Wolfe Gene - Rycerz Czarnoksiężnik (2) - Czarnoksiężnik

Szczegóły
Tytuł Wolfe Gene - Rycerz Czarnoksiężnik (2) - Czarnoksiężnik
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Wolfe Gene - Rycerz Czarnoksiężnik (2) - Czarnoksiężnik PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Wolfe Gene - Rycerz Czarnoksiężnik (2) - Czarnoksiężnik PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Wolfe Gene - Rycerz Czarnoksiężnik (2) - Czarnoksiężnik - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Strona 2 (Wizard Knight: The Wizard) Rycerz czarnoksiężnik (tom: 2) Przełożył: Paweł Kruk 2009 Strona 3 Spis treści Karta tytułowa Motto Ben, miałem nie Postacie ROZDZIAŁ 1 ROZDZIAŁ 2 ROZDZIAŁ 3 ROZDZIAŁ 4 ROZDZIAŁ 5 ROZDZIAŁ 6 ROZDZIAŁ 7 ROZDZIAŁ 8 ROZDZIAŁ 9 ROZDZIAŁ 10 ROZDZIAŁ 11 ROZDZIAŁ 12 ROZDZIAŁ 13 ROZDZIAŁ 14 ROZDZIAŁ 15 ROZDZIAŁ 16 ROZDZIAŁ 17 ROZDZIAŁ 18 ROZDZIAŁ 19 ROZDZIAŁ 20 ROZDZIAŁ 21 ROZDZIAŁ 22 ROZDZIAŁ 23 ROZDZIAŁ 24 ROZDZIAŁ 25 ROZDZIAŁ 26 ROZDZIAŁ 27 ROZDZIAŁ 28 Strona 4 ROZDZIAŁ 29 ROZDZIAŁ 30 ROZDZIAŁ 31 ROZDZIAŁ 32 ROZDZIAŁ 33 ROZDZIAŁ 34 ROZDZIAŁ 35 ROZDZIAŁ 36 ROZDZIAŁ 37 ROZDZIAŁ 38 ROZDZIAŁ 39 ROZDZIAŁ 40 Strona 5 Strona 6 Chciałeś zostać rycerzem, a nie ekspertem w sprawach rycerstwa. Dalsze ćwiczenia uczyniłyby z ciebie uczonego zamiast woja. Tego, czego się jeszcze nie nauczyłeś, nauczysz się żyjąc i działając. Yves Maynard Księga rycerzy Strona 7 Ben, miałem nie sporządzać kolejnej listy osób, ale pomyślałem sobie, że może nie dostałeś pierwszej. Tak więc przedstawiam inną. Jeśli czytałeś poprzednią, to z pewnością pamiętasz, kim jest Disiri, Bertold Śmiały i inni, ale na wszelki wypadek też ich umieściłem. Nie ma tu wszystkich. Niektórych z pewnością pominąłem, inni zaś nie są ważni. Strona 8 ABLE - Tak mnie tutaj nazywają. W rzeczywistości jest to imię brata Bertolda Śmiałego, którego Disiri zamieniła na mnie. AELFY - Lud stworzony przez Kulili. AELFRICE - Świat pod Mythgarthrem, w którym obecnie przebywam. AGR - Marszałek Mardera. ALVIT - Walkiria, która zaniosła mnie do Skai. AMABEL - Kobieta, która uratowała Payna po śmierci jego matki. ANGRONICI - Olbrzymy z kraju lodu (Jotunlandu). ARN - Jeden z łuczników Garvaona. ARNTHOR - Król. Jego ojciec był człowiekiem, a matka smokiem wodnym. Jego bratem był Setr. BAKI - Aelficka dziewczyna, która uleczyła mnie swoją krwią. BEEL - Ambasador, którego Arnthor posłał do Jotunlandu. BERGELMIR - Część Ymira, która nie umarła. Od niego pochodzili królowie olbrzymów. BERTOLD - Człowiek, który przyjął mnie pod swój dach, kiedy po raz pierwszy przybyłem do Mythgarthru. BORDA - Kapitan straży przybocznej Idnn. BORGALMIR - Prawa głowa jednego z przyjaciół Schildstarra. BYMIR - Olbrzym, którego zabiłem szpikulcem. CHMURA - Najlepszy rumak, jaki kiedykolwiek istniał. COLLE - Celidoński baron, którego uwolniłem. CROL - Herold, który mi pomógł, kiedy spotkałem Beela