Edward Popielski. Tom 6. Władca liczb okładka

Średnia Ocena:


Edward Popielski. Tom 6. Władca liczb

Wrocław to brama do piekła. Kiedy przez nią przejdziesz, nie ma już odwrotu.  Zmęczony życiem Popielski dostaje nowe zlecenie. Łatwe z pozoru śledztwo w sprawie syna pewnego hrabiego zaczyna zupełnie świeży epizod w historii detektywa i miasta. Wrocław staje się przejściem do mrocznego świata, groźnym labiryntem. Starczy o niewłaściwej porze znaleźć się w niewłaściwym miejscu i otwiera się brama do piekieł. Tutaj okrucieństwo nie ma granic. Tutaj śledzisz każdy gest twojego oprawcy.Tutaj zaczynasz żyć według jego reguł.

Szczegóły
Tytuł Edward Popielski. Tom 6. Władca liczb
Autor: Krajewski Marek
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Rok wydania: 2014
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Edward Popielski. Tom 6. Władca liczb w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Edward Popielski. Tom 6. Władca liczb PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Sylwia Jasicka

    jak to Krajewski super fabuła, zaskakująca i mocna - zalecam

  • DoRoTa

    Upiornie doskonała. TO była pierwsza książka ebook jaką przeczytam Krajewskiego i odrazu przepadłam. Pochłonęłam wszystkie jego pozycje i mam w nosie, że nie po kolei. Stary Breslau, Lwów mnie wciągnął w swe mroczne tajemnice, bez reszty. Zalecam na upiornie długie szare i ciemne wieczory ;-)

  • Olga Lewczuk

    Jak każda pozycja tego autora- z kolejną stroną wciąga do zupełnie innego świata. Polecam!

  • Marboro

    Krajewski trzyma określony poziom, poniżej którego nie schodzi. Książkę czyta się (wręcz pochłania) bardzo szybko. Co prawda z tęsknotą wspominam czasy E. Mocka i opisów dawnej pięknej architektury Breslau, lecz pan Marek najwyraźniej nie zamierza zrezygnować z Popielskiego. Dobre i to.

  • Ósemkowy Klub Recenzenta

    Twórca zyskał uznanie w Polsce i za granicą. Jego książki doczekały się przekładu na kilkanaście języków. Czytelnicy kochają go za to, że dokłada wszelkich starań, by jak najwierniej odtworzyć topografię i historię opisanych przez siebie miejsc. Najwieższy kryminał pióra Marka Krajewskiego wydany został w roku 2014. Stanowi on następny tom cyklu Erynie i opowiada o losach komisarza Edwarda Popielskiego.Edward Popieski, emeryt dorabiający sobie w kancelarii adwokackiej, przyjmuje kolejne zlecenie od hrabiego Władysława Zaranek-Plater. Ma on rozwikłać zagadkę przypadkowych na pierwszy rzut oka samobójstw i udowodnić, że nie mają one nic wspólnego z Belmisparem, demonem, który za pomocą liczb zmusza ludzi do popełnienia samobójstwa. Kuszony dużymi pieniędzmi Popielski przyjmuje zlecenie. Z pozoru wydaje mu się ono łatwe, ale im bardziej się w nie zagłębia, tym bardziej sprawy się komplikują.„Władca liczb” to zwykły kryminał. Nie ma w nim niczego przełomowego czy zaskakującego. Nie należę do grupy osób, która zachwyca się odtworzeniem topografii Wrocławia „który staje się przejściem do mrocznego świata, groźnym labiryntem” – jak głosiły hasła reklamowe. Interesowała mnie głównie fabuła a także chęć zrozumienia fascynacji Krajewskim przez jego czytelników. W moich oczach książka ebook byłaby ciekawsza, gdyby Popielski nie uganiał się za demonem. Twórca nie przekonał mnie do siebie. Wręcz zraził. Nie sięgnę po inne tomy tego cyklu.Jola, lat 18źródło: osemkowyklubrecenzenta.blogspot.com

