Ruff Matt - Miraż
Szczegóły |
Tytuł |
Ruff Matt - Miraż |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Ruff Matt - Miraż PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Ruff Matt - Miraż PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Ruff Matt - Miraż - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Strona 2
Strona 3
Dla moich rodziców
Strona 4
Jeśli Bóg chce cię ukarać,
spełnia twoje życzenie.
amerykańskie przysłowie
Strona 5
PROLOG. 9 LISTOPADA
Strona 6
To jest dzień
To jest dzień, w którym zmienia się świat.
Jest 21 szabana, 1422 lata po hidżrze. Lub, jak określiłby to kalendarz
handlu międzynarodowego: 9 listopada 2001 roku. Słońce w Bagdadzie
wschodzi o 6.25. Stary mężczyzna stoi w głównej sali restauracji Okno na
Świat, spoglądając na miasto, kiedy pierwsze promienie dosięgają
bliźniaczych wież Tygrysu i Eufratu.
Poranny ruch już się zaczął i sznur samochodów jedzie drogami szybkiego
ruchu z Al-Falludży, Samarry, Bakuby i Karbali. Po drugiej stronie Tygrysu
przyjeżdżający o 6.30 pociąg Basra Sp. z o.o. robi pętlę wokół dawnych
terenów wystawy Expo i przez krótką chwilę jedzie równolegle do
zmierzającego do Miasta As-Sadra, zanim oba składy zanurzą się pod ziemię,
zmierzając do dworca głównego. Również na rzece panuje ruch: barki
pasażerskie i towarowe, taksówki wodne, wyścigowe łodzie drużyny
wioślarskiej Uniwersytetu Bagdadzkiego, wodolot z Kut.
Patrząc w dół na to wszystko, stary mężczyzna odczuwa zawroty głowy,
które nie mają nic wspólnego z lękiem wysokości. Mówi sobie, że to przez
ruch, nieustanny ruch miasta, powiększony jeszcze przez godzinę szczytu.
Stary mężczyzna dorastał w Jemenie. Jego rodzina miała piekarnię, w której
pracował razem z braćmi. Była to ciężka praca do późna, ale każdego dnia,
pięć razy dziennie, ustawała; zarówno pracownicy, jak i klienci wychodzili do
meczetu, pozostawiając jedynie jakiegoś chrześcijanina, aby doglądał
Strona 7
piekarników. Nie tylko przedsiębiorstwa były zamykane. Ktoś oglądający to z
góry zobaczyłby również puste ulice, gdyż nawet ludzie będący w dalekiej
podróży przystawali, aby się pomodlić.
Bagdad, miasto przyszłości, nie staje nigdy. Tutaj, gdy stary mężczyzna
wychodzi z kuchni na poranną modlitwę, nie tylko chrześcijanie pozostają w
pracy. Tu frekwencja w meczecie się zmienia, jakby trzeba było się
dostosowywać do porządku świata, a nie porządku bożego. Tutaj ruch uliczny
płynie bez przerwy i zatrzymuje się jedynie w razie wypadków lub ulicznych
korków. Nic dziwnego, że ten widok dezorientuje go, wywołując kołatanie w
klatce piersiowej i wewnętrzny głos, który mówi: „To nie jest miejsce, do
którego zostałeś stworzony”.
A przynajmniej tak sądzi. Lecz cóż innego mogłoby to być?
Ktoś z kuchni woła jego imię. Czas wracać do pracy. Trzeba wyjąć kolejną
partię ciastek, zanim zaczną podawać śniadanie o siódmej, a potem zabrać się
do przygotowywania lunchu.
Za oknami przelatuje helikopter, a słońce nadal wschodzi, odsłaniając niebo
pokryte smugami pozostawionymi przez przelatujące samoloty. W niebiosach
też panuje ożywiony ruch.
