zlota ksiazeczka
Szczegóły |
Tytuł |
zlota ksiazeczka |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
zlota ksiazeczka PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie zlota ksiazeczka PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
zlota ksiazeczka - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
fe^SSfca^ fe=^SS
SS&fc^
Złota
WŁ' & H wń mi £& uP w. fe f i .
[ffiii §§ 3, m
&!/ LŁI ^d' ?i> -11. - ^ «S@
**m
POZNAŃ.
Nakładem K. Kozłowskiego.
Czcionkami W. Simona.
189(5.
sas*^ <~mgs
Strona 2
0;53>X;M
o &<&*>
Biblioteka Narodowa
Warszawa
dla dzieci,
zaurierająea piękne przykłady o eztuartem przy
dawaniu Bożem, tj. o czei rodzieóuj, kpeunyeh,
30001008647649
k,sięży, nauczycieli, opiekunom, dobpoezyńeóu)
i uogóle starszych osób.
Zebrał i spisał
Jozef Ghociszeroski.
I
lAsn.m
POZNAŃ.
Nakładem K. Kozłowskiego.
Czcionkami W. Simona.
1896.
Strona 3
Jezus,3jako najpiękniejszy wzór i przykład
dla dzieci.
Jezus Chrystus jest dla wszystkich ludzi, a za
tem"^ dla dzieci, najpiękniejszym wzorem do na
śladowania. Pan Jezus był posłusznym swej Matce,
Najświętszej Maryi Pannie i opiekunowi, Świętemu
Józefowi. Pomnażał się w mądrości i łasce u Boga
i u ludzi. Szczególnie zaś starał się o wypełnia
nie woli Ojca Swego Niebieskiego i o wielbienie
•Go przez modlitwę. Pisze Święty Paweł wyraźnie,
że „Chrystus Pan sam się poniżył, stawszy się
posłusznym aż do śmierci, a śmierci krzyżowej".
Bóg, Stwórca nieba i ziemi wywyższył za to Je
zusa i darował mu imię, które jest nad wszelkie
imię, gdyż na imię Jezusa zniżają się kolana ludzi,
Dziecię Jezus, błogosławiące
dobrym dzieciom. aniołów a nawet złych duchów.
— f
Dziateczki kochane, naśladujcie dobrego Je
zusa. Kochajcie Boga, wypełniajcie Jego przyka
zania i nie czyńcie nic złego.
BN Boga zastępują nam na ziemi rodzice, księża,
v i nauczyciele, dobroczyńcy, krewni, opiekunowie i ci,
którzy sprawują urzędy. Kochajcie ich dzieci
i bądźcie im posłuszne. Uczcie się też pilnie, gdyż
i Jezus starał się o mądrość. Pracujcie ochoczo,
bo i Chrystus Pan pracował, dopomagając w pracy
swej Najświętszej Matce i Świętemu Józefowi.
Strona 4
— 4 —
— 5 -
Mianowicie zaś, kochani czytelnicy, naśladuj
cie Jezusa w modlitwie, zatem módlcie się szcze Oni to, Boże, wiedli mnie do Ciebie,
rze każdego czasu do Boga. Odmawiajcie rana A gdy Cię całem sercem ukochałem,
i na wieczór uważnie pacierz, módlcie się serde Boże, mój Ojcze, który jesteś w niebie,
cznie w kościele, a i w domu, jeżeli tylko czas W nich ja Twój obraz widziałem.
wam pozwoli, czyńcie to samo. I z większą jeszcze czcią wzniosłem błaganie,
Zaraz na początku książeczki macie obrazek Rodzicom moim pobłogosław Panie!
Pana Jezusa, wyobrażonego w postaci dziecięcia,
trzymającego krzyż i cierniową koronę. Ten krzyż Czucie miłości, co mnie łączy z niemi,
i korona mają wam przypominać, że już w mło Tyś sam wlał w serce, niepojęty Boże!
dości trzeba znosić mężnie cierpienia i przeciwień Tyś sam zjednoczył węzłami świętemi,
stwa. O, dziatki kochane, bądźcie dobre, cnotliwe, Jakich nikt zerwać nie może;
wypełniajcie chętnie Boże przykazania, czcijcie ro Więc z wiarą w Ciebie wznoszę to błaganie,
dziców i bądźcie im posłuszne, módlcie się serde Rodzicom moim pobłogosław Panie!
cznie, a dobry Jezus, Przyjaciel Dzieci, błogosła
wiący wam w załączonym obrazku, błogosławić Niech własne dziecko nieba im przychyli
wam będzie przez całe życie i doprowadzi was do I dni ich życia niech szczęściem otoczy,
nieba, gdzie zażywać będziecie wiecznej radości, co 1 serca nasze w każdej życia chwili,
daj Boże. Amen. Święta niech miłość jednoczy.
O Boże wielki! przyjm moje błaganie,
Rodzicom moim pobłogosław Panie!
Modlitwa za rodziców.
Kiedy w porannej rozmyślań godzinie
Do Ciebie, Boże, modły moje wznoszę,
Nad inne tkliwiej jedna w niebo płynie,
I dłużej, rzewniej Cię proszę,
Ze łzą miłości wznosząc to błaganie,
Kodzicom moim pobłogosław Panie!
A proźbę taką, Ty przyjmiesz tam w niebie,
Ojcu i matce łask użyczysz Twoich,
Bo modły dziecka miłe są u Ciebie,
I błagań wysłuchasz moich; Pan Jezus i dzieci.
Przed tron Twój, Boże, wznoszę więc błaganie,
Eodzicom moim pobłogosław Panie !
Strona 5
— 7 —
_ 6 —
jomi zakonnicy chętnie udzielali żądanych obja
Piękne przykłady czci rodzicielskiej.
I. Z życia papieży.
śnień.
Jak Papież Urban IV uszanował swego ojca
Z przykrością widział majster Pantaleon te
szewca. wycieczki syna do klasztoru, dlatego nieraz go su
rowo upominał i karał. Jakubek przyjmował z po
W francuzkiem mieście Troyes (czytaj: Troa)
korą upomnienia ojca, ale chęć do nauki tak w nim
żył około 1200 r. szewc, imieniem Pantaleon. Ce
nił on bardzo wysoko swoje rzemiosło, dlatego też silnie rozgorzała, że wolał się narażać na połaja-
w swych marzeniach rodzicielskich nie znajdował nie lub karę, aniżeli odmówić sobie rozkoszy, jaką
nic świetnicjszego dla swego syna Jakubka, zwa znajdował w nauce.
nego także z drugiego imienia Pantaleonem, jak Zakonnicy, oceniając zdolności chłopca i jego
ujrzeć go kiedyś zdolnym majstrem rzeczonego' chęć do nauki, starali się nakłonić ojca, aby im
kunsztu. Nie badając więc synowskich skłonności powierzył syna jedynaka na wychowanie, ale Pan
i usposobień, starał się wzbudzić w nim zamiłowa taleon nie chciał na to pozwolić. Widząc jednakże,
nie do szewstwa, a jeżeli nie wystarczały słowa, iż syn coraz mniej czuje pociągu do szewstwa, tak
używał do pomocy pocięgla. rzekł do siebie: „Nie udał mi się chłopiec... i sam
Jakubek, jako dobry i posłuszny syn, znosił Bóg widzi, że nie moja w tern wina. Nie będę
pokornie postępowanie ojca i spełniał rozkazy, jak miał tej pociechy, aby był dzielnym szewcem.
mógł najlepiej, chociaż nie czuł do szewstwa żad Niechże idzie do klasztoru, jeżeli nie może być
nego powołania. Mimo to kręcił dratwy, smaro inaczej."
wał je pakiem i klepał na kamieniu młotkiem po Powziąwszy to postanowienie, poszedł z Ja-
deszwy, a starał się robić to wszystko dobrze kubkiem do klasztoru, a oddając go pod opiekę
i żwawo — dobrze dlatego, że był sumiennym, przełożonemu, zalecił synowi surowo, aby był posłu
a żwawo, aby po skończeniu wyznaczonej roboty szny i aby chętnie służył zakonnikom; poczem po
mieć kilka wolnych chwil dla siebie. całował go w głowę i pożegnał ze łzą w oku.
