Umberto Eco - Imie rozy
Szczegóły |
Tytuł |
Umberto Eco - Imie rozy |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Umberto Eco - Imie rozy PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Umberto Eco - Imie rozy PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Umberto Eco - Imie rozy - podejrzyj 20 pierwszych stron:
UMBERTO ECO
Imi� r�y
(Prze�o�y� Adam Szymanowski)
MANUSKRYPT, TO OCZYWISTE
16 sierpnia 1968 roku wpad�a mi w r�ce ksi��ka pi�ra niejakiego ksi�dza Valleta, Le
W nastroju wielkiego podniecenia czyta�em, urze czony, straszliw� opowie�� Adsa
manuscript de Dom Adson de Melk, traduit en fran�ais d�apr�s l��dition de Dom J. Mabillon
(Aux Presses de l�Abbaye de la Source, Paris 1842). Ksi��ka, dosy� sk�po zaopatrzona w
obja �nienia historyczne, przedstawia�a, pono� wiernie, czter nastowieczny manuskrypt
odnaleziony w klasztorze w Melku przez wielkiego siedemnastowiecznego erudyt�, kt�remu
tak wiele zawdzi�czamy, je�li chodzi o dzieje zakonu benedykty�skiego. To odkrycie naukowe
(moje, a wi�c trzecie w kolejno�ci) dodawa�o mi otuchy podczas pobytu w Pradze, gdzie
czeka�em na pewn� drog� mi osob�. Sze�� dni p�niej oddzia�y radzieckie wkroczy�y do
nieszcz�snego miasta. Uda�o mi si� przekroczy� granic� austriack� w Linzu, sk�d uda�em si�
do Wiednia, by tam spotka� si� z ow� osob�, na kt�r� czeka�em, i razem ju� ruszyli�my w g�r�
Dunaju.
z Melku i do tego stopnia mnie poch�on�a, �e prawie za jednym zamachem dokona�em
t�umaczenia, zape�niaj�c kilka wielkich ze szyt�w z Papeterie Joseph Gibert, w kt�rych tak
przy jemnie pisze si� mi�kkim pi�rem. I w ten spos�b docieramy w okolic� Melku, gdzie po
dzi� dzie� nad zakolem rzeki strzela pionowo w niebo przepi�kny Stift kilkakro� poddawany w
hoteliku nad brze giem Mondsee, utraci�em nagle towarzystwo i osoba, z kt�r� podr�owa�em,
znikn�a zabieraj�c ze sob� ksi��k� ksi�dza Valleta, cho� uczyni�a to nie przez z�o�liwo��, lecz
wskutek po�piechu i zam�tu, jaki panowa� przy zrywaniu ��cz�cych nas dot�d wi�z�w. I oto
ci�gu minionych wiek�w restauracji. Jak mo�esz domy�la� si�, czytelniku, w bibliotece
zosta �em sam z plikiem zapisanych w�asnor�cznie zeszyt�w i z wielk� pustk� w sercu.
Jeszcze przed dotarciem do Salzburga, pewnej dra matycznej nocy sp�dzonej w ma�ym
Kilka miesi�cy p�niej, b�d�c w Pary�u, postanowi�em wzi�� si� do gruntownych
klasztornej nie znalaz�em ani �ladu manuskryptu Adsa.
poszukiwa�. Z paru infor macji, kt�re wypisa�em z francuskiej ksi��ki, pozosta�a mi notatka
bibliograficzna, niezwykle drobiazgowa i �cis�a:
Vetera analecta, sive collectio veterum aliquot operum & opusculorum omnis generis,
carminum, epistolarum, diplomaton, epitaphiorum, &, cum itinere germanico, adaptationibus
aliquot disquisitionibus R.P.D. Joannis Mabillon, Presbiteri ac Monachi Ord. Sancti
Benedicti e Congregatione S. Mauri. � Nova Editio cui accessere Mabilonii vita & aliquot
opuscula, scilicet Dissertatio de Pane Eucharistico, Azymo et Fermentato, ad Eminentiss.
Cardinalem Bona. Subjungitur opusculum Eldefonsi Hispaniensis Episcopi de eodem
argumento et Eusebii Romani ad Theophilum Gallum epistola, De cultu sanctorum
ignotorum, Parisiis, apud Levesque, ad Pontem S. Michaelis, MDCCXXI, cum privilegio
Regis.
Zaraz odnalaz�em w bibliotece Sainte Genevi�ve Vetera analecta, ale ku mojemu
zdumieniu okaza�o si�, �e wydanie to niezgodne jest w dw�ch szczeg�ach: po pierwsze
wydawc� by� Montalant, ad Ripam P. P. Augustinianorum (prope Pontem S. Michaelis), a po
drugie nosi�o dat� o dwa lata p�niejsz�. Nie musz� m�wi�, �e owe analecta nie zawiera�y
�adnego manuskryptu pi�ra Adsa czy te� Adsona z Melku i �e chodzi�o tu, jak ka�dy mo�e
stwierdzi�, o zbi�r tekst�w niewielkiej lub �redniej obj�to�ci, podczas gdy opowie��
przedstawiona przez Valleta ci�gnie si� na kilkaset stronic. Skonsultowa�em si� wtedy ze
znakomitymi mediewistami, jak drogi mi i niezapomniany �tienne Gilson, ale by�o rzecz�
oczywist�, �e jedynymi Vetera analecta by�y te, kt�re widzia�em w Sainte Genevi�ve. Wypad
do Abbaye de la Source, klasztoru, kt�ry wznosi si� w okolicy Passy, i rozmowa z
przyjacielem, Dom Arne Lahnestedtem, przekona�y mnie, �e r�wnie� �aden ksi�dz Vallet nie
drukowa� ksi��ek na prasie (zreszt� nie istniej�cej) opactwa. Znana jest niedba�o��, z jak�
francuscy uczeni podaj� informacje bibliograficzne, ale ten przypadek przekracza� wszelkie
rozs�dne granice pesymizmu. Zacz��em przy puszcza�, �e mam w r�kach falsyfikat. Nawet
ksi��ka Valleta by�a stracona (a w ka�dym razie nie �mia�em zwr�ci� si� z ��daniem zwrotu do
osoby, kt�ra mi j� zabra�a). Zosta�y wi�c jedynie moje notatki, ale i w nie j��em w ko�cu
pow�tpiewa�.
Bywaj� takie magiczne momenty wielkiego znu�enia i intensywnego pobudzenia
motorycznego, kiedy po jawiaj� si� wizje os�b znanych w przesz�o�ci (�en me retra�ant ces
si� p�niej z pi�knej ksi��eczki ksi�dza Bucquoy, zdarzaj� si� r�w nie� wizje ksi��ek, kt�re nie
d�tails, j�en suis � me demander s�ils sont r�els, ou bien si je les ai r�v�s�). Jak dowiedzia�em
zosta�y jeszcze napisane.
Gdyby nie pewne nowe wydarzenie, po dzi� dzie� zadawa�bym sobie pytanie, sk�d
wzi�a si� opowie�� Adsa z Melku; ot� w roku 1970, w Buenos Aires, szperaj�c po p�kach
ma�ego antykwariatu przy Corrientes, nieopodal bardziej znanego Patio del Tango przy tej
samej wielkiej ulicy, natrafi�em na kastylijsk� wersj� ksi��eczki Milo Temesvara, O
wykorzystaniu przyk�ad�w przy grze w sza chy, kt�r� mia�em ju� okazj� cytowa� (z drugiej
r�ki) w mojej ksi��ce Apocalittici e integrati przy okazji omawiania jego p�niejszej pracy,
Sprzedawcy Apo kalips. Chodzi�o o przek�ad nieosi�galnego obecnie orygina�u w j�zyku
gruzi�skim (Tbilisi 1934), i tam w�a�nie, ku wielkiemu zdumieniu, znalaz�em obszerne cytaty z
manuskryptu Adsa, aczkolwiek �r�d�em nie by� tu ani Vallet, ani Mabillon, lecz ojciec
Athanasius Kircher (ale jakie dzie�o?). Pewien uczony � kt�rego nazwiska nie ma potrzeby
tutaj przytacza� � zapewni� mnie p�niej (cytuj�c dane z pami�ci), �e wielki jezuita nigdy nie
wymieni� �adnego Adsa z Melku. Ale mia�em przed oczyma stronice Temesvara, a epizody, na
kt�re po wo�ywa� si�, by�y zupe�nie podobne do tych z ma nuskryptu przet�umaczonego przez
Valleta (w szcze g�lno�ci opis labiryntu nie pozostawia� miejsca na �adne w�tpliwo�ci). Bez
Wyci�gn��em st�d wniosek, �e wspomnienia Adsa najpewniej trafnie przedstawiaj�
wzgl�du na to, co napisa� mia� p�niej na ten temat Beniamino Placido, ksi�dz Vallet istnia�
wydarzenia: przes�o ni�te wieloma niejasno�ciami i tajemnicami, pocz�wszy od postaci samego
autora, a ko�cz�c na lokalizacji opactwa, kt�r� Adso starannie przemilcza, tak �e przypuszczenia
pozwalaj� wskaza� jedynie z grubsza zakre�lony obszar mi�dzy opactwami
Pomposa a Conques, przy czym mo�na z rozs�dnym prawdopodobie�stwem przyj��, �e
miejsce to znajduje si� gdzie� wzd�u� grzbietu Apenin�w, mi�dzy Piemontem, Liguri� a
Francj� (to jakby powiedzie� mi�dzy Lerici a La Turbie). Je�li za� chodzi o okres, w kt�rym
rozgrywaj� si� wydarzenia, jest to koniec listopada 1327; nie wiadomo natomiast, kiedy autor
pisa� swoje dzie�o. Wzi�wszy pod uwag� fakt, �e jak sam powiada, w roku 27 by�
nowicjuszem, a kiedy spisuje wspomnienia, jest ju� bliski �mierci, mo�emy przypu�ci�, i�
manuskrypt powsta� w ostatnim dziesi�cioleciu lub dwudziestoleciu czternastego wieku.
