Wybór bajek

Szczegóły
Tytuł Wybór bajek
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Wybór bajek PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Wybór bajek PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Wybór bajek - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Strona 2 Strona 3 F ranciszek Jó z ef D esbillons (1711- 1785) Tłumaczył . S tanisław Kazimierozyk Warszawa 1942 Strona 4 - 2 - k ie s e k , owca i k r ó l i k i i e s e k , owca i k r ó l ik p r z y s z li ra z na p o le , Ale choc w je-ano m ie js c e , każdy w iim yn c e lu : P ie s e k , co n ie zwyczajny źy<5 w ja k im i m ozole, Pi sze.,.ł, by s ię fig ie lk o m oddać i weselu,- Owca, p ro s ty przeżuw acz, szuka znów za karm a, C z y li j e j g d z ie n ie u s z c z k n ie , a k r ó l ik z i o ś l i vvy P rz y s z e d ł ty lk o ry ć z ie m ią . Mówię n ie a a darmo: Tacy t r z e j ch o d zić b ę d ę ^ ś r ó d mych b a je k niwy! .^ 5 '* 9 0 /izso Strona 5 - 3 - Jaszczu rk a i ź6łv "o al Lii c ię zołwiu — rzęcze raz jasżczurk? Ze po ja k ie j byś ty lk o k ro k i sta w ia ł drod: Wszędzie wlecze się z tobą twa c iasn a kot: ;rk a", "Pożyteczna — zołw na to — więc nie ciąży srodze? Strona 6 Wilcza wierność Ze ju ż p rzen ig dy n i ^ s a n ie weźmie do pyska, Ale źyó b ę d z ie tr a frą , najw yżej rybami, - Kiedy p u ła p k a d u s i i szy ję mu ś c i s k a - P r z y s ię g ło się w ilc z y s k o , z a k lę ło ze łzam i - I ta k ze. s i a t k i w yszło, oszukawszy c h ło p a. A l i ś c i w ilk gdy o ż y ł, wszedłwszy między sady, Zobaczył p r o s ię w b a g n ie , kędy gnoju kopa: "Ach, to .p ew n ie j e s t ry b a ! " - r z e k ł - i d a ł nu rady! Tak, k to chce ź le u c z y n ić , zawsze g d z ie ś wyszuka J a k a ś wasną p rzy czyn ę; t a k a t u nauka. Strona 7 - 5 - C hłopiec i lo s Nad samym brzegiem bagna zdrzem nął się ra z c h ło p ie c A liś c i lo s go b u d z i: "Odejdź s tą d - powiada - Bo j e ś l i w padniesz - z lu d z i n i k t n ie zechce d o cie c 2eś san w inien^ le c z w ina wtedy na mnie sp a d a ". Strona 8 Guy l a t e s i ę s r o ź y ł o i s t r a s z n e p o s u e ły i.a p i a c h s p a l i ł y b a g n o , b ie d n y c h źab s i e d l i s k o , Dwie z n i c h r a t u j ę ż y c i e , z z a s c h n ię ty m i b rz u c h y , i y s z ł o , by choć k r o p e lk ę wody. z n a le ś ć b l i s k o . A l i ś c i w net n a d s t u d n i ą s t a n ę ł y u b r z e g a , O d zie c h ło d n e j wody n a d m ia r b u r z y ł s i ę w g ł ę b i n i e , A zrębem r z e ź k a s t r u g a n a kam ień w y b ie g a 1 W su c :~ Pi& ch w s ią k a ją c , s r e b r n ą w s tą ż k ą o ł y n i e . Ach! ź ło p a ć t y l k o , z ło p a ć ! ”Huże s i o s t r o d ro g a , S koczny '3o s t u d n i c a ł e , boć su c h o ść n a s t r a w i ! ” "G łupstw o! - o d rz e c z e d r u g a - n i e r o z t r o p n o ś ć s ro g a ; j y stu..