Winters Rebecca -- Filmowa żona

Szczegóły
Tytuł Winters Rebecca -- Filmowa żona
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Winters Rebecca -- Filmowa żona PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Winters Rebecca -- Filmowa żona PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Winters Rebecca -- Filmowa żona - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 ROZDZIAŁ PIERWSZY - Lustereczko, p o w i e d z przecie, k t o jest najgłupszy w świe­ cie? - m r u k n ę ł a do siebie i zaraz o d p o w i e d z i a ł a : - Ty, Reese. Ale k o n i e c z t y m . A n i d n i a d ł u ż e j . Masz dwadzieścia trzy lata i p o w i n n a ś wreszcie n a b r a ć r o z u m u . Falujące c z a r n e w ł o s y o k a l a ł y jej ł a d n ą twarz o k s z t a ł ­ t n y m n o s k u i szerokich, n a m i ę t n y c h u s t a c h . N i e s t e t y w y p ł a ­ kiwanie się co wieczór w p o d u s z k ę nie p o z o s t a ł o bez śladu. P o d k ł a d maskujący z a c z e r w i e n i o n e oczy, n i e c o mocniejsza kreska i gotowe - makijaż b y ł świetny, czyli taki, jaki powi¬ n i e n być. P r z e z dwa lata Reese B r i n g h u r s t r o b i ł a sobie s c e n i c z n y makijaż p r z e d wyjściem do telewizyjnego studia. G r a ł a C a r - ly S h a w w wyświetlanym c o d z i e n n i e serialu. D z i ś j e d n a k w a ż n e b y ł o , żeby makijaż b y ł nieskazitelny. C a r l y b r a ł a ślub, a dla Reese o z n a c z a ł o to p o ż e g n a n i e z filmem. Kiedy auto¬ rzy scenariusza „ N o c y n a d laguną" dowiedzieli się, że aktor¬ ka n o s i się z z a m i a r e m odejścia, p o s t a n o w i l i wydać C a r l y za m ą ż za Fabia A n d r e t t i e g o , którego g r a ł Aleks Kieris. Carly, k t ó r ą ł ą c z y ł z F a b i e m r o m a n s , wreszcie m i a ł a nie wytrzy¬ m a ć i zażądać ślubu. Co dla a u t o r ó w scenariusza b y ł o bła¬ hostką, dla widza s t a n o w i ł o a b s o l u t n ą n i e s p o d z i a n k ę , gdyż od r o k u w kolejnych o d c i n k a c h n i e ś m i a ł a , d w u d z i e s t o l e t n i a C a r l y walczyła ze swoją fascynacją starszym od niej mężczy- Strona 2 8 Rebecca Winters zną, uważając, że t a k n a p r a w d ę o b d a r z a on u c z u c i e m pięk¬ ną, zaborczą Melissę. N a s t ę p n i e C a r l y m i a ł a z n i k n ą ć b e z śladu w czasie miodo¬ wego miesiąca p o d c z a s t r a g i c z n e g o zajścia w dżungli, co po¬ z w a l a ł o w razie p o t r z e b y przywrócić ją w późniejszych o d ­ cinkach. Z a p o w i a d a ł o się więc fikcyjne wycofanie fikcyjnej Carly. JeśliTfiodzi o Fabia, c z a r n o w ł o s e g o a d o n i s a , k t ó r y w ubie¬ g ł y m r o k u o t r z y m a ł o wiele więcej maili od wielbicielek, niż C a r l y o d wielbicieli, s c e n a r z y ś c i mieli m u p o d s u n ą ć następną ślicznotkę. B ę d z i e r o z k o c h i w a ł ją w sobie, by p o d r a ż n i ć n i e z r ó w n o w a ż o n ą Melissę. P o d n i o s ł a się g w a ł t o w n i e od t o a l e t k i . C ó ż , p o r a zająć się p r a w d z i w y m życiem. P o ż e g n a ć się z Carly, nie rozpamięty¬ wać filmowych p o c a ł u n k ó w . Reese m u s i a ł a jak najszybciej z a p o m n i e ć o w s p a n i a ł y c h s c e n a c h m i ł o s n y c h na plaży, gdy n a g r y w a n o k a ż d y szept, r u c h , w e s t c h n i e n i e . P r z e d e wszyst¬ kim jednak musiała przestać wspominać wykradane między kolejnymi n a g r a n i a m i chwile p o z a p l a n e m . Rozmawiali wte¬ dy o u l u b i o n y c h książkach, m u z y c e , sztuce, życiu. Aleks tro¬ chę o p o w i e d z i a ł o swoim dzieciństwie. S p ę d z i ł je w A t e n a c h , gdzie wychowywali go dziadkowie. M a ł o k t o wiedział, że b y ł z p o c h o d z e n i a G r e k i e m . D o A m e r y k i p r z e n i ó s ł się d o p i e r o po śmierci d z i a d k ó w i w wieku d w u d z i e s t u pięciu lat przyjął, obywatelstwo a m e r y k a ń s k i e . N i m w y p ł y n ą ł j a k o aktor, p a r a ł się r ó ż n y m i zajęciami, m i ę d z y i n n y m i p r a c o w a ł w lokalnej nowojorskiej telewizji. W serialu g r a ł rolę ognistego, zapa¬ t r z o n e g o w siebie W ł o c h a , lecz w rzeczywistości wcale t a k i nie b y ł . Okazywał Reese o g r o m n ą cierpliwość, gdy z a r z u c a ł a go p y t a n i a m i o Grecję, a o n a s ł u c h a ł a zafascynowana, p ó k i nie rozlegał się krzyk reżysera: Strona 3 Filmowa żona 9 - Wszyscy na miejsca! N i e d ł u g o te d r o g o c e n n e chwile i rozmowy, k t ó r y c h nigdy nie m i a ł a dość, n i e o d w o ł a l n i e się skończą. P ó ł r o k u t e m u u k o c h a n a ciotka Reese, b a r d z o c e n i o n a ak¬ t o r k a , z m a r ł a na t ę t n i a k a . Starszy o osiem lat i b o g a t y w ży¬ ciowe d o ś w i a d c z e n i a Aleks d o d a w a ł Reese o t u c h y . Te roz¬ m o w y o k a z a ł y się t a k c u d o w n e , ż e z u p e ł n i e j ą o d m i e n i ł y . N i e b y ł a j u ż w stanie oddzielić filmowej fikcji od rzeczywi¬ stości. Kiedy w kolejnych o d c i n k a c h serialu z n ó w w p a d a ł a w objęcia Fabia, c a ł o w a ł a się z n i m i o d p y c h a ł a go od siebie, z r o z u m i a ł a , że angażuje się n a p r a w d ę . To z Aleksem, a nie z fikcyjnym F a b i e m p r o w a d z i ł a subtelną grę. P r a g n ę ł a , by fil¬ m o w y związek m i a ł swoją k o n t y n u a c j ę p o z a p l a n e m . Kiedy sobie to u ś w i a d o m i ł a , u z n a ł a , że p o r a zerwać kon¬ t r a k t . Jej rezygnację przyjęto dość spokojnie. Reese nie b y ł a gwiazdą, m i m o że o n a i Aleks zostali u z n a n i p r z e z telewi¬ d z ó w za u l u b i o n ą p a r ę i n o m i n o w a n i do prestiżowej nagro¬ dy, co p o d n i o s ł o oglądalność serialu. W o b e c n o ś c i z e s p o ł u reżyser o z n a j m i ł j e d y n i e , że p o w i n n a przemyśleć swoją decy¬ zję jeszcze raz w okresie świątecznej przerwy. Reese b a r d z o to p o c h l e b i ł o , ale k o c h a ł a Aleksa i c i e r p i a ł a j a k p o t ę p i e n i e c . N i e b y ł a b y w stanie grać dalej c z u ł y c h scen, wiedząc, że p o z a p l a n e m jest dla niego n i k i m , co najwyżej zaprzyjaźnioną ko¬ leżanką z pracy. R o z e s z ł y się plotki, że Aleks jest od d a w n a związany ze starszą od siebie kobietą. N i e b y ł o to dla Reese z a s k o c z e n i e m . Aleks z a c h o w y w a ł się zawsze lojalnie i otwar¬ cie, ale n i e k i e d y dyskretnie z n i k a ł . Święta Bożego N a r o d z e ¬ n i a s p ę d z i ł w Grecji. Bez wątpienia jego u k o c h a n a mieszka¬ ł a w ł a ś n i e t a m . U t r z y m y w a ł związek n a o d l e g ł o ś ć , więc nic dziwnego, że jego p r y w a t n e życie o k r y w a ł a t a j e m n i c a . Powstrzymując łzy, Reese spojrzała na zegarek. Dziewią- Strona 4 10 Rebecca Winters ta. T r z e b a j e c h a ć . W d ż i n s a c h i T-shircie wyszła z miesz­ k a n k a , które ciotka z a p i s a ł a jej w t e s t a m e n c i e , i p r z e s z ł a do p o d z i e m n e g o garażu. Z B u r b a n k do g m a c h u telewizji w Los Angeles b y ł o zaledwie trzy kilometry. M i a ł to być jej ostat¬ ni wyjazd do studia. Wszystko, co dziś r o b i ł a , d z i a ł o się po raz o s t a t n i . O g r o m n y p a r k i n g b y ł ciasno zastawiony p o j a z d a m i . Wy¬ s i a d ł a ze starego s a m o c h o d u ciotki i sprężystym k r o k i e m w y m i n ę ł a trzy b r a m k i , odpowiadając gestem n a przyjazne p o w i t a n i a o c h r o n i a r z y . Jej k r u c z o c z a r n e włosy p o ł y s k i w a ł y w s ł o ń c u . W styczniu s ł o ń c e r z a d k o świeciło tak pięknie, na d o d a t e k nie b y ł o smogu. Z a p o w i a d a ł się piękny d z i e ń . . . naj¬ boleśniejszy d z i e ń w jej życiu. D o t ą d t a k wiele wycierpiała. Wcześnie s t r a c i ł a rodziców, n i e d a w n o z m a r ł a jej ciotka. C ó ż , odeszli do i n n e g o świata. Aleks j e d n a k żył, lecz jego też t r a c i ł a . Ś w i a d o m o ś ć , że żył z i n n ą kobietą, b y ł a zabójcza, dlatego m u s i a ł a się wycofać. Aktorstwo p r z y n o s i ł o n i e z ł e d o c h o d y , p o z a t y m Reese lubi¬ ła tę p r a c ę , ale c ó ż . . . W tej sytuacji p o s t a n o w i ł a zrealizować swoje i n n e plany, a m i a n o w i c i e wrócić do n a u k i . Z a m i e r z a ł a zdobyć licencjat z h i s t o r i i A m e r y k i na uniwersytecie w San D i e g o . C z e k a ł o ją jeszcze pięć semestrów. P o t e m magiste¬ r i u m , m o ż e nawet d o k t o r a t . . . D u ż o zajęć, d u ż o pracy, byle tylko z a p o m n i e ć o Aleksie. W e s z ł a do foyer, mijając w p o ś p i e c h u zdjęcia z d a w n y c h telewizyjnych uroczystości. Na wielu z n i c h w i d n i a ł a twarz jej ciotki. Lilian Jaynes, starsza siostra m a t k i Reese, b y ł a j e d n ą z gwiazd serialu „ N o c e n a d laguną". Jeszcze na t y d z i e ń p r z e d śmiercią g r a ł a rolę K a t h r y n Shaw. Reese z a m i e s z k a ł a u ciot¬ ki po w y p a d k u s a m o c h o d o w y m , w k t ó r y m zginęli rodzice. Strona 5 Filmowa żona 11 M i a ł a wtedy czternaście lat. S k o ń c z y ł a szkołę i p o s z ł a na stu¬ dia, j e d n a k po j a k i m ś czasie ciotka n a m ó w i ł a p r o d u c e n t a se¬ rialu, by o b s a d z i ł jej siostrzenicę w roli Carly - d a w n o zagu¬ bionej córki K a t h r y n . W e d ł u g scenariusza Carly Shaw j a k o n i e m o w l ę z o s t a ł a w y k r a d z i o n a przez swego ojca. K a t h r y n nie z d o ł a ł a ich od¬ naleźć. Kiedy ojciec z m a r ł , d w u d z i e s t o l e t n i a Carly odszuka¬ ła m a t k ę i wreszcie m o g ł y być r a z e m . Propozycja roli b a r d z o p o d n i e c i