Witkiewicz Stanisław - Szewcy

Szczegóły
Tytuł Witkiewicz Stanisław - Szewcy
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Witkiewicz Stanisław - Szewcy PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Witkiewicz Stanisław - Szewcy PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Witkiewicz Stanisław - Szewcy - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Stanisław Ignacy Witkiewicz Szewcy Naukowa sztuka w trzech aktach Osoby SAJETAN TEMPE ' - majster szewski; rzadka bródka "dzika" i wąsy. Blondyn siwiejący. Ubrany w normalny szewski strój z fartuchem. Około 60 lat. CZELADNICY: I (Józek) i II (Jędrek). Bardzo przystojne, morowe, młode szewskie chłopy. Ubrane w normalne szewskie stroje z fartuchami. Lat około 20. KSIĘŻNA IRINA WSIEWOŁODOWNA ZBEREŻNICKA-PODBEREZKA - bardzo piękna szatynka, niezwykle miła i ponętna. Lat 27-28. PROKURATOR ROBERT SCURW2 - twarz szeroka, zrobiona jakby z czerwonego salcesonu, w którym tkwią inkrustowane, błękitne, jak guziki od majtek, oczy. Szczęki szerokie - pogryzłyby na proszek (zdawałoby się) kawał granitu. Strój żakietowy, melonik. Laska ze złotą gałką (tres demode3). Biały halstuch4 zawinięty i ogromna w nim perła. LOKAJ KSIĘŻNEJ, FIERDUSIENKO - zrobiony trochę na manekina. Strój czerwony, ze złotym szamerowaniem. Czerwona króciutka pelerynka. Kapelusz stosowany. HIPERROBOCIARZ - ubrany w bluzę i kaszkiet. Ogolony, szerokie szczęki. W ręku kolosalny miedziany termos. DWÓCH DYGNITARZY - Towarzysz Abramowski5 i Towarzysz X. Wspaniale ubrani cywile, wysokiej inteligencji i w ogóle pierwszej marki. X. ogolony - Abramowski z brodą i wąsami. JÓZEF TEMPE - syn Sajetana, lat 20. CHŁOPI - stary Kmieć, młody Kmiotek i Dziwka. Stroje krakowskie. STRAŻNICZKA - młoda, ładna dziewczynka. Fartuszek na mundurku. CHOCHOŁ - z "Wesela" Wyspiańskiego. STRAŻNIK - normalny byczy chłopak, mundur zielony. Tempe -- nazwisko mówiące i zarazem aluzja Witkacego do powieści "Pożegnanie jesieni", w której ukazał Polskę pod rządami komunistów-nivelistów (fr. niveler - wyrównywać, poziomować). Cechami nowego ustroju są: tępota, stłumienie (tj. terror - red.), niewiara i strach. 2 Scurvy - także nazwisko mówiące. Czytane z angielska (skervi) znaczy: 1. podły, 2. szkorbut; czytane po polsku - bliskie znaczeniu "podły". 3 tres demode (fr.) - bardzo niemodna. 4 Halstuch (niem.) - trójkątna chustka na szyję, poprzednik krawata, fular. 5 Abramowski - autor złośliwie używa nazwiska Edwarda Abramowskiego 1868-1918), socjologa, psychologa i filozofa, głównego teoretyka socjalizmu etycznego polskiej odmiany anarchizmu. Akt pierwszy Scena przedstawia warsztat szewski (może być dowolnie fantastycznie urządzony) na niewielkiej przestrzeni półkolistej. Na lewo trójkąt zapełniony kotarą wiśniowego koloru. W środku trójkąt ściany szarej z okrąglawym okienkiem. Na prawo pień wyschniętego, pokręconego drzewa - między nim a ścianą trójkąt nieba. Dalej na prawo daleki krajobraz z miasteczkami na płaszczyźnie. Warsztat umieszczony jest wysoko ponad doliną w głębi, jakby na górach wysokich był postawiony. Sajetan w środku, dwaj Czeladnicy po bokach, I na lewo, II na prawo, pracują przy warsztacie. Z daleka dochodzi huk samochodów czy czort wie czego zresztą i ryki syren fabrycznych. SAJETAN kując miotem jakieś buty Nie będziemy gadać niepotrzebnych rzeczy. Hej! Hej! Kuj podeszwy! Kuj podeszwy! Skręcaj twardą skórę, łam sobie palce! A, do diabła - nie będziemy gadać niepotrzebnych rzeczy! Książęce buciki! Tylko ja, wieczny tułacz, tym się tułający, że do miejsca zawsze przykuty. Hej! Kuj podeszwy dla tych ścierw! Nie będziemy gadać niepotrzebnych rzeczy - nie! I CZELADNIK przerywa mu Czy wy byście mieli odwagę zabić ją? // Czeladnik przestaje kuć podeszwy i pilnie nasłuchuje SAJETAN Dawniej tak - teraz nie! Hej! Wywija miotem II CZELADNIK Nie mówcie tak ciągle "hej", bo mnie to drażni. SAJETAN / Mnie gorzej drażni, że buty dla nich robię. Ja, który mógłbym być ;' ; prezydentem, królem tłumu - choć chwilę, choć jedną małą chwilkę. | | Lampiony, girlandy i słowa, wokół lampionów głów, a ja, nędzny, ^ brudny wszarz ze słońcem w piersi, błyszczącym jak tarcza złots Heliodora ^jak sto Aldebaranów i Weg2 -ja nie umiem mówić. Hej Wywija młotem I CZELADNIK Czemu nie umiecie? SAJETAN Nie dali. Hej! Bali się. II CZELADNIK Jeszcze raz powicie "hej" a pójdem sobie od roboty precz. Nie mach pojęcia, jak mnie to drażni. A propos: a kto to Heliodor? SAJETAN J Jakasi fikcyjna będzie postać - a może mój wymysł - już nie wien / [ ^^nic. I tak bez końca. Jedna chwila... Nie wierzę już w żadną rewolucję *' Samo słowo wstrętne jest jak karaluch abo i prusak czy wesz. Bc wszystko obraca się przeciw nam. Nawóz jesteśmy, jako ci dawn królowie i inteligencja w stosunku do totemowego klanu3 - nawóz! II CZELADNIK Dobrze, żeście nie rzekli "hej" - a to ubiłbym was. Nawóz bo nawóz ale oni dobrze żyli. Ichnie dziwki nie śmierdziały tak jak nasze, sturba ich suka malowana, dziamdzia ich szać zaprzała! O Jezu! ' tarcza złota Heliodora - przekręcenie demaskujące pozorną wiedzę mówiącego; \ któremu mogło chodzić o tarczę Heliosa (gr. bóg słońca) albo o pamiętaną ze szkoła ^ tarczę Achillesa opisywaną przez Homera. Heliodor z Emesy - gr. autor romansów \ z III w. 2 Aldebaran i Wega - najjaśniejsze gwiazdy w swoich konstelacjach (odpowiednio: Byka i Lutni). 3 totem - godło rodziny lub klanu, najczęściej podobizna zwierzęcia, którd w sposób magiczny ma w tym znaku przebywać. Aluzja autora do młodzieńczych;' polemik z przyjacielem, Bronisławem Malinowskim (1884-1942), już wówczas wybijają-3 cym się etnologiem. Do polemik tych wracał Witkacy kilkakrotnie, także w "Szewcach", powołując się albo nie na ,,Złotą gałąź" angielskiego etnologa Jamesa Frazera (1854-1941). Według Malinowskiego źródłem religii, jak i całej kultury, były uczucia pierwotne: strach, głód, gniew itp.; według Frazera - zdobycie władzy nad klanem przez publicznego czarodzieja. Witkacy źródło władzy upatrywał w działaniach wybitnych jednostek (mag, król), niektóre z nich mogły zostać ubóstwione. Źródłem uczuć religijnych jednak, jak i całej kultury, było specyficzne, nieredukowalne do pierwotnych uczucie Tajemnicy Istnienia. 