i jego ludzi. CZERWONY DWÓR - Dwór, który należał kiedyś do Ravda. DANDUN - Inny uwolniony przeze mnie baron z Celidonu. DISIRI - Uwielbiana przeze mnie kobieta i dziewczyna, którą kocham. Obie kocham. EGR - Jeden z ważniejszych sług Beela. Opiekował się taborem. ELYSION - Świat, w którym mieszka Najwyższy Bóg. Znajduje się on ponad wszystkimi innymi światami. ERAC - Jeden z rycerzy Arnthora. ESCAN - Lord Marszałek. ETELA - Młoda niewolnica należąca do kowala w Utgardzie. ETERNE - Matka Mieczy. Strona 9 FARVAN - Mój szczeniak. FEN KIK - Najgorsza istota, jaką mogli wydać Olbrzymi Zimy i Stara Noc. Odgryzł ramię Overcynowi, którego dobrze znałem i bardzo lubiłem. FLATCH - Strażnik w lochach pod Thortower. FOLKVANGER - Dom Pani. Nie uwierzyłbyś, jaki jest duży i ładny. FORCETTI - Miasto Mardcra położone niedaleko zamku Sheerwall. IRIGG - Królowa Valfathera i matka Thunora. Kochana przez wszystkich piękna i łagodna dama. GALENE - Żebraczka, którą spotkałem w Kingsdoom. GARSECG - Imię, którego używał Setr, kiedy zamieniał się w Aelfa. Był dla mnie życzliwy. GARVAON - Rycerz, który nauczył mnie walki mieczem. GED - Strażnik w lochach pod Thortower. GERDA - kobieta, którą kochał Bertold. GILLING - Król jotunlandu. GRENGARM - Smok, którego zabiłem. Widnieje na mojej tarczy. GYLF - W rzeczywistości był jednym z psów Valfathera, lecz pozwolił mi się zatrzymać na jakiś czas. HAF - Jeden z chłopców którzy próbowali mnie okraść. HALWEARD - Zarządca, którego Marder wysłał do Czerwonego Dworu. HEIMIR - Syn Gerdy. Człowiek, lecz trudno było o tym pamiętać. HELA - Córka Gerdy. Powiedziała, że jest głupia, ponieważ była zbyt bystra, by przyznać, że jest mądra. HERN MYŚLIWY - Ludzie nazywają tak czasem Valfathera, kiedy poluje ze sforą psów takich jak Gylf. HROLFR - Leśniczy, który pracował dla ojca Escana. IDNN - Córka Beela. Kobieta niezbyt duża i niezbyt silna, za to odważna jak mało który mężczyzna. IRONMOUTH - Jeden z rycerzy Śmieszka. Doskonale włada mieczem i jest najlepszym zapaśnikiem, jakiego kiedykolwiek spotkałem. IRRINGSMOUTH - Północny port złupiony przez Osterlingów. JOTUNHUME - Tajemnicza kraina Angronitek. Nigdy tam nie byłem. JOTUNLAND - Kraj Angronitów położony na północ od gór. KEI - Jeden z rycerzy Arnthora. Niezrównany w turniejach rycerskich. KINGSDOOM - Stolica Celidonu. KLEOS - Świat Michała, znajduje się między Elysion i Skai. Strona 10 KULILI - Osoba, która utkała samą siebie z robactwa. Potrafi się rozpaść i rozproszyć, przez co trudno ją pochwycić. LAEMPHALT - Imię, jakie Toug nadał białemu ogierowi, którego wcześniej podarował mi Beel. LEORT - Rycerz herbu Lamparty. LER - Overcyn. Był tego rodzaju przyjacielem, z którym nie trzeba rozmawiać. Niektórzy brali nas za braci. LIS - Prababka Eteli. LLWCH - Jeden z najtwardszych rycerzy Valfathera. Mówiono, że jego miecz skacze jak płomienie ognia i rzeczywiście tak było. LOGI - Kowal, który był właścicielem Eteli, Lynnet i Vila. LOTHUR - Najmłodszy syn Valfathera. Nie sposób było go nie lubić, a jednocześnie miało się wrażenie, że nie można mu ufać. LOTHURLINGOWIE - Lud mieszkający na zachód od morza. LYNNET - Mama Eteli. MANASEN - Jeden z rycerzy Arnthora. MANI - Gadający kot, który poszedł za mną i Gylfem z opuszczonego domku. Był prawie tak przebiegły, jak mu się wydawało, że jest, i był całkiem dobrym przyjacielem. MARDER - Jego księstwo obejmowało północną część Celidonu po tym, jak zlikwidowano księstwo Indigna. MIMIR - Co bym nie powiedział i tak nazwiesz to magicznym źródłem. Pijąc z niego, przypominałeś sobie niektóre rzeczy, które zapomniałeś. MUSPEL - Świat, z którego pochodzą smoki. MYTHGARTHR - Świat zamieszkany przez ludzi takich jak my. Oto wszystkie światy od najwyższego do najniższego: Elysion, Kleos, Skai, Mythgarthr, Aelfrice, Muspel. Niflheim. NERTHIS - Overcynka, która mieszkała w Mythgarthrcie. Była królową dzikich zwierząt i to za jej sprawą rosły drzewa. NIFLHEIM - Najniższy ze światów zamieszkany przez najniższego boga. NOTT - jedna z milszych olbrzymek Olbrzymów Zimy i Starej Nocy. Jej królestwem jest noc w Mythgarthrcie. ORG - Był ogrem, być może ostatnim w Celidonie. Chciałbym powiedzieć, że był wężem w postaci człowieka, tyle tylko, że był gorący, a nie zimny, chociaż w rzeczywistości bardziej przypominał goryla. ORGALMIR - Lewa głowa dwugłowego przyjaciela Schildstarra. Strona 11 PANI - Jej ojcem był Valfather i trudno uwierzyć, że ktoś tak dobry może tyle wiedzieć i mieć tyle oblicz. PAPOUNCE - Jeden z ważniejszych sług Beela. PARKA - Kobieta z Kleos, która podarowała mi cięciwę do łuku. PAYN - Główny urzędnik Lorda Marszałka. POUK - Żeglarz wynajęty przeze mnie w Irringsmouth. QUT - Dowódca ciężkozbrojnych jeźdźców w Czerwonym Dworze. RAVD - Rycerz, który mi zapłacił, abym był jego przewodnikiem. SETR - Był smokiem, choć w połowie człowiekiem. Prawie zawładnął Aelfrice, a jestem pewien, że tak naprawdę chciał zdobyć Mythgarthr. SIF - Zona Thunora. Śliczna kobieta o pięknych włosach, których widoku nie dało się zapomnieć. Niewiarygodnie piękne. SKAI - Świat Valfathera zamieszkały przez Overcynów. SKOLL - Ostatni rycerz, który przede mną nosił miecz Eterne. Zabity przez Grengarma. STONEBOWL - Jeden z ważniejszych ministrów Śmieszka. SVON - Kiedy go spotkałem po raz pierwszy, był giermkiem Ravda; potem został moim. Zostawiłem go w lesie, ponieważ bałem się, że go zabiję. ŚMIESZEK - Tak nazywaliśmy Księcia Smoka. Smokiem był Grengarm, a jego lud to Lothurlingowie. THIAZI - Minister Gillinga i czarnoksiężnik. THOPE - Naczelny Wódz Mardera. Z tego, co się zorientowałem, był dobry, odważny, mądry i wytrzymały. THRYM - Kapitan straży Gillinga. Był największym Synem Angr, jakiego kiedykolwiek widziano. THUNOR - Najstarszy syn Valfathera, wzór rycerza. Kiedyś bardzo się