sztukaikrytyka00witk
Szczegóły |
Tytuł |
sztukaikrytyka00witk |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
sztukaikrytyka00witk PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie sztukaikrytyka00witk PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
sztukaikrytyka00witk - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Strona 2
Strona 3
<
Strona 4
Strona 5
SZTUKA I KRYTYKA U NAS
Strona 6
Digitized by the Internet Archive
in 2010 with funding from
University of Toronto
Strona 7
F tanisaw JV]
Witkiewicz
SZTUKA I KRYTYKA
U NAS
(1884 -- 1898)
MALARSTWO KRYTYKA
I
KS. MORAWSKI
M. ST. IIR. TARNOWSKI — MICKIEWICZ
I
JAKO K'>I."UYSTA NAJWIKSZY OBRAZ MATEJKI
KRAKOWSKA SZKOA —
FRYBB — J. CHEMOSKI
A. GIERYMSKI — J. KOSSAK — SAMOBÓJSTWO TALENTU
POMNIK MICKIEWICZA
IMPRESSYONIZM —Z WYSTAWY W BERLINIE
STYL ZAKOPIASKI —
POLEMIKA OSOBISTA
WASN. ANT.
MADEYSK1LO0
LWÓW
NAKADEM TOWARZYSTWA WYDAWNICZEGO WE LWOWIE
WARSZAWA POZNA
.\; \ S. SADOWSKIEGO KSDCGAENIA A. CYBULSKIEGO
1899
Strona 8
7 W
U)*7
KRAKÓW. - DRUK W. L. ANCZYCA SPÓKI.
I
Strona 9
Ksika ta jest history walki o niezalene stanowisko sztuki
w dziedzinie ludzkiej myli i o niezawiso indywidualnoci
w sztuce. Jest ona nietylko history —
ona sama jest jedn
wielk bitw. Kady jej wiersz, kada stronica, s napaci
lub odbiciem ataku przeciwnika, to jest pewnej estetycznej
doktryny, która panowaa wszechwadnie w polskiej krytyce
sztuki — w polskiej Estetyce.
Pojcia umysowe nie le w ludzkiej duszy jak odrbne,
martwe, nie zronite z ni organicznie przedmioty — jak na-
przykad ksiki w szafie. Najbardziej nawet oderwane pojcia
cz si jednak ze wszystkiemi innemi wadzami duszy, z ca-
eiii ja ludzkiem, — z uczuciami i, co za tem idzie, z intere-
sami osobistymi jednostki, lub caych grup ludzi. Dlatego te
walka o pojcia przybiera zwykle wszystkie cechy kadej
innej walki o istnienie. Szczur rudy wygryza czarnego z równ
zaciekoci, jak nowa idea star.
Z drugiej strony, jeeli przedstawiciele nowych poj s
zwykle ludmi, bronicymi bezinteresownie samej myli, tego,
eo si im wydaje prawd, która jest zreszt ich jedyn w tej
ehw iii wasnoci — rzadko 1 u b n i gd y p r a w i e nie
z n aj d aj si tacy bezinteresowni obrocy myli wród przed-
SZ'UK4 I KR<TVK1.
Strona 10
stawicieli idei zuytych. Dla nich to ju nie czysta idea, za-
wieszona gdzie, w otchaniach myli — to: i chle!> powszedni
i stanowisko, i zaszczyty i sawa i, nieraz, bogactwo. Oni t kle
nietylko pojmuj, oni j odczuwaj; przestaa ona dla nich
by tylko przedmiotem czystego rozumowania, lub pobudk
do szczytnych porywów myli, lecz zrosa si w jedno z ca
marn Btron ludzkiego ycia. Walka te z ich strony spro-
wadza si odrazu na grunt zwykej, wypeniajcej wszechwiat,
walki o byt. Powstaje wtedy ten chaos, z którego z trudem
tylko daje si wynie myl czyst; ta powód faszu, pod-
stpu, zej wiary, zmieszana z naiwnymi bdami, lub bezczel-
nem nieuctwem, powód, po nad któr z wysikiem utrzymuje
si haso, w imi którego spór o pojcia zosta podniesiony.
