Średnia Ocena:
Coś mojego
Jeśli nie widzisz świata, to nie znaczy, że świat przestał istnieć. I że nie jest dla ciebie... Siedemnastoletnia Maggie utraciła wzrok po zapaleniu opon mózgowych. Wraz ze wzrokiem straciła również dotychczasowe życie: liceum, przyjaciółki, drużynę sportową. Gdyby była niewidoma od urodzenia, może łatwiej byłoby jej pogodzić się z losem. Teraz buntuje się, nie chce litości. Staje się agresywna i niepokorna. W życiu Maggie przypadkiem pojawia się kaleki dziesięciolatek Ben. Okazuje się, że kobieta go widzi... Odzyskuje wzrok? A może to halucynacje? Potem zrozumie... Opiekunem Bena jest starszy brat. Męski Mason to wokalista ulubionego zespołu Maggie. Ben ma Coś, co jest Jego, Coś, co robi z radością, Coś, co pozwala mu zwyczajnie żyć i nie zatopić się w smutku. Maggie musi znaleźć własne Coś. Czy jej się uda? Co to będzie? Kto pomoże jej w poszukiwaniach? Droga do Tej Rzeczy okaże się niełatwa... "Coś mojego uświadamia nam, że czasem, aby zobaczyć to, co naprawdę ważne, musimy otworzyć się na zupełnie świeży sposób patrzenia." Goodreads
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Coś mojego |
Autor: | Curtis Marci |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Amber |
Rok wydania: | 2015 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Coś mojego PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
Kilka miesięcy temu u zaledwie siedemnastoletniej Maggie powikłania po zapaleniu opon mózgowych doprowadziły do nieodwracalnej utraty wzroku. Osobisty świat Maggie dosłownie pogrążył się w ciemnościach, rujnując jej idealnie się zapowiadającą sportową przyszłość i rzucając dodatkowo głęboki cień na jej relacje z rodzicami i przyjaciółmi. Krnąbrna nastolatka wie, że jednak jakoś musi żyć dalej, wiedząc że odnalezienie tego "czegoś", co da jej siłę i wiarę w lepsze jutro, na pewno nie będzie łatwe. A być może nawet niemożliwe. Świat Maggie dosłownie nabiera kolorów, gdy spotyka cierpiącego na rozszczep kręgosłupa Bena, który własne "coś" odnalazł w pływaniu. Wbrew wszelkim medycznym teoriom Maggie widzi(!) Bena, a ten, mimo własnego kalectwa i własnych zaledwie dziesięciu lat, przy każdym spotkaniu zaraża ją wyjątkowym życiowym optymizmem. Znajomość przeradza się w przyjaźń, a o perypetiach obojga bohaterów - mimo że nie są to sytuacje jakieś szczególne - czyta się naprawdę przyjemnie i przyjemnie. Widać, że autorka wie o czym pisze, wie jak pisać i że sprawia jej to przyjemność. Lekki, naturalny styl i poruszane w powieści życiowe tematy sprawiają, że jest to fajna literacka obyczajówka, niemal dla każdego. Znaczna w tym zasługa pozytywnie zakręconej postaci Bena - przy tak optymistycznie nastawionym kumplu nie tylko na ustach Maggie pojawia się uśmiech, lecz i na ustach czytelnika. Niestety... No właśnie - w którymś momencie nadciąga to "niestety". W książce pdf pojawia się Mason, brat Bena. Gdy Mason stoi z boku (dosłownie i w przenośni), wszystko jest ok, lecz gdy jego osoba coraz częściej gości w życiu Maggie, spychając Bena na drugi plan, "Coś mojego" niespodziewanie staje się czymś mocno przeciętnym, cała pozytywna energia tej powieści niespodziewanie rozpuszcza się jak lód w gorącej wodzie. Jest to oczywiście moja subiektywna ocena; być może inni czytelnicy, ci lubiący romantyczną melancholię, widzą to inaczej. W każdym razie do mnie taki zwrot akcji w ogóle nie przemawia. Konkluzja tej książki jest taka, że każdy ma to "coś" swojego, co daje mu siłę, nadzieję i wiarę; musi to tylko odkryć, może z pomocą rodziny, może przyjaciół. W zakończeniu Maggie to "coś" niby również znajduje, lecz autorka pisze o tym jakoś nienaturalnie, bez przekonania, rzekłbym, że nawet trochę na siłę. Szkoda. Ponieważ trzy czwarte tej książki zasługuje na mocną czwórkę z plusem, a za resztę dałbym pani Marci Lyn Curtis dwóję (ewentualnie z plusem). Mimo wszystko zachęcam do przeczytania - a choćby tylko po to, by poznać Bena Wiecznego Optymistę i razem z nim spróbować pokolorować sobie naszą szarą codzienną rzeczywistość.
