Zli Niemcy - Bartosz T. Wielinski

Szczegóły
Tytuł Zli Niemcy - Bartosz T. Wielinski
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Zli Niemcy - Bartosz T. Wielinski PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Zli Niemcy - Bartosz T. Wielinski PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Zli Niemcy - Bartosz T. Wielinski - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Strona 2 Strona 3 Strona 4 Strona 5 Re dakcja Piotr Głuchowski Kore kta Marta Śliwińska Konsultacja m e rytoryczna Prof. Arkadiusz Stempin Fotoe dytor Sylwia Tukendorf Zdję cie na okładce Rama/Wikimedia Commons Proje kt graficzny okładki i m akie ty oraz skład Paweł Panczakiewicz/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN Przygotow anie zdję ć do druku Michał Odolczyk Fotografie G e tty Im age s/G allo Im age s Poland, DPA/AFP/East Ne w s, AP/East Ne w s, Muze um Nie podle głości/East Ne w s, Instytut Pam ię ci Narodow e j, ullste in bild/BE&W, S ue dde utsche Ze itung Photo/Forum , Akg/East Ne w s, Klaus Me hne r/BE&W, DEUT S CH J e an-Claude /BE&W, De utsche s Bunde sarchiv/Wikim e dia Com m ons Produce nci w ydaw niczy Małgorzata Skowrońska, Robert Kijak Koordynacja proje ktu Magdalena Kosińska Strona 6 WYDAWCA Agora SA ul. Czerska 8/10 00-732 Warszawa www.wydawnictwoagora.pl © Copyright by Bartosz T. Wie liński 20 14 © Copyright by Agora S A 20 14 Wsze lkie praw a zastrze żone Wydanie e le ktroniczne Warszaw a 20 14 IS BN: 9 78-83 2-681-667-3 (e pub);9 78-83 2-681-668-0 (m obi) Konw e rsja publikacji do w e rsji e le ktroniczne j Strona 7 Spis treści Od autora Fritz Habe r Za ce sarza i Vate rland J ak w ykarm ić plane tę Profe sor prze ryw a front Ostate czne zastosow anie Habe r w każdym z nas Wilhe lm II Kraj nauki i dostatku Wychow ane k Bism arcka Młody arystokrata i rozkosze łoża Przykrę cona śruba i głow a Now i Rom e o i J ulia Wiadom ość w papie rośnicy Adolf Hitle r idzie na front Plan S chlie ffe na nie w ypala Ucie czka do Holandii Hitle row cy i arystokraci Ostatnie dobre w ie ści J ohann Re ichhart Kat z rodziny katów Nikt już nie w ie lbi kata Najtrudnie jsza e gze kucja Złote czasy dla katów Kat stare j daty m a now e zadania Strona 8 G ilotyna ponad w szystko Me ntor am e rykańskie go kata Na finansow ym dnie Am on G öth T ata był bohate re m Mony, syn Am ona Kat L ube lszczyzny i Krakow a Dzie dzictw o Moniki J ak ubie ra się kom e ndant Zabaw y w w illi G ötha Wię zie ń obozu w Dachau Co m yśli Monika He rtw ig? Eva J ustin Kre w w łóczę gów Cyganów do obozów ! Ich potom stw o nam nie potrze bne J a de cyduję , kto je st Cygane m Porajm os – cygańska zagłada He rbe rt von Karajan Mistrz dba o publicity i o kasę S zukając pracy Cudow ne dzie cko boi się porażki Zazdrość Furtw ä ngle ra Czy Karajan był antyse m itą? Poszukiw any prze z G e stapo Dyryge nt zre habilitow any Frie drich Paulus Aw ans prze d klę ską S talingradzki L e onidas w nie w oli Pan fe ldm arszałe k w raca G dyby skapitulow ał w grudniu... W kom ite cie Wolne Nie m cy Św iade k Norym be rgi Patron czcicie li Hitle ra Be zużyte czny i sparaliżow any Strona 9 We rnhe r von Braun Daliśm y radę , m e in Führe r! T ajny doktorat Chce m y się z brate m poddać Co począć z von Braune m ? G dyby nie G agarin... Zbrodnie w Mitte lbau-Dora