3ta SAJETAN [g, i Już wszystko tak zbrzydło na tym świecie, że więcej o niczym gadać nie warto. Kona ona ludzkość pod gniotem cielska gnijącego, złośliwego nowotwora kapitału, na którym, nikłej putryfakcyjne \ owe bąble, faszystowskie rządy powstają i pękają, puszczając smrodliwe gazy zagniłej w sobie, w sosie własnym, bezosobowej ciżby ludzkiej. Już nic gadać nie trzeba. Wszystko je wygadane do cna. Czekać trzeba, aż się zrobi, i robić, ile kto może. Czy my jesteśmy ludzie? Może ludzie to tylko oni - a my tylko bydlęce ścierwa, z takimi, . wicie. Panie Święty, epifenomenami2, by się jeszcze gorzej męczyć i na ich uciechę skowytać. Hej! Hej! Wali miotem w co popadło A oni myślą tak na pewno, brzuchacze zacygarzone, ociekające takim śliskim koktejlem z ichniej rozkoszy i naszej smrodliwej, w beznadziei ^J swej, męki. Hej! Hej! DO 'Vńi U CZELADNIK óz! Takeście to mądrze rzekli, że nawet to wstrętne "hej" mnie nie raziło. Przebaczyłem wam. Ale więcej tego nie róbcie - niech was ręka Q^ Boska broni! rba SAJETAN nie zwracając na to uwagi A to jest najgorsze, że praca nigdy nie ustanie, bo się nie cofnie ta, psiamać, machina społeczna. Ta będzie tylko pociecha, że wszyscy, eg0' jako jeden wstrętny mąż, z zapamiętaniem nieprzytomnym orać będą, sów ze nle będzie nawet takich próżniaków... Inio: l CZELADNIK domyślnie tóre Tych na naczelnych stanowiskach kontrolnych? ' putryfakcyjny - gnilny (fr. putrifaction - gnicie, rozkład). Przyczyną rozkładu jest wg Witkacego nowotwór kapitału. 2 epifenomen (gr.) - zjawisko wtórne, towarzyszące podstawowemu ale nie wywierające nań wpływu. Teoria poznania, do której aluzję robi Sajetan zakładała, że świadomość towarzyszy bezradnie procesom życia - trochę tak, jak licznik samochodu, na którego ruch nie ma wpływu. l SAJETAN Toś ty to sobie też myślał, brachu? Hej! Ale jak tu porównać dw mózgi? Nie porównać - choć i to trudno - ale zrównać. Otói pracować będą tak samo - chodzi o tę nieprzyjemność. Teraz jeszcz za dużo frajdy mają te dranie, bo jest twórczość - hej! A i ja też mog nowy fason wymyślić, chociaż to już nie to - nie. Nie to, nie-te Zanosi się płaczem l CZELADNIK Bidny majster! Chce mu się, aby robota była równocześnie mechanicz na i żeby duchem tę mechanikę wyosobliwiać, jak te dawne muzykan ty i malarze swoje wydzielinył, w unikaty osobowego przejawu. Cz} ja mówię bez sensu? II CZELADNIK Nie - tylko obco. Ja to bardziej swojsko wypowiem. A może nie warto? Pauza. Nikt go nie zachęca. Mówi jednak Przykra pauza. Nikt mnie nie zachęca. Gadać jednak będę, bo mi się tak chce, że wytrzymać nie zdolen jezdem, wicie. Przyjdzie dziś pewno tu księżna ze swoim prokuratorskim psem i gadać będzie też i wiercić nama otworki w metafizycznych pępkach, jak to uni, ci pysni panowie, nazywają w sobie te cukierki, co u nas wrzodami swędzącymi są i zostaną. To się wyraża w sprzecznościach, których nijak osiągnąć nie można - to są te rzeczy, te, sakra ich suka, ślachcickie odpadki, co oni nazywają swymi metafizycznymi przeżyciami. Łechcą sobie nimi spasione brzchy, a każdy taki łecht nasyconego bydlaka to nasz ból w kiszkach. Chciałem mówić, wicie i powiem: żyć i umrzeć, zacisnąć się w główkę od szpilki i rozprzestrzenić się na cały świat; puszyć się i tarzać się w prochu... Nagła pustka we łbie nie pozwala mu mówić dalej. Nic więcej nie powiem, bo mi się nagle pusto we łbie zrobiło, jak w stodole, jak w gumnie. ' dla komicznego efektu, zamiast: dzieła. Witkacy sygnalizuje tu wewnętrzną sprzeczność ruchu robotniczego, który pragnie, by praca była jednocześnie zmechanizowana i twórcza, dąży jednocześnie do przyszłości i marzy o powrocie do przeszłości, o cofnięciu historii (stąd w finale aktu uwaga Scurvy'ego o cofaczach kultury). 10 l CZELADNIK Tak - nie bardzoście się wysilili na ten spiczł przez s, p, i i "cze". Ja, wicie, Jędrek, znam Kretschmera2 z wykładów tej tam intelektualnej lafiryndy Zahorskiej3 w naszej Wolnej Wszechnicy Robotniczej. Oj wolna ona, wolna - raczej rozwolniona jest ta nasza Wszechnica. Sami się częstują twardą wiedzą, a na nas to tę biegunkę umysłową \ puszczają, aby nas jeszcze gorzej zatumanić, niż to chciały wszelakie religianty na usługach feudałowrci^źkiego^ęprzemysłu wygłupiają3^ ce. A wam mówię, Jędrek, że to schizoidalna psychologia. Nie wszyscy są tacy. To rasa ginąca. Coraz więcej jest na tym świecie pykników. Ma se radio, ma se stylo, ma se kino, ma se daktyle4, ma se brzucho i nieśmierdzące, niecieknące ucho, ma se syćko jak się patrzy - czego mu trza? A sam w sobie jest ścierwo podłe guano pogodne, przebrzydłe. To je pyknik, wiś? A taki niezadowolony ze siebie to ino mat na świecie czyni, żeby siebie przy tym przed sobą wywyższyć i siebie sobie 1 spicz (ang.: speech) - mowa, przemówienie. 