Książka ebook ta różni się od innych. Główna bohaterka jest niewidoma, ma świetne poczucie humoru. Zaczyna widzieć Bena, który też zdobył moje serce. Niesamowity dzieciak. Książka ebook z fajnym poczuciem humoru, wzruszająca. Po prostu zachwyca! Zalecam z całego serca!
Autorka przedstawiła Maggie w bardzo interesujący sposób. Zamiast powołać do życia użalającą się ponad sobą, słabą dziewczynkę, postawiła przed czytelnikiem pełnokrwistą osobowość, która nie boi się wyzwań i staje naprzeciwko kłopotów z podniesiona głową. A jest przy tym odrobinę sarkastyczna i chociaż stara się tego nie pokazywać, boi się tego, co niesie przyszłość. Na całe szczęście jest Ben, który uważa, że każdy powinien mieć "coś swojego". Dlatego kobieta usiłuje odnaleźć właśnie to coś, co pozwoli jej zyskać szczęście. Jesteście gotowi na finał tej powieści? Jestem pewna, że zakończenie na pewno Was zaskoczy.Musicie przygotować się na to, że fabuła nie mknie na złamanie karku przed siebie. Właściwie to bardzo subtelna i wrażliwa historia, która leniwie porusza się na przód, a niesie przy tym duże pokłady emocji - w okresie lektury nie zabraknie wzruszeń i uśmiechu przez łzy. A wszystko to zawarte w pięknej i bardzo mądrej fabule, która zaskakuje poruszającym tematem i siłą przesłania. Jestem pod olbrzymim wrażeniem tej książki i nigdy w życiu nie pomyślałabym, że tak niepozorna lektura, może mnie tak mocno oczarować.
Autorką niniejszej powieści jest mieszająca obecnie w Maryland Marci Lyn Curtis, książka ebook ta jest jej debiutem literackim.Główną bohaterką powieści jest nastoletnia Maggie Anders, która przed paroma miesiącami na skutek zapalenia opon mózgowych utraciła wzrok. W związku z tym jej dosyć poukładany jak do tej pory świat niespodziewanie legnie w gruzach. Na sytuację, w jakiej zupełnie nagle się odnalazła nasza bohaterka reaguje wewnętrznym buntem, który przejawia się usilnym odtrącaniem rodziny i znajomych, którzy w końcu można by rzec dają za wygraną i ostatecznie skupiają się na swoich sprawach.Pewnego dnia na skutek upadku Maggie niespodziewanie widzi przed sobą chłopca poruszającego się o kulach - w ten sposób rozpoczyna się jej znajomość z Benem Miltonem, 10-latkiem cierpiącym na rozszczep kręgosłupa, którego pasją jest pływanie. Chłopczyk określa ten sport jako własne „coś”, gdyż wyznaje zasadę, iż każdy z nas posiada własnego „cosia” ; trzeba tylko odkryć co to takiego, a wówczas wszystko, co nas w życiu spotyka stanie się nieco łatwiejsze do zniesienia.Relacja ta jest dla nastolatki o tyle zaskakująca, iż jak się okazuje, gdy przebywa ona w towarzystwie nowo poznanego przyjaciela częściowo odzyskuje zdolność widzenia.Maggie początkowo jest równie szczęśliwa jak zdezorientowana w wyniku takowego obrotu spraw. Jednakże zachowuje dla siebie fakt o zajściu tej zaskakującej zmiany. W toku lektury dowiadujemy się również, że starszym bratem Bena jest Mason – wokalista uwielbianej przez Maggie kapeli. Chłopak początkowo sprawia wrażenie bardzo zadufanego w sobie a także pełnego dystansu do ludzi i świata.