Istnieje prawdopodobieństwo, że będąc w księgarni na widok książki o algorytmach zareagujesz tak, jak na gołębia spacerującego po krakowskim Rynku. Czyli w ogóle. A jeśli już zareagujesz, to tylko nerwowo przyspieszając kroku, by znaleźć się w jakimś mniej opresyjnym dziale, powiedzmy - kryminału albo prasy kobiecej. Na szczęście PRAWDOPODOBIEŃSTWO to nie reguła. Czy wiesz, czym jest zasada kopernikańska? To reguła ułatwiająca prognozowanie. Jeśli, na przykład, pragnąłbyś się dowiedzieć, jak długi będzie ten tekst, to wystarczy, że policzysz, ile do tej pory przeczytałeś zdań, żeby móc założyć, że chyba dalsza element mojej recenzji będzie ich miała tyle samo. Autorzy przybliżają nam istotę i zastosowanie praktyczne, zdawałoby się niezjadliwych, zarezerwowanych dla nerdów w okularach stających ością w gardle wiodącym trendom, algorytmów. W świecie spiętym globalną siecią są one wszędzie, choć ich korzenie to czysta matematyka i epoka, która cyfryzacji jeszcze nawet nie mogła przewidzieć. Okazuje się, że optymalizują one zaskakująco dużo aspektów naszego życia. Są takie prawidłowości, które dadzą nam największe szanse na odnalezienie życiowego partnera, najlepszego miejsca parkingowego, czy… najbardziej kompetentnej sekretarki. Decyzja o tym, czy zjeść w ulubionej restauracji, czy zaryzykować kolację w nieznanym lokalu, to także kwestia matematyczna uwzględniająca parametry lokalizacyjne i czasowe. Książka ebook wybitnie kompetentna (tutaj brawo za przekład!), lecz nie odstręczająca. Swada twórców jest nawet dość irytująca (jak oni, do kroćset, przechodzą od problemu overfittingu, czyli nadmiernego dopasowania, do kubeczków smakowych, by za chwilę cytować Kallimacha z Cyreny, Blaise’a Pascala czy… Ice’a-T?!). Policzyłeś zdania? Nie oszukiwałem, naprawdę!