ł a Reese, p o n i e w a ż k o c h a ł a ciotkę i chciałaby zagrać jej córkę, j e d n a k nie w i d z i a ł a siebie w zawodzie aktorskim. N a pierwszą p r ó b ę p o s z ł a tylko p o t o , b y zrobić przyjemność ciotce. N a w e t jej się nie ś n i ł o , że coś z tego wyniknie, lecz reżyser b y ł o c z a r o w a n y ich wspólną grą. Reese u z n a ł a więc, że to wyrok o p a t r z n o ś c i i wzięła u r l o p dziekański. Podejrze¬ wała, że ciotka u ż y ł a swych wpływów, żeby ją z a t r u d n i o n o . C h c i a ł a , by były dłużej z sobą, b a r d z o b o w i e m k o c h a ł a sio¬ strzenicę. C i o t k a Lilian wcześnie o w d o w i a ł a i nie m i a ł a dzie¬ ci, poświęciła się więc Reese. Wytworzyła się m i ę d z y n i m i w s p a n i a ł a więź. Teraz j e d n a k Reese m o g ł a liczyć wyłącznie na siebie. Naj¬ wyższy czas, żeby dojrzeć i ruszyć p r z e z życie o w ł a s n y c h siłach. C h o c i a ż u t r a c i ł a troje ludzi, k t ó r y c h k o c h a ł a , p r z e d śmiercią obdarzyli ją największym d a r e m : n i e z m i e r z o n ą mi¬ łością. N i g d y o t y m nie z a p o m n i , ale z przeszłością m u s i a ł a się p o ż e g n a ć . Tylko p r z e t r w a ć o s t a t n i d z i e ń na planie, a po¬ t e m skupi się na t y c h wszystkich dobrodziejstwach, k t ó r e m o ż e przynieść jej życie. M a m z a p o m n i e ć o Aleksie, p o w t a r z a ł a sobie. Spojrzała na zegarek i p ę d e m ruszyła do garderoby, gdzie m i a ł a prze¬ b r a ć się za d r u h n ę . Patsy, istna czarodziejka, k t ó r a u b i e r a ł a ją i d b a ł a o wszystkie szczegóły, czekała już na nią. Strona 6 12 Rebecca Winters - O c h , wreszcie jesteś. Z a c z y n a ł a m się j u ż d e n e r w o w a ć . Duży ruch? - O k r o p n y ! - K a ż d a w y m ó w k a b y ł a d o b r a . Reese o d w r ó ­ c i ł a oczy, ściągając z siebie T-shirt i s p o d n i e . Patsy p r ę d k o p o m o g ł a jej w ł o ż y ć szyfonową s u k n i ę . Jeszcze tylko kape¬ lusz z szerokim r o n d e m i pantofle na obcasie. O wysokości obcasa z d e c y d o w a ł k o s t i u m o l o g . Reese p o w i n n a być wyższa niż n o r m a l n i e , gdyż dzięki t e m u jako pierwsza d r u h n a idąca w p a r z e z wysokim F a b i e m p r e z e n t o w a ł a się korzystniej. - M a s z tu koszyk z kwiatami. Akt ślubu jest zwinięty w ru¬ lonik i w e t k n i ę t y m i ę d z y róże. - Żywe? - Tak. Prawda, że ł a d n i e p a c h n ą ? Weź o b r ą c z k ę . . . - Patsy, b ę d ę za tobą tęsknić, jesteś prawdziwym skarbem. B a r d z o mi p o m o g ł a ś przez te wszystkie lata. - Szkoda, że o d c h o d z i s z , ale cóż, każdy ma swoje plany. - G a r d e r o b i a n a spojrzała na nią u w a ż n i e . - Wyglądasz super, ale jesteś jakaś przyciszona i spięta. C o ś mi tu nie gra. M a s z migrenę? D a ć ci proszek? - N i e , dziękuję. Patsy, jesteś k o c h a n a , ale nic mi nie jest. M a m p o p r o s t u t r e m ę . N o wiesz, t o mój o s t a t n i p l a n . . . i w ogóle... - C h c ę mieć j u ż t e n d z i e ń za sobą, p o m y ś l a ł a . Strona 7 ROZDZIAŁ DRUGI Z e s z ł a po s c h o d a c h tak szybko, jak p o z w a l a ł y na to ob­ casy. W studiu spojrzała na listę występujących dziś aktorów. W dużej scenie ślubu b r a ł u d z i a ł cały z e s p ó ł . G ł ó w n a p a r a serialu, M i r a n d a i C a r l o , m i a ł a o d n o w i ć przysięgę m a ł ż e ń s k ą sprzed lat. Carlo p o p r o s i ł na d r u ż b ę Fabia, swego k u z y n a z W ł o c h . K a t h r y n Shaw, m a t k a C a r - ly, i M i r a n d a b y ł y najlepszymi przyjaciółkami. Po śmierci K a t h r y n M i r a n d a t r a k t o w a ł a Carly jak córkę, ale czyniąc t o , o s a m o t n i ł a swoją jedyną córkę Melissę. Melissa k o c h a ł a się w F a b i u i b y ł a tak z a z d r o s n a o Carly, że k i l k a k r o t n i e próbo¬ w a ł a ją zabić. N i e zgodziła się być pierwszą d r u h n ą na ślubie m a t k i , więc w jej miejsce wybrano Carly. P o z a p l a n e m Elaine H i r s h , która g r a ł a rolę Mirandy, b y ł a cudowną przyjaciółką i oparciem dla Reese. Kiedy ciotka Lilian u m a r ł a , Elairie i jej mąż wspólnie z Aleksem zrobili wszystko, by Reese nie c z u ł a się o s a m o t n i o n a . P a m i ę ć Lilian u c z c i ł ca¬ ły zespół - zarówno na planie, jak i poza n i m - ale to Elaine wzięła Reese p o d swoje skrzydła. Po pogrzebie, m i m o różnicy wieku, bardzo się zaprzyjaźniły. Elaine z n a ł a prawdziwy powód odejścia Reese. Z własnego doświadczenia wiedziała, jak to jest, gdy się jest z a k o c h a n y m bez wzajemności, dlatego jako jedy¬ na nie p r ó b o w a ł a odwodzić Reese od jej zamiarów, co więcej, w obecności innych p o c h w a l a ł a jej decyzję p o w r o t u na studia. Strona 8 14 Rebecca Winters - Cześć, R e e s e ! Z e r k n ę ł a p r z e z r a m