Nie byo ze mn. Gdyby szo o same tylko
inaczej
pojcia o sztuce, miabym mniej mniej zaciekych przeciwni- i
ków. Z chwil, w którejby ludzie si przekonali, e moje do-
wodzenia s cho troch blisze prawdy; e lepiej tumacz
wiat sztuki, przyjliby je bez gniewu; — owszem, z radoci
by naw et r
dowiedzieli si, e z tego chaosu sów, w jakim
wirowaa estetyka, jest pewne wyjcie, e mog by odnale-
zione pewne stae, dajce si jasno wykaza i dowie, prawa,
rzdzce twórczoci artystyczn. Tak si nie stao.
W istotn tre sporu umysowego wpltao si cae mnó-
stwo ubocznych wzgldów, wynikajcych z tego interesownego
zronicia ludzi z ide, której bronili, a której warto zostaa
poddan krytyce. Z drugiej strony naley wyzna, e bez-
wzgldno, z jak walka zostaa podniesion przeze mnie, wy-
kluczaa wszelkie kompromisy. Od pierwszego sowa znai'- byo,
e to jest walka na mier. Kiedy jednak mnie chodzio o zbu-
rzenie, opartej na bdnych wnioskach, teoryi i o wyrzucenie
tego steku faszów, pustych frazesów, tego zepsucia myli
i naduycia sowa, moim przeciwnikom szo jedynie o obron
Strona 11
* * III
BwegO stanowiska i o ponienie i wymiecenie mnie osobicie.
Jest to ogromna rónica. Wszystko to odbio si na stronicach
tej ksiki. Wszystko jednak, cokolwiek zrobiono dla zacie-
mnienia sprawy, jak nie zdoao zbi mnie ze stanowiska
obroc}' pewnych zasad, które uwaaem i uznaje za suszne,
tak równie zdoao utrzyma moich przeciwników na
nie zbyt
dugo bezspornie dotd zajmowanych pozycyach.
i
Zwycistwo myli, która wywoaa t walk jest zu-
pene.
Z estetyki, której podstawa, byy niemieckie spekulacye,
a rozwiniciem stek sprzecznych, wykluczajcych si wzajemnie
twierdze i morze frazesów — nie zostao nic. Jeeli dzi
jeszcze , jak dalekie echa przycichajcej burzy, sycha od
czasu do czasu samotny gos, podnoszcy dawne przeciw mnie
oskarenia, to s to tylko osobiste rachunki tych, którzy nie
mog si pogodzi z dokonan zmian poj i stosunków.
Z caego, bardzo skomplikowanego gmachu, o wielu
pitrach, odpowiadajcych rónym rodzajom sztuki, popodpie-
ranego szkarpami dziwacznych dedukcyi, oblepionego bogatym,
barokowym ornamentem frazesów, którego szczyt ton we
mgach pówiadomego majaczenia o piknie, dobrze i praw-
dzie — z caego tego gmachu pozostao tylko zdziwienie,
w umysach ludzi, interesujcych si sztuk, e co podobnego
mogo naprawd istnie.
Wspóredaktor pisma, w którem si drukoway najpo-
waniejsze artykuy owej estetyki, mówi do mnie: — „Jeeli
to co pan napisa, to s rzeczy potworne!"
wszystko prawda,
Niestety, bya to prawda o rzeczach rzeczywicie potwornych.
Midzy t estetyka a sztuk, staa nieprzebita ciana
kategoryi rozumowych i etycznych, które im nie pozwalay
zetkn si bezporednio, przenikn i zrozumie. Jak przy
poznawaniu natury, zanim umys ludzki trafi na waciwy
1*
Strona 12
sposób porozumienia siz ni, wieki cae bdzi w gmatwa-
ninie poj; wpada w zasadzki, które mu sta-
potwornych
wiay oieskontrolowane wraenia zmysów bdne z nich i
wnioski; dochodzi do obdu i szalestwa wobec zjawisk,
których przyczyny i mechanizm s dzisiaj nam wiadome i zro-
zumiae — podobnie ta estetyka staaby wieki i wieki wobec
sztuki, nie mogc nietylko wyjani, o co si kusia, jej przy-
czyn i celów, ale nawet pozna mechanizmu najprostszych jej
zjawisk.