cieszyłem, że jest po naszej stronie. THYR - Pierwsza wiejska dziewczyna. TOUG - Wiejski chłopak, którego zabrałem ze sobą do Aelfrice, usiłując uniknąć spotkania ze zbójcami. TYR - Nawet Thunor twierdził, że jest najdzielniejszym z Overcynów. ULFA - Siostra Touga, trochę starsza od niego. UNS - Wiejski chłopak, który przygarnął Orga i pracował dla mnie. URI - Dziewczyna Aelfów Ognia. Podobnie jak Baki, uczyniła się moją niewolnicą. UTGARD - Zamek Gillinga. Otaczające go miasto także nosi tę nazwę. Strona 12 VAFTHRUDNIR - Olbrzym znany ze swojej mądrości. VALFATHER - Król Skai, wzór króla. VALT - Giermek Leorta, dobry. VIL - Niewidomy niewolnik, prawdopodobnie ojciec Eteli. VOLLERLAND - W starych książkach imię to znaczy Jotunhome. WELAND - Wykuł Eterne i został królem Aelfów Ognia. WIEŻA GLAS - Wysoki jak wieżowiec pałac, który Setr zbudował w Aelfrice. WILIGA - Kiedyś była kochanką Lorda Marszałka. WISTAN - Giermek Garvaona. WODDET - Jeden z niewielu przyjaciół, jakich miałem w Sheerwall. WOJENNY TRAKT - Główna droga prowadząca z Celidonu do Jotunlandu. WSCHÓD KSIĘŻYCA - Wierzchowiec Svona. WYSPA GLAS - W rzeczywistości jest to szczyt wieży zbudowanej przez Setra w Aelfrice. Rosną tam drzewa i trawa, także jest tam staw, który prowadzi do Aelfrice. YMIR - Pierwszy olbrzym. YOND - Giermek, który zakrył mnie swoim ciałem, kiedy próbowano mnie zabić. „ZACHODNI KUPIEC” - Statek, na pokładzie którego odpłynąłem, kiedy spotkałem Garsecga. ZAMEK SANDHILL - Położony daleko na południowej granicy Celidonu, należał do ojca Leorta. ZIO - Overcyn, który pomógł Welandowi. Ma wiele imion. Strona 13 ROZDZIAŁ 1 Jestem Rycerzem Część z tego, o czym tu piszę, widziałem na własne oczy, Ben, ale niezbyt dużo. Większości dowiedziałem się od różnych ludzi. Nie będę się zatrzymywał, żeby ci powiedzieć, kto mi co powiedział, bo się sam zorientujesz, czytając. Najwięcej informacji zdobyłem od Touga. Uns, wiecznie zgięty, ukłonił się jeszcze niżej przed Beelem. - Ten tu Toug mówi, że pan nie żyje, wsza dowska mość. Ma konia, pana i psa. Pokaże wszej dowskiej mości, jeśli chce zobaczyć. Nie widzi mi się, co by co knuł, wsza dowska mość. - Wierzysz mu? - zapytała Idnn. - A bo ja wiem, pani... - Śmiało, powiedz coś więcej - zwrócił się do Unsa Beel. - Mów. Nie spotka cię kara. - On sam w to wieszy, wsza dowska mość, tyle tylko. Nie łże, jeśli wiesz, co mam na myśli, wsza dowska mość. Ale mosze wcale tak nie jest. Mani, ujrzawszy Gylfa węszącego za strażnikami, zeskoczył z kolan Idnn i pognał w jego stronę. - Rozumiem. - Beel skinął głową. - Mów, chłopcze. Nie ukarzę cię bardziej niż tego biedaka, który cię tu przyprowadził. I Toug opowiedział mu i Idnn wszystko; powtórzył to samo, co poprzedniego wieczoru wyznał Unsowi. Kiedy skończył, Beel westchnął. - Widziałeś gryfa na własne oczy? Toug wyprostował się najlepiej jak potrafił, przekonany, że ja zachowałbym się