Może jesteście ciekawi, jak nasz Jakubek chwil Zakonnicy, którzy w młodzieniaszku dostrzegli
tych używał. Otóż jak tylko skończył robotę, tak niezwykłą pojętność, oraz chęć do nauki i wiele
zaraz wydobywał ukrytą pod obrzynkami skór par- innych pięknych przymiotów, jakie uszły baczności
gaminową książeczkę, darowaną mu przez zakon ojca, ucieszyli się niezmiernie z nabycia chłopca,
ników sąsiedniego klasztoru, siadł przy warszta rokującego najpiękniejsze na przyszłość nadzieje.
cie i własne swoje wykonywał rzemiosło, to jest: To też nie użyli go do ręcznych posług, ale umie
uczył się czytać, a ile razy napotkał trudność, ja ścili zaraz w seminaryum, tj. w szkole, w której
kiej własnym rozumem pokonać nie zdołał, wymy się przysposabiali młodzieńcy na księży.
kał się z izby i biegł do klasztoru, gdzie mu zna- Jakub Pantaleon nie zawiódł pokładanych w nim
nadziei, gdyż żył cnotliwie i pilnie się uczył. —
Strona 6
_ 9 _
W 24 roku życia został wyświęcony na kapłana, cnotami, szczególnie zaś odznaczał się niezwykłą
a niedługo mianowano go przełożonym klasztoru. czcią i miłością dla ojca.
Jego wielka nauka a większa jeszcze pobożność Szewc Pantaleon, dowiedziawszy się, że jego
zwróciła nań uwagę papieża. Mianowany kardyna syn został wybrany papieżem, uszył dla niego pię
łem i legatem, tj. posłem papiezkim, został ksiądz kne obuwie i udał się w podróż do Rzymu. Urban
Jakub Pantaleon wysłany do Wrocławia, gdzie IV, gdy mu dano znać o przybyciu ojca, wyszedł
1248 r. przewodniczył zebraniu polskich biskupów. na jego spotkanie, a klęknąwszy przed starcem,
ucałował jego nogi.
Trwalszy on jeszcze pozostawił pomnik swego
synowskiego przywiązania, który dotrwał do na
szych czasów. Wystawił on w rodzinnem mieście
w tern samem miejscu, gdzie stał niegdyś domek
ojcowski, piękny kościół, który dotąd się wznosi.
Na pamiątkę zaś swego pochodzenia kazał wyma
lować obraz swego ojca, szyjącego buty i umieścić
go w kościele.
Papiei Benedykt XI i jego matka.
W r. 1303 zasiadł na tronie papiezkim Be
nedykt XI, którego rodzice byli ubogimi wyrobni
kami. Ojciec nie doczekał się tej pociechy, ale
matka żyła jeszcze niedaleko Rzymu, zarabiając
pracą rąk swoich na utrzymanie. Dowiedziawszy
się, że jej syn został wybrany papieżem, pragnęła
go jeszcze raz przed śmiercią zobaczyć, dla tego
wybrała się w podróż do Rzymu. Jako uboga ko
£ Młodzieniaszek Jakubek w pracowni ojca. bieta ze wsi była ubrana po wiejsku. Panie rzym
skie, sądząc, że matka ojca świętego powinna być
Po zgonie Aleksandra IV. został Jakub, syn wspaniale ubraną, włożyły na nią kosztowne odzie
szewca, wyniesiony na najwyższą godność w chrz*e- nie. Papież, ujrzawszy ją, rzekł: „Moja matka
ściaństwie, gdyż wybrano go papieżem. Pod imie była ubogą kobietą a to jest jakaś bogata nie
niem Urbana IV. rządził chlubnie kościołem ka wiasta, której nie mogę uznać za moją rodzicielkę.
tolickim od 1261 do 1264 r. Jaśniał wielkiemi Jeżeli pragniesz — mówił, zwracając się do niej,
Strona 7
— 10 - — 11 —
abyin cię powitał jako matkę i oddał ci cześć drogie pamiątki. Choć były one bardzo stare, po
przynależną, zdejmij te wspaniałe szaty, a przyjdź plamione i pożółkłe, jednakże co dzień rano, mo
do mnie w tern wieśniaczem odzieniu, w jakiem dlił się na nich nabożnie i całował obrazki Świę
zawsze chodziłaś." tych, których matka używała.
Matka przebrała się wnet w swój zwykły ubiór, Razu pewnego zwiedził Pius IX. szkołę w Rzy
a wtedy Benedykt XI. pocałował ją w rękę z wiel- mie, gdzie pobiera nauki młodzież z Ameryki. Po
kiem uszanowaniem, a klęknąwszy, prosił o bło między temi dziećmi znajdował się dziewięcioletni
gosławieństwo. Poczem odezwał się w te słowa do chłopczyk, pochodzący z rodu indyjskich królów,
swego orszaku: którzy dawniej panowali w Ameryce. Ten chło
— Oto moja matka, która mi dała życie i wy piec rzekł:
chowanie. Nie wstydzę się jej ubóstwa. Wszakżeż — Ojcze święty, udziel błogosławieństwa dla
i Najświętsza Matka Chrystusa była ubogą i pra mnie i dla mego ojca.
cą rąk swoich zarabiała na życie. Uważam to Na to rzekł Pius IX.:
— Jakto, a dla swej matki nie żądasz błogo
sobie za święty obowiązek, aby naśladować przy
sławieństwa?
kład Zbawiciela. — Chłopczyk na widok papieża zapomniał
Zatrzymał następnie ojciec święty matkę w Rzy chwilowo o matce, słysząc zatem te słowa, zaczął
mie, wyznaczywszy jej taki dochód, aby mogła żyć rzewnie płakać.
bez troski. — Na drugi raz, rzekł Ojciec św. z podnie
Pius IX. zachęca jwzykladem i sloiccm do czci ro sionym palcem w górę, jakoby chciał grozić, „nie
zapomnij o swej matce, a teraz uklęknij, abym po
dzicielskiej.
błogosławił ciebie, twego ojca i twoją matkę."
Pius IX. rządził Kościołem katolickim 32 lata,
tj. od 1846 do 1878 r. Umarł, licząc 85 lat ży II. Przykłady z życia biskupów.
cia. Ojciec jego doszedł do 80tego roku, a matka Arcybiskup synem kołodzieja.
liczyła przy zgonie 82 lata. Długie to życie było
błogosławieństwem Boga, gdyż w rodzinie papieża Niedaleko miasta Moguncyi nad Renem żył
Piusa IX. kwitnęła zawsze cześć rodziców, a jak dawnemi czasy poczciwy kołodziej, który miał syna,
wiadomo, Bóg daje długie życie posłusznym i do imieniem Willegis. Chłopiec uczył się bardzo do
brym dzieciom. brze, a że przytem żył bogobojnie, przeto został
Pius*IX. był zawsze jak najlepszym synem wyświęcony na księdza, a w końcu z powodu wiel
dla swych rodziców. Gdy zeszli ze świata, modlił kich cnot i nauki, obrano go arcybiskupem mo-
się co dzień gorąco za ich dusze. Przechowywał gunckim. Sprowadził on ojca na swój dwór, oka
on po swojej matce książki do nabożeństwa, jako zując mu cześć na każdym kroku. Był to wogóle
"•W"
Strona 8
- 13 —
— 12 —
dąc żarliwym o wzrost religii katolickiej, sprowa
bardzo świątobliwy i dobroczynny biskup, którego dził Konarski 1571 r. Jezuitów do Poznania, od
najmilszą zabawą było wspieranie i pocieszanie dawszy im kościół św. Stanisława, dziś już nie
ubogich. Korciło to bardzo szlachtę, że arcybi istniejący. Był to wogóle mąż światły, pobożny
skup, któremu musieli podlegać, był synem ubo i dobroczynny. Zakończył życie w Ciążyniu: po
giego kołodzieja. Razu pewnego podczas nieobe chowany w Poznaniu, gdzie w kościele katedral
cności Willegisa kazali wymalować na drzwiach nym wzniesiono na jego cześć piękny pomnik.