Księ życ w zię ty, S ow ie ci z tyłu Mars m usi cze kać Otto S korze ny Bohate r z J ugosław ii Kom andos z pow ołania Mussolini w potrze bie L e ge ndarna akcja „Dąb” Ope racja „Pance rna pię ść” Najnie be zpie cznie jszy człow ie k Europy Wojny ciąg dalszy Now i pracodaw cy Ottona Nazista do końca Wolfgang Voge l Abe l za Pow e rsa i Pryora Nie m cy za m arki i surow ce Z de talisty hurtow nik Ile za doradcę kancle rza? J ak uw olnić S acharow a? Zaufany Hone cke ra Winny i nie w inny Horst He rold Porw anie kapitalisty Em e ryt ze sm artfone m Norym be rski policjant staw ia na kom pute ry Akcja w czyte lni i narodziny RAF Ope racja „ude rze nie w w odę ” Zabójstw o w Karlsruhe 18 paździe rnika 19 77 r. Strona 10 We rne r S tille r Wyjście prze z śluzę Egzam in za lipną granicą Nazyw am się We rne r S tille r... Im pe rium Ericha Mie lke go Kobie ciarz i zdrajca Am e rykanie po Francuzach Kryptonim „S zakal” L ist z dom u w ariatów Z pom ocą brata Zaczyna się polow anie Polska odyse ja Ursuli Pow rót do Nie m ie c G e rd He ide m ann Historię III Rze szy trze ba pisać na now o Prze pustka do byłych nazistów Pam ię tnik – e ne rdow ski ślad Pilny słuchacz nazistów S am olot rozbity w NRD Wszyscy liczą m iliony Wątpliw ości zostają odrzucone Na m iarę Wate rgate J ak m ożna było? Margot Hone cke r Młodsza i pię knie jsza Wzorow a, socjalistyczna para Margot daje Nie m com szkołę T e rapia szokow a Margot i Wolf Osacze ni w L obe tal S ocjalizm je szcze pow róci J ose f S che ungrabe r S tary człow ie k i sąd Masakra w Falzano S zafa hańby otw orzona Strona 11 Honorow e obyw ate lstw o za szcze gólne zasługi T o nie te m at do rozm ow y Cicha Pom oc byłym nazistom Polskie m u księ dzu je st przykro Wyrok: dożyw ocie He inz Re ine farth W m ie ście coś się zm ie nia Zadaliśm y ćw ie rć m iliona strat Brunatne bagno S zle zw ika-Holsztynu Philipp Marti i e -m ail z Wrocław ia Wyspa dobrobytu Pod ochroną CIA T ablica na ratuszu Bibliografia Publikacje zw arte Źródła inte rne tow e Film y Strona 12 Od autora – Ilu ludzi pan zabił? – w iosną 20 10 r. zapytałe m o to 89 -le tnie go S am ue la Kunza, w e te rana S S i strażnika w nie m ie ckim obozie zagłady w Be łżcu. W 19 42 r. Nie m cy zam ordow ali tam pół m iliona osób. Kunz był podofice re m , nadzorow ał ukraińskich strażników , którzy zapę dzali Żydów do kom ór gazow ych. J ak każdy e se sm an służący w te j fabryce śm ie rci m iał na rę kach kre w tysię cy ludzi. T o je dyny Nie m ie c z prze szłością zbrodniarza, z jakim udało m i się porozm aw iać . O ile tę w ym ianę zdań m ożna nazw ać rozm ow ą. J a pytałe m , Kunz lodow atym głose m odpow iadał, że w te j spraw ie nie m a nic do pow ie dze nia. Mim o to chciałe m sze rze j opisać je go historię . Kunz był volksde utsche m osiadłym od pokole ń nad Wołgą. Wojnę zaczął w m undurze Arm ii Cze rw one j. G dy dostał się do nie m ie ckie j nie w oli, prze sze dł na stronę III Rze szy. Po prze szkole niu w obozie S S w T raw nikach pod L ubline m w ysłano go do Be łżca. Został podofice re m , bo m ów ił po nie m ie cku. Po 19 45 r. w zachodnich Nie m cze ch w spokoju pracow ał do e m e rytury jako urzę dnik państw ow y – w tam te j rze czyw istości nie było to je dnak nic nadzw yczajne go. Kilka m ie się cy po tym , gdy się z