Tomcio Paluszek baśń fantastyczna w 1 ym akcie

Szczegóły
Tytuł Tomcio Paluszek baśń fantastyczna w 1 ym akcie
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Tomcio Paluszek baśń fantastyczna w 1 ym akcie PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Tomcio Paluszek baśń fantastyczna w 1 ym akcie PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Tomcio Paluszek baśń fantastyczna w 1 ym akcie - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Strona 2 Strona 3 i i 68 Aoy ,/v 1 T : i T E AT RZ Y K MILUSIŃSKICH pod redakcją S. N y r t y c a ELWIRA KOROTYŃSKA T O M C I O PALUSZEK BAŚŃ FANTASTYCZNA w 1-ym akcie WYDAWNICTWO KSIĘGARNI POPULARNEJ W WARSZAWIE Strona 4 TOMCIO PALUSZEK Biblioteka Narodowa Warszawa 30001017422138 TOMCIO PALUSZEK KAZIO MANIEK LUSIO MATKA OJCIEC OLBRZYM T f OLBRZYMKA WILGA (ptak) POZIOMKA KRASNOLUDEK Rzecz dzieje się w chacie 3 w Iesie, również w domu olbrzymów. J)2x>AZ]l- . ' Strona 5 S C E N A I. PRZED CHATA. ( M a tk a , o jc ie c d r w a l, p o t e m T o m c i o P a lu s z e k ) M A T K A . I co b ę d z ie ? co b ę d z ie z n a m i a n a j b a r d z i e j z n a s z e m i dziećm i? O JC IE C . O b m y ś l i ł e m ju ż w s z y s t k o . . . T r z e b a ją z a p r o w a d z i ć ju tr o d o la s u i z o s t a ­ w ić . . . M A T K A . O , B o że ! O JC IE C . L e p s z e to o d ś m ie rc i g ło d o w e j, k tó r a je c z e k a . M A T K A . O , mój b i e d n y m a ł y P a lu s z k u ! m ój T o m c i u ! T O M C I O P A L U S Z E K (w b ie g a ) W o ł a ł a ś m n ie m a t e c z k o ? O t o j e s t e m ! M A T K A (p r z e r a ż o n a ) . G d z i e ś b y ł ? c z y ś p o d s ł u c h i w a ł ? N ie w o ł a ł a m c i ę . . . T O M C I O P A L U S Z E K . N ie p o s ł u c h i w a - ł e m . . . W y r a ź n i e p o s ł y s z a ł e m s w e im ię . . . S ą ­ d z iłe m , s ą d z iłe m , że n a m d a s z c h l e b a . . . M oi b r a c is z k o w ie t a c y g ł o d n i , . . O JC IE C . A t y ? T O M C I O P A L U S Z E K . A c h ! ja — to n ic — p r z e c i e m n a j s t a r s z y ., „ M A T K A . D r o g ie d z ie c k o , s y n k u m ój ukochany... T O M C I O P A L U S Z E K . M o ż e j u tr o k to d a o jc u r o b o tę . . . O J C IE C , (ze s m u t k i e m ) O , t a k ! ju tro p ó jd z ie m y d o la s u d r w a r ą b a ć . P A L U S Z E K . I z n a m i, o jc z u lk u ? Strona 6 O JC IE C . Z w a m i d io g i e d z ie c i! M A TK A . Ach! P A L U S Z E K . Spać pójd ziem y — z a p o m ­ nim y o g ło d z i e ... O J C I E C A ju tr o r a n o d o la s u ! N a z b ie - cie d u ż o ja g ó d e k . P A L U S Z E K . D o b r a n o c w a n , m oi u k o ­ c h a n i ! ( o d c h o d z i i sta je n i e p o s t r z e ż o n y za p n i e m d r z e w a ) . O n i c z e g o ś s m u tn i, coś m u d o ­ lega... P o s ł u c h a m , m o ż e się c z e g o ś d o w ie m i ulżę... ( s łu c h a ) M