i ścianach arcybiskupiego pałacu koła, aby przez Dnia 30 sierpnia 1564 roku odbywała się
to przypomnieć, że ojciec arcybiskupa wykonywał w Poznaniu piękna uroczystość. Ze wsi Głuszy
rzemiosło kołodziejskie. Gdy to zobaczył Wille- ny wyjechał Adam Konarski, aby objąć zarząd
gis, kazał we wszystkich swych pokojach wymalo dyecezyi poznańskiej. Przed bramą miejską ubrał
wać koła z napisem : „Willegisie, Willegisie, nie się w szaty biskupie. Zabrzmiały 'dzwony w ca
zapomnij, że twój ojciec był kołodziejem!" W ten lem mieście, z moździerzy i armat dawano ognia.
sposób zacny książę Kościoła zawstydził dumnych Naprzeciw biskupowi wyszło cale duchowieństwo
panów. poznańskie, urzędnicy magistratu, cechy z chorą
gwiami i niezliczony tłum wiernych. Biskup, oto
Piękny czyn biskupa Konarskiego. czony kanonikami, z infułą na głowie i pastorałem
Do najznakomitszych biskupów polskich wogó- w ręku, szedł przez ulice miasta ku katedrze.
le a poznańskich szczegółowo należy Adam Ko Przy kościółku św. Barbary na Chwaliszewie, któ
narski, który rządził dyecezyą poznańską od roku ry już nie istnieje, spostrzegł biskup swego ojca
1562—1574. Około r. 1554, jako kanonik kra staruszka, wojewodę kaliskiego. W tej chwili przy
kowski, udał się w poselstwie od Zygmunta Au stąpił arcypasterz do rodzica, a klęknąwszy, uca
łował jego ręce. Potem rzucili się w objęcia i po
gusta do Papieża Pawła IV, aby wyrazić uszano całowali się serdecznie. Wszyscy przytomni roz
wanie króla i posłuszeństwo dla Stolicy Apostol czulili się do łez na ten piękny widok synowskiego
skiej. Później był wysłany do króla hiszpańskiego uszanowania. Owo powitanie dodało najwięcej ozdo
Filipa, celem odzyskania majątku po Bonie, matce by wjazdowi biskupiemu. Długo w Poznaniu i oko
Zygmunta Augusta. W r. 1573 przewodniczył Ko licy wysławiano piękny czyn biskupa Konarskiego.
narski świetnemu poselstwu polskiemu do Paryża, Na wieczną rzeczy pamiątkę opisano to zdarzenie
które zaprosiło na tron Henryka Walezego. Wów i złożono do archiwum Kapituły poznańskiej,
czas zadziwił biskup poznański Francuzów wielką oprócz tego wspomina o niem X. Treter w „Żywo
nauką i świetną wymową. Konarski żył w wiel tach biskupów poznańskich."
kiej przyjaźni z sławnym i świętobliwym Hozyu-
szem, biskupem warmińskim, który przewodniczył
soborowi w Trydencie, ukończonym 1563 r. Bę-
Strona 9
— 14 — - 15 —
Zdarzenie z żyda biskupa Jana Małachoioskiego. — Wielki Boże! zawołał biskup, a czy mia
łaś syna?
Gdy biskup krakowski pewnego dnia wracał — Miałam jedynaka, odpowiedziała, ale prze
po nabożeństwie do pałacu, zastał na progu uboga niósł się do wieczności. Ach, mój Jaś ukochany,
niewiastę, ubraną w lichy ubiór wieśniaczy. Na mój miły, jedyny Janek. O, jakże go kochałam!
twarzy tej nieszczęśliwej kobiety wyryte były ślady Trzydzieści lat dziś minęło, kiedy go zamordowali
wielkich cierpień. Była już prawie umierającą. Tatarzy, a nie mogę go dotąd zapomnieć! Ale
Wyrzekłszy dwa tylko słowa: wkrótce zobaczę go w niebie. O, jakże się cieszę
— Miłosierdzia, miłosierdzia! padła bez zmy na tę błogą chwilę!
słów na ziemię. — Zobaczysz go jeszcze na ziemi, zawołał
Wzruszony jej niedolą biskup, kazał ją za biskup radośnie, całując jej ręce. Matko, jam two
wieść na własne łóżko i przywołać lekarza. Dwa im synem, ja jestem owym Jankiem, którego zgon
•dni była bez przytomności, dopiero w trzecim dniu opłakiwałaś. Bóg wszechmocny, który cię tu przy
odzyskała mowę i zmysły. Lekarz sądził, że to wiódł i mnie zachował cudownie.
polepszenie jest znakiem zbliżającej się śmierci. Trudno opisać radość matki i syna. Po trzy
Sam biskup chciał ją opatrzeć Sakramentami świę- dziestu latach srogiej niewoli nietylko wróciła cię
temi na drogę wieczności. żko prześladowana od losu kobieta do kraju, ale
— Zdaje się, mówił, że Bóg przeznaczył, aby niespodzianie odzyskała syna, zasiadającego na
dom mój był ostatnią dla niej gospodą, zatem sam stolicy biskupiej. Anieli w niebie mieli wielką ra
ją opatrzę w daleką podróż, która ją czeka. dość z tego spotkania.
Zapytał potem chorej niewiasty, gdzie dotąd Biskup w samej rzeczy był owym ośmioletnim
przebywała i jak się zowie. Jankiem Małachowskim. Zamordowali Tatarzy ojca,
— Nie jestem, odrzekła chora, a przynaj a matkę wzięli w niewolę. Chłopczyk zdołał się
mniej nie byłam niegdyś, czem się być zdaje. Moja ukryć w sklepie. Z miłosierdzia posyłano go do
młodość spłynęła w szczęściu, bogactwie i wolno szkół, a że się dobrze uczył i miał powołanie do
ści. Byłam panią, byłam szczęśliwą żoną i matką, stiinu duchownego, przeto został wyświęcony na
lecz dalsze me lata spędziłam w ciężkiej nędzy, kapłana. Wielkie jego zdolności i pobożność spra
i w cięższej jeszcze tatarskiej niewoli. Oto właśnie wiły, że został mianowany biskupem najprzód
30 lat temu zamordowali Tatarzy mego męża. chełmińskim, a później krakowskim. Matka nie
— Jak się nazywał twój mąż? zapytał żywo tylko odzyskała zdrowie, ale żyła jeszcze 20 lat
biskup. u syna, dziękując Bogu, że ostatek dni mogła spę
— Cóż pomoże, chociaż powiem jego nazwi dzić spokojnie i w zadowolnieniu.
sko, rzekła, gdy mi nikt nie chce uwierzyć. Mój Biskup Małachowski odznaczał się wielką do
mąż zwał się Małachowskim. broczynnością. Bóg udzielił mu za to łaski, że
Strona 10
- 16 —
— 17 —
została mu wróconą ukochana matka, którą w mło
dym wieku utracił. Słusznie też mówi X. Skarga,, •oniemiał z podziwienia, gdyż nie posiadał jeszcze
że „bez miłosierdzia jest wiara katolicka jako- w życiu tak wielkiej ilości pieniędzy. Po chwili
drzewo bez owocu, a modlitwa jako ptak bez; przystąpił do starosty i podziękował mu ser
skrzydeł." decznie.
— Słuchaj, młodzieńcze, mówił mu Łętowski,
Wdzięczny Biskup. z uśmiechem. Tego dukata ci tylko pożyczam.
Na Podlasiu w blizkości miasta Łukowa leży Mam nadzieję, że zostaniesz biskupem krakowskim,
wieś Szaniawy. Tam około 1670go r. mieszkał a wtedy dasz mi w dzierżawę klucz radłowski.
Piotr Szaniawski, właściciel włóki ziemi. Miał on Ale żart na stronę. Ucz się tylko pilnie i spra
do wyżywienia oprócz żony sześcioro dzieci, to też wuj się dobrze, a wyjdziesz na użytecznego czło
w pocie czoła pracował na kawałek chleba. Naj wieka i będziesz miał chleba dostatkiem. W bie
starszy syn, Felicyan, miał wielką chęć do nauki, dzie udaj się do mnie, a ja ci chętnie dopomogę,
dlatego oddali go rodzice do szkół w Krakowie. gdyż bardzo kocham pilnych i cnotliwych uczniów.