i ę i z o b a c z y ł a Leah, aktorkę grającą Melissę. - Wielka szkoda, że o d c h o d z i s z z p l a n u - p o w i e d z i a ł a Le¬ ah z u ś m i e c h e m . - Jak znikniesz z serialu, to k o g o ja b ę d ę zabijać? - M a s z dziś ostatnią okazję. - Reese z a c h i c h o t a ł a . - E t a m , j a k zwykle mi się nie u d a i o z a c h o d z i e s ł o ń c a od¬ lecisz ze swoim p r z e c u d n y m F a b i e m . - N i e ma czego z a z d r o ś c i ć . P o d c z a s m i o d o w e g o miesią¬ ca p r z e p a d n ę w d ż u n g l i i wszelki ślad po m n i e zaginie. Bę¬ dziesz m i a ł a Fabia tylko dla siebie. Leah, szczęśliwa m ę ż a t k a , u ś m i e c h n ę ł a się szeroko. - Wcale mi na t y m nie zależy. A tak n a p r a w d ę - ściszyła g ł o s - co jest z Aleksem? Ma kogoś, czy jest do wzięcia? - A k t o tak n a p r a w d ę pyta? - Sally. Ma na niego wielką o c h o t ę . Sally i kilkanaście i n n y c h aktorek. Po p l e c a c h Reese p r z e b i e g ł dreszcz. - Szczerze m ó w i ą c , nic p e w n e g o nie wiem. C h o d z ą plot¬ ki, że ma jakąś k o b i e t ę , ale wiesz, jak to z p l o t k a m i , a Aleks nie r o z m a w i a ze m n ą o swoim p r y w a t n y m życiu. Kiedy za¬ czął grać w serialu, moja ciotka d a ł a mu p a r ę lekcji. B a r d z o j ą l u b i ł , więc p o jej śmierci p o c i e s z a ł m n i e , jak u m i a ł . T o wszystko. - N i e wszystko. P o p a t r z , jak wygląda w s m o k i n g u . - P a t r z ę . - Reese w y c z u ł a jego o b e c n o ś ć , jeszcze z a n i m z n a l a z ł się w jej p o l u widzenia. - Jak wszystkie baby, Sally p o w i n n a się t r o c h ę o p a m i ę t a ć . Aleks nie cierpi narzucających się kobiet. Idzie w n a s z y m k i e r u n k u . Szczęściara z ciebie - s z e p n ę ł a Leah. - Na t w o i m Strona 9 Filmowa ż o n a 15 miejscu w y k o r z y s t a ł a b y m na m a k s a c a ł u s y w westybulu. To j u ż się nie powtórzy, pamiętaj o t y m . - Wszystkie uczucia, jakie Aleks mi okazuje, to tylko gra... - D o b r a , d o b r a - r o z e ś m i a ł a się Leah. - Przyznaj, że od tych waszych całusków i przytulanek m o ż n a by rozpalić ognisko. - Ale tylko na e k r a n i e . Po p r o s t u Aleks jest d o b r y m akto¬ r e m , ot i c a ł a tajemnica naszej sypialni. - M ó w , co chcesz - m r u k n ę ł a L e a h . W t y m m o m e n c i e p o d s z e d ł do n i c h Aleks. Reese poczu¬ ła mrowienie. - Cześć. Szlifujecie dialogi? - M ó w i ł z l e k k i m greckim ak¬ c e n t e m . W ł o s k i r e z e r w o w a ł n a użytek serialu. - N i e zaszkodzi. - Reese o d w a ż y ł a się p o d n i e ś ć oczy. - C h c i a ł a b y m , żeby mój o s t a t n i występ przebiegł bez żadnej wpadki. - Zawsze pracujesz d o s k o n a l e . U ł a t w i a mi to grę. - Dziękuję. - M ó w i ę p r a w d ę . P ł y n i e w tobie krew Lilian Jaynes. Była z n a k o m i t ą aktorką. Ty też nią jesteś. Kiedy twoi fani dowie¬ dzą się, że o d e s z ł a ś z serialu, będzie j e d e n wielki p ł a c z . Ale ty nie u r o n i s z n a w e t ł e z k i , p o m y ś l a ł a Reese. Z a r a z o mnie zapomnisz. - Przejdzie im, kiedy a u t o r z y scenariusza znajdą ci nową ukochaną. - N i e ma tak d o b r z e . Ci d r a n i e scenarzyści uznali, że już się dość n a r o m a n s o w a ł e m . Przez kilka t y g o d n i m a m p ł a k a ć po tobie, a p o t e m , uwaga, uwaga! wstąpię do klasztoru, czy też raczej t a m wrócę, bo bez Carly Shaw świeckie życie cał¬ kiem mi obmierznie. - Klasztor?! Co ty, zmyślasz. Aleks często ż a r t o w a ł , szczególnie gdy Reese b y ł a przy- Strona 10 16 Rebecca Winters g n ę b i o n a . P e w n i e zauważył, że jest z d e n e r w o w a n a , więc pró¬ b o w a ł ją rozbawić. J e d n a k ku jej zaskoczeniu zaprzeczył. - Przysięgam, m ó w i ę p r a w d ę . Melissa przebierze się za księdza, d o s t a n i e się do klasztoru i zrobi mi z życia p i e k ł o . Szczęściara, p o m y ś l a ł a Reese, usztywniając się jeszcze bardziej. Aleks u t k w i ł wzrok w jej twarzy. - Jesteś t a k a p o w a ż n a . Wciąż się zastanawiasz n a d swoją decyzją? - Absolutnie n i e ! - P r z y m n i e nie musisz u d a w a ć . N i e byłabyś człowiekiem, gdyby nie b y ł o ci t r o c h ę żal rozstawać się z przyjaciółmi. - Będzie mi was wszystkich b r a k o w a ł o , ale aktorstwo nie b y ł o m o i m m a r z e n i e m , a po śmierci cioci w ogóle p r z e s t a ł o m n i e interesować. Tylko dla niej g r a ł a m w t y m serialu. Jas¬ n e , że to p o l u b i ł a m , p o z a t y m nieźle mi płacili, ale teraz z ra¬ dością w r a c a m na uczelnię. D w a lata bez książek wystarczy. W r a c a m d o mojego p o w o ł a n i a . - Dalej chcesz studiować historię, a p o t e m archeologię? - N i e wiem. M o i rodzice mieli nadzieję, że p o d ą ż ę ich śla¬ d e m , ale myślę też o a n t