__ia ?r, s c h n ie ta k ż e — k t o n a s w tedy z b a w i? ” n ie r o z tro p n y m j e s t p ó j ś c i e c a łk ie m nową d ro g ą , J e ś l i k r o k i p o w ro tn e s ta w ić s i ę n i e m ogą. Strona 9 - 7 - Konar i byk K iedyś n a rogu byka s i a d ł k o n a r m aleńki I wnet p o s p ie s z y ł s p y ta ć , czy te ź swoim ciałem K azbyt g n io tą c , n ie sp raw ia bykowi u d rę k i, i. byk n a to : '"ly s ie d z is z ? Nawet n ie w ie d z ia łe m ." Pow iedziano to do ty c h , k tó ry c h n iz e r o ta Zbyt ważkimi m y ślan i o so b ie s ię n o ta . Strona 10 Trębacz i nieprzyjaciele Wpadłwszy nieprzyjaciołom w ich zwycięskie ręce, Prosił trębacz, by teź go śmiercią nie karano; "Nigdym - prawił - nie oddał człeka śmierci męce, A tyłkom czasem moją trąbą zakręcaną Niewinne dawał dźwięki; jąć teź oddam chętnie!" - A oi-i--"Tern słuszniej zginiesz, bo choc sam spokojny I do fitwy nie stajesz, jak prawisz wykrętnie, Jednak innych trąbieniem pobudzasz do wojny! Tak winniejszym należy osądzać nie tego, Który za złym postąpi, - lecz kto pcha do złego! Strona 11 Trącając brzmiącą cygę, rzecze ’do niej chłopiec: "I czemuż mię tak zmuszasz wciąż do kderzania?* Cyga na to: "Gdy tobie dobrze rfzgą dopiec - Duch się budzi; toź samo do śpiewu mnie skłania** 1) Instrument muzyczny, obręcz brzęcząca za po­ mocą nanizanych kółek. Strona 12 - 10 - Świnia i pszczoły Pszczółka, gdy raz drasnęła skórę cienka świni, Ta zagniewana, chcąc skarać tak słabe draśnięcie Malerkiege skrzydlątka, cóż natychmiast czyni?,.. .Rzuca się na pszczół gniazdo i ryje zawzięcie i Aź się rój cały ruszył; ■> rety, c* będzie ! Tysiącem żądeł kłuta wrzasła Świnia kwikiem - I ryjąc spuchłyra nosem po calutkiej grzędzie, Bezprzytomna leciała pod pszczół strasznym bzykiem. Tak, kto lekko draśnięty szuka0zaraz kary, Może na siebie ściągnąć kłopotów bez miary. Strona 13 - 11 - kys?, ł a s i c a , l i s i w ilk Ba*Bass--saB_- Z jadłszy orzech skradziony, mysz do swojej nory udy spokojnie w racała - zoczy ją ł a s i c a - : Nuże ś le d z ić - gdy zręcznej doczekała pory, Skacze, d u si, pożera - le cz się nie zachwyca Zbyt długo swoje u c z tą , kiedy nagle z boku l i s y pada i dławi! - ledwo dogryźć może, Kiedy w ilk , dawzro głodny mięsnego obroku - Dobiegł i p o żarł l i s a , ł a s i c ę , mysz, orzech. Ze się tak cz ęsto nożni i sław etn i zbóje k rze p ią zbrodnią pomniejszych, t a b ajk a wskazuje. Strona 14 - 12 - Rak i jeg o syn Aleby naprzód p e ł z a ł , a n ie wstecznym chodem - Upominać rak: synka. Tenże': "Id ź ty przodem, A j a twym śladem p ó jd ^ " . Nic r z u c a j nikomu Nauk, p rz y d atn y ch n a jp ie rw w twoim własnym domu. Strona 15 - 13 - Dumna tr o s k