Dzień 7 okładka

Średnia Ocena:


Dzień 7

Pełne napięcia, ekscytujące dopełnienie "Celi 7". Martha Honeydew wydostała się wprawdzie z przerażającej Celi 7, lecz skorumpowany wymiar sprawiedliwości stale śledzi każdy jej krok. A Isaac, jedyny zaufany przyjaciel dziewczyny, przebywa w tym samym siedmiodniowym więzieniu, w którym do niedawna siedziała ona. Przedtem on ocalił ją, teraz ona powinna zrobić to samo dla niego. Skoro jednak Marthę wciąż ktoś ma na celowniku, jej szanse na uratowanie przyjaciela wydają się nikłe. Kobieta zaczyna się zastanawiać, czy uwolnienie się od nadzoru władz jest w ogóle możliwe. Czy Martha i Isaac znów kiedyś będą razem? Czy doczekają się życia w lepszym świecie? "Emocjonująca kontynuacja, wypakowana adrenaliną jak jej poprzedniczka, wśród niesamowitych zwrotów akcji prowadzi czytelnika do dużego finału trylogii". The Sun

Szczegóły
Tytuł Dzień 7
Autor: Drewery Kerry
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Młody Book
Rok wydania: 2018
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Dzień 7 w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Dzień 7 PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Magia słowa

    Okładka tej książki jest rewelacyjna! Zresztą jak cała ona! Tym razem postawiono na kolor zielony a także czarny. Już widzę jak cudownie wygląda w mojej biblioteczce wraz z Celą 7. Znów mamy oko, zielone oko, a w środku niego drzewo. Czy będzie miało jakiekolwiek znaczenie w tej książce? Zobaczycie sami jak zapoznacie się z treścią recenzowanej lektury. Jej premiera miała miejsce dzień po walentynkach, 15 lutego. Więc z pewnością natkniecie się na nią w księgarni. :) Nie posiada skrzydełek, co mnie zasmuca, ponieważ nie ma dodatkowej ochrony przed urazami mechanicznymi. Nawet jak gdzieś o coś zahaczymy to potrafi się okładka załamać, a to jest największy ból dla kogoś, kto ceni sobie książki. Niestety, lecz w tekście pojawiło się kilka literówek, co było dla mnie delikatnym zaskoczeniem bo w moich rękach był egzemplarz finalny, a nie recenzencki... Lecz nie było ich zbyt wiele, dwie, może trzy literówki, które w tekście przynajmniej ja zauważyłam. Forma jest urozmaicona bo raz jest historia opowiadana przez jednego bohatera, a w następnym rozdziale mamy np. program telewizyjny Dzwoń po sprawiedliwość czy Sprawiedliwością jest śmierć. Takie urozmaicenie jest jak najbardziej wskazane, ponieważ my wczuwamy się jeszcze bardziej w klimat lektury. Czcionka jest duża, dzięki czemu czyta się względnie szybko. Odstępy i marginesy zostały zachowane. Przechodząc powolutku do samej autorki, Pani Kerry... No spodziewałam się tak doskonałej powieści, naprawdę! Wiedziałam, że jak tylko zacznę drugi tom jej trylogii to przepadnę i tak było! Autorka w nie wiem jaki sposób, lecz zaczarowała mnie od pierwszych stron i nie pozwoliła oderwać mi się na dłużej niż godzina od lektury, bo mnie do niej przyciągało ponownie. To było uczucie, które rzadko mi się zdarza podczas czytania lektury. Więc następny plus leci w stronę autorki. W dodatku jej plastyczne pióro, które jak wspominałam zaczaruje totalnie czytelnika, nie pozwala na myślenie, tylko każe nam obserwować kolejne dzieje Marthy i Isaaca. Niesamowite uczucie, emocje sięgają wręcz zenitu. Podczas lektury byłam tak podekscytowana, ponieważ autorka zaskoczyła mnie niejednokrotnie, zainteresowała do tego stopnia, że trudno było mi się oderwać, a za sprawą plastycznych opisów czytało mi się nadzwyczaj lekko, miło i szybko. Za szybko, bo niecałe pięćset stron pochłonęłam w ciągu jednego dnia. A miałam sobie dawkować, to sobie po dawkowałam.Dlatego z olbrzymią przyjemnością mogę Wam polecić pióro autorki ponieważ jestem pewna, że Was wciągnie do reszty, tak jak i mnie. :)Martha to główna bohaterka poprzedniego tomu. Pamiętam, że zachwyciła mnie jej postawa podczas lektury pierwszego tomu i do tej pory jestem nią zachwycona. Nie jest to normalna kobieta jakiej można by było się spodziewać. To osoba wyjątkowo odważna, co zresztą wykazuje w trakcie czytania recenzowanej książki. Nie raz prezentuje nam, że warto walczyć o własne i że się to opłaca mimo, iż nie jest lekko. Jestem z niej ogromnie dumna i muszę to napisać - bardzo za nią tęskniłam. Co do Isaaca, było mi go żal. Ogromnie. Wydawało mi się, ze gorzej znosił wizytę w celach niż to było w przypadku Marthy. Niemniej jednak jest to następny bohater, który nie wstydzi się własnego charakteru, ma własne zdanie i jest szczery. Nie jest płaski, papierowy czy nijaki. Mogłabym napisać, że taką osobę można spotkać w naszym życiu, lecz trzeba by było się dobrze naszukać. Każdego dnia, kiedy przebywał w celi życzyłam mu, by efekty głosowania była za "niewinny". Jednak to, co przyszykowała dla nas autorka totalnie mnie zaskoczyło. Mamy też tutaj spory udział Eve, która wcześniej była doradcą Marthy. Teraz, nieustanna się dla niej niemalże jak druga matka, której już nie miała. Jednak nie wszystko było takie łatwe jak zdawać się mogło. Eve ma dużo problemów nawet i choćby ze względu na dziewczynę, która wydostała się z celi śmierci. Nie zdradzę Wam nic więcej, lecz przyznać muszę, że pisarka poszalała z tymi naszymi bohaterami. W pewnej chwili niemalże się popłakałam, ponieważ nie mogłam znieść straty jednego z postaci, ale... pogodziłam się z tym. Sięgając po Dzień 7 nie spodziewajcie się szczęścia, czy happy endu. To jeszcze nie koniec.Jednak spodziewać się możecie mądrze wykreowanych postaci, którzy zostaną w waszych głowach z pewnością na długi czas. Akcja pędzi na łeb na szyję i nie daje nam odpocząć. Wraz z bohaterami biegniemy ile sił w nogach by zdążyć na czas, by uciec. Tempo jest naprawdę szybkie, więc przygotujcie się na wyścig z czasem o śmierć albo życie. Stale oryginalna fabuła mnie zachwyciła. Sam pomysł jest naprawdę świetny, a kontynuacja... powtarza się element rzeczy z pierwszego tomu, lecz to przecież logiczne, ponieważ drugi bohater trafia w to samo miejsce. Jestem przekonana, że autorka trzyma w rękawie największego asa, którym nas powali na ziemię, w trzecim tomie. Tutaj było tyle niespodziewanych zwrotów akcji, tyle wydarzeń, których byśmy się nie spodziewali, że spodziewać się można dosłownie wszystkiego. Emocje są odczuwalne i to bard

