po raz ostatni. Pożegnać, a przy okazji powiedzieć kilka słow. Powspominać. Opowiedzieć sobie wzajemnie to, co o nim wiedzieli i jak wyglądało jego życie. życie proste, zwyczajne, życie jak setki innych. Życie. Po prostu życie, to które właśnie się skończyło. Młodość, pierwszy kontakt ze śmiercią, przyjaźnie, miłości, małżeństwo, kłopoty w związku i w życiu, starzenie się, starość… Podróż od narodzin, do śmierci. A właściwie od śmierci do śmierci. Podróż, w której towarzyszymy bohaterowi na każdym kroku.„Everyman” jest powieścią tak zwyczajną, jak to tylko możliwe. Po ludzku prostą, po ludzku codzienną. Nie znajdziecie tutaj dużych zdarzeń, przełomowych momentów czy dużych zaskoczeń. Co więc jest? Prawda. Życiowa, czasem optymistyczna, czasem pesymistyczna, lecz prawda. na końcu wszyscy umieramy, nie ma ratunku, lecz liczy się coś innego – to jak żyjemy i co przez ten czas osiągniemy. Jaki wpływ wywrzemy na innych.Patrząc przez pryzmat autora natomiast „Everyman” jest powieścią mocno inspirowaną dziejami autora. Może nawet swoistym rozliczeniem z tematyką nieuchronnej śmierci. Próbą zrozumienia i pogodzenia się z tym, co nadejdzie. W tekście głośno pobrzmiewają echa z biografii Rotha, od daty urodzenia, przez miejsce zamieszkania po podobne kłopoty zdrowotne. Na tym tle bezimienność głównego bohatera staje się bardzo wymowna.W skrócie: Roth jak zwykle nie zawiódł. I po raz następny udowodnił, że nie trzeba pisać grubych, ciężkich powieści, aby osiągnąć znakomite efekty. Zalecam gorąco.