Śledząc różnorodne perypetie trojga bohaterów coraz bliżej poznajemy ich charaktery, zaznajamiamy się z przeżywanymi przez nich emocjami i odkrywamy motywy kierujące ich zachowaniem w różnorakich sytuacjach, które stają się ich udziałem.Autorka ukazuje nam również, iż wzajemne relacje Maggie, Bena i Masona okazują się wiele bardziej skomplikowane niż nam się początkowo wydawało.Książka przeznaczona jest głównie dla młodzieży, lecz dorośli także znajdą w niej coś dla siebie, gdyż Marci Lyn Curtis porusza w niej dużo kluczowych dla każdego z nas niezależnie od wieku zagadnień takich jak np. radzenie sobie w sytuacjach kryzysowych (utrata wzroku czy choroba Bena niewątpliwie do takowych należą), czy to jak bardzo istotne, a przy tym nieprzeliczalne na żadne dobrą materialne są więzi międzyludzkie występujące w różnorakich konfiguracjach społecznych: w rodzinie, w szkole, w drużynie czy wśród ludzi połączonych wspólnymi doświadczeniami.Jest to opowieść zarówno o utracie jak też, choć brzmi to paradoksalnie o olbrzymim dobrodziejstwie, które ostatecznie z niej wypłynęło. Jeśli macie więc ochotę na historię, w której młodość, przyjaźń, miłość i rodzina grają pierwsze skrzypce, a bohaterowie nie poddają się pomimo ogromu egzystencjalnych trudów, jakie na różnorakie metody przynosi im codzienność ta książka ebook powinna spełnić Wasze oczekiwania.I pamiętajcie o tym, że absolutnie KAŻDY Z NAS ma coś własnego :).Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu Amber.* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2016/05/pod-wpywem-okolicznosci-nie-stajemy-sie.html
Szczerze mówiąc, chciałam kupić książkę, która pobudziłaby mój intelekt i zapewniła rozważania na minimum tydzień. Trafiłam natomiast na kolejne a'la romansidło.Ogólnie rzecz biorąc to 'Coś mojego' jest zbyt oczywiste. Czytelnik wie co stanie się na następnej stronie przed wprowadzeniem akcji... Lecz to nie zmienia faktu, że lektura bardzo mi się podobała i pochłonęłam ją w jeden wieczór. Pomiędzy innymi pewnie dlatego, że sam pomysł na fabułę jest oryginalny. Generalnie... zalecam wszystkim, którzy nie mają nic lepszego do roboty, ponieważ warto zajrzeć, jeśli chce się spędzić popołudnie z lekką książką.
Jestem pozytywnie zaskoczona tą książką. Akceptacja, odrzucenie, pierwsza miłość i inne z pozoru proste kłopoty nastolatków i dorosłych, którzy stale nie wyrośli. Jest to debiut Curtis Marci, lecz jakże trafny! Na koniec płakałam, lecz były to jednocześnie łzy wzruszenia a także smutku. Wcześniej nie przepadałam za wydawnictwem Amber, sama nie wiem, dlaczego. Kojarzyło mi się ze starymi ebookami z niezbyt ładnymi ebookami a teraz? Chcę więcej.