2 Enrst Kretschmer (1888-1964) - psychiatra niemiecki, twórca teorii głoszącej związek między budową ciała a typem charakteru. Kretschmer wyróżnił 4 typy: asteniczny (chudzi, wysocy), atletyczny (muskularni, silni), pykniczny (niscy, grubi) oraz dysplatyczny, tj. patologiczny. Typom odpowiadają charaktery, kolejno: schizotymicz-ny (zamknięci w sobie, drażliwi), wiskozyjny (stabilny), cyklotomiczny (towarzyski, przystosowujący się do okoliczności) i mieszany. Dwa główne a przeciwstawne typy to pyknicy i schizotymicy (Witkacy używa słowa schizoidzi). Pyknicy się realistami i humorystami w sztuce (o ile ją uprawiają...), w naukach są empirystami i raczej popularyzatorami niż odkrywcami, w polityce - organizatorami i pośrednikami. Schizoidzi są fantastami, patetycznymi romantykami w sztuce, metafizykami i wizjonerami nauki, bywają też despotami z fanatyzmem wcielającym swe wizje w życie. Zgodnie ze swym materializmem biologicznym (tłumaczącym wszystko biologią) Witkacy sugeruje, że w historii trwa nie walka klas (jak chciał Marks), lecz znacznie głębsza walka typów biologicznych. Skłonni do uczuć metafizycznych schizoidzi wypierani są przez pykników - zadowolonych grubasów, których nerwy nawet pokryte są czymś w rodzaju tłuszczu (ważny szczegół, podkreślany przez Witkacego w "Niemytych duszach"). Walka ta skończy się utratą zdolności do przeżywania uczuć wyższych, zanikiem twórczości, otępieniem i zamianą ludzkości w stado. 3 Zemsta literacka Witkacego: Stefania Zahorska (1889-1961), pisarka, historyczka sztuki; wykładała w Wolnej Wszechnicy Polskiej (nie: Robotniczej!) historię plastyki. W roku 1925 skrytykowała wystawione przez Witkacego obrazy i przy okazji jego teorię Czystej Formy. 4 stylo, kino, daktylo - słowa-symbole filisterstwa i mechanizacji. Stylo - skrót od stylographe (fr.) - wieczne pióro, daktylo - skr. od dactylographe (fr.) - maszyna do pisania, maszynistka (daktylotypistka). 11 pokazać lepszym niż naprawdę jest - nie być, ino pokażą i nie lepszym, ino takim fajniejszym, wyhyrniejszym.ł. Taki ci l wyhyr ma przed sobom. Po pauzie A ja to sam nie wiem, jaki jestem: pyknik czy schizoid? SAJETAN twardo. Wali w kopyto, czy cos takiego Hej! Hej! Gadacie, a życie ucieka. Ja bym chciał ich dziwki de florować2, dewergondować3, nimi się delektować, jus primae noctis nad nimi sprawować, w ich pierzynach spać, ichnie żarcie żreć aż d< twardego rzygu, a potem ichnim duchem od zaświatów5 się zachłys nać - ale nie podrabiać to, co oni tylko lepsze stworzyć: i nowe religit nawet - na pośmiewisko ino, i nowe obrazy, i symfonije, i pneumaty i maszyny, i nową całkiem zaistną, śliczną jak moja Hania... Przerywa E - nie będę wymawiał - świętokradztwo w ichnim języku to się zwie. Gwaltwonie A co ja mam? A co ja z tego mam? II CZELADNIK Cichojcie!... SAJETAN Nie będę cichoł - te, frajer! Hej! Hej! Hej! Hej! Hej! Wali miotem Syn tak przystał do tych tak zwanych wstrętnie "Dziarskich Chłopców" 6. 1 wyhyrny (gw. góralska) - wyniosły, dumny. Por. tytuł opery K. Szymanows-kiego, "Harnasie". 2 deflorować (łac.) - pozbawiać dziewictwa. 3 dewergondować (fr. se devergonder - zdeprawować się, zejść na złą drogę) - deprawować. 4 ius primae noctis (łac.) - prawo pierwszej nocy pozwalające feudałowi spędzić pierwszą noc ze świeżo poślubioną żoną podwładnego. 5 ichni duch od zaświatów - właściwe schizoidom uczucia metafizyczne. 6 Dziarscy Chłopcy - fikcyjna nazwa fikcyjnej organizacji faszystowskiej. Witkacy krytykował faszystów łagodniej niż mordujących inteligencję bolszewików, gdyż łudził się, iż są tylko komediantami historii próbującymi ożywić indywidualizm i przeprowadzić rewolucję odgórnie. 12 Niby organizacja takich, co chcieliby wszystko od razu; ale to to nie bolszewicy, bo oni chcą zużyć inteligencję, chcą nikogo nie mordować, chyba że już nie można inaczej. Hej! Z prawa wchodzi prokurator Scurvy. Cylinder. Parasol. Strój żakietowy. W rękach, urękawicznionych na jasno, kwiaty żółte SCURVY Jakże byście to chcieli: nie mordować, "chyba że już nie można". ^e- Nigdy nie można, ale zawsze trzeba - tak to jest. Hehe. is4 II CZELADNIK A ten "hehe" znowu. Jeden "hej", a drugi "hehe" - wytrzymać y9~ • • '. nie można. gie ty, Robi z wściekłością olbrzymi (nienaturalnie wielki) but oficerski, który wyciągnął z kąta zarupiecionego na lewo. Po chwili - Scurvy patrzy nań z wyczekującym uśmieszkiem - krzyczy z rozpaczą Ja nie chcę pracować za taką flotę!\ Ja nie będę! Puśćcie mnie! ^? SCURVY zimno; uśmiech znikł jak zdmuchnięty Hehe. Droga wolna. Możecie iść i zdechnąć sobie pod płotem. Wyzwolenie jest tylko przez pracę. SAJETAN Ale ty pracujesz siedząc w fotelu, paląc dobre "papirusy" 2, nażarty czym chcesz. "Pracownik umysłowy". - Kanalia! A i 'zmysłowy też - hej! Śmieje się dziko P- SCURVY Czy myślicie, Sajetanie, że kiedyś będzie inaczej? Czy wy naprawdę i/s- myślicie, że wszyscy będą mogli być zmechanizowani i ustandary-zowani w pracy ręcznej? Nie - zawsze będą dyrektorzy i urzędnicy ^. \yyżsi, którzy będą musieli nawet co innego jeść niż majstrzy w fabrykach, bo praca umysłowa wymaga innych składników - mózgu ać i jedzenia. Czeladnik II płacze 1 flota - tu: pieniądze. 2 papirusy - przekręcone: papierosy. 13 SAJETAN Hej! - ale będą jeść odpowiednie preparaty bez smaku, a nie langus i wąparsje1, jak ty, Prokuratorze Sądu Najwyższego dla społecznym nieporozumień Kapitału z pracą. Ty elityczny rzezańcze! W naszyi czasach, tych tam faszystowskich syndykalistów w rodzaju mojeg syna, ty możesz jeszcze żyć jak soliter w zepsutym bańdzioch rozkładającej się socjety2. Ale jak prawdziwi syndykaliści3 zwal państwo, w ogóle takich jak ty nie będzie trzeba. Będzie towi rzysz-dyrektor prawdziwy, okarmiony obrzydliwymi pigułkami... Płacze SCURW Macie po prostu kompleks langusty - wy i wam podobni. Ni< Sajetanie, tego nie będzie nigdy. Nie może się tak zdegenerować nas gatunek, żeby narządy trawienia skurczyły się i przystosowały do par pigułek. Wtedy poporcjonalnie zdegenerowałoby się wszystko tali że w ogóle żadnych problemów by nie było: byłaby kupa dogasającyc pierwotniaków, a nie społeczeństwo, cierpiące nieuleczalnie na zalet ność swych części jednych od drugich4. II CZELADNIK Ja panu coś powiem: dobra by była każda prawda, byle nie życi osobiste. Jak pan, panie prokuratorze, odwali swoją pracę, to moż pan myśleć o abstrakcjach w uniezależnieniu od swego żołądki i innych jelitalii...5 ' langusty, wąparsje - podniesione do symbolu nazwy rzekomych potraw elit; (Witkacy powiedziałby: elitycznych). Pierwsze słowo oznacza dziesięcionogiego raki morskiego (fr. langouste), drugie to prawdopodobnie neologizm. 