nim skontaktow ałe m , e se sm an zm arł. Nie m ie ckie j prokuraturze zabrakło czasu, by w ytoczyć m u proce s. Dlate go w te j książce nie m a opow ie ści o życiu S am ue la Kunza. Opisałe m w ię c 16 innych osób o różnie obciążonych życiorysach. T o książka o szale ńcach i ludziach w ie lkie j w iary. Zbrodniarzach i gorliw ych w ykonaw cach rozkazów . Oportunistach i w izjone rach. L udziach w w ię kszości z drugie go planu, którzy tw orzyli św iatow ą historię . Można by długo w ym ie niać nazw iska Nie m ców , którzy w historii ludzkości zapisali się złotym i zgłoskam i: naukow ców , pionie rów lotnictw a i m otoryzacji, artystów , politycznych w izjone rów , m ę cze nników , takich jak S ophie i Hans S chollow ie . O nich napisano już – i słusznie – grube tom y. Strona 13 Mnie zafascynow ali ludzie , którzy pogubili się w zaułkach X X -w ie czne j historii. Oczyw iście m ożna by te ż spisać losy „złych” Polaków , Francuzów , Brytyjczyków czy Rosjan. Ale żade n naród nie m iał w X X w . takie go w pływ u na losy św iata jak Nie m cy. Dlate go ta książka je st o nich. Strona 14 Habe r podczas w ykładu. Strona 15 Fritz Haber Einstein naz w ał go ofiarą nieodw z ajem nionej m iłości do w łasnego kraju Chm ura, która rankie m zaw isła nad poligone m w Be ve rloo, prze rażała. Rosła jak w ie lki grzyb. Najpie rw nad zie m ią zaczę ły się unosić poje dyncze kłę bki. Z każdą m inutą było ich w ię ce j, gę stniały, aż w końcu zlały się w obłok, który zaczął się prze suw ać . Miał okropny kolor. Był żółty o le kko zie lonkaw ym odcie niu. Obse rw ującym to zjaw isko nie m ie ckim żołnie rzom w idok przypom niał arabskie bajki o uw olnionym z bute lki dżinie . Było w tym trochę racji. Wie lki dżin w yłonił się z tysię cy stalow ych cylindrów . Nie m ie ccy sze re gow i bali się , ale obe cni na poligonie ofice row ie sztabu ge ne ralne go patrze li na pe łzający po zie m i żółty tw ór z fascynacją. Nie w olno się było do nie go zbliżać ani stać na je go drodze . Zakaz nie dotyczył tylko dw óch m ę żczyzn, którzy w je chali w chm urę na koniach, a po chw ili zniknę li w je j w nę trzu. Chw ilę późnie j dało się słysze ć końskie rże nie . G dy obłok po kilku m inutach w ypluł dw óch śm iałków , z trude m trzym ali się w siodłach. Byli trupio bladzi, gdy z pom ocą żołnie rzy schodzili z le dw o żyw ych w ie rzchow ców . Nie m ogli iść o w łasnych siłach. T rze ba było ściągać fe lcze rów z noszam i. Dla św iadków stało się jasne , że gdyby spę dzili w chm urze kilka m inut dłuże j, potrze bne byłyby nie nosze , le cz trum ny. Obe cni na m ie jscu ge ne rałow ie w cze śnie j m ie li posę pne m iny. Ale gdy chm ura prze szła, nie kryli zadow ole nia. Śm iałkow ie zre sztą te ż . Był rane k 2 kw ie tnia 19 15 r. Na poligonie w Be ve rloo w okupow ane j prze z Nie m cy Be lgii po raz pie rw szy prze te stow ano na ludziach broń, która m iała zape w nić Strona 16 kajze row i zw ycię stw o w w ie lkie j w ojnie . Był nią gaz . Chlor. Płk Max Baue r, 46-le tni w ysoki rangą ofice r sztabu ge ne ralne go, w chm urę w je chał w poczuciu obow iązku. Pracow ał przy w ynalazkach, które m iały zre w olucjonizow ać w ojnę : przy w ie lkie j haubicy G ruba Be rta, która kruszyła najgrubsze m ury be lgijskich i francuskich tw ie rdz, i przy m iotaczach