Wkrótce potem umarł ojciec, zatem cały ciężar Chcesz podobno sprowadzić młodszego brata. Niech
wychowania i utrzymania rodziny spadł na żonę. przyjeżdża, a będę mu pomocnym.
Ciężko jej było, jednakże wszystkie siły wytężyła, Felicyan odesłał dukata matce z listem, aby
aby dziatwę przyzwoicie wychować. Można łatwo młodszy brat przyjeżdżał do Krakowa. Łętowski
pojąć, że niewiele mogła łożyć na utrzymanie Fe- wziął braci w szczególną opiekę, to też za jego
licyana w Krakowie. Nie opuścił go jednakże Bóg staraniem ukończyli szkoły.
i dobrzy ludzie. Zakonnicy Reformaci dawali mu Upłynęło 30 lat od owej chwili. W Krako
co dzień obiad, po który przychodził z glinianym wie zaszły wielkie zmiany. Starosta Łętowski,
garnuszkiem. utraciwszy nieomal cały majątek, żył prawie w nę
Zdarzyło się razu pewnego, że ujrzał go w kla dzy w ubogim dworku na jednej z odległych ulic.
sztorze starosta Łętowski. Spodobał mu się grze Przed biskupim pałacem panował wielki ruch
czny chłopiec, a gdy się dowiedział, że się dobrze i krzątanie, gdyż z powodu objęcia rządów przez
uczy i sprawuje, tak rzekł do niego : nowego biskupa zjeżdżali do stolicy możni pano
— Podobasz mi się, chłopcze, gdyż masz by wie, duchowni i urzędnicy. , Po skończonej uroczy
stry rozum i dobre chęci, a przytem kochasz bar stości kościelnej miała się odbyć wspaniała uczta
dzo mafkę, zatem uznając twoją pilność, dam ci coś w biskupim pałacu.
na pamiątkę. Starosta Łętowski siedzi na ławeczce przed
To mówiąc, rzucił mu do garnuszka złoty dworkiem, gdy wtem zajeżdża dworzanin biskupi,
pieniądz. Był to nowiuteńki dukat. Felicyan aż pytając:
- Czy tu mieszka starosta Łętowski?
Złota Ksiąi 2
Strona 11
— 18 — — 19 —
• Tak jest, była odpowiedź, czy masz jakie furtą z tym oto garnuszkiem, darował dukata, za
zlecenie? chęcając do nauki. Bracie, starosto Łętowski, czy
pamiętacie, jaki postawiliście warunek? „Wypuścisz
— Przewielebny ksiądz biskup krakowski mi klucz radłowski, jak zostaniesz biskupem kra
przesyła list, a oprócz tego rozkazał, abym ustnie* kowskim?" — były wasze prorocze słowa. Oto
poparł jego proźbę, gdyż arcypasterzowi bardzo jestem biskupem, zatem trzeba spełnić ów warunek.
na tern zależy, aby mógł powitać w swym pałacu Przyjmijcie dokument, na mocy którego wypuszczam
wielmożnego pana starostę. wam w dożywocie klucz radłowski w dzierżawę za
Lętowski wyczytał w liście, że biskup zaprasza bardzo umiarkowaną opłatą. A teraz wnoszę zdro
go serdecznie na obiad. Starosta zapewni! dwo wie mego dobroczyńcy, wołając z głębi serca:
rzanina, że spełni życzenie księcia biskupa. „Niech żyje zacny starosta Zętowski!"
Skoro Łętowski wszedł do pałacu i oznajmił:
sw:oje nazwisko, przyjęto go z uszanowaniem i za Rozpłakał się starosta, gdy usłyszał te słowa.
prowadzono natychmiast do biskupa, który dzię Zapomniany żył w biedzie, a oto nagle staje się
kując mu za spełnienie proźby, zaprowadził do panem z powodu szczodrobliwości księcia-biskupa.
stołu i posadził go obok swej matki na drugiem Zalawszy się łzami, złożył najczulsze podziękowa
miejscu. Wszyscy obecni zwrócili ciekawie oczy nie za cześć mu okazaną i dar książęcy.
na Łętowskiego, który się wielce zawstydził, gdyż Goście byli rozrzewnieni tym szlachetnym
był ubogo choć czysto ubrany. czynem. Jak za dawnych czasów przybyli z gar
nuszkami ubodzy uczniowie, a matki biskupa sama
Rozpoczął się obiad. Wkrótce przynieśli haj rozdzielała pomiędzy nich hojne dary i potrawy.
ducy wielką srebrną wazę i postawili przed bisku Biskup Felicyan Szaniawski obracał przeważnie
pem, który zdjąwszy pokrywę, wydobył z środka swe dochody na wsparcie podupadłych rodzin,
prosty gliniany dzbanuszek, z jakim niegdyś cho szczególnie zaś wspierał ubogą młodzież, która do
dził w młodości przed furtę klasztorną po obiad. szkół uczęszczała. W Łukowie na Podlasiu zało
Zapewne dorozumieliście się już, kochani czytelnicy, żył konwikt dla dziesięciu ubogich uczniów, zape
że to był Felicyan Szaniawski, niegdyś ubogi uczeń wniając im bezpłatne utrzymanie i wykształcenie.
a obecnie książę-biskup krakowski. Odezwał on Ów konwikt istnieje dotąd w Siedlcach.
się wkrótce w te słowa: Biskup Szaniawski posiadał wdzięczne serce
— Dostojni goście! Na pierwszem miejscu tak dla rodziców, jak i dla dobroczyńców.
przy stole posadziłem matkę, gdyż dała mi życie
i wychowanie. Drugie miejsce należy się słusznie Jak X. Leon Przyluski uszanował matkę.
mojemu wielkiemu dobroczyńcy, wielmożnemu sta X. Leon Przyłuski, urodzony 1789 roku, zo
roście Eętowskiemu. On to w młodości, która dla stał 1845 r. wyświęcony czyli konsekrowany w Po
mnie była bardzo twardą, przemówił do mnie do znaniu na arcybiskupa gnieźnieńskiego i poznań-
brem słowem, a gdym razu pewnego stał przed
•2"
Strona 12
— 20 -
skiego. Spełniał on ściśle czwarte Boże przyka
zanie. Przykro mu było, że matka złożona chorobą,
nie uczestniczyła w uroczystości jego konsekracji,
to też wyszedłszy z kościoła, udał się najprzód do
mieszkania kochanej matki, a padłszy przed nią
na kolana, prosił o błogosławieństwo. Liczył
wtedy X. Leon 56 lat życia, a chociaż był w tak
podeszłym wieku i piastował tak wysoką godność
kościelną, jednakże nie wstydził się paść do nóg
swej matce, aby jej wyrazić cześć i prosić o bło
gosławieństwo. Bóg pobłogosławił X. Leonowi
i udarował go dhigiem życiem, gdyż dożył 7G roku
życia w czerstwem zdrowiu.
Podobni/ przykład.
X. Maciej Wolonczewski, syn włościanina, uro
dził big w wiosce Nabraniach na Żmudzi 1799 r.
Pierwszem jego wychowaniem zajęła się matka, gdyż
ojciec wcze.-nie życie utracił. Mały Macioś dopo
magał chętnie matce w gospodarstwie, zatem rą
bał drzewo, zbierał na polu kłosy i pasał bydło.
Matka nauczyła go czytać, a widząc, że chłopiec
dobrze się uczy, oddała go do szkół w Wilnie,
gdzie czynił świetne w naukach postępy. Wyświę
cony na kapłana, z powodu cnót i głębokiej nauki
został mianowany biskupem źmudzkim. Wkrótce
po konsekracji udał się otoczony świetnym orsza
kiem duchowieństwa do wsi rodzinnej, a przestą
piwszy próg chaty, gdzie mieszkała jego matka,
rzucił się jej do nóg i o błogosławieństwo prosił.
Rozczulona staruszka wyciągnęła ku niemu ręce,
a czyniąc znak krzyża na jego czole, rzekła drżą
cym głosem:
— Synu, błogosławiłam ciebie po r<z pierw- X. Biskup Wołonczewski.
