St. James Blakely - Głos pragnienia
Szczegóły |
Tytuł |
St. James Blakely - Głos pragnienia |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
St. James Blakely - Głos pragnienia PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie St. James Blakely - Głos pragnienia PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
St. James Blakely - Głos pragnienia - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
W serii CHRISTINA BLAKLEY ST. JAMES
WYDAWNICIWO PHANTOM PRESS
proponuje: CHRISTINA
GLOS
EROTYCZ1ITE FANTAZJE PRAGNIENIA
PUCHAR PRZECHOD~ Przelozyla
Barbara Miruszewska
GLOS PRAGNIENIA
~GDY NIE MÓW: ~E
Strona 2
Tytul oryginalu
Chrisl;na's Needs ROZDZIAL I
Redaktor kst cos, co fascynuje mnie we wschodnim mistycy-
Konrad Konik /Ulic. zapewne ma to zwiazek z moja slaboscia do rze-
C/.y ol..dobnych, barokowych, wszystkiego, co czci zy-
Opracowanie graficzne cic w kazdym jego jaskrawym szczególe. Kiedy wiec
Piotr Metlenga K:-;awery zadzwonil do mnie z Los Angeles i zaprosil
lIa fc~tiwal Hare Krishna, zareagowalam na to jak na
intymny telefon od Rogera Vadima. Chociaz bardzo
Zdjecie: © Krzysztof Kamitiski dlcialam, nie moglam ukryc entuzjazmu.
- Powinnas naprawde przyjechac, Christino - nakla-
nial mnie Ksawery, a w sluchawce brzmial jego czysty
Copyright © 1983 by Blakely SI. James
© Copyright for the Polish edition tenor. - Przy twoim zamilowaniu do sily i rzeczy wiel-
kich parada sloni czy byków to bedzie cos odpowied-
by PH,ANTOM PRESS INTERNATIONAL
GDANSK 1991 niego.
- Ale dam sobie glowe uciac, ze i ty znajdziesz tam
cos odpowiedniego dla siebie - odpowiedzialam na te
PRINTEO IN GREAT BRITAIN drobna zlosliwosc, której zawsze mozna bylo oczeki-
wac od Ksawerego.
Wydanie I Rozesmialismy sie. Nasza stara przyjazn siegala
dlli, kiedy bylam jeszcze tylko córka bogatego czlo-
wieka.
- Wiec bedziesz?
- Bede na pewno.
- Wspaniale - odparl, konczac rozmowe. - r nie za-
Jlomnij o swoich wrotkach.
Dwa dni pózniej bylam juz gosciem Ksawerego. Z
okien jego domu roztaczal sie cudowny widok na Pa-
cyfik i kanal Marina deI Rey z nie konczaca sie parada
jachtów. Ksawery zaprosil paru bliskich przyjaciól,
Strona 3
troszczac sie jak zwykle o to, by towarzystwo bylo jak 11111 przcbrzmiale slawy lat szescdziesiaty:h, czyl~
najbardziej urozmaicone. Zestawil profesje, zamilo- ~li\Wlli mieszkancy Venice Beach, a t.akze wlocze~zr 1
wania i doswiadczenia, kraje i pochodzenia. tak jak Ilppi~i,dla których festiwal byl okazja do zdobYCia Je-
szef kuchni dobiera prt.yprawy. Obecna byla dr Silvia '''·lIia.
Carlsson z Goteborga, czolowy swiatowy ekspert w K ai.dy mógl dostac darmowy posilek. T~lerze z
zakresie skazenia prtemyslowego; jako kontrapunkt _ >\ harytatywna" tywnoscia spowodowa~y, ze ode-
John Bel Geddes, pre7.e5 Pantheon Oil. Tai Kwan 00- Illi:a1u mi sie jesc przynajmniej na mieSiac. Bard~o
szef Claudio Gallardo z Urugwaju stanowil prteciw- Illltllcresowal mnie natomiast amfiteatr w parku, gdZie
wage Luisy Chen - producenta piecdziesieciu osmiu kilkudziesieciu wyznawców Krishny spiewalo, nie·
filmów o karate, niew'ltpliwie najpopularniejszego Wiadomie imitujac Bessie Griffin i Gospel Pearls:
ostatnio producenta filmowego w Hollywood. Mll'ue prawac. ze sila tego spiewu byl~ og~o~a.l
Musze przyznac, ze robilismy duze wrazenie, kiedy IIllcwalajaca i chociaz spiewajacy tego Ole wIedzIeh,
przechadzalismy sie asfaltowa sciezka, odgraniczajaca IlIgia ich ducha przetwarzala sie w. m~im u~y~le w
pla:i..eod tego, co Ksawery nazywal promenada. Luisa llict.:lprzecza1ne i równie silne pragOleIlle orgII cIal.
ubrana byla w jedwabn:l, szate, która przekazywana by- C'zulam ich spiew, czulam jego namacalna obecnosc
i
la w jej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Silvia ja w ",woim wnetrzu, jakby pajak z tysiacem n~g tan.c~yl
wybralysmy recznie malowane imitacje strojów do ce- iw/dluz mojego kregoslupa. Nie kochalam Sie z mkim
remonii picia herbaty, noszonych w królewskiej rodzi- iud kilkunastu dni - Ksawery wolal mezczyzn, a ~allar:
nie Tsaidam Basin. Jej suknie zdobil motyw motyla, a 11\1i Bel Geddes byli w tym wzgledzie zatW?rdzlalyrru
moja - kwiatowy wzór, inspirowany przez ogrody ~lhsIYl\entami, kazdy ze swoich wlasnych, me znanych
Mang-yai. Fakt, ze festiwal Krishna zwiazany byl z IHi blizej powodów. Teraz moje cia!o .reagowalo ~a
tradycj'l hinduska i nie mial nic wspólnego z Chinami, pidll jak na kochanka. Natarczywy dzwlek, p~netruJa-
znaczyl dla nas niewiele. Tak samo zreszta jak fakt, ze ry moje wnetrze byl jak ostry, twardy P~Ill~· Rece
wszystkie kobiety zaproszone przez Ksawerego, byly uparlam na biodrach i z najwyzsz~m wysllkle~ .po-
wyzsze od obecnych mezczyzn. wstrzymywalam sieod przesuniecia lch na mrowleJaca
Na festiwalu znalazly sie te atrakcje, o których ~kórc po wewnetrznej stronie ud. .' . ,
wspominal Ksawery. Promenada przeszlo pare tuzi- Ilezwiednie przymknelam oczy l Jeknelam. Plesn.
nów uroczyscie wystrojonych sloni. Jezdzcy Krishna z i.I/wony, nagromadzenie emocji w g~osach spiew~ów,
powiewajacymi na silnym wietrze kokardami popro- nawet wiatr od Pacyfiku laczyly Sie w symfome na-
wadzili slonie na porosniety trawa plac, gdzie rozsta- 1l1ictnosci, która byla grana przez moje cialo jak prz.e~
wiono namioty i stragany. Przy stolach z darmowym Jukis egzotyczny instrum~~t. Ply~elam w SW~JeJ
jedzeniem, tuz obok siebie siedzieli artysci, prawnicy wyobrazni do palaców PanJlm, gdZie smagly ksl<lze
7
Strona 4
• '1J{Q*.J{ySt. James • • g(w prajllitnia. •
pociera~ ust~i twardniejace szczyty moich piersi, p l-llumione, bylam calkiem zadowolona z ogladania
tern do jaskm Malabaru, gdzie herszt bandytów gwa laimprowizowanej parady. .
cil mnie od tylu. Spojrzalam w dól promenady ..Wpatrywalam Sle v:
Jeszcze moment, a byloby tego za wiele. Wiedzia I ledy olejnych obrazów wystawt~n7ch na s.pr.redaz.
l~m, co m~ze ze mna zrobic pulsujaca sila piesni. Mu ~dy nagle wzrok mój spoczal na ml~Jscu, gdZie zaczal
sialam UCiec stamtad, uspokoic rosnace pozadanie i ~rmnadzic sie tlum. Nie mogl~m dOj~ec, co ~o za atr~-
byc moze, znalezc rzeczywiste zaspokojenie w ramio kl:ja wywolala takie zbiegOWIsko. C,lekaw~sc sprawI-
nach mezczyzny z krwi i kosci. Ucieklam od oszala la, j..e zblizylam sie do tloczacych su: ludzI. Krag za·
mi~jacego echa piesni, wiedzac, ze Ksawery zrozumi dcsnial sie, widzialam wiec najpierw tylko od czas.u
maje nagle znikniecie i nawet bedzie mi dobrze zy Ilu czasu jakas plame czy blysk bieli, Przesuwalam Sie
cz~l. ~s.awery Ulal mnie lepiej niz ktokolwiek inny n lllicdzy ludzmi, czasami wykorzystujac ~~~jacy us-
~leCt~ ~doskonale pojmowal moje erotyczne fascyna miech, a czasami lokcie. Bylam coraz bltzej zagadko~
cje. Niejednokrotnie sam dyskretnie podsuwal mi ko wego centrum kregu,
chanka, aby uciszyc moje szalejace cialo i rozpal on W koncu ujrzalam, co przykuwalo ich uwage. Byl to
zmysly. mim. mezczyzna w czarnym, prostym kostiumie i z
~gn~ p;zezyc natychmiast cos, co rozladowaloby charakterystycznym, bladym makijazem. ,
mOje napleCIe, wypozyczylam wrotki i pomknelam w Nigdy nie zapomne pierwszego spotkanIa z Paulem,
dól promenada. Jako nastolatka bylam doskonala l.huc moja pamiec jest jak album fotogr~fi~zny ~ypel·
wrotkarka. Kojacy ped szybkosci ogarnal mnie niemal niony jego podobiznami w róznych ujeCiach 1 sytu-
na,t.y~hmiast. Mknelam wsród tlumu, precyzyjnie wy- ucjach. Byl niewatpliwie naj~s~anialszy~ m~~z~~
mijajac spacero.wiczów. Im szybciej jechalam, tym In:\. jakiego kiedykolwiek wldzlal~m, m,lma IZ.moj
slabs~y stawal Sie plomien w moim rozognionym cie~ osobisty "skarbiec" mezczyzn zawIera WIelu ~'Wlato·
le. Ktedy dotarlam do rzedu kawiarenek na dalekim wych "supennenów". zaden jednak z zabó~czo przt
krancu promenady, moglam juz spokojnie usiasc i po~ \Iujnych mezczyzn, których znalam d~ tej pory, me
patrzec na rozrywki, jakie oferowala Venice Beach. mógl równac sie z Paulem. Bylam zahlpnotyzow.ana
Weszlam na taras kawilUlli, usiadlam przy stoliku i jego widokiem, ale czesc mnie byla juz pod urokiem
zamówilam herbate. Obserwowalam pare spiewaków l:/.cgos zlokalizowanego ponizej jego pasa.