"Coś mojego" to książka ebook totalnie w moim stylu. Niespieszna, poważna i wzruszająca. Starczy pobieżne spojrzenie na okładkę i rzut oka na opis na jej odwrocie. Spodziewałam się więc po niej naprawdę wiele. To dość ryzykowne - w końcu dramatyczne opowieści najłatwiej zepsuć - zbyt dużo patosu zrujnuje nawet najlepszą historię. A jak było tym razem? Czy autorce udało się podnieść tak ciężki temat jak utrata wzroku?Maggie to siedemnastolatka, której przyszłość nie maluje się w jasnych barwach, a nawet jeśli... nie będzie jej dane tego zobaczyć. Kobieta od paru miesięcy jest niewidoma i kompletnie nie wyobraża sobie, jak może teraz wyglądać jej świat. Wszystko zmienia się, gdy spotyka Bena - rezolutnego dziesięciolatka, który oferuje aby została jego dziewczyną. Ach, jeszcze jedno... Maggie widzi Bena. Dosłownie - widzi. Po raz pierwszy od pół roku widzi, nawet, jeśli jest to tylko chłopczyk i wszystko wokół niego. I za wszelką cenę chce, aby wzrok pozostał z nią, a to oznacza spoglądanie tylko w jedną stronę."Coś mojego" to naprawdę niezwykła książka. Choć główna bohaterka zmaga się z olbrzymią tragedią, ta historia wcale nie opowiada o niepełnosprawności. To opowiadanie o tym, co w życiu naprawdę ważne. O poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi. Dokonywaniu właściwych wyborów, nawet jeśli ich konsekwencje będą najbardziej bolesne dla nas samych. A co najważnie - o tym, że zawsze warto walczyć o siebie.Nie bez znaczenia jest też tytuł - "Coś mojego" oznacza tę jedną wyjątkową rzeczy, która jest tylko nasza. Dla Bena, mimo niepełnosprawności, jest to sport - pływanie. Sprawia mu radość i daje siłę, żeby przeżyć następny dzień, nie ważne, jak bardzo będzie ciężko. Chłopczyk uważa, że Maggie również musi znaleźć "coś swojego", inaczej nigdy nie będzie naprawdę szczęśliwa i spędzi życie układając w głowie obrazy życia, jakie mogła wieść, gdyby nie zdarzyła się tragedia.Główna bohaterka, choć jest niepełnosprawna, nie została przedstawiona w przejaskrawiony sposób. Jest załamana, owszem, nie wie, jak ma dalej żyć, jednak nie robi z siebie ofiary i zdecydowanie gardzi litością. Jest butna, sarkastyczna, czasami podejmuje złe decyzje, a to czynią ją bardziej prawdziwą. Choć kobieta bardzo stara się, żeby świat widział ją jako silną młodą kobietą, kiedy czytelnik poznaje ją bliżej, zauważa, jak bardzo jest przerażona.Gdzieś w tym wszystkim kryje się tajemnica. Po prócz klasycznych pytań, jakie zadaje sobie czytelnik podczas lektury, jest jeszcze jedna, najistotniejsza kwestia - dlaczego Maggie widzi Bena. Możliwych rozwiązań jest całe mnóstwo, jednak zakończenie tej historii jest naprawdę niesamowite!"Coś mojego" to książka, która okazała się być dokładnie tak, jak się spodziewałam - jeśli kochacie nostalgiczne historie, które jednocześnie doprowadzą Was do łez i wywołają uśmiech, to będzie strzał w dziesiątkę.