W�a�ciwie niewiele powod�w przemawia za publi kowaniem w�oskiego przek�adu z
neogotyckiej wersji francuskiej, sporz�dzonej na podstawie siedemnastowiecznego �aci�skiego
wydania � dzie�a, kt�re napisane zosta�o po �acinie przez niemieckiego mnicha pod koniec
czternastego wieku.
Przede wszystkim, jaki styl obra�? Pokus� si�gni�cia do �wczesnych wzor�w w�oskich
naprawd� i tak samo niew�tpliwie istnia� Adso z Melku.
odepchn��em jako ca�ko wicie nieuzasadnion�; nie tylko dlatego, �e Adso pisa� po �acinie, ale i
dlatego, �e z ca�ego toku tekstu wida� jasno, i� jego kultura (lub kultura opactwa, kt�ra w tak
tu z pew no�ci� o wielowiekow� sum� wiedzy i nawyk�w sty listycznych zwi�zanych z tradycj�
niew�tpliwy spos�b na� wp�ywa) nosi znacznie wyra�niejsze pi�tno minionych czas�w; chodzi
wczesno�redniowiecz nej �aciny. Adso my�li i pisze jak mnich nieczu�y na awans j�zyka
ludowego, przywi�zany do stronic zadomowio nych w bibliotece, o kt�rej opowiada,
ukszta�towany na tekstach patrystycznych i scholastycznych, a jego opowie�� (gdyby pomin��
powo�ywanie si� na wyda rzenia z XIV wieku, zapisane jednak z tysi�cznymi zastrze�eniami i
zawsze jako rzeczy zas�yszane) mog�aby by� napisana, je�li chodzi o j�zyk i naukowe cytaty, w
XII lub XIII wieku.
Z drugiej strony nie ulega w�tpliwo�ci, �e przek�adaj�c na sw�j dziewi�tnastowieczny
francuski �acin� Adsa, Vallet pozwoli� sobie na liczne licencje, i to nie zawsze tylko
stylistyczne. Na przyk�ad, bohaterowie opowie�ci, wspominaj�c co jaki� czas o zaletach tego
czy innego zio�a, powo�uj� si� wyra�nie na ow� przypisywan� Albertowi Wielkiemu ksi�g�
tajemnic, kt�ra w ci�gu wiek�w podlega�a niezliczonym przer�bkom. Adso z ca�� pewno�ci�
to dzie�o zna, ale pozostaje faktem, �e cytuje z niego ust�py, kt�re zbyt dos�ownie
pobrzmiewaj� b�d� przepisami Paracelsusa, b�d� wstawkami pochodz�cymi bezsprzecznie z
epoki Tudor�w. Z drugiej strony, sprawdzi�em p�niej, �e w czasach, kiedy Vallet przepisywa�
(?) manuskrypt Adsa, w Pary�u kr��y�o osiemnastowieczne wydanie Grand i Petit Albert,
w�wczas ju� nieodwracalnie ska�one. Sk�d jednak�e wzi�� pewno��, �e teksty przytaczane
przez Adsa lub przez mnich�w, kt�rych s�owa Adso notuje, nie zawiera�y w�r�d rozma itych
glos, przypis�w i uzupe�nie� r�wnie� adnotacji wykorzystanych w p�niejszym okresie jako
Wreszcie, zachowa�em w brzmieniu �aci�skim te ust� py, kt�rych ksi�dz Vallet nie uzna�
za stosowne t�u maczy�, mo�e chc�c zachowa� ducha czas�w. Nie mam na to �adnego �cis�ego
uzasadnienia, poza poczuciem, by� mo�e niew�a�ciwym, wierno�ci dla mojego �r�d�a...
Usun��em nadmiar, co� nieco� jednak zostawiaj�c. I boj� si�. �e post�pi�em jak marni
powie�ciopisarze, kt�rzy wprowadzaj�c na scen� bohatera Francuza, ka�� mu m�wi�:
po�ywka dla rozwoju kultury?
zebra� si� na odwag� i przedstawi� tekst tak, jakby to by� autentyczny ma nuskrypt Adsa z
�Parbleu!�, i: �la femme, ah! la femme?�
I oto w rezultacie jestem pe�en w�tpliwo�ci. W�a�ciwie nie wiem czemu, postanowi�em
od licznych i starych obsesji.
Przepisuj� nie troszcz�c si� o aktualno��. W owych latach, kiedy odkry�em tekst
ksi�dza Valleta, panowa�o obiegowe przekonanie, �e pisa� nale�y jedynie maj�c na uwadze
tera�niejszo�� i z zamys�em odmienienia �wiata. Teraz, po dziesi�ciu lub wi�cej latach, jest
Melku. Powiedzmy: gest cz�owieka zakochanego. Albo, je�li kto� woli, spos�b uwolnienia si�
rzecz� po cieszaj�c� dla cz�owieka pi�ra (a wi�c kogo�, komu przywr�cono jego wysok�
godno��), �e mo�na pisa� z czystej mi�o�ci do pisania. Tak wi�c wiem, �e mam prawo
opowiedzie� dla prostej przyjemno�ci opowia dania histori� Adsa z Melku, a otuch� i pociech�
czerpi� z tego, i� jest ona tak bardzo odleg�a w czasie (teraz, kiedy rozbudzony rozum
przegna� wszystkie potwory zrodzone podczas jego snu), tak chwalebnie pozbawiona
wszelkich zwi�zk�w ze wsp�czesno�ci�, tak ponadczasowo obca naszym nadziejom i naszym
pewnikom.
Poniewa� jest to historia ksi�g, nie za� codziennych strapie�, jej lektura mo�e sk�oni�
nas do powt�rzenia za wielkim na�ladowc� z Kempis: �In omnibus requiem quaesivi, et
nusquam inveni nisi in angulo cum libro.�
5 stycznia 1980
niejakie zak�opotanie wprawi�o mnie to, �e Adso powo�uje si� na godziny
Jednak�e wydaje mi si�, �e aby zorientowa� z grubsza czytelnika, mo�na, cz�ciowo
Nota
odpowiadaj�ce godzinom litur gicznym. Podtytu�y w trzeciej osobie dodane zosta �y
prawdopodobnie przez Valleta. Poniewa� jednak u�atwiaj� czytelnikowi orientacj�, a zwyczaj
ten nie jest obcy �wczesnej literaturze pisanej w j�zyku ludowym, uzna�em, �e lepiej ich nie
usuwa�.
W
wszelkiego prawdopodobie�stwa w XIV wieku nie przestrzegano z ca�kowit� �cis�o�ci�
kanoniczne � ich podzia� nie tylko zmienia si� zale�nie od miejsca i pory roku, ale wed�ug
wskaza� usta lonych w regule przez �w. Benedykta.
wnioskuj�c na podstawie tekstu, a cz�ciowo dokonuj�c konfrontacji pierwotnej regu�y z
opisem �ycia zakonnego podanym przez Eduarda Schneidera w Les Heures b�n�dictines
(Pary�, Grasset 1925), trzyma� si� nast�puj�cej oceny:
Manuskrypt Adsa podzielony jest na siedem dni, za� ka�dy dzie� na okresy
Jutrznia (kt�r� czasem Adso okre�la dawnym termi nem Vigiliae) Od 2.30 do
Lauda
Pryma
Tercja
Seksta
Nona
3 w nocy.
(kt�ra w starszej tradycji zwie si� Matutina) Od 5 do 6 rano, tak by
ko�czy�a si�, kiedy zaczyna dnie�.