ludowych zawodzacych w jakims zapomnianym juz W chwili, gdy zobaczylam Paula· odpoczywal
dawn? j~zyku, Osmioletnia dziewczynka przejechala i
wówczas, zbierajac sily koncentrujac sie przed naste-
na dz,ecmnym,rowerku, potracajac zydowska kobiete, l'l\:l scena· odczulam wstrz<}s. Byl to wSlr~s ~zysto
kt.óra rozmawmla z wrotkarzem przebranym w ko- seksualnej energii, który przeszedL przez maje clalo, a
stium Batmana. Teraz, gdy moje pozadanie zostalo pumiedzy moimi udami zrobilo sie mokro i cieplo. Po-
Strona 5
mySJalam sobie wówczas: "Przyszram popatrzec tylko publicznosc. Cialo moje jednak odc~ytalo wiadom~sc
na tego czlowieka".
l wypelnila mnie radosc ocz~kiwan~a. Poczulam, j~
Po chwili Paul rozpoczal swój wystep. Jego rece lusnie we mnie fala pozadallla. Tak jakbysmy kochali
wykonaly, lekki, prawie niewidoczny ruch. Ruch, który ••ic juz przez trzy dni. , " '
p~zostawil w nas wrazenie przesuwajacych sie wska- I)aul poprosil teraz publicznosc o wyra~nJe zrc.~n:
zowek zegara. Bylo lo jak swietlisty slad za odrzutow- l lu.;;lcudowodnic swoja sprawnosc w ~aJtrudmeJszeJ
cem na bezchmurnym niebie. Il' sztuk· improwi7..acji. Nie moglam mllc~c ..
Dostrzeglam artyzm Paula. Widzialam, ze mam _ Rozlóz sie na grzance jak mas lo· pow.ledzmla":"
wlasnie do czy~ienia z cichym majestatem wielkiego Wiedzial, oczywiscie. Wiedzial, ze proSilam go,~-
talentu. W sceme trwajacej nie dluzej niz siedem se- hy ro:t.lozyl sie nie na ka~alku chleb~. le~z na. malm
kun~ zaprezentowal nam historie rozwoju zycia. III/palonym ciele. Zrozumial natyc~~last. 1 podjal w~-
. Kiedy oczy nasze spotkaly sie po raz pierwszy, ener- Iwanie. Jego cialo doslownie rozpuscllo Sie ~rzed mOi·
gia ,sek.sualnego pozadania wciaz przebiegajaca przez mi oczami. Czulam sie tak, jakbysmy byli ty~ko .w~
":,oJe CialO pr.teplynela prosto do niego. Wiem, ze tak dwoje. Znikn~ dum wokól nas. Jeg~ ~hleb, Zleml.a l
Sie staJo. Widzialam, ze jego oczy zarejestrowaly 10. 1l1OjC cialo staly sie jednym· byl tego.~wladomy tak Jak
Kontynu,owal ruch swojego ciala· wyciagalo sie ono i 111 i moglam niemal czuc go na sobie. ,
_ .
d.oslowme .roslo przed naszymi oczyma, co wydawalo W tym momencie poszlabym juz z mm wszedzl~.
slesy~bo!lzow~ wzrost nas wszystkich. Moglibysmy (idybysmy nie mieli dokad pójsc, od~alabym m~ Sie
przYSiaC, ze staj Sie wyzszy co najmniej o dziesiec cen. lalll. na asfalcie, w samym sercu festiwalu. Zlozyla-
tymetrów. Potem nagl~ Paul prt:yspieszyl swoje ruchy, hym swoje cialo jak publiczna ,00are.. .
podskoc~yl ,,":ysoko I pchnal wyimaginowana pilke Na szczescie taki show z mOJeJ strony me byl kome-
przez wYlmagmowana obrecz. 'my. Paul trickiem z g~l.anka ~~onczyl s-:vój wystep.
Ruc~ ten polaczony byl z glosnym pstryknieciem I)/ickowal publicznOSCI uprzejmie za datki, które spa~
palca":,!. num ocknal sie ze smiechem. Rozlegly sie daly jak deszcz do jego ~apel~sza, p.otem podszedl I
gromkie brawa. Paul ukloni! sie nisko, przywodzac mi he'!. naj mniejszego wahanIU wZlal ITUlIe,za ,reke.
~a mysl wizerunek sredniowiecznego mistrza, klania- • Paul Bayard - raki wprost. Jego uSffilech wywo-
jacego sie przed dworem z ulegloscia i posluszen- Iywal we mnie slodkie podniecenie.
stwem.
• Christina van Bell. .'
,Kiedy znowu podniósl glowe. jego ciemnoniebie- · Och _ westchnal i wspanialy usmiech znlknal z Je-
skl~ ~c~y spocZl;ly na mnie przez ulamek sekundy, a l'-0 twarzy.
kaciki ~eg.o ust uniosly sie lekko w ledwo dostrzegal- O co chodzi?
nym usmlechu. Potem szybko spojrzal ponownie na
10 II
Strona 6
- l wUJe nazwisko nie bardzo mi sie podoba. ~ Pau ll'uia i wiedzialam, ze zaden obowiazek nie mógl od~
zacz~ spogladac na mnie troche niesmialo. ~ To "van JilIIC':czyc
mnie od milosci z Paulem.
pewme
przy ~naczy - córka milionera, a to "Bell" ~ rec
sobie. Dokad idziemy? - wyszeptalam.
Do mnie ~ rzekl prosto. , ., .
~ Trzymasz mnie za reke od co najmniej trzydziestu Nic musial mówic nic wiecej. Znalezhsmy Sie
sekund. Czy slyszales, zebym narzekala?
wkrótce w czarujacym studio na jedn~j z boc~ych
P~patr~y~ na mnie, unoszac ~rwi i zdal sobie spra~ Illit:. Bylo ogromne, biale, niczym n.le. oz~oblOne.
we, ze. WCI~ trzy~a moja dlon. Scisnelam go mocniej. SPl awialo wrazenie ~wiatyni. Bylo to mIejsce Jego pra-
- Nie moze~z,Juz ,teraz uciec od tego ~ powiedzia~ fy. tak nagie jak to tylko mozliwe, aby nie rozpraszac
lam, zastanawiajac Sie. czy nie okaze sie typem mez-
~zyz?y, którego odstraszaja agresywne kobiety. Ale uwagi Paula w czasie prÓb., " .
W kacie wielkiego pokOJU stalo lozko ~ prosty ma~
J~z ~Jegry.
siebie bylam w stanie zmienic regul rozpoczetej przez lnac na stelazu. Poprowadzil mnie do nie~o bez sl0w.a,
llsiedlismy. Serce walilo mi jak oszalale. 1czulam. wil-
mi~~~YSkalam nadzieje, gdy powr6ciljego piekny us- goc pozadania zraszajaca moje jedwabiste wargi po-
miedzy udami.
- Niecicho.
bardzo .wiem, czy w ogóle bede chcial ~ powiedzial
~ Czy to podloga do twica? - spytalam, ~a?,z~c ~u
w oczy i kladac jego reke deli~atnie na ~~oJeJ pierSI.
Oboje ~ied~ieIismy, ze decyzja zapadla juz, kiedy Nic nie odpowiedzial. UsmIechnal Sie 1zaczal roz-
nasze SPOJ~zel~laspotkaly sie po raz pierwszy, ze teraz
pinac moja bluzke. Robil to powo~, jak gd~b~ odno-
- a przy~aJ.mOlej dzisiaj - bardzo malo pozostalo nam
zwyciestwo nad kazdym koleJny~n guzikiem: Je-
S"I.'IC
do zroblema ~prócz czystego spelnienia, Czulam, jak go powsciagliwosc doprowadzala ~?le d~ szalu 1d~-
wysyla ku mOle oszalale iskierki pozadania. Jego dlon
likatnie gryzlam go w kark. Dotykallsmy sle~olanaml.
poruszyla sie n!es~okojnie. Dotyk naszych splecio- sicdzac na brzegu ló7.ka. Walczylam z CheCia, by'p0
nych rak, tak meWU1ny, szybko stal sie nieslychanie
ekscytujaca podnieta. prostu rzucic sie na niego, c~wycic jego twardy Jak
skata penis i miec go juz w sob,le. Walczyl~m.z tym, b.o
Odwrócilismy sie i odeszlismy z tamtego miejsca.