2 socjeta (fr. societe) - społeczeństwo. 3 syndykalizm - kierunek w ruchu robotniczym uważający walkę ekonomiczną związków zawodowych za drogę przejęcia władzy z rąk burżuazji. Syndykalizra odrzucał państwo - co zbliżało go do anarchizmu (stąd częste określenie anarchosyn-dykalizm), a w odróżnieniu od leninizmu odrzucał walkę klas i organizowanie robotników w partie. Głównym ideologiem był francuski filozof i socjolog Georges Sorel (1847-1922), w Polsce zbliżał się do anarchosyndykalizmu Abramowski. 4 społeczeństwo cierpiące na zależność swych części - to jeszcze społeczeństwo współczesne, pojmowane jako organizm w przeciwieństwie do bezmyślnego, zmechanizowanego społeczeństwa przyszłości. 5 jelitalia - neologizm Witkacego, krzyżówka słowna jelit z genitaliami. 14 SCURW No - to jest przesada... II CZELADNIK Ale nie gruba. Z rozpaczą Mnie się chce ładnych kobiet i dużo piwa. A mogę wypić tylko dwa duże i ciągle z tą Kaśką, ciągle z Kaśką tą - a niech to cholera!... Dość... SCURW Z niesmakiem I CZELADNIK podchodząc do niego z zaciśniętymi pięściami, z ironią Dość? Panu Prokuratorowi Najwyższego Sądu kwaśno w nosie się robi na samą myśl, że on, Jędrek, musi ciągle z tą jedną Kaśką. A sam to on je teozof1. Bardzo piknę ma idejki. Ale dziwek ma, ile chce. Ale do tego chciałby tylko z jedną, a z tą się nie da - chi, chi - wszędzie są te same problemy, w stosuneczkach równolegle przesuniętych albo kolineacyjnie2 podobnych - chi, chi! SCURW zimno Milcz, sflądrysynie, milcz, skurczyflaku. I CZELADNIK Ha, ha! Hej! Trafiłem, jak mi Bóg miły! Ona tu zaraz będzie, ta sadystka z twarzą aniołka, ta moralna brewilierka - niby markiza de Brinvillieres.3. Dla niej męki pana prokuratora, jak musi z innymi dziwkami myśląc o jej "nie doszczygłej" somie4 - tak, soma to nic złego - otóż te męki są tym samym, co zaglądanie do warsztatów, \ teozof - zwolennik wiedzy tajemnej (dla wtajemniczonych!), głoszącej możliwość bezpośredniego poznania Boga. Odnowicielką teozofii na Zachodzie była Helena Bławatska (1831-1891) nawiązująca w swych poglądach do tybetańskiego buddyzmu i innych, równie źle zrozumianych wierzeń Wschodu. 2 kolineacyjnie (fr. collineation - odpowiedniość) - odpowiednio, wzajemnie. 3 markiza de Brinvillieres - Maria Magdalena d'Aubray (1630-1667) słynna francuska trucicielka, ścięta i spalona na stosie. 4 niedoszczygła soma - niedościgłe ciało. Witkacy łączy dla efektu żydłaczącą wymowę z greckim terminem lekarskim. 15 w którym pocimy się i zdychamy od pracowitej świerdziączki i wglądanie do więzień, gdzie gniją w płciowej, raczej zapłcic rozpaczy najtęższe samce w rozpadzie duchowym i cielesnym... SUCRW On oszalał, ale to jego szaleństwo z niemożności wytrzymania prostu działa na mnie jak szalej.1 Ja wariuję! Pada na szewski zydel Ja ją dobrze rozumiem, nawet w jej najgorszych kobiecych świńst kach duchowych... i tak by było dobrze... Cóż, kiedy ona woli, aby - och, och! Moja męka nasyca ją więcej, niżby nasycić zd< najszaleńszy mój hipergwałt jakiś. SAJETAN O - widzicie - rozłożył się na elementy proste - nawet nie śmier już. Porób pan buty - to panu dobrze zrobi - lepiej niż wic skazańców o świcie. SCURVY łkając I to wiecie nawet, Sajetanie?! Sajetanie! Jakież to straszne... Wchodzi Księżna, ubrana w szary kostium, ze wspaniałym żółtym bukietem. Daje z m kwiaty wszystkim po kolei, nie wytaczając Scurvy'ego, który nie wstając z zydla przyjn je z godnością i tajoną obrazą (jak to uwidocznić na scenie, a?). Bukiet wsadza po w ogromny, tęczowy flakon, który niesie za nią wygalonowany lokaj Fierdusiei Fierdusiehko również trzyma na smyczy foksa, Terusia KSIĘŻNA Dzień dobry, Sajetanie, dzień dobry. Jak się macie, jak się mac Dzień dobry, panowie czeladnicy. Ho, ho - robota wre, jak wid ochoczo, jak to dawniej pisali przodkowie duchowni naszych pisa; z osiemnastego wieku. Ochoczo - śliczne słowo. Czy pan by potr; się ochoczo kochać, panie prokuratorze? Terus wącha Scurvy'ego Teruś, fuj! SCURVY jęcząc na zydelku Ja chcę zrobić parę butów - choć jedną! Wtedy będę godnym pa dopiero wtedy. Wtedy potrafię zrobić, co zechcę, z kogo zech szalej - silnie trująca roślina z rodziny baldaszkowatych. 16 Nawet z pani, dobrą, domową, kochającą kobietę - potworze najukochańszy, jedyna!... Zatyka go SAJETAN z zabobonnym podziwem Cichojcie! Zatkało go do cna - hej! KSIĘŻNA Bezsilność pana, doktorze Scurvy, podnieca mnie do zupełnego wariactwa. Chciałabym, aby pan patrzył na to, kiedy ja - wie pan? - ten tego - tylko nie powiem z kim - jest taki cudny porucznik błękitnych huzarów życia, w dodatku ktoś z mojej klasy czy sfery, jest też pewien artysta... Niepewność pańska jest dla mnie rezerwuarem nektaru najwyuzdańszej, płciowej, samiczkowatej-bebechowato-owa-dziej rozkoszy - chciałabym jak samice modliszki, które ku końcowi zjadają od głowy swoich partnerów, którzy mimo to nie przestają tego - wie pan, hehe! II CZELADNIK wymawia okropnie slowa francuskie, jak pani Mąsiorkowa \; trzyma olbrzymi but oficerski Kel ekspresją groteski2 Czuć podniecenie niesamowite u Szewców SAJETAN Daj mu ten oficerski, kirasjerski, psia jego flądra, but. Niech go skończy za ciebie. Jemu takie buty są potrzebne -jemu i tym panom, dla których on wsadza bohaterów przyszłej ludzkości do pałaców swoich, pałaców jego ducha3. Hołotę trzymać za mordę - oto ich najszczytniejsze hasło. Hej! Hej! Hej! I CZELADNIK A on, wicie, jeszcze jedno, wicie, ma cierpienie, towarzyszu-mistrzu: on się kocha w naszym tym perwersyjnym aniołku ino temu, co ona ' Mąsiorkowa - symboliczna postać filisterki, drobnorry^aegagiki. 