Ko�o 7.30, tu� przed zorz� porann�.
Ko�o 9.
Po�udnie (w klasztorze, w kt�rym mnisi nie pracowali w polu, oraz zim�
by�a to tak�e pora posi�ku).
Mi�dzy 2 a 3 po po�udniu.
Nieszp�r Od mniej wi�cej 4.30 do zmierzchu (regu�a nakazuje zjada� wieczerz�
Kompleta Ko�o 6 (mniej wi�cej o 7 mnisi k�ad� si� spa�).
przed zapadni�ciem ciemno�ci).
Rachunek opiera si� na fakcie, �e w p� nocnych W�oszech pod koniec
listopada s�o�ce wstaje ko�o 7.30, a zachodzi ko�o 4.40 po po�udniu.
Prolog
pocz�tku u Boga i powinno�ci� bogobojnego mnicha jest powtarza� dzie� po dniu,
kiedy zagubi� si� w nie zmierzonej Boskiej otch�ani, milcz�cej i pustej, bym mia� udzia� w
jednostajnie i z pokor�, �w jedyny i niezmienny fakt, z kt�rego doby� mo�na niezbit� prawd�.
�wi�temu ce sarstwu rzymskiemu, czyni�c pod�ug zamiar�w Naj wy�szego i ku zawstydzeniu
Na pocz�tku by�o S�owo, a S�owo by�o u Boga, i Bogiem by�o S�owo. By�o ono na
Ju� w pierwszych latach naszego wieku papie� Kle mens V przeni�s� siedzib�
Ale videmus nunc per speculum et in aenigmate, a prawda, nim staniemy z ni� twarz� w
winni�my zatem odczytywa� z mozo�em jej wierne znaki r�wnie� tam, gdzie jawi� si� nam jako
niejasne i prawie podsuni�te przez wol� bez reszty oddan� z�u.
Zbli�aj�c si� do kresu grzesznego �ywota, posiwia�y ze staro�ci, wypatruj�c ju� chwili,
blasku anielskiej m�dro�ci, przykuty oci�a�ym i chorym cia�em do celi klasztoru w Melku, tak
drogiego memu sercu, bior� do r�ki pi�ro, by na tym welinie pozostawi� �wiadectwo
cudownych i straszliwych wy darze�, w kt�rych w mej m�odo�ci uczestniczy�em, powtarzaj�c
verbatim wszystko, co widzia�em i s�ysza�em, nie wa��c si� na to, �eby doby� na �wiat�o dnia
jaki� zamys�, lecz pozostawiaj�c tym, co nadejd� (je�li nie uprzedzi ich Antychryst), znaki
znak�w, a�eby ich od czytywanie sta�o si� modlitw�.
Z �aski Pana naszego by�em, przezroczysty jak szyba, �wiadkiem wydarze�, jakie mia�y
miejsce w opactwie, kt�rego nazw� nawet stosownie i pobo�nie jest zamilcze�, pod koniec
Roku Pa�skiego 1327, kiedy to cesarz Ludwik ruszy� do Italii, by przywr�ci� godno��
nies�awnego przyw�a�ciciela, �wi�tokupcy i heretyka, co w Awinionie ha�bi �wi�te imi�
aposto�a (m�wi� o grzesznej duszy Jakuba z Cahors, kt�rego ludzie bezbo�ni czcz� jako Jana
XXII).
Mo�e by�oby rzecz� s�uszn�, bym dla lepszego przed stawienia wydarze�, w kt�re
zosta�em wpl�tany, przy pomnia� bieg spraw w ci�gu tego skrawka wieku, tak jak pojmowa�em
je w�wczas, prze�ywaj�c, i tak jak przy pominam sobie teraz, wzbogacony o inne p�niej zas�yszane
opowie�ci � je�li tylko zdo�am z powrotem naniza� na sznur pami�ci tak wiele
niejasnych wydarze�.
twarz, wprz�d pokazuje si� nam po kawa�eczku (jak�e nieczytelnym) w b��dach tego �wiata,
apostolsk� do Awinionu, pozo stawiaj�c Rzym na pastw� ambicji tamtejszych pan�w: i oto
powoli �wi�te miasto chrze�cija�stwa, szarpane wal kami mi�dzy mo�nymi, przemieni�o si� w
cyrk lub lupanar; nazwa�o siebie republik�, lecz ni� nie by�o, podbi�y j� bowiem zbrojne
gromady, ulega�o przemocy i grabie�y. Ksi�a, wolni od jurysdykcji �wieckiej, dowodzili grupami
buntownik�w i z mieczem w d�oni dokonywali rabunk�w, nadu�y�, prowadzili
nikczemne handle. Jak sprawi�, by Caput Mundi sta�o si� na nowo, i s�usznie, celem ka�dego,
kto chce w�o�y� na skronie koron� �wi�tego cesarstwa rzymskiego, i jak przywr�ci� godno��
temu doczesnemu dominium, kt�re by�o ju� niegdy� dominium cesarzy?
Zdarzy�o si� oto, �e w roku 1314 pi�cioro niemieckich ksi���t wybra�o we Frankfurcie
Ludwika Bawarskiego na najwy�szego rz�dc� cesarstwa. Lecz tego samego dnia na
przeciwleg�ym brzegu Menu ksi��� palatyn Renu i arcybiskup Kolonii podnie�li do tej samej
godno�ci Fryderyka Austriackiego. Dwaj cesarze na jednym tronie i jeden papie� na dw�ch
tronach: oto sytuacja, kt�ra sta�a si� �r�d�em nie lada zamieszania...
Dwa lata p�niej wybrany zosta� w Awinionie nowy papie�, Jakub z Cahors,
siedemdziesi�ciodwuletni sta rzec, kt�ry przyj�� imi� w�a�nie Jana XXII, i oby niebo sprawi�o,
by �aden ju� najwy�szy kap�an nie przyj�� imienia tak odt�d znienawidzonego przez ludzi
sk�onno�� do sprzyjania interesom ziomk�w i niezdolni s� patrze� na ca�y �wiat jako na sw�
duchow� ojczyzn�), popiera� Filipa Pi�knego przeciwko templariuszom, kt�rych kr�l oskar�y�
(jak s�dz�, nies�usznie) o haniebne wyst�pki, by zagarn�� ich dobra, za wsp�lnika maj�c tego
kap�ana zaprza�ca, W tym samym czasie w tok wydarze� wmiesza� si� Robert z Neapolu,
kt�ry pragn�c utrzyma� kontrol� na italijskim p�wyspie, przekona� papie�a, by ten nie uzna�
�adnego z dw�ch cesarzy niemieckich, i tym sposobem zosta� kondotierem ca�ego Pa�stwa
Ko�cielnego.
W 1322 roku Ludwik Bawarski pokona� swojego rywala, Fryderyka. Bardziej jeszcze
l�kaj�c si� jednego cesarza ni�li uprzednio dw�ch, Jan ekskomunikowa� zwyci�zc�, a ten w
odwecie oznajmi�, �e papie� jest heretykiem. Trzeba tu wspomnie�, �e w�a�nie w owym roku
odby�a si� w Perugii kapitu�a braci franciszka�skich, a ich genera�, Micha� z Ceseny, ulegaj�c
poczci wych. Francuz i oddany kr�lowi Francji (ludzie z tego pado�u zepsucia zawsze maj�
naciskom �duchownik�w� (b�d� mia� jeszcze sposobno�� opo wiedzie� o nich), og�osi� jako
prawd� wiary ub�stwo Chrystusa, kt�ry je�li nawet posiada� rzecz jak� wesp� z aposto�ami, to
tylko w formie usus facti. Ten szlachetny aksjomat mia� ocali� cnot� i czysto�� zakonu, ale nie
przypad� zanadto do smaku papie�owi, albowiem by� mo�e dostrzeg� w nim zasad�
niebezpieczn� dla tych roszcze�, kt�re on sam jako g�owa Ko�cio�a wysuwa�, zmierzaj�c do
odebrania cesarstwu przywileju wybierania biskup�w, natomiast �wi�temu tronowi przypisuj�c
W tym w�a�nie momencie, jak s�dz�, Ludwik dostrzeg� w franciszkanach, teraz
prawo do koronacji cesarza. Z tych czy innych jeszcze powod�w Jan XXII dekreta�em Cum
przeciwnikach papie�a, po t�nych sprzymierze�c�w. Trwaj�c przy tezie o ub�stwie Chrystusa,
w pewien spos�b wspierali idee teolog�w cesarskich, to jest Marsyliusza z Padwy i Jana z
Jandun. A wreszcie, na niewiele miesi�cy przed opowiedzianymi przeze mnie dalej
wydarzeniami, Ludwik, osi�gn�wszy ugod� z pokonanym Fryderykiem, ruszy� do Italii, zosta�
ukoronowany w Mediolanie, por�ni� si� z Viscontimi, kt�rzy przyj�li go wszak przychylnie,
zacz�� oblega� Piz�, mianowa� swoim namiestnikiem Castruccia, ksi�cia Lukki i Pistoi (i,
wydaje mi si�, �le uczyni�, gdy� nie spotka�em nigdy cz�owieka okrutniejszego, chyba �e
Uguccione della Faggiola), a nast�pnie gotowa� si� do wyruszenia na Rzym, wezwa� go
bowiem Sciarra Colonna w�adaj�cy tym miastem.