Przestalam zupelnie myslec o Ksawerym i reszcie
wiedzialam, umetoda Paula Jest lepsza. ze Jeg~ del~-
katne pieszczoty zainicjuja dlugi lancuch reakCJI, kto-
tO~~~y~t~a. Ksawery znal mnie na tyle, by nie mar-
t:-V1C Sie 1 me dziwic mojemu naglemu zniknieciu. De~
ry eksploduje wybuchelT~ nieopis~ej ek~tazy ..
Tymczasem Paul rozpial do konca ~o~a b.luzke. Po-
lIk~t~e do~kniecia konców palców Paula wewnatrz
czulam chlód powietrza i wydawalo mi ~I~,.ze mam I~a
mOJeJ dloOl doprowadzaly mnie do szalonego podnie-
sobie tysiace palców Paula. Ale on WCla~ Jeszcze .nle
dotykal mnie, tylko lekko dmuchal na mOJe odsloOlete
13
Strona 7
pIersI. NI~dy nie nosilam stanika. Male podmuchy mu. w pierwszym prawdziwym uscisku .. Sila, z jak~ to
skaly mOJe.rózowe sutki, zblizajac sie do ich szczytów. Ill/ynil. zaskoczyla mnie i gdy wodzd~ palcamI. po
~ Och .-Jeknelam, odchylajac glowe do tylu i jakby \rl\ll gestych blond wlosach. czulam, jak. nasze CIUla
zapraszajilC do dalszych pieszczot. Wreszcie jego od. "plawja. sie pod naporem jego r<llcnamOIch pleca~h.
dech ~rzesunal sie do wierzcholków moich piersi, po- lIylismy jak dwie polówki teczowego mostu, ktore
wodujac, i..ewyprezyly sie i uniosly. /I1f11lkalysie w 7..enicie niebosklonu., ' '
-.Och, Paul, mój slodki - jeczalam. - Doprowadzasz Ale równie szybko. jak okazal Sie silny. okazal Sle
mrue do szalenstwa! Musze cie miec, Paul! 1(' llagodny, ukladajac mnie delikatnie na plecach na
- Bedziesz miala - mruczal, prowadzac oddech w l hludnym przescieradle. Przez str~zny mo~ent po-
dól, do mego pepka - kiedy oboje bedziemy gotowi. I lulam sie calkowicie od niego odCieta. Zadrzalam.
- Jestem gotowa od pierwszej chwili, kiedy cie zo- Co sie stalo? - spytalam. nie otwierajac oczu w
baczylam. nh:lwie, ze zobacze go w drugim koncu pokoju.
WOlU!~l ~ duchu: "Kochaj mnie! Prosze, kochaj! Ale szepnal mi:
Wy~lnlJ mOle! Pozwól mi schowac swój czlonek w - Otwórz oczy. . . .
mOJe .g~race wnetrze! Daj mi czuc go coraz glebiej, Zrobilam to i zobaczylam, ze jest nagI. Byl Jak amol
mocmej! Prosze. Paul!"
Ja~os ~ontrolowalam sie, chociaz targajace mna
lYl:ia. Kombinacja czystosci i
seks~alnej mo~y. któ~a
('Illanowala z jego ciala, byla czynts, czego mgdy Ole
emOCJe me gasly. Bylam jakby pochlaniana przez mo~ lapomne. Rozchylilam nogi, zapras~ajac go. Jakze ~o
n.e. Sza~ony przyplyw dzikich fal unosil moje piersi, l'hdalaml Tesknilam za jego wymierzonym w mOja
kladl r6zowe sutki na lamiace sje grzbiety i zrzucal w "IHlIle penisem! Chcialam czuc l.tap~r na wil?otne s.cia~
otchlan wody.
ny mojej pochwy, czuC go wdzler~jacego Sie dal,ej, az
A Paul dalej bawil sie mna jak fletem, jego oddech du kOllca, do eksplozji, która zaleje cudownym zarem
kontynuowal wedrówke po moim ciele. Zrzucilam nie- llIoje rozedrgane wnetrze, do konca slodkiej tortury!
cierpliwie bluzke i polozylam sie w poprzek lózka. _ Spójrz; na swoje cialo ~ powiedzial miekko. ,
Przez moment nie zblizyl sie do mnie. Krzyknelam: Unioslam lekko glowe i spojrzalam w dól, memal
• Paul! Obejmij mnie! t1l:/,ekujac. ze zamienil mnie w zloto, Patrzylam na H·
. Nachylil sie nade mna i znowu zaczal muskac swo- IIIC prowadzaca przez mój tulów do trójkata falujacych
i
Im oddechem moje sleslmione piersi brzuch. wlosów wienczacego miejsce wilgotne teraz z poz.ada·
~oten~ nag~~ je~nym z.recznym ruchem siegnal pod nia.
1~~Je posladki I sCIagnal mi spódnice. Unioslam sie na _ Spójrz; na cienie - powiedzial troche ni~cierpliwie.
lozku. chcac, aby dalej mnie rozbieral. On jednak Popatrzylam 7.JlOWU i zrozumialam, co mial na ,my·
wstal z lózka, pociagajac mnie za soba i zamknal nUlie ~Ii. Trzcinowe zaluzje zaslanialy okno nad lózkiem.
14 15
Strona 8
~v '''''11 }/lzyczepJOny b l d .'
I'l/.ypuszczam, ze juz bylam w nim zakochana, cho-
~:;J/;:::O~~~ ~~~~~~~Ci~~~~',
:~pOlUXniO~; l lu},jeszcze i~~ wówczas nie zdawalam sobie z tego spra-
wy. Moglam jedynie powiedziec, ze mial w sobie cos
uklad wzniesien ~ik::,lo ~yly Jakby, topografia seksu
kcyjnie konturom mo:~~o~~~~owlad.al. niel~~1 perfe WiCl:l;jniz cala reszta moich kochanków, Byl czyms
cha prowadzacej do' kY' ,plaskiej dolil1le brzu w!cl:cj niz instrumentem seksu. Mial w sobie cos, co
Bez wahania Pau/~c~~ll ~:{j, tesknot~ .. , llhil:cywalo zespolenie tak czyste, tak kompletne i tak
l'll,ocjonujace, ze szkoda byloby je stracic zbyt szybko.
wytyczajac delikatna k k ac p~~aml JUlie cieni
moje piersi, zsunal sie do ~:~~, ~wa sClezke. Okrazy, i
Mialam go kochac tylko to bylo wazne!
pepek wcia.z w dól, do za l b~a ~go br~,u~ha, poprze Sicgnelam po jego penisa, przesunelam palcami
wzgórku. Wlozyl tam -l g e. lema pomzej wlosów na w/dluz jego cieplej powierzchni, czujac, jak cieplo to
cych krawedziach. pa ec l przesul1<1Jgo po pulsuja.- plOlIlieniuje przez moj<l reke i wypelnia moje cialo za-
~ Tak, Paull ~ westclll1 l d 11:111. Potem piescilam blyszczacy czubek, podczas gdy
katnie draznic mo:a le J te a~, g y potem zaczal deli~ lHoja druga reka dotykala delikatnej skóry j<lder,
Ledwo ~ogla~ to ~i:~~ e., , Paul tymczasem zaczal ssac moje sutki, lekko je na~
rzucajac glowe do tylu . Unosil?m posIadki, od~ Hlyzajl}c. Tempo jego pieszczot wzroslo. Bylo tak,jak~
cami po moim ciele i .; a Ol; ~onowl1le przesuwal pal~ hy~my byli polaczeni w jednym obwodzie, przekazu-
ny byl jak: wulkan. raca o punktu, który rozpaIo~ liiI,; sobie nawzajem seksualny prad, W tej chwili nic
- Teraz, PauJ! Wez mnie teraz' '. uic bylo ani jego, ani moje. Kiedy mocniej szarpal
ll:o.lamimoje piersi, zaciskalam palce na jego czlonku.
wn~trz! Prosze, kochanie! Niech ~wC,~ce~le mle~ we-
pel1ls wypelni mnie! Teraz! Oj najwspanIalszy Hllwilismy sie soba, doprowadzajac sie do wrzacej na-
111ictnosci,
~ Chcesz mnie teraz" - Z3 . l .
Przejechal palcami wo'kól Py.t~h'O?dy~haja~ szybko, Moja reka zaczela coraz szybciej przesuwac sie w
sutki, a potem znowu z·ech.l~olc ,piersI, nacIsnal oba dól j w góre po jego goracym czlonku. moje palce jed-
mejacej cIitoris. J a w dol brzucha, do tward_ i
IlOczesnie gniotly piescily pelne jadra. W tym samym
- Tak, Paul! - wolalam _ ~ .. I . c/.asie jego palec pocieral coraz szybciej wrazliwe
wiaj mnie tak! . eraz. Prosze, l1Ie zosta- hrzegi mojej clitoris, doprowadzajac mnie do szalone-
!10 podniecenia. Czulam pierwsze iskierki wewnetrz-
, Balam sie przedwczesnego or . .
nIe zdaze poczuc w s b" gaz mu, balam SIe, ze lll;j eksplozji tancz'lce gdzies w glebiach mojego brzu-
chcialam odczuc te' o .Ie ~ego t~~dego penisa. Nie cha i wiedzialam. ze nie mozna juz przedluzac tej gry.
czuc, ze Paul jest ze ~~:;Yjemnoscl sama. Chcialam Musialam miec jego doskonaly czlonek w sobie,
l-\ll;boko wewnatrz, przedzierajacego sie przez zagle-
hienia i bruzdy mojej vaginy! Musialam czuc, jak wy-
Strona 9
pelnia mnie, rozciaga scianki w moim goracym tunelu
pcha, wdziera sie, para swoja goraca namietnoscia!
