Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie Sokrates Scholastyk - Historia Kościoła PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Strona 1
SOKRATES SCHOLASTYK
HISTORIA KOŚCIOŁA
Edycja komputerowa: www.zrodla.historyczne.prv.pl
Mail:
[email protected]
MMIII ®
Strona 2
Wstęp do księgi
Euzebiusz syn Pamfila1, autor Historii kościelnej obej-
mującej pełną liczbę dziesięciu ksiąg, skończył swe dzieło
na czasach cesarza Konstantyna, kiedy to ustało prześlado-
2
wanie chrześcijan, którego sprawcą był Dioklecjan . Tenże
autor, pisząc o życiu Konstantyna3, fragmentarycznie wspo-
1
Euzebiusz (Eusebios) żył w latach ok. 260—339/340, od ok.
315 r. biskup Cezarei Palestyńskiej. Uczeń Pamfila, biskupa Ceza-
rei, zamęczonego w 309/310 r. (stąd przydomek tou Pamphilou,
syn Pamfila). Wielki erudyta, autor licznych dzieł egzegetycznych,
apologetycznych i historycznych: twórca historii kościelnej jako
odrębnego gatunku historiografii. Jako teolog umiarkowany subor-
dynacjonista; podpisał nicejskie wyznanie wiary, ale potem prze-
szedł na stronę zwolenników Ariusza. Odegrał wielką rolę
w pierwszym okresie kontrowersji ariańskiej. Główne dzieło:
Historia kościelna, tłum. por. A. Lisiecki. Poznań 1924 (POK, t. 3).
2
Dioklecjan (Caius Aurelius Valerius Diocletianus) żył w latach
ok. 243 — ok. 313, cesarz w latach 284—305. Rządził jako władca
absolutny (dominus), wprowadził przejęty z Persji ceremoniał
dworski, wymagał oddawania sobie czci boskiej. Zreformował
administrację, stworzył scentralizowaną biurokrację, zreorganizo-
wał i powiększył armię, gruntownie przebudował system podatko-
wy. Twórca systemu władzy kolegialnej: rządził na Wschodzie,
zaś władzę nad Zachodem przekazał Maksymianowi (Marcus Au-
relius Valerius Maximianus) z identycznym tytułem augusta.
W roku 293 obaj augustowie desygnowali i adoptowali swych
następców z tytułami cezarów: Dioklecjan — Galeriusza (Galerius
Valerius Maximianus), Maksymian — Konstancjusza (Flavius Va-
lerius Constantius), ojca Konstantyna Wielkiego. Cesarstwem rzą-
dziło więc czterech władców (tetrarchia), dwóch augustów i dwóch
cezarów.
Prześladowania chrześcijan, o których wspomina Sokrates,
wszczęte przez Dioklecjana w roku 303, zakończone zostały edyk-
tem tolerancyjnym Galeriusza w 311 r. Były to ostatnie i naj-
większe krwawe prześladowania chrześcijan przez państwo.
3
W panegiryku Vita Constantini (Żywot Konstantyna) napisa-
nym ok. 338/339 r., tuż przed śmiercią Euzebiusza.
Konstantyn Wielki (Flavius Valerius Constantinus) żył w la-
tach ok. 282—337, cesarz w latach 306—337, od roku 324 jedyny
władca Imperium, kontynuator reform zapoczątkowanych przez
Dioklecjana. Pierwszy cesarz chrześcijański: nawrócony w 312 r.,
w tym samym roku przyznał chrześcijanom swobodę wyznania
Strona 3
mina o wydarzeniach związanych z wystąpieniem Ariusza4,
troszcząc się bardziej o pochwałę cesarza i o panegiryczną
wzniosłość stylu, jaka cechuje zazwyczaj enkomion, aniżeli
o dokładne przedstawienie faktów. Ja natomiast, ponieważ
zamierzam opisać dzieje Kościoła od tamtej epoki aż do
wypadków współczesnych, rozpocznę swe dzieło od opisu tych
wydarzeń, na których mój poprzednik poprzestał. Nie będę przy
tym dbał o podniosłość wysłowienia, ale o szczegółowe rela-
cje, jakie tylko udało mi się bądź to odnaleźć na piśmie, bądź
to usłyszeć z ust ludzi, którzy je badali. A ponieważ z po-
żytkiem dla niego zadania będzie wspomnieć, w jaki sposób
cesarz Konstantyn przeszedł na wiarę chrześcijańską, niech
mi będzie wolno w miarę możności trochę na ten temat po-
wiedzieć i od tego mniej więcej momentu zacząć swe dzieło.
W jaki sposób cesarz Konstantyn przeszedł na wiarę
chrześcijańską
Był to więc okres dziejów, kiedy Dioklecjan i Maksymian,
zwany Herkulesowym, zrzekli się na mocy układu cesarskiej
godności i odtąd wiedli już życie ludzi prywatnych, a Ma-
ksymian zwany Galeriuszem, który przedtem dzielił z nimi
władzę, wkroczywszy do Italii ustanowił rządy dwóch ceza-
rów, Maksymina na Wschodzie, a Sewera w Italii 5. W Bry-
(religio licita), chrzest przyjął na łożu śmierci. W roku 330 utwo-
rzył w Byzantion drugą stolicę Imperium, „Nowy Rzym", od jego
imienia nazwaną Konstantynopolem.
4
Ariusz (Areios) żył w latach 256—336, diakon, potem prezbiter
kościoła aleksandryjskiego, twórca herezji ariańskiej. Wykluczony
z Kościoła przez biskupa Aleksandra, potępiony na Soborze Ni-
cejskim w roku 325. Wygnany do Illyricum, w roku 328 uzyskał
cofnięcie anatemy, odwołany z wygnania w roku 334. Zmarł nagle
w roku 336 w Konstantynopolu, w przeddzień uroczystego powro-
tu do łączności z Kościołem. Szczegóły nauki Ariusza i przebieg
sporów ariańskicb w dalszych rozdziałach tekstu Sokratesa oraz
odpowiednich przypisach.
5
Maksymian przybrał przydomek „Herkulesowy" (Herculius) po
uzyskaniu godności augusta; Dioklecjan nosił przydomek „Jo-
wiszowy" (Iovius). Obaj władcy adbykowali w 305 r., a dotych-
czasowi cezarowie, Galeriusz i Konstancjusz, zostali augustami
Strona 4
tanii natomiast cesarzem obwołany został Konstantyn, jako
(36) następca swego ojca Konstancjusza, zmarłego w pierw-
szym roku dwieście siedemdziesiątej pierwszej olimpiady6,
w dniu 25 lipca. W Rzymie zaś pretorianie wynieśli na tron
Maksencjusza7, syna Maksymiana Herkulesowego, raczej ty-
rana aniżeli cesarza. W rezultacie tych wydarzeń Maksymian
na nowo zapłonął żądzą władzy i usiłował zgładzić swego
syna, Maksencjusza8. Jednakże przeszkodzili mu w tym
żołnierze. Później Maksymian zakończył życie w Tarsie,
w Cylicji 9. Cezar Sewer, wysłany przez Maksymiana Galeriu-
sza do Rzymu w celu ujęcia Maksencjusza, zginął zdradzony
przez własnych żołnierzy10. Właśnie Maksymian Galeriusz
sprawując najwyższą władzę w państwie umarł11, wyzna-
czywszy uprzednio cesarzem Licyniusza 12, który od dawna był
mu przyjacielem i towarzyszem broni, a pochodził z Dacji.