tak samo. - Tak, sir, to znaczy, tak, Wasza Lordowska Mość. Grengarma też widziałem, tylko że nie z bliska. Ale widziałem. Strona 14 - Czy sir Able powiedział, że możesz zatrzymać jego konia, jego psa, siodło i torby przy siodle? - Nie, Wasza Lordowska Mość. On... on... - Gadaj. - On tylko powiedział, że kiedy zostanę rycerzem, będę miał tarczę, Wasza Lordowska Mość, taką z gryfem. Powiedział mi też, co trzeba zrobić, żeby zostać rycerzem, takim jak on. Idnn uśmiechnęła się. - I zrobisz to, Tougu? Toug miał ochotę wzruszyć ramionami, lecz tego nie uczynił. - Zrobię, Wasza Lordowska Mość. Wiem, że nie będzie łatwo. - Ale i tak spróbujesz. - Tak, Wasza Lordowska Mość. Ja... nie zawsze będę potrafił, Wasza Lordowska Mość, wiem o tym. Ale następnym razem bardziej się postaram, jeśli będzie następny raz. Idnn uśmiechnęła się szerzej, a była prześliczna, kiedy się uśmiechała. - Nie będziesz Able’em? - Nie, Wasza Lordowska Mość. - Ale spróbujesz. Już jesteś podobny do niego. Byłbyś jeszcze bardziej podobny, gdybyś zwracał się do nas „panie” i „pani”. Nie należysz do naszej świty, a przynajmniej jeszcze nie. Beel chrząknął. - Pragniesz zostać rycerzem? - Tak, panie. Taki jest mój zamiar. - Możliwe. Będziesz z nami walczył, kiedy dogonimy Angronitów, którzy nas obrabowali? - Mówiłem mu o tym, wsza dowska mość - wtrącił Uns. - Tak, panie. Tyle tylko, że nie za bardzo mam czym walczyć. Beel skinął głową. - Do tej pory powtarzałem, że potrzebujemy każdego mężczyzny i każdej kobiety, a teraz widzę, że potrzebny nam nawet każdy młodzieniec. Chcę, żebyś odnalazł sir Garvaona. On uczy strzelać z łuku. Powiedz mu, że kazałem cię uzbroić w miarę możliwości. - Tak, Wasza Lordowska Mość! - Toug, rozpromieniony, odwrócił się, by odejść. Idnn uśmiechnęła się. Strona 15 - Zaczekaj, Toug. Nie kazaliśmy ci odejść. Speszony, odwrócił się w ich stronę. - Przepraszam, Wasza Lordowska Mość. Nie chciałem nikogo obrazić. - Wiem, że nie - odpowiedziała Idnn wciąż uśmiechnięta. - Chciałam tylko powiedzieć, że teraz jesteśmy biedni, ojciec i ja. Nie wiedząc, co odpowiedzieć, Toug zachował roztropne milczenie. - Widzisz, siedzimy pod drzewem. A przecież kiedy po raz pierwszy spotkaliśmy się z sir Able’em, siedzieliśmy w jedwabnym pawilonie. Sądzimy, że Angronici są w pobliżu. Liczymy na to, że ich dogonimy i zaatakujemy dzisiaj albo jutro, a jeśli ich pokonamy, to znowu będziemy bogaci. Nie chcę przez to powiedzieć, że przywłaszczymy sobie podarki, które ojciec wiózł dla króla Gillinga. Po prostu odzyskamy to, co nasze, a mieliśmy dużo ze sobą - konie, pieniądze, broń, klejnoty i tym podobne. Zostało nam niewiele broni. Nawet nie starczy dla każdego. Ale jeśli wygramy, to podaruję ci tarczę. Tarczę z gryfem, taki prezent ode mnie. Niedługo potem Garvaon zwrócił się do Touga: - Nic ci nie mogę dać. Każdy szpikulec rozdany. A ten garbus sir Able’a? - Mam kij i siekierkę, co