„Jak ktoś jest niewidomy, widzi ludzi takimi, jakimi są naprawdę.” Tak uważa nastoletnia bohaterka tej wzruszającej powieści. Co jeszcze może dostrzec osoba, która utraciła wzrok? I najistotniejsze zapytanie - dlaczego?Siedemnastoletnia Maggie nie ma lekko. Wraz ze wzrokiem utraciła wszystko, dlaczego warto było żyć – przyjaciół, sport, z którym wiązała własne marzenia i wiele, dużo innych radości. Jej świat jest już tylko pustką, nie widzi szarości, nie widzi czerni nawet, nie widzi nic. Aż do dnia, w którym tak po prostu dostrzega chłopca. Benjamin ma dziesięć lat i również daleki jest od bycia zdrowym dzieckiem. Jest także jedyną rzeczą, jaką Maggie widzi od pół roku. I kimś, kto wraz ze starszym bratem, do którego Maggie zaczyna coś czuć, zaczyna uczyć ją żyć na nowo i na nowo odnaleźć Coś tylko jej. Coś co da radość i będzie miało prawdziwe znaczenie w jej życiu. Lecz zostaje jedno pytanie, na które niewidoma kobieta chciałaby poznać odpowiedź: dlaczego zobaczyła właśnie jego?Pomysł na opowieść Marci Lyn Curtis miała prosty, lecz znakomity. Tak to bywa z pomysłami. I z autorami, których nawiedzi jakaś myśl i nie daje spokoju, póki nie zostanie przelana na papier i nabierze właściwych kształtów i wagi. Nierzadko wynik końcowy jest daleki od oczekiwań czytelniczych. Na pytanie, które intryguje osobę zagłębiającą się w lekturę, ciężko jest znaleźć satysfakcjonującą odpowiedź, a im bardziej wyjątkowe jest to pytanie, tym większe są oczekiwania. A jednak Curtis się to w dużym stopniu udało, a jej „Coś mojego” okazało się naprawdę znakomitą książką. Z kategorii young adult? Prawda, lecz jak każda niezła książka, znakomitą dla każdego przedziału wiekowego.Lekkim i przyjemnym stylem podaje autorka pełną emocji i wzruszeń opowieść. Wprawdzie objaśnienie całości prosto da się przewidzieć, jednak sama historia stale wciąga i dostarcza tego, czego dostarczyć powinna. Przy okazji w interesujący i przejmujący sposób ukazuje życie osoby skazanej na ciemność i wiążące się z tym problemy.Kto lubi udane, interesujące powieści dla młodzieży, z nutą fantastyki, śmiało może sięgnąć po „Coś mojego”. Czeka go bowiem dużo godzin idealnej zabawy w gronie interesujących bohaterów.
Ogromne nieszczęście zazwyczaj spada na nas znienacka. Zastanawiamy się wówczas – czym zasłużyliśmy, taki odruch. Najczęściej następnym etapem jest użalanie się ponad sobą i swoim smutnym losem a także okrucieństwem otoczenia, które nas w ogóle nie rozumie. Skutkiem czego nie tylko doznajemy owej tragedii, lecz sami tworzymy nową. Tracimy pewność siebie, odrzucamy pomoc, którą oferują nam inni, odsuwamy się od naszych przyjaciół i bliskich. Coraz bardziej skupiamy się na swojej niedoli i w rezultacie zostajemy sami. Mieliśmy coś, zostajemy z niczym.Marci Lyn Curtis to barwna amerykańska pisarka, której książki najczęściej powstają spontanicznie, najczęściej na serwetkach w restauracjach i paragonach po najświeższych zakupach. Olbrzymi optymizm bijący od autorki widać w jej powieści „Coś mojego”, która mimo że przynosi także bardzo wzruszające i trudne momenty, ma podnoszący na duchu wydźwięk. Lektura tej książki ten rodzaj kopniaka w tyłek, który sprzedaje informację – „zobacz, Twoje życie wcale nie jest złe, a stale nie wynosisz z niego stu procent – rusz się i zrób coś z tym”! Więcej na zukoteka.blox.pl