Maksencjusz natomiast uciskał nieludzko Rzymian, postępu-
jąc wobec nich raczej jak tyran aniżeli jak władca: bezwsty-
i mianowali dwóch nowych cezarów: Sewera (Flavius Valerius
Severus) i Maksymina Daję (Caius Valerius Maximinus Daia).
Pominięcie Maksencjusza i Konstantyna, dorosłych synów Maksy-
miana i Konstancjusza, spowodowało serię uzurpacji, która znisz-
czyła system tetrarchii.
6
To jest w roku 306. Obwołanie Konstantyna augustem było
uzurpacją; Galeriusz wszakże pogodził się z faktem dokonanym
i uznał władzę Konstantyna jako cezara nad Galią i Brytanią.
7
Na wzór Konstantyna po władzę sięgnął i Maksencjusz.
Zamach z 28 października 306 r. dał mu władzę nad prowincjami
Sewera, to jest Italią, Afryką i Hiszpanią.
8
Maksymiana skłonił do odwołania własnej abdykacji jego syn
Maksencjusz, trafnie licząc, że żołnierze Sewera nie będą skłonni
do walki przeciw poprzedniemu augustowi. Po zwycięstwie nad
Sewerem Maksymian usiłował również wydrzeć władzę synowi,
ale bez powodzenia, wobec czego zbiegł do Galii, do swego zięcia
Konstantyna (męża jego córki Fausty).
9
Sokrates myli tu Maksymiana „Herkulesowego" z Maksymi-
nem Dają (por. przypis 12); Maksymian zginął w niejasnych
okolicznościach w roku 310, prawdopodobnie zabity z rozkazu
Konstantyna, przeciw któremu dwa lata wcześniej wywołał nie-
udane powstanie.
10
Armia Sewera przeszła na stronę Maksencjusza wydając swe-
go wodza, który w roku 307 został stracony w Rawennie.
11
W roku 311.
12
Galeriusz nie uznał uzurpacji Maksencjusza i następcą Sewera
mianował Licyniusza (Valerius Licinianus Licinius). Po śmierci
Galeriusza Licyniusz uzyskał prowincje naddunajskie, w 313 r.
zawarł w Mediolanie sojusz z Konstantynem (jednym z punktów
porozumienia było przyjęcie przez Licyniusza polityki tolerancji
wobec chrześcijan, czyli tzw. edykt mediolański) i pokonał wła-
Strona 5
dnie uwodził żony wolnych obywateli, wielu z nich skazywał
na śmierć i dopuszczał się innych podobnych zbrodni13. Kiedy
się o tym dowiedział cesarz Konstantyn, gorąco pragnął wy-
bawić Rzymian z więzów jego niewoli i natychmiast zaczął
nad tym myśleć, w jaki sposób obalić tyrana. Pochłonięty
tak niezmierną troską, zaczął jednocześnie rozważać, którego
boga ma wezwać na pomoc w walce. Przyszło mu tedy na
myśl, że stronnicy Dioklecjana, (37) wyznający bogów hel-
leńskich, nie doznali żadnej od nich pomocy14. Doszedł także
do wniosku, że ojciec jego, Konstancjusz, porzuciwszy wie-
rzenia helleńskie, szczęśliwszy odtąd był w życiu 15. Otóż kiedy
tak przeciwne myśli zaprzątały jego uwagę, i właśnie odby-
wał razem z wojskiem jakiś przemarsz, miał widzenie, cu-
downe ponad wszelki wyraz. Kiedy słońce zeszło już z połud-
nia i dzień począł się chylić ku zachodowi, ujrzał na niebie
słup światła w kształcie krzyża, a na nim napis głoszący:
w tym zwyciężaj. Zaniepokoił cesarza ten znak z nieba, toteż
prawie nie wierząc własnym oczom zapytał obecnych, czy oni
także widzą to samo. Gdy zaś zgodnie odrzekli, że widzą,
pokrzepił się w duchu władca tą Boską i godną podziwu wi-
zją. A kiedy zapadła już noc głęboka, zobaczył we śnie
Chrystusa i otrzymał od Niego polecenie, aby sporządził znak
na wzór widzianego na niebie i posługiwał się nim jako
symbolem pewnego tryumfu nad wrogiem. Idąc za głosem
tej przepowiedni Konstantyn rozkazuje sporządzić bojowy znak
legionowy z wyobrażeniem krzyża 16, który aż po dziś dzień
dającego w Azji Mniejszej, Syrii i Egipcie Maksymina Daję,
którego kazał stracić w Cylicji. Odtąd Imperium miało dwóch
władców: Konstantyna na Zachodzie i Licyniusza na Wschodzie.
W roku 314 doszło między nimi do pierwszego konfliktu zbrojnego;
Licyniusz uniknął całkowitej klęski, ale stracił na rzecz rywala
większość prowincji naddunajskich. Do ostatecznej rozprawy do-
szło w 324 r.: Licyniusz, pokonany na lądzie i morzu, poddał się
pod warunkiem zachowania życia, ale już wkrótce został stracony
pod zarzutem zdrady.
13
Charakterystykę rządów Maksencjusza ukształtowała propa-
ganda jego zwycięskiego rywala Konstantyna, dlatego też należy
przyjmować ją z dużą ostrożnością.
14
Dokładniej Sewer i Galeriusz, dwaj poprzedni przeciwnicy
Maksencjusza, nieszczęśliwi w walce z uzurpatorem, wyznający
religię pogańską i prześladujący chrześcijan.
15
Opis duchowych rozterek Konstantyna Sokrates przekazał za
Euzebiuszem, Vita Constantini II 28—32.
16
Było to vexillum (rzymski znak wojskowy) złożone z drzewca
z poprzeczką, z której zwieszała się tkanina, zwieńczone chryzmą,
Strona 6
przechowywany jest w pałacu cesarskim. Z większym zapa-
Jem przystępuje teraz do działania. Natarłszy na wroga pod
murami Rzymu, w pobliżu tak zwanego Mostu Mulwijskiego,
zwycięża, a Maksencjusz ginie w nurtach rzeki. Był to zaś
siódmy rok jego panowania, kiedy odniósł zwycięstwo nad
Maksencjuszem 17. Po tych wydarzeniach dzielił władzę z Li-
cyniuszem przebywającym stale na Wschodzie. Ten był szwa-
grem Konstantyna, poślubił bowiem siostrę jego, Konstan-
cję 18. Sam cesarz doznawszy od Boga tak wielkich dobro-
dziejstw, złożył dowody wdzięczności względem swego
Dobroczyńcy. Do nich należały: zniesienie prześladowania
chrześcijan, odwołanie z wygnania zesłańców, wypuszczenie
na wolność uwięzionych i zwrot skonfiskowanego mienia
prywatnego. Jednocześnie podnosił z ruin kościoły, a wszystko
przeprowadzał z wielką gorliwością. W tym też czasie zmarł
w Salonie, w Dalmacji, Dioklecjan19, ten sam, który zrzekł
się kiedyś godności cesarskiej. (40)
Jak Konstantyn umacniał chrześcijaństwo, a jednocześnie
współpanujący z nim Licyniusz prześladował
chrześcijan
Cesarz Konstantyn przejęty duchem religii chrześcijańskiej
postępował we wszystkim jak chrześcijanin, wznosząc kościo-
ły i składając na ich potrzeby kosztowne ofiary, a co więcej
— zamykając i burząc świątynie pogańskie oraz konfiskując
na rzecz skarbu państwa znajdujące się w nich ozdoby i rzeź-
czyli monogramem Chrystusa XP (greckie chi rho) w wieńcu
laurowym, od którego otrzymało swą nazwę: labarum.