Strona 13
— 23 —
— 22 -
•wyciowała troskliwie swe potomstwo. Wdzięczny
szy, gdyś przyszedł na świat; błogosławiłam po syn opisał życie swej matki, 'które podajemy tu
raz drugi, kiedym cię oddawała do stanu ducho w streszczeniu.
wnego, dziś błogosławię cię po raz trzeci. A teraz, Dominika Łęska urodziła się 1771 r. w Mię
biskupie, dodała, uginając przed nim kolana, ma dzyrzecu koreckim. Rodzice jej posiadali dość
tka twoja prosi cię o błogosławieństwo. znaczny majątek, ale z czasem wszystko utracili.
X. Wołonczewski był zasłużonym biskupem. O rękę Dominiki oświadczył się ekonom Hołowiń
Odbywał często pieszo podróże, odwiedzając oso ski, a że rodzice chętnie dali pozwolenie, przeto
biście w chatach włościan żmudź kich. Walczył
tak dzielnie przeciw pijaństwu, że nałóg ten zna ślub nastąpił.
cznie się zmniejszył na Żmudzi. Zakończył życie Ojciec mój — pisze X. Hołowiński, nie będąc
w Kownie 1875 r., przeżył zatem tyle lat, co z natury silnej budowy, zaczął upadać na zdrowiu.
arcybiskup Przyłuski. Bóg wynagrodził cześć tych Trzydzieści dwa lata już minęło, jak dusza jego
książąt kościoła dla rodziców długiem życiem i do czysta przeniosła się na życie lepsze. Wieczny
brem zdrowiem. pokój cieniom sprawiedliwego! Do wielkiej łago
dności łączył niepospolitą czułość, prawy w swoich
Nasuwają się tu mimo woli różne uwagi. X. Wo czynnościach, nie podejrzywał zdrady i fałszu u dru
łonczewski był biskupem a uszanował matkę wie gich ; ztąd prędko zaufał każdemu i prawie zawsze
śniaczkę do tego stopnia, że klęknął przed nią był oszukanym. Pilny był w obowiązkach, lecz
i ucałował jej spracowaną rękę. A jakżeż postę skromny i łatwo dający się zastraszyć, rzadko
puje sobie często dzisiajsza młodzież ? Zdarza się mógł przedsięwzięcia doprowadzić do skutku: bo
nieraz, że syn poczciwego rzemieśloika lub kmie nieufny sobie, rad polegał na zdaniu cudzem,
cia, liznąwszy nieco ogłady, wstydzi się ojca i ma a przytem nie miał tego, co ludzie szczęściem
tki. Takim dzieciom Bóg nie błogosławi. zowią i z tej przyczyny mimo pracy i nieposzlako
Matka Biskupa Hołowińskiego. wanej uczciwości, smutno i ubogo zakończył życie.
Otóż czując się coraz słabszym i sprzykrzywszy
X. Ignacy Hołowiński, syn ekonoma, odzna sobie stan służebny, a mając maleńki fundusik
czył się tak zaszczytnie zamiłowaniem pobożności, i znaczne gospodarskie remanenta, rzucił się do
pracy i wielką nauką, że został mianowany arcy handlu drzewem za poradą brata swego Ludwika.
biskupem mohilewskim. Zajmuje on także poczesne Ten pan Ludwik był to sobie niegdyś towarzysz
stanowisko w literaturze polskiej. Jego piękne kawaleryi narodowej, a ztąd niemało imponował
wiersze : Krówka Jaremy, Buława Madeja, Sierota, ojcu, człowiek zarozumiały, śmiały i tęgi hulaka;
Zbójcy, Chleb rajski i inne są powszechnie znane. lubił żyć dobrze, jeśli nie za swoje pieniądze, bo
Znakomity ten kapłan przyznaje, że swoje te się rzadko jego trzymały, to nie zaniedbał za
powodzenie zawdzięcza matce, która obarczona cudze pobawić, a nadzwyczaj był zręczny w pozy-
kilkorgiem dzieci z nadludzkiem niemal wysileniem
Strona 14
— U -
— 25 —
czaniu na wieczne oddanie. Ojciec przeniósł; się? umiała się jednak ustrzedz wszelkiejfzarazy; bo-
do wsi Dynesowicze, niedaleko od Czarnol/yla, i delikatność towarzyską, i nadgminny umysł i czy
dla tego handlu, na którym choć sam się nie znał, stość obyczajów zachowała; lecz prawdę powiedzieć,
ale ślepo ufał bratu, co wprawdzie wiele rozpra ciągle pilnowała domu i gospodarstwa. Raz za
wiał, jednak niewiele miał rzeczywistej znajomo proszono ją na jakąś fetę do sąsiadów, którym
ści. Matka ze zwykłą przenikliwością i żarowym odmówić nie można było, ale kiedy gospodyni
rozumem od razu spostrzegła zły koniec tego domu z innemi zaczęła ją naglić do picia, wtedy
mniemanego handlu: przeto starała albo odwrócić cała przelękniona, uciekając oknem, nogę sobie
męża od przedsięwzięcia, albo skłonić do wię skaleczyła i odtąd niełatwo dom opuszczała.
kszego wglądania w postępki brata. Ojciec nie
dopuszczał żadnego podejścia i nawet o tych po- Nieszczęście najwięcej rozwija wielki charakter,
wątpiewaniach napomknął panu Ludwikowi, który strata funduszu połączyła się z drugą biedą, bo
nie kazał mu zważać na rady niewieście, mówiąc: liczne bydło zaraza zniszczyła i rodzice zostali
wszak wiesz, że u kobiety włos długi, a rozum, nagle ze wszystkiego ogołoceni; lecz umysł matki
krótki. Ot spuść się na mnie, a wkrótce się spa- bynajmniej nie upadł w tak okropnem poł"żeniu.
noszysz i będziesz tylko łysinę pogładzał. — Co Ojciec uczuł w całej sile prawdę słów i prze
dnia szło gorzej, a ufność ojca była niezachwianą: stróg swej żony, ale już było po czasie. Wpadł
pożyczał mu i pożyczał pieniądze, a ten hulałr biedny w smutek i jakąś melancholią; nietylko
a hulał; ztąd musiał nastąpić niepokój domowy, dniem ale i nocą wychodził z domu i błąkał się
bo matka widząc już wyraźną stratę, przypominała po polach i lasach; wtedy okazała się piękna
los tylu dzieci; z tej przyczyny ojciec unikał domu dusza matki, bo znosząc mężnie niedolę, próżnych
i prawie całe dnie przepędzał u brata, co go czę mężowi nie robiła wymówek, owszem z całą czu
stował za jego pieniądze. Już wreszcie złe łością przywiązanej żony lała pociechę w strapione
trudno było ukryć; pan Ludwik postanowił złożyć serce męża, krzepiła upadły pod brzemieniem losu
winę na nierząd domowy, lecz trudno było co za umysł, a nareszcie sama swoją proźbą u opata
rzucić matce, wielkiej gospodyni, przeto różneaii Bazylianów wymodliła miejsce w zarządzie dóbr
drobnostkami, jako to: że gęstą kaszę gotuje, owruckich.
chciał się wymówić, lecz ojciec poznał jego nie- Parę lat na tem miejscu przebyli rodzice, lecz
szczerość. Takim sposobem stracił cały fundusz mimo wszelkich starań matki, nigdy ojciec nie
bądź w handlu, bądź w pożyczce swemu bratu. mógł przyjść do zwykłej wesołości. Strata fun
duszu przy nadchodzącej starości i licznej rodzinie
Kiedy się zastanawiam nad matki położeniem^ była zbyt ciężką i zrujnowała jego zdrowie. Z tej
nie mogę się nie zdumiewać, że otoczona ludźmi przyczyny opuściwszy miejsce, osiadł na bruku
prostymi, często nałogowymi, zawsze przesądnymi we wsi Wiazówce, gdzie cały rok ciężko chorował.