'\1 I.a niesamowite wrazenie! To bY~Oy
hllt'J pory byla tylko p~low~, a teraz, g
t~'j~~:
- Paul! - zawolalam w desperacji. ~Kochaj mnie! ~ ,\Illl'. stalam sie w pehlt koblet~. chów unoszacego
musi byc teraz, kochanie! Pragne cie stras7.Jlie. Paul! Oc.:h! _ krLyczalam w rytmIe ni
Prosze, kochaj mnie teraz! l nade l~a ciala. .' m Barwy dnia, wrai.enia
Tym razem nie dalam mu szansy na odpowiedz czy 1:'polTImalam, g?~le J~~~z s'ztuki mimicznej Paula,
wynalezienie jakiegos nowego i pomyslowego spasa· k,tiwalu. wspama y p. z obecna chwila i stal0 sie
bu dreczenia mnie. Jedna reka mocno trzymalam u l/lI/ystko to polaczylo s~e. ..' Czekalam na wy-
podstawy jego penisa, druga objelam go i przyciagne· Ill'll1 czasu, przestrzem l w,razen.,.
lam do siebie. Zblizylam jego goracy organ do mojej wulc.:nie, nie mogac przestac wolac. . l
rozpalonej vaginy, druga reka sciskajac jego muskular- Tlk Paul, tak! Mój jedyny, wsp~laly.
ne plecy. N' "d~ przedtem nie mialam tak Sllneg~ o.rgazmu.
Paul nie potr.tebowal juz namawiania. Udzielila mu Wydl:~walOmi sie, . ze dusza uchodzi
. t zem w tym ze po
mnk1e,
JakOPt:~~
oJu.
sie moja desperacka niecierpliwosc i wsunal we mnie Ilhy pul[\cZ,Yc.Sll~z ~o~le r. sla transcendentna eks~
caly swój wspanialy organ jednym gladkim, silnym lIyl:lIll oczy l zobaczy a~\a~ je wowu i objelam
uderzeniem. lilie na twarzy Paula. Za e
Wstr.tymalam oddech, zbyt przejeta niewypowie-
dziana rozkosza. Jeczalam w ekstazie, a scianki mojej \I,l:;,~,~~'.
gdy obudzilismy sie, pierws~ rzecza, ktÓ~~
vaginy zacisnely sie. Po chwili odzyskalam oddech i 1111 lalam, byl blask zachodzacego
,liliach.
SlOllCa na naszy
szepnelam:
- Mój kochany, jestes we mnie tak doskonale.
- Jestes cudowna - powiedzial cicho i zaczal poru-
szac swym wspanialym penisem. Szybkimi, krótkimi
uderzeniami naciskal na moje wnetrre, które bylo jak
w ogniu. Male, podniecajilce iskierki w moim brzuchu
byly coraz wyrainiejsze, coraz bardziej natarczywe.
Rozszeralam nogi jak tylko moglam i podnioslam
wysoko kolana, aby dac mu jak najwiekszy dostep.
Natychmiast wsli7.Jlal sie glebiej we mnie, az poczu-
lam, 7..e osiagnal maksymalna glebokosc.
19
18
Strona 10
OplJ~cllam apanamem prL.y nUK n.Vl;;IIU~w uv'" J'"
\Il,kll l pr.reprowadzilam sic do Los Angeles, do mie-
ROZDZIAL II ~IUlIlII. widokiem na kanaly weneckie. Dom ten kie-
Oczywiscie zako h l . ,IV~ 1l111ó.alkrótko do Isadory Duncan. Paul utrzymy-
wiscie" bo . c a <lm Sie w Paulu. Mówie "oc III nadal swoje studio, ale wlasciwie mieszkalismy
i
we ni~un~~~~~leJrod by~Odl~ mnie naturalne, uc
zyli je. . e na mOI przyjaciele zlekcew
"urlllll mnie.
Mllluwalam sporo w czasie tych miesiecy, po raz
• Nie moge w to uwierqc _ aki . pl,', wszy od C7..asUukonczenia szkoly w Vennont zaje~
wa Ksawerego kiedy I e byly pierwsze sI 1,1111 ,ie lym na serio.
ty zwariowalas? mu o tym powiedzialam. _ C l(rl.Ultaty byly zachecajace. Pomyslalam sobie, ze
- Nie bardziej niz zwykle _od . . 'lltl/-llabym zdobyc pewna slawe, gdyby wszystko inne
to, skarbie kazdy po '. POWiedzialam. - Pon w llloim zyciu stalo siemniej wazne. W tym czasie Pa-
czasu.' WinIen zakochac sie od Czasud ul tltlskonalil swoja sztuke, która uwazalam i uwazam
- Mylisz milosc z wielokr fU lIajtrudniejsza, najbardziej czasochlonna i indywi-
dzial z gorycza w . otn YI~ orgazmem - pawi Ijllltln'l 7.e wszystkich na ~wiecie.
Jesli trzy znaczy mJ~~~le,~o mllle troche zdziwilo. JCl;o poswiecenie bylo zdumiewajace. Spedzal cale
i
wyjdziesz za maz prze~~;?p~s~zam, ze prLY pieci ltlltl/.iny, doskonalac najprostszy ruch - przesuniecie
l tik po niewidzialnej scianie czy schodzenie po wyima-
• N!e mam takich pJanówl~S~. Sie na prze~mie~cie.
gazmow - odparlam i .
l le dbam o hczenre or ~lllowanych schodach do wyimaginowanej piwnicy.
pozegnawszy. wysz am, nawet sie z nim n' I'usiadal ogromna umiejetnosc koncentracji, która po-
Stanowisko Ksawerego k ' . l'llltkowo czasem mnie denerwowala. W tych momen-
moich przyjaciól, zdeneny' t~re po~zlelala wiekszos IlIch jak gdyby tracil zdolnosc widzenia i mowy i za-
lawo., Bylam zbyt szczesli:: za;me, ale tylko c~wi_ llunal sie w sobie, gdzie nikt go nie rozpraszal ani nie
wac Sie czyms tak blah '. k .a~l~m, by przeJmo- niepokoil. Niekiedy, moglabym przysiac, przestawal
A bylismy szczeSli;;~p~~PUlJe mnych ludzi. oddychac. Wydawalo sie równiez. ze potrafi kontrolo-
to trwalo tak krótko, ze mozna bs/am t~,.bo s~ze~cie wac procesy zachodzace w jego organizmie, powie-
~ ogóle. Ale na pewno istnialo w y .Wa~PIC.czy Istnialo t1l.icc "tak" lub "nie" kazdemu naIUldowi.
Slecy, gdy poznawalism . czasl~ tych paru mie- Bylam zachwycona wyjatkowym talentem i we-
?kazywalysierówniedo~ksow~e :usze l umysly, które wnctrzna dyscyplina Paula, ale jeszcze bardziej jego
Jak nasze ciala. n e opasowane do siebie lIiczachwianym przekonaniem o slusznosci tego, co
lUbi. Talent jest surow;\ sila, która moze byc róznie
20 ukierunkowana. Paul mógl byc doskonalym aktorem,
Strona 11
tancerzem, komedi ,,'
dziej intratnym niz :temk ",:,sqstklm potencjalnie b Ill Idl,t1y. Cos zostalo w nas poruszone, wyzwalala sie
dzi. a na pewno wie;' ~~re;ozreszta wiekszoscl l~ 114wewnetrzna silai wydawalo sie, ze jestesmy na-
dziwaka, rodzaj cyrkO;~~~ merykan6w, uwaza ulwIle i.ywi tylko wtedy, gdy on byl we mnie, gdy
Paul Oczywiscie wiedzial 10 w . t,1 II' ciala zespalaly sie.
móglby ZOSlac gwiazda t I . s,zystko. WIedzial, W l'lasie tych pierwszych, zachwycajacych miesie-
~iezreszlaslalo. Byljedn: e:?Jna Ju~. filmowa, Ilt'lylo sie jedynie uprawianie milosci. Spotkalismy
je wystepy moze ok ,p .. onan~. ~ pr.t.ez sw l tylko:t, paroma przyjaciólmi. Moi znajomi odwró-
m.jcznajes[ najglebsz:zaC.~U~II~~OS~l. IZ sztuka mi III \il; ode mnie w wiekszosci, tymczasem Paul nie
dramatu która sw' • na) ar zje) umwersalna fonn lIlil,1 prawie wcale przyjaciól i byl z tego calkiem za-
Ja " lat sceny moze jej zaoferowac IIIIWllluI1Y.Poszlismy na kilka przedstawien do róz-
W~em, ~ ~:~l:,
ob ~eci wJe~ - ~owjedzial kiedys nagle, gdy lere"Lism ny\ II teatrów, nie wyjezdzalismy nigdzie. nie pisali-
~~t~~~dniowym akcie milosnym.