17
Po serii zwycięstw w północnej Italii Konstantyn rozgromił
ostatecznie Maksencjusza koło Mostu Mulwijskiego 28 paździer-
nika 312 r.
18
Konstancja (Constantia), przyrodnia siostra Konstantyna,
w 313 r. poślubiła Licyniusza, w roku 324 bezskutecznie usiłowała
ratować mu życie. Pod koniec życia zwolenniczka Ariusza (por.
I 25), zmarła między rokiem 330 a 333.
19
Dioklecjan umarł w roku 313 lub nieco później, nie w Salonie,
jak podaje Sokrates, ale w zbudowanym przez siebie nie opodal
tego miasta pałacu-twierdzy Spalatum (dzisiaj Split).
Strona 7
by20. Współrządzący zaś z nim Licyniusz, z przekonania
zwolennik religii pogańskiej, nienawidził chrześcijan. Jawnego
prześladowania wprawdzie unikał z lęku przed cesarzem
Konstantynem, jednak w wielu godził skrycie. Ale stopniowo
w sposób zgoła jawny zaczął im szkodzić. Prześladowanie to
miało charakter lokalny: wybuchało tylko tam, gdzie akurat
przebywał Licyniusz. Kiedy w tych sprawach, a także
i w innych, począł się rządzić jak tyran, postępowanie jego
nie uszło uwagi Konstantyna. Słysząc, że cesarz oburzony jest
tym wszystkim, postanowił oczyścić się z zarzutów. Okazując
mu szacunek i zabiegając o jego względy zawarł z nim nie-
szczerą przyjaźń, zaklinając się wielokrotnie i przysięgając, że
na przyszłość nigdy już nie pozwoli sobie na żadne tyrańskie
posunięcie: przysięgał, a jednocześnie dopuszczał się krzywo-
przysięstwa. Nigdy bowiem nie porzucił ani metod tyranii,
ani myśli o rozpętaniu prześladowania chrześcijan. Oto wydał
ustawę, która zabraniała biskupom wstępu do domów po-
gańskich, z tą myślą, by wiara chrześcijańska nie miała
możności się szerzyć pod pretekstem odwiedzin pastoralnych.
Prześladowanie to było jednocześnie i na ustach wszystkich,
i w tajemnicy; z jednej strony unikało się rozmowy o nim,
z drugiej strony mówiły o nim same fakty. Bo ci, którzy go
doznali na sobie, przeszli straszne cierpienia fizyczne i ciężkie
represje objęły ich mienie.
O tym, że wojna między Konstantynem i Licyniuszem
wynikła z powodu chrześcijan
Te okoliczności spowodowały, że Licyniusz ściągnął na sie-
bie najwyższe oburzenie cesarza Konstantyna, i stali się dla
siebie nawzajem wrogami, kiedy pękły więzy udawanej przy-
jaźni. Niewiele upłynęło czasu i jeden przeciw drugiemu pociąg-
nęli z wojskiem w pole. Wiele stoczyli bitew, tak na lądzie jak
i na morzu, aż pod Chrysopolis21 w Bitynii — a jest to port
20
Posunięcia te należą do późniejszego okresu rządów Konstan-
tyna, por. I 18.
21
Chrysopolis (dzisiaj Skutari) na azjatyckim brzegu Bosforu,
miejsce ostatecznej klęski Licyniusza w roku 324.
Strona 8
Chalcedoński — pokonany Licyniusz oddał się w ręce Kon-
stantyna. Konstantyn schwytawszy go żywcem, obszedł się
z nim łaskawie, nie pozwolił go zabijać, jednocześnie jednak
kazał mu w spokoju zamieszkać w Tessalonice. Ten natomiast
przez pewien czas nie podejmował żadnych działań, ale póź-
niej zebrawszy jakichś barbarzyńców usilnie się starał wzno-
wić wojnę i powetować swą klęskę22. Kiedy się o tym do-
wiedział cesarz, polecił go zabić. I tak na rozkaz cesarski
Licyniusz został zgładzony. Konstantyn zatem rozciągnął swą
moc nad całym państwem. Obwołany imperatorem i augus-
tem23, natychmiast zajął się gorliwie sprawą umacniania
i rozwoju chrześcijaństwa. Dokonywał tego na różne sposoby,
a dzięki jego wysiłkom religia chrześcijańska zażywała głę-
bokiego spokoju. Jednakże ten tak wspaniały pokój ustępuje
wkrótce miejsca wojnie, jaka wybuchła w łonie samego
świata chrześcijańskiego. (41) Co to była za wojna i jak się
zaczęła, o tym w miarę swych możliwości opowiem.
Spór Ariusza z biskupem Aleksandrem
Po Piotrze24, biskupie Aleksandrii, który poniósł śmierć
męczeńską za Dioklecjana, godność biskupią przejął Achillas;
następcą zaś Achillasa został w okresie wspomnianego tu
pokoju Aleksander25. Ten, żyjąc w warunkach większego
bezpieczeństwa, bez obawy organizował życie kościelne. I oto
zdarzyło się kiedyś, że w obecności podległych mu prezbite-
rów i reszty duchowieństwa mając wykład z teologii na temat
Trójcy Świętej z popisową niemal starannością i ambicją
22
Kolejny wymysł propagandy Konstantyna, mający usprawie-
dliwić mord dokonany na Licyniuszu.
23
Autokrator kai basileus, grecka parafraza formuły Imperator
et Augustus. Konstantyn nosił te tytuły od roku 306, stąd prze-
kaz Sokratesa ma sens tylko o tyle, że podkreśla jedynowładztwo
Konstantyna nad całym Imperium.
24
Piotr (Petros), biskup Aleksandrii od 300 r., został umączony
w roku 311; jego następcą w latach 311—312 był Achillas.
25
Aleksander (Aleksandros) biskup Aleksandrii w latach 312—
—328. Za jego pontyfikatu, w latach 320—322, wybuchła kontro-
wersja ariańska.
Strona 9
przeprowadzał dowód jedności Trójcy. Ariusz zaś, pewien
prezbiter podległy jego władzy, człowiek dostatecznie biegły
w dialektyce, przekonany, że biskup wprowadza naukę Libij-
czyka Sabeliusza 26, dał się ponieść ambicji i zajmując stano-
wisko wprost przeciwne do tezy Libijczyka, w sposób, jak się
zdaje, zbyt gwałtowny odpowiedział na to, co mówił biskup.
A oto słowa Ariusza: Jeżeli Ojciec zrodził Syna, w takim ra-
zie zrodzony ma początek istnienia; z tego zaś jasno wynika,
że był kiedyś czas, kiedy nie było Syna. Nieuchronną z kolei
konsekwencją tego faktu jest, że Syn ma substancję z nie-
bytu 27.