i wierzącymi w czary, znachory i Bóg wie nieco- Jak opisać to położenie biednej kobiety, gdzie
Strona 15
— 26 — — 27 —
trzeba było i wykarmić dzieci i pielęgnować cho niezłomny umysł matki przy wielkiej ufności
rego męża! wszystkie, jakie były, sprzęty, musiała w Opatrzność Boską, nabierał w nowych przeci
za bezcen sprzedawać i jeszcze własną praca, przy wnościach coraz większej tęgości i odwagi. Jej
czyniać się do utrzymania. cnotliwe postępowanie, jej rządność i znajomość
Ojciec znękany więcej przeciwnościami, niż w gospodarstwie, skłoniły jakiegoś szlachcica,
laty, po całorocznej chorobie dokonał smutnego cztery czy pięć chat mającego, do starania się
życia 1810 roku, zostawiwszy żonę i drobne dziatki o rękę biednej wdowy, co w tak wielkiej nędzy było
zupełnie na Opatrzność Boską. Z jakąż nieporó cudem: ale matka nie chciała i słyszeć o tern, bo
wnaną troskliwością zajmowała się matka po dniach
i nocach około ojca w czasie długiej jego choroby! w powtórnych związkach przewidywała niedolę swych
jak przy największym niedostatku umiała wynaj dzieci, — mogę znaleźć męża, rzekła, ale dzieciom
dywać środki, aby choremu na niczem nie zbywało! ojca nie znajdę. — Takowe odmówienie oburzyło
Z jakąż nareszcie stratą przeniosła stratę tego, wszystkich znajomych, którzy ją upewniali, że
z którym przeżyła lat dwadzieścia i który rzeczy zginie z tak drobnemi dziećmi. Nie zginę, —
wiście był najlepszym mężem. Płakałem i tru odpowiadała, — bo Pan Bóg jest ojcem wdowie
chlałem o własne jej życie. Biedna, kiedy jej i sierotom i pewnie mię nie opuści.
męża zwłoki oddawano ziemi, kilka razy silnie Nie było czasu oddawać się długim żalom,
zemdlała: my dzieci sądziliśmy, że i ona umarła, lecz trzeba było myślić o dzieciach. Najprzód opuściła
z wielką bowiem trudnością przywodzono ją do strony owruckie, gdzie nikogo nie miała z krewnych,
przytomności. Skończył się bardzo ubogi i smutny a przeniosła się w okolicę Ostroga i Korca, kędy
obrzęd pogrzebu, biedna matka nieutulona w żalu, jej familii było gniazdo. Ale i tu nowy kłopot,
widzi około siebie ośmioro sierot, z których naj bo któż przyjmie wdowę z ośmiu sierotami drobnemi;
starszy syn miał lat 18, a reszta od 14 aż do ledwo jeden Mikołaj, brat najstarszy, mógł się
pięciu niedziel szła stopniowo, bez żadnego grosza, pomieścić w Palestrze ostrogskiej. W ostatniej
sprzętu, wsparcia i życzliwych krewnych: tuląc przeto przeto konieczności trzeba było rozdać choć połowę
do zbolałego łona biedne sieroty, rzewnie płakała, tej biednej dziatwy pomiędzy ludzi, aby i sama
powtarzając: Ach, dziatki moje! jakąż ja wam mogła znaleźć gdzie przytulisko i obmyślić jaki
dam radę! — I rzeczywiście, sama jedna słaba sposób wychowania synów. Był to dla niej czas
kobieta, bez żadnej opieki, była rzucona igrzyskiem najboleśniejszy i najcięższy, i bardzo często wspo
na ten świat szeroki, mając tylko w towarzystwie minała potem tę smutną epokę życia. — Mój Boże,
biedne sieroty, które jedynie z jej rąk utrzymania — mówiła — co za okropne było moje położenie!
i wsparcia dla siebie wyglądały. Dzieci moje, wszystko moje, musiałam rozrzucać
Gdyby tyle nieszczęść zwaliło się razem na i nabijać się ludziom, aby to brali, co dla mnie
mężczyznę, mógłby upaść pod ich ciężarem, ale tak drogie i na co me oczy napatrzyć się nie mogły.
Strona 16
— 28 —
— 29 -
Co to za boleść dla macierzyńskiego serca, trudno
bez doświadczenia pojąć. jeźli czteroletnie dziecko nie zjadło, nie mogło
Tak miłosierdziu ludzi powierzywszy starsze- się tknąć następnych półmisków. Ten sam barszcz
dzieci, osiadła sama z dzieckiem przy piersi, ze- z obiadu przenosił się dla mnie na podwieczorek,
mną kilkoletnim i najstarszą córką Teklą, przy na wieczerzę, nazajutrz na śniadanie, słowem, poty
rodzonej siostrze, która we wsi Sadkach miała mię ścigał zawzięcie barszcz niecierpiany, póki go
kilka chat w dożywociu. Trudne to było poło z głodu nie zjadłem, a tu jak na biedę nowy na
żenie; ciotka była wprawdzie prosta, ale dobra stępował. Prócz tego nie mogłem wywinąć się od
kobieta, a choć matka i siostra pracowały w jej kilku rózg co dnia, bo warunek był bardzo trudny:
domu jak proste wyrobnice, jednak było to zawsze- trzeba było nadrzeć pięknie kwaterkę pierza, które
wielkim ciężarem dla niebogatej osoby, zwłaszcza poeiśnięte ręką, zawsze zostawiało próżne miejsce,
dwoje dziatek drobnych niemało przynosiły kło a ztąd zawsze mię czyniło winnym. W czasie
potu. Ztąd łatwo wszczynały się spory i wymówki, zabaw długich budzono mnie w północ dla śpie
które się często kończyły wypędzeniem z domur wania piosnek ukraińskich, które przestraszony
nim z ochłonionym gniewem uczucie siostry znowu i na pół rozbudzony nuciłem ze łzami, co kompa
wzięło górę. nią niezmiernie śmieszyło. Nie lepiej obchodzono
Tym czasem jak na dobitkę spalił się dom- się i z moją biedną siostrą. Dowiedziawszy się
ciotki i wsz}stkim potrzeba było znowu szukać matka o podobnej opiece, przyjechała do pani
schronienia. Tekla znalazła służbę w obcym domu. siostry: lecz to przybycie matki nie wiele mój los
Sęstwo Gorlińscy wzięli na wychowanie najmłodsze- osłodziło, bo ciocia nie odstępowała w niczem od
dziecię, ledwo rok mające; ja byłem już nieco swej metody wychowania, a nie mając nigdy dzieci,
pierwej wzięty przez cioteczną siostrę mej matki, nie pojmowała całej katuszy biednej matki, która
osobę dość majętną, gdzie razem była ze mną musiała patrzeć na to znęcanie się nad dziećmi,
i moja siostra Krystyna niby na opiece, a w rzeczy a nie mogła dać żadnego ratunku. Jednak ta
samej na służbie bez płaty, jak to zwykle dzieje cierpliwość ostatniej nędzy nie wystarczyła przy
się. u krewnych. w zrażającym humorze ciotki. Razu pewnego przy
O! tej cioci nigdy nie zapomnę. Dziwna jechał brat najstarszy z Ostroga, co się darmo
sprzeczność panowała w jej charakterze; lubiła zajmował jej interesami: ciotka wówczas nie wiem
bowiem towarzystwo, zabawy i dość była wesołą, z jakiej przyczyny była w gniewie na moją siostrę
a jednak dla domowych okazywała się najsurowszą. Krystynę i lżyła ją ostatniemi słowy; brat i matka
Edukacya moja szła następującym sposobem : ośmielili się jakieś słówko rzucić w obronie bie
wprawdzie siadałem do stołu, ale nadaremnie, bo dnej dziewczyny: wtedy uniesiona gniewem, tak
przed najlepszemi potrawami był dla mnie szaniec uderzyła siostrę w głowę, że grzebienia zęby ska
nieprzebyty, to jest talerz pełny barszczu, którego- leczyły czaszkę i krew do kola trysnęła. Cała
ta Mena stoi mi przed oczyma. Siostra skrwa-
Strona 17
— 30 — — 31 —
wioną, brat zbity, matka w rozpaczy potrącona,, wszyscy kiwali głową, słysząc marzenia matki
i ten lament smutku, i ten krzyk gniewu, i ta względem naszej edukacyi; ale to bynajmniej nie
zbiegowisko wszystkich służących, nie może zginąć zachwiało ani jej przedsięwzięcia, ani ufności w naj-
w mojej pamięci. Jednakże koniec tego dramatu, miłościwszą Opatrzność Boską. W jej sercu ma-
jak dla mnie, był bardzo wesoły, kazała nas bo cierzyńskiem głęboko leżało przekonanie, że swoim
wiem czworo wypędzić z domu. Na dworze była dzieciom da radę i pod starość ucieszy się owo
noc ciemna, choć oko wykol, błoto ogromne,. cem swoich krwawych wysiłków. W tych ciągłych
a deszcz lał niemiłosiernie; wstęp do chłopskiej zamiarach, łzach i modlitwach, Bóg dobrotliwy
chaty surowym zakazem cioci był nam wzbroniony; natchnął jej myśl przeniesienia się do Międzyrzeca,
ale pewien kowal, tknięty litością, dał nam ukrad gdzie były szkoły i gdzie pracą mogłaby dzieci
kiem schronienie w kuźni: tam brat z siostrą wyżywić i uksztnłcić; jednak brak pieniędzy dla
przepędził noc, a świtem udał się z nią do Ostroga; najęcia mieszkania' stanowił rozpaczającą tamę.