2 Kel ekspresją grotesk (podane w fonetycznej pisown^rancusl<ie, Wyrażenie quelle expression grotesque) - co za dziwaczne wyrażenie! ff ^ ' Y 3 pałace prokuratora - więzienia. a. -^ ^ •i '' 2 - Szewcy , - 17 jest księżną, a on jest zwykły burżuj z trzeciego stanu1, a nie hrabi Takich to hrabiowie po pyskach bezkarnie prali jeszcze dwieście l; wstecz. To on cierpi i sam się pławi w swoim cierpieniu jeszcze bardzi - bez tego to go, kociego syna, nie cieszy, jak pisał sam Boy2 SCURW zrywając się. Jednocześnie II Czeladnik wciska mu w objęcia olbrzymi oficerski b\ Scurvy przyciska go do piersi i ryczy z emfazą To jedno nie - tego jednego mi nie zabierajcie: - jestem pra\ dziwym, liberalnym - w ekonomicznym znaczeniu - demokrat SAJETAN Trafiłeś go. Tak - on żałuje, że nie liznął tego najparszywsze^ istnienia, jakie być może, istnienia w złudzie fikcyjne wartoś hrabskiego bytu w ostatniej połowie dwudziestego wieku. On by n wiem co dał, aby móc być cierpiącym hrabią i ubrdać się na to ca nasze istnienie taką, wicie, subtelnością wyższości, co to, psia je^ suka - a nie wiem już co. Jemu nie wystarcza, że on będzie but roi jako doktor praw i Prokurator Najwyższy nieomalże sądu ostatec nego - a oto wskazuje Księżną ten aniołek zatrąbi mu na swych wewnętrznych organkach. KSIĘŻNA do foksa, którego uspokaja Fierdusieńko Teruś, fuj! I wy "fuj", Sajetanie! Taż to tak nie można - nie "lżą" jak mówili słowianofilscy dowcipnisie słów nijakich. To niesmaczi i koniec. Zawsze mieliście tyle taktu, a dziś?... SAJETAN Będę niesmaczny - będę! Dość smaku. Wywątrobię wszystl na smród i brud ostateczny. Niech śmierdzi wszystko, niech się i śmierć ten świat zaśmierdzi i niech się het do cna wyśmierdzi, to mo potem zapachnie wreszcie; bo w takim w nim, jakim jest, wytrzym, 1 stan trzeci (fr. tiers-etat) - w przedrewolucyjnej Francji określenie ludności i objętej przywilejami przysługującymi stanom duchownemu i szlacheckiemu, potoczn mieszczaństwo. 2 Boy - Tadeusz Żeleński (1874-1941) - tłumacz, krytyk, autor m.in. satyryf nych "Słówek". 3 nie lżą (anachr.) - nie trzeba, bliskie roś. nieizja. wprost nie można. Nie czują, biedni ludziska, że demokratyczne kłamstwo śmierdzi, a smród klozetu to czują, psie pary, hej! Otóż to je prawda: on by dał wszystko, aby choć jeden moment hrabią prawdziwym być. Ale nie może, biedota nieszczęsna, hej. SCURVY Litości! Przyznaję się. Dziś rano wieszali przy mnie przeze mnie skazanego hrabiego Kokosińskiego - Janusza, nie Edwarda, mordercę ulicznicy Ryfki Szczygiełes, defraudanta państwowego w Pe-Zet-Pe1, biuro numer 18. Przyznaję się: ja zazdrościłem tego, że go wieszają, jego, prawdziwego arystokratę! Oczywiście, gdyby przyszło co do czego, powiesić bym się za dziewięć pałek2 nie dał - ale wtedy: zazdrościłem! On mówił, ten hrabia, a rzygał równocześnie ze strachu jak mops glistowaty: "Patrzcie, jak ostatni raz degobijuje3 prawdziwy hrabia". Och - tak móc powiedzieć raz o ;i e e i umrzeć. / o [\ KSIĘŻNA 7- do foksa Teruś, fuj! Ja się rozpływam wprost z nieludzkiej rozkoszy! Śpiewa (pierwsza śpiewka) Ja jestem z domu "von und zu"4, A to tak imponuje mu, Pędzę jak antylopa "gnu",5 Jestem to tam, to tam - to tu! '[To moja pierwsza śpiewka dzisiaj rano. Tornado Bajbel-Burg jest le moje panieńskie nazwisko, panie Robercie. Nie ma pan pojęcia, co to | za rozkosz jest tak się nazywać. i SCURVY LOi " . mdlejąc ^lAch - ona była kiedyś panną! Nigdy mi to na myśl nie przyszło. Ona ^łbyła malutką dziewczyneczką - córeczką - bidulką! Ta niesmaczna aći l ' Pe-Zet-Pe - nazwa totalitarnej instytucji państwowej, przeniesiona z powieści lie "Jedyne wyjście" (W powieści prezes PZP nazywa się Grębon Puczymorda). ie: 2 dziewięć pałek - tyle pałek liczyła korona hrabiowska. 3 degobijuje (fr. degobiller - rzygać) - wymiotuje. 4 von und zu - niemieckie oznaczenie szlachectwa. 5 gnu - duża (2,8 m dł) antylopa przypominająca kształtem głowy i rogami krowę, lutowiem, ogonem i grzywą - konia. 19 w wysokim stopniu piosenka jej rozczuliła mnie do łez. Na mnie wu działają takie oto rzeczy niż rzeczywiste cierpienie. Mała czyjaś ga wstydliwa rozczula mnie do obłędu, a na kiszki na wierzchu m< patrzeć bez drgnienia. Złotko moje jedyne! Jakże bezmiernie kocham. Straszne jest, jak demoniczne pożądanie zejdzie się w jedn punkcie z największą tkliwością. Wtedy samiec jest gotów - go1 Wyzwala się z zydelka z butem w objęciach. Szewcy go podtrzymują, nie wypuszcza z rąk żółtych bukietów, które dostali od Księżnej. Łypią na siebie oczami porozumiem czo, chłonąc kubłami wprost niezdrową rzeczywistość II CZELADNIK wąchając bukiet. Scurvy'ego złożyli na zydlu w bardzo niewygodnej dlań pozie - głowi dół Cierpiętnik! Chłonę rzeczywistość brudnym kubłem od pomyj. ^ zdrowa - bo jest jak Campagna Romana\. Pomyje mrożone \ przez rurkę jak mazagran2. Potworne cierpienie! Flaki mam ta odparzone jakieś, jakby mi kto lewatywę ze stężonego kwasu solm dał. KSIĘŻNA retorycznie To przesada. II CZELADNIK z uporem Nie. Pomyślcie tylko: czemuż jestem tym, a nie innym3? To niepn da, że ja nie mogłem o innym stworzeniu powiedzieć: "ja". Mógł być chociażby tym padłem, wskazuje na Scurv'ego a jestem jakimś lodowatym nadwszarzem czy czymś podobn - mówię w przybliżeniu tylko - na przełęczy najdzikszego z nons 1 Campagna Romana - Kampania Rzymska. Rzym wybudowano w ok< bagnistej, malarycznej. 2 mazagran - czarna kawa z dodatkiem alkoholu (koniak lub rum) podav na zimno, z lodem. 