- Co, kochanie? - spyl- I .
ttly >adnych listów. Bylismy wyspa. Zadowoleni z tej
l III!llCjiwiedzielismy, ze tylko ona pozwoli nam zwie~
piersi. . a am, prLyruJa)<Ic sie do jeg ~~/Yc intensywnosc naszych uczuc. Reszta ~wiata byla
11111 lias blada, pozbawiona koloru, tak jakbysmy wy-
Nic nie odpowiedzial. Wiedzialam ze w taki h ~.llh juz z niej wszystkie sily zywotne, aby nakarmic
~.entach. gdy jakby zapominal o mo'~' c. 010-
sIt o swojej Sztuce o t . ~ J obecnoscI, my- IUlvlImilosc.
nac. ' ym, czego Jeszcze moze doko- i
Ale ~wiat istnial zwlaszcza Paul musial miec z nim
Ilu CJ.ynienia. Jesli chodzi o mnie. pieniadze, ~tóre
~z S~dzilam, ~ ~igdy nie ~de miala dosyc tego mez~ jll/Yllosil mi nalezacy do mnie magazyn "World" w
ni~os{' ~~:;Jna: ~albsfak~Jonujaca i silna byla nasza rlllll'luosci mi wystarczaly, Wiekszosc z nich pokry~
-ci, co· sprawi~l~le e yla Jakby k":inresencja mesko~ wulu sic zreszta kurzem, gdyz prowadzony przeze
~ikt ed ' ~ pob~dzal mOJ<}seksualnosc ·ak ItllllC wówczas tryb zycia sprawil. ze wydatki moje
trat~~~h~e~ ..ObeJ~~w~!Jsmy sie i piescilismy azJdo Illlllicjszyly sie do minimum. Nie musialam ani nie
, Ja WClaZ nie moglam c 111,·ialampracowac. Paul natomiast wychodzil do swej
.ac. Musialam glaskac od P,:"J:esta go doty-
opóki jego d go, p sycac Jego pozadanie Jluhlicl.Ilosci kilka razy w tygodniu. glównie do ma·
.y do zaspo:a~'aC~doo.w.ny.czlonek ni~ stanal goto~ l'I'rh artystycmych klubów. gdzie widzowie mogli do-
ala. Jej nienasyconej zadzy jego I (,lllC jego zadziwajace zdolnosci mimiczne. Unikal
II}l.CIlIÓW i zwiazków zawodowych.
By.wa!o ~ak, ze niewinny pocalunek cz
tJ{n1ecle Sle naszych rak d y przelotne Dustal pare razy angaz, odpowiadajac na ogloszenia
u szaJ ?prowadzaly nas do wybu- w pr.L'iie. Byly to zwykle role w sztukach teatralnych
onego seksu, trw3j<lCego godzinami, dniami 1111)(1 instruktazowe pokazy w lokalnych szkolach dra~
Strona 12
maty~znych. Paul byl zawsze autentycznie szczesliwy! Je kiwnelam palcem w tej sprawie. Trzymalam sie
dostajac takie zelcenia i zawsze wzruszajaco szcze wlcc od tego z daleka i próbowalam wymawiac sie,
w swojej wierze, ze kaida z tych ról wywinduje go n tly prosil mnie, abym poszla z nim na próbe lub wy-
sciezke prowadzaca do slawy. "lep. Nie sadze. by w pelni rozumial moja niechec.
"Ma tam byc Richard Lyon" - powiedzial kiedys NIgdy nie opowiedzialam mu o swojej przeszlosci.
majac na mysli znanego krytyka teatrablego, który za Mysle. ze tlumaczyl 10 sobie moim pragnieniem nie-
powiedzial swoja obecnosc na pnedstawieniu "Mil Ingerowania w jego twórczosc.
czac~go teatru" na Uniwersytecie Kalifornijskim. A Któregos wieczora wyjatkowo nalegal, zebym posz-
gdy zauwazyl. ze Richard Lyon drzemie w samym 1.1I.nim na wystep do znanego klubu 'The Whipping
srodku jego wystepu, po prostu w7JUszyl ramionami i Iluy". Zaczynalo tam kariere wielu dobrych artyslów
stwierdzil. ze ma on zapewne zly smak artystyczny. ni rudowych, wiec Paul spodziewal sie, ze zasianie
. Rzadk.o chod.zilam na jego wYStepy. Chociaz podzi- lalll w koncu zrozumiany i wlasciwie oceniony. Byl
w~alam ~ego niegasnaca nadzieje i czarujacy opty- lak podniecony, tak pewny, ze zbli:;'..asie jego zyciowa
mIzm. mialam zbyt duze do~wiadczenie w show-busi- 'il ansa. iz przemoglam sie i poszlam z nim.
nessie, zeby wierzyc w mozliwosc dojscia do sukcesu Pomieszczenie bylo male, ciemne i zadymione.
prosta, uczciwa droga, takajakq obral Paul. Trudno bylo rozpoznac kogokolwiek, moglam sie wiec
Rick Dempsey byl moim kochankiem, gdy mialam nic obawiac spotkania znajomych.
18 lar. Dzieki niemu poznalam cynizm i nikczemnosc Paul przedstawil mnie kierownikowi klubu, chude·
swiata filmowego. Jason LaRue - producent, do które- IIIlI. koscistemu czlowiekowi, który uczyl kiedys w
go wciaz nalezy rekord w kategorii najdrol.szego nie- Królewskiej Akademii Dramatycznej.
zaleznego filmu, byl takze moim kochankiem i wiele Wystep Paula byl pokazem wspanialego kunsztu
sie od niego dowiedzialam. Even Simonescu rumun- lIIimicznego. Po raz pierwszy publjcznosc wydawala
ski tancen: baletowy, potrafii byc zlosliwy i ~ikczem- i
'lic rozumiec, co Paul prl.edstawia jakiego heroiczne-
ny dla kazdego nowego, obiecujacego dublera. Nie go wysilku musialo wymagac dojscie do takiej perfe-
dzi~il~~ s.ie wiec.obojetnosci widzów, którzy nie ro- kcji. Jego wystep byl sZluk" najwyzszego lotu.
zumleh I me moglI rozumiec sily sztuki Paula. i
Bylam prL.ejera. nie tyle Paulem jego wystepem. co
Moglam ostrzec go i uswiadomic mu. jak trudl1ajest perspektywami, które leraz, byc moze, otworzyly sie
droga, na która wszedl. Moglam tez uzyc swoich wply- przed nim. Kiedy zobaczylam kierownika klubu
wów, odbyc kilka rozmów telefonicznych. czego efe- u~miechajacego sie do mnie i Paula prLyjmujacego
ktem bylaby moze jakas rólka w nudnej komedyjce. wyrazy umania widowni, odrzucilam wszystkie swoje
Ale pomoc moja bylaby i tak bezcelowa. bo Paul od- i
Ilbawy po prostu cieszylam sie z sukcesu Paula. Po-
mówilby przyjecia kazdej pracy, gdyby dowiedzial sie,
24 25
Strona 13
• 'B{a(tJySt. Jamts • • gros proOfliwia •
myslalam, ze wreszcie jest na drodze do slawy. Posla- 1111 I'u prLeciez nie byla moja wina. Spedzilismy pier-
lam mu z ciemnej sali pare pocalunków. III noc bez milosci.
iluzja nie trwala jednak dlugo. Gdy Paul zszedl ze Nu s/.czescie nastrój Paula zmienil sie szybko. Juz
sce~~ i ~rzyjmowal gratulacje, podeszlam do niego. lI<I'!Cl'nego dnia przystapil do pracy nad jakims taje-
Zbhzyl SIe kierownik. WilK Iym projektem i bebnil na maszynie w pokoju,
. - B:uuzo dob.rze. wypadles, mlOdy czlowieku - po- ~lIily niegdys byl jadalnia Isadory. Po poludniu. gdy
WiedZial. - Powmnlsmy porozmawiac. kwll:/.yl i przyszedl do mnie. byl juz w innym humo-
- Chetnie - odparl Paul, próbujllC bez wiekszego su- I/f',. Kochalismy sie tak szalenczo, ze nawet zapomnia-
kcesu powstrzymac wyraz zadowolenia na twarzy. lilII!wpytac, co go tak tego dnia zaabsorbowalo.
W.pewnym momencie zarozumialam, ze to wszy- I'racowal przez S7..eSC tygodni, ciagle z tym samym
stko Jest falszem i fikcja. Poczulam na posladku deli- Hl{'\labnacym zapalem, nocami dajac ujscie nadmiaro-
katny dotyk koscistej reki. Nie chcac denerwowac Paula wI emocji w milosnych zmaganiach ze nma. Pewnego
spojrzalam ukradkiem za siebie i odtracilam reke. Kie~ Ilopuludnia wreszcie wynural sie ze swego pokoju.
rownil patnyl na mnie zdziwiony. i
II micchnal sie powiedzial:
Zrobione.
.- Kiedy moglibysmy sie spotkac? - zapytal uprzej-
nue Paul.
Co zrobione? - spytalam prostodusznie .
. - Och, wkrótce, wkrótce - rzekl tamten. - Faktycz- Moja sztuka.
me, wystep byl bardzo obiecujacy. - Caly czas próbo- Byla lO sztuka, której akcja toczyla sie w Nowym
wal glaskac moje posladki nadspodziewanie silna re- Odcanie w latach trzydziestych.
ka. - Musimy zjesc razem kolacje. Mam nadzieje, Ze i Czy pomoglabys mi w pierwszej próbie? - zapytal.
pani przyjdzie. Grywalam troche dla zabawy, wiec teraz z entuzja-
To ostatnie zdanie wypowiedziane bylo tak odmien- /lnem zgodzilam sie spróbowac, zwlaszcza u boku
nym tonem, te Paul natychmiast wszystko zrozumial. IIIUjCgO najdrozszego Paula.
Bylam zdziwiona jego opanowaniem. Powiedzial Jesli chcesz mi pomóc. musisz zdac sie calkowicie
tylko: IUI mnie. Musisz odrzucic swoja, wlasna osobowosc i
- Rozumiem. - Wzial mnie za reke i wyprowadzil z I"/yjac osobowosc Luizy.
klubu.