  • Marta Kilian

    Ubóstwiam Marka Krajewskiego i to się nie zmieni, choćby wydał najbardziej nudny kryminał wszechczasów i tak znajdzie się on w mojej biblioteczce, ponieważ jest to pisarz, którego nieodwołanie wielbię. Niestety popełnił już kilka lepszych pozycji niż Władca liczb. Nie mogę napisać, że czytając nudziłam się, jednakże miałam odczucie, że to wszystko już było, a Krajewski wpadł w schemat. Smakowałam i tym razem z Popielskim Wrocław, pociłam się wraz z nim w miejskim upale, czułam aromat aglomeracji i byłam wszędzie tam gdzie zabrał mnie Marek Krajewski, ponieważ ja go czytam już dla klimatu i z powodu tej nieodwzajemnionej miłości.

  • langolier

    Tą konkretną pozycję wybrałem przypadkowo z półki w księgarni, szukając jakiegoś fajnego polskiego kryminału.Krajewski to jeden z polecanych autorów, więc wybrałem właśnie jego.I cóż... nie za niezły ten początek znajomości z twórczością autora. Książka ebook jest nudnawa i rozwlekła, mocno osadzona we Wrocławiu i może być bardziej ciekawa dla mieszkańców i fanów tego miasta. Dla mnie nie. Mam nadzieję, że następny "Krajewski" mnie nie zawiedzie...

  • Jarek

    Jak każda książka ebook napisana przez Marka Krajewskiego, tak samo i ta jak dla mnie jest idealna

  • Wojciech Kazanecki

    Najwieższa książka ebook Marka Krajewskiego znowu toczy się we Wrocławiu (tym razem juz powojennym), w którym żyje przedwojenny lwowski komisarz Edward Popielski. Zasadnicza element książki rozwgrywa się w roku 1956, gdy Popielskiemu przychodzi rozwikłać kolejną zagadkę kryminalną. Jak zwykle u Krajewskiego, książkę czyta się dynamicznie i ciężko się od niej oderwać (ja skończyłem o 2 w nocy), choć jest ona już inna niż jego seria z Eberhardem Mockiem i przedwojenne (a nawet wczesnopowojenne przygody Popielskiego) - nie ma już tak mocnego nacisku na wątki seksualne (czy to jako element zbrodni, czy to jaok element osobości bohaterów), tryb narracji jest przemieniony (do tej pory Twórca pisał w 3 osobie, teraz narratorem części zasadniczej jest sam Popielski, spisujący własne wspomnienia). Jest wątek bardzo współczesny (wręcz bieżący), który klamrą spina początek i koniec powieści (ten zabieg znamy już z wcześniejszych książek). Zanim kupiłem tą książkę, czytałem recenzje czytelników zaraz po ukazaniu się tej książki (jakies pół roku temu). Zasadniczo były one nieprzychylne i wzywały Autora do powrotu do korzeni (tzn. do przedwojennych przygód Mocka). Przyznam, że ja z przyjemnością czytam wszystkie książki Krajewskiego (nie przeczytałem jeszcze czterech), i uwielbiam odkrywać to, jak łączy on różnorakie historie w jedną nić. Przygody starzejącego się Popielskiego tez czytałem z przyjemnością (nie bez znaczenia jest fakt, że akcja rozgrywa się we Wrocławiu (moim mieście rodzinnym) więc siłą rzeczy utożsamiam się z miejscem, nie wiem, czy miałbym podobna frajdę, gdyby przygody bohatera były w Krakowie, Warszawie czy Poznaniu. Lecz kto wie?