Jak spór przerodził się w rozłam w łonie Kościoła,
a biskup aleksandryjski, Aleksander, ekskomunikował
Ariusza i jego zwolenników
Posługując się tego rodzaju wywodami i wnioskami opar-
tymi na niesłychanych tezach Ariusz rozbudza w wielu chęć
obadania od nowa całości zagadnienia. I tak od małej iskierki
rozpala się ogromny pożar. Płomień tej klęski wyszedłszy
z Kościoła aleksandryjskiego ogarnął cały Egipt i Libię, a tak-
że Górną Tebaidę 28, w końcu strawił także pozostałe prowin-
cje i miasta. Nauka Ariusza miała wprawdzie wielu różnych
zwolenników, ale najwięcej jej bronił Euzebiusz, nie ten
z Cezarei, lecz ten, który najpierw (44) był biskupem Kościo-
ła w Berytos, a następnie udało mu się wśliznąć na tron
biskupi Nikomedii Bityńskiej29. Słysząc i widząc, co się
26
Sabeliusz (Sabellios) żył w II/III w., twórca doktryny, według
której osoby Trójcy Świętej są tylko aspektami (modi) Boga
(sabelianizm); ok. roku 218 wykluczony z Kościoła rzymskiego
przez papieża Kaliksta jako herezjarcha.
27
Z tego ostatniego zdania Ariusz później się wycofał z uwagi
na niezwykle ostrą reakcję, jaką wywołało ono nawet wśród ludzi
mu przychylnych.
28
Biskupi aleksandryjscy sprawowali już wówczas zwierzchnic-
two nad całym Egiptem, Dolnym i Górnym (Tebaida) oraz wybrze-
żem Morza Śródziemnego do Cyrenajki włącznie (Libia).
29
Euzebiusz z Nikomedii zmarł ok. 342 r., biskup najpierw
Berytos (Bejrutu), potem Nikomedii, wreszcie (od roku 339) Kon-
Strona 10
dzieje. Aleksander wpada w gniew. Zwoławszy zgromadzenie
wielu biskupów, pozbawia urzędu kapłańskiego Ariusza
i tych, którzy przyjęli jego naukę30. Do biskupów zaś posz-
czególnych miast wysyła list tej treści:
List Aleksandra, biskupa aleksandryjskiego
Umiłowanym i najczcigodniejszym współsłużebnikom Koś-
cioła powszechnego na całym świecie pozdrowienie w Panu.
Ponieważ Kościół powszechny stanowi jedno ciało,
a Pismo Święte zawiera nakaz, że należy strzec więzi zgody
i pokoju, winniśmy przeto utrzymywać wymianę korespon-
dencji i wzajemnie sobie komunikować o wszelkich wyda-
rzeniach, po to mianowicie, aby zarówno smutek, jak i radość
każdego z nas były bądź to wspólnym cierpieniem, bądź
to wspólną radością, dzieloną między nami pospołu. Oto więc
w naszym Kościele pojawili się ostatnio mężowie niegodziwi
i zwalczający Chrystusa, mistrzowie odszczepieństwa, które
słusznie mógłby ktoś uznać za zapowiedź głoszącą przyjście
Antychrysta. I z początku chciałem przemilczeć tę tak nie-
pokojącą sprawę, ażeby — o ile to jest możliwe — posiew zła
zużył swą siłę wśród samych jedynie odstępców i nie zbrukał
uszu ludzi nieskalanych i czystych, jeśliby rozszerzył się na
inne miejscowości. Skoro jednak Euzebiusz, obecnie rezydują-
cy w Nikomedii, uznawszy się za autorytet w Kościele na
tej zasadzie, że nie wszczęto przeciw niemu rygorów koś-
cielnych, kiedy to opuścił Berytos i wśliznął się potajemnie
na tron biskupi Kościoła w Nikomedii, stanął (45) na czele
również i tych odstępców, a ponadto usiłował na wszystkie
strony pisać, wydając im polecenia i szukając sposobów, jak
by tu wciągnąć jakichś nieświadomych w tę najgorszą i zwal-
czającą Chrystusa herezję — zmuszony byłem, znając prze-
pisy prawa, przerwać swe milczenie i wszystkim wam o tym
oznajmić, po to, abyście się dowiedzieli, kto jest odstępcą,
a jednocześnie zapoznali się z nieszczęsnymi tezami ich he-
rezji, wreszcie, byście nie ulegli, jeśliby napisał do was Euze-
biusz. Pragnąc bowiem wznowić właśnie teraz za ich pomocą
stantynopola. Obrońca Ariusza, przywódca obozu antynicejskiegp
na Wschodzie. Zwolenników jego nazywa Sokrates euzebianami.
30
Na synodzie w Aleksandrii (ok. roku 323). Ekskomunikę po-
przedziła konfrontacja Ariusza z jego oskarżycielami i wezwanie
do odwołania tez uznanych za heretyckie. Wobec odmowy Aleksan-
der zastosował w stosunku do Ariusza rygory kościelne.
Strona 11
swe dawne, przycichłe z upływem czasu niegodziwości, stara
on się wywołać wrażenie, że pisze w ich obronie; czynem
jednak udowadnia, że robi to wszystko w imię własnych
interesów. Odstępcami zatem są Ariusz, Achillas, Aejtales
i Karpones, ponadto drugi Ariusz, Sarmates, Euzojusz 31, Lu-
cjusz, Julian, Menas, Helladios, Gajus, a wraz z nimi Sekun-
dus i Teonas 32, uważani kiedyś za biskupów. Treść zaś ich
wymysłów, niemądrych i sprzecznych z Pismem Świętym,
wygląda jak następuje: „Bóg nie był Ojcem odwiecznie, lecz
był kiedyś taki czas, kiedy Bóg nie był Ojcem. Logos Boży
nie istniał odwiecznie, lecz powstał z niebytu. Albowiem Bóg,
który jest, uczynił z niebytu tego, którego nie było. Dlatego
też był kiedyś czas, kiedy Logos nie istniał. Syn bowiem jest
stworzeniem i dziełem Boga. Co do istoty zaś nie jest równy
Ojcu ani nie jest prawdziwym Słowem Ojca, mającym Jego
naturę, ani też nie jest Jego prawdziwą mądrością: jest na-
tomiast jednym z dzieł i stworzeń; w sposób niewłaściwy
nazywany jest Słowem (Logosem) i Mądrością, boć przecież
i On sam zaistniał dzięki własnemu słowu Boga i dzięki za-
wartej w Bogu mądrości, w której Bóg uczynił zarówno
wszystkie rzeczy, jak i Jego samego. Dlatego też jest co do
natury zmienny i skazitelny33, podobnie jak i wszystkie
istoty rozumne. Całkowicie obcy (48) jest Logos istocie Boga
i nie ma w niej żadnego udziału; a Ojciec jest dla Syna
niewyrażalny i okryty tajemnicą. Albowiem Syn ani nie zna
Ojca w sposób doskonały i dokładny, ani nie może Go w spo-
sób doskonały oglądać; bo Syn nie zna nawet swej własnej
istoty. Stworzony bowiem został ze względu na nas, po to,
ażeby Bóg powołał nas do istnienia za Jego pośrednictwem,
niby za pomocą narzędzia; i w ogóle by nie istniał, gdyby
Bóg nie zechciał był stworzyć nas". Tak więc postawił im
ktoś pytanie, czy Logos Boży może odwrócić się [od Boga]
tak, jak odwrócił się szatan; a oni nie zawahali się przed od-
31
Zwolennicy Ariusza, wykluczeni wraz z nim z Kościoła, są
dla nas w większości anonimowi, z wyjątkiem Euzojusza (Euzoios),
towarzysza Ariusza na wygnaniu (por. I 25—26), w latach 361—
—377
32
ariańskiego biskupa Antiochii.