Spojnal na mnie, a w oczach mial niebezpieczne
.W drodze do domu nie rzekl ani slowa, chociaz wie- hlyski. Gotowa bylam zrobic wszystko, co mi kaze.
dZl~lam, ~ targa nim wstyd i oburzenie. Kiedy polo- _ Calkowita koncentracja - powiedzial. - Jestes go-
zylism~ ~Ie spa~, Paul odwrócil sie twana do sciany, hlwa?
zupelme Ignorujac moja obecnosc. Czulam sie ura1o-
26 27
Strona 14
IIUl' ••UU/ ••••.J ••.••••.•••.•••.
," •••. ,.•••.•.••...•••...••••••••
.' •...•...
~~ J~~v '''''':~
Byla~ bardzo zaintrygow~a";;;oti~~~i~~:ta:;i~:; IIhlq;aj:}ce cale moje cialo, wytyczajace dehkatOle
chocIaz przez chwile, calkowicie inna osoba. ~'lll'tlfy moich piersi. Pragnelam bardzo, by dotykal
. -. Wyobraz sobie Nowy Orlean· powiedzial, zmi "lilie. az cialo moze otworzy sie jak kwiat i gotowe
OIaJa~ akc.ent na miekki, poludniowy. _The Vieux Car: I d/ie na jego Pr.lyjeeie. . .
re. NIeduzy dom przy SLPeler Street. Slyszysz kroki na dole, potem. skr~YPleme ~ch~-
Natyc~mi~st . obraz ten pojawil sie w moje III\w i on wchodzi do twojego pokOJU. Cieszysz Sle. ze
wyobrairll. WidZialam niskie budynki i poddasza fran Il"ys'l.edl Lawrence, ale ~razem ni~po~oisz sie, co
cuskiej dzielnicy, bramy z kutego zelaza i wierzby w)'llarl.Y sie tego popoludma. Tak: dZIw me. zac~owy-
Sl!s~am nawet wode szumiaca w grobli na Missi w~t1 sie ostatnio. nie jestes go juz tak: pewna Jak kiedys.
SSlppJ.
Paul wyszedl z pokoju i wrócil, otwierajac drzwi
~ Jes~es w pokoju na pietrze - mówil dalej Paul. het. pukania. Stalam tylem do niego, zwrócona twarza
Okie.no.lce sa otwarte, ale zaslony szczelnie zaciagnie 110 okna, znieruchomiala w oczekiwaniu.
te. Czujesz gor~co, otacza twoje cialo jak niecierpliwy Nienawidze tej sukienki· powiedzial miekko PauL
koch',lllek. Napiera na ciebie. Jest duszno i sennie ty Uyla to pierwsza kwestia dialogu. Moi~ zad~iem by-
rówmez czujesz sie senna. ' lu tylko stac w milczeniu i odczuwac mepokoJ.. . .
. Jego ~~os st~ s.ie ~ó~~iez g?racy, wydawalo mi sie. Podszedl do mnie, polozyl mi reke na ramiemu I
ze sp~wlJa mnIe l pIescI. Zacisnelam uda i poczulam ~waltownie odwrócil mnie do siebie. Oczy mial blysz·
slodki dreszcz podniecenia. Jelcnelam. Ct.:lce. rozgoraczkowane.
. - v.:asnie tak. - Paul skir;ullglowa aprobujaco. _Czu- _ Powiedzialem, ze nienawidze tej sukienki .• Sieg-
Je~z ~Ie~lo. Jest podniecajace, ale jednoczesnie nie do n1\1 w kierunku moich piersi i szarpnal za suknie, która
~lIes.le~I3 ..Twoja sukienka przeszkadza ci, ale nie mo. IU/..darla sie az do pasa. Poczulam lekkie drapniecie i
zesz JeJ zdjaC. przynajmniej nie teraz. pr/.eszedl mnie dreszcz rozkoszy. Z trudem P?WS~y~
- Dlaczego nie? • rozesmialam sie. 1Il:llam sie od zerwania z siebie reszty ubrama. Piersi
Paul zmarszczyl brwi. muje wylanialy sie ze stnepów sukni .
• Bo zaraz nadejdzie Lawrence - odpowiedzial. _ Czy tak wlasnie ma byc w tej scenie? • zapylal~,
Popra~ilarn s~knie, czujac. jak miekka bawelna pa(r;(.ac na rozdarta suknie i uniesione, twarde suth
pod~le~aJólCO oc!era sie o moje twardniejace sutki. • Cicho badz - mruknal Paul - i tnymaj sie tekstu.
SWOimi sl~warnr Paul doprowadzil do tego. ze na- • Ale Paul. tUlaj nie ma ani linijki mojej roli.
pra",:,de chc~alam ~jac ciasna, niewygodna sukienke. Nie ~powiedzial. Wpatrlony w moje piersi wy·
Ch~lala~, zeby Cieplo dochodzilo bezposrednio do t.:iagnal reke i poczulam cieply prad przechodzacy od
mOjego Ciala, do wszystkich tajemnych zakamarków. ci'.ubkÓw jego palców do mego rózowego sutka.
28 29
Strona 15
• '1J{aa{y St. James • • gros pragniwia •
- Paul, twoja kwestia - mruknelam, zagladajac do fhljluwicdzialjekiem i silniejszym zacisnieciem rak
tekstu.
II Illllll'h posladkach. Jego oddech stal sie szybki i nie-
- Mam to gdzies. Zmienmy te sztuke - powiedzial •l u)'. u skóra na szyi zaczela wydzielac znajomy,
Paul, nie przerywaj lic delikatnego glaskania moich I Illllll;'t:ujacyzapach. Jednoczesnie wzmógl sie rytmi-
piersi. Bylamjuz tak podniecona, ze czulam rozkoszne Ily luch jego ledzwi, a nabrzmialy czlonek prt.ylgnal
pulsowanie w calym ciele. 1,1 ilU do mego wzgórka Wenery.
Spojrzalam w dól i zobaczylam rosnaca wypuklosc (·hc.:csz mnie, Luizo? - wyszeptal.
w spodniach Paula. Jako Luiza nie bylam pewna, czy Nic moge juz dluzej! - jeknelam w odpowiedzi. -
ulec impulsowi i siegnac tam natychmiast, chwycic lilUlHl},llli, Lawrence! Wez mnie, natychmiast!
ukochany czlonek i doprowadzic do rozkoszy. Przy- fuk - odr7..ekl oddychajac ciezko. - Zaraz bede cie
mknelam tylko oczy i pomyslalam, ze bedzie lepiej, ~IU!luc. Rozszerzysz nogi, a ja wloze swój rozgrzany
jesli zdam sie na Paula i bede zachowywac sie po- l !lUlek lak gleboko jak nigdy dOlad. Czy tego wlasnie
wsciagliwie, bo inaczej wszystko popsuje. Itt (••.•
,. Luizo?
Nie mialam jednak racji i to bylo cudowne! rak, tak! - Jego slowa pobudzaly mnie jak poca·
Paul zblizyl usta do moich piersi i zaczal je delikat- IIUlkI.Unioslam biodra i czulam, jak moja lechtaczka
nie draznic jezykiem. Wzielam obie piersi w dlonie, I uHinieje, ocierajac sie przez suknie o potewy czlo-
unioslam je, a Paul piescil je ustami, jezykiem, zeba- II, k
mi. Moje ciaJo kipialo z pozadania, biodra zaczely sie Nugle Paul rozluinil uscisk.
poruszac w rytmie ruchów jego ust. Chcialam byc je- Wiccej swiatla - szepnal. - Potrzebujemy wiecej
szcze blizej niego, czuc go caJa powierzchnia ciaJa. IUllu.Chce cie widziec.
Obj<u mnie i przycisnal moje posladki. Gdy poczulam, I'vdszedl do okien, by je odslonic. Jaskrawe, popo-
jak na moim brzuchu twardnieje jego ukochana czesc hHllliowe ~wiatlo zalalo pokój i ogrzalo moje rozdygo-
i
ciala, zapragnelam skonczyc juz te gre wypelnic roz- ciato.
111I1t\
palone wnetrze jego wspanialym czlonkiem. ()cllego momentu calkowicie przestalam byc Chri-
Wiedzialam, ze lepiej bedzie, jesli postapie wedlug l lUli.Swiatlo, które piescilo moje cialo, nie pochodzi-
wymagan Paula, zaczelam wiec mówic z kreolskim III ,nud Pacyfiku. lecz znad Zatoki Meksykanskiej.
akcentem.
lIylulll Luiza, kreolska dziewczyna z Nowego Orle-
- Lawrence, chce cie. Chce cie tak, ze nic innego lUli, odczuwajaca plomienna namiernosc do Lawren-
mnie nie obchodzi. Chce cie czuc wewnatrz siebie, II 'u Spojnalam na niego. Stal tylem do okna, slonce
chce, zebys mnie wypelnil. - Mówiac to, dotknelam 11I/(wicllalo mu wlosy, lecz cialo pozostalo w cieniu.
jednak reka jego czlonka i zaczelam piescic go, obsy- l"ICZ:ll zdejmowac ubranie, odrLUcajac je na podlo-
pujac Paula pocalunkami. ~C' Pragnelam zblizyc sie do niego nalychmiast, polo-
31
Strona 16
• '1J(af:J(y St. James' • g(os pragnienia'
zyc rece najego piersiach. Pomyslalam jednak, ze Lu' Tak. Luizo, rób to powoli. Bede w tobie zaraz, ale
za, niesmiala dziewczyna z Poludnia, nie zrobilaby t llll'lspieszmy sie. Uwielbiam twoje slodkie usta. Rób
go, pozostawiajac inicjatywe kochankowi. tllk Jeszcze, kochanie.