Przystpowaa ona do sztuki, nie jak sumienny badacz
do nieznanego sobie zjawiska, tylko jak sdzia z paragrafami
ustaw o ideaach estetycznych, lub jak mdrzec, który z jakiej
zawiatowej skarbnicy zaczerpn wiadomoci wszystkich prawd,
a na zjawiska wiata rzeczywistego rzuca tylko wiato swojej
wiedzy i w wietle tem wida, co w nich jest prawd, co
faszem, co piknem, co brzydot, co dobrem a co zem. Wy-
rwaa ona z tysicy lat istnienia sztuki jeden jej okres i, o ile
chciaa liczy si z faktami, na nim opieraa swoje teorye,
a e okres ten by jej znany zaledwie powierzchownie, po-
niewa zbyt wiele jego dzie leao w gruzach, pod wielkimi
pokadami rumowisk cywilizacyi, wic nawet tam, gdzie ona
>\vn je bdne teorye usiowaa oprze na faktach opieraa —
waciwie na próni.
Nie moga ona sztuki bada, poniewa jej narzdzia
umysowe nie nadaway si do tego — moga co najwyej
okrela i sdzi. Lecz wyroki jej byy gotowe przed rozpo-
znaniem sprawy, a okrelenia opieray si na porównaniu
dzie sztuki z pewn iloci formuek i szematów, zaczerpni-
tych ze sfery oderwanych poj rozumowych lub etycznych.
Xii' umiejc bada sztuki, nie moga ona' odnale wspólnej,
Btaej, zasadniczej podstawy twórczoci artystycznej i czya
sprzeczne zjawiska zapomoc nacignitych dedukcyi, a po-
Strona 13
dobne, na tej samej podstawie dzielia i wyróniaa, lub te
wykluczaa z pola swych bada, jak parszywe owce ze stada.
Tym sposobem, cae wiaty twórczoci nie dajce si wtoczy
w jej formuki, albo podlegay kltwie, albo zapaday w ni-
co, dla niej przynajmniej. Nie wiedziaa ona na czem po-
lega talent artysty i nie domylaa si nawet, co wpywa na
charakter dziea sztuki. Usiujc objani sztuk bardziej jesz-
cze niedocieczonemi zagadkami, gmatwaa si w bdnem kole
zda, które s tylko uszeregowaniem wyrazów zczepionych
z rzeczami nie na podstawie cech artystycznych, tylko na za-
sadzie dalszych lub cakiem ze sztuk nie majcych zwizku
wyobrae. Bekocc przytem jzykiem, który si zdaje zbio-
rem jakich kltw kabalistycznych, prowadzia tych, którzy j
brali za przewodnika w wiat sztuki, do takich z ni niepo-
rozumie, z których byy tylko dwa wyjcia: albo mier
sztuki, albo mier tej estetyki.
Na szczcie, sztuka tworzya, nie baczc na to wszystko,
tworzya w kierunkach, w jakich j wiody porywy pojedyn-
czych talentów, — gdy, w
adne formuki
gruncie rzeczy,
mog silnej
nie indywidualnoci skrpowa lub zama. Lecz
mog utrudni rozwój lub istnienie, wywoujc nie dajc si
zagodzi sprzeczno midzy sztuk a otoczeniem, w którem
ona powstaje i tworzy, i odebra jej tym sposobem przyjazn
atmosfer duchow i materyalne warunki bytu, których naj-
bardziej nawet samodzielny i niezaleny twórca, bd co bd,
potrzebuje.