r o p o l o g i i . - Carly, Fabio, Melissa... Uwaga, scena w kościele. - C h o d ź m y . - Aleks objął Reese spojrzeniem. - Z r o b i m y to super. Przeszli do dekoracji przedstawiających kościelną k r u c h - tę, skąd Carly i Fabio mieli p o p r o w a d z i ć do o ł t a r z a m ł o d ą p a r ę . Melissa zajęła miejsce za t y l n i m i d r z w i a m i , skąd m o g ł a p o d s ł u c h i w a ć ich r o z m o w ę . - Reese, u ś m i e c h n i j się - s z e p n ą ł Aleks. - To d z i e ń nasze¬ go ślubu. Wszelkie z ł o i n i e p o r o z u m i e n i a m i ę d z y n a m i do¬ biegają k o ń c a . Z a p a r ę m i n u t z r o b i m y w i d z o m prawdziwą niespodziankę. Strona 11 Filmowa ż o n a 17 - N i e s p o d z i a n k ę i przykrość z a r a z e m - w y m r u c z a ł a cicho. - To p r a w d a . G r a s z o rok d ł u ż e j niż ja. Widzowie stracili j u ż Lilian, t e r a z u t r a c ą ciebie. Przeżyją to p o d w ó j n i e . - P o ­ p r a w i ł jej kapelusz. Kiedy spojrzała na niego pytająco, powie¬ d z i a ł : - S p r a w d z a m , czy r o n d o nie p r z e s z k o d z i n a m w po¬ c a ł u n k u przy o ł t a r z u . Szkoda, że kazali ci włożyć kapelusz. W Grecji - u ś m i e c h n ą ł się szeroko - głowę p a n n y m ł o d e j zdobią kwiaty, żeby b i e d n y m ę ż u ś nie d o s t a ł po nosie, jesz¬ cze z a n i m zacznie się m i o d o w y miesiąc. - P a m i ę t a j , j e s t e ś m y w Los Angeles - Reese b y ł a przeko¬ n a n a , że Aleks myśli t e r a z o kobiecie czekającej na n i e g o w ojczyźnie - a ja g r a m p a n n ę m ł o d ą . G r a m . - Z g o d a , ale p a m i ę t a j , że m a m y p r a w o do niewielkich im¬ prowizacji. Kiedy więc z r z u c ę ci kapelusz, nie b ą d ź zasko¬ czona. Reese się u ś m i e c h n ę ł a . - Po tych wszystkich twoich „niewielkich" improwizacjach nic j u ż m n i e nie zaskoczy. W c z a r n y c h o c z a c h Aleksa z a m i g o t a ł w e s o ł y ognik. - Przyznaj, że p r z e z t e n r o k fantastycznie się zgraliśmy. Kiedy z a c z y n a m szaleć n a p l a n i e , bez p r o b l e m u n a t y c h m i a s t włączasz się w te moje improwizacje. Bez p r o b l e m u ? Jakoś tak się d z i a ł o , że Aleks najczęściej i m p r o w i z o w a ł p o d c z a s scen m i ł o s n y c h , a w niej po p r o s t u serce z a m i e r a ł o . D l a t e g o o d c h o d z i ł a z serialu, z a m i a s t prze¬ s u n ą ć p o w r ó t na studia o jeszcze j e d e n rok. College w y d a w a ł się j e d y n y m r a t u n k i e m . Z ł a m a n e g o serca nie sklei, za to za¬ p e w n i intensywną p r a c ę od r a n a do w i e c z o r a i p o z w o l i od¬ p ę d z i ć g ł u p i e myśli. - Co robisz? - z a p y t a ł a , gdy ujął jej lewą d ł o ń . - G a r d e r o b i a n a d a ł a m i obrączkę, k t ó r ą m a m c i włożyć n a Strona 12 18 Rebecca Winters palec. Sprawdzimy, czy łatwo w c h o d z i . S a m a powiedziałaś, że chcesz, by nasza o s t a t n i a scena w y p a d ł a bez zgrzytów... Z n a k o m i t y rozmiar. - Zdjął obrączkę. - Ale rękę masz l o d o ­ watą. - Z a m k n ą ł jej d ł o ń w swojej. - M a m słabe krążenie. - Cofnęła nerwowo rękę. - Ciekawe. N i e z a u w a ż y ł e m tego, gdy n a c i e r a ł a ś m n i e kre¬ m e m n a plaży. W tle zabrzmiały pierwsze takty muzyki. Reese natychmiast weszła w swoją rolę. Z e r k n ę ł a na Fabia spod r o n d a kapelusza. - Czy to prawda, że po ślubie wracasz do W ł o c h ? - Dlaczego pytasz? - O d p o w i e d z m i ! - zaszlochała. - Płaczesz? Ty? - zakpił, ścierając łzę kciukiem. - N i e są¬ d z i ł e m , że to możliwe. - N i c o m n i e nie wiesz. - A czy kiedykolwiek d a ł a ś mi jakąkolwiek szansę, żebym się dowiedział? - Masz ją teraz. - Co chcesz przez to powiedzieć? - N i e słuchaj jej! - Melissa w y p a d ł a zza drzwi i n a t a r ł a na n i c h z o b ł ę d e m w oczach. - S ł y s z a ł a m , jak m ó w i ł a Miran¬ dzie, że cię k o c h a , ale przez cały czas sypia z C a r l e m . - To p o d ł e k ł a m s t w o . . . - s z e p n ę ł a b e z r a d n i e Carly. - Akurat! - zagrzmiała Melissa. - Zastanów się, Fabio. Właś¬ nie dlatego ta oszustka nigdy nie poszła z tobą do ł ó ż k a ! - P r z e s t a ń , Melisso! N i e sypiam z F a b i e m , bo wiem, że je¬ steś w n i m z a k o c h a n a . N i e c h c i a ł a m cię skrzywdzić. - Patrzcie, jaka s z l a c h e t n a . . . N i e z ł a z ciebie aktorka. - Melissa u t k w i ł a wściekłe spojrzenie w Fabiu. - N i c nie ro¬ zumiesz? Ta żmijka m a r z y tylko o j e d n y m , o fortunie r o d u Andrettich. Strona 13 Filmowa ż o n a 19 - N i e m a m majątku, Melisso - o d p a r ł Fabio. - O d d a ł e m go Kościołowi, kiedy s ą d z i ł e m , że z o s t a n ę księdzem. -I tak b y m niczego nie c h c i a ł a ! - z a w o ł a ł a Carly. - Pie¬ niądze bez m i ł o ś c i nic nie znaczą. Jak