Oto jak przedstawia�y si� sprawy, kiedy ja � nowicjusz benedykty�ski w klasztorze w
inter nonnullos pot�pi� w 1323 roku twierdzenia franciszkan�w.
Melku � oderwany zosta �em od pe�nych spokoju kru�gank�w klasztornych przez mego ojca,
koronacji cesarza. Lecz obl�enie Pizy spowodowa�o, �e zaprz�tni�ty by� tros kami
kt�ry walczy� w �wicie Ludwika jako nie najpo�ledniejszy z jego baron�w i kt�ry uzna� za
wojskowymi. Skorzysta�em z tego, by troch� z le nistwa, a troch� z pragnienia zdobycia
wiedzy, podj�� w�dr�wk� po miastach Toskanii, lecz moi rodzice uznali, �e to �ycie swobodne
i nie ograniczone �adnymi regu�ami nie przystoi m�odzie�cowi, kt�rego przeznaczeniem jest
kontemplacja. Id�c wi�c za rad� �yczliwego mi Marsyliusza, postanowi�em zaj�� miejsce u
boku uczonego franciszkanina, brata Wilhelma z Baskerville, kt�ry w�a�nie mia� podj��
pos�owanie i dotrze� do s�awnych miast i starych opactw. I tak oto sta�em si� jego sekretarzem
i dyscypu�em, a nie �a�uj� tego, gdy� by�em przy nim �wiadkiem wydarze� godnych
powierzenia, jak to w tej chwili czyni�, pami�ci tych, kt�rzy przyjd� po mojej �mierci.
Nie wiedzia�em wtedy, czego brat Wilhelm szuka, i prawd� m�wi�c, nie wiem tego po
rzecz m�dr� zabra� mnie ze sob�, bym zobaczy� cudowno�ci Italii i by� w Rzymie przy
dzi� dzie�, a przy puszczam te�, �e i on tego nie wiedzia�, jedynym bo wiem pragnieniem, jakie
nim kierowa�o, by�o pragnienie prawdy i podejrzenie � kt�re zawsze w moim prze konaniu
�ywi� � i� prawd� nie jest to, co ukazuje nam si� w chwili tera�niejszej. I by� mo�e w owych
latach powinno�ci doczesne oderwa�y go od umi�owanych studi�w. Jego misja pozosta�a mi nie
znana przez ca�y czas podr�y, a on te�. o niej nie m�wi�. Ju� raczej dzi�ki urywkom rozm�w,
jakie prowadzi� z opatami klasztor�w, w kt�rych zatrzymywali�my si� po drodze, wyrobi�em
sobie niejasny pogl�d na natur� jego zadania. Lecz zrozumia�em je w pe�ni dopiero, kiedy
osi�gn�li�my nasz cel, jak to opowiem dalej. Kierowali�my si� na p�noc, lecz nasza podr� nie
przebiega�a po linii prostej i zatrzymywali�my si� w rozmaitych opactwach. Bywa�o wiec, �e
wi�cej wzd�u� linii g�rskiej prowadz�cej z Pizy w stron� dr�g do �wi�tego Jakuba, a
zatrzymywali�my si� na kr�tko to tu, to tam w okolicach, kt�rych nie chc� dok�adniej okre�la�,
albowiem odradzaj� mi to straszliwe wypadki, jakie p�niej si� tam rozegra�y, ale w�adcy tych
ziem byli wierni cesarstwu, tamtejsi za� opaci naszego zakonu jak jeden m�� stan�li przeciwko
heretyckiemu i przekupnemu pa pie�owi. Urozmaicona podr� trwa�a trzy tygodnie i w tym
czasie mia�em sposobno�� pozna� (nigdy nie do��, jak ci�gle si� przekonuj�) mojego nowego
mistrza.
czyjej� twarzy albo jaki� gest objawi� si� jako znaki j�zyka niemego, lecz wymownego �
albowiem, jak powiada Boecjusz, nie ma rzeczy ulotniejszej ni� kszta�t zewn�trzny, kt�ry
wi�dnie i zmienia si� niby kwiat polny, kiedy przychodzi jesie�, i po c� m�wi� dzisiaj o tym,
�e opat Abbon mia� oko surowe, a policzki blade, skoro i on, i ci, co go otaczali, obr�cili si� w
proch i od prochu ich cia�a przej�y �mierteln� szaro�� (tylko dusza, oby B�g tak zechcia�,
ja�nieje �wiat�em, kt�re ju� nigdy nie zga�nie)? Ale o Wilhelmie chc� opowiedzie�, i to tylko w
tym miejscu, gdy� uderzy�y mnie jego osobliwe rysy, i jest rzecz� w�a�ciw�, �e m�odzie�cy
przywi�zuj� si� do jakiego� m�czyzny starszego i m�drszego nie tylko wskutek oczarowania
s�owami, jakie �w wypowiada, i bystro�ci� umys�u, ale r�wnie� powierzchownym kszta�tem
zbaczali�my ku zachodowi, chocia� nasz osta teczny cel by� na wschodzie, w�druj�c mniej
cie lesnym, bowiem staje si� on im drogi niczym posta� ojca, kt�rego ruchy i wybuchy gniewu
studiuje si�, na kt�rego u�miech czyha si� � cho� �aden cie� po��dliwo�ci nie bruka tej
odmiany (mo�e jedynej czystej) cielesnego mi�owania.
Na dalszych stronicach nie b�d� folgowa� ch�ci opi sywania os�b � chyba �e wyraz
Dawniejsi ludzie byli wysocy i pi�kni (teraz s� tylko dzie�mi i kar�ami), ale ten fakt jest
jednym z wielu �wiadcz�cych o nieszcz�ciu �wiata, kt�ry si� starzeje. M�odo�� nie pragnie ju�
wiedzy, nauka upada, ca�y �wiat staje na g�owie, �lepcy prowadz� �lepc�w i rzucaj� ich w
przepa�ci, ptaki podrywaj� si� z gniazd, zanim zaczn� fruwa�, osio� gra na lirze, wo�y ta�cuj�,
Maria nie mi�uje ju� �ycia kontemplacyjnego, a Marta �ycia czynnego, Lea jest bezp�odna,
Rachel ma spojrzenie po��dliwe, Katon ucz�szcza do lupanar�w, Lukrecjusz staje si� kobiet�.
Wszystko zesz�o ze swojej drogi. Dzi�ki niech b�d� Bogu, �e w owym czasie zyska�em od
mojego mistrza pragnienie uczenia si� i to poczucie prostej drogi, kt�rego nie traci si� nawet,
roztargnionego obser watora. Postaw� g�rowa� nad zwyk�ymi lud�mi, a by� tak chudy, �e
dawa� jego obliczu wyraz cechuj�cy cz�owieka czujnego, poza chwilami odr�twienia, o kt�rych
kiedy �cie�ka staje si� kr�ta.
jeszcze powiem. Pod br�dek �wiadczy� o niewzruszonej woli, chocia� jedno cze�nie twarz
wyd�u�ona i pokryta piegami � jakie cz�sto widzia�em u ludzi urodzonych mi�dzy Hiberni� a
Northumbri� � mog�a czasem wyra�a� niepewno�� i zak�opotanie. Z czasem zda�em sobie
spraw�, �e to, co bra�em za brak pewno�ci, by�o tylko zaciekawieniem, ale na pocz�tku
niewiele wiedzia�em o tej cnocie, kt�r� mia�em raczej za nami�tno�� duszy po��dliwej,
albowiem dusza roztropna winna, s�dzi�em, j� odrzuca�, a karmi� si� jedynie prawd� (tak
my�la�em) znan� z g�ry.