A T K A . B ie d n e dziecko! n ie d o m y ś l a się n a w e t, co go czeka! Ja k ie ż to o k r o p n e , że m u sim y sam y ch w lesie zo staw ić... z a m r ę z g ło d u i zim na... w ilgoć w lesie .. O JC IE C . P a n Bóg c z u w a n a d n i e s z c z ę ­ śliw y m i i g ło d n y m i, n ie ro z p ac z aj! P A L U S Z E K . A h a ! w ie m ju ż teraz... m a ­ ją n a s w le sie zo staw ić... b i e d n i rodzice... ale m y się n ie d a m y ! p o w r ó c im y d o d o m u ,., w o ­ lę u m r z e ć r a z e m w cha c ie , n iż s a m y m w l e ­ sie... ( w y s u w a się z p o z a d r z e w a i id z ie d o dom u). P O C H W ILI. C IE M N O (D z ie c i śp ią , ro d z ic e ró w n ie ż , P a l u s z e k c z u w a , u d a ją c , że śpi) M A T K A , ( b u d z ą c się) O m o je b i e d n e dzieci! O JC IE C . Spij! je s z c z e się z b u d z ą i p o s ły - Strona 7 szą! P a l u s z e k s p r y t n y c h ło p a k , je s z c z e się dom yśli... M A T K A , ( w sta je ) Z o b a c z ę , c z y U3nął. ( n a c h y l a się n a d P a lu s z k ie m , te n c h ra p ie ). Śpi, j a k za b ity ! Śpij b ie d a k u ! O s t a t n i a to tw o ja n o c w c hacie! (k ła d z ie się i z a s y p ia ) . P A L U S Z E K , p o d n o s i się, z a g l ą d a do ś p ią c y c h b r a c i i b u d ź ich. C h ł o p c y w s ta ją b e z o p o r u i s z m e ru ). J u ż św ita! Z a r a z z a c z n ą n a s b u d z ić , w s t a ń m y p ierw si, to się r o d z ic e u c ie s z ą , ż e ś m y p o s łu s z n i M A T K A , ( b u d z i się). M ę ż u , c z y ju ż czas? O JC IE C . O, ju ż św ita! W s t a ć tr z e b a do lasu! D zieci! w sta w a jc ie ! P A L U S Z E K , (z tr z e m a b r a c is z k a m i ) Je ­ s te ś m y ju ż gotow i, ojczu lk u! O JC IE C . A to c h ł o p a k zuch! M a łe to, a ja k ie s p r y tn e ! Ju ż p o b u d z i ł i u b r a ł. C h o d ź ­ m y d o lasu, n a z b ie r a c ie j a g ó d e k , m o ż e i g r z y b ja k i się z najd zie... M A 1 K A . M ac ie p o k a w a ł e c z k u c h le b a , o s ta tn i to b o c h e n e k , a le m o ż e n a m B óg co ześle... (o ciera łz y z oczu). P A L U S Z E K . N ie p ła c z m a m u s i u , o p a t r z ­ n o śc i n a d n a m i. C h o d ź m y ! (w y ch o d zą w szyscy) Strona 8 SCENA 2 LĄS. (D zie c i ś p ią n a w z g ó r z u , n a d n im i ro ­ dzice). M A T K A . O! m o je d ro g ie dzieci! c h c e n a c h y l i ć się n a d n im i i u c a ło w a ć , o jc iec nie- p o z w a la ) , O JC IE C . Co ro bisz? Z b u d z ą się! M A T K A . N ie od ejdę! U m r ę z n im i ra z e m ... O JC IE C . N ie bój się, n ie u m rą ... M o ż e ich k to znajd z ie ... C h o d ź m y ! (bie rz e p o d r a m ię p l ą c z ą c ą i o d c h o d z i). P A L U S Z E K , ( b u d z i się p ie r w s z y ) . C o to? c z y ż b y n a s z o sta w ili? P o w ie d z ie li, ż e w rócą, c z e k a j ą c z a s n ę l iś m y , t a k n a s o s ła