ją go ciachłem. - Uns pokazał oba przedmioty. - Starczy jak na mnie, sar. - Nie to miałem na myśli. Czy możesz dać chłopakowi coś, czym mógłby walczyć? Uns zastanawiał się przez chwilę. - Kija mu ciachnę może. - Zrób to. - Garvaon zwrócił się do Touga: - Nie mogę dać ci żadnej broni. Jeśli więc zdołasz sam sobie coś wymyślić, choćby taki drąg, jak ma garbus sir Able’a, to musi ci wystarczyć. Garvaon spojrzał na ciemniejące niebo. - Kiedy już dojdzie do bitwy, niektórzy polegną. Inni być może porzucą broń i uciekną. Jeśli sam nie uciekniesz, to coś sobie znajdziesz. - Znajdę. Surowe oblicze sir Garvaona, męża w średnim wieku, złagodniało. - Spróbuj nie dać się zabić. Znajdź łuk i strzały, o ile to będzie możliwe. Toug skinął głową. - I przygotuj się na wczesną pobudkę. Pojedziemy szybko, bo oni są już niedaleko. My, jeźdźcy, będziemy musieli ich zatrzymać do czasu, aż nadejdą ci, którzy idą pieszo, choć nie na wiele się zdadzą. Masz konia sir Able’a. Strona 16 Toug skinął głową, Uns zaś powiedział: - A ja muła. - W takim razie pojedziesz z nami. Jeśli nie nadążysz, postaraj się popędzić piechurów. To głównie kobiety. Toug postanowił, że spróbuje przegonić Garvaona, jeśli to będzie możliwe. - Mamy sześćdziesięciu dwóch ludzi - mówił dalej Garvaon. - Straciliśmy kilku po drodze. Z tego czterdziestu to konni i nie najgorsi jeźdźcy. Do tego dwadzieścia siedem kobiet, nie wliczając lady Idnn, która je poprowadzi. Nasi zwiadowcy wypatrzyli Gigantów Mrozu i wygląda na to... - Nieważne - przerwał mu Toug i odszedł szybko. Zbliżała się już noc, kiedy obaj z Unsem wybrali młode drzewo z niewielkiego zagajnika tuż za smugą pary wyznaczającej wschodnią granicę obozu. Uns powalił je trzema silnymi cięciami, kierując się w równym stopniu wyczuciem co wzrokiem, a potem ociosali je z gałęzi. Niedługo potem, kiedy Toug szykował sobie na ziemi legowisko z sosnowych igieł i koców, które wyjął z torby przy siodle, Gylf przyniósł drugą torbę. Toug otworzył ją i znalazł w jej wnętrzu nóż o pojedynczym ostrzu z prostą rękojeścią z czarnego korzenia pnącza. Nóż był owinięty w szmatę i obwiązany oddartymi z niej paskami. Toug przywiązał go mocno do swojego drąga. Obudzili się przed świtem. Podobnie jak Uns, Toug zjadł na śniadanie trochę twardego chleba, który popił wodą ze strumyka. Kiedy wzeszło słońce, kłusował już razem z innymi, drżąc w porannym chłodzie, a jego krótka dzida spoczywała w podpórce na włócznię, podczas gdy z torby przy jego siodle wystawał do połowy kot Idnn. Kot nie dawał mu spokoju. Wystawił łeb i przednie łapy, dopiero gdy wyprzedzili o dobrą milę Idnn i maszerujące kobiety. Tougowi wydawało się, że z jednej strony powinien odwieźć kota z powrotem, z drugiej strony zaś podejrzewał, że wszyscy - także on sam - pomyśleliby, że chce uniknąć walki. Garvaon wysunął się do przodu na jakieś pół długiego strzału z łuku od Strona 17 