Tak wi�c wygl�d zewn�trzny brata Wilhelma przy ci�ga� uwag� nawet najbardziej
Pachol�ciu, kt�rym w�wczas by�em, od razu rzuci�y si� w oczy k�py ��tawych
zdawa� si� jeszcze wy�szy. Spojrzenie mia� bystre i przenikliwe; ostry i odrobin� zadarty nos
takie, co s� dobre dla starego franciszkanina, ale nieodpowiednie dla m�odego be nedyktyna.
w�os�w wyrastaj�cych mu z uszu, a te� krzaczaste i jasne brwi. Mia� ju� z pi��dziesi�t wiosen,
by� wi�c bardzo stary, ale jego nie znaj�ce znu�enia cia�o porusza�o si� z �ywo�ci�, jakiej
cz�sto brakowa�o mnie. W chwilach czynnych wydawa�o si�, �e ma niewyczerpane zasoby si�.
Ale od czasu do czasu jego duch �ycia zaszywa� si� gdzie� niby rak, mojego mistrza
opanowywa�a apatia i widzia�em, jak godzinami tkwi� w celi nie wstaj�c z pos�ania, ledwie
wypowiadaj�c jakie� monosylaby, z nieruchom� twarz�. W takich chwilach jego oczy wyra�a�y
pustk� i nieobecno�� i m�g�bym podejrzewa�, �e jest pod dzia�aniem jakiej� ro�linnej substancji
sprowadzaj�cej wizje, gdyby oczywisty umiar, kt�ry rz�dzi� jego �yciem, nie sk�oni� mnie do
odrzucenia tej my�li. Nie kryj� jednak, �e w czasie podr�y zatrzymywa� si� czasem na skraju
��ki lub lasu, by zerwa� jakie� ziele (mniemam, zawsze to samo), i zaczyna� je �u� w skupieniu.
Troch� ziela mia� zawsze przy sobie i spo�ywa� w momentach najwi�kszego napi�cia (a nie
brakowa�o takich podczas naszego pobytu w opactwie!). Kiedy razu pewnego zapyta�em, co
to jest, odpar� z u�miechem, �e dobry chrze�cijanin mo�e czasem na uczy� si� czego� od
niewiernych; a kiedy prosi�em, by da� mi spr�bowa�, odrzek�, i� podobnie jak to jest
z mowami, kt�re s� paidikoi, ephebikoi, gynaikeioi i tak dalej, tak i z zio�ami, bywaj� bowiem
W tym czasie, kiedy przebywali�my razem, nie mo gli�my prowadzi� zbyt
uporz�dkowanego �ycia; r�wnie� w opactwie czuwali�my nocami i padali�my na �o�e w dzie�,
kiedy czuwa� po komplecie, a obyczaje mia� nader wstrze mi�liwe. Kilka razy, jak zdarzy�o si�
to w opactwie, ca�y dzie� sp�dza� na kr��eniu po warzywniku, przygl�daj�c si� ro�linom, jakby
by�y to chryzopazy lub szmaragdy, a znowu widzia�em, jak spacerowa� po krypcie skarbca, tak
patrz�c na kufer wysadzany szmaragdami i chryzopazami, jakby to by� krzak bielunia. Kiedy
indziej przez ca�y dzie� nie rusza� si� z wielkiej sali biblioteki, przegl�daj�c manuskrypty, jakby
szuka� w tym zaj�ciu jedynie swojej przyjemno�ci (podczas gdy doko�a nas by�o coraz wi�cej
trup�w zabitych w straszny spos�b mnich�w). Pewnego dnia zasta�em go w ogrodzie, kiedy
przechadza� si� bez �adnego widocznego celu, jakby nie musia� zdawa� przed Bogiem
rachunku ze swoich poczyna�. W klasztorze nauczono mnie zupe�nie innego rozk�adu czasu i
powiedzia�em mu to. A on odpar�, �e pi�kno kosmiczne dane jest nie tylko przez jedno�� w
rozmaito�ci, ale tak�e przez rozmaito�� w jedno�ci. Te s�owa mog�a podszepn��, jak mi si�
zdawa�o, tylko prostacka empiria, ale potem dowiedzia�em si�, �e ludzie z jego kraju cz�sto
okre�laj� rzeczy w spos�b, w kt�rym o�wiecaj�ca si�a rozumu ma niewielki jeno udzia�.
W opactwie zawsze widzia�em go z d�o�mi pokrytymi py�em ksi�g, z�otem nie
wyschni�tych jeszcze miniatur, ��tawymi substancjami, kt�rych dotyka� w szpitalu Seweryna.
Mia�o si� wra�enie, �e my�le� potrafi wy��cznie r�kami, co w�wczas wydawa�o mi si� rzecz�
bardziej godn� kogo�, kto zajmuje si� machinami (a nauczono mnie, �e taki kto� to moechus,
tak �e nie zawsze uczestniczyli�my w �wi�tych obrz�dkach. Jednak w czasie podr�y rzadko
�e pope�nia czyn wia ro�omny wobec �ycia umys�owego, z kt�rym winien by� z��czony przez
czyste za�lubiny); ale r�wnie� kiedy jego d�onie ujmowa�y rzeczy niezmiernie delikatne, jak
nie kt�re kodeksy ze �wie�ymi jeszcze miniaturami lub stroni ce zbutwia�e ze staro�ci i kruche
niby maca, ich dotkni�cie by�o nadzwyczaj subtelne, zupe�nie jak wtedy, gdy do tyka� swych
machin. Musz� bowiem powiedzie�, �e ten cz�ek osobliwy mia� w torbie podr�nej
instrumenty, kt�rych nigdy przedtem nie widzia�em i o kt�rych on sam m�wi� jako
o cudownych maszynach. Machiny, po wiada�, s� dzie�em sztuk, kt�re ma�puj� natur�
noce zabiera� si� (z dziwacznym tr�jk�tem w d�oni) do obserwowania gwiazd. Franciszkanie,
na�laduj�c nie jej form�, lecz czynno�ci. Wyja�nia� mi w ten spos�b cud zegara, astrolabium i
kt� rych pozna�em w Italii i w moim kraju, byli lud�mi prostymi, cz�sto nie umiej�cymi czyta�
magnesu. Ale na pocz�tku ba�em si� czar�w i udawa�em, �e �pi�, kiedy on w pewne pogodne
ni pisa�, i dzi wowa�em si� jego wiedzy. Ale odpar�, �e franciszkanie z jego wysp s� z innej
gliny ulepieni: �Roger Bacon, kt�rego czcz� jako mistrza, naucza� nas, �e Boski plan wska�e
moveantur cum impetu inaestimabili, et instrumenta volandi et homo sedens in medio
pewnego dnia wiedz� o machinach, kt�re s� magi� naturaln� i �wi�t�. I b�dzie tak, �e si�y
machiny. Lecz nie po winiene� martwi� si�, je�li dotychczas ich nie ma, bo to nie znaczy, �e ich
przyrody pozwol� zrobi� machiny do p�ywania, by okr�ty porusza�y si� tylko homine regente
spos�b m�g� takim zaufaniem darzy� swojego przyjaciela Ockhama i przy si�ga� jednocze�nie
i znacznie szybciej ni� te pchane wiatrem lub wios�ami; i b�d� wozy �ut sine animali
prawie jakbym raz jeszcze ulega� tym nieuporz�dkowanym wra�eniom, jakich w�w czas,
instrumentis revolvens aliquod ingenium per quod alae artificialiter composita aerem
Kiedy spyta�em, gdzie s� te machiny, odpar�, �e by�y ju� zrobione w staro�ytno�ci, a
niekt�re nawet w naszych czasach: �Poza instrumentem do latania, takowego nie widzia�em
bowiem ani nie wiem o nikim, kto by widzia�, ale znam uczonego, kt�ry go obmy�li�. I mo�na
robi� mosty, kt�re przekraczaj� rzeki bez �adnych filar�w i podp�r, i inne nadzwyczajne
nie b�dzie. A ja ci m�wi�, �e B�g chce, by by�y, i z pewno�ci�, nawet je�li m�j przyjaciel
Ockham zaprzecza temu, by idee istnia�y w ten spos�b, s� one ju� w Jego umy�le, i nie
dlatego, �e mo�emy decydowa� o Boskiej naturze, lecz w�a�nie dlatego, �e nie mo�emy
wytycza� jej �adnych granic.� Nie by�o to jedyne zdanie sprzeczne, jakie us�ysza�em z jego ust;
ale nawet teraz, kiedy jestem stary i m�drszy ni� w�wczas, nie rozumiem do ko�ca, w jaki
na s�owa Bacona, jak to zazwyczaj czyni�. To jednak prawda, �e �yjemy w mrocznych czasach,
skoro cz�ek m�dry musi snu� my�li, kt�re s� mi�dzy sob� sprzeczne.
Tak oto powiedzia�em o bracie Wilhelmie rzeczy, by� mo�e, nie do ko�ca dorzeczne,
przebywaj�c u jego boku, doznawa�em. Kim by� i czego dokona�, mo�e lepiej zdo�asz, m�j
verberent, ad modum avis volantis�. I male�kie narz�dzia, kt�re podnosi� b�d� niesko�czenie
dobry czy telniku, wywnioskowa� z tego, co czyni� w ci�gu dni sp�dzonych w opactwie. Nie
obieca�em, �e przedstawi� ci sko�czony obraz, mog� jedynie przedstawi� spis fakt�w (to,
owszem) cudownych i strasznych.