7.15 rano. W studiu znajdującym się zaledwie kilka przecznic od wież
burmistrz Bagdadu, Anmar al-Majsani, występuje w porannym talk show
Dżazira i przyjaciele. Dzisiejszym tematem jest szybko rosnący wskaźnik
morderstw: w Bagdadzie od stycznia zostały zabite 463 osoby i szacuje się, że
ostateczna roczna liczba przekroczy pięćset. To najgorsza fala przemocy,
jakiej miasto doświadczyło od wojny gangów we wczesnych latach
dziewięćdziesiątych.
Burmistrz musi to jakoś wytłumaczyć. Została przedstawiona jako „znana
feministka”, więc spodziewa się, że większość czasu antenowego zajmie
Strona 8
dyskusja o tym, czy może pewne prace lepiej jednak pozostawić
mężczyznom, i jest zdziwiona, gdy pierwsze pytanie gospodarza programu
dotyczy całkowicie innego tematu.
– Pani burmistrz, wielu ludzi uważa, że wzrost bezprawia, który widzimy,
jest nieuchronną konsekwencją sekularyzacji społeczeństwa i że potrzeba nam
nowego Przebudzenia, odrzucenia nowoczesności i powrotu do tradycyjnych
wartości religijnych. Co pani na to?
– Cóż – odpowiada burmistrz – przede wszystkim powiem, że Bóg jest
wielki i nic nie jest ważniejsze od prób prowadzenia uczciwego życia. Jeżeli
obywatele są gotowi ponownie podjąć te zmagania, jest to najlepsza
wiadomość, jaka może wyniknąć z tej nieszczęśliwej sytuacji. Jednak nie
zgodzę się ze związkiem, który próbuje pan nakreślić między tak zwaną
sekularyzacją a bezprawiem. Jeśli przyjrzy się pan dokładnie statystykom,
zobaczy pan, że wzrost liczby morderstw jest spowodowany nasileniem
działań przestępczości zorganizowanej. Kiedy ludzie zaczynają stosować
przemoc w pogoni za nielegalnymi zyskami, problemem nie jest to, że nie
zdołali się podporządkować Bogu; problemem jest to, że są gangsterami.
Uwagę gospodarza zwraca suche kaszlnięcie drugiego gościa programu,
wydawcy „Kuriera Bagdadzkiego”.
– Panie Aziz? Ma pan jakiś komentarz?
– Jestem tylko biednym chrześcijaninem – mówi Tarik Aziz – i nie
zamierzam pouczać moich muzułmańskich braci i sióstr, jak być uczciwymi,
ale jeśli ludzie zostają gangsterami, moim zdaniem oznacza to, że nie są
podporządkowani Bogu…
– Pani burmistrz? Pani odpowiedź?
– Jeśli Tarik Aziz czuje się biednym chrześcijaninem, nie będę się z nim
spierać – mówi burmistrz. – Być może panu Azizowi pomogłyby medytacje
nad wersetem z Psalmów Dawidowych: „Nie będę miał złoczyńcy za
Strona 9
przyjaciela”. Mogłabym mu również polecić kilka wersetów z rozdziału 63
Świętego Koranu…
– Ja poleciłbym pani burmistrz przejrzeć paragrafy zabraniające
zniesławienia – odcina się Tarik.
– Niezmiernie się cieszę, że mogę się skupić na prawie – mówi burmistrz. –
To właśnie dzięki prawu i porządkowi rozwiążemy ten problem, jeśli Bóg
pozwoli.
– Jednak to rodzi następne pytanie, prawda? – odzywa się gospodarz. – Dla
opinii publicznej od kilku lat jest pani obliczem prawa w tym mieście.
Pomimo to sytuacja się pogorszyła.
– Ostatnio tak, ale…
– Tak, ostatnio, nawet po tym, kiedy otrzymała pani od rady miejskiej
większe uprawnienia. Niektórzy mogliby orzec, że to znak, że dano pani zbyt
dużą władzę, że nie może pani sprostać obowiązkom pani urzędu. Niektórzy
mogliby posunąć się dalej i powiedzieć, że Bóg ustalił naturalną granicę
odpowiedzialności, z jaką może poradzić sobie kobieta, i że pani próbowała
przekroczyć tę granicę, z przewidywalnymi rezultatami. Pani burmistrz…
Pani opinia?
