Strona 1
Strona 2
Paweł Beręsewicz
Czy wojna jest dla dziewczyn? Rozdział I
Konsultacja merytoryczna: Anna Sobowiec
Muzeum Powstania Warszawskiego
© by Paweł Beręsewicz Pod koniec drugiego tygodnia naszych sierp-
© by Wydawnictwo Literatura niowych wakacji nad morzem Antek bardzo się
zmienił. Nadal codziennie rano przychodził na
plażę w towarzystwie swojej groźnie wyglądają-
Okładka i ilustracje: Olga Reszelska cej niani, ale to nie był już ten sam Antek. Spo-
Korekta: Lidia Kowalczyk, Joanna Pijewska ważniał bardzo, nachmurzył się, wyprostował.
Zaczął gdzieś znikać na długie godziny i pra-
Wydanie VI wie w ogóle przestał wchodzić do wody. Które-
ISBN 978-83-7672-436-2
goś dnia podpatrzyłam nawet, jak skryty za pla-
żowym koszem robi siedem i pół pompki, a po-
Pierwsze wydanie zostało zrealizowane tem ogląda swoje ramię i sprawdza, jak bardzo
w koedycji
urosły mu mięśnie.
z Muzeum Powstania Warszawskiego
– Mogę z tobą poćwiczyć? – zapytałam wtedy
znienacka, a on podskoczył jak oparzony.
Wydawnictwo Literatura, Łódź 2017 – Zjeżdżaj stąd, Elka! To nie są babskie spra-
91-334 Łódź, ul. Srebrna 41
[email protected] wy! – burknął. – A poza tym to jeszcze smarka-
tel. (42) 630-23-81 ta jesteś!
www.wyd-literatura.com.pl
O tej smarkatości to chyba tylko na złość po-
wiedział, bo sam przecież ledwie pół roku ode
mnie był starszy. On październikowy, a ja kwiet-
3
Strona 3
niowa – gdybym się trochę pospieszyła i parę
miesięcy wcześniej przyszła na świat, też bym
się teraz tak jak on do czwartej klasy wybierała.
CHRRR…
Chrrr…
Dziewczynką wprawdzie i tak bym była – z tym
już nic nie dało się zrobić – ale jeszcze całkiem
niedawno wcale mu to tak bardzo nie przeszka-
dzało. Ganialiśmy razem po wydmach, budowa-
liśmy zamek z piasku i Antek przyznał nawet, że
północno-wschodnia baszta, czyli ta moja, jest
prawie równie dobra jak jego południowo-za-
chodnia. Nie mogłam pojąć, skąd wzięła się ta
jego nagła niechęć do kobiet.
– Nie to nie! – prychnęłam urażona. – Sam
się baw!
Popatrzył na mnie z goryczą zmieszaną z do-
brotliwym pobłażaniem i westchnął:
– Oj, dziecko, dziecko! Żebym to ja miał czas
na zabawę!
Ze wszystkich chłopaków na świecie on w tej mu, co o tym wszystkim myślę. Cha, cha! – za-
chwili był najwstrętniejszy. Nie mogłam wytrzy- mierzałam się zaśmiać. – I to niby mają być te
mać i pokazałam mu język. dorosłe sprawy?
Następnego dnia nie spuszczałam Antka Antek z początku leżał na piasku i myślał.
z oka. Postanowiłam dowiedzieć się, gdzie się W cienistym wnętrzu wiklinowego kosza sie-
tak ukradkiem wymyka, kiedy wszyscy sma- działa niania, której przykazano mieć na niego
żą się na plaży. Koniecznie chciałam odkryć tę baczenie. Ponieważ Antek nie robił komplet-
jego chłopacką tajemnicę, a potem powiedzieć nie nic, przed czym należało go pilnować, od-
4 5
Strona 4
CHRRR…
Chrrr…
dech opiekunki stawał się coraz głośniejszy, wol- Podpełzłam jeszcze bliżej. Przed Antkiem na
niejszy, bardziej miarowy, aż w końcu przeszedł ziemi leżało dziesięć kulek ulepionych z wilgot-
w wyraźne pochrapywanie. Antek wyczekał jesz- nego piasku. Chłopiec przelewał właśnie wodę
cze chwilę, żeby się upewnić, czy nianię sen zmo- z wiaderka do niewielkiego dołka, żeby przygo-
rzył na dobre, po czym powoli podniósł się z pia- tować materiał na kolejne kule.
sku. Rozejrzał się po plaży, czy nikt go nie obser- – Dwa pączki poproszę! – zawołałam wesoło,
wuje. Udałam, że całą moją uwagę zaprząta ko- a on znowu nerwowo podskoczył.
lekcja muszelek i kolorowych kamyków, ale ką- – Już cię tu nie ma, szpiegu jeden! – warknął,
tem oka obserwowałam każdy jego ruch. Schy- ale ja postanowiłam się nie zrażać.
lił się, niedbale wziął z piasku plażowe wiader- – Mogę z tobą polepić pączki? – zapytałam
ko, napełnił je wodą i ostrożnie stawiając stopy, grzecznie.
ruszył w kierunku pasa nadmorskich wydm. Nie Popatrzył na mnie ze zgrozą.
musiałam nawet go śledzić. Woda z jego wiader-
ka kapała na piasek i zanim słońce zdążyło ją wy-
suszyć, znaczyła na plaży wyraźny ślad. Poczeka-
łam, aż jasna głowa Antka zniknie za wydmami,
i szybko pobiegłam za nim. Przed szczytem wy-
dmy ukucnęłam za karłowatą sosenką i ostroż-
Dziewczyno!
nie wystawiłam głowę zza piaszczystego grzbie-
tu. Znajdowała się tam płytka dolinka pomiędzy
sąsiednimi wydmami. Antek klęczał na piasku
zajęty jakąś pilną pracą i mruczał coś do siebie.