A wi�c poznaj�c dzie� po dniu mojego mistrza i sp�dzaj�c godziny podr�y na d�ugich
wielkie ci�ary, i wozy, kt�rymi je�dzi� b�dzie mo�na po dnie morza.�
pogaw�dkach, o kt� rych opowiada� b�d� stopniowo w miar� potrzeby, dotarli�my do podn�a
g�ry d�wigaj�cej na swym wierzcho�ku opactwo. I nadesz�a pora, by moja opowie�� zbli�y�a
si� do�, podobnie jak wtedy zbli�ali�my si� my dwaj, i oby r�ka nie zadr�a�a mi, kiedy
przyst�pi� do spisywania tego, co si� potem wydarzy�o.
DZIE� PIERWSZY
DZIE� PIERWSZY
PRYMA
Kiedy to docieramy do st�p opactwa i Wilhelm daje dow�d wielkiej przenikliwo�ci.
By� pi�kny poranek pod koniec listopada. W nocy napada�o troch� �niegu, ale �wie�y
Kiedy pi�li�my si� urwist� �cie�k�, kt�ra wi�a si� wok� g�ry, zobaczy�em opactwo.
Nie zadziwi�y mnie mury, kt�re opasywa�y je ze wszystkich stron, gdy� podobne widzia�em w
ca�ym chrze�cija�skim �wiecie, ale zdumienie wzbudzi�a bry�a tego, co jak si� p�niej
dowiedzia�em, nazywano Gmachem. By�a to o�miok�tna, wygl�daj�ca z oddalenia jak
czworok�t (figura doskona�a, wyra�aj�ca trwa�o�� i niedost�pno�� pa�stwa Boga) budowla,
welon okrywaj�cy ziemi� by� nie grubszy ni� na trzy palce. Tu� po laudzie wys�uchali�my po
kt�rej �ciany po�udniowe wznosi�y si� na klasztornym p�asko wy�u, podczas gdy p�nocne
ciemku mszy w wiosce le��cej w dolinie. Potem, o wschodzie s�o�ca, ruszyli�my w stron� g�r.
zdawa�y si� wyrasta� pio nowo z samego podn�a g�ry. Patrz�c z do�u mia�o si� wra�enie, �e
stopniowo ukazuje si� jako don�on i baszta (dzie�o gigant�w, kt�rzy �yli za pan brat i z ziemi�,
i z niebem). Trzy rz�dy okien wyra�a�y potr�jny rytm g�rnej partii budowli, a w ten spos�b to,
co by�o w poj�ciu fizycznym kwadratem na ziemi, duchowo stawa�o si� tr�jk�tne w niebie.
Przy dalszym zbli�aniu si� wida� by�o, �e czworok�tna forma wytworzy�a na ka�dym rogu
siedmiok�tn� baszt� o pi�ciu �cianach wychodz�cych na zewn�trz � tak wi�c czterem z o�miu
bok�w wielkiego o�miok�ta odpowiada�y cztery ma�e siedmiok�ty, kt�re na zewn�trz
prezentowa�y si� jako pi�ciok�ty. I nie ma cz�owieka, kt�ry nie dostrzeg�by zadziwiaj�cej
w niekt�rych miejscach ska�a si�ga w kie runku nieba bez rozdzia�u barw i materii i dopiero
zgodno �ci tylu �wi�tych liczb ujawniaj�cych subtelny sens duchowy. Osiem to liczba
doskona�o�ci ka�dego czworok�ta, cztery to liczba Ewangelii, pi�� liczba stref �wiata, siedem
liczba dar�w Ducha �wi�tego. Bry�a i kszta�t Gmachu jawi�y mi si� tak samo, jak p�niej na
po�udniu italijskiego p�wyspu Castel Ursino i Castel del Monte, ale niedost�pne po�o�enie
sprawia�o, �e Gmach by� straszliwszy i m�g� wzbudza� l�k u podr�nego, kt�ry zbli�a� si� do�
stopniowo. Na szcz�cie wskutek tego, �e ten zimowy poranek by� niezwykle przejrzysty, na
bu dowl� patrzy�em innymi oczami, ni� patrzy�bym w czasie burzy.
Nie mog� jednak powiedzie�, by budzi�a uczucia przyjemne. Odczu�em l�k i subtelny
niepok�j. B�g wie, �e nie by�y to zjawy mojej niedojrza�ej duszy i �e w�a�ciwie obja�nia�em
sobie niew�tpliwe zapowiedzi wpisane w kamie� w dniu, kiedy giganci po�o�yli na� swoje
d�onie i zanim jeszcze wola mnich�w, ulegaj�c z�udzeniu, o�mieli�a si� przeznaczy� to miejsce
na schronienie dla s�owa Bo�ego.
Kiedy nasze mu�y pokonywa�y mozolnie ostatni zakr�t zbocza, w miejscu, gdzie
g��wna droga rozga��zia�a si� daj�c pocz�tek dw�m jeszcze, biegn�cym r�wnolegle �cie�kom,
m�j mistrz zatrzyma� si� na chwil�, spojrza� na obie strony drogi, na sam� drog� oraz w g�r�
na rz�d sosen tworz�cych na kr�tkim odcinku naturalny okap posiwia�y od �niegu.
� Bogate opactwo � rzek�. � Opat lubi pokaza� si� w uroczystych chwilach.
Przywyk�em ju� do jego najosobliwszych stwierdze�, wi�c nie zada�em �adnego
pytania. R�wnie� dlatego, �e po przebyciu dalszego kawa�ka drogi us�yszeli�my jaki� zgie�k i
zza zakr�tu ukaza� si� oddzia�ek podnieconych mnich�w i s�ug. Jeden z nich, kiedy nas
zobaczy�, ruszy� naprzeciwko i rzek� wielce uprzejmie: � Witaj, panie, i nie dziw si�, �e
domy�lam si�, kim jeste�, albowiem uprzedzono nas o twoim przybyciu. Jestem Remigiusz z
Varagine, klucznik klasztoru. A je�li ty jeste�, jak przypuszczam, bratem Wilhelmem z
Bascavilli, trzeba nam zawiadomi� opata. Ty � rozkaza� odwracaj�c si� do jednego z orszaku
� ruszaj do g�ry z nowin�, �e nasz go�� wkroczy niebawem w mury opactwa!
� Dzi�kuj� ci, panie kluczniku � odpar� �yczliwie m�j mistrz � i tym dro�sza mi
twoja uprzejmo��, �e dla powitania nas przerwali�cie pogo�. Lecz nie martw si�, ko�
przegalopowa� t�dy i ruszy� �cie�k� po prawej stronie. Nie oddali si� zbytnio, gdy� b�dzie
musia� zatrzyma� si�, kiedy dotrze do miejsca, gdzie wyrzucacie zu�yt� �ci�k�. Jest zbyt
m�drym zwierz�ciem, �eby zapuszcza� si� w stromy teren...
� Kiedy go widzia�e�? � zapyta� klucznik.
� Prawd� rzek�szy, nie widzieli�my go, czy� nie tak, Adso? � powiedzia� Wilhelm,
zwracaj�c w moj� stron� rozbawione lico. � Ale je�li szukacie Brunellusa, zwierz� powinno
by� w miejscu, kt�re wskaza�em.
Klucznik zawaha� si�. Spojrza� na Wilhelma, p�niej na �cie�k�, a w ko�cu spyta�:
� Brunellusa? Sk�d wiesz?
� Jak�e to � rzek� Wilhelm � jest przecie� rzecz� oczywist�, �e szukacie Brunellusa,
umi�owanego konia opata, najlepszego bieguna w waszej stajni, karej ma�ci, wysokiego na pi��
st�p; pyszny ogon, kopyta kr�g�e i ma�e, ale galop dosy� regularny; �eb drobny, uszy spiczaste,
ale �lepia du�e. Pomkn�� w prawo, m�wi� wam, i tak czy inaczej musicie si� pospieszy�.
Klucznik zawaha� si� przez chwil�, potem skin�� na swoich ludzi i ruszy� praw� �cie�k�,
a nasze mu�y te� podj�y wspinaczk�. Ju� mia�em zada� Wilhelmowi pytanie, gdy� dr�czy�a
mnie ciekawo��, ale da� mi znak, bym zaczeka�; w istocie, po kilku minutach us�yszeli�my
okrzyki rado�ci i zza zakr�tu �cie�ki ukazali si� mnisi i s�udzy, prowadz�c konia za w�dzid�o.