b i ł g łó d i z a p a c h s o s e n o d u rz y ł... A ic h ju ż n ie m a ! A le to nic, p o b u d z ą b r a c is z k ó w i p ó j ­ d z i e m y tą s a m ą d r o g ą d o d o m u ... W o l i m y b i e d o w a ć i n a w e t u m ie r a ć , a le r a z e m z r o d z i ­ cami... (b u d z i) Lusio! K a z ie k ! M a n iu ś l w sta­ w ajcie! L U S IO . C z y d a s z jeść? t a k e ś m y głodni! A g d z ie ta tu ś? P A L U S Z E K . Z b ł ą d z i l i w id a ć w lesie, a le to nic, m y s a m i w r ó c im y d o dom u! K A Z I E K . ( b u d z i się). J a c h c ę m a m u si! P A L U S Z E K . M a s z ja g ó d e k , n ie płaczl M A N 1U Ś. A m n ie ? Strona 9 P A L U S Z E K , (daje ) w szystkim , M acie orzeźwcie się trochę! DZIECI, (drżą z zim na) Z im n o nam , P a ­ lu szk u ^ P A L U S Z E K , (zdejm u je swoją b lu zk ę i p rz y k ry w a dzieci). Z a g rzejcie się trochę i pój­ dziem y. DZIECI. C h o d ź m y z a raz P aluszku... m y ch c em y do domu! P A L U S Z E K . Biegnijcie prędk o, to się rozgrzejecie! T ra fim y do d o m u n ap e w n o , iść będ z ie m y pro3to p rz ed siebie... DZIECI, (wstają i idą). Dobrze, P aluszku! Chodźm y! (znikają na chwilę, p o tem w ra cają n a to sam o miejsce). P A L U S Z E K . Co to znaczy? Szliśmy p ro­ sto i wróciliśm y n a ten sam wzgórek... Z b ł ą ­ dziłem , ale teraz pó jd ziem y in ną drogą... Chodźm y... DZIECI. Jeść chcem y , daj n a m 'j e ś ć P a ­ luszku! P A L U S Z E K . Pocierpcie braciszkow ie, już zbierać ja g ó d e k nie m a m y czasu, ściem ni się, a w te d y nie o d n a jd z ie m y drogi, (bierze, za ręce b raci i idzie). Ach! patrzcie! nie spo­ strzegliśm y p rz ed tem tego du żego domu! P e w ­ nie m ieszkają tu jacy d o b rz y ludzie, to n a s n a k a rm ią i do dom u odprow adzą... C hodźm y! DZIECI, (sk aczą z radości). Ach! ja k to Strona 10 — 8 - d ob rze ! j a k t o d o b rze ! D o s t a n i e m y je ś ć i z o b a ­ c z y m y ro dzicó w ! B iegnijm y! P A L U S Z E K , (d o ch o d ząc do dom u) Puk! pu k! C o z a o g r o m n a b ra m a ! A n i r u s z y ć k la m - tcą! (C isza) C o to jest? n ik t się n ie o d z y w a ... P e w n i e n ie słyszą... t r z e b a p o d n ie ś ć te n m łot, a le ja k ? c h y b a w s z y s c y go u n ie s ie m y ... ( W s z y s ­ c y z c a ły c h sił u n o sz ą , m ł o t p a d a i w y d a j e s iln y d ź w ię k ). O L B R Z Y M , ( p o d c h o d z i d o drzw i). Co to? k to to? ja k to ? c zego ? K to śm ie m i s e n p r z e ­ rywać?! PALUSZEK. To my, b i e d n e dzieci d r w a la , z a b łą d z ili ś m y , p r o s z ę n a s p r z y ją ć n a n o c i d a ć co zjeść, bo u m i e r a m y z głod u... O L B R Z Y M , ( o tw ie ra drzw i). C ho dźcie! C ha! cha! cha! Co to jest? Ż a b y n ie ż a b y , m y s z y , m e m y szy! K im wy je ste ście? P A L U S Z E K . M y j e s te ś m y ludzie! O L B R Z Y M , (śm ie je się