Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Od kilkunastu lat obserwujemy rosnące zainteresowanie historią kabaretu okresu międzywojennego. Na temat teatrów rewiowych ukazują się publikacje naukowe i popularne. Także liczne biografie artystów w nich występujących. Wydawane są płyty z zamierzchłymi piosenkami, w oryginalnych i współczesnych wykonaniach. Powstają filmy dokumentalne i fabularne, a nawet seriale. Jakby chciano nadrobić długi czas milczenia o tym, co było kluczowego i interesującego w naszej kulturze rozrywkowej przed wybuchem drugiej wojny światowej.Pokolenia, które tę kulturę współtworzyło i w niej żyło – już nie ma. Co takiego atrakcyjnego jest dla jego prawnuków w tej nieznanej przeszłości sprzed nad wieku? Lecz o to należałoby zapytać ich samych. Kim byli twórcy przedwojennych scen i scenek rozrywkowych, jak potoczyły się ich późniejsze losy? A gwiazdy kabaretu?O nich jest ta opowiadanie prezentująca kilkanaście najbardziej słynnych postaci piosenki, tańca i filmu: obok Eugeniusza Bodo znaleźli się tu Fryderyk Járosy, Stefania Górska, Zofia Terné, Maria Modzelewska, Konrad Tom i Zula Pogorzelska, Feliks Konarski i Nina Oleńska, Alfred Schűtz, Renata Bogdańska-Anders, Gwidon Borucki, Wojciech Wojtecki, Wiktor Budzyński, Stanisław Ruszała i Loda Halama. Spośród twórców – m.in. najjaśniejsza gwiazda, czyli Marian Hemar.Bohaterów tamtych lat przypominają fotografie, recenzje z występów, artykuły prasowe, plakaty, lecz również listy, dokumenty. Nic w sztuce nie jest tak krótkotrwałe, jak teatr, a w teatrze – piosenka. Ponieważ jak ktoś kiedyś powiedział: „proszę zauważyć, jak ulotna jest ludzka pamięć i jak dynamicznie przemija sława”.Wywiad z autorką:„Gdyby Eugeniusz Bodo żył i występował dzisiaj, nazwano by go celebrytą” – pisze Pani w własnej książce pdf „BODO wśród gwiazd”. To kontrowersyjne stwierdzenie!Nie sądzę tego sformułowania za kontrowersyjne. Współcześnie uznajemy określenie kogoś celebrytą za pejoratywne. A tak wcale nie musi być. Przed drugą wojną wielu aktorów popularyzowało własny artystyczny wizerunek współpracując z szeroko rozumianą reklamą i nie było to odbierane jako coś nagannego. Ani przez środowisko, ani przez społeczeństwo. Słowo „celebryta” rozumiane, że ktoś „jest słynny z tego, że jest znany” (definicję tę w 1961 sformułował Daniel Broorstin) oznacza również kogoś, kto nie jest zawodowcem, a amatorem. Eugeniusz Bodo był nadzwyczaj zdolnym amatorem! Nie on jeden. Jemu udało się osiągnąć szczyt kariery ciężką pracą. Zaowocowało to niezwykłą popularnością. Kiedy przegląda się stare roczniki „Kina”, jest on obecny lub na okładkach, lub w środku numeru. Nie tylko w formie wywiadów, relacji z planu filmowego, lecz także w hasłach krzyżówek, w listach od czytelników, prośbach o fotosy z autografami itd. Bodo to nie tylko idealny aktor i kabareciarz. Był człowiekiem-orkiestrą: biznesmenem, restauratorem, pionierem reklamy i amantem kreującym trendy, królem kina i mody. Proszę opowiedzieć o różnorakich obliczach tego niezwykłego mężczyzny.To nie jest możliwe do opowiedzenia w paru zdaniach. Dla mnie stale pozostaje człowiekiem tajemniczym. Mam świadomość, że nie wiem o nim wszystkiego. Być może odnajdą się jeszcze dokumenty, które pozwolą na bardziej wiarygodne opisanie „różnych obliczy tego niezwykłego mężczyzny”.Pani Anno, dużo razy wspominała Pani o tym, że po latach milczenia nareszcie mówimy o przedwojennym życiu artystycznym, powstają książki, audycje, a teraz idealny serial o Eugeniuszu Bodo w TVP1. Co się stało, że znowu te historie są dla nas ważne. Sama się ponad tym zastanawiam. Przyszła moda na tamten czas, tamten okres historyczny. Oczywiście, my teraz idealizujemy to przedwojenne życie. Wcale nie było tak barwnie i kolorowo, jak nam się wydaje. Dwudziestolecie międzywojenne to przecież odbudowa struktur państwowych, trudności gospodarcze, głęboki kryzys finansowy. Te historie teatrzyków rewiowych, które powstają i upadają po paru miesiącach działalności, wyraźnie pokazują, w jakich warunkach społecznych działały. Były gwiazdy, jak