m o ż e s z oskarżać m n i e o takie k ł a m s t w a ? A C a r l o . . . C a r l o ma tyle lat, że m ó g ł b y być m o i m ojcem. Zawsze k o c h a ł się w twojej m a t c e . Są dla m n i e jak r o d z i c e . Fabio, nie słuchaj jej. O n a . . . - M i l c z ! - p r z e r w a ł a Melissa. - Carly, wreszcie cię zabiję! Wyciągnęła rewolwer s p o d sukienki, lecz Fabio błyska¬ wicznie wyrwał jej b r o ń z ręki. - W i e d z i a ł e m , że z n ó w spróbujesz p o p s u ć m a t c e ślub - p o w i e d z i a ł z i m n o . - Wuj o p o w i a d a ł m i , j a k przez ciebie ich wesele nie d o s z ł o do skutku, ale t y m r a z e m ci się nie u d a . Wynoś się stąd! D o k r u c h t y wbiegło d w ó c h p o r z ą d k o w y c h . - Co się dzieje? G o ś c i e czekają. - Wyprowadźcie tę kobietę z k o ś c i o ł a i wezwijcie policję. G r o z i ł a Carly śmiercią, to jej b r o ń . J e d e n z p o r z ą d k o w y c h o d c i ą g n ą ł Melissę, d r u g i wziął od Fabia pistolet. Kiedy wyszli, Fabio m o c n o objął Carly. - N i e uwierzyłeś jej, prawda? - z a p y t a ł a , łapiąc o d d e c h . - Daj spokój. C a r l o uważa, że Melissa jest n i e n o r m a l n a . M o ż e w k o ń c u psychiatrzy udzielą jej p o m o c y . - C h c i a ł a m n i e zabić... - N i e myśl j u ż o t y m . - N i e potrafię... - c h l i p n ę ł a . - O n i e ! Grają j u ż m a r s z a weselnego. Strona 14 ROZDZIAŁ TRZECI - N i e w a ż n e ! - z a o p o n o w a ł ostro Fabio. - Z a n i m usiłowa¬ ła cię zabić, c h c i a ł a ś mi powiedzieć coś istotnego. - Teraz nie ma na to czasu. - Carly... Melissa z d r a d z i ł a , co w y z n a ł a ś M i r a n d z i e . To prawda, że m n i e kochasz? M ó w ! - P o t r z ą s n ą ł nią lekko. - T a k . . . - p r z y z n a ł a po dłuższej chwili. - N i e w a ż n e , że Melissa p o k o c h a ł a cię pierwsza. Fabio, nie m o g ę bez ciebie żyć. A m o ż e . . . wzięlibyśmy ślub? Teraz, zaraz po ślubie Car¬ la i M i r a n d y . . . O n a wie, co czuję do ciebie. Z a p a d ł a d ł u g a cisza. - Prosisz, ż e b y m się z tobą o ż e n i ł ? - Tak. - Z a d r ż a ł jej głos. - Nie żartujesz? -Nie. - N i e w i e d z i a ł e m , że A m e r y k a n k i robią takie rzeczy. - Robią, jeśli rok jest przestępny. D z i ś jest dwudziestego dziewiątego lutego, dzień, w k t ó r y m kobieta m o ż e p o p r o s i ć m ę ż c z y z n ę o rękę. - Ty m n i e n a p r a w d ę k o c h a s z ! - Tak. P r a w d ę mówiąc, m a m już gotowy akt ślubu. Podpi¬ s a ł a m go. Wystarczy, żebyś i ty go p o d p i s a ł w o b e c n o ś c i pa¬ stora, a nasze m a ł ż e ń s t w o będzie zalegalizowane. - P o k a ż m i t e n d o k u m e n t . . . Faktycznie, prawdziwy! N o Strona 15 Filmowa żona 21 n i e . . . - Był wyraźnie o s z o ł o m i o n y . - A więc za k a ż d y m ra¬ z e m , gdy m ó w i ł a ś , że m n i e nienawidzisz i p r o s i ł a ś , żebym d a ł c i spokój, k ł a m a ł a ś ? -Tak. Fabio z w i n ą ł certyfikat i w ł o ż y ł go do kieszeni. - C h c ę usłyszeć to z t w o i c h ust. Spójrz na m n i e , Carly, i powiedz, że m n i e kochasz. - K o c h a m cię, Fabio. Z a k o c h a ł a m się w tobie od pierw¬ szego wejrzenia. W i e d z i a ł a m j e d n a k , że Melissa też cię ko¬ cha, dlatego u k r y w a ł a m moje uczucia. No i nie s ą d z i ł a m , że m ó g ł b y ś się zainteresować t a k b a n a l n ą kobietą j a k ja... Ale teraz myśl o t y m , że m i a ł a b y m żyć bez ciebie, s t a ł a się nie do zniesienia. Poślubisz m n i e ? Teraz? Z a r a z ? - To zależy. - U ś m i e c h n ą ł się zniewalająco. - Jak d ł u g o za¬ mierzasz wytrwać w m a ł ż e ń s t w i e ? Reese od d a w n a oczekiwała m o m e n t u , w k t ó r y m Aleks, z g o d n i e ze swoim zwyczajem, wtrąci n i e p r z e w i d z i a n ą w sce¬ n a r i u s z u kwestię. - Do k o ń c a życia - wyszeptała żarliwie. - Czy masz pojęcie, od jak d a w n a c z e k a m na te słowa? - Jego głos w i b r o w a ł z emocji. - O t o moja o d p o w i e d ź . P o r w a ł ją w r a m i o n a i p o c a ł o w a ł tak, jak zawsze cało¬ w a ł w o b e c n o ś c i k a m e r , czyli z n i e p o j ę t y m wręcz u c z u c i e m . Reese prawie z a p o m n i a ł a , że to tylko aktorski p o p i s . - K o c h a m cię, Fabio, lecz... wstrzymujemy ślub twego wujka. - N i e w a ż n e . Kiedy się dowie, że też się p o b i e r a m y , zrozu¬ m i e wszystko. Ale... masz rację. - P o p a t r z y ł na nią z uwiel¬ b i e n i e m . - C h o d ź m y , belisssima. N i e m o g ę się j u ż d o c z e k a ć , kiedy w o b e c n o ś c i wszystkich z e b r a n y c h tu osób z ł o ż y m y przysięgę małżeńską. Strona 16 22 Rebecca Winters G ł ę b o k o przejęta Reese ujęła go p o d r a m i ę , a on przycis­ n ą ł jej rękę do swego b o k u . Ruszyli ś r o d k i e m k o ś c i o ł a w kie¬ r u n k u o ł