głośno). Cha! cha! cha! cha! P ę k n ę ze ś m iech u! L u d zie ! ludzie! R o b a c t w o jakieś! P A L U S Z E K . P r o s z ą p a n a n a p r a w d ę je ­ s t e ś m y lud ź m i... M a m y ręce, n o g i g ło w ę , m ó ­ w im y... O L B R Z Y M . No, c h o d ź c ie ludzie! D a m w a m je ść , a p o t e m m arsz! d o łóżek! Cha! cha! cha! Strona 11 S C E N A 3-cia (W m i e s z k a n i u o l b r z y m a . D z i ec i s i e d z i p r z y stole i j e d z ą, o l b r z y m stoi i z a j a d a 2 balji.) O L B R Z Y M . No, jedzcie! jedzcie! nie z w y ­ k ł e m ż a ł o w a ć n i k o m u je d ze n ia ! H a m ! barn! z a j a d a ć i ja lubię! H a m ! h a m! (je ó g r o m n e m i k a w a ł a m i ) . No, j e d ź c i e ludzie! P A L U S /E K . Dziękujemy panu, jużeśmy się najedli! O L B R Z Y M . Coo? już? A toć p c h ł a m o j a w i ę c e j b y zjadł a! C h o d ź ci e ! p o k a ż ę w a m , g d zi e m a c i e leżeć! ( p o k a z u j e s z e r o k i e łoże, n a któ- rem leżą cztery córeczki olbrzyma, k ażd a z n i c h m a k o r o n ę n a głowie.) T o są m o j e córeczki! N a tern z a ś ł ó ż k u w y s p a ć będzieci e. . . jest w a s c z te r e c h , tylu, co i m o i c h c ór eczek! Cha! cha! cho! P A L U S Z E K . D z iękujem y panu, że nas p a n p r z y j ą ł i p o z w a l a p r z e n o c o w a ć ! Jutr o, j a k t y l k o z aś wi t a , p o d z i ę k u j e m y p a n u i p ó j d z i e m y O L B R Z Y M O! tak! tak! p ój d z i e c ie ! cha! cha! cha! P A L U S Z E K . D o b r a n o c p a n u ! J uż się p oł oż y my . .. (wchodzi O lbrzym ka) O LBRZYM KA. Czy m a c i e k o ł de r k i ? Z i m n o dziś b a r d z o , p o m i m o lata... P A L U S Z E K . J a k a p a n i d ob r a! D z i ę k u j ę . Strona 12 - 10 - OLBRZYMKA. Jakie to maleństwo 1 Gdzie twoja m a tk a ? P A L U S Z E K . Z a l a se m. Z b ł ą d z i l i ś m y ! O L B R Z Y M K A . B i e d n e dzieci. O L B R Z Y M . No, d o s y ć t e g o l i t o w a n i a się! D a j mi b e c z u ł k ę w i n a , pić mi się c h c e ! O L B R Z Y M K A . (po w e j ś ci u z a f i r a n k ą d o p o k o j u o l b r z y m a ) . J uż j e s t b e c z u ł k a . W i e m , że l u b i s z w y p i ć p r z e d s p a n i e m . A l e p o w i e d z mi G i g a n c i e , co m a s z za z a m i a r co d o t y c h biednych dzieci? P A L U S Z E K , (zszedł z łóżka i p odsłu­ c huj e) . C i e k a w y m , co o n o d p o w i e ! O L B R Z Y M . A cóżbym miał zrobić? Ś m i e s z n e p y t a n i e ! Z j e m ! T a k i e c z t e r y kl us ki , to w s a m r a z p o ł k n ą ć n a ś n i a d a n i e ! W y o s t r z ę dobrze noże i zarznę! O L B R Z Y M K A . A c h ! c z y ż b y ś to z r o b i ł ? P o m y ś l , ż e dz ie ci te s ą b a r d z o c h u d e , w y ­ n ę dz n ia ł e. . . P o c z e k a j a ż utyją... (do si ebie ) A tymczasem ułatwię im ucieczkę! Jestem p r z e ­ cież m a t k ą , m a m s w e d z ie ci ! O