Paul zdjal spodnie i pochylil sie, klad'lc je na podl l'ak jak przedtem, jego slowa pobudzily mnie. Polo-
ge. Po chwili jednak wyprostowal sie znowu, a jeg Iyhllll jego dlonie na moich piersiac~. jeczac z rozko:
czlonek sterczal dumnie, silny i pelen energii, któ uy, gdy uchwycil moje sutki. PrzeCiagnelam palcami
wydawal sie obdzielac caly pokój. Chcialam juz mie 1111Jego jadrach, drapnelam lekko.
go w sobie. W tym momencie rozluznil nacisk na moje piersi.
- Choc do mnie, Luizo - powiedzial cicho. Christino • powiedzial. a jego czlonek wysliznal
Podeszlam powoli, ze spuszczonym wzrokiem, _le I moich ust. - Ktos nas obserwuje.
ulegla, tak jak na pewno bylaby Luiza. Kiedy jednak Gdzie?
znalazlam sie juz przy nim, uleciala ze mnie cala ta Z okna naprzeciwko. Ma lometke.
niesmialosc. W innych okolicznosciach moja reakcja bylaby taka
Ukleklam przed nim. Jego czlonek poruszal sie lek- ,IlU:!, Odsunelabym sie od Paula, nie tyle z przeraze-
ko. Chcialam zatopic go natychmiast gleboko w llin, ie ktos na mnie patrzy, lecz aby nie dostarczyc na·
ustach, przyciskac i piescic az do orgazmu. Bylam jed- I,Clncmu sasiadowi bezplatnego widowiska. Nie mam
nak nadal Luiza i musialam postepowac stopniowo. IIIc prt.eciwko patrzeniu na milosne sceny, sama mia-
Delikatnie obwiodlam jezykiem czubek jego czlonka, I,UII okazje robic to niejednokrotnie, ale wylacznie za
a Paul objal moja twarz. 'Koda obserwowanych.
- Tak, Luizo - wyszeptal. - Rób tak. Uwielbiam,jak Sprawy zaszly jednak juz za daleko. Hipnotyczny
dotykasz mnie swym cudownym jezykiem, kochanie. l IlU' Paula, jego cudowny czlonek ocierajacy sie o mo·
Zachecona powiodlam jezykiem wzdluz, az do jego liSia pozbawil mnie wszelkich skrupulów. To, ze by-
jader. POlem, nie wahajac sie juz, wzielam caly czlo- Ii my obserwowani, umalam za dziwnie podniecajace.
nek do ust, czujac, jak jego sliska twardosc wypelnia Nic nie szkodzi, kochanie. To jest przeciez sztuka,
je do glebi. Doznanie bylo tak silne, ze wydawalo mi WICC mamy publicznosc.
sie, iz przeszywa cale moje cialo. Udalo mi sie powiedziec to, co trzeba. Paulowi spo-
Przesuwalam uSlami w góre i w dól, a Paul zacZ<ll 1111halosie granie dla pana z lornetka. Podniósl mnie i
poruszac biodrami, delikatnie, miekko. jakby jego llllj:II, Potem szepnal:
czlonek stal sie juz c7..escia mnie, dopelnieniem moich l>okaz.Jny mu prawdziwy show.
ust.
Jednym ruchem zerwal ze nmie reszte sukienki sta-i
liChIIII calkowicie naga w cieplym blasku slonca. Wy-
Ilhfll'l,ilnm sobie. jak rece trzymajace lornetke zaczyna·
32 33
Strona 17
• 'l3faKJly SI. JtJmes •
• glos pru9f1i"c:liu=--' _
ja drzec. a czlonek w spodniach podgladacza unosi S I 'liK lal. widoczna byla tylko jego górna polowa,
i twardnieje. I to jeszcze bardziej mnie podniecil , "'yllllll. ze jego jedna reka rzeczywiscie siega do
Chwycilam reke Paula i wsunelam ja miedzy swa 1111.II Illci.czyzna - starszy, lysawy i nieco otyly -
uda. Jego palce ozyly. Zaczely delikatnie muskac tw W Ilnoglo to jeszcze moje erotyczne zabiegi na
da lechtaczke. zaglebialy sie w moje pulsujace cial l ,.1"
Jak skrapce w rekach Jaschy Heifetza moje cialo I 'Cli~IllY w szalenczym tempie nacierac na sie-
powiadalo muzyka wzmagajacej sie namietnosci. I I"lltlll Paula coraz glebiej. Zdalam sobie sprawe,
- Paul, och, Paul- jeczalam. nie myslac juz o Luizi , lIujc, to znaczy ja, Paul i nasz nieproszony widz,
- Chce cie miec! Wez mnie, Paul! I ""Y"'y erotyczny uklad, podniecajacy dzieki swej
Bylam zbyt podniecona, by czekac na jeg I llllltlic:t.llosci i chwilowosci. Wiedzialam, ze i ja, i
odpowiedz. Spróbowalam wspiac sie na niego, chw I ul jt"Hcsmy juz blisko orgazmu. Chcialam, zeby
tajac go mocno za szyje i zanucajac nogi na jego bi !hl Ilhscrwator doszedl do swego równoczesnie z na-
dra. Paul ugial kolana i wówczas jego czlonek zaglebi liii )lllvwalam niemal, ze nie znajduje sie blizej, w na-
sie we mnie bez przeszkód. ~lll pukuju.
Wyobrazilam sobie znowu nasza jednoosobowa wi ",lc/,ulam, jak czlonek Paula przyspieszyl jeszcze
downie - z jedna reka zacisnieta na lometce, z druga n l Illchy. a potem eksplodowal w moim wnetrzu, Y:'Y-
~osnacym w spodniach czlonku. Wyobrazilam sobie. I' lillajlIc je swym goracym plynem. Jednoczesnie i
Jak zaczyna poruszac nim wpatrzony w moje posladki. ltull urgazm przeszedl prlCze mnie z sila blyskawicy.
Przez chwile patrzylam jakby jego oczami, widzac l 'l wUll.ylam po chwili oczy, by zobaczyc, w jakim sta-
moje nogi obejmujace talie Paula, zsynchronizowany ul Illajduje sie nasz sasiad. Zdazylam zauwazyc. jak
ruch naszych zlaczonych cial. i
11/11,,1 sie odchylil do tylu porazony wlasnorecznym
To nie bylo to samo, co ogladanie siebie w lustrze. II IlIlllcm. Nie wypuscil jednak lometki i patrzyl
lecz cos calkiem nowego. podniecajacego mnie ponad ,111) na nas.
wszystko. Wyobrazenie sobie naszych cial, mnie sliz- 11~l1liechnelam sie ponad ramieniem Paula. Ku mo-
gajacej sie na czlonku Paula, podwoilo przyjemnosc. • ulUI.dziwieniu nasz obserwator odwrócil twarz i wy-
Czulam, ze niedlugo nastapi orgazm. II.Wlllo mi sie. ze odczul zazenowanie. Opuscillomet-
Gdy otworzylam oczy. zobaczylam, ze Paul wpatru- ~I ItKlsunal sie od okna. My tymczasem nie rozlacza-
je sie ponad moim ramieniem prosto w szkla lornetki. li' '(ie opadlismy wyczerpani na podloge.
Wiedzialam, ze Paul czuje 10 samo, co ja. Widziales? - wyszeptalam do ucha Paula. ~ prze-
- Paul! Odwróc mnie! Szybko! i
llll'u.yl sie speszyl. Biedak.
Zwalniajac tempo ruchów bioder, Paul wykonal ob- 'l. pewnoscia byl zaklopotany - odpowiedzial Paul
rót i moglam zobaczyc juz naszego seksualnego szpie- I t11/c~mial sie.
34 35
Strona 18
• '1UakJly St. Jamu •
Obudzilam sie dopiero wieczorem, czujac Paula
wnatrz mnie, wykonujacego delikatne ruchy, prz
pominaja,ce lagodne fale poludniowych mórz. N ROZDZIAL III
wiem, jak to sie stalo, ze doprowadzil mnie do st
najwyzszego podniecenia, gdy spalam. Bylo jedn ledy spogladam wstecz, u~wiadamiam sobie, ze
niezapomnianym przezyciem obudzic sie i czuc od I nilu noe stanowila pewna granice w moim zwiazku z
zu jego pieszczoty. lak upajajace i zmyslowe. l tllllt'ln Bayardem. Od niej to wlasnie stosunki nasze
Pochylal sie nade mna, poruszajac swym cudo IIIIC1y sie stopniowo pogarszac. zastanawialam sie
nym, kojilcym penisem. Ksiezycowy blask pn.e~wie l! IlllYl1li umalam, ze bylo to nieuchronne i rozpoczelo
lal jego wlosy jak przed paroma godzinami slonce. I, jcsl.cze tamtego wieczoru, gdy menadzer klubu
Bylam szczesliwa jak nigdy przedtem. Zwiedzila llll'huwal do zdobycia mnie wykorz.ystac talent Pau~a.
caly swiat, mialam najznakomitszych kochanków. W(IWCZasjednak nie dostrzegalam tego wszyslkle-
biegali o mnie najbogatsi mezczyzni na ~wiecie. Nigd i
lIIlIk jasno wyraznie, jak teraz. Wiedzialam tylko,
jednak nie bylam kochana tak wspaniale i nigdy ni I I jllkiegos niewytlumaczalnego powodu Paul od-
bylam tak przepelniona miloscia do kochanka, j IIICUsie ode mnie. Sadze, ze moZe zrozumialabym, o
tamtej nocy i przez kilka nastepnych miesiecy z moi~ lllhodzi, gdyby Paul stal sie nerwowy, zlosliwy czy
cudownym ksieciem sztuki mimicznej ... Moim Pa wullowny. Ale on po prostu wycofywal sie. Roslo je-
lem. " pl7.ygnebienie, posepnosc, spedzal coraz wiecej
• lll~U poza domem, malo rozmawialismy. Kiedy byl
Ill'Y mnie. czulam, ze jest obecny tylko cialem, a cala
I 1Il111.wspanialy duch i umysl, które tak kochalam, Sil
~,lllcs daleko.