Już od jakiegoś czasu nie ciągnie mnie do klasycznej literatury młodzieżowej. Tak kończy się zbyt długie przebywanie w pobliżu znacznej ilości horrorów i thrillerów. Nie zmienia to jednak faktu, że bacznym okiem śledzę nowości wydawnicze w tej kategorii. Kiedy wydawnictwo Amber zwróciło moją uwagę na „Coś mojego”, nie do końca byłam przekonana. Troszkę ociągałam się z przeczytaniem, lecz kiedy już zaczęłam – łyknęłam 100 stron w godzinę. Czy może być lepsza rekomendacja? Własną drogą, pojawia się coraz więcej powieści z nurtu young adult. Nie wiedziałam o jego istnieniu do czasu mocniejszego wsiąknięcia nie tylko w czytanie książek, lecz też o książkach. Co się w nich porusza? Głównie kwestię seksualności, depresji, samobójstw, uzależnień, kłopotów rodzinnych a także odnalezienia siebie. Prócz tego istnieje też morze innych, lecz to najistotniejsze z nich. Czy najwieższa opowieść Marci Lyn Curis wpisuje się w tę kategorię? Myślę, że tak, chociaż bohaterka jeszcze nie jest pełnoletnia.Marci Lynn Curtis dorastała w Północnej Kalifornii, gdzie udała się na studia i spotkała, jak sama przyznaje, niesamowitego mężczyzny w mundurze wojskowym. Teraz mieszka w stanie Maryland, ma dwójkę dzieci w college’u i jednego jamnika w domu. Śmieje się zbyt głośno i je zbyt wiele masła orzechowego. „Coś mojego” jest jej debiutancką powieścią. Ukazała się we wrześniu tego roku. Chcecie wiedzieć więcej? Ma pokaźną liczbę miejsc, gdzie dotychczas mieszkała – Montana, Północna I Południowa Kalifornia, Floryda, Hawaje, Tennessee, Connecticut, Oahu i w końcu osiadła w Maryland. Wszystkie jej książki miały własny początek na odwrocie paragonów sklepowych albo serwetkach. Wielbi starszych, zrzędliwych ludzi i ciemną czekoladę. Koniecznie M&Ms. Nie zabija pająków, tylko wynosi je z domu. Jeśli widzisz ją na rowerze i jedzie wprost na ciebie – uciekaj. Robert Burns, twórca – słynnej piosenki śpiewanej o północy w sylwestra – Auld Lang Syne - jest jej przodkiem.Jeśli nie widzisz świata, to nie znaczy, że świat przestał istnieć. I że nie jest dla ciebie… Każdy musi mieć Coś swojego, co pozwoli mu żyć z radością i nadzieją. Maggie ma siedemnaście lat. Pół roku temu jej świat zniknął. Utraciła wzrok. Lecz pewnego dnia widzi dziesięcioletniego kalekiego Bena. I tylko jego. Przyjaźń z nim i uczucie do jego starszego brata uczą ją żyć na nowo i widzieć rzeczy i ludzi, jakimi naprawdę są. Ben trenuje pływanie. To jest Coś, co jest Jego, czyli Coś, co daje mu radość. Maggie również będzie musiała znaleźć własne to Coś… Aby żyć normalnie, czuć radość i nie pogrążyć się w smutku. Co to będzie, kto jej pomoże? Czy wesprze ją przyjaźń, a może miłość? Ben czy jego brat Mason, a może ktoś inny…Pierwszą rzeczą, na którą muszę zwrócić uwagę [muszę, ponieważ wybuchnę!], jest niemal epickie złamanie stereotypów. Niewidoma nastolatka buntowniczka? Przecież powinna być biedną i bezbronną kaleką zdaną na łaskę i niełaskę otoczenia. Błąd! To są normalni ludzie, ślepota nie powoduje zniekształcenia zdolności intelektualnych. Niestety, dużo osób podchodzi do niewidomych z litością wylewającą się hektolitrami. Oczywiście, że przykro nam, że druga osoba nie może zobaczyć pewnych rzeczy i ma nieco utrudnione codzienne funkcjonowanie, lecz nie traktujmy ich jak ludzi drugiej kategorii. Poczucie humoru stoi tu na niesamowicie wysokim poziomie. Niemalże w każdej scenie nie zabraknie rozładowania atmosfery. Wewnętrzne rozmyślania bohaterki również nierzadko przyprawiają o łzy w oczach i ból brzucha. Ze śmiechu oczywiście. Przegenialna