3 czemuż jestem tym a nie innym - pytanie o tożsamość jest dla St.I. Witkiev podstawowym problemem, źródłem niepokoju metafizycznego, bez którego nie kultury ani postępu. sów: pomieszczenia osobowości z ciałami czy monad z atomami - ja sam nie wiem, wicie...1 Milknie zawstydzony SAJETAN Nie wstydaj się tak, Jędrek! Nieprawda: materializm biologiczny autora tej sztuki mówi inaczej: jest to synteza poprawionego psycho-logizmu Corneliusa2 i poprawionej monadologii Leibniza.3 Przez 1 Wywody Czeladnika II i Sajetana dają zarys systemu samego S.I. Witkiewicza, autor wróci do nich jeszcze w akcie III. Witkiewicz nazywał swój system materializmem biologicznym, rzadziej (np. w "Jedynym wyjściu") także biologicznym realizmem i żywostwornym materializmem. Najmniejszym elementem rzeczywistości była, według Witkacego, monada; w przeciwieństwie do kulek, w które wierzyli atomiści, była ona niematerialna, niepodzielna i obdarzona życiem. Uwaga o mieszaniu monad z atomami to aluzja do prowadzonej w innych dziełach polemiki z Wildonem Carrem (1851-1931), autorem pracy "A Theoery of Monads". Witkacy zarzucał angielskiemu filozofowi nieumiejętność sprowadzenia porządku atomistycznego do monadystycznego oraz próby ratowania wiary w Boga, który wg Carra łączył się ze światem tak samo jak dusza z ciałem. 2 Hans Cornelius (1863-1947) filozof niemiecki, wyznawca psychologizmu sprowadzającego fakty fizykalne do wrażeń (jakości). Witkiewicz poznał jego poglądy mając lat 19, później prowadził z nim korespondencję, w której nazywał Corneliusa Najdroższym i Wielce Szanownym Mistrzem, gościł go też u siebie w Zakopanem w 1937 roku. Witkacy traktował Corneliusa niemal jak ojca, dzielił się poglądami i lękami - pisał o nadchodzącej katastrofie ludzkości, w jednym z listów wspomniał nawet o śmierci przepowiedzianej mu na 54 rok życia (list z 3 sierpnia 1937 r.). Poprawka Witkacego dotyczy uznania osobowości (jaźni), którą psychologiści kwestionowali jako nie daną w doświadczeniu, ale bezprawnie dodaną do doświadczenia różnych jakości wrażeń. Bez uznania jedności (w czasie) i ciągłości (w przestrzeni), czyli bez uznania odrębności jaźni, nie jest jednak możliwe doświadczenie czegokolwiek: i przedmioty i nasza osobowość rozsypują się na chaos wrażeń jak obrazy impresjonistów oglądane ze zbyt bliskiej odległości. Widząc tę trudność Cornelius wprowadził jakość postaciową naszego trwania i jakości postaciowe przedmiotów jako jakości wyższego rzędu, pochodne wobec całych kompleksów jakości (np. melodia jako pochodna kompleksu dźwięków). W sposób zamaskowany wprowadził więc Cornelius pojęcia przedmiotów i jaźni. Witkacy odwraca ten zabieg uznając, że jedność naszej osoby i jedności przedmiotów są dane nam bezpośrednio, jako coś pierwszego, natomiast jakości barw, dźwięków itp. zjawiają się wtórnie. 3 Gottfried Wilhelm Leibniz (1646-1716) niemiecki filozof, głosiciel monadologii w czasach nowożytnych. Zgodnie z jego teorią, S.I. Witkiewicz uznawał, że ostatecznym elementem świata są monady, że jest ich nieskończenie wiele, że nie ma materii martwej ani próżni. Poprawki Witkacego polegały na uznaniu, że monady działają na siebie 21 miliardy lat łączyły się i różniczkowały komórki, aby takie ohy< ścierwo, jak ja, mogło o sobie powiedzieć właśnie: "ja"! Ta metafiz) na książęca prostytutka - po co zdrabniać? - psiakrew, psia ją m tę sukę umitrzoną... KSIĘŻNA z wymówką SAJETAN gorączkowo Irina Wsiewołodowna - wam Chwistek ł zabronił być w pols] literaturze. I dlatego musi się pani błąkać po sztukach bez ser stojących poza literaturą, sztukach, których nikt grać nie będzie. nie znosi rosyjskich księżnych, nie cierpi, biedaczek. On chciałby ty szwaczki, mundantki2- czy ja wiem? On kłamie, on tak kłamie, i ja. Dla mnie to już za wiele: dla mnie, dla nas są śmierdzące dzi i jeszcze bardziej śmierdzące, rynsztokowe, podwórzowe matrc nasze babki, ciotki, wujenki... hej! II CZELADNIK Mistrzu, to już jest samobiczowanie się klasy. Dobrze, żeście matel nie wymienili, a tobym wam dał w pysk. SCURVY z dzikim, obłąkańczym śmiechem Klasy klas! Haha! Logistyka3 w walce klas. Walka klasy klas są ze sobą. Sam pogardzam sobą za ten nędzny "witz"4, a na lej: mnie nie stać. spontanicznie (Leibniz ich zgodność tłumaczył harmonią przedustanowioną przez B( przypisywał im wolność, trwanie w czasie i rozciągłość w przestrzeni. Gdy Lei akcentował ich duchowość - Witkacy raczej ich życiowość, biologiczność. Wit] przyjmował także realność czasu i przestrzeni, które dla Leibniza były tyklo fenomei świadomości. Polski filozof odrzucał też wiarę w Boga i w moralny cel świata. 1 Leon Chwistek (1884-1944) filozof, logik i malarz, w młodości przyj Witkacego, później zaciekle zwalczany. Chwistek cenił dramaty Witkacego, ale zwą go jako filozofa. 2 mundantki - prawdop. przekręcenie od la monde (fr.) - służba, służąc 3 logistyka - logika matematyczna. Witkacy wyzyskuje dwuznaczność słowa l - terminu logicznego (klasa przedmiotów) i socjologicznego (klasa społeczna). 4 witz (niem.) - dowcip. KSIĘŻNA zimno To po co w ogóle robić "witze"? SCURW Zły przykład naszych dowcipnisiów w literaturze: dowcip im dawno zjełczał, a "witze" robią, kanalie, wciąż. Ha - dosyć; kimś trzeba być w tej matni: trzeba stanąć albo tu, albo tam. Ze strachu przed odpowiedzialnością - mego strachu - gotów mi się wymknąć najprzedniejszy kąsek przeznaczonego mi życia. Jako hrabia mógłbym być obserwatorem tylko. KSIĘŻNA To tylko w Polsce jest tak postawiony ostro problem hrabiego jako "taki. Od tej chwili nie wolno o tym gadać - szlus1, chłopaki cudne Ti^ . , moje! Całuje się z Czeladnikami SCURW Jak można tak mówić: "chłopaki cudne" - brrrr... Otrząsa się ze wstrętu i martwieje Taż to, pam^szczyt niesmaczności i moweżanru!2 Otrząsam się ze wstrętu i martwieję. Wykonywa to II CZELADNIK obcierając się To ja za te buciki Księżnej Pani nie chcę już floty, tylko takich całusów dziesięć ognistych, jak tego Csikosa i pani de Korponay z tej powieści Jokaja3, co to czytałem w dzieciństwie. KSIĘŻNA kierując ku niemu mały srebrny browning Wiem: Biała Dama - dostaniesz dziesięć kuł, jak ten Csikos. I CZELADNIK zdumiony w najwyższym stopniu To jako te piszą nieuświadomione literatniki - te rozbabrywacze ' szlus (z niem.) - koniec. 2 moweżanr (fr. mauvais genre) - zły gust. 3 Mór Jókai (1825-1904) - pisarz węgierski, uczestnik Wiosny Ludów. 