  • Anna Rzemińska

    Marek Krajewski to słynny pisarz. Z tego co wiem, jego książki przetłumaczono na kilka języków, zdobył również parę nominacji i nagród. Z takim arsenałem, nie mogłam o nim nie słyszeć. Czytałam kilka wcześniejszych ebooków z cyklu o Edwardzie Popielskim. Z każdą kolejną przeżywałam rozczarowanie. Także z tą nie było inaczej.Krajewski nigdy nie był mistrzem w konstruowaniu kryminalnych intryg. Myślę, że już skończyły mu się pomysły, bo dużo rzeczy jest zaskakująco podobnych do tych ze wcześniejszych części. Tym razem nie było także właściwego klimatu miasta (w tym przypadku Wrocławia) i epoki, dzięki któremu broniły się wcześniejsze powieści. Na szczęście pozostała lekkość pióra. Książkę czyta się lekko, lecz niestety z przyjemnością już gorzej. Jego wprawne pióro sprawiło, że przeczytałam książkę do końca, lecz w miarę zagłębiania się w opowieść czułam zwiększającą się irytację. Niektórzy bohaterowie nic nie wnosili do fabuły, miałam wrażenie, że powstali tylko po to, żeby książka ebook wzbogaciła się o kompletnie niepotrzebną sytuację z ich udziałem i liczyła więcej stron.Jako gimnazjalistka wiem, że matematyka może być doskonałym narzędziem zbrodni, a tej książce pdf właśnie o to chodzi. Każdy, nawet ktoś kto lubi matematykę nie będzie mógł zaprzeczyć, że w tym przypadku matematyka to czyste zło (tak jak w szkolnej ławce).Myślę, że jest to książka ebook tylko dla zagorzałych wielbicieli tej serii. Mnie nie porwała, lecz widziałam dużo pozytywnych opinii, choć z tego co się orientuję nie tylko ja mam negatywne zdanie. Jak to się mówi, ile głów tyle opinii. Blog: Chcę coś znaczyć w świecie ebooków

  • Katarzyna Ołdak

    Uwielbiam to jak Krajewski omawia Wrocław, to jak buduje napięcie... no i to jak omawia Popielskiego. Każda następna książka ebook wciąga bardziej, można sobie wyobrazić powojenny Wrocław... a najbardziej pocieszające jest to, że we wrześniu będzie można przeczytać kolejną element przygód Popielskiego (a w 2016r. przygód E. Mocka). Pan Krajewski zawsze na tak!!

  • imijka

    Książka ebook bardzo ciekawa, czyta się szybko. Lecz zaczynając czytanie miałam nadzieję na więcej matematycznych odniesień. Książka ebook jest bardziej o "demonach matematyki" niż o samej matematyce. Lecz BARDZO zalecam

  • JakubM

    Pierwsza taka opowieść ukazująca jak matematyka w rękach szaleńca może być użyta do złych celów. Marek Krajewski stanął na wysokości zadania tworząc mistrzowski kryminał. Jest to bez zwątpienia jeden z najlepszych kryminałów jakie czytałem w ostatnim czasie. Zaskakująca i wciągająca, gdy już zaczniesz czytać wpadasz w trans, a gdy nadchodzi czas by przerwać nie ma na to najmniejszej ochot. Krajewski bez sprzecznie to jeden z najlepszych pisarzy polskich, a jego cykl z Edwardem Popielskim to jedne z najlepszych kryminałów jakie miałem okazje czytać w ostanim czasie. Życzę miłej lektury nikt nie bd zawiedziony gdy sięgnie po tą lekture.