płom ie ni, które m iały torow ać nie m ie ckim żołnie rzom drogę prze z francuskie okopy. G az był kole jną pozycją na liście pułkow nika. Baue r chciał na w łasne j skórze i płucach spraw dzić je j działanie . T ow arzyszący m u starszy o rok m ę żczyzna nosił w praw dzie m undur, ale form alnie był cyw ile m . Mim o to w chm urę gazu pocw ałow ał be z w ahania. Bo pom ysł, że by na polach bite w używ ać w łaśnie chloru, w ysze dł od nie go. – Naw e t nie było to takie straszne – tak opisał pote m sw oje w raże nia. Nazyw ał się Fritz Habe r. Był okrytym sław ą profe sore m che m ii. Nie w ie dział, że od te go dnia bę dzie uznaw any za zbrodniarza. Na liście substancji, do których w ynale zie nia profe sor Habe r przyłożył rę kę , były te ż białe table tki produkow ane w stare j cukrow ni w De ssau w środkow ych Nie m cze ch. 2 w rze śnia 19 41 r. e se sm ani rozsypali je na podłodze piw nicy w bloku 11 w KL Auschw itz . Na tw arzach m ie li m aski gazow e . Piw nica była zaś zatłoczona. Zapę dzono do nie j 60 0 radzie ckich je ńców w oje nnych i 250 chorych polskich w ię źniów . Drzw i i okna w cze śnie j uszcze lniono kite m i zie m ią. – Bę dzie m y w as odw szaw iać – m ów ili Nie m cy, w ysypując table tki z kilogram ow ych pusze k . Na ich e tykie tach w idniał napis: „G az trujący cyklon B”. – G az, gaz! – krzycze li w ię źniow ie , gdy e se sm ani w yszli, a piw nice w ype łniły się gryzącym i oparam i. T łum zaczął napie rać na drzw i, by je sforsow ać – be zskute cznie . Otw arto je dopie ro 4 w rze śnia. G dy okazało się , że nie którzy w ię źniow ie je szcze żyją, członkow ie S S dosypali w ię ce j table te k . Dzie ń późnie j rozpoczę to w ynosze nie ciał do kre m atorium . Pie rw sze , próbne użycie cyklonu B do m asow e go m ordow ania zakończyło się pow odze nie m . Fritz Habe r nie tak w yobrażał sobie zastosow anie te j substancji. Do dziś słychać je dnak głosy, że je st w spółw inny Holocaustu. – Był w ie lkim naukow ce m , ale je go patriotyzm był prze sadny – ce lnie podsum ow yw ał go po latach w ybitny am e rykański historyk nie m ie ckie go pochodze nia, był Profe sore m na Institute for Advance d S tudy Prince ton – Fritz S te rn, chrze śniak che m ika. T rage dia Fritza Habe ra pole gała na tym , że tak bardzo kochał Nie m cy. Strona 17 Za cesarza i Vaterland Rok 1886. – Patrzcie , tak zaczynają pijacy – m ów i S ie gfrie d Habe r na w idok skacow ane go syna. 18-le tni Fritz w łaśnie ze św ie tnym w ynikie m skończył J ohanne um , e litarne w rocław skie gim nazjum . Ode brał św iade ctw o i posze dł z kole gam i św ię tow ać pie rw szy w życiu sukce s. Wypił za dużo. Dla ojca, który prow adził w e Wrocław iu skle p z tkaninam i i farbam i, zaw iany syn na ulicy oznaczał plotki w śród sąsiadów i w ytykanie palcam i. S ie gfrie d Habe r był typow ym drobnom ie szczanine m . Poza tym je go stosunki z Fritze m nie były najle psze . Od sam e go początku. T rzy m ie siące po narodzinach chłopca je go pię kna m atka Paula zm arła w w yniku kom plikacji. Ojcie c był zrozpaczony. O śm ie rć ukochane j kobie ty obw iniał w łaśnie syna – i nigdy m u nie w ybaczył. Od m ałe go było w idać , że Fritz zajdzie dale ko. W szkole szło m u doskonale , m iał nie zw ykły dar do prze m aw iania. Błyskaw icznie