  • Sebastian Adamczyk

    Recenzja z bloga: Zatraceni w kartkach Dziś przychodzę do was z drugim tomem trylogii. Jeśli nie czytaliście pierwszego tomu, to przygotujcie się, że niektóre rzeczy mogą być spojlerami, choć postaram się ich unikać. Niestety zakończenie „Celi 7” muszę wam wyjawić, aby móc opowiedzieć o „Dniu 7”. Mamy to, Martha uwolniona z cel śmierci, jednak jej miejsce zajął Isaac. Władze jeszcze bardziej są wzburzone, bo na jaw wyszły niektóre brudne sprawy wysoko postawionych osób. Główna bohaterka- Martha jest obserwowana na każdym kroku przez wysłanników premiera i innych wysoko postawionych osób. Stale grozi jej śmierć, lecz musi pomóc Isaacowi. W drugiej części narratorką stale jest Martha, lecz i własny głos ma również Isaac. To właśnie on omawia nam świat jako więzień i osoba tęskniąca za Marthą. To jest właśnie fajne, że autorka nie wysuwa tego uczucia pomiędzy bohaterami na pierwszy plan, tylko zostawia go w tle. Na pierwszy plan wyrzuca jednak tą dystopijną skorumpowaną Anglię. Każdy epizod jest opisywany z punktu widzenia różnorakich osób. Daje nam to obraz tego, w jaki sposób zdarzenie wpłynęło na życie Marthy, Isaaca, pani B. czy innych bohaterów. Książka ebook jest bardzo żywa. Wszystkie myśli bohaterów, ich uczucia, reakcje powodują, że i oni jak i my- czytelnicy obserwujemy wszystko z zapartym tchem. Wyczuwa się taki przycisk przyspieszenia. Bardzo się cieszę, że autorka trzyma nas w takim stanie aż do samego końca. Pierwsza element vs druga element Autorka nie opuściła własnego dobrego stylu pisania i „Dzień 7” jest doskonałą kontynuacją. Nie brakuje napięcia w drugiej części, tak samo jak nie brakuje tej bomby, która wybuchnie niewiadomo kiedy. Lecz moja złość stale była taka sama jak wcześniej. Jejku, myślałem, że zwariuję. Ten chory system władzy frustrował mnie tak bardzo, że nawet znajomym musiałem się wygadywać a oni z zakłopotaniem odpowiadali tylko „aha?” XD Martha jest bardzo zdesperowana w tej części. Jest skłonna zrobić wszystko, aby uwolnić Isaaca. Jednak czy dokona czegoś, czego może potem żałować? Podsumowując, „Dzień 7” jest książką, która budzi różnorakie emocje zależnie od momentu. Kiedy język o ustroju, krew się buzuje a kiedy czytamy o więźniach i Marthie, czujemy żal, smutek i chęć niesienia pomocy dziewczynie. Drugi tom to idealna kontynuacja, która odkrywa następny skrawek historii bohaterów. Nie mogę doczekać się trzeciego tomu, w którym wszystko się wyjaśni. Niestety do premiery jeszcze długo. To okropne tak torturować czytelników.