Sekundus (Sekundos) biskup Ptolemaidy w Cyrenajce i Teo-
nas (Theonas) biskup Marmaryki (Cyrenajka Dolna), zwolennicy
Ariusza; na Soborze Nicejskim odmówili uznania przyjętego wy-
znania
33
wiary i zostali skazani na wygnanie.
Ariusz odpierał ten zarzut Aleksandra twierdząc, że Syn jest
niezmienny i nieskazitelny, z tym że nie z własnej natury, lecz
z woli Boga.
Strona 12
powiedzią: „Oczywiście, że może! Oto jest zmiennej natury,
bo jest zrodzony i może zgrzeszyć".
Na wypowiadających takie zdania duchownych z otoczenia
Ariusza i ich bezwstydnych zwolenników, na nich samych
i na tych, którzy przyjęli ich naukę, ja wraz z biskupami
Egiptu i Libii, których razem było blisko stu, rzuciliśmy na
synodzie klątwę. Stronnictwo Euzebiusza przyjęło ich nato-
miast życzliwie, starając się połączyć kłamstwo z prawdą
i bezbożność z pobożnością. Nie zdołają tego jednak osiągnąć.
Prawda bowiem zwycięża, światło nie ma nic wspólnego
z ciemnością, a Chrystus nie może pozostawać w zgodzie
z Belialem. Bo czy słyszał kto kiedy o czymś podobnym?
Albo kto słysząc o tym obecnie nie wpada w zdumienie, nie
zatyka sobie uszu, byleby tylko słuch jego nie zetknął się
z brudem tego rodzaju sformułowań? Kto słuchając mowy
św. Jana: Na początku było Słowo (J 1, 1) 34 nie potępia ich
za stwierdzenie, że był kiedyś czas, kiedy [Logos] nie istniał?
Albo kto czytając w Ewangelii wyrazy Syn Jednorodzony
(J 3, 16) i wszystko przez Nie się stało (J l, 3) nie znienawi-
dzi ich za spostrzeżenia, że Syn jest jednym z dzieł stworzo-
nych? Jakże może być równy tym, którzy stali się przez
Niego? Albo jak może być jednorodzonym ten, kto według
nich zalicza się do tej samej kategorii, co reszta stworzenia?
W jaki sposób może być z tego, co w rzeczywistości nie
istnieje, skoro Ojciec powiada: z mego serca tryska piękne
Słowo (Ps 44, 2), i: zrodziłem Cię z łona (Ps 109, 3)35 przed
jutrzenką? Albo w jaki sposób może nie być równy Ojcu co
do istoty ten, kto jest doskonałym obrazem i odblaskiem
światłości Ojca i mówi: kto Mnie zobaczył, zobaczył także
i Ojca (J 14, 9)? Jeśli Syn jest rozumem i mądrością Boga,
to jakże mógł być kiedyś czas, kiedy Go nie było? Przecież
to zupełnie to samo, jak gdyby mówili, że Bóg był kiedyś bez
rozumu i bez mądrości! A jak może być zmienny i skazitelny
34
Sokrates posługiwał się tekstem Septuaginty, stąd cytowane
przezeń fragmenty Pisma Świętego odbiegają niekiedy od obecnie
przyjętego greckiego tekstu Biblii. W miejscach, gdzie tekst Sokra-
tesa brzmi inaczej, dajemy tłumaczenie własne, w przypisie za-
mieszczając tłumaczenie według: Pismo Święte Starego i Nowego
Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych. Wyd. 3
poprawione, Pallottinum, Poznań 1980, (tak zwanej Biblii Tysiąc-
lecia, oznaczanej dalej skrótem BT). Jeśli tekst Sokratesa zgodny
jest lub minimalnie różni się od przyjętego obecnie tekstu, po-
dajemy
35
tłumaczenie według BT.
W BT: Z łona jutrzenki jak rosę Cię zrodziłem.
Strona 13
ten, kto powiada o sobie samym: Ojciec jest we Mnie, a Ja
w Ojcu (J 10, 38) oraz: Ja i Ojciec jedno jesteśmy (J 10, 30),
ustami zaś proroka mówi: patrzcie, że Ja jestem i nie odmie-
niam się (Ml 3, 6) ?36 I chociaż ktoś może odnieść to powie-
dzenie do samego Ojca, (49) to przecież stosowniej by było
połączyć to teraz z Logosem, ponieważ nawet kiedy stał się
człowiekiem, nie uległ zmianie, ale jak powiada Apostoł: Je-
zus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki (Hbr
13, 8).
Cóż ich tedy skłoniło do tego, by orzec, że urodził się ze
względu na nas, zwłaszcza że św. Paweł pisze: dla którego
wszystko i przez którego wszystko (Hbr 2, 10)? Nie ma się
zatem co dziwić ich bluźnierstwu, że Syn nie zna Ojca w spo-
sób doskonały. Kiedy bowiem raz na zawsze powzięli posta-
nowienie toczyć walkę z Chrystusem, drwią również z wypo-
wiedzi samego Pana, który mówi: podobnie jak Mnie zna
Ojciec, a Ja znam Ojca (J 10, 15). Jeśli tedy Ojciec po części
zna Syna, jasne jest, że i Syn po części zna Ojca. Jeśli zaś
nie godzi się tak mówić, a Ojciec zna Syna w sposób do-
skonały, to jasne jest, że jak Ojciec zna swoje własne Słowo,
tak samo i Słowo zna swego własnego Ojca, do którego Sło-
wo należy.
I kiedy to mówiliśmy i otwieraliśmy przed nimi Pismo
Święte, niejednokrotnie udało nam się ich przekonać. Ale oni
jak kameleon ponownie zmieniali swą skórę i z uporem na-
ciągali sens tego, co napisano, tłumacząc wszystko na swą
korzyść: kiedy bezbożny wpadnie w otchłań zła, poczyna
[wszystkim] gardzić (Prz 18, 3) 37. Oczywiście wiele było he-
rezji przed nimi, które porwawszy się na więcej niż było
potrzeba, popadły w czyste szaleństwo. Ale ci poprzez
wszystkie swe sformułowania usiłując obalić bóstwo Słowa,
usprawiedliwili, ile to było w ich mocy, tamte herezje, bo
stanęli bliżej Antychrysta. Dlatego też wykluczeni zostali
z Kościoła i spadła na nich klątwa. Bolejemy tedy nad ich
zgubą, zwłaszcza że i oni przyjęli kiedyś naukę Kościoła,
a teraz od niego odstąpili. Ale nie ma się czemu dziwić: tak
samo było z Hymenajosem i Filetosem (2 Tm 2, 17), a przed
nimi z Judaszem, który najpierw towarzyszył Zbawicielowi,
potem zaś został zdrajcą i odstępcą. I o tych także przypo-
36
W BT: ponieważ Ja, Pan, nie odmieniam się.