Lecz oprócz poj bdnych, bdcych jednak, pomimo
to, szczerym wysikiem ludzkiego umysu w deniu do prawdy,
midzy sztuk a tymi, którzy u nas o niej pisali i którzy ich
czytali, stal zbity tuman mtnych symboli, sów pustych, po-
spolitego okamywania czytelnika powodzi frazesów, cudzo-
ziemskich wyrazów, szychu myli i uczu.
Strona 14
Estetycj i krytycy wówczas dzielili si na dwa, mniej
wicej, rodzaje. Jedni, objedzeni niemieckiemi spekulacyami,
pisali powane i ociae pozorami uczonoci rozprawy; dru-
dzy, wolontaryusze krytyki, wierzcy, e ona atw, pisali
jest
o mylach i uczuciach, które w nich sztuka wywoywaa, albo
te, nie majc nic o niej do powiedzenia, pisali tylko dlatego,
e w pismach codziennych, tygodniowych i miesicznych s
odpowiednie rubryki do zapenienia. Poruczano wic im pisa
o obrazach we wtorek, o teatrze w pitek, a o dorokach
luli targu na Pradze w innym
Typ krytyka, dniu tygodnia.
którego oprowadza po wystawie znajomy malarz wskazywa i
o czem i co ma pisa, by w owym czasie bardzo pospolity.
Na ogó, krytyka ta i estetyka miay zudzenie po-
drónego, siedzcego w wagonie, który o i kolei elaznej wie
tyle, ile móg sam w drodze dowiadczy, czyli uwiadamia
jedynie swój osobisty do niej stosunek, to jest: mikko lub
twardo awki, grzeczno czy grubianstwo konduktora, du-
go przystanków i tuneli, rozmaito lub nud widzianego
w przelocie krajobrazu; i który na podstawie tych danych
wyrokuje o wartoci budowy kolei, dokadnoci obliczenia
uków, doskonaoci maszyn, hamulców, wytrzymaoci mo-
st ó w. kosztach eksploatacyi innych specjalnych wymagaj- i i
cych specyalnego znawstwa rzeczach i sprawach.
'Wszystko to zbankrutowao, .lak podstawy sdów tej
estetyki runy, przy pierwszej próbie sprawdzenia ich faktami
z historyi sztuki, podobnie sposób rekrutowania krytyków
okaza si zawodnym. sztuce pisa przestao by atwo.
Pokazao si, e trzeba koniecznie na pewno co o niej sie-
dzie, zna si na robocie malarskiej czy rzebiarskiej wicej,
ni przecitna publiczno, a tyle co artyci, eby módz
pierwsza owieci, a drugich oceni. Zmieniono zasady i ludzi,
i zaczto do krytyki artystycznej powoywa artystów.
Strona 15
VII
Tak si objawia zmiana w swoich objawach zewntrz-
ny cli. Czy tre, poziom tej krytyki si zmieniy, czy z upad-
i
kiem dawnych podstaw krytycznych i zmian ludzi sztuka
i krytyka rzeczywicie zyskay?
Na razie ludzie, piszcy o sztuce, nie mogli si poapa
i zrozumie o co waciwie idzie. Sdzili, e szo o sponiewie-
ranie tego, co oni nazywali malarstwem historycznem , i gdy
po zaciekej obronie znaczenie takiego malarstwa zostao jednak
znacznie osabione, zdawao im si, e np. o Obleniu na
Pomorzu ju nie wypada pisa po dawnemu, ale za to o Sójce
na gazi mona naley. I jak przedtem tworzono poemata
i
na tle Obielenia, tak dzi znowu ca t skonno do prze-
sady, do frazesów, ca nieznajomo najprostszych zasad twór-
czoci w sztuce, cae nieuctwo i skonno do wnioskowania
dziwacznego, do brania anegdot za tre kierunków w sztuce —
zaprzgnito do uwielbiania tematów prostych: do Sójki na
gazi, lub tym podobnych. Stopniowo jednak, w miar jak
przybywali krytycy z pomidzy malarzy i rzebiarzy, sprawa
si wyjaniaa. Krytyka, zdaje si, zyskaa na szerokoci sdu:
granice tegn, na co si w sztuce godzono, odsuny si dalej
i nowe zjawiska, o ile si pojawiaj, nie spotykaj takiego
bezwzgldnego, zasadniczego oporu i potpienia. Tak przynaj-
mniej mona wnosi ze spokoju, z jakim, po ostatniej walce
z impresymizniem przez dekandentyzm, findesieclizm, symbo-
lizm ,
przysza krytyka bez nadmiernej rozpaczy do moder-
nizmu, który dzi jest zasad, obowizujc w Krakowie. Bd
co bd, jest to ju wielki postp, jeelinowym ludziom daje
si swobod uycia takich sposobów wyraania si, jakie im
s waciwe i potrzebne. Uatwia to przynajmniej porozumienie
midzy sztuk a publicznoci; — patrzc jednak gbiej,
widzi ai, e istota krytyki: teorya .sztuki nic na tern dotd
nie zyskaa.