  • natalia.szumska

    "Lekko przekrzywiwszy głowę, widziałem wyraźne tytuły. Na pierwszym stosie leżały wydania twórców starożytnych, wśród nich ozdoba mojej kolekcji - siedem tomów dzieł wszystkich Cycerona w monumentalnym wydaniu Johanna Caspara von Orelliego. Na dwóch następnych gramatyki i opracowania języków starożytnych. Na kolejnym stosie oprawione wydania gazet polskich i niemieckich, a na pozostałych - książki historyczne i naukowe. Wszystkie one leżały w doskonałym alfabetycznym porządku. Wszystko miało u mnie własny początek i koniec.Oprócz mojego ostatniego śledztwa."Edward Popielski słynny czytelnikom z wcześniejszych powieści Marka Krajewskiego, prowadzi własne ostatnie śledztwo na kartach Władcy liczb. Wrocławiem lat '70-tych wstrząsa seria dziwnych kombinowanych samobójstw, co zbiegnie się w okresie z wizytą ekscentrycznego starszego pana, który poprosi Edwarda o pomoc. Coś, co mogło być normalną sprawą spadkową urasta do rangi okultystycznej tajemnicy i matematycznej łamigłówki. Okaże się bowiem, że tytułowemu władcy liczb nawet w twardo stąpającym po ziemi Popielskim uda się zasiać ziarno niepewności. Czy samobójstwa da się wytłumaczyć wzorem matematycznym? Czy również może krwawe wydarzenia w ogóle nie są samobójstwami? I co ma do tego kapucynka kataryniarza? Krajewski zadaje intrygujące zapytania i udziela jeszcze bardziej intrygujących odpowiedzi. Na bohatera czeka włoska partia szachów, nocne rozmowy z bandziorami, przymusowy koncert symfoniczny a także wizyty u fotografa i wróżki.Pozostaję pod olbrzymim wrażeniem lektury. Uwielbiam na własny sposób ślicznych i ekscentrycznych bohaterów, a Popielskiemu żadnej z tych cech odmówić nie można. Jego miłość do kultury klasycznej, którą i ja w sobie pielęgnuję, wzruszała mnie nieustannie, podobnie zresztą jak matematyczne uzasadnienie podejmowania decyzji i przeze mnie nierzadko stosowane. Ponieważ i jak tu nie wielbić tych subtelnych typowych smaczków i dziwactw byłego policjanta?"Gdy już schowałem się wśród drzew, przypomniałem sobie, że nie zapytałem portiera o erotyczne wyczyny swawolnej primabaleriny. Przystanąłem, żeby wrócić, lecz po chwili zastanowienia machnąłem na to ręką. Nie było to zresztą na tyle ważne, by z cienia wychodzić na pełne słońce i znów narażać moje subtelne filologiczne ucho, które stale doskonalę w tekstach Cycerona, na kolejne poronione płody językowe takie jak "ten tego" czy "rany koguta"."Za najbardziej wartościowe sądzę lektury, które gimnastykują mój mózg i powodują zakwasy. Podoba mi się idea życia, które da się rozpisać za pomocą sekwencji przemiennych i nieprzemiennych a także intryga budowana na założeniu, że kombinacja dni, punktów i łańcuchów wyliczonych matematycznie prowadzi do tragedii. Nitki są zapętlone, a jednocześnie"Władcę liczb" czytałam dość długo, hołdując zasadzie festina lente. Także dlatego, że zagadkę, a właściwie zagadki, rozwiązywałam razem z bohaterami - Popielskim, jego kuzynką Leokadią, synem Wacławem Remusem vel... Nic więcej nie powiem, ponieważ jeszcze zgadniecie szybciej niż zrobiłam to ja. bardzo pomaga w tym także jedyne w swoim rodzaju wydanie.Już początek intryguje, lecz im dalej w las liter (i liczb!) tym lepiej - do końca trzyma w napięciu. Wiem, że w recenzjach pojawiły się zarzuty, że to jedna z najsłabszych ebooków autora. Jednak na początkującym miłośniku czołowego polskiego filologa typowego wrażenie robi niebywałe. Aż strach pomyśleć, jakie są najlepsze, jeśli najgorsze są tak dobre? Jedno jest pewne - to książka ebook specyficzna, zatem lub Władcę pokochacie lub będziecie rozczarowani. Tertium non datur.