37
W BT: W ślad za występnym idzie pogarda, wraz z godnym pogardy —
hańba.
Strona 14
minaliśmy, bośmy o nich dobrze wiedzieli. Przecież Pan
zapowiedział: strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł. Bo przyj-
dzie wielu pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem
i czas nadszedł, i w błąd wprowadzą wielu. Nie wstępujcie
w ich ślady (Mt 24, 4 ns.)38. Św. Paweł natomiast pouczony
przez Zbawiciela napisał, że w czasach ostatnich niektórzy
odpadną od zdrowej wiary, skłaniając się ku duchom zwod-
niczym i ku naukom demonów brzydzących się prawdą (1 Tm
4, 1) 39. Skoro więc Pan i Zbawiciel nasz Jezus Chrystus za-
równo osobiście przykazuje, jak i poprzez Apostoła objawia
swą wolę w takich sprawach, przeto ja, którym na własne
uszy słyszał ich bezbożne nauki, rzuciłem klątwę na tego
rodzaju ludzi, jak już poprzednio o tym powiedziałem, (52)
i ogłosiłem ich wrogami Kościoła powszechnego i jego świę-
tej wiary. Jednocześnie dałem do zrozumienia waszej po-
bożności, umiłowani i czcigodni bracia, złączeni służbą Bożą,
byście nie przyjmowali ich, jeśliby się do was przyjść po-
kwapili, i abyście nie dawali wiary ani Euzebiuszowi, ani
nikomu innemu, jeśliby pisał w ich sprawie. Wypada bowiem
nam jako chrześcijanom odwracać się ze wstrętem od tych
wszystkich, którzy słowem i myślą występują przeciwko
Chrystusowi, jako od bogoburców i zwodzicieli dusz, i nawet
z tego rodzaju ludźmi nie witać się pozdrowieniem, byśmy
nie stali się w jakiś sposób współodpowiedzialni za ich błędy,
jak nauczał święty Jan (2 J 10, 11). Pozdrówcie waszych bra-
ci. Ci, którzy są ze mną, przekazują wam pozdrowienie.
Kiedy Aleksander rozesłał tego rodzaju pisma do biskupów
poszczególnych miast, sytuacja jeszcze bardziej się zaostrzyła,
bo ci, którzy zapoznawali się z treścią listu, zapalali się am-
bicją walki. Przy tym jedni zgadzali się z tym, co napisano,
i załączali jeszcze dodatkowe uwagi. Drudzy natomiast po-
stępowali wręcz przeciwnie. Szczególnie zaciął się we wrogim
uporze biskup Nikomedii, Euzebiusz, ponieważ Aleksander
napiętnował go w swym piśmie. Euzebiusz zaś był w tym
czasie w bardzo korzystnej sytuacji, bo akurat wtedy przeby-
wał w Nikomedii cesarz. Albowiem i pałac cesarski wybu-
dowano tam nieco wcześniej z rozkazu Dioklecjana. Z tego
38
W BT: strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódl. Wielu bowiem
przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem Mesjaszem.
I wielu w błąd wprowadzą. Ostatniego zdania brak.
39
W BT: W czasach ostatnich niektórzy odpadną od wiary,
skłaniając się ku duchom zwodniczym i ku naukom demonów.
Strona 15
więc powodu wielu spośród biskupów podlegało Euzebiuszowi.
On tymczasem bez przerwy słał gońców i listy: do Aleksan-
dra, żeby zatuszował całą sprawę sporu i przyjął z powrotem
na łono Kościoła Ariusza i jego zwolenników, do biskupów
zaś poszczególnych miast, by się nie opowiadali za Aleksan-
drem. W rezultacie zapanował wszędzie niesłychany zamęt.
Można było oglądać nie tylko przełożonych Kościołów, jak
sobie skaczą do oczu w zażartych dyskusjach, ale i tłum
szary podzielony na obozy, gdzie jedni na tę, drudzy na tam-
tą skłaniają się stronę. Sprawa doszła do tego stopnia nie-
dorzeczności, że wyśmiewano się z wiary chrześcijańskiej pu-
blicznie, a nawet w teatrach. Tak więc w samej Aleksandrii
niektórzy butnie podejmowali nierozważną walkę w sprawie
najważniejszych dogmatów i rozsyłali na wszystkie strony
poselstwa do biskupów po prowincjach, inni natomiast utwo-
rzyli obóz przeciwny i dali się uwikłać w zamieszki podobnie
jak pierwsi. Z arianami połączyli się z kolei melicjanie,
którzy nieco wcześniej odpadli od Kościoła.
Wypada mi powiedzieć, co to byli za ludzie. Kiedy bisku-
pem Aleksandrii był Piotr, który poniósł śmierć męczeńską
za wiarę w okresie panowania Dioklecjana, (53) niejaki
Melicjusz40, biskup jednego z miast w Egipcie, pozbawiony
został swego urzędu z wielu różnych powodów, ale przede
wszystkim za to, że w czasie prześladowania wyparł się wiary
świętej i złożył ofiarę bożkom. Otóż ten, będąc złożony z urzę-
du i mając za sobą wielu takich, którzy poszli w jego ślady,
został przywódcą sekciarzy po dziś dzień od jego imienia na-
zywanych w Egipcie melicjanami. A ponieważ nie miał żad-
nego uzasadnionego powodu, by odstępować od Kościoła, po
prostu głosił, że spotkała go osobista krzywda; oczerniał przy
tym Piotra i obsypywał go obelżywymi wyzwiskami. Ale
Piotr zakończył swe życie, poniósłszy śmierć męczeńską za
wiarę, w okresie prześladowania. Ten tymczasem przenosi
swe oszczerstwa i obelgi na Achillasa, który objął tron bis-
kupi po śmierci Piotra, a potem znów — na następcę
40
Melicjusz (Melitios) żył w III/IV w., biskup Lykopolis. Po-
różniony z Piotrem Aleksandryjskim, — oskarżał go o zbytnią
pobłażliwość wobec wiernych, którzy ugięli się podczas prześla-
dowań — na własną rękę święcił kapłanów i biskupów w diece-
zjach, których biskupi zostali umączeni lub uwięzieni (w tym
i w Aleksandrii), co sprowadziło nań ekskomunikę ze strony
Piotra. Melicjusz nie wyparł się więc wiary (został za to zesłany
do kopalni w Palestynie), a dokonał rozłamu jako przywódca
rygorystów.
Strona 16
Achillasa, Aleksandra. W takiej sytuacji pojawia się zagad-
nienie związane z wystąpieniem Ariusza; Melicjusz wraz ze
swoimi zwolennikami stanął po stronie Ariusza, razem z nim
knując intrygi przeciw biskupowi 41.
