Średnia Ocena:
Dobra świnka, dobra. Niezwykłe życie Christophera Hogwooda
Kiedy Sy Montgomery przygarnęła cherlawego prosiaka, nie miała pojęcia, że ta istota – początkowo nie większa od kota – podaruje jej to, czego poszukiwała przez całe życie: kotwicę (ostatecznie ważącą 350 kilogramów), rodzinę, dom i więzi społeczne. Sąsiedzi zaczną przyprowadzać Chrisa z jego ucieczek, córki sąsiadki będą urządzać mu ciepłe kąpiele, a powiększające się grono kolegów zacznie zwozić pyszne resztki ze własnych stołów. Jego inteligencja i popularność rosła wraz z jego wagą – trafił w końcu do radia i telewizji. Ale wpływ Christophera Hogwooda sięgał o dużo dalej. Sy Montgomery opisuje, czego ona i inni nauczyli się od tej hojnej duszy, która po prostu odnalazła się w ciele świni –samoakceptacji, wartości więzi międzyludzkich czy przyjemności płynących z tego, co nas otacza. "Dobra świnka, dobra" udowadnia, że z miłością niemalże wszystko jest możliwe.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Dobra świnka, dobra. Niezwykłe życie Christophera Hogwooda |
Autor: | Montgomery Sy |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Marginesy |
Rok wydania: | 2015 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Dobra świnka, dobra. Niezwykłe życie Christophera Hogwooda PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
„Dobra świnka, dobra!” to historia opisująca, jak jedno zwierzę może wpłynąć na życie człowieka i przemienić je – naturalnie w tym lepszym, pozytywnym kierunku! Między opowieścią o Chrisie, poznajemy lepiej samą autorkę książek. Sy Montgomery opowiada nam o własnych troskach i dolach, problemach rodzinnych, braku akceptacji i trudzie codzienności. O tym, jak zwierzątka dały jej to, czego nie potrafiła dostać od ludzi. To historia doskonała na dwa letnie wieczory – bardzo ciepła, pozytywna, prosta w odbiorze i przywracająca wiarę w świat.
Czy przeczytaliście kiedykolwiek biografię świni? Życiorys, w którym zamiast ukończonej szkoły, zamieszczona jest historia świńskiego SPA i wierny opis ukochanych zlewek? Opowiadanie o najlepszych i najgorszych chwilach, o ucieczkach z zagrody i zdjęciach do kartek świątecznych? Jeżeli nie, to z pewnością bylibyście zaskoczeni rozmiarem szczęścia, jakie może przynieść jedna, niepozorna świnka o włochatych uszach.Chistopher Hogwood przybył do domu Sy Montgomery na kolanach. W pudełku po butach. Tym samym stał się typem spod szczęśliwej gwiazdy, wybrańcem, któremu jako jedynemu z rodzeństwa udało się uciec przed śmiercią. Zdarzyło się to w kwietniowy, deszczowy dzień, kiedy drogi są rozmokłe od topniejącego śniegu, a powietrze przesiąka szarością do tego stopnia, że ledwie można dostrzec czubek swojego nosa. Właśnie wówczas dwumiesięczny Chistopher Hogwood – wtedy słaby cherlak, który nie miał prawa przeżyć bliskich nocy – rozpoczął nowe życie.„„Niebo”, pisał Thoreau, „mamy i pod stopami”. Niebo, eden, raj, Encante – nazwijcie to, jak chcecie – znajduje się nie dalej niż podwórko czy stodoła i jest rozległe jak Amazonia. I o ile w Amazonii można potrzebować delfina za przewodnika, o tyle w Hancock wszystkim, czego potrzeba, aby znaleźć eden, jest niezła świnka”.