końca kolumny, gdzie jechali obok siebie Toug i Uns. Z pewnością by go nie zauważył, gdyby Toug zawrócił, ale ktoś inny by zobaczył i podniósł wrzawę. Co może zdziałać kot w bitwie z olbrzymami? Zabiją go, a przecież to kot Idnn. Jego też zabiją. Bo co może zdziałać jeden chłopak? Nic. Kiedyś chciał należeć do Wolnej Drużyny. Obaj z Hafem uznali samych siebie za rozbójników i zaczaili się, czekając na kogoś na tyle słabego, kogo dałoby się obrabować. Na ofiarę wybrali młodszego od nich chłopaka, który obił ich obu. Co w walce z olbrzymami może zdziałać chłopak, który nawet nie potrafił obrabować młodszego od siebie? Tyle co kot. Przygnębiony przypomniał sobie o swoim postanowieniu, że wyprzedzi Garvaona i pierwszy dotrze do wroga. Teraz zastanawiał się, czy w ogóle do niego dotrze. Czy aby się nie przestraszy i nie ucieknie już na sam widok gigantów? Biały ogier, który wcześniej należał do mnie, zwolnił. - Zanosi się na kłopoty - powiedział Uns na tyle głośno, że usłyszałem go pomimo tętentu sześćdziesięciu koni. - Co? - Toug rozejrzał się. - Za bardzo się posuwamy. Ci pieszo dogonią nas, jak już będzie po szyskim. Toug wzruszył ramionami. - A co by z nich był za pożytek? - A z nas? - Uns uśmiechnął się niemrawo. - Jak nic ubiję więcej gigantów niż ty. - Boisz się - powiedział Toug i wiedział, że tak jest. - Dzie tam! - Boisz się. Do tego masz kiepskiego wierzchowca. Nie możesz walczyć na mule. - Można popróbować! Toug pokręcił głową. - Zabiją cię. Dam ci zadanie do wykonania, które cię uratuje. Widzisz tego kota? - A on nie jest lady Idnn? Toug skinął głową. - Pewnie wlazł do mojej torby, żeby pospać i teraz mnie zabiją, jeśli on Strona 18 tam zostanie. Zabierz go do niej. Mani schował się do torby. - Ani mi się! - oświadczył Uns. - Rozkazuję ci. - A ja nie twój człowiek. Uns uderzył piętami w boki muła i wysforował się o połowę jego długości. - Jestem rycerzem - powiedział Toug i sam się zdziwił swoimi słowami - i ci rozkazuję. Zabierz go do niej! Uns pokręcił głową, unikając jego spojrzenia. Rozgniewany Toug ścisnął piętami boki swojego ogiera i smagnął go wodzami po kłębach. Wtedy ogier poniósł. Tougowi wydawało się, jakby zwaliła mu się na głowę cała kolumna. Zanim odzyskał oddech, opuścili Wojenny Trakt i galopowali przez faliste wzgórza porośnięte brązową trawą; siedział przyklejony do grzbietu, trzymając się kurczowo łęku, podczas gdy koń pędził mocno wyciągnięty i spieniony, gryząc mocno wędzidło. Mani spoczywał triumfalnie na jego plecach, wczepiony pazurami w koszulę i potargane gęste włosy. Zatrzymali się dopiero wtedy, gdy ogier się zmęczył. - No - powiedział Mani - oto mniej więcej chodziło. Toug spojrzał na niego z rozdziawionymi ustami, tak jak ktoś mógłby spojrzeć na zwierzę uczepione czyjejś głowy i pleców. - Powinieneś - mówił dalej Mani - sam zabić wszystkich olbrzymów, zanim zjawią się pozostali. Wtedy usiadłbyś