Strona 16
V 1 1
* *
Artysta, eby tworzy, nie potrzebuje zastanawia si teo-
retycznie nad swoj sztuk, bada jej stosunku do siebie, natury
i reszty ludzi; rozbiera spraw psychicznych zachodzcych w nim
samym podczas tworzenia, lub w widzach, pod wpywem wra-
e odbieranych od sztuki, po prostu nie potrzebuje uwiada-
mia tego, jak tworzy. Historya sztuki porównana z history
jej teoryi, dowodzi tego na kadym kroku. Wprawdzie w ró-
nych czasach zjawiali si ludzie tacy, jak Leonardo da Vinci,
których umys by tak wielostronny i refleksyjny, e potrze-
bowali odszukiwa i formuowa pewne ogólne zasady swojej
sztuki, lub streszcza Avyniki swych dowiadcze, ale sztuka
obywaa si waciwie bez wskazówek teoryi i w czasach naj-
wietniejszego rozwoju tworzya poza niemi. Sztuka jest i wy-
daa ju dziea zupenej doskonaoci, — a teoryi dotd niema,
to jest prosta prawda, która si rzuca w oczy. Jak dalece,
niekady np. malarz rozumie teoretycznie swoj sztuk, do-
wodz choby polemiki, które malarze wszczynali ze mn.
Kwestya granicy rodków artystycznych i technicznych nie
bya dla nich wcale janiejsz, ni dla krytyków i estety-
ków, którzy nigdy nie próbowali malowa. To te zmieni
si dzi wprawdzie jzyk nowej krytyki, przybyo jej wiele
zda susznych, sdów sprawiedliwych, ubyo wiele naiwnych
lub dziwacznych wniosków, wynikajcych z nieznajomoci na-
wet najelementarniejszych, materyalnych warunków tworzenia
si obrazu lub posgu, ale na tem te i koniec. I zdaje si,
e tymczasem inaczej by nie moe. Naukowej teoryi sztuki
dotd niema, — jak niema ustalonej metody badania jej
i niema sposobu cisego zastosowania tej metody, cli<-by
bya. W naukach cisych, gdzie teorya nietylko jest wnio-
skiem logicznym, ale te i prawem, wyprowadzonem z do-
wiadczenia, powtórzonego nieskoczon ilo razy i dajcego
zawsze ten sam cile wynik, umys badacza jest przed moli-
Strona 17
wemi zboczeniami strzeony przez rachunek, odczynniki che-
miczne i przyrzdy dziaajce automatycznie, a po za podmio-
towymi jego stanami. Tymczasem przy badaniu sztuki nic
z tego. Przypumy, e kto odnajdzie metod badania, po-
znawania i krytykowania dzie sztuki, e wiadomem bdzie
na ile w sdzie o niej naley uwzgldni natur, dusz arty-
sty, psychologi widza lub suchacza i inne warunki powsta-
wania dzie sztuki i oddziaywania ich na ludzki umys. Có
z tego? Metoda moe by dobra i dobrze suy temu, który
j odkry; tymczasem inny krytyk, nie majc inszych narzdzi
poznawania oprócz swoich zmysów, swojej wraliwoci i swojej
zdolnoci obserwowania i wnioskowania — przy pomocy tej sa-
mej metody, przyjdzie do cakiem innych, lub nie przyjdzie
do adnych wniosków. Nie moe on, po prostu, powtórzy
dowiadczenia, poniewa moe dla badanego przedmiotu
nie
stworzy tych samych warunków, w jakich go poznawa twórca
metody.