Życie Sy i jej męża stało się zdecydowanie „świniocentryczne”. Miłość do małego prosiaczka obfitowała w liczne wizyty w chlewiku i coraz wymyślniejsze smakołyki. Wkrótce do zagrody zaczęło napływać jedzenie z całego miasteczka: niepotrzebne już ciasto naleśnikowe od sąsiadów, obierki od weterynarza, czerstwe chleby i muffinki z restaruacji. Niezliczona ilość niechcianych przez nikogo łakoci odnalazła miejsce w brzuszku maleńkiej świni, która dzięki wdzięczności obcych ludzi rosła jak na drożdżach. Szef policji trzymał w samochodzie skrzynkę jabłek, na wypadek, gdyby interesującego świata Chrisa trzeba było sprowadzić z powrotem do domu. Chris bowiem był towarzyskimi globtroterem, który bardzo lubił zapuszczać się o dużo dalej niż pozwalały na to granice ogródka. Dopiero z czasem Sy zdała sobie sprawę, jak dużo zmienia się w jej życiu dzięki obecności jednej, niepozornej świnki. Były to zmiany na lepsze. Wycieczki Chrisa sprawiły, że poznawała wielu świetnych ludzi, a było to dla niej nie lada wyzwaniem, bo z natury stroniła od towarzystwa. Dzięki spacerom na zielone plateau, gdzie Chris lubił wygrzewać się na słońcu, zaprzyjaźniła się z sąsiadką, której dzieci okazały się wyjątkowo pomocnymi i wesołymi kompanami. Wpływy Chrisa nie ograniczały się do Hancock – miasteczka, w którym mieszkał – ale sięgały o dużo dalej. Dla młodszych był jak ulubiona postać z bajki, jak Kubuś Puchatek lub Prosiaczek. Dzięki wyjątkowo radosnemu usposobieniu stal się nawet gwiazdą telewizji i radia. Jednak Chris był przede wszystkim remedium: na ból, na tęsknotę, na śmierć. Drzwi do zagrody były jak drzwi do domu przyjaciela, miejsce, do którego można zapukać o każdej porze dnia i nocy: aby się wypłakać, aby razem pobyć albo aby pośmiać się przy najmilszym dla ucha chrumkaniu radosnej, wdzięcznej świnki.„Zbliżała się wiosna, a ja czułam wdzięczność. Wkrótce miały zakwitnąć tulipany, później bzy, a później truskawki. Czułam się kochana i wiedziałam, że mam szczęście; na łagodnym brzegu wiosny czekałam gotowa na uzdrawiające lato”.„Ile lat żyje świnia?” – zastanawiała się Montgomery, głaszcząc ciepły żołądek Christophera Hogwooda. Przemysłowe hodowle nie dają zwierzętom szans na godne życie, a maciory nierzadko są zabijane, kiedy nie są już w stanie narodzić więcej małych. Zapytanie to przez długi czas pozostawało bez odpowiedzi, rodząc jedynie przypuszczenia. Tymczasem Christopher Hogwood zaskoczył wszystkich, dożywając czternastu lat. W tym okresie autorka – przyrodniczka i podróżniczka, którą ugryzł nietoperz wampir i nieomal pożarł tygrys – odbyła dużo świetnych podróży do odległych puszczy i oddalonych o kontynenty wiosek. Zawsze jednak tęskniła: do domu, do męża Howarda, do rozgdakanego stadka kur, do przygarniętej suczki Tess. I do Chrisa Hogwooda. Najbardziej wyjątkowej świnki na świecie.
O tym, dlaczego lepiej hodować świnię, niż ją zjadać. Lub o tym, jak wielka miłość do zwierząt przemieniła całe lokalne środowisko i dała ludziom poczucie, że sa potrzebni. Niezwykle zwariowana historia, pisana z olbrzymią szczerością i humorem. Chyba omawia życie jednej z najdłuzej żyjacych świń we współczesnym świecie. :)Jak dla mnie to też książka-przewodnik dla wszystkich, którzy lubią jeść wieprzowinę i wierzą, że może smakować mięsem i być od "szczęśliwej" świni, a nie tylko takiej, która nigdy nie widziała powietrza i jadła sztuczne żarcie z antybiotykami na porost masy.
Książka ebook niesamowita,ciepła,pełna miłości,oddania i przywiązania do zwierząt.Polecam z całego serca:)