na kupie trupów i roześmiał się, kiedy by nadjechał sir Garvaon ze swoimi ludźmi. - Potrafisz mówić! - Pewnie. - By móc swobodniej rozmawiać, Mani zeskoczył z ramienia Touga na moje wojenne siodło, w niewielkiej tylko części zajęte przez Touga. - Tyle tylko, że nie z każdym chcę rozmawiać. Toug pokręcił głową z niedowierzaniem. - Na przykład stara Muld, do której należałem. Już nie żyje, lecz ja wciąż z nią rozmawiam. I jeszcze sir Able, mój późniejszy właściciel. Jeśli powiem, że on też nie żyje, to czy znowu się rozpłaczesz? Toug pokręcił głową przekonany, że postradał rozum. - No i lady Idnn, moja obecna właścicielka. No, i teraz ty. Bałeś się, że Strona 19 będzie się o mnie martwiła? Biały ogier zatrzymał się, by poskubać trawę, lecz Toug ledwo zwracał na niego uwagę. - Nie sądziłem, że zwierzęta potrafią mówić. - Jesteś odpowiedzialny za własne błędy - rzekł Mani. - W tym życiu i w innych. To jedna z niezmiennych zasad. Ale nie musisz się martwić. Jeśli już o to chodzi, to lady Idnn kazała mi jechać razem z bagażami. Bała się o moje bezpieczeństwo, co dobrze o niej świadczy. - Nie posłuchałeś jej - wydusił z siebie Toug. - Nie posłuchałem. Bo widzisz, żaden rozkaz wydany kotu nie ma mocy prawnej. Według prawa każdy kot stanowi prawo dla samego siebie. To jedna z zasadniczych różnic między kotami a psami. Gdyby tak wydała podobny rozkaz psu - to znaczy, gdyby go miała. Rozumiesz? - Nie - odparł Toug w przeświadczeniu, że jest szczery jak nigdy wcześniej. - Oczywiście ona nie ma psa - powiedział Mani przepraszającym tonem. - Nigdy bym nie wiązał... Przerwało mu szczeknięcie, nie tyle głośne, co ostre. Toug obrócił się w siodle i zobaczył Gylfa biegnącego przez wzgórze, z którego dopiero co zjechali galopem. - Poza starym psem sir Able’a - dokończył gładko Mani - o czym miałem wspomnieć. Sir Able był szlachetnym rycerzem, a ja i Gylf ogłosiliśmy zawieszenie broni, jako że jesteśmy zagorzałymi wrogami. Ale wrogami, którzy często współpracują dla wspólnego dobra, choć on próbuje zwykle wziąć więcej, niż mu się należy. - Nie rozumiem, jak to możliwe, że kot mówi - powiedział Toug. - A ja nie rozumiem, dlaczego inni tego nie potrafią. - Wyraźnie zadowolony z siebie Mani wygładził łapą wąsy. - Gylf próbuje, lecz bez większych rezultatów, że tak powiem. Skorzystasz z mojej rady dotyczącej gigantów? - Żeby ich zabić? Nie dałbym rady, a poza tym nawet nie wiem, gdzie oni są. - Ja wiem. I Gylf też, jak sądzę. Gylf skinął łbem i usiadł w długiej suchej trawie. - Kiedy byliśmy na górze - Mani pokazał prawą łapą na szczyt wzgórza - widziałem na północy gospodarstwo. Dokoła kręcili się olbrzymi i było też Strona 20 całkiem pokaźne stado koni i mułów. Nie sądzisz, że to oni? - Na to wygląda - przyznał Toug. - W takim razie musisz tylko... Przerwał mu tętent galopującego konia. Grzbietem wzgórza jechał młodzieniec w kolczudze i stalowej czapce.