opanow ał gre kę . Che m ii w szkolnym program ie nie było, w ię c pie rw sze e kspe rym e nty prze prow adzał w dom u ciotki. T a dzie dzina w ie dzy go fascynow ała – tym bardzie j że w drugie j połow ie X IX w . che m iczne odkrycia nastę pow ały je dno za drugim , a che m ików traktow ano jak he rosów . Był przy tym nie spokojnym duche m . W szkole ciągle chciał osiągnąć w ię ce j, by zaim ponow ać ojcu. Nadare m no. – Muszę się stąd w yrw ać – m ów ił kole dze z gim nazjum . Ale ojcie c nie zam ie rzał płacić za je go studia, ponie w aż chciał, by syn stanął za ladą w rodzinnym skle pie . Dopie ro brat nie żyjące j m atki uznał, że Fritz nie m oże się m arnow ać jako sprze daw ca, i zapłacił cze sne najpie rw za studia na re nom ow anym uniw e rsyte cie w He ide lbe rgu, późnie j w Be rlinie . W 1888 r. Fritz założył pruski m undur i rozpoczął je dnoroczną służbę w 6. pułku artyle rii polow e j. Poborow i w nie m ie ckim w ojsku nie m ie li łatw o, ale Habe r był zachw ycony. Im ponow ały m u siła i pe w ność sie bie , jakie biły z pruskich w ojskow ych. Dow ódcy szybko to odkryli i postanow ili z Habe ra zrobić ofice ra. W kajze row skich Nie m cze ch ofice row ie stanow ili osobną kastę . Młody che m ik był w nie bow zię ty. Doskonale zdał w ojskow e e gzam iny, ale ofice rskich dystynkcji nie otrzym ał. Był bow ie m Żyde m . Habe ra bardzo to dotknę ło. Prze cie ż był, jak w ie lu nie m ie ckich Żydów , patriotą. S łużbę państw u traktow ał jako obow iąze k . Do re ligii nigdy zaś nie przyw iązyw ał w ię ksze j w agi. A m im o to... W naukow e j hie rarchii, pe w nie z te go sam e go pow odu, te ż piął się Strona 18 pow oli. Obroniw szy doktorat , pisał podania o przyję cie do re nom ow anych laboratoriów che m icznych, szukał pracy w prze m yśle , ale zaję cia, które by go satysfakcjonow ało, nie znalazł. Wrócił w ię c do pracy u ojca. Nie ste ty, w yle ciał i stam tąd, bo zupe łnie nie m iał sm ykałki do bizne su. A do te go grał ojcu na ne rw ach, snując w izję , jak to m ie szane w laboratoriach sztuczne barw niki w yprą te naturalne , którym i Habe r se nior handlow ał od lat . W końcu dostał zaję cie na podrzę dnym uniw e rsyte cie w J e nie . Choć był doktore m che m ii, pracow ał jako „przynie ś, podaj, pozam iataj”. Przygnie ciony tylom a porażkam i załam ał się ne rw ow o. Kilka m ie się cy dochodził do sie bie w sanatorium . – Żydzi m uszą pracow ać cię że j. T o nas m obilizuje – m ów ił późnie j. W 189 3 r. ochrzcił się i został prote stante m . Był to w ybie g , dzię ki które m u prze szkoda na drodze do w ie lkie j karie ry w jakiś sposób została usunię ta. J e go ojcie c, ortodoksyjny Żyd w yw odzący się z chasydzkie j rodziny o w ie low ie kow ych tradycjach, uznał syna za zdrajcę . Jak wykarmić planetę – Krople ! L e cą krople ! – krzyczy roze ntuzjazm ow any Habe r do sw oich asyste ntów . J e st konie c lipca 19 0 9 r. Z dw óch połączonych rurkam i stalow ych cylindrów stojących w laboratorium ufundow anym prze z konce rn BAS F (Badische Anilin und S oda Fabrik, czyli Bade ńską Fabrykę Aniliny i S ody) bije żar. W ich w nę trzach znajduje się m ie szanka gazów , rozgrzana do 60 0 stopni i pod ciśnie nie m ponad stu atm osfe r. A z rurki, która znajduje się na końcu te j instalacji, zaczyna spadać do