23 pojęciowego porządku, te nieczyste monisty1, sakra ich pługa: "z} sztuką, a sztuka życiem"! Toż to mamy to, wicie, tu na naszej m; szewskiej scence - to syćko, co te bałaganiaste łby se wymądrz, Jestem zdumiony w najwyższym stopniu! SCURW nagle opanowany, podnosi się Hę, hę! SAJETAN Patrzcie: znowu se hehehuje. Wynalazł pewnikiem coś nowego, cz się znowu nad nami wywyższy. To huśtawka, a nie człowiek. On nie jest taki bardzo syty - mówię wam: męczy się on wpi piekielnie, biedaczek, jako mówił - niedawno na Wawelu, a na Skałce, jako chcieli inni, pochowany Karol Szymanowski. 2 Ska je dla lokalnych sław, a nie dla prawdziwych geniuszy. SCURW zębami, na zimno, rwiąc kwiaty Ja chcę i będę. Ja stanę na ich czele i wam pokażę zamek mojej dui największego człowieka mojej sfery, biednej, demokratycznej, nied< chanej do końca burżuazji. Ja muszę! Ja pokonam problem żołądkc i postawię wasze zagadnienie na wyższej platformie ducha. Będzi( mnie jeszcze po rękach całować wy, moi bracia w nędzy duchov SAJETAN Nikt cię nie prosi, ty Robercie Fraternite3 jeden! My nie potrzebujemy inteligentów - minął wasz czas. Z wibrionó powstaliśmy - w wibriony się obrócimy. Kocham zwierzęta. Czuję 1 monista - tu: wyznawca jedności życia i sztuki. 2 makabryczny żart, ale... Karol Szymanowski, kompozytor, przyjaciel Witkac umrze niedługo, bo w roku 1937. 3 Fraternite (fr.) - braterstwo. Nazywając tak Roberta Scurvy'ego Witkacy aluzję do Ludwika Filipa Orleańskiego (1773-1850) zwanego Egalite (Równ i do jego duchownej przemiany. Ludwik Egalite, który w czasach Wielkiej Rewolucj przeciwnikiem monarchii, po Rewolucji Lipcowej (1830) sam stanął na czele monar Podtekst bardziej złośliwy: sprzedajność inteligencji gotowej służyć klasie silniej; 4 wibriony - bakterie wywołujące wibriozę, chorobę bydła. Aluzja biologiczi materialisty Witkacego do biblijnego stwierdzenia z "prochu powstałeś...". żych naprawdę kuzynem jurajskich1 gadów i trylobitów sylurskich2, małe a także świń i lemurów3 - czuję związek z wszechstworzeniem •zają - rzadko to bywa, ale jest prawdą! Hej! Hej! Wpada w ekstazę KSIĘŻNA z zachwytem Och, jakże kocham was za to, Sajetanie! Takim was kocham, śmierdzącego wszarza, ze słońcem wszechmiłości gadziej w sercu starego szewca naszej planety. Ja chyba będę waszą kiedyś - dla samej formy, dla fasonu, dla szyku - żeby tylko było to raz. 'n Lc prOS SAJETAN B ni śpiewa na nutę mazurka kałk i Różnorodność przeżyć nigdy nie zaszkodzi, Jeśli człek się przy tym nie bardzo zasmrodzi, A gdy i to nawet, i tak nic nie szkodzi, Bo właściwie mówiąc, kogo to obchodzi! Hej! iusz} KSIĘŻNA idoje sypiąc na niego kwiaty kow Mnie obchodzi - mnie! Ale nie deklamujcie już więcej, boście tacy Izieci wtedy niesmaczni, że aż strach. Muszę się was wstydzić. Ja to co iowej inszego - mogę sobie na to pozwolić, bom, wicie, popularnie mówiąc, księżna - to trudno. • Krzyczy Hej! Hej! Witaj, pospolitości! Odpocznę w tobie za wszystkie męki: nów • noje i moich przodków i ich zadków. Nawet ten biedny Scurvy "J Y" i" •• ł • ' i' ł ue wydaje mi się dziś takim małym. :aceg II CZELADNIK W tej kwestii przodków coś jest! Rodzice są czymś też - to nie nkubator - a więc i przodkowie dalsi są czymś też, u diabła! Tylko lie trzeba doprowadzać tego do absurdu, jako te arystokaty te demi-arystony.4 Tu jest istota rzeczy w tej jednej rzeczy zalecam :y ro te iarch ' jurajskie gady - gady kopalne (z drugiego okresu ery mezozoicznej). iejsz< 2 sylurskie trylobity - kopalne stanowonogi (z trzeciego kresu ery paleozoicznej). ;znei f 3 lemury - małpiatki żyjące na Madagaskarze. 4 demi-arystony (z fr.) - półarystokraci. 25 umiarkowanie. Bo najgorsza rzecz na świecie to polski arystokr - gorszy chyba od niego jest tylko polski półarystokrata, co z niczego już wypuszcza. Geny, wicie. Ale znowu przecie doberm< i airedale-terriery ł... l CZELADNIK przerywa mu Spróbuj-tu, bracie, czego w tym życiu do absurdu nie doprowad; jako że to całe istnienie, święte i niepojęte, to jeden wielki absi - walka potworów i tyle... KSIĘŻNA z żarliwością Dlatego, że w Boga uwierzyć żarliwie nie... Sajetan wali ją w pysk, tak że cala krwią się zalewa (balonik z fuksyną2). Ona p na kolana Zęby mi wybił - moje zęby jak perełki! To prawdziwy... Sajetan wali ją drugi raz. Wtedy ona już milknie, tylko klęczy sobie, popłakuje SKURW Irenko! Irenko! Teraz już nigdy nie wybrnę z kręgu twej księżycom duszy. Deklamuje W srebrzyste pola chciałbym z tobą iść I marzyć cicho o nieznanym bycie, W którym byś była moją samotnością, I w noc tę prześnić całe moje życie. I CZELADNIK A nad ranem patrzeć, jak ze strachu wymiotują skazane przez cię na śmierć żywe trupy. Tym się karmisz, kanalio; ty ich jesz< przed śmiercią wampiryzujesz3: You vampyrise them. You rascal!4 byłem w Ohio. SCURW Już nie ranią mnie te powiedzenia. To, co wy chcecie zro na ohydnie, na śmierdzące, na parszywie, ja dokonam w przepiękn 1 dobermany i airedale-terriery - rasy psów. 2 fuksyną - czerwona farba. 3 ty ich wampiryzujesz (powtórzone po angielsku) - tzn. wysysasz z nich ki 4 You rascal! (ang.) - ty łotrze! 26 krat wie o sobie samym i o was - w cudownych barwach, ubrany we frak ;o si ?d Skwarył i uperfumowany Californian Poppy 2 jak ostatni dandys, man^bawię ten świat jednym tajemniczym słowem, ale nie w waszym znaczeniu: równa się - cofnięcie kultury3. Jeszcze nie wygasła nagiczna wartość słów, w które wierzyli dawniej nasi wieszczowie, |i dziś wierzą logistycy i husserliści.4 Ja o tym mówiłem już - patrz-.J;ie: moje broszurki - których notabene nikt nie czyta -jeszcze przed :ryzysem. bsun KSIĘŻNA klęcząc ?oże, jak on giędzi! SCURW a pad \rystokracja się przeżyła: to nie ludzie - to widma! Za długo nosiła iv sobie ludzkość te widmowe wszy. Kapitalizm to złośliwy nowotwór, ctóry zaczął gnić, zjadać i gangrenować organizm, który go wydał kując i 0(0 dzisiejsza społeczna struktura. Trzeba zreformować kapitalizm, lie niszczyć inicjatywy prywatnej cowe SAJETAN Banialuki! SCURW gorączkowo Mbo cała ziemia przetworzy się dobrowolnie w jedną samorządzącą ię elitycznie masę, co jest prawie nieprawdopodobne bez katastrofy ostatecznej - a tej unikać należy za wszelką cenę - albo kulturę . , . rzeba cofnąć. Mam chaos we łbie wprost nieprawdopodobny! Stwo- /-*iQr"łł renie obiektywnego aparatu w postaci elity całej ludzkości jest ao'7/^'7 ' iemożliwe, ponieważ przerost intelektu odbiera odwagę czynu: fcjwiększy mędrzec nie domyśli i myśli swych do końca ze strachu hoćby przed samym sobą i obłędem, a i tak będzie za to słabe wobec • ' Skwara - modny krawiec warszawski. knyl 2 Californian Poppy (ang.) - Kalifornijski Mak (nazwa perfum). 