  • Beata Marcinowska

    Wrocław 1956 rok. Z Odry wyłowiono troje samobójców. Zadziwiający jest fakt, że każda z utopionych osób najpierw zażyła arszenik, a dopiero potem rzuciła się w wir rzeki. Jakby bali się, że ktoś w ostatniej chwili ich uratuje, dlatego popełnili samobójstwo dubeltowe. Mimo podobieństw, policja nie łączyła ze sobą tych trzech spraw, w końcu ofiary różniło dosłownie wszystko: pozycja społeczna, płeć, wykształcenie, poglądy. Wspólny był jedynie fakt, że żadna z wyłowionych z Odry osób nie miała powodu, by popełnić samobójstwo...Do Edwarda Popielskiego (pracującego teraz w kancelarii adwokackiej, jako prywatny detektyw) przychodzi hrabia Władysław Zaranek-Plater z nietypowym zleceniem. Jego brat Eugeniusz, matematyk, od lat zafascynowany jest przemiennościami (liczba parzysta, liczba nieparzysta, liczba parzysta itd.). Ostatnie lata życia poświęcił badaniom ponad liczbami Belmispara (władcy liczb). Eugeniusz wyznaczył tzw. punkty Belmispara, czyli współrzędne miejsc, które składają się z liczb parzystych i nieparzystych ułożonych naprzemiennie. Uważał, że jeśli miejsce, czas i osoby (wszystko liczone tak samo: naprzemiennie, w przypadku osób: kobieta, mężczyzna, dziewczyna itd,), czyli trzy czynniki wejdą w punkt Belmispara, władca liczb będzie domagał się ofiary. W ten sposób tłumaczył wszystkie trzy dubeltowe samobójstwa. Co więcej, matematyk uważał, że sam stanie się ofiarą Belmispara, wyznaczył nawet datę własnej śmierci, dlatego poprosił o zamknięcie go w okratowanym mieszkaniu, do którego tylko dwie osoby miały klucze. Hrabia Władysław Zaranek-Plater prosi Popielskiego, żeby wyjaśnił, w sposób logiczny okoliczności śmierci samobójców, a w najgorszym wypadku zmusił ich rodziny do fałszywych zeznań, jakoby ich bliscy planowali samobójstwo wiele wcześniej. Popielski, z zamiłowania matematyk, z wykształcenia filolog klasyczny, chętnie podejmuje wyzwanie władcy liczb, zwłaszcza, że hrabia oferuje wielkie honorarium. Śledząc ostatnie chwile życia samobójców, odwiedzając ich rodziny, zagłębiając się w wyliczenia szalonego matematyka, Popielski coraz bardziej daje się uwieść opowieści o władcy liczb. Chociaż początkowo uważa tezę o istnieniu Belmispara za obłęd, z czasem przekonany jest o tym, że swoim śledztwem uwolnił zło. Z pomocą przychodzi mu Leokadia, kuzynka, z którą jest związany (wyłącznie platonicznie) od 60 lat! Dziewczyna zauważa, że każdy z samobójców stał przed ważnym dylematem życiowym, a co się z tym wiązało potrzebował rady. Do kogo ludzie zwracają się o pomoc, gdy chcą dokonać ważnego wyboru? Do księdza, wróżki, nauczyciela? Dodatkowo, samobójcy w ostatnim okresie robili sobie zdjęcia. Czyżby na decyzję o ich śmierci wpłynął w jakiś sposób fotograf? Edward Popielski wydaje się być policjantem nietypowym, jak na współczesne realia. Sprawiedliwość pojmuje wyłącznie subiektywnie. Jest zwolennikiem zasady oko za oko i nierzadko - jak to się teraz mówi - poza protokołem, sam wymierza kary. Korupcja, szantaż, groźby, tortury to dla niego podstawowe narzędzia pracy (a dla dzisiejszego przedstawiciela wymiaru sprawiedliwości? przynajmniej oficjalnie nie). Jest człowiekiem wykształconym, posiadającym przedwojenne maniery, a jednocześnie zepsutym policjantem, który na sumieniu ma dużo grzeszków, drobnych albo większych. Erotomanem, który nie przepuści żadnej pięknej kobiecie. Sam nigdy nie rozwiązałby tylu spraw, gdyby nie Leokadia - nieco wścibska, lecz wyrozumiała, lojalna i bardzo inteligentna kuzynka, która drobną, na pierwszy rzut oka nieistotną uwagą, burzy wszystkie mocno stojące fundamenty śledztwa. Najczęściej kierując myśli Popielskiego na właściwy trop. Stanowią idealny uzupełniający się - myślę, że można użyć tego słowa - duet. Władca liczb to kryminalna zagadka, której rozwiązanie następuje w dwóch pokoleniach. Edward Popielski zaczyna, natomiast ostateczne rozwiązanie pozostawia swojemu synowi. Książka ebook pełna makabrycznych opisów i szaleńczych tez. Momentami ziejąca obłędem. Jedyna rzecz, do której można mieć zarzuty to wątek syna Popielskiego...