liw o ś ć , c z y l i mucha, m y s ik ró lik i «s= 5= *tss a* -a * * * S b * * *5=s:s:*z SBSfc 3±isi?cś-±ś= ab g ła d y sz je s * » = :a :iS ite s s * Pośród l a t a u p a łu s z ó s tk a rą c z y c h k o n i, Rwąc p rzed wozem, p y ł ziemny kopytem w z b ija ła , b ia ły d z ie ń s ię skryw ając w g ę s t e j k u rzu to n i . W łaśnie n a d y sz lu wtedy sie d z ą c muszka m ała, ' » ■ R zecze: " J a k i2 tr u d s tra s z n y b ie d n e konie g n ie c i e , Jakże potem sp ły w ają kied y mię w ieść m uszą!" I m y s ik ró lik , z ptaszków n a jd r o b n ie js z y p rz e c ie - Zanim n a b e lc e s i ą d z ie , k t ó r e j n ie p o ru sz a /Choćby w p i ą t k ą ! / sp a sio n e b y k i — wpierw p ró b u je I skacze po n i e j lekko i c ią g l e s ię b o i Czy t e ź t a go u d źw ignie. Podobnie s ię c z u je G ładysz z tłum u gagatków , którem u s ię r o i Ze j e s t kłopotem d la ty c h , co u rz ą d u s ie d z ą ; A c i o nim - czy ż y je , czy um arł - n ie w iedzą. Strona 16 Gdy po iace rozkosznej chłopiec sobie brodzi, Kwiatów pięknych szukając - san od nich piękniejszy - Wieśniak wnet go x zapędach ostrzeżeniem chłodzi, Ze w trawie skryta bestia za człowiekiem węszy, Której żądło z aisnaćka ranę zadać może Niezleczalna zaiste: niechże więc się strzeże I roztropnie postąpi; albo raczej mcźo Niech pogardzi rozkosz^, jaką te rubieże Oku dają - i pójdzie, j~śli chce być mędrszy. Zląkł się chłopiec i stanął; cofnął rękę" chciwą. Ale ź-dza odżywa i pęd jeszcze większy Siłą strach odgoniwszy,chłopca pcha co żywo By swej chęci pobłażał, co też skoro czyni. Liści kiedy fiołka lpłypkotliwt kwiecie Uszczknąć chciał wśród swawoli,^trawie, łąk władczyni, Potrącił śpiąc-- żmiję, nic nie świadom przecie; Ta zębem jadowitym agnęła go do głębi, A kłując, śmiercionośnym jadem krew bezcześci... Ze się niebezpieczeństwo wśród rozkoszy kłębi - 1 jak trudno w to wierzyć - oto syśl powieści. Strona 17 r 15- J-.strząb chory ti&z chorując, tak ja strzą b do swej matki powiej ł,Czemu szlo ch a sz naproźno? d laczego modłami Nie b łaga sz ra c z e j bogów?" Ta r z ecze: "Bogowie Mają c i synu, pomóc? Któregoś n ie plami p rzez c ie b ie zbeszczc-ezczonych św iątyń b luźń plugawą Któremu o fia r św iętych n ie rw ałeś z o łta rz a ? Skądże s ię nagle w to b ie taka bojaźó stair?. Przed n ieb iań sk ą potęgo? I coś to s ię zdarza U c ie b ie , k tóryś g a r d z ił zawsze niebianam i? Zwodzisz mię? Czy te z r a c z e j św iadczysz prawdzie onej Ze b ezb ozn i, - co c z ę sto słych ać między nami - Niepodobni do s i e b ie w c h w ili zagrożonej!" Strona 18 C h ło p iec dumny 2 w ysokości swej ła w k i k ie d y ś c h ło p ie c iaały, P a trz ą c na tłum m aluczkich,, m io ta ł s ię w swej p y sz e , I m ieniąc s ię g ig an tem , napuszony c a ły , R zekł