poje m nika cie cz o charakte rystycznym ostrym zapachu. Kropli nie je st w ie le , le dw ie ce ntym e tr sze ście nny, ale to w ystarcza, by Habe r trium fow ał. Cie cz to synte tycznie uzyskany am oniak, zw iąze k cząste czki azotu i trze ch cząste cze k w odoru. S ubstancja, która uratuje św iat . J uż w 179 8 r. brytyjski e konom ista T hom as Robe rt Malthus prze strze gał, że ludzie m nożą się zbyt szybko, a globalna katastrofa je st nie unikniona. Kole jne pokole nia nie bę dą się w stanie w yżyw ić . Rolnictw a nie m ożna prze cie ż rozw ijać be z końca. Kie dyś zabraknie te re nu pod now e upraw y, a stare pola się w yjałow ią. Wów czas – prognozow ał Malthus – zacznie się horror. Miliony ludzi po prostu um rą z głodu. 40 lat późnie j nie m ie cki che m ik J ustus von L ie big odkrył, że rośliny Strona 19 m ożna pobudzić , by daw ały w ię ksze plony, je śli gle bę zasili się odpow ie dnim i substancjam i che m icznym i. T ak narodziły się naw ozy. Dotąd rolnicy posypyw ali pola w ydobyw anym i w kopalniach solam i potasow ym i albo m ie lonym i ludzkim i kośćm i, które gangi w ykradały z cm e ntarzy. W US A na naw óz m ie lono kości bizonów . Innym stosow anym naw oze m była gnojow ica. Ale najle psze e fe kty uzyskiw ano w te dy, gdy podaw ano je szcze bogatsze w azot . Wybór je dnak nie był w ie lki. Naw ożono albo ściąganym z atoli Pacyfiku guane m , albo sale trą zaw ie rającą azotan sodu w ydobyw aną na pustyni Atakam a w Am e ryce Południow e j. Chile , które siłą zagarnę ło Pe ru i Boliw ii bogatą w sale trę pustynię , na je j e ksporcie zarabiało krocie . Na prze łom ie X IX i X X w . statkam i do Europy w ysyłano se tki tysię cy ton sale try rocznie . T yle że zasoby guana i sale try w ycze rpyw ały się , a zapotrze bow anie na zaw ie rające azot naw ozy rosło. Na kontyne ncie od dzie się ciole ci trw ała re w olucja prze m ysłow a, m iasta zam ie niały się w m e tropolie , w sie w kilkanaście lat staw ały się m iastam i. W ciągu dw óch stule ci liczba m ie szkańców Europy zw ię kszyła się czte rokrotnie , ze 10 0 m ln w 170 0 r. do 40 0 m ln w 19 0 0. A rolnictw o nie nadążało za zm ianam i. Współcze śni Habe row i naukow cy prze w idyw ali, że zapow ie dziana prze z Malthusa katastrofa w ydarzy się około 19 3 0 r. Rozw iązanie proble m u w ydaw ało się proste . Prze cie ż azot nie je st rzadkim pie rw iastkie m . S tanow i 78 proc . pow ie trza. Wystarczy go odse parow ać ... Ów cze śni naukow cy próbow ali w ię c w laboratorium uzyskać te sam e e fe kty, jakie daje ude rze nie pioruna, który dzię ki w ysokie j te m pe raturze w ytrącał z pow ie trza azot . T yle że taka m e toda w ym agała olbrzym ie j ilości e ne rgii. Inny sposób zakładał uzyskanie azotu w toku skom plikow anych re akcji che m icznych. Ale to było za drogie . Aby rozpocząć produkcję zw iązków azotu na skalę prze m ysłow ą, potrze bne były proste i tanie rozw iązania. Habe r, jak kilku naukow ców prze d nim , postaw ił na am oniak . Na papie rze re akcja synte zy m ię dzy tw orzącym i zw iąze k atom am i azotu i w odoru w yglądała prosto. Ale zm ie szane ze sobą gazy łączyły się tylko w w ysokie j te m pe raturze . Rozdzie lały się , gdy je schładzano. Habe r badał te n proble m na polite chnice w Karlsruhe , gdzie przybył w 189 4 r., by