idea cosia. Jednak, żebyście dowiedzieli się co to, musicie przeczytać książkę. Rozczulająca, nieco naiwna i słodka. Tylko dwie rzeczy nieco mnie rozczarowały. Kreacja brata Bena, który jest naprawdę ważną postacią w całej historii, lecz został nakreślony trochę na kolanie. I zbyt dynamiczny zwrot akcji. Jeszcze nie przyzwyczailiśmy się do naszej niewidomej bohaterki, a ona już trochę na powrót widzi. Szkoda. Niemniej, zalecam tę książkę z całego serca. Przeczytałam jednym tchem w dwa dni. Trochę brutalnie i bezlitośnie prezentuje stan psychiczny osoby, która niespodziewanie traci wzrok, lecz też z czym musi się zmierzyć. Wszystko to osadzone w rozchwianym czasie dojrzewania i pierwszych miłości.Polecam każdemu bez względu na wiek i upodobania. Wsiąka się w tę opowieść całkowicie i porywa nas nurt akcji, która uczy, bawi i rozczula.http://kraina-bezsennosci.blog.pl/2015/11/16/cos-mojego-cos-twojego-cos-naszego/
Pewnie wspominałam Wam już, że jakiś czas temu byłam pewna iż literaturę młodzieżową odkładam na półkę. Miałam już skończyć zaglądanie w nią. Obiecałam sobie to fakt. Lecz jeśli chodzi o książki rzadko dotrzymuję słowa. I tym metodą nie umiałam przegapić pozycji "Coś mojego". Nie wiem czego się spodziewałam, lecz prawdopodobnie nie tego co dostałam... A co zwróciło moja uwagę właśnie na tę pozycję i na dodatek młodzieżową? Fakt, że jest to historia osoby niewidomej. Do tej pory udało mi się przeczytać tylko dwie takie pozycje i obie do dzisiaj mam w głowie i sercu. Nie da się obok nich przejść obojętnie, a jeśli do tego są spisane w niezwykły i emocjonujący sposób to grzechem było by je ominąć. Przenieśmy się zatem w świat, którego nie widać...Maggie ma siedemnaście lat i od pół roku jej świat przemienił się w czarną otchłań. Utraciła wzrok po przebytym zapaleniu opon mózgowych. Nie umie się z tym pogodzić, odeszli jej przyjaciele, a piłkarska kariera musiała pójść w odstawkę. Aż pewnego dnia widzi chłopca i niewielki skrawek otoczenia wokół niego. Dziesięcioletni Benjamin zmienia życie Mag w coś lepszego. Przyjaźń pomiędzy nimi kwitnie, a uczucie jakim darzy jego starszego brata powoduje, że chce żyć mimo tego, że jej życie idealne już nie będzie. Wydaje się, że wszystko jest wspaniale,a le jedna myśl Maggie nie daje spokoju" "Czemu widzi tylko Bena?" Spycha ją jednak gdzieś głębiej, a czas spędza w towarzystwie młodszego przyjaciela. Jednak od czasu do czasu widuje inne osoby i to już nie daje jej spokoju. I pewnego dnia zaczyna rozumieć wszystko...Książka na samym początku funduje nam naprawdę sporą dawkę humoru. Czyta się ją jako zwykłą,a le śliczną opowieść dla nastolatków. I niespodziewanie pojawia się: "BUM!!!". Oprócz uśmiechu na twarzy pojawiają się w oczach łzy. Człowiek zaczyna myśleć. Myśleć ponad sobą, ponad innymi, ponad życiem, ponad celem, ponad czymś co dziesięcioletni Ben w książce pdf nazwał "COŚ MOJEGO". Każdy z nas coś takiego powinien mieć. Ty masz coś takiego? :) Historii Maggie a także Bena i ich rodzin dynamicznie nie zapomnę. Choć momentami dramatyczny to jednak jest to balsam dla mojego ducha, ciała, serca i umysłu. Własnie takich ebooków pragnę najbardziej i nie kluczowe czy w wydaniu dla młodzieży czy dla dorosłych. Po prostu przeczytaj!