  • Książkowe Zacisze

    "Dzień 7" to opowieść uknuta z sieci niewiarygodnych intryg, osadzona w smutnej rzeczywistości, gdzie rządzą akceptowane przez władzę egzekucje. Autorka od pierwszych stron hipnotyzuje swoim stylem, przygniata masą zdarzeń, a później tłucze po głowie zwrotami akcji z taką siłą, że nie masz nawet czasu pomyśleć, ponieważ na zakręcie czekają już kolejne "niespodzianki". "Dzień 7" to opowieść przerażająco wciągająca, przesycona akcją i dająca do myślenia. Idealna kontynuacja serii, obniżająca rysy i pęknięcia niby idealnego świata. Warto było wejść do "Celi 7" i poznać jej bohaterów, by znów móc towarzyszyć im w kolejnej części. Teraz pozostaje mi tylko czekać z niecierpliwością na "Finał 7"!

  • Czytaninka

    Oczekiwałam na ten moment, kiedy znowu będę mogła wrócić do losów Marthy i Isaaca z niecierpliwością. Pierwszy tom pochłonął mnie bez reszty, czy z drugim było podobnie? Dzięki swojemu przyjacielowi Martha opuszcza celę 7, lecz nie oznacza to brak dalszych kłopotów. Ludzie twierdzą, że powinna ponieść karę za własne czyny mimo wszystko. A władze monitorują ją na każdym kroku, o czym kobieta nie ma zielonego pojęcia. Teraz pragnie za wszelką cenę uwolnić Issaca, nie bardzo jednak wie jak to zrobić. Musi się ukrywać, przemieszczać tak, by nikt jej nie zauważył, gdyż jest poszukiwana. Moja sympatia do tej kobiety nie utraciła na wartości. To dziewczyna, która stale ma w sobie niezliczone pokłady nadziei, że jeszcze można przemienić ten świat. Za wszelką cenę pragnie uwolnić ukochanego, nie bacząc na to, że sama może narazić się ponownie. Pomaga jej w tym kilka osób, lecz cała reszta jest przeciw. Issac biedny przemieszcza się z celi do celi. Zdaje się, że nie widzi szansy ratunku dla siebie. Powoli się godzi z tym, co nieuniknione. Jedyne czego się boi to rozpaczy fizycznego mającego doprowadzić go do śmierci. Z całą pewnością pamiętacie jak wspominałam Wam, że tutaj to ludzie wymierzają karę osobom osadzonym w więzieniu. Nie ma tutaj miejsca na dochodzenia, śledztwa, szukanie świadków. Tutaj ludzie kochają sensację i są zdolni do wszystkiego, byle tylko ukarać osobę, która została skazana, nawet jeśli jest niewinna. Władza stale ma potężną moc, korupcja nie zna granic, a niewygodni świadkowie powoli zostają usuwani. Inni natomiast są zmuszani, by postępowali tak jak im dyktuje władza, a nie jak podpowiada serce. Lecz czy długo można wytrzymać taką presję? Czy można stale walczyć z swóim sumieniem i robić coś wbrew sobie samemu? "Czasem życie przypomina domek z kart, prawda? Starczy przypadkiem trącić jedną, a całość się wali. Teraz wszystko, co pozostało, balansuje chwiejnie na mojej głowie." Cóż, muszę przyznać, iż autorka utrzymała własny styl i opowieść nie utraciła na znaczeniu. Nie brak tutaj napięcia i tykającej bomby, która może wybuchnąć w każdym momencie. Akcja toczy się błyskawicznie, a my jesteśmy świadkami tego, jak pieniądz bierze górę ponad emocjami. To przykre, że życie ludzkie traci na wartości, kiedy w grę wchodzą potężne kwoty. Jeszcze gorsze