pracow ać w instytucie che m ii fizyczne j. Czte ry lata późnie j zdobył tam profe surę . Pie niądze na badania, sprzę t , asyste ntów : naukow ców i m e chaników , dostaw ał od konce rnu BAS F, który na produkcji am oniaku zam ie rzał zarobić m iliardy. Habe r pracow ał dzie ń i noc, na granicy załam ania ne rw ow e go. W spraw ę angażow ał się tak bardzo, że dostał w ysypki, cie rpiał Strona 20 na be zse nność i rozstrój żołądka. G dy inżynie row ie BAS F dow ie dzie li się , w jak w ysokich te m pe raturze i ciśnie niu Habe r zam ie rza prze prow adzić re akcję synte zy, pukali się w czoło. W m ałych che m icznych re aktorach m ożna było osiągać e kstre m alne w arunki, ale w przypadku olbrzym ich instalacji prze m ysłow ych było to trudne i nie be zpie czne . Inżynie row ie przypom inali m u, że zbiorniki, w których ciśnie nie podnoszono do kilku atm osfe r, w ybuchały, pow odując olbrzym ie zniszcze nia. Ale Habe r i w spie rający go m łody inżynie r Carl Bosch, który m iał prze nie ść je go odkrycie z laboratorium do che m icznych fabryk, w zruszali ram ionam i. – Dam y radę – zape w niali. Klucze m do sukce su był katalizator, czyli substancja, która um ożliw ia re akcję che m iczną, ale be zpośre dnio nie bie rze w nie j udziału. Habe r szukał je j długo. W końcu w re aktorze , w którym pod ciśnie nie m znajdow ały się w odór i azot , um ie ścił osm . W am oniak zam ie niło się 8 proc . m ie szaniny gazów . BAS F był je dnak nie zadow olony z e fe któw . Osm był bow ie m nie zw ykle rzadkim i prze z to bardzo drogim m e tale m . Che m ik się gnął w ię c po bardzie j dostę pny uran, osiągając je szcze le psze re zultaty. Późnie j katalizator w ie lokrotnie zm ie niano. Dziś am oniak uzyskuje się dzię ki m agne tytow i, czyli rudzie że laza, którą poddaje się odpow ie dnie j obróbce . „S tw orzył z pow ie trza chle b” – pisała o odkryciu Habe ra nie m ie cka prasa. BAS F już w 19 13 r. zbudow ał w L udw igshafe n pie rw szą fabrykę am oniaku, z które go w ytw arzano naw ozy. S zacuje się , że dzię ki nim w ydajność rolnictw a w zrosła czte rokrotnie . Do globalne j katastrofy nie doszło, choć od 19 0 9 r. Zie m i przybyło kole jne 5 m ld m ie szkańców . Habe r, dzię ki sw oje m u odkryciu, zdobyw a to, o czym m arzył. S taje się sław ny i w chodzi do naukow e j e lity Nie m ie c . Zostaje sze fe m be rlińskie go Instytutu Che m ii Fizyczne j im . Ce sarza Wilhe lm a, najbardzie j pre stiżow e j placów ki naukow e j w kraju. Kole dzy traktują go je dnak dość chłodno. Habe r, je szcze zanim w ynalazł proce s synte zy am oniaku, uchodził za nie zw ażające go na konw e nanse be sse rw isse ra. Wie lu naukow ców zazdrościło mu sam ozaparcia, bo zgłę biając now e odkrycia, sie dział nad książkam i do późne j nocy. Zajm ow ał się w ie lom a dzie dzinam i che m ii naraz . Nie pasow ał do state cznych profe sorów badających prze z całe życie je dno zagadnie nie . Dlate go był outside re m . Wśród najw ażnie jszych uczonych e poki m iał je dnak przyjaciół. J e dnym z nich był m łodszy o 11 lat fizyk Albe rt Einste in. Habe r był prze konany, że kole ga m a prze d sobą w ie lką przyszłość . Einste in był nim zafascynow any, choć po cichu zazdrościł m u sław y. Che m ik spał na m ilionach. Za każdy kilogram w yprodukow ane go w e dług