Z drugiej strony ci wszyscy, dla których nauka arian była
niedorzeczna, z uznaniem przyjmowali decyzję Aleksandra
w stosunku do Ariusza, jako słuszny wyrok na tych, którzy
podobnie rozumują. Ale również i ludzie z otoczenia Euze-
biusza z Nikomedii oraz ci wszyscy, którzy chętnie przyjmo-
wali naukę Ariusza, pisali listy do Aleksandra, by unieważnił
uprzednią ekskomunikę i z powrotem włączył ekskomuniko-
wanych do Kościoła, jako że poglądy ich nie są pozbawione
słuszności. Kiedy w ten sposób wręcz przeciwnej treści pisma
wysyłano do biskupa Aleksandrii, zarówno Ariusz jak i Alek-
sander gromadzą te listy: Ariusz — broniące jego sprawy,
Aleksander zaś — zajmujące stanowisko przeciwne. Fakt ten
stworzył dogodną okazje do obrony dla obecnie pieniących
się wszędzie herezji arian, eunomian i tych, którzy otrzymali
nazwę od imienia Macedoniusza42: wszyscy bowiem posługi-
wali się listami jako świadectwem na korzyść własnej herezji.
Jak to cesarz Konstantyn bolejąc nad niepokojem
wewnątrz Kościoła wysłał Hozjusza Hiszpana do
Aleksandrii, wzywając biskupa i Ariusza do zgody
Kiedy się o tym wszystkim dowiedział cesarz, wstrząśnięty
do głębi uznał całe zajście za swą osobistą tragedię, i na-
tychmiast począł zabiegać o to, by ugasić pożar tej klęski.
41
Melicjanie, jako ultraortodoksi w sprawach doktrynalnych,
byli wrogami arian; to Melicjusz pierwszy zwrócił uwagę Alek-
sandra na heterodoksyjne wystąpienia jego prezbitera Ariusza.
Sojusz melicjan z arianami zawiązał się dopiero za biskupstwa
Atanazego i miał charakter czysto koniunkturalny, por. I 27—32
i przypis 152.
42
Eunomianie — inna nazwa anomejczyków, sekty heterodok-
syjnej uważającej Syna za niepodobnego (anomoios) Ojcu, por. II
przypis 99; macedonianie, inaczej duchoburcy (pneumatomachoi)
— ugrupowanie zaprzeczające boskości Ducha Świętego, por. II
przypis 18.
Strona 17
Wysyła tedy listy do Aleksandra i (56) Ariusza uciekając się
do pośrednictwa męża zasługującego na zaufanie, który na-
zywał się Hozjusz 43; był on biskupem jednego z miast w Hisz-
panii, mianowicie Corduby, a cieszył się wielką miłością
i uznaniem na dworze cesarza. Nie od rzeczy będzie przyto-
czyć tu fragmenty tych listów. Całość bowiem zamieszczona
jest w Żywocie Konstantyna, napisanym przez Euzebiusza
z Cezarei44.
Zwycięzca Konstantyn, Największy, August45 pozdrawia
Aleksandra i Ariusza.
Jak się dowiaduję, źródło obecnego zatargu leży w nastę-
pującym przebiegu wydarzeń: ty, Aleksandrze, zapytywałeś
prezbiterów, co każdy z nich myśli na temat pewnego miej-
sca z tekstu Pisma Świętego46, a raczej na temat części
jakiegoś nieistotnego zagadnienia, ty natomiast Ariuszu, nie-
43
Hozjusz (Hosius, Ossius) żył w latach ok. 257—357, biskup
Corduby (dzisiaj Kordoba), przyjaciel Konstantyna jeszcze przed
jego nawróceniem, odegrał wielką rolę jako doradca cesarza
w sprawach kościelnych. Czołowy przedstawiciel teologii nicej-
skiej
44
na Zachodzie.
45
Vita Constantini II 69—72.
W oryginale Niketes Konstantinos Megistos Sebastos. Tłuma-
czenie tytulatury cesarskiej sprawiało Grekom wiele trudności
ponieważ tytuły cesarskie (Imperator Caesar Augustus), ustalone
jeszcze przez Augusta, nie miały odpowiedników w ich języku.
Najłatwiej tłumaczył się Augustus, oddawany jego dosłownym od-
powiednikiem Sebastos (dostojny); z kolei Caesar był od czasów
Dioklecjana tytułem następców tronu. Największe trudności spra-
wiał tytuł Imperator, od czasów Augusta oznaczający cesarza.
Odnosił się on przede wszystkim do posiadacza imperium, to jest
władcy przewodzącego ludziom w wojnie i pokoju, czyli wyższego
urzędnika. W tym aspekcie Grecy oddawali termin ten słowem
Autokrator (samowładca), w ten sposób jest on też zazwyczaj
tłumaczony w odniesieniu do cesarzy. Istniało wszakże drugie
znaczenie: imperatorem stawali się wodzowie po zwycięstwie,
przez aklamację żołnierską. W okresie Rzeczypospolitej używano
tego terminu prawie wyłącznie w tym drugim znaczeniu. Tak więc
łaciński Imperator to po grecku nie tylko Autokrator ale i Niketes
(zwycięzca). Gdy więc tym terminem rozpoczyna się preambuła
cesarska
46
należy go oddawać tytułem Imperator.
Chodziło tu zwłaszcza o ustęp z Księgi Przysłów 8,22—25,
gdzie w tekście Septuaginty Mądrość (Sophia) mówi: Pan mnie
stworzył (ektisen) oraz przed pagórkami zostałam zrodzona
(genna), z którego to ustępu Ariusz dowodził, że „stworzony" rów-
na się „zrodzony", wobec czego Chrystus przed Wcieleniem
(Mądrość Boża) jest stworzeniem wcześniejszym, ale ontologicznie
równym światu stworzonemu.
Strona 18
rozważnie wysunąłeś sugestię, której wcale nie należało
przypuścić do myśli, albo po rozważnym przemyśleniu prze-
milczeć; i kiedy na tym tle powstała między wami niezgoda,
rozbita została wspólnota, tymczasem święty lud opowiada-
jąc się to po jednej, to po drugiej stronie odszedł od ładu
i zgody wspólnego ciała (tj. Kościoła). Dlatego więc niech
każdy z was okaże jednakowo dobrą wolę i przyjmie to, do
czego współsługa wasz godziwie was zachęca.
O cóż tedy chodzi? Od początku nie należało i nie wypadało
stawiać pytań odnośnie do takich spraw, a zapytany nie
powinien dawać odpowiedzi. Albowiem jeśli chodzi o zagad-
nienia tego rodzaju, których nie narzuca konieczność wyni-
kająca z jakiegoś określonego prawa, ale podsuwa podnieta
do obracania językiem zrodzona ze szkodliwego nadmiaru
wolnego czasu, to choćby to miało miejsce gwoli jakiejś dys-
puty, mającej rozwinąć przyrodzoną zdolność, powinniśmy je
wszakże zamykać wewnątrz naszego umysłu i nie wynosić ich
pochopnie na publiczne zebrania ani nie powierzać ich bez
zastanowienia uszom ogółu. Bo iluż to się znajdzie takich,
by zdołali bądź to dokładnie się zapoznać z bezmiarem spraw
tak wielkich, i to bardzo trudnych, bądź też wyjaśnić je
tak, jak należy? A jeślibyśmy nawet przyjęli, że ktoś może
to z łatwością zrobić, to jaką część ogółu ludzkiego potrafi
przekonywająco pouczyć? Albo któż zdoła sprostać subtelności
tego rodzaju zagadnień, nie narażając się przy tym na groźne
błędy i uchybienia?