7.59. Na rzece przyszedł czas na kolejną rundę wojny z narkotykami. Młody
sternik, który dopiero co przycumował łódkę do pomostu pod mostem 14
Lipca, po chwili zostaje otoczony, nie przez przemytników, których
oczekiwał, ale przez umundurowanych agentów Służb Halal.
Ich dowódcą jest potężny mężczyzna o imieniu Samir i posturze kulturysty.
– Zanim mnie okłamiesz – mówi, kiwając ostrzegawczo palcem przed
nosem młodzieńca – chcę, abyś o czymś pomyślał. Wiemy, że nazywasz się
Chalil Nufan. Wiedzieliśmy, że tu przypłyniesz, i wiemy, jaki masz ładunek.
Strona 10
Wiemy, że masz wuja Zijada, który tonie po uszy w długach hazardowych.
Wiemy to wszystko, więc zadaj sobie pytanie: Co jeszcze wiemy?
Chłopak mruga powoli, jego wyraz twarzy sugeruje, że nigdy nie zdobędzie
żadnej nagrody naukowej. Kiedy mówi, robi to tak, jakby czytał kartkę z
notatkami:
– Przewożę owoce.
– Dobrze. – Kolejny agent na pokładzie łodzi trąca stertę kartonów, których
nalepki sugerują, że zawierają banany. Słysząc charakterystyczny brzęk,
żartuje: – Dziś rano musiało być bardzo zimno na wodzie. – Rozdziera karton
znajdujący się na górze stosu i wyciąga szklany pojemnik. – Popatrzcie na to,
zamarzły, tworząc kształt butelki wina. Niewiarygodne!
Sternik mruga odrobinę szybciej i przechodzi do awaryjnej historyjki:
– To dla Żydów. Do użycia w głównej synagodze.
Samir się śmieje.
– Słyszysz to, Izaak? – pyta agenta na łodzi. – Twój wielki rabin znowu
przemyca szabasowe wino.
– Nienawidzę, kiedy to robi.
Samir znów skupia uwagę na chłopaku:
– Po co Żydzi mieliby przemycać wino, kiedy mogą je importować
legalnie?
– Żeby… żeby zaoszczędzić na podatkach…
– Co? Ryzykują pójście do więzienia dla kilku riali?
– To Żydzi!
Wszyscy agenci śmieją się z tego. Na łodzi Izaak zrywa pieczęć z butelki
„wina” i wyciąga korek. Wącha, potem kosztuje małymi łyczkami zawartość.
– I jak? – pyta Samir.
– Dobry szkocki rocznik. – Izaak pociąga z butelki solidniejszy łyk. –
Powiedziałbym, że około osiemdziesięciu procent.
Strona 11
– Procent? – Sternik wychodzi teraz poza swój przygotowany scenariusz. –
Co to jest procent?
– To wysokoprocentowy alkohol, dupku – mówi mu Samir. – Podchodzi
pod ciężkie przestępstwo klasy A. Wielokrotne ciężkie przestępstwo, jeśli
postanowimy policzyć każde pudło jako oddzielny ładunek. Ile mamy pudeł,
Izaak?
– Co najmniej czterdzieści. I wygląda na to, że w każdym pudle są dwa
tuziny butelek, więc jeśli naprawdę chcesz być złośliwy, możesz je policzyć
podwójnie.
Samir gwiżdże.
– Osiemdziesiąt zarzutów popełnienia ciężkiego przestępstwa… I to z
minimalnym wyrokiem pięciu lat więzienia za każdy zarzut. Wiem, że
prawdopodobnie nie jesteś dobry z matematyki, ale czy rozumiesz, jak bardzo
jesteś udupiony?
– Nie! To wino! Powiedzieli mi…
– Oni? Hej! – Samir chwyta go za podbródek. – Spójrz na mnie. Kto cię
wynajął?