Maggie ma siedemnaście lat. Pół roku temu jej świat zniknął. Dosłownie. Utraciła wzrok w skutek zapalenia opon mózgowych. W jednej chwili cały jej świat się wali, traci przyjaciół, a piłkarskie marzenia legły w gruzach. Lecz pewnego dnia jej szarą monotonię coś zmienia, a właściwie ktoś. Dziesięcioletni Ben. Tylko w jego towarzystwie Maggie może znów poczuć się dawną sobą, tylko przy nim może odzyskać choć namiastkę wzroku. Przyjaźń z nim i uczucie do jego starszego brata Masona uczą ją żyć na nowo i widzieć rzeczy i ludzi, jakimi naprawdę są."Coś mojego" zwróciło moją uwagę własną zapowiedzią. Niewiele jest książek, które opowiadają historię osoby niewidomej i to jeszcze z jej perspektywy, toteż zastanawiałam się, co może z tego wyjść. Wiedziałam, że lub będzie to sukces lub duży zawód. Do samego końca byłam dobrej myśli i prawdopodobnie się opłaciło.Przyznam, że nie spodziewałam się być aż tak pozytywnie zaskoczona. Na początku "Coś mojego" wydawało się niezobowiązującą pozycją z buntowniczą bohaterką. Można by rzec, klasyczna młodzieżówka, która zachęca swoim opisem, lecz nie proponuje nic szczególnego, takie swoiste lanie wody. Jednak nie w tym przypadku, bo w miarę rozwoju opowiadanie zyskuje głębie i zmusza do przemyślenia wielu kwestii. To wyjątkowo refleksyjna książka ebook przekazana w bardzo łatwy sposób.Marci Lyn Curtis stworzyła świetnych bohaterów, całkowicie różnorakich pod wobec osobowości, jakże barwnych i sympatycznych tworzących niezwykłe tło. Maggie poznajemy jako buntowniczkę, sarkastyczną i pełną poczucia humoru, zmagającą się z nową rzeczywistością. Według mnie to jedna z lepszych postaci, jakie miałam okazje poznać w ogóle. Nie chodzi tylko o jej śmieszne komentarze, miała w sobie pewną autentyczność i szczerość, a do tego silną osobowość. Uwielbiałam spoglądać na jej wewnętrzną przemianę, to jak dorastała do pewnych spraw, jak z czasem zmieniał się jej światopogląd, a jej spostrzeżenia stawały się dojrzalsze. Z kolei Ben to wulkan pozytywnej energii, który rozświetlał każdą stronę własną obecnością i wprost nie można nie pokochać tego dzieciaka, podobnie jak Clarissa. Mason z kolei to typ chłopaka zyskującego przy bliższym poznaniu, troszczący się przede wszystkim o dobro najbliższych.Autorka przy rozpoczęciu stawia na dużą dawkę humoru i idealnie jej to wyszło. Przez dłuższy okres nie mogłam zmyć z twarzy głupawego uśmieszku, jaki mi towarzyszył podczas czytania. Jednak w miarę postępu atmosfera staje się coraz bardziej stonowana, poważniejsza, by móc skupić się na trudniejszych problemach, choć w tyle stale czuć wesołą atmosferę. Marci Lyn Curtis umiejętnie przechodzi do kolejnych tematów, dawkuje je tak, by czytelnik nie czuł się przytłoczony, a jednocześnie dogłębnie przetrawił i przemyślał każdy z nich."Coś mojego" ma typowo młodzieżowy język, miejscami trochę nienaturalnie, mimo to nie przeszkadza on w odbiorze. Historia jest bardzo łatwa i nie losy się w niej wiele, ale potrafi wciągnąć i z trudem można się oderwać. Poza tym wyjątkowo spodobały mi się relacje Maggie z poszczególnymi osobami, a także sposób, w jaki ukazano jej zmiany. To naprawdę przyjemna opowieść, która rozgrzewa serca, pozwala uronić łzy, sprawić, że nie raz się zaśmiejemy, a przede wszystkim ukazuje tak trudne tematy w sposób nieskomplikowany, acz niebywale inteligentny."Coś mojego" to to nie tylko idealny debiut. Pozwala przejrzeć na oczy i uświadamia, że czasem, aby zobaczyć to, co naprawdę ważne, musimy otworzyć się na zupełnie świeży sposób patrzenia. To ciepła, nastrajająca historia, która wciągnie i już nie puści. Jestem pewna, że każdy znajdzie tu coś dla siebie bez względu na wiek.
„Coś mojego” to niezwykła i genialna powieść, która urzeknie niejednego czytelnika. Niesamowicie wciąga, lecz jednocześnie bawi i wzrusza. Chociaż została napisana z przeznaczeniem dla młodych czytelników i w większości taki właśnie ma charakter – m.in. ten klasyczny młodzieńczy romans, który w tym przypadku został jednak fajnie stonowany – to zdecydowanie nadaje się na lekturę dla każdego. Jest krótka, lecz jednocześnie treściwa, łatwa i nieco schematyczna, lecz przy tak sympatycznej fabule nic nie jest w stanie nam zaszkodzić. Mnie urzekła i to bardzo. I z całego serca ją polecam.
Zakochałam się w tej powieści. Czytając ją można śmiać się i płakać, a nawet sarkastycznie parskać. Lecz książka ebook i tak zapada w pamięć.