L B R Z Y M . A m o ż e i m a s z rację! T a k ! u t u : z y m y , a p o t e m zjem! M a s z rację! Ach! j a k ie m a m p ra gn ie ni e! (pije z b e c z ki , p o t e m p a d a n a p o s ł a n i e i z a s y p i a c h r a p i ą c straszliwie). O L B R Z Y M K A . T o dobrze, że usnął — z a p o m n i o a p e t y c i e n a te b i e d n e dzieci, t a k i e k r us z y n k i! 1 ja zasnę... ( k ł a d z i e się i z a s y p i a ) P A L U S Z E K . Ż l e z nami ! T r z e b a u c i e - Strona 13 kać! D z iś a lb o ju tr o c z e k a n a s to, c o o b ie c a li Z b u d z i się i z a p o m n i o o b ie tn ic y , a w te d y , b i a d a n a m i ( p o d c h o d z i d o g ł ę b o k o ś p ią c y c h c ó r e k o lb r z y m a , z d e jm u j e im k o r o n y z ło te z g łó w i w k ł a d a n a s w ą g ło w ę i g łó w k i s w y c h b r a c i i u k ł a d a się d o s n u . (C h w ila ciszy ) (C ie m n o ś ć n a s c e n ie ) O L B R Z Y M (w chodzi z n o ż e m o g ro m n y m i s ta je n a s łu c h u ją c ) . A h a l śpiąl C z a s n a nich! m a m a p e ty tl W ł o ż y ł e m n a g ło w y s w y c h c ó r e k k o r o n y , ż e ­ b y się n ie pom ylić... ( p o d c h o d z i d o łó ż k a , g d z ie ś p ią c h ło p c y , d o t y k a głów). To m o je dzieci! P ó j d ę do ta m ty c h ... S zach! ciach! ju ż p o nich! T e r a z id ę sp a ć , a r a n o k a ­ żę ż o n ie p r z y r z ą d z i ć z n ic h ś n ia d a n ie ! T e r a z w in o m i w g ło w ie s z u m i, id ę spać! (id z ie z a fira n k ę i c h ra p ie ). P A L U S Z E K , (w sta je p o c ic h u , b u d z i b r a ­ ci). U c ie k a jm y ! O l b r z y m b ę d z i e n a s go nił, g d y ra n o s p o s tr z e ż e p o m y tk ę ! D Z IE C I, ( w y c h o d z ą z k o r o n a w r ę k u i b ie g n ą co sił p o z a d a m o l b r z y m a ) (Św ita) O L B R Z Y M , ( b u d z i się). Cha! cha! cha! Ż o n u s iu ! u g o tu j n o mi p o t r a w k ę z ty c h s zczurów ! O L B R Z Y M K A . Z j a k i c h sz c z u ró w ? C z y ś je s z c z e n ie o tr z e ź w ia ł p o w in ie? Strona 14 — 12 — O L B R Z Y M . N o , no, z ty c h c z te re c h m a l­ c ó w , co m i s a m i w p a d li w rę ce ! O L B R Z Y M K A . Z a b iłe ś ? ! A c h ! O L B R Z Y M . I có ż ta k ro zp a c z a s z ? M a s z s w o je d z ie c i! T o d o s y ć ! C ie s z się, że n a tw e c ó re c z k i n ie m a m a p e ty tu ! O L B R Z Y M K A . C z y ż b y ś i n a sze c ó re c z k i c h c ia ł zjeść? O L B R Z Y M , C h a ! c h a ! c h a ! C o to , to n ic ! N ie b ó j się! T o m o je s k a r b y b e z c e n n e ! Id ź p o m ię s o ! O L B R Z Y M K A . ( w y c h o d z i z z a f ir a n k i) Id ę , id ę !... Z a r a z b ę d z ie ś n ia d a n ie !... ( K r z y k r o z ­ p a c z liw y ) A c h ! a ch ! o, ja n ie s z c z ę ś liw a ! C oś t y z ro b ił? A c h ! a c h ! U m rę z ro z p a c z y ! O L B R Z Y M , (w p a d a ). C o się s ta ło ? C z e g o k r z y c z y s z ja k o p ę ta n a ? C h c ia łe m je s z c z e p o - d rz e m a ć , a ta m i p rz e s z k a d z a ! C o się s ta ło ! O L B R Z Y M K A . Z a r ż n ą łe ś w ła s n e d z ie ­ c i! A c h ! O L B R Z Y M . N ie p r a w d a ! M o je m ia ły n a g ło w ie k o r o n y ! (p ę d z i d o łó ż k a ) . A n ie g o d z iw e c h ło p c y ! z d ję li k o r o n y i u c ie k li! H a ! N ie u jd z ie c ie m i! H e j ż o n o ! d a w a j m i s tu m ilo w e b u ty , ja ic h d o g n a ć m u s z ę i z e m ś c ić się! P o ­ żrę ! N a k a w a łk i ro z s z a rp ię ! H a ! O L B R Z Y M K A . N a p o d w ó r z u s to ją ... ja s ił n ie m a m ... Ż y ć n ie c h c ę ... M o je d z ie c i! m o ­ je b ie d n e d z ie c i! Strona 15 — 13 — S C E N A 4 - ta LAS P A L U S Z E K . (b ie g n ;e z b r a c is z k a m i) . P r ę ­ dzej! p rę d ze j! Ju ż świta! O l b r z y m w s t a n i a i z b a c z y c o ś m y zrobili, a w t e d y d o g n a! MAN1UŚ. N ie m o g ę ju ż biec, P a lu s z k u ... N ó ż k i bolą... P A L U S Z E K , ( b ie r z e n a p le c y ). Ja cię p o ­ niosę. L U S IO . M n ie ta k ż e b o lą n óżki, a le cóż robić? b ie g n ie m y ... KAZIO. J a k to d o b r z e , żeś s c h o w a ł o l b r z y m o w i b u t y s t u mi l ow e, n a p e w n o b y na3 dogn=d! P A L U S Z E K . L e p :e jb y b y ło , ż e b y ś m y m og li je w ło ż y ć , a le t a k b y ł y d u ż e , ż e u d u ­ s ilib y ś m y się w nich... MAN1UŚ. O n i t a k t a k n a s d o g o n i, t a ­ kie d u ż e robi kroki!... P A L U S Z E K . N ie d o g o n i, jeśli z n a j d z i e ­ m y drogę... N a jg o rz e j, że n ie w ie m , c z y w d o b r ą id ę stronę... Boże! u c ie k a jm y ! Z ie m ia drży! p e w n ie o lb r z y m n a s goni! W k tó r ą s tr o ­ n ę m a m u ciec? co po c zn ę ? W I l G A . (staje p r z e i d z ie ć m i). U c ie k a j c ie w tę s tro n ę , za tę g ó rę zieloną! P ro s to , p r o s to z m y k a jc ie ... 1 ta m w d r z e w ie c z e k a jcie ! Jest t a m o tw ó r g łę b o k i, n a sto cali sz e ro k i, tam u k ry jecie się d zieci, za n im o lb rzy m n ad leci... \*A. Strona 16 — 14 - PALUSZEK. P taszy n o u k o ch an a, d z ię ­ k i ci! W I L G A . D a fe ś mi ostatnią o kru3?ynę chleba, g d y ś s z e d ł z rodzicam i. B y łe ś g ło d n y , a p o d z ie liłe ś się z e m n ą — n ie p o z w o lę w a m z g m ą ć z rąk olbrzym a. ( S ły c h a ć r y k o l b r z y m a ) U c ie k a jc ie ! uc ie k a jc ie! J u ż j e s t blizk o j (D z iec i u c ie k a j ą ) W I L G A . Z a t r z y m a m go, g d y iść b ę d z ie , n ie p o z w o lę d o g o n ić ! O L B R Z Y M , (p ę d z i). A! n ie g o d z iw i! C z u ­ ję w a s w p o w ie tr z u ! Z a r a z pożrę! W I L G A . N ie tu! N ie tu! W ta m t ą stronę! O L B R Z Y M . Co to ? p ta k m ó w i? H e j! t y c z a ro w n ic o , c z y n ie s z ły t ę d y c z te r y m a ł e tw o r