Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Tybet – niedostępna, bezkresna kraina otoczona najwyższymi górami świata. Pogrążeni w modlitwie mnisi i pasterze pędzący własne stada przez pustynne wyżyny. Czy wybierając się do tego państwie można jeszcze odkryć coś nowego, tylko dla siebie? Dlaczego nie?! Autor książki Campa w sakwach, czyli rowerem na Dach Świata pokazuje, że z perspektywy rowerowego siodełka świat wygląda zupełnie inaczej, że nie ma takich problemów, z którymi nie można sobie poradzić, ani takich miejsc, których nie można odwiedzić. To książka ebook o niezależności, jaką daje podróżowanie rowerem, o samodzielnym odkrywaniu nowych, nieprzetartych szlaków i przypadkowych spotkaniach z życzliwymi ludźmi.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Campa w sakwach, czyli rowerem na dach świata |
Autor: | Strzeżysz Piotr |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Bezdroża |
Rok wydania: | 2011 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Pozycji podróżniczych przeczytałem już całe mnustwo.Wśród rowerowych z całą pewnością podróż do i po Tybecie, Pana Piotra Strzeżysza się wyróżnia.Szczegółami, trudnościami pojawiającymi się w trakcie podróży - one mogą być bardzo pouczające dla tych, którzy planują podobną eskapadę - miejscami, to po prostu bardzo niezły przewodnik.Po drugie Podróżnik idealnie przelewa na karty własnej opowieści klimat Tybetu i jego mieszkańców.Po trzecie - klimatyczne, doskonałe fotografie.Pozycja interesująca, nie tylko dla fanów rowerowania - polecam.
Zaczęłam czytać i nie mogłam się oderwać od lektury. Opis przygód jest pełen humoru i ciekawostek, fotografie zrobione przez autora poszerzają wyobrażenie o miejscach pobytu p. Piotra. Idealnym pomysłem jest mapa trasy na okładce, śledziłam ją kartka po kartce. Zalecam każdemu kto lubi podróże i ma w sobie ciekawość świata. Koniecznie trzeba również posłuchać opowieści autora na gdyńskich Kolosach, mało kto umie tak porywająco opowiadać!
Dni stają się coraz dłuższe, coraz częściej również występują w radosnym duecie ze słońcem — prócz oficjalnego zakończenia sezonu grypowo — szalikowego, zaobserwować możemy masowe pielgrzymki do siłowni, czy innych salonów fitness. Podczas owego wiosennego przebudzenia próżno również szukać opuszczonej, całkowicie wolnej przestrzeni w obrębie ścieżki rowerowej — nowoczesne gadżety są, nowe buty sportowe są i objawy dnia następnego — zakwasy (skądinąd według szanownej wuefistki poznanej przeze mnie w toku wspinania się po szczeblach edukacji — ból najlepszy ze wszystkich możliwych) są.Powyższe, nieco humorystyczne przedstawienie „miastowego” wydania sportu przytoczyłam w związku (a raczej w opozycji) z książką Campa w sakwach, czyli rowerem na Dach Świata autorstwa Piotra Strzeżysza. On sam o sobie pisze:Należę do niezbyt licznej sekty włóczykijów.