Pełznąc na czworakach, podsunęłam się bliżej
Wojna idzie!
i wtedy usłyszałam wyraźnie:
– Melduję posłusznie, że dziesięć, panie ge-
nerale!
6 7
Strona 5
– Pączki?! – krzyknął. – Dziewczyno! Wojna
idzie, a ty mi tu o pączkach? To są pociski, a nie
pączki!
Kiedy zapytałam, po co mu pociski, zapadł
się w sobie, jakby porażony moją niewiedzą. Po-
tem kazał mi przysiąc na miłość ojczyzny, że to,
co usłyszę, nie wyjdzie poza piaszczystą nieckę,
w której byliśmy ukryci, i zaczął przyciszonym – No, to bym ci chociaż pociski podawała –
głosem: prosiłam.
– Znad morza, nisko nad ziemią leci niemiec- Nie chciał o tym słyszeć.
ki samolot, rozumiesz?
Wojna
Oczywiście, że rozumiałam. W ostatnich dniach
prawie w każdej rozmowie dorosłych latały nie-
mieckie samoloty, a wstrętny i śmieszny Hitler
wymachiwał zaciśniętą pięścią.
– Myśli, że jest bezpieczny – tłumaczył dalej nie je s t d la d z ie wc z y n !
Antek. – Ale ja już na niego czekam, rozumiesz?
Kiedy jest bardzo blisko, zrywam się z ziemi – burknął, a ja pomyślałam, że to okropnie nie-
i rzucam w niego pociskiem. Kulka rozbija mu sprawiedliwe.
się na pancerzu, piasek wpada do silnika, silnik
zaczyna się krztusić, samolot traci wysokość, pi-
kuje prosto w ziemię i BUM! Rozumiesz?
Rozumiałam i bardzo mi się podobał ten plan.
– A mogę porzucać z tobą? – spytałam, a on
popukał się w czoło.
8 9
Recenzje
Książkę kupiłam dla córki. Bardzo ciekawie przedstawione trudne czasy wojenne.
Proszę Państwa, książka ebook Boręsewicza pt. Czy wojna jest dla kobiet jest demagogiczna i szkodliwa dla rozwoju dzieci. Jej przesłanie to gdyby nie Niemcy to dzieci byłyby szczęśliwe i wesoło bawiły się na plaży. Gdy to zobaczyłam w lekturze mojego wnuka z II klasy to chcialam i panią nauczycielkę i Boręsewicza pobić. Upraszczanie wojny, pokazywanie jej tylko jak „zły Niemiec morduje polskie dzieci” jest szkodliwe dla rozwoju czlowieka. Trzeba pokazać zło wojny w ogóle, każdej wojny. Dzieci ukrainskie uczą się zapewne jak Polacy napadali na Ukrainę, ISIS uczy własne dzieci, jak niewierny ich krzywdzi. Dzieciakom trzeba tlumaczyć, że konflikty nie powinno się rozwiązyć krwią, lecz rozmową. A tak ksiązka staje się polityczna. Zły na wieki Niemiec, Tusk to zakamuflowany Niemiec, agresor, więc wnioski jasne. Głupim trzeba być by pisać tak prostackie i szkodliwe książki. A widać jak na dloni, że pokoju w sercu ma więcej dzisiaj Merkel niż niejaki JK.
bardzo nieźle napisana książka, odpowiada w przystępny sposób o ciężkim dla dzieci temacie
Swietna ksiazka dla dzieci. Moje corki zaczynaja przygode z czytaniem.
Polecam- niezły sposób na uświadomienie dzidziusiowi jakim dramatem jest/była wojna.
Mnie ta pozycja bardzo się podoba, choć nie jest ona typową beztroską lekturą dla maluchów. A może właśnie dlatego? Tak czy inaczej jestem pewna, że spodoba się ona dzieciaczkom. Dzięki niej możemy bezstresowo przekazać naszym pociechom info o tym co działo się w okresie wojny. Jaka atmosfera panowała, co przeżywali ich rówieśnicy. Książka ebook jest szczera i prawdziwa. Oparta na prawdziwych wydarzeniach. A jednocześnie twórca potrafił ukazać rzeczywisty obraz tych niełatwych czasów w sposób prosto zrozumiały dla dzidziusia i jednocześnie nie wywołujący niepotrzebnego lęku. Książka ebook uczy choć daleko jej do wymyślnych stwierdzeń czy genialnych określeń. Moje dzidziuś słuchało jej w spokoju i jestem pewna, że treść opowiadania głęboko utkwiła w jej małej główce. To bardzo genialna i wartościowa lektura dla naszych brzdąców. Uczy wrażliwości, zrozumienia i prawdy o naszej historii. Wyjątkowo prosty mowa i wyraziste przesłanie to ogromna zaleta tej książki. Jestem pewna, że dzieciaczki to docenią. Jak dla mnie rewelacja i gorąco polecam!!!
Książka ebook kupiona dla mojego 9 letniego syna - był bardzo poruszony po przeczytaniu tej książki myśle że dziś takich uczuć nam potrzeba