Trzeba tedy pohamować w tego rodzaju zagadnieniach za-
miłowanie do mówienia, bo inaczej wrodzona naszej naturze
słabość, nie pozwalająca nam na wyjaśnienie tematu, lub też
zbytnia ociężałość umysłu pouczanych słuchaczy, nie będących
w stanie dotrzeć do właściwego zrozumienia tego, co się mó-
wi, natychmiast popchną lud w nieuniknioną — i w jednym,
i w drugim przypadku — konieczność bluźnierstwa lub schiz-
my. Dlatego też zarówno nieoględne postawienie pytania, jak
i nierozważna odpowiedź niech sobie jednakowo (57) po
jednej i po drugiej stronie zechcą udzielić wzajemnego prze-
baczenia; przecież powodem sporu, który między wami roz-
gorzał, nie jest bynajmniej jakieś naczelne przykazanie prawa
ani też nie wprowadziliście żadnego nowego systemu filo-
zoficznego w miejsce czci Bożej, przeciwnie — szansę dojścia
do prawdy poprzez rozumowanie macie jedne i te same, niby
znak wspólnoty i jedności. Oto ścieracie się w walce o rzeczy
małe i zgoła pozbawione znaczenia, tymczasem tak wielki lud
Strona 19
Boży powinien iść za światłem waszych umysłów, ale wobec
braku zgody i jedności nikt nie uważa tego za właściwe ani
wręcz za godziwe.
Przytoczę drobny przykład, aby za jego pośrednictwem od-
wołać się do waszego rozsądku. Wiecie przecież, że nawet
filozofowie pogańscy zgadzają się wszyscy razem na jedną
naukę, a kiedy nieraz spierają się w zakresie jakiejś grupy
twierdzeń, to o ile bardzo się różnią od siebie pod względem
wartości wyznawanej nauki, łączy ich z powrotem ze sobą
i zespala organiczna jedność całości. A jeżeli tak jest, to
o ileż bardziej wy, słudzy wielkiego Boga, winniście starać
się o wewnętrzną zgodę wśród was, skoro tak wspaniałą wy-
braliście sobie służbę.
Zastanówmy się nieco głębiej i z większym rozsądkiem roz-
ważmy całą tę sprawę, czy się godzi, aby z powodu kilku
marnych punktów waszego sporu o słowa brat powstawał na
brata, a bezbożna niezgoda waszymi rękoma burzyła dostoj-
ną jedność zgromadzenia, rzucając jednych przeciwko drugim
do walki o tak błahe i bynajmniej nie konieczne rzeczy?
Takie postępowanie cechuje pospólstwo i pasuje raczej do
młodzieńczej bezmyślności, ale nie przystoi rozsądkowi mężów
poświęconych Bogu i roztropnych. Z własnej woli i świado-
mie wyrwijmy się z sideł pokus szatańskich. Potężny Bóg
nasz i Zbawca wszystkich ludzi wspólne dla wszystkich roz-
przestrzenił światło. Pozwólcie mnie, słudze potężniejszego
Pana, pomyślnym rezultatem uwieńczyć te gorliwe poczy-
nania, abym za sprawą Jego Opatrzności przemawiając, po-
magając i napominając, przywiódł was, Jego lud, do jedności
zgromadzenia. Albowiem skoro, jak to już powiedziałem, je-
dną wyznajecie wiarę, jedną macie świadomość przyjętej
przez was nauki, a przykazanie prawa powoduje, że czujecie
się częściami tej samej całości i jeden cel ożywia wasze
dusze, niechże to, co między wami obudziło niesnaski i po-
drażniło waszą ambicję, nie wywołuje w żadnym wypadku
rozłamu i zamętu, gdyż sprawa nie dotyczy całokształtu nauki
i norm postępowania. Nie mówię zaś tego w tym sensie,
jakobym miał was przymuszać do nadmiernego upraszczania
wszelkich, jakie by one nie były, problemów w imię zgody.
Albowiem możecie zarówno zachować nienaruszoną powagę
Kościoła, jak i upilnować powszechnej jednomyślności, cho-
ciażby nawet zarysowała się jakaś różnica zdań między wami,
zresztą dotycząca jedynie części zagadnienia; przecież nie
wszyscy mają tę samą wolę w każdej sytuacji i nie jedna
Strona 20
natura czy sposób myślenia tkwi w naszym wnętrzu. Niech
więc przynajmniej w sprawie Opatrzności Bożej jedna będzie
w was wiara, jedna świadomość, jedno przymierze z Panem
naszym. Przedmiot zaś tych drobiazgowych między wami
i szczegółowych (60) dociekań, nawet jeśliby się wam nie
udało osiągnąć jednomyślności, powinien pozostać w głębi
waszych myśli, pod pieczęcią tajemnicy serca. Niech zostanie
w was niezachwiana i niewzruszona ta wspaniała tajemnica
wspólnej miłości i wiara w prawdę, a także cześć dla Boga
i Jego świętych przykazań. Wróćcie na drogę wzajemnej mi-
łości i szacunku. Oddajcie całemu ludowi zwykłą jego więź
wewnętrzną, i sami też, jakby po obmyciu własnych dusz,
bezzwłocznie starajcie się wzajemnie zrozumieć. Milsza nieje-
dnokrotnie staje się przyjaźń, kiedy zniknie podłoże niena-
wiści. Natychmiast powróćcie na drogę pojednania. Oddajcie
mi w ten sposób pogodne dni i wolne od troski noce, żeby
i dla mnie uratowana została jakaś radość z czystego światła
i ciche wesele życia na przyszłość. W przeciwnym razie wzdy-
chać mi przyjdzie i we łzach udręki całkowicie się pogrążyć,
bez żadnych choćby widoków złagodzenia sytuacji aż po kres
dni moich. Bo skoro tak niesłuszny i zgubny spór między
stronami rozdzielił ludy Boże, a mówię o moich towarzyszach
w służbie Bożej, to jak ja mogę zachować na przyszłość rów-
nowagę ducha?47
Żebyście zaś pojęli bezmiar smutku, jaki mnie ogarnął
z tego powodu, posłuchajcie. Kiedy niedawno przybyłem do
Nikomedii, natychmiast zacząłem naglić do wyjazdu na
Wschód. I kiedy się tak do was spieszyłem i większą częścią
mej istoty przebywałem już z wami, wieść o całej tej spra-
wie z miejsca powstrzymała ów zamiar i zawróciła mnie
z drogi: żebym nie był zmuszony na własne oczy oglądać te-
go, co nawet dla uszu wydało mi się nie do zniesienia. Ale od
tej chwili otwórzcie mi poprzez zgodę między wami drogę na
Wschód, którą żeście mi odcięli wzajemnymi sporami. I po-
zwólcie mi czym prędzej zobaczyć was, a razem z wami
47
List Konstantyna jest niezmiernie interesujący, pokazuje bo-
wiem do jakiego stopnia pierwszy cesarz chrześcijański nie ro-
zumiał swej nowej wiary oraz jak głęboko tkwił w wyobrażeniach
tradycyjnych. Dla pogan ważne było przede wszystkim uczestnic-
two w kulcie, o poglądy spierali się filozofowie. W oczach Kon-
stantyna kontrowersja o fundamentalnym dla chrześcijan znaczeniu
była dialektyczną igraszką, dlatego nie rozumiał, jak „nieistotny
spór o słowa" mógł rozbudzić tak gwałtowne namiętności.