Bodo, Ordonka i inni, lecz było również wielu głodujących aktorów, tancerzy, muzyków, statystów… Nie dałam do książki, a teraz tego żałuję, wiersza Jerzego Waldena zatytułowanego Statystka w Hollywood. Wiersz, a właściwie wierszowany monolog recytowała Stefania Jarkowska w teatrze Morskie Oko. Twórca ogłosił tekst w „Kinie” 15 stycznia 1933. Jest to z życia wzięta opowiadanie młodej dziewczyny, która jest statystką w amerykańskiej fabryce filmowej. Marzy o roli w filmie. Pisze listy do rodziny w Polsce, że już … zaraz „dostaną tę radosną wieść, że jestem Greta Garbo, Dolores del Rio. A ja już nie chcę sławy – chcę codziennie jeść… (…) Mam najładniejsze oczy w Hollywood! A to, że jestem blada… To tylko głód”. Życie Eugeniusza Bodo to idealny temat opowieści serialowej. Kto jeszcze z tamtej epoki zasługiwałby na taką opowieść? Zdecydowanie Fryderyk Járosy! Od lat zabiegam o to, żeby powstał o nim film. Może powodzenie serialu „Bodo” rozbudzi zainteresowanie tematem na tyle, że znajdą się chętni, żeby kontynuować temat. Zainwestować w następną produkcję o tamtych czasach, tamtych ludziach.Jest Pani dokumentalistką i archiwistką, wybitną specjalistką z zakresu piosenki i kabaretu przed i powojennego. Czy z powodu pożogi wojennej i czasu, który nie chroni przecież dokumentów, ciężko było napisać taką książkę? Czyta się ją z wypiekami na twarzy, ponieważ prowadzi nas Pani jak przez tajemny nieznany korytarz. Skąd Pani to wszystko wie? Zbierałam materiały do tej książki od 1991 roku. A zaczęłam interesować się tym tematem bardzo wcześnie, dzięki telewizyjnym programom Stanisława Janickiego „W starym kinie”. Miałam zaszczyt i przyjemność poznać jeszcze Stefcię Górską, po materiały o Ordonce poleciałam do Waszyngtonu, a archiwum Fryderyka Járosy’ego przywiozłam od jego córki z Wiednia, byłam na grobie Konrada Toma aż w Los Angeles… W Londynie, do którego jeździłam dużo razy, pamiętano jeszcze Zosię Terné, Ludwika Lawińskiego, Mariana Hemara i wielu innych artystów, którzy po wojnie pozostali na emigracji.Wracając do Bodo. Jak Pani myśli, co zafascynowało autorów serialu, dlaczego ta idealna postać porwała współczesnych. Czy był tak wyjątkowy? Mówiono o nim „polski Rudolf Valentino”, lecz on zdaje się nie był zadowolony z tego porównania.Na to zapytanie powinni odpowiedzieć autorzy scenariusza. Bodo miał kompleks nieatrakcyjnego mężczyzny. Zdałam sobie z tego sprawę, gdy wysłuchałam opowieści osób, które z nim występowały w tym ostatnim czasie życia. Mówiono, że on w codziennym życiu nie sprawiał wrażenia amanta. Był powolny, nawet ociężały. Lecz na scenie zadziwiał sprawnością ruchową. Gdy prowadził konferansjerkę, skupiał na sobie uwagę całej publiczności. W książce pdf prócz opowieści o Eugeniuszu Bodo utrwala Pani pamięć o tamtych latach i ludziach. Pisze Pani m.in. o Zuli Pogorzelskiej, Hance Ordonównie, Fryderyku Járosym, Marianie Hemarze, Renacie Bogdańskiej-Anders. Czy te kariery były osobne, czy wszyscy razem tworzyli ten piękny fenomen? Czy dopiero na ich tle zajaśniała gwiazda Bodo? Starałam się tak poprowadzić narrację, żeby pokazać karierę Eugeniusza Bodo najpierw na tle dużych gwiazd tamtego czasu. A później na tle losów ludzi, z którymi występował już w innych wojennych warunkach. Popełnił błąd, odchodząc od zespołu Henryka Warsa. Gdyby z nimi został, przeżyłby. Przeszedłby cały szlak od punktów zbornych armii Andersa, przez Iran, Irak, Egipt, Palestynę, Włochy… Może to on zaśpiewałby Czerwone maki na Monte Cassino? Pewnie zagrałby w filmie Michała Waszyńskiego Wielka droga, może wyjechałby z wojskowymi czołówkami do Anglii, a nie wykluczone, że wróciłby do Polski. W książce pdf po raz pierwszy drukowane są tzw. „białe kruki”, niepublikowane do tej pory ulotki, programy, zdjęcia. Skąd te skarby? Pochodzą z wielu źródeł. Zarówno od osób prywatnych: aktorów i ich bliskich, jak i z kolekcji Maryny Wiśniewskiej, która bardzo starannie książkę opracowała graficznie. Dużo materiałów prasowych kupowałam w antykwariacie. Cenny dokument dotyczący Bodo publikuję dzięki znalezionej w Archiwum Państwowym w Łodzi karcie wymeldowania. 6 marca w niedzielę siadamy przed telewizorem i śledzimy historię Eugeniusza Bodo. Czy obsada aktorska zaskoczyła Panią, a może widziała Pani odcinek pilotażowy? Nie widziałam odcinka pilotażowego. Trzymam kciuki za powodzenie serialu. Wierzę, że producent i twórcy zrobili wiele, żeby stworzyć znakomitą iluzję tamtego czasu. Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała Maria Kieszkowska