lecz matka ze mną umyśliła żebrać choć chwilo Kiedy więc matka ubolewa nad tą przeszkodą,
wego przytułku u poblizkiego sąsiada ciotki, a że wtedy siostra Tekla, która na służbie potrafiła
już było dość późno, przeto nie tracąc czasu, po oszczędzić dwieście złotych, nietylko oddała matce
żegnała tamte dzieci i wziąwszy mię na plecy, pieniądze, ale i siebie na usługę i pomoc dla wy
poszła biedna wśród ulewy do tego obywatela. chowania braci. Takiem to poświęceniem się matki
W czasie drogi gorzko płakała, nie pojmując i siostry założył się początek naBzego ukształcenia.
smutku, zwłaszcza wtedy, kiedy porzuciliśmy dom Z całą tą pomocą siostry była dziwna śmia
cioci, sądziłem, że się lęka o mnie, i ciągiem po łość przenosić się do obcego miasteczka, gdzie
wtarzał : — nie bój się mamo, ja się dobrze za matka nie miała ani opieki, ani żadnej pomocy,
szyję trzymam. — Łatwo wnieść, że ludzie obcy, a tylko na jednej i bardzo słabej nadziei utrzy
ale bardzo poczciwi, przyjęli nas z największem mywania uczniów budowała swój przytułek i wy
spółczuciem. Dotąd prócz matki nikt nie był dla chowanie dzieci; ale z wiara i ufnością w Bogu,
mnie łaskawym i nie mogłem się wydziwic, że sama jakiż cnotliwy zamiar może być niepodobny? Po
pani domu obsypywała mię niewymowną dobrocią: czątek bardzo był ciężki. Najęto część oficyny
jakoż nie inaczej w dzieciństwie pojąłem naukę pijarskiej: od dawna stała pustką ; okna powybi
o niebie i piekle, tylko przez porównanie tych jane obrazami przykryła, a mnóstwo gruzu trzeba
dwóch domów. było wynieść. Cały rok jako nieznajoma nikomu,
Synowie coraz podrastali i czas było do nauki, nie mogła mieć uczniów, nie miała przeto za co
a tu żaden matce nie podawał się środek dopięcia nająć i sługi; w nocy, aby nikt nie widział, nosiła
tak upragnionego celu. Wszyscy litowali się nad z siostrą wodę, prała bieliznę i najniższe spełniała
jej położeniem, wszyscy byli pewni, że jej dzieci posługi, a dniem szyła, robiła pończochy, aby
są przeznaczone na wieczną nędzę i prostotęr jaki grosz na przeżycie zapracować. Ale .i to
Strona 18
— 33 —
niej, kiedy przy końcu roku na publicznem zgro
wszystko nie wystarczało, musiała przeto wyjeżdżać madzeniu dawano Antoniemu i Janowi nagrody
do różnych bogatych krewnych z proźbą o pomoc. i czytano ich imiona zapisane w tak nazwanej:
Matka z przyrodzenia otrzymała charakter szla Złotej księdze. Wszyscy zwracali oczy na jej ra
chetny, nie lubiący się płaszczyć i czujący godność dość, wszyscy ją zwali matką szczęśliwą i rzeczy
swoją, i trzeba było ostatniej nędzy i tak ważnego wiście była nią wtedy, tern bardziej, że tak piękne
interesu, jak wychowanie dzieci, aby pokonała owoce odniosła w skutek swych krwawych wysił
wstręt do tego wyciągania ręki o wsparcie. Z mo ków przy łasce Opatrzności, która jeszcze pozwa
dlitwą do Boga, z drżeniem i strachem w sercu, lała tworzyć lube nadzieje na przyszłość. Lecz
zbliżała się do progu swoich krewnych, nie tak ten błogi pokój domowy pomieszał straszny grom
lękając się odmowy, jak złego przyjęcia; o nic dla jej macierzyńskiego serca. Eleonora, szesna
też wielkiego nie prosiła, bo o korzec jakiego stoletnia i bardzo ładna córka, już po zaręczynach
zboża, lub trochę jarzyny, dla pokarmienia dzieci; z poczciwym i dość zamożnym młodzianem, sko
a krewni, jak zwyczajnie bywa, jedni po trochu nała na ręku matki, której smutku nie myślę
wspierali, drudzy dąsali się i odmawiali. przedstawiać, ale to tylko powiem, że przy jej
Bóg ulitował się nad tą biedną kobietą, wal pogrzebie wszyscy obecni ronili łzy politowania.
czącą ustawnie z nędzą dla dobra swoich dzieci, Rok za rokiem położenie matki stawało się
i Jego nieprzebrane miłosierdzie wlało szacunek lepszem, bo starsi synowie nietylko już nie byli
i spólczucie w serca otaczających, a odtąd nie ciężarem, lecz za wyjściem na dozorców przy bo
brakło na uczniach. Chociaż ten sposób życia gatych uczniach, mogli podzielać się z matką
bardzo był kłopotliwy, nad zsvyczaj skromny, oszczędzonym groszem. Tak przy ubóstwie było
a często nawet grożący głodem, bo biedna uczniów tam wiele przyjemnego, i nie bez rozczulenia obra
płata kilku rubli i kilku korcy zboża na kwartał, cam wzrok na te ubiegłe lata. Do dziś dnia stoi
nie uicgla wystarczyć w czasie drożyzny i tylko mi żywo w pamięci, nasze pomieszkanie w Mię
świębi Opatrzność zaradzała cudownie w tak cię dzyrzecu ; pierwszą izbę sama zajmowała, a drugi,
żkich razach; jednak ten czas, przepędzony w Mię- dość wielki pokój z alkierzykiem, były napełnione
dzyrzi czu, liczyła matka do chwil najpiękniejszych łóżkami studentów. W tej pierwszej izbie stało
swojcgi życia. Nietylko bowiem ustało" to wycie •w jednym kącie łóżko matki, a w drugim siostry;
ranie cudzych kątów, gdzie potrzeba było do sa piec i kuchnia przy progu, okna jedne wysoko
mego dna wychylić kielich goryczy, wedle wyra umieszczone i ławeczką opatrzone, na której matka
żenia matki, lecz co najwięcej cieszyło jej serce, lubiła siadać do roboty i odmawiać modlitwy, lub
że rozproszone zebrawszy dziatki, mogła patrzeć śpiewać pieśni pobożne, a szczególniej: o Boskiej
na ich codzienne rozwijanie się władz i kształcenie Opatrzności, w którą miała nieogvaniczoną ufność
umysłu. Za łaską Boga, synowie, osobliwie starsi, i w niej starała się utwierdzać swe dziatki. Pa-
najpiękniej się uczyli, i co to była za pociecha dla
ZloU książeczka 3
Strona 19
34 — 35 —
miętam, że prócz nauk w tym względzie dawanych,, i znowu mieszkanie matki zaczęło powoli samo-
zdziałał na mnie niezatarte wrażenie mały obrazek,, tnieć, gdyż synowie jeden za drugim przenosili
gdzie jedna ręka w obłokach sypała ziarno ptastwu,. się do uniwersytetu w Wilnie. Matka i Tekla
a druga rzucała chleb sierotom. O! jakże często pędziły życie coraz wygodniejszo, bracia bowiem
lubiłem słuchać nauk o tej dobroci i opiece Boga,, starsi wedle możności starali się przysyłać na za
kiedy matka otworzywszy książkę do nabożeństwa, łatwienie potrzeb. Cicho i spokojnie spływały
w której był obrazek wspomniany, tłumaczyła mi ostatnie chwile jej pobytu w Międzyrzeczu, jedna
tę dziwną Opatrzność ! - Dość pomyślić, aby po tylko tęsknota za rozsianemi po świecie dziećmi
jąć ten rozrzewniający widok biednej matki, oto nieco tę spokojność mieszała: ale za to każdy list,
czonej drobnemi dziećmi, żyjącej Opatrznością każda wiadomość o powodzeniach, a najwięcej
i śpiewającej o tej samej Opatrzności, która, wedle każde przybycie dziecka, przemieniały tę biedną
wyrażenia pieśni, opuszczone kruczęta karmi. — chatę w prawdziwy raj szczęścia i pociechy.