Nie pytalam go z poczatku, co sie stalo, majac na-
ll/lcj\l. ze tajego zmiana w stosunku do mnie jest kwe-
I II pr:r.elotnego pogorszenia nastroju, co zdarza sie
IllIC'l:icz artystom. Nie mialam wówczas inn~go w.y-
I' IHenia tajemniczej "nieobecnosci" Paula. Nie chCla-
1,1111 ul.llac, ze moze ona omaczac koniec naszego ro-
llIlIIlSU.choc sama konczylam wiele milosnych afer w
lukI wlasnie sposób.
Bylam prL.ekonana przez caly ten czas, ze Paul nie
111/.('\t:llmnie kochac. Mialam nadzieje, ze dzieje sie
36 37
Strona 19
• 'lJfo.afySI. Jo.mts • • glos prag/lienia •
cos innego. Cos, co nie ma bezposredniego zwi:l7.ku 'l Il• , f.c leraz tego chce, odezwal sie we mnie dzwo-
mna· f ~ lllullllllWY i postanowilam dzialac.
Paul zmienil sie zatem, co mnie niepokoilo, ale cia l'liul wrócil kiedys po tygodniu, rzucil mi krótkie,
gle wier.tylam. ze nie bylo oznaka braku uczucia. My I IIIlIr "halo" i padl wyczerpany na tapczan. Zasta-
slalam, ze wynika to z jakiejs jego wewnetrznej walki lIlIIImsic, jak wiele razy przedtem, czy nie znalazl
której nie moglam zrozumiec bez wyjasnien z jeg .,"h IHlwcj kochanki, a prLychodzi do mnie nadal od
strony. Tymczasem Paul nie chcial ze mna rozmawia Il lIn C;':lSU po prostu z przyzwyczajenia czy z in-
Jego coraz dluz.sze pobyty poza domem przekony li 1IIIwod6w, których zadne z nas nie moglo doklad-
waly mnie, ze ja sama mam malo wspólnego z tym, PUjlll(.Lecz nadal w tej mojej wewnetrLJlej dysku-
sie dzieje. Poczatkowo nie bylo go w domu przez kiIk lltlJtlllwalam argumenty przeciwko wszystkim
dni, pózniej nieobecnosci przedluzyly sie do tygodn' um. Czulam, jak Paul nieruchomieje, próbujac
Tesknilam i w glebi duszy wierL.ylam, ze wewnatrz Pa l Ul~, spi. JA:;
ul pozostanie taki sarn, pomimo zewnetrznych ozn' l'lud - zaczelam. - Przestan juz. Prosze cie, po-
jakiegos przelomu. I.~l,. Cli sie z toba dzieje.
Prawdopodobnie najgorszym aspektem tego wszys l l11wdw.:ilsie do mnie, a na jego twarzy ujrzalam po
tkiego byl brak seksualnych kontaktów miedzy nami ·11 II/tlwsku udany wyraz zaskoczenia tak dziwnym i
Kiedy nawet czasem nocowal u mnie, rzucal sie po! I tIlwwnym pytaniem.
prostu na l67.ko i odwracal twana do sciany. W zaden l) t/.ym ty mówisz'?
sposób nie potrafilam go ozywic czy zachecic. Kiedy 1'llul. nie rób mi tego. Dlaczego traktujesz mnie w
dotykalam go, mialam wrazenie, ze jego cialo jest nie I 'I "1'1)'lób?Czuje sie upokorzona.
czule jak glaz. Bylo to przerazajace. Po paru takich no- Nlf\ udpowiedzial, tylko znowu odwrócil sie twarza
cach - prteplatanych dlugimi nieobecnosciami· zasta I I I illllY. Zdenerwowalam sie. Chwycilam go za ra·
nawialam sie nawet, czy Paul przypadkiem nie nalei)' II. I t1hr6cilam z powrotem w moja strone. Wyraz
do gatunku mezczyzn, którzy po znudzeniu sie cieleli I lwlcnia na jego twarzy byl tak idealny, ze az korni·
nymi kontaktami z kobieta, zaczynaja ja z premedyta liV I ledwo powstrzymalam sie od smiechu.
cja niszczyc. 1,/UI.UIll, Paul - powiedzialam wprosI. - Jesli
Nigdy przedtem nie bylam tak niebezpiecznie bli II' l I hyc ze mna. musisz wlozyc w to nieco wysilku.
ska utraty mojej niezaleznosci. dumy i pewnosci sit lu cos dac z siebie.
1111
bie, która do tej pory utr.tyll1ywala mnie przy zyciu nil li Wl Iwarz, jego wspaniala, ukochana twart wyda-
wet w najtrudniejszych sytuacjach. Nigdy przedtem lili, '/lc teraz rozplywac w moich oczach. Zdziwienie
nie pragnelam oddac sie calkowicie mezczyznie, pod II lulu lastapione przerazeniem. Strach, który zoba·
porz'ldkowac sie jego potrzebom. Kiedy zdalam sobie \1111111, prawie odebral mi oddech. Chcialam przytulic
38 39
Strona 20
• 'B{Q*.J{ySt. Jamu • • glos pragnienia·
sie do Paula, uspokoic go, ze wszystko to jest niewa "1\'1:1'1. odchodzisz? - Nie moglam w to uwierzyc.
ne, z~ i tak bedziemy razem. Gdyby tylko mi na to p 1111111 l,a nim jak ogluszona. . .
zwoh!. .. 1)\11 dcbie. Christmo. Robie to tylko dla cleb~e.
- Najpierw - zaczal - powiem ci cos o sobie. Mo 1)1 W(ll/.yl drLwi i wyszedl. nie mówi~c j~z ani sla-
to ~ie be~zi? wyja§nienie, jakiego oczekujesz, ale n li A ja stalam nieruchoma w .hallu, me. wle~zac. co
razie mUSI CI to wystarczyc. Inhl\ l\le jak zwykle szybko Sle uspoko~lam 1 ~acze-
Zamilkl. Odczekal chwile, potem wzial gleboki od I Illlllyslec. szukac sensu w tym wszystkIm. lab kon-
dech. lilki \11\ mógl podpisac'? Czy stal sie przestepca? Czy
- Podpisalem kontrakt Illtal sie z jakims wywiade.m? A mo~ ofiar~~al
- Gdzie? U kogo? - zapytalam. Jego tajemniczo~ Ul mózg na potrzeby nauki'? Rozwazalam rozne,
zaczela mme draznic i z trudem to ukrywalam. I.UlI'L'\lycznenawet. mozliwosci.
-.To ~sz~stko, co moge powiedziec. Nie pytaj mnie Wiedzialam jedno. Ten strach, który zo~ac.zyla~n w
o mc wiecej. l' ttH oczach, byl absolutnie prawdziw.y. Z jakiegos po-
. W~tal i zdecydowanym krokiem poszedl do sypia) .• wlMlu Paul byl w niebezpieczenstwie. AI.e dlaczego
n~. Nie mogla~ juz dluzej tego znieSC. Pobieglam za lIIIliC opuscil? Czyzby oczekiwal. ze przYJ~e to s~o-
mm. Czulam Sie zlekcewazona. Musialam cos zrobic kllJnie. pogodze sie z tym bez slo~a? To me w mOim
cos powiedziec. • tylu. Wiedzialam, ze mu.s~ zrob~c ws~ystko, by wy-
- Paul! - krzyknelam. - Co ty wyprawiasz? Przestan, Ill~nic jego dziwne od~jscl~, taJe~T\Olczy kon:rakt,
do cholery, byc taki tajemniczy! Co ty zrobiles? Dla- Imiane stosunku do mnie. Nikt mrue od tego me po-
czego zniszczyles wszystko, co bylo miedzy nami?
Nie wiedzialam, ze jestes taki podly! WS~:::~w~kle. gdy podjelam juz decyzje. poczul~ si~
, .Zobaczylam, ze u:ljal z pólki walizke i zaczal w po- lepiej. prL.Ynajmniej na ch~ile .. poszlam d.o syplalm
spiechu pakowac do niej swoje rzoczy. lruchejuz spokojniejsza. Kiedy jednak SPOjrLalan;t na
- Paul, co ty wyprawiasz? 16"i.ko,na male zagiecie narzuty pozostale po walizce
- To nie fair wobec ciebie - odpowiedzial spokojnie. P'lUla cos sie we mnie zalamalo .
- Zabieram ci twoje z.ycie i nie daje w zamian nic. - • Padlam na lóz.ko i po raz pierwszy od smierci ojca
Zamknal walizke .• A teraz powiedzialem ci za duzo. plakalam.
- Za du;i..o? - krzyknelam. - Nie powiedziales mi nic
poza tym, ze masz jakis tam kontrakt. Ja chce wie-
dziec, jaki kontrakt.
.- Przykro mi, Chrislino. Nie moge ci tego powie-
dZiec.
41
40