Kac analogi przedstawia tu medycyna praktyczna.
Doktor Temlepiej i doktor Temgorzej s wanie takimi kry-
tykami, którzy, jako jedyne rodki rozpoznawania choroby,
maj swój umys i swoje zmysy, które, co najwyej, mog
udoskonali trbk suchow i motkiem perkusyjnym. Klinika
daje mono poddania chorego caemu szeregowi dowiad-
cze dla zbadania jego stanu, a w ostatecznym razie pozwala
przynajmniej stwierdzi suszno zdania przy sekcyi, — ale
w tem yciu codziennem, gdzie si przychodzi stosowa zdo-
byt w niej wiedz bez adnych pomocniczych rodków ba-
dania, jeden lekarz stawia dyagnozy i prognozy, które w teje
chwili zbija inny lekarz, uzbrojony t sam
metod, wynie-
sion z tych samych katedr i klinik, i samym
uzbrojony takim
motkiem perkusyjnym i tak sam trbk suchow.
Strona 18
\
Tuk te si dzieje z krytyka, artystyczn, która jest
praktycznem zastosowaniem teoryi sztuki.
Otó, ktokolwiek usiowa wyj z chaosu subjektyw-
uych sdów o sztuce, które s tylko stwierdzeniem okrele- i
niem wrae obserwatora, s dokumentami do poznania jego
duszy i jej do sztuki stosunku, kto szuka staej podstawy
w poznawaniu istoty sztuki, przyczyn i skutków jej istnienia
dla ludzkiego ducha, ten z koniecznoci musia przyj do
przekonauia, e tylko jedna psychologia mogaby wyjani
wszystkie prawie te zagadnienia, e zatem tylko na jej pod-
stawie moe by zbudowana naukowa teorya sztuki.
Jakkolwiek bowiem sztuka ma swoje odrbne i nieza-
lene miejsce w urnysowein yciu ludzkoci, jest jednak takim
samym skutkiem czynnoci duszy, jak kady inny jej objaw,
i te same, nie inne s zasadnicze warunki jej powstawania.
Tak samo te, jak kada czynno duszy ma swój podkad
w warunkach fizyologicznych, tak te sztuka w najgbszych i
swych podwalinach opiera si na pewnych fizycznych i fizyo-
logicznych sprawach. Bez psychologii zatem — niema teoryi
sztuki.
Z drugiej strony, jeeli od psychologii naley spodzie-
wa si wyjanienia istoty sztuki, procesów, towarzyszcych
jej powstawaniu i metody jej badania, nie mona si nie dzi-
wi, e sztuka, wzita we wszystkich swych dziaach, nie zo-
staa wcignit przez psychologi do inwentarza faktów, na
których podstawie mona i naley bada dusz. Przecie nie-
zalenie od wewntrznego, podmiotowego badania duszy, psy-
chologia musi si ucieka do badania zewntrznych objawów
ycia podmiotowego, do tego, coby mona nazwa krysztaami
duszy jakiemi s dziea sztuki. Przecie nie w samej tylko
loice objawiaj si prawa umysowoci ludzkiej.