ze wzgardą dp s i e b ie : "Jak że s ię k o ły sz e Ta gaw iadź c z ło w ie c z a te k w ta k m izerne c i a ł k a Z am knięta!" L iś c i na to k tó r y ś mu ta k rz e c z e : Zejdżno z wyży, n a k tó r ą w z n io sła c ię t a sk a łk ą , A u jr z y s z ,ź e ś n a jm n ie jsz y z ty c h w sz y stk ic h ,c z ło w ie e Jak czło w iek w n iero zu m n ej pysze s ię v/ypacza, Przypadkowo w zniesio n y - t a b a jk a zazn a cz a . Strona 19 - 17 - Dwaj chło p cy Raz dwaj ch ło p cy , te n g łu p i a tam ten p rz e b ie g ły O rz e sz k i z n a jd a , d z ię k i tru d o w i w spólnecu. Wnet je mądry p o łu p a ł i ł u s k i , c o s t r z e g ły Smacznych z ia r e n ,j u ż p u s te d a ł w sz y stk ie drugiem u, A sam s ię n ią ź s z e a a a p e h a ł. Co począć z łu s k a n i P różno g łu p i s ią b i e d z i . . . Aź p o j ą ł oszustw o. ’^0! - rz e c z e - po ra z d ru g i ju ż mię n ie omami, Debrze sią na nim ze u ś zc zę ze. ty c h z ia r e n mnóstwo". Otóż z a p o n ied łu g o o b aj znowu zgodnie Z n a le ź li g d z ie ś o liw k i; te r a z oszukany Chcąc pom ścić tam tą k r a d z ie ż podstępem i g o d n ie , "Weź - r z e c z e , - to co z w ie rz c h u , a to czym n ad ziań y Każdy ówoc •- u n ie o d d a j" . - Tu z a ś m ia ł s ię w duchu D rugi c h ło p ie c i zjad łw szy m iąższ oliw ek s ł o d k i, P e łe n d la p r z y j a c i e l a rąc z e g o p o słu ch u , Twardych mu d a je p e s te k n ie ja d a ln e ś r o d k i. Tak to n ic n ie pomogą n ajw ię k sz e k o rz y ś c i, J e ż e l i z n ic h pożytku ro z tro p n o ś ć n ie z i> ś o i. Strona 20 - 18 - W ieśniak i jeg o syn Pewien w ie śn ia k synowi swemu d a ł z le c e n ie Uprawić ugór s t a r y , zdawna zapuszczony, Gdzie krzew bodłakow skryw ai n ie z b ie g łe p r z e s t r z e n i e . 'Widokiem t a k i e j p racy do g ł ę b i z lą k jiio n y , Zaledw ie m usnął okiem g ło g i i s z a l e j e , W zn iec h ęceń lę k u s p o c z ą ł, tra w ią c ta k d z ie ń c a ły , Albw z g o ła ś p ią c n aw et. Widząc co s ię d z ie j e I w iedząc ja k ie t r o s k i syna z a trz y m a ły , Rzecze o jc i e c : "W stań ,sy n u , p o p a trz co c ię czek a: ■vyplewisz mały k ą c ik , p ię ć s tó p ledwo d łu g i I ta c u praw isz z ie m ię " . T eraz syn n ie zw leka, Widząc ta k drobną p ra c ę , a i n a d z ie ń d ru g i iiz io ł n a s i ę te ż bez musu d z ie ło znów podobne I rów nie dobrze S p ra w ił. Tak d z ie ń po d n iu , zw olna, Rozkazom o jc a c h ę tn y , p-lew ił p ó lk a d ro b n e, Aź d zik o n i e 'z a s t a ł a żadna s k ib a r o l n a . S tr a s z ą c ię tru d y zadań, cc p rzed to b ą s to ją ? ie ź - f e ty lk o ic h c z ą stk ę i zrób j ą ochocz^; A k ie d y j e j p o d o ła sz w łasn ą s i ł ą sw oją, N astępne pójdą g ła d k : i z d ro g i n ie zb oczą.