  • Agnieszka Stolarczyk

    Jak zwykle świetna!! Nie mogę być obiektywna, gdyż "kocham" Krajewskiego i każdy następny jego kryminał bez zastanowienia ląduje w mojej biblioteczce.

  • Diana

    To zręcznie napisany kryminał. Choć osobiście jestem raczej irracjonalistą, niż racjonalistką, to lubię zagadki matematyczne i zabawy z liczbami. Samo już motto intryguje i zachęca, żeby zagłębić się w ciągi liczbowe „Ujrzyj sens i potężne działanie liczb, nie tylko w świecie bogów i demonów, lecz także we wszystkich ludzkich czynach”. Poza tym opowieść zwiera wszystkie cechy kryminału: zagadkę, grozę, momentami makabryczne sceny, lecz i dużą dawkę ironicznego humoru. No i najistotniejsze - topografia miasta Wrocław, uliczki i miejsca z lat pięćdziesiątych XX wieku przeplatają się z ulicami i placami współczesnymi. Śliczne to, sentymentalne i subtelne.Po lekturze tego kryminału, wszyscy ci, którzy nie wierzą w duchy, upiory i śmieją się z seansów spirytystycznych, ci, którzy kierują się logiką i rozumem, mogą doznać „gwałtownej inwazji na racjonalny umysł” i lekkiego zwątpienia w nauki przyrodnicze. Polecam.

  • Beata Marcinowska

    "Ujrzyj sens i potężne działanie liczbnie tylko w świecie bogów i demonów,ale także we wszystkich ludzkich czynach i słowach..."Wrocław 1956 rok. Z Odry wyłowiono troje samobójców. Zadziwiający jest fakt, że każda z utopionych osób najpierw zażyła arszenik, a dopiero potem rzuciła się w wir rzeki. Jakby bali się, że ktoś w ostatniej chwili ich uratuje, dlatego popełnili samobójstwo dubeltowe. Mimo podobieństw, policja nie łączyła ze sobą tych trzech spraw, w końcu ofiary różniło dosłownie wszystko: pozycja społeczna, płeć, wykształcenie, poglądy. Wspólny był jedynie fakt, że żadna z wyłowionych z Odry osób nie miała powodu, by popełnić samobójstwo...Do Edwarda Popielskiego (pracującego teraz w kancelarii adwokackiej, jako prywatny detektyw) przychodzi hrabia Władysław Zaranek-Plater z nietypowym zleceniem. Jego brat Eugeniusz, matematyk, od lat zafascynowany jest przemiennościami (liczba parzysta, liczba nieparzysta, liczba parzysta itd.). Ostatnie lata życia poświęcił badaniom ponad liczbami Belmispara (władcy liczb). Eugeniusz wyznaczył tzw. punkty Belmispara, czyli współrzędne miejsc, które składają się z liczb parzystych i nieparzystych ułożonych naprzemiennie. Uważał, że jeśli miejsce, czas i osoby (wszystko liczone tak samo: naprzemiennie, w przypadku osób: kobieta, mężczyzna, dziewczyna itd,), czyli trzy czynniki wejdą w punkt Belmispara, władca liczb będzie domagał się ofiary. W ten sposób tłumaczył wszystkie trzy dubeltowe samobójstwa. Co więcej, matematyk uważał, że sam stanie się ofiarą Belmispara, wyznaczył nawet datę własnej śmierci, dlatego poprosił o zamknięcie go w okratowanym mieszkaniu, do którego tylko dwie osoby miały klucze. Hrabia Władysław Zaranek-Plater prosi Popielskiego, żeby wyjaśnił, w sposób logiczny okoliczności śmierci samobójców, a w najgorszym wypadku zmusił ich rodziny do fałszywych zeznań, jakoby ich bliscy planowali samobójstwo wiele wcześniej. Popielski, z zamiłowania matematyk, z wykształcenia filolog klasyczny, chętnie podejmuje wyzwanie władcy liczb, zwłaszcza, że hrabia oferuje wielkie honorarium. Śledząc ostatnie chwile życia samobójców, odwiedzając ich rodziny, zagłębiając się w wyliczenia szalonego matematyka, Popielski coraz bardziej daje się uwieść opowieści o władcy liczb. Chociaż początkowo uważa tezę o istnieniu Belmispara za obłęd, z czasem przekonany jest o tym, że swoim śledztwem uwolnił zło. Z pomocą przychodzi mu Leokadia, kuzynka, z którą jest związany (wyłącznie platonicznie) od 60 lat! Dziewczyna zauważa, że każdy z samobójców stał przed ważnym dylematem życiowym, a co się z tym wiązało potrzebował rady. Do kogo ludzie zwracają się o pomoc, gdy chcą dokonać ważnego wyboru? Do księdza, wróżki, nauczyciela? Dodatkowo, samobójcy w ostatnim okresie robili sobie zdjęcia. Czyżby na decyzję o ich śmierci wpłynął w jakiś sposób fotograf? Edward Popielski wydaje się być policjantem nietypowym, jak na współczesne realia. Sprawiedliwość pojmuje wyłącznie subiektywnie. Jest zwolennikiem zasady oko za oko i nierzadko - jak to się teraz mówi - poza protokołem, sam wymierza kary. Korupcja, szantaż, groźby, tortury to dla niego podstawowe narzędzia pracy (a dla dzisiejszego przedstawiciela wymiaru sprawiedliwości? przynajmniej oficjalnie nie). Jest człowiekiem wykształconym, posiadającym przedwojenne maniery, a jednocześnie zepsutym policjantem, który na sumieniu ma dużo grzeszków, drobnych albo większych. Erotomanem, który nie przepuści żadnej pięknej kobiecie. Sam nigdy nie rozwiązałby tylu spraw, gdyby nie Leokadia - nieco wścibska, lecz wyrozumiała, lojalna i bardzo inteligentna kuzynka, która drobną, na pierwszy rzut oka nieistotną uwagą, burzy wszystkie mocno stojące fundamenty śledztwa. Najczęściej kierując myśli Popielskiego na właściwy trop. Stanowią idealny uzupełniający się - myślę, że można użyć tego słowa - duet. Władca liczb to kryminalna zagadka, której rozwiązanie następuje w dwóch pokoleniach. Edward Popielski zaczyna, natomiast ostateczne rozwiązanie pozostawia swojemu synowi. Książka ebook pełna makabrycznych opisów i szaleńczych tez. Momentami ziejąca obłędem.