– Nikt… Żydzi.
– Żydzi! – Samir prycha z oburzenia. Nadal ściskając podbródek chłopaka,
nachyla się do niego: – Osiemdziesiąt zarzutów popełnienia ciężkiego
przestępstwa. To jak wyrok dożywotniego więzienia, rozumiesz to?
– Ja… ja…
– Och, pewnie, zacznij płakać. To naprawdę pomoże tam, gdzie pójdziesz…
– Pochylając się jeszcze bliżej, jak do pocałunku, zniża głos do
uwodzicielskiego szeptu: – Masz piękne oczy, wiesz o tym? Inni więźniowie
w Abu Ghurajb… założę się, że pokochają te oczy…
Strona 12
8.23. Na międzynarodowym lotnisku w Bagdadzie para agentów Biura
zorganizowała stanowisko obserwacyjne na dachu wieży kontroli lotów.
Obiektem ich zainteresowania jest imponująca posiadłość na wschodzie,
położona na wyspie znajdującej się na środku sztucznego jeziora. Wyspę
łączy z brzegiem jeziora szosa, wzdłuż której stoją inne, mniejsze rezydencje,
a wieża kontroli lotów stanowi wspaniały punkt obserwacyjny do
odnotowywania numerów tablic rejestracyjnych pojazdów na szosie.
Podczas gdy agent płci męskiej, Rafi, przygląda się badawczo posiadłości
przez teleskop wyposażony w aparat fotograficzny, kobieta, Amal, ucina
sobie pogawędkę z kierownikiem lotniska, który przyszedł tu razem z nimi.
Rozmowa pozornie dotyczy szajki kradnącej bagaże, o której kierownik
podobno coś wie, Amal jednak podejrzewa, że tak naprawdę mężczyzna chce
zdobyć numer jej telefonu.
– …Persowie ze sfałszowanymi wizami pracowniczymi – mówi kierownik.
– Przekradają się przez granicę, przez mokradła, i płacą miejscowej hołocie za
załatwienie im fałszywych papierów.
– Persowie. – Amal z łatwością pojmuje podtekst tej wypowiedzi.
Południowy akcent i dialekt kierownika wskazują na to, że pochodzi z
południowej części półwyspu, a ponieważ Amal i Rafi są agentami
federalnymi, najwyraźniej wywnioskował, iż są przynajmniej honorowymi
rijadczykami – i sunnitami. W przeciwieństwie do niedobrych Persów i
irackich mieszkańców bagien, którzy są szyitami. – Wie pan, dość dobrze
znamy miejscową hołotę – dodaje, robiąc gest w stronę posiadłości na
jeziorze – i muszę panu powiedzieć, że on nie bardzo lubi Persów. Ani ludzi z
mokradeł.
– Och, nie o tej hołocie mówię. On jest niegodziwym człowiekiem, ale
przestępcy, którymi powinniście się zająć, znajdują się w ratuszu.
Amal udaje zdumienie.
– Mówi pan, że biuro burmistrz Bagdadu jest skorumpowane?
Strona 13
– Żartuje pani? Ta niekompetentna kobieta pochodzi z tego samego bagna,
przez które zawsze przekradają się Persowie, chyba to coś pani mówi? –
Kierownik przerywa, przez chwilę urzeczony widokiem poruszanego
wietrzykiem kosmyka włosów Amal. – Wie pani – dodaje – jest pani trochę
do niej podobna.
– O, co za komplement!
Kierownik uśmiecha się.
– Powiedziałem, że jest skorumpowana i niekompetentna, nie brzydka! I
oczywiście jest pani od niej dużo młodsza.
– Tak – mówi Amal. – Tak naprawdę to wystarczająco młoda, aby być jej
córką. – Słyszy za plecami jakiś dźwięk, który z początku bierze za chichot
Rafiego, ale to trzask migawki. – Coś się dzieje?
– Jeden z synów wyjeżdża – mówi Rafi. – Sądzę, że Udajj.