y ? W I L G A . P o s z ł y w t a m t ą s tr o n ę ! ( w s k a ­ z u je p r z e c i w n ą stro n ę ). O L B R Z Y M . A a a ! S ą d z iłe m , ż e w tę w łaśn ie! W IL G A . T a k ie m ałe tw ory z koronam i w ręku ? O L B R Z Y M , (z g r z y ta z ę b a m i) T a k ! T a k ! W I L G A . T o tu taj, g d z ie ci p o k a z u j ę , pędź ! O L B R Z Y M . Ja im s p ra w ię ! (biegnie). W I L G A . N ie c h p ę d z i, a ja p o w ie m , ż e b y w y sz li z d r z e w a i u c i e k a l i ! O n b ę d z ie te r a z b ie g ł d z ie ń c a ły , a g d y p o z n a z d r a d ę , o n i ju ż Strona 17 _ 15 — bę d ą w d o m u ! (znika, za c h w ilę wraca z Pa­ lu sz k ie m i braciszkami). P A L U S Z E K . A c h ! w ilgo k ę c b a n a ! Pta- sz y n o najcudniejsza, dzięk i ci za ratunek! B R A C IS Z K O W IE . D z ię k u je m y ci pta- szynko! W IL G A . N o, dobrze! K o ch a m w a s i w a s z kraj, c z eg o d o w o d e m m oje przylatanie co ro­ ku do was... A że dobrzy przytem b y lisc e dla mnie, w ię c cóż d ziw n eg o, że w am p o m o g ę ? A le d o sy ć g a d a n ia ! Ja b ę d ę lecieć przed w a m i i drogę w s k a z y w a ć , w y biegnijcie za m ną jaknajprędzej ! ( b ie g n ą w s z y s c y ) S C E N A 5. (D z ie c i o d p o czy w ają ) P A L U S Z E K . B ą d ź c ie cierpliw i! Zaraz b ę d z ie m y w d o m u ! W id z ic ie te góry? T o są te, przy których b a w iliśm y się n ie g d y ś w c h o ­ w an e g o ... C zego p lą c z e s z M aniusiu ? M A N lU S . Nie, ja nie płaczę... (szlocha). P A L U S Z E K . Jakto? N ie p ła c z e s z ? P o ­ w ied z, co ci do lega ? M AN1UŚ. Jeść mi się c h ce, tak śc isk a I P A L U S Z E K . O ! Boże, co p o c z n ę ? LU SIO . I jam bardzo g ło d n y ! K A Z IO . I ja : N ie d o j d z ie m y ! P A L U S Z E K . C z y w id z ic ie ? Już nasz Strona 18 - 16 - d o m e k n ie d a le k o ... W ilg a d o p r o w a d z i ła n a s p ra w ie d o celu... C h o d ź m y ! D Z 1 E C 1. Nie m o ż e m y ! Z e b y c h o ć j a ­ gódka ! P A L U S Z E K . I skąd w ezm ę? W ydep tan e m ch y, ani g r z y b k a , ani jagódki... Co p o c z n ę ? Boże m iło s ie r n y ! ulituj się n a d n a m i! K A Z I O . P o d o b n o w t a k ic h g ó ra c h są c z a s e m d o b r e d u s z k i — k ra s n o lu d k i... M A N 1U Ś. A c h ! g d y b y to n a m p rz y sz li z pom ocą! L U S IO . A tak, to c h o ć b liz k o ju ż d o ­ m u — z g in ie m y ! K R A S N O L U D E K , (w y c h o d z i z b o k u n ie ­ w id zia ln y ). Co to ta k ję c z y i p isz c z y , a ż s p a ć s p o k o jn ie nie m o g ę .. T a k m i d z iw n ie s m u t ­ no... (r o z g lą d a się). J a k ie ś l u d z k i e dzieci!... J e d e n z n ic h ta k i m a lu tk i, ale ja k i miły! ( p o d ­ c h o d z i bliżej). Hej! c z e g o t a k z a w o d z ic ie ? P A L U S Z E K . K im p a n jesteś? N ie g n ie ­ w a j się, ż e ś m y tu usied li, b e z tw