Wyprzedzili nas bokiem, w dalszym ci�gu przygl�daj�c si� nam z odrobin� os�upienia, i ruszyli
przodem w kierunku opactwa. Wy daje mi si� tak�e, i� Wilhelm �ci�gn�� nieco cugle swojemu
wierzchowcowi, �eby da� im czas na opowiedzenie o tym, co si� wydarzy�o. Rzeczywi�cie,
mia�em sposobno�� przekona� si�, �e m�j mistrz, cho� pod ka�dym wzgl�dem jak bardzo jest
przenikliwy, folgowa� przywarze pr� no�ci, a poniewa� docenia�em ju� dar dyplomatycznej
subtelno�ci, zrozumia�em, �e chcia� dotrze� do celu podr�y poprzedzony niewzruszon� s�aw�
m�drca.
� A teraz powiedz mi, prosz� � nie wytrzyma�em w ko�cu � sk�d to wszystko
wiedzia�e�?
� M�j poczciwy Adso � odpar� mistrz. � W ci�gu ca�ej podr�y ucz� ci�
rozpoznawa� znaki, przez kt�re �wiat do nas przemawia niby wielka ksi�ga. Alanus ab Insulis
powiada, �e
omnis mundi creatura
quasi liber et pictura
nobis est in speculum
maj�c na my�li niewyczerpane zasoby symboli, kt�rymi B�g m�wi nam poprzez swoje dzie�o
stworzenia o �yciu wiecznym. Ale �wiat jest jeszcze bardziej wymowny, ni� my�la� Alanus, i
nie tylko m�wi o rzeczach ostatecznych (w kt�rym to przypadku wyra�a si� zawsze w spos�b
niejasny), ale r�wnie� o tym wszystkim, co nas otacza, i wtedy wyra�a si� ca�kowicie jasno.
Prawie wstydz� si�, �e musz� powtarza� ci to, o czym winiene� wiedzie�. Na skrzy�owaniu
dr�g, w �wie�ym jeszcze �niegu, wyra�nie rysowa�y si� odciski kopyt ko�skich biegn�ce w
kierunku �cie�ki po naszej lewej r�ce. Te odciski, rozmieszczone w sporej i jednakowej
odleg�o�ci jedne od drugich, by�y ma�e i okr�g�e i wskazywa�y na bardzo regularny galop �
st�d mog�em wywnioskowa� o charakterze konia i o tym, �e nie p�dzi� byle gdzie, jak to czyni
zwierz� sp�oszone. W miejscu, gdzie sosny tworz� jakby naturalny okap, niekt�re ga��zki by�y
�wie�o u�amane dok�adnie na wysoko�ci pi�ciu st�p. Na jednym z tych krzak�w morwy, tam
gdzie zwierz� musia�o zawr�ci�, �eby ruszy� dalej �cie�k� po swojej prawej stronie,
powiewaj�c przy tym pysznym ogonem, utkwi�o mi�dzy igie�kami d�ugie czarne w�osie... Nie
powiesz mi, na koniec, �e nie wiesz, i� ta �cie�ka prowadzi do miejsca, gdzie wyrzuca si�
�ci�k�, pokonuj�c bowiem dolny zakr�t widzieli�my pian� nieczysto�ci sp�ywaj�cych stromo u
st�p baszty po�udniowej i brukaj�cych �nieg; a przy takim po�o�eniu rozstaj�w �cie�ka mog�a
prowadzi� jedynie w tamtym w�a�nie kierunku.
� Tak � powiedzia�em � ale drobny �eb, spiczaste uszy, wielkie �lepia...
� Nie wiem, czy ma to wszystko, ale z pewno�ci� mnisi �wi�cie w owe przymioty
prope pelle ossibus adhaerente, aures breves et argutae, oculi magni, nares patulae, erecta
wierz�. Izydor z Sewilli po wiedzia�, �e pi�kno konia wymaga �ut sit exiguum caput et siccum
zap�nia si� przy marginaliach. M�w raczej o tym, �e dotarli�my do wielkiej bramy opactwa i
cervix, coma densa et cauda, ungularum soliditate fixa rotunditas�. Gdyby ko�, o kt�rym
wydedukowa�em, i� t�dy prze galopowa�, nie by� naprawd� najlepszym koniem w stajni, czemu
w pogo� za nim ruszy� by mieli nie tylko stajenni, czemu trudzi� si� sam klucznik. A mnich,
kt�ry uwa�a konia za doskona�o�� przewy�szaj�c� formy naturalne, musi widzie� zwierz�
takim, jakim auctoritates mu je opisa�y, szczeg�lnie je�li � i w tym miejscu obdarzy� mnie
k��liwym u�miechem � jest uczonym benedyktynem.
� No dobrze � powiedzia�em � ale czemu Brunellus?
� Oby Duch �wi�ty wla� ci wi�cej oleju do g�owy, ni� masz w tej chwili, m�j synu! �
wykrzykn�� mistrz. � Jakie� inne imi� da�by� mu, skoro nawet wielki Buridan, kt�ry ma
zosta� rektorem w Pary�u, kiedy przychodzi mu m�wi� o pi�knym koniu, nie znajduje imienia
bardziej stosownego?
Taki by� m�j mistrz. Nie tylko potrafi� czyta� w wielkiej ksi�dze natury, lecz r�wnie�
poj��, w jaki spos�b mnisi czytaj� zwyk�e ksi�gi i jak za ich po�rednictwem my�l�. Dar ten, jak
zobaczymy, mia� by� mu bardzo u�yteczny w dniach, kt�re nast�pi�y. Ale na razie jego
wyja�nienie wyda�o mi si� tak oczywiste, �e cho� czu�em upokorzenie, gdy� sam nie wpad�em
na nie, g�r� wzi�a duma, bo teraz ju� uczestniczy�em w nim, i prawie winszowa�em sobie
przenikliwo�ci. Albowiem si�a prawdy jest taka, �e, podobnie jak dobro, rozprzestrzenia si�
doko�a. I niech pochwalone b�dzie �wi�te imi� Pana Naszego Jezusa Chrystusa za to, �e
zosta�em tak pi�knie o�wiecony.
Lecz wr�� do swego w�tku, o moja opowie�ci, gdy� zgrzybia�y mnich zbytnio
�e na progu sta� opat, kt�remu dwaj nowicjusze trzymali z�ot� mis� nape�nion� wod�. A kiedy
zsiedli�my z naszych wierzchowc�w, opat umy� d�onie Wilhelmowi, potem obj�� go, ca�uj�c w
usta i daj�c mu swoje �wi�te b�ogos�awie�stwo, w tym czasie za� klucznik zajmowa� si� moj�
osob�.
� Dzi�kuj�, magnificencjo � rzek� Wilhelm. � Dla mnie to wielka rado�� postawi�
stop� w klasztorze, kt�rego s�awa przekroczy�a te g�ry. Przybywam jako pielgrzym w imi�
Naszego Pana i jako takiemu odda�e� mi honory. Lecz przybywam r�wnie� w imieniu naszego
pana na tej ziemi, jak wyja�ni to list, kt�ry ci wr�czam, i w jego imieniu te� dzi�kuj� za
�yczliwe powitanie.
Opat wzi�� list z cesarskimi piecz�ciami i oznajmi�, �e tak czy owak przybycie Wilhelma
poprzedzone by�o innymi listami od konfratr�w (albowiem � powiedzia�em sobie z pewn�
dum� � trudno jest zaskoczy� benedykty�skiego opata), potem poprosi� klucznika, by ten
zaprowadzi� nas do kwater, gdy tymczasem stajenni zaj�li si� naszymi biegusami. Opat obieca�,
�e odwiedzi nas p�niej, kiedy ju� posilimy si�, i weszli�my na wielki dziedziniec, gdzie
budynki opactwa rozrzucone by�y po ca�ym �agodnym p�askowy�u zaokr�glaj�cym w deli katn�
konch� � lub ��kow� hal� � szczyt g�ry.