t a r z a . Goście powstali. W weselnych strojach wy¬ glądali wspaniale. C a ł y z e s p ó ł aktorski się u ś m i e c h a ł . . Każda, twarz w y d a w a ł a jej się droga. Ileż w s p o m n i e ń z e b r a ł o się w ciągu t y c h d w ó c h c u d o w n y c h lat! Wiele razy z d a r z a ł o się, że p o d c z a s emocjonujących scen aktorzy z a p o m i n a l i , że grają. Był to j e d e n z tych m o m e n t ó w . Reese s k ł o n n a b y ł a uwierzyć, że M i r a n d a i C a r l o napraw¬ d ę odnawiają przysięgę m a ł ż e ń s k ą . G d y M i r a n d a p o d e s z ł a do o ł t a r z a i s t a n ę ł a o b o k Carla, pojawił się pastor. Reese nie z n a ł a grającego go a k t o r a . Najwidoczniej P h i l z a c h o r o w a ł i s p r o w a d z o n o kogoś w trybie a l a r m o w y m . - Usiądźcie, proszę - p o w i e d z i a ł z powagą k a p ł a n i spoj¬ r z a ł n a stojącą p r z e d n i m p a r ę . - U k o c h a n i m o i ! Zebraliśmy się w t y m miejscu, by być świadkami zaślubin dwojga dzie¬ ci b o ż y c h . Carlo i M i r a n d a wiedzą już, że nie ma świętszego związku na ziemi. W ł a ś n i e dlatego odnawiają dziś przysięgę, którą złożyli sobie pięć lat t e m u . W b r e w p r z e c i w n o ś c i o m lo¬ su więź między n i m i u m o c n i ł a się. Dziś pragniecie święto¬ wać swoje szczęście w o b e c n o ś c i przyjaciół. M i r a n d o i Carlo, weźcie się za obie ręce i powtarzajcie słowa przysięgi. Reese s ł u c h a ł a z n a p i ę c i e m . F i l m o w a c e r e m o n i a b y ł a tak s a m o poruszająca j a k niektóre prawdziwe śluby. W z r u s z e n i , m a ł ż o n k o w i e o d n o w i l i przyrzeczenie m i ł o ś c i , która przepeł¬ n i a ł a ich serca. - Wielebny ojcze... - o d e z w a ł się Fabio, przerywając ciszę, a przez t ł u m zebranych przeszedł szmer. - Proszę wybaczyć, że w takiej chwili zabieram głos, ale kiedy usłyszycie, co m a m do powiedzenia, zrozumiecie m n i e . - O d c h r z ą k n ą ł , jakby z t r u d e m t r z y m a ł w ryzach emocje. - Przed p a r o m a m i n u t a m i Carly uczy- Strona 17 Filmowa ż o n a 23 n i ł a mi wielki zaszczyt, prosząc, żebym ją poślubił, a ja powie¬ d z i a ł e m : tak. Czuję się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Z ł a w dobiegły głosy aplauzu. Wszyscy spoglądali na Car- ly, ale o n a w i d z i a ł a j e d y n i e w p a t r z o n e w nią p ł o n ą c e oczy Fabia. Aleks b y ł n a p r a w d ę z n a k o m i t y m a k t o r e m . - Carly i ja przysłuchujemy się tej ceremonii, jakby to był nasz ślub. Z t w o i m błogosławieństwem, wielebny ojcze, p r a g n i e m y złożyć sobie przysięgę małżeńską. M a m przy sobie akt ślubu. P a s t o r się u ś m i e c h n ą ł . - N i c bardziej nie m o g ł o b y m n i e ucieszyć, drogi Fabio. Mu¬ siałeś mieć ważne powody, żeby opuścić klasztor i powrócić do świata. Twój związek z Carly będzie również święty. Potomstwo z niego z r o d z o n e uświęci go jeszcze bardziej... Carly, moje dzie­ cko, domyślałem się twoich uczuć, dlatego z największą radością udzielę ci ślubu z człowiekiem, którego p o k o c h a ł a ś w skrytości serca. M o i drodzy, zbliżcie się do m n i e i podajcie sobie ręce. Reese p o c z u ł a zawrót głowy. Była to dla niej najtrudniej¬ sza część roli. - Powtarzaj za m n ą . Ja, Carly Shaw, b i o r ę ciebie, F a b i a A n d r e t t i e g o , za m ę ż a . P r z y r z e k a m , że b ę d ę cię k o c h a ć i nie opuszczę cię aż do śmierci. Już d a w n o t e m u Reese z a m a z a ł a granicę m i ę d z y F a b i e m a Aleksem. Patrząc w jarzące się, c z a r n e oczy, p o w i e d z i a ł a słowa najświętszej przysięgi. - Fabio, powtarzaj za m n ą . Ja, Fabio A n d r e t t i , biorę ciebie, Carly Shaw, za ż o n ę . P r z y r z e k a m , że b ę d ę cię k o c h a ć i nie opuszczę cię aż do śmierci. Aleks u ś c i s n ą ł m o c n o jej d ł o n i e . - Ja, Fabio A n d r e t t i , biorę ciebie, Carly Shaw, m i ł o ś ć m e g o życia, za ż o n ę . P r z y r z e k a m troszczyć się o ciebie w c h o r o b i e i w zdrowiu, k o c h a ć cię i być z tobą t e r a z i na wieki. Strona 18 24 Rebecca Winters Aleks z m i e n i ł tekst przysięgi. Po raz drugi o d b i e g ł od sce¬ nariusza. Jego słowa chwytały za serce. Pastor z uśmiechem zakończył ceremonię. - M o c ą K o ś c i o ł a stwierdzam, że M i r a n d a i C a r l o oraz C a r - ly i Fabio są żoną i m ę ż e m . Co Bóg złączył, człowiek n i e c h nie rozdziela. W ł ó ż c i e sobie teraz obrączki i ucałujcie się. Aleks, jak przewidywał scenariusz, p o r w a ł Reese w r a m i o n a jako pierwszy. Z r o b i ł to tak o c h o c z o , że jej kapelusz poleciał na posadzkę. P o c a ł o w a ł ją m o c n o , a p o t e m wsunął obrączkę na jej palec. Po chwili drżącą ręką o n a w ł o ż y ł a mu obrączkę. - Jesteś teraz moja. - U c a