e g o p o z w o ­ le n ia , to p e w n i e tw o ja kraina!... K R A S N O L U D E K . N .c nie szkodzi! A le c z e g o jęczy cie? C z e m u ś c ie ta c y w y n ę d z n ia li i sm utni? P A L U S Z E K . U c ie k a liś m y o d o lb r z y m a , k tó ry n a s c h c e p o ż re ć i d a le j iść ju ż n ie m a ­ m y siły! G ło d n iś m y i z m ę c z e n i, n ó ż k i m a m y p o k ł u t e o d c iern i i p o ra n io n e ... K R A S N O L U D E K . A te k o r o n y ? Strona 19 - 17 - P A L U S Z E K . T o dla n a s z y c h r o d z ic o wi B ę d z i e m y mi el i p o s p r z e d a n i u d u ż o p ie ni ęd zy. . . K R A S N O L U D E K . A h a ! aha! J u ż wi em! M ó w i ł a m i wi l ga , m o j a p r z y j a c i ó ł e c z k a o t o­ bie, m ój ma ły! O, m y w lesie, w s z y s t k o o s o b i e w ie my . . . M i ł o s i e r n y j e s te ś c h ł o p c z y k u ! B ę d ę i j a d l a c ie b ie mi ło si e r ny. . . P A L U S Z E K . Ja, to nic! a b y m o i b r a ­ ciszkowie nie pomarli, ż e b y olbrzym ich nie K R A S N O L U D E K , (woła). Hej ! P o z i o m ­ ko, p o z i o m e c z k o ! O t w ó r z że n a m o k i e n e c z k o ! I j a g ó d e k p r z y n i e ś du ż o , n i e c h ż e c h ł o p c o m t y m p o s ł uż ą ! P O Z I O M K A , (wchodzi z koszykiem ja­ gód). P r o s z ę b a rd z o , b a r d z o proszę! J e sz c z e w i ę c e j w a m n a z no s zę ! P A L U S Z E K , ( o b d z i e l a braci). J e d z : i e ! j e d zc i e, u k o c h a n i ! (zajadają) K R A S N O L U D E K , ( p r z y n o s i im m l e k ). N a p i j :ie się m l e k a i z m y ka j c i e! S ł y s z ę d r ż e ­ ni e ziemi, o l b r z y m p ę d z i w tę stronę! D Z IE C I . D z i ę k u j e m y ! d z i ę k u j e m y t o bi e m i ł y k r a s n o l u d k u i t ob i e ś l i cz na p o z i o m e c z k o ! T e r a z m i e ć b ę d z i e m y siły d o uci eczki! P A L U S Z E K , ( k ł a n i a sję k r a s n o l u d k o w i ) . D z i ę k u j ę pa nu ! K R A S N O L U D E K . No, d o b r z e ! d o b r z e ! uc ie ka jc ie! Prosto! prosto! Strona 20 (Dzieci uciekają, po chwili przybiega olbrzym i nadsłuchuje). OLBRZYM. W idziałem ich i znów znikli! Co to? czary? KRASNOLUDEK. Kogo szukasz, panie Gigancie? OLBRZYM. T ę d y szły cztery małe twory? KRASN OLUDEK. Twory? co to takiego twory? OLBRZYM. T akie jak ja, ale bardzo małe... KRASNOLUDEK. T o niby m y — kras­ noludki? O L A RZ Y M . Ależ niel 1 nieśli złote ko­ rony mych córek!.,. KRASNOLUDEK. O! to oni już dawno w domu! Jeszcze tędy szli o świcie... OLBRZYM . Ha! umknęli mi! Ale niech mi jeszcze kiedy w ręce wpadną! (z rykiem wściekłości umyka). KR ASNOLUDEK. Chi! chi! chi! oszuka­ łem go! ocaliłem te biedne dzieci! Widzicie, że i krasnoludek na coś się przydać może! SCENA ( (Przed chatą drwala). M ATKA, (siedzi na ławie przed chatą.) Biedne moje dzieci! Umrę z tęsknoty za nie­ mi! Pocóź usunęliśmy ich z domu?