O rozk�adzie opactwa b�d� mia� okazj� wspomnie� nieraz i znacznie dok�adniej. Za
bram� (kt�ra by�a jedynym dost�pem w obr�b mur�w) otwiera�a si� wy sadzana drzewami aleja
prowadz�ca do ko�cio�a klasz tornego. Po lewej stronie, doko�a dw�ch budynk�w, �a�ni i
szpitala oraz herboristerium, kt�re wzniesiono wzd�u� zakrzywienia mur�w, rozci�ga�a si�
rozleg�a przestrze� warzywnik�w i, jak si� p�niej dowiedzia�em, ogr�d botaniczny. W g��bi,
po lewej stronie, d�wiga� si� w g�r� Gmach, oddzielony od ko�cio�a placem, na kt�rym
znajdowa�y si� groby. P�nocne drzwi ko�cio�a wycho dzi�y na po�udniow� baszt� Gmachu,
kt�ry od frontu prezentowa� oczom zwiedzaj�cego baszt� zachodni�, po lewej stronie
wrastaj�c� w mur i opadaj�c� prosto w przepa��, a nad przepa�ci� stercza�a widoczna z ukosa
wie�a p�nocna. Na prawo od ko�cio�a kilka budyn k�w przylegaj�cych do� i roz�o�onych
wok� kru�gank�w, pewnie dormitorium, dom opata i dom pielgrzym�w, w kt�rego stron�
szli�my przez pi�kny ogr�d. Po prawej, za rozleg�ym placem, wzd�u� mur�w po�udniowych i
dalej na wsch�d na ty�ach ko�cio�a szereg zagr�d nale��cych do kolon�w, zabudowania
gospodarcze, m�yny, wyt�aczarnie, spichrze i piwnice oraz budynek, kt�ry wydawa� mi si�
przeznaczony dla nowicjuszy. Regularny, ledwie troch� falisty teren pozwoli� dawnym
budowniczym tego �wi�tego miejsca uszanowa� nakazy orientacji lepiej, ni� mogliby wymaga�
Honoriusz Augustodunensis lub Wilhelm Durand. Z po�o�enia s�o�ca o tej porze dnia
domy�li�em si�, �e brama wychodzi dok�adnie na zach�d, wi�c o�tarz i ch�r zwr�cone s� w
kierunku wschodnim; s�o�ce od wczesnego rana budzi�o mnich�w w dormitorium i zwierz�ta
w oborach. Nigdy nie widzia�em opactwa pi�kniejszego i cudowniej zgodnego ze stronami
�wiata, chocia� p�niej pozna�em Sankt Gallen, Cluny, Fontenay i inne, wi�ksze mo�e, lecz nie
tak doskona�e w proporcjach. Wyr�nia�o si� natomiast wyra�nie ogromn� bry�� Gmachu. Nie
mia�em wiedzy mistrza budowniczego, ale od razu zda�em sobie spraw�, �e jest o wiele starszy
od otaczaj�cych go budynk�w, �e by� mo�e s�u�y� mia� innym celom i �e ca�o�� opactwa
dobudowana zosta�a w czasach p�niejszych, ale w ten spos�b, i� orientacja wielkiej budowli
pasowa�a do orientacji ko�cio�a lub na odwr�t. Albowiem architektura jest t� sztuk�, kt�ra
naj�mielej stara si� odtworzy� swoim rytmem porz�dek wszech�wiata, przez staro �ytnych
nazwanego kosmosem, to jest ozdobionym, je�li przyr�wna� go mo�na do wielkiego
zwierz�cia opromie nionego doskona�o�ci� i proporcj� wszystkich swoich cz�onk�w. I niechaj
pochwalony b�dzie Nasz Stw�rca, kt�ry jak powiada Augustyn, ustanowi� wszystkie rzeczy
wzgl�dem liczby, ci�aru i miary.
DZIE� PIERWSZY
TERCJA
Kiedy to Wilhelm odbywa pouczaj�c� rozmow� z opatem.
Klucznik by� m�czyzn� oty�ym i o powierzchowno�ci pospolitej, lecz jowialnej,
mi, �e w dniu nast�pnym zwolni si� cela tak�e dla mnie, bo cho� nowicjusz, jako go�� musz�
siwym, lecz jeszcze krzepkim, niewysokim, lecz �wawym. Zaprowadzi� nas do cel w austerii
by� traktowany ze wszystki mi wzgl�dami. Dzisiejszej nocy b�d� m�g� spa� tutaj, w obszernej i
d�ugiej niszy, w kt�rej kaza� roz�o�y� dobr� �wie�� s�om�. Robi si� to czasem, doda�, dla s�ug
tych z pan�w, kt�rzy chc�, by czuwano nad nimi w ci�gu nocy.
Potem mnisi przynie�li wino, ser, oliwki, chleb oraz doskona�e rodzynki i zostawili nas
samych, by�my si� posilili. Jedli�my i pili�my z wielkim smakiem. M�j mistrz nie mia� surowych
nawyk�w benedykty�skich i nie lubi� je�� w milczeniu. Zreszt� m�wi� zawsze o rzeczach tak
dobrych i m�drych, �e by�o to tak samo, jakby mnich czyta� nam �ywoty �wi�tych Pa�skich.
Tego dnia nie mog�em utrzyma� j�zyka na wodzy i raz jeszcze zagadn��em go o
wydarzenie z koniem.
� Jednak � rzek�em � w chwili, kiedy odczytywa�e� na �niegu i na ga��ziach �lady,
nie zna�e� jeszcze Brunellusa. W pewnym sensie �lady m�wi�y ci o wszystkich koniach tego
pielgrzym�w. Lub raczej zaprowadzi� nas do celi przeznaczonej dla mojego mistrza, obiecuj�c
rodzaju. Czy� nie powinni�my wi�c po wiedzie�, �e ksi�ga przyrody przemawia do nas jedynie
przez esencje, jak nauczaj� liczni znamienici teologowie?
� Niezupe�nie, m�j drogi Adso � odpowiedzia� mistrz. � Zapewne, ten rodzaj
odcisk�w na �niegu okre�la� mi, je�li chcesz, konia jako verbum mentis, i to samo okre�la�yby,
gdziekolwiek bym je znalaz�. Ale odciski znalezione w tamtym miejscu i tamtej porze dnia
powiedzia�y mi, �e przechodzi� tamt�dy przynajmniej jeden z koni mo�liwych. A zatem
znalaz�em si� w po�owie drogi mi�dzy przyswojeniem sobie poj�cia konia a wiedz� o koniu
poszczeg�lnym. A w ka�dym razie to, co wiedzia�em o koniu og�lnym, dane mi by�o ze �ladu,
kt�ry by� szczeg�lny. M�g�bym powjedzie�, �e w tym momencie by�em wi�niem mi�dzy
szczeg�lno�ci� �ladu a moj� niewiedz�, kt�ra przyj�a dosy� przejrzyst� form� idei
powszechnej. Je�li widzisz jak�� rzecz z daleka i nie pojmujesz, co to jest, zadowolisz si�
stwierdzeniem, �e chodzi o cia�o przestrzenne. Kiedy zbli�ysz si�, okre�lisz je jako zwierz�,
chocia� nie b�dziesz jeszcze wiedzia�, czy to ko�, czy te� osio�. Kiedy znajdziesz si� ju� blisko,
b�dziesz m�g� powiedzie�, �e to ko�, cho� dalej nie b�dziesz wiedzia�: Brunellus czy Favellus.
I dopiero kiedy znajdziesz si� dostatecznie blisko, zobaczysz, �e to Brunellus (albo ten ko�, a
nie inny, jakkolwiek by� go postanowi� nazwa�). I b�dzie to wiedza pe�na, poznanie rzeczy
poszczeg�lnej. Tak samo ja, przed godzin� got�w by�em oczekiwa� wszystkich koni, ale nie
umys�u zaspokojony zosta� dopiero w�wczas, gdy zobaczy�em poszczeg�lnego konia, kt�rego
mnisi prowadzili za w�dzid�o. Dopiero wtedy wiedzia�em naprawd�, �e moje poprzednie
rozumowanie doprowadzi�o mnie w pobli�e prawdy. Tak samo poj�cia, kt�rych u�ywa�em
przedtem, �eby przedstawi� sobie konia jeszcze nie widzianego, by�y czystymi znakami,
podobnie jak znakami poj�cia konia by�y odciski na �niegu; a znak�w oraz znak�w znak�w
u�ywa si� tylko wtedy, gdy brak jest samej rzeczy.
szacunkiem o rzeczach poszczeg�lnych i r�wnie� p�niej wydawa�o mi si�, �e ta sk�onno��
wzi�a si� u niego b�d� z natury brytyjskiej, b�d� z natury franciszka�skiej. Ale tego dnia nie
mia�em do�� si�, �eby stawi� czo�o dyspucie teologicznej, tak wi�c skuli�em si� w
wyznaczonym mi miejscu, owin��em w der� i zapad�em w g��boki sen.
Gdyby kto� wszed�, m�g�by uzna� mnie za zawini�tko. I tak si� sta�o z pewno�ci� w
przypadku opata, kiedy przyszed� odwiedzi� Wilhelma mniej wi�cej w porze tercji. Dzi�ki
temu mog�em, nie dostrze�ony, wys�ucha� ich pierwszej rozmowy. I nie by�o w tym z�ego
zamiaru, bo ujawniaj�c si� nagle opatowi, post�pi�bym niegrzeczniej, ni� kryj�c si�, jak to
uczyni�em,