3 myśl o cofnięciu albo zatrzymaniu kultury zanim osiągnie stadium mechanizacji •fcesyjnie wracająca w dziełach Witkacego. K,4 husserliści - zwolennicy fenomenologii - filozofii Edmunda Husserla t kreiBt?9-1838). Witkacy zwalczał ten kierunek m.in. za zbyteczne mnożenie pojęć ^"stawowych. 27 rzeczywistości. Strach przed sobą to nie legenda, to fakt - ludzi też boi się samej siebie - ludzkość wariuje jako zbiorowość - jec stki wiedzą to, ale są bezsilne - otchłanne wprost myśli... Gdyl mógł spuścić z liberalnego tonu i chwilowo połączyć się z nimi, potem ich rozłożyć i zresorbować?...1 Zamyśla się z palcem w gębie KSIĘŻNA wstaje, obciera chusteczką skrwawione usta i mówi Nudno, panie Robercie. To, co pan mówi, to są frazesy społeczni impotenta bez istotnych przekonań. SURVY zimno Tak? To do widzenia. Wychodzi nie oglądając się II CZELADNIK Genialne poczucie formy ma jednak ten prokurator mops: wys; w samą porę. A jednak on jest za inteligentny, aby być czymś dziś żeby dziś czegoś dokonać, trzeba być trochę durniem jednak. KSIĘŻNA Więc my teraz zajmiemy się naszymi zwykłymi zajęciami codzienn; Pracujcie dalej -jeszcze nie czas. Ja zmienię się kiedyś w wampirz która wypuści z klatek wszystkie monstra świata. Ale on, wykonać swój program zbolszewizowanego inteligenta, musi wpi zabić wszelki żywiołowy ruch społeczny. On wsadzi wszys do szufladek, ale przy tym wsadzaniu połowie z was poukręca dla miary właściwej. On jeden ma wpływ na komendanta "Dziarsi Chłopców", Gnębona Puczymordę, ale nie chciał go nigdy użyć w i absolutnego leseferyzmu, lesealizmu i lesjebizmu społecznego. 2 Siada na zydlu i rozpoczyna wykład A więc, kochani szewcy moi: bliscy mi duchem jesteście bardziej na ' zresorbować - wchłonąć. 2 leseferyzm (fr. laisser - faire) - pozostawienie, swoboda działania. Analogi wynalazki Witkacego: lesealizm (laisser - aller) - swoboda chodzenia i lesje' (niedosłownie: swoboda uprawiania miłości). 28 koaP^ fabrycznych, bardziej zmechanizowanych dzięki Taylorowi1 robot-^"^ników; bo w was, przedstawicielach ręcznego rzemiosła, utaiła się ,i,yjjeszcze osobowa tęsknota pierwotnego, leśnego i wodnego bydlęcia, "i^ctórą my, arystokracja, zatraciliśmy wraz z intelektem i najprostszym nawet, chłopskim po prostu rozumem zupełnie. Jakoś dziś nie idzie mi, ale może to przejdzie. Chrząka długo i bardzo znacząco SAJETAN programowo, nieszczerze ^^pej! Hej! Ino tym chrząkaniem długim a znaczącym nie nadrabiajcie, >ani, bo to nic nie pomoże. Hej! CZELADNICY ^ha, cha! Hm, hm. Ino tak dalej! Dobrze będzie! Hu, hu! KSIĘŻNA dalej tonem wykładu Te kwiaty, które tu dziś wam przyniosłam, to są żonkile. Widzicie ^sze( ^- o! - mają słupki i pręciki i w ten sposób się zapładniają, że owad, ńsia idy wchodzi... l CZELADNIK Faz ja się tegom, Panie Święty, jeszcze w normalnej szkółce uczył! Ale ^ym akie mnie ciągotki biorą, gdy Księżna Pani... [zyc SAJETAN ab lej! Hej! Hej! pier . .F II CZELADNIK naderwać się od tego nie mogę. Taka płciowa ponura nuda i płciowa .Beznadziejność wprost straszna, jak w dożywotnim więzieniu. Gdy-. wm teraz czego, uchowaj Boże, doznał, to byłoby chyba tak dobrze, ^ R bym do końca życia z żalu za tym skowytał. • I CZELADNIK ^k to Księżna Pani umie te najokropniejsze fibry2 wyrafinowanej ^ Frederick Taylor (1856-1915) - inżynier amerykański, twórca naukowej or- •ttzacji pracy zmuszającej do maksymalnego wysiłku (wprowadzenie norm opartych . ^Bnierzeniu czasu najsprawniejszych robotników). Tayloryzm, zdaniem Witkacego, . i. "^•(piesza procesy mechanizacji i odczłowieczania. fibry (z tac. fibra - włókno) - włókna nerwowe. 29 płciowości nawet w prostym człeku poruszyć i rozbabrać... A! Mnie aż mgli od takiej przyjemnej, ohydnej męki... Okrucieństwo j( istotą... SAJETAN Hej! Cichajcie! Niech idzie dziwna chwila zaśmierdziałego żywoi niech się święci i mija, niech morderczą, tragiczną chucią nas, wszai biednych zabija. Chciałbym żyć krótko jak efemeryda ł, ale tęgo, a wlecze się ta gówniarska kiełbasa bez końca, aż za szary, nudl jałowcowo-nieśmiertelnikowy horyzont beznadziejnego jałowego dn gdzie czeka wszawa, zatęchła śmierć. Wciórności do mogilnego kuł - czy jak tam - wszystko jedno. KSIĘŻNA zakrywa oczy w zachwycie Spełnia się sen! Znalazłam media2 dla mego drugiego wcielenia na ziemi. Do Szewców r Chciałbym uwznioślić waszą nienawiść, zamienić zawiść, zazadro ,t wściekłość i nienasycenie życiem na dziką, twórczą ener ; dla hiperkonstrukcji - tak się to nazywa - nowego życia społe i nego, którego zarodki tkwią na pewno w waszych duszach, " mających na pewno również nic wspólnego z waszymi spocony] zaśmierdziałymi, spracowanymi ciałami. Chciałabym mękę was l pracy pić przez rurkę, jak komar krew hipopotama - o ile to możli w ogóle - i przemieniać na moje idejki, takie piękne, takie motyl ; które kiedyś wołami się staną. Nie instytucje tworzą człowieka, człowiek instytucje. I CZELADNIK Tylko bez blagi. Jasna Pani. Instytucje som wyrazem najwyższa dążeń, z nich się wykonstruowujom - a jak tej funkcyi nie sp niajom, to wont z nimi - rozumiesz, jasna landrygo? II CZELADNIK Cichej - niech się całki