  • bartoszch

    Popielski we Wrocławiu usiłuje odnaleźć to, co już jakiś czas temu zgubił Marek Krajewski - lekkość tworzenia ciekawych intryg kryminalnych z historią w tle. Odnośnie historii, Krajewski udowodnił, że potrafi przywrócić do życia świat, który przeminął kilkadziesiąt lat temu, dbając przy tym o jego najdrobniejsze szczegóły, od używanego języka, po obraz społeczeństwa w ogóle. Warto sięgnąć po najnowszą opowieść Krajewskiego chociażby z uwagi pieczołowitość jego filologiczno-literackiego warsztatu. Odnośnie przygód Popielskiego we Władcy liczb... Krew i zbrodnia wypełnia praktycznie wszystkie strony książki. Naturalistyczne szczegóły zbrodni, denatów, śladów nikogo nie dziwią u Krajewskiego, ale mnie osobiście nudzi już ta brutalność. Uważam, że nadszedł czas na Popielskiego, tak jak przyszedł na Eberharda Mocka. Format się wyczerpał. Każda seria im bliżej końca, tym nudniejsza (są oczywiście wyjątki), a Marek Krajewski tę nudę usiłuje zamaskować wręcz encyklopedycznym spisem różnego rodzaju inwektyw i ukazywaniu okrucieństw w wielkim powiększeniu. Czytelniku niewątpliwie ta książka ebook może (powinna) być ostatnią napisaną przez Krajewskiego w tej serii. Warto mieć na półce książkę, która jest zwieńczeniem historii o Popielskim, wszak ciąg dalszy nie nastąpi!

  • Agata Moderska

    Dynamiczna i sprawna dostawa do punktu odbioru, czyli sklepu Empik. Polecam. Na pewno nie będzie to ostatni zakup. :)