okazuje się jednak to, że władza, która rzekomo powinna zadbać o bezpieczeństwo i porządek, tak naprawdę doprowadza do wielu zamieszek. Autorka zdecydowanie wie jak budować napięcie, wywoływać w czytelniku emocje i co najistotniejsze zaskakiwać. Tutaj nie ma nic przewidywalnego, wszystko ma w sobie jakąś cząstkę tajemnicy, którą my sami chcemy odkryć. Wspólnie z Marthą i paroma bohaterami po jej stronie pragnęłam zrobić wszystko, by przemienić ten zakichany system jaki wprowadzili. Byłam wściekła, kiedy ludzie płonęli rządzą zemsty i mordu, zamiast przeanalizować, co tak faktycznie się stało i kto tak naprawdę jest winny. Cała ta panująca władza w książce pdf to jakiś czysty absurd, który doprowadzał mnie na skraj szaleństwa. Mimo wszystko, pocieszające stało się dla mnie to, iż znalazło się kilka osób, które potrafiły zobaczyć prawdę, a nie te wszystkie przekręty. To w nich była nadzieja. Martha za wszelką cenę chciała uwolnić Isaaca. Byłaby w stanie dopuścić się nawet najgorszego, do czego zachęcała ją Patty. Podłożenie bomby i uwolnienie przyjaciela, a cóż to takiego można by pomyśleć, prawda? Lecz Martha miała obawy. Czy w końcu zaryzykowała i jednak to zrobiła? Czy udało jej się uwolnić ukochanego? Muszę powiedzieć, że takiego zakończenia, które całkowicie mnie zaskoczyło się nie spodziewałam. Tyle emocji, napięcia i niespodziewanie koniec... i jak człowiek ma tu teraz wytrzymać na kontynuację, aby dowiedzieć się jak to się wszystko zakończy? To takie znęcanie się ponad czytelnikiem. "Dzień 7" to pełna kontrowersji, sprzeczności, napięcia, lecz i nadziei powieść, która prezentuje nam, że władza rządzi się własnymi prawami kompletnie nie bacząc na uczucia jakichkolwiek osób. W tym świecie to sensacja i możliwość decydowania całej ludności sprawia, że zwykli ludzie zaczynają mieć wątpliwości w sprawiedliwość na tym świecie. Zachęcam do przeczytania, warto!

  • Dominika Szałomska

    Cała recenzja pod linkiem: http://www.dominika-szalomska.pl/2018/02/185-recenzja-ksiazki-dzien-7-kerry.html Opis jest krótki, gdyż nie chcę Wam zdradzać za wiele akcji, a zapewniam – zaczyna się ona od pierwszych stron. Prolog, który udostępniłam na Instagramie (link) upewnił mnie, że ta książka ebook będzie genialna. Teoretycznie nie ma w nim dużo, lecz za to treść i emocje jakie są tam zawarte sprawiły, że serduszko mi mocniej zabiło. Dalsze czytanie poszło jak z płatka. – gdy tylko dorwałam się do tej książki w weekend, w pokoju można było usłyszeć tylko szelest przewracanych kartek. Gdy mama wchodziła do mnie zawsze siedziałam w tej samej pozycji, z oczami wbitymi w książkę i cóż... kontakt ze mną był mocno utrudniony. Autorka następny raz pokazała, że ma mądry pomysł na fabułę, doskonale wszystko rozplanowała, dzięki czemu akcja biegnie szybko, lecz w wyważony sposób. Czytelnik cały czas dowiaduje się czegoś nowego, przywiązuje się mocniej do bohaterów, przyziemne zajęcia schodzą na drugi plan i nic więcej się nie liczy. Książka ebook wciągnęła mnie do tego stopnia, że w paru momentach miałam łzy w oczach.