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Bodo wśród gwiazd |
Autor: | Mieszkowska Anna |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Marginesy |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Nie od dzisiaj wiadomo, że Eugeniusz Bodo był królem sceny kabaretowej, gwiazdą największego kalibru. Lecz on sam, mimo wielu talentów, w pojedynkę nie udźwignąłby ciężaru tworzenia tych niezwykłych widowisk. Razem z nim, dziesiątki wybitnych autorów - muzyków, tancerzy, śpiewaków i kompozytorów przyczyniło się do dużego sukcesu rewii. Anna Mieszkowska zebrała te zagubione w odmętach czasu, przykurzone latami historii życiorysy. Odświeża je i ukazuje czytelnikom prawdziwą dumę polskiej sztuki rozrywkowej. Ocalone od zapomnienia historie kabaretów i zespołów rewiowych tworzą unikatowe świadectwo artystycznej świetności międzywojnia. Rozkwit rozrywki dostępnej dla szerszej publiczności objawiał się bezustannymi rozbłyskami coraz to nowszych produkcji. Jednak szalone lata dwudzieste i już nieco poważniejsze trzydzieste wraz z ich dobrodziejstwami przyćmiła następny duży konflikt zbrojny. Aktorzy kabaretowo-rewiowi po wybuchu drugiej wojny światowej chętnie angażowali się w działalność patriotyczną, a potem prężnie rozwijali sztukę na emigracji. Dużo talentów zabrał bezduszny konflikt, kilka istnień zgasło nagle w kwiecie życia. Razem z nimi pamięć o beztroskich latach wypełnionych śmiechem publiczności, niosącym się z kabaretów na tłoczne ulice. Świeży ustrój niekoniecznie zachęcał do powrotu do dawnej działalności. Wojna złamała dużo karier, podupadający na zdrowiu artyści mieli do zaoferowania tylko własne opowieści. I nimi autorka nierzadko raczy czytelników, przywołując nieznane do tej pory anegdoty i historie z życia prywatnego takich wybitnych sław jak Marian Hemar, Fryderyk Járosy, Maria Modzelewska, Hanka Ordonówna czy Zula Pogorzelska. Na pochwałę zasługuje przede wszystkim strona wizualna książki; do pełni szczęścia brakuje jedynie twardej oprawy. "Bodo wśród gwiazd" przypomina mi domowej roboty kolaż, album rodzinny, w którym przechowuje się wszystkie najistotniejsze wspomnienia. Wycinki z gazet, reklamy, afisze teatralne, stare fotografie, rysunki, plakaty, listy czy elementy programów kabaretowych. To wspaniałe archiwum ogromnie słynnej w czasach międzywojennych sceny kabaretowej. Artyści, którzy tworzyli tamte wspaniałe widowiska, to prawdziwe gwiazdy, którym nie sposób odmówić charyzmy, lecz i tak bardzo cenionej w tym światku wszechstronności. Na kartach tej wielowątkowej historii z łatwością dostrzec można blask świat estradowych z pierwszych dekad ubiegłego wieku, czuć tę światową atmosferę, niemalże amerykański rozmach, ekscytację towarzyszącą premierom i ulotny stan wolności. Tym bardziej smuci świadomość brutalnego końca tak idealnej ery.Recenzja z: www.book-loaf.blogspot.com
Tytuł chwytliwy, tyle że Bodo poświęcony jest najkrótszy epizod z bardzo lakonicznymi informacjami. Reszta to opis postaci przedwojennych kabaretów i okoliczności pozyskania informacji na ten temat. Denerwujące są cytaty dotyczące danych faktów po czym w kolejnym zdaniu informacja : " lecz autora zawiodła pamięć ponieważ piosenkę w rzeczywistości spisał ..... " Już szczytem wszystkiego jest epizod Konrad Tom i Zula Pogorzelska, gdzie na temat Zuli nie ma ani jednego zdania. Nieliczne elementy mogące stanowić ciekawostkę dla zainteresowanych przedwojennymi kabaretami można zamknąć w 30 stronach tekstu. A w tytule z pewnością nie powinno figurować nazwisko Bodo - dla mnie to klasyczny zabieg marketingowy podyktowany emitowanym właśnie serialem.