Z chwil, w której dusza przestaa dla nauki by tylko
Strona 19
* * XI
pojciem metafizycznym, jaka substancy jednolit, niezmienn
i niepodzieln, albo jak istnoci niezalen, od ciaa tylko
z niem wspóbytuje w jakiej rozterce i walce; z chwil,
w której sie mdwi o yciu duszy, kiedy sic j rozkada na
pierwiastki i odnajduje si dla jej ycia konieczn podstaw
w zjawiskach fizycznych, naley do bada nad dusz wcign
to, co jest jej ycia skutkiem, wytworem, faktem materyalnym,
dokumentem niepodrobionym
Watykan, Louvre, British Museum wszystkie muzea
i
i biblioteki caego wiata, i wszystkie witynie wszelkich wy-
zna i stylów, które bdc dzieami sztuki, zawieraj jednocze-
nie w sobie nieprzebrane jej skarby, — przecie to wszystko
s materyay do badania i poznania ludzkiej duszy. Najpier-
wotniejsze objawy sztuki zuyte s wprawdzie przez antropo-
logie i etnologi, lecz sztuka na wyszych szczeblach rozwoju,
niezliczone jej skarby w dzieach poezyi, muzyki, architektury,
rzeb;-, malarstwa, te istotne dokumenta ycia podmiotowego,
pozostaj dla nauki tern, czem byy kopalne resztki zaginionych
zwierzt, zanim je anatomia porównawcza objania, zanim z pisz-
czeli olbrzymów, zawieszanych w kocioach, stay si goleniami
Megatherium lub Mamuta i spoczy w muzeach paleontolo-
gicznych.
Chodzi wic tylko o to, eby wynale dostp do tych
archiwów ducha ludzkiego, klucz do odczytania znaków, któ-
rym ;
s pisane zawarte w nich dokumenta, eby ich wska-
zówki powiza z faktami, zebranymi przez podmiotowe bada-
nie duszy i jedne drugiemi wzajemnie wyjani.
Nie znam obecnego stanu bada psychologicznych, nie
wiem wic, czy si to ju nie stao, jeeli tak, tern lepiej —
jeeli nie, yczyby naleao, eby do tego przyszo jak naj-
prdzej.
Filozofi sztuki i llistory literatury angielskiej Tainea
Strona 20
XII • *
mona wprawdzie uwaa
prób wytumaczenia sztuki psy-
za
chologi ras i w rónych epokach historycz-
stanów tych ras
nych. Poniewa jednak wywody jego nie zawsze opieraj si
na dowiedzionych i dajcych si sprawdzi taktach i zjawiskach,
lecz czciej na analogiach, w gruncie rzeczy powierzchownych,
na dowodzeniach rozumowych, logicznych, lecz wskutek cia-
snego zaoenia prowadzcych do bdnych wniosków — teorya
wic jego staje zbyt czsto w sprzecznoci z history sztuki.
Taine buduje swoje okresy rozwoju sztuki, jak artysta. Ma on
cakowity obraz skomponowany w myl swojej zasady podsta-
wowej, a dla dowiedzenia bierze te zjawiska, które mu s
potrzebne, rzucajc po nad przepaciami sprzecznoci przsa
Bwego wietnego stylu.
Bez wzgldu jednak na to jaki jest obecny stosunek
psychologii do sztuki, uwiadomienie tej prawdy, e krytyka
nie moe si opiera tylko na subjektywnych wraeniach kry-
tyka, lub te by poematem na tle wzrusze, doznanych na
wystawie, ani te wyrokiem wydanym na podstawie zgodnoci
lub sprzecznoci danego dziea sztuki z przyjtemi w danym
czasie formukami estetycznemi — uwiadomienie tej prawdy
juby dodatnio wpyno na krytyk.
Nie mogc prowadzi badania sztuki, sposobami zupenie
jednakowymi z tymi,którymi si posuguj nauki cise, trzeba
przyj od nich metod stosowa j konsekwentnie na ile
i
tylko si da, trzeba wzgldem badanego przedmiotu zaj to
stanowisko, jakie zajmuj one w zakresie swoich bada. Trzeba
gromadzi spostrzeenia, trzeba porównywa to niezgbione
murze dzie sztuki, rozlane po wiecie; trzeba i po dowody
do wszystkich ludów, we wszystkie czasy, pod wszystkie nieba,
bada twórców i widzów albo suchaczy; schodzi do najtaj-
niejszych gbin twórczoci, odnajdywa wspólne podstawy
sztuki aa wszystkich szczeblach jej rozwoju i w najsprzeczniej-