Długo, długo nie słyszałem tej pieśni, lecz kilka Bóg, niezbadany w swoich wyrokach, postano
lat temu pokazywano mi pierwsze wydanie kanty- wił doświadczyć jeszcze cierpliwości i dać pole do
czek i przypadkiem otworzywszy książkę, trafiłem wiecznej zasługi, w krótkim bowiem przeciągu
na pieśń o Boskiej Opatrzności, a czytając, nagle czasu otrzymała dwa bolesne pociski. Mikołaj,
z podziwianiem przytomnych zalałem się łzami.. syn najstarszy, umarł w Kijowie, a Gabryel, naj
Ach! bo z tą pieśnią związało się wspomnieniem młodszy, pełen nadziei i czułości młodzieniec,
całe pożycie ubogiej rodziny ; do jej słów przylgnęły zginął na wojnie. O! kto tyle kochał jak matka
dla mnie na wieki i nuta i głos matki, na którego dzieci, kto tyle starań i trudów łożył na ich wy
dźwięk w sercu, osobliwie po stracie tej najmilszej chowanie, jakże musi boleć, kiedy w samem roz
osoby, nie podobna się we łzach nie rozpłynąć. winięciu uschną te latorośle. Jeszcze nie koniec,
Ale jak zapomnieć te słodkie wieczory, kiedy bo prawie w tymże czasie poniosła najdotkliwszą
dzieci zgromadzone przy matce wśród wesołej stratę swej córki i nieodstępnej we wszystkich
rozmowy, wśród marzeń przyszłości, lub różnych biedach towarzyszki Tekli. Cudowny charakter
opowiadań, znajdowały przyjemne po pracy wy tej czystej i świątobliwej duszy ośmiela mnie do
tchnienie. Pamiętam raz w czasie wakacyj, kiedy obszerniejszej nieco wzmianki: a potem te dwie
przypadały imieniny matki, niektóre z dzieci umy osoby taić ściśle połączone, że niepodobna mówić
ślnie przyjechały dla złożenia powinszowań, i wtedy o jednej, aby razem nie wspomnieć i drugiej. Już
obudził się we mnie zapał do rymowania. O, jakże. powiedziałem, jak heroicznie siebie i zebrane pie
matka była szczęśliwą nietylko z widzenia szczerej niądze poświęciła na usługę matki i wychowanie
wdzięczności dziatek, ale i z tego, że ksiądz prefekt braci. I rzeczywiście była to druga matka.
Żebrowski chwalił moje wiersze. Szczególniej zajmowała się domowem gospodar
W taki sposób mogliśmy otrzymać edukacyą stwem, bo matka w pierwszych latach nietylko
3'
Strona 20
- 36 -
— 37 —
wyjeżdżała do krewnych dla otrzymania jakiego
korca zboża, ale często musiała jakiś czas u nich sobem życia i postępowania, wtedy spostrzegam,
przemieszkać, jeźli tego potrzebowali, aby się choć że w swej szczytności przechodzi wszelki wymysł,
tem odpłacić za ich dobroczynność. Zapewne nie i dla tego lękam się, aby me słowa nie policzono
wielkie było gospodarstwo, ale przy tak szczupłych na karb miłości braterskiej, ale Bóg i ludzie, co
środkach potrzebowało największej rządności i nie ją znali, mogą najlepiej zaświadczyć. Pierwsza
małego oszczędzania. Poczciwa Tekla nigdy nie rzecz, co w tej młodej dziewczynie zdumiewa, jest
opuszczając domu, o wszystko się troszczyła, aby zupełne i dobrowolne zaprzanie się dla miłości
i obcym uczniom nie brakowało na wygodzie i nam matki i braci; pojmę łatwo, że w uniesieniu chwi-
małoletnim nie zbywało na potrzebach; sama lowein można dać życie za miłe osoby, ale to
utrzymywała nasze odzienie i bieliznę, tak. żeśmy wolne i codzienne poświęcenie się, jakże daleko jest
o niczem nie wiedzieli! a mając tyle osób do po trudniejszem. Młoda i ładna przed temi cierpie
karmienia, musiała przy jednej służącej, sama niami, które .1 ej ciężka praca nawiodła, zapomina
spełniać najcięższe posługi, co z jej deiikatnem całkiem o sobie i nigdy nie spostrzegłem najmniej
ułożeniem i nieprzyzwyczajeniem do takich robót, szego kroku, nie mówię lekkości, ale nawet pochopu
nadwerężyło zdrowie. Ileż to kłopotów biedna do niewinnych zabaw : nigdy nie wyc lodziła z domu
dziewczyna musiała przenieść, bo cały dzień była tylko do kościoła i do miasta za kupnem i nigdy
na nogach, a wieczorem nawet wytchnąć czasu nie nie widziano jej w źadnem towarzystwie. Zdaje
miała: wiadomo bowiem, co to jest za ciężar się, że cały świat nie miał dla niej powabu; zda
trzymać w domu ze dwunastu biednych chłopców, rzające się w pierwszej młodości partye zawsze
niezawsze dobrze wychowanych, lecz najczęściej odrzucała, tylko Bogu i rodzinie była oddaną. Jej
wielkich swawolników, którzy za wyjściem dozorcy, charakter słodki, cichy i łagodny, znosił z niewy-
co prawie zawsze wieczorem następowało, zdawali powiedzianem zdaniem się na wolą Bożą wszystkie
się dom przewracać, taka była wrzawa i bitwa. kłopoty, nieszczęścia, cierpienia i słabości, bo pra
Ztąd biedna siostra dla świętego pokoju opowia wie przez cały czas pobytu w Międzyrzeczu nie
dała różne budujące powieści, lub niewinne bajki, była zdrową, a jednak jak zdrowa pracowała. Ja
i w tem była prawie niewyczerpaną, bo przez lat każ to anielska skromność towarzyszyła jej postę
kilka słuchałem ledwie nic co wieczór, a nigdy pkom : prawdziwie była tak niewinną i nieśmiałą,
jednak nie powtórzyła tej samej. Wszystko, co jak dziecko. Cały żywioł tej pięknej duszy, sta
teraz czytam w różnych zbiorach, wszystko sły nowiły dwie najczystsze miłości, to jest: ziemska
szałem od niej, a wiele, wiele nie dostaje. Talent swej rodziny i niebieska Twórcy. O! jak opisać
jej opowiadania był dziwnie uroczy i najmniejszej jej szczerą i arcyrzadką pobożność? Najszczęśliwszą
fraszce umiała nadać wielki interes. Lecz kiedy hyła. kiedy mogła kilku Mszy ŚŚ. wysłuchać, kiedy
zastanawiam się nad jej charakterem, nad jej spo- w domu miała czas poświęcić się czytaniu ksiąg
pobożnych lub modlitwie; nieraz w kątku kościoła