ł o w a ł jej d ł o n i e . P a s t o r u n i ó s ł ręce w geście b ł o g o s ł a w i e ń s t w a . - M i ł o mi przedstawić p a ń s t w u dwie p a r y o nazwisku An- d r e t t i . Życzenia proszę s k ł a d a ć w h o l u k o ś c i o ł a . Przejściu o b l u b i e ń c ó w przez k o ś c i ó ł towarzyszyła wesel¬ na m u z y k a . Aleks k i l k a k r o t n i e p o c a ł o w a ł Reese w szyję, tro¬ chę p r z e s a d n i e grając rolę szczęśliwego p a n a m ł o d e g o . Po chwili obie p a r y o t o c z y ł t ł u m gości, z a c z ę ł y się gratulacje i życzenia. W pewnej chwili p a s t o r p o p r o s i ł Fabia i Carly na s t r o n ę , by złożyli stosowne podpisy. G d y tak się s t a ł o , Fabio m a c h n ą ł d o k u m e n t a m i w powietrzu. - N i e tylko wobec Boga, ale i prawa jesteś moją żoną. - F a b i o ! Tak b a r d z o cię k o c h a m . N o w o ż e ń c y z n ó w się objęli, a w t ł u m i e rozległy się wesołe okrzyki. W y ł ą c z o n o kamery. N a g r a n i e z o s t a ł o z a k o ń c z o n e . - D o b r a r o b o t a ! - o c e n i ł reżyser. - Przebierzcie się i wra¬ cajcie do studia. U r z ą d z a m y przyjęcie dla Reese. M o ż e kie¬ dyś jej wybaczę, że nas o p u ś c i ł a , ale nie obiecuję! Strona 19 ROZDZIAŁ CZWARTY Reese o s w o b o d z i ł a rękę z uścisku Aleksa i wyszła ze stu¬ dia, n i m ktokolwiek zdążył j ą z a t r z y m a ć . P r z e c h o d z ą c n a p i ę t r o do garderoby, n a t k n ę ł a się na L e a h . A k t o r k a grająca Melissę zdążyła się już p r z e b r a ć w l u ź n e s p o d n i e i bluzkę. - Tobie to d o b r z e - u ś m i e c h n ę ł a się Reese. - N i e m o g ę się d o c z e k a ć , kiedy zrzucę te obcasy. - Świetnie cię r o z u m i e m . M y ś l a ł a m , że się zabiję w m o i c h szpilkach, a przecież to ciebie m i a ł a m zabić. - M i a ł a ś t a k i o b ł ę d w o c z a c h , że aż się z a c z ę ł a m b a ć . God¬ n e Oscara, n a p r a w d ę ! - O b i e c a n k i c a c a n k i ! - r o z e ś m i a ł a się Leah. - N i e żartuję. Jesteś p i ę k n a , p a m i ę t a m cię z ról a m a n t e k , ale j a k o czarny c h a r a k t e r m a ł o k t o c i d o r ó w n a . . . Będę n a dole z a p a r ę m i n u t . Po chwili b y ł a j u ż w d ż i n s a c h i T-shircie. Filmowy strój, ł ą c z n i e z obrączką, z w r ó c i ł a Patsy. G a r d e r o b i a n a podzięko¬ w a ł a za kwiaty. - P r z y n i e s i o n o mi je p r z e d chwilą. Ale n i e s p o d z i a n k a ! - Cieszę się, że d o t a r ł y p r z e d m o i m wyjściem. N i k t nie za¬ sługuje na nie bardziej niż ty. M a m nadzieję, że dostaniesz n a g r o d ę za swoją p r a c ę . P o w i n n i ci ją wręczyć p o d c z a s fety dla aktorów, a nie gdzieś na b o k u . Spróbuję to załatwić. Patsy się u ś m i e c h n ę ł a . Strona 20 26 Rebecca Winters - K o c h a n a jesteś, że to mówisz. I wiesz co? Jesteś z u p e ł n i e j a k twoja ciotka Lilian. O n a też zawsze o wszystkich pamię¬ t a ł a . N a p e w n o c i jej brakuje. - N i e masz pojęcia, jak b a r d z o . - Zwłaszcza w tej chwili, p o m y ś l a ł a Reese. C z e k a ł y ją d ł u g i e lata s a m o t n o ś c i ze zła¬ m a n y m sercem. Teraz j e d n a k z p o g o d n ą twarzą m u s i a ł a zejść na d ó ł i do¬ brze się bawić na p o ż e g n a l n y m przyjęciu. M i a ł a do odegra¬ n i a największą rolę swego życia. W studiu wszyscy zasiedli j u ż do l u n c h u . G d y pojawiła się Reese, o t o c z y ł ją cały z e s p ó ł . Rozległy się życzenia i żartob¬ liwe rady, jak ma sobie radzić w n o w y m życiu. Wtedy w sa¬ li pojawił się Aleks. W białej koszulce p o l o i g r a n a t o w y c h s p o d n i a c h wyglądał t a k porywająco, że Reese szybko w d a ł a się z kimś w r o z m o w ę , żeby tylko na niego nie p a t r z e ć . - Proszę państwa, p o r a wygłosić mowy p o ż e g n a l n e ! Reese, ty pierwsza. T r o c h ę speszona, że m u s i i m p r o w i z o w a ć , a nie wygłaszać przygotowany tekst, w s t a ł a z krzesła. - M a m większą t r e m ę niż na p l a n i e . . . - Rozległy się śmiechy. - H m , wiedziałam, że to będzie t r u d n e . S p ę d z i ł a m z w a m i naj¬ wspanialszy okres w m o i m życiu. Kiedy z m a r ł a ciotka Lilian, okazaliście mi wielką życzliwość. N i e wiem, jak p o r a d z i ł a b y m sobie bez was... - Wzruszenie o d e b r a ł o jej na chwilę mowę. - M o i rodzice byli n a u k o w c a m i . Oboje zrobili doktoraty, kocha¬ li swoją p r a c ę . Na p e w n o pogodziliby się z myślą, że z o s t a ł a m aktorką, ale wiem, że mieli wobec m n i e i n n e plany i marzenia. C i o t k a Lilian wiedziała, że nie poświecę się aktorstwu, ale je¬ stem b a r d z o szczęśliwa, że m o g ł a m pojawiać się z nią na planie. Dziękuję ci za t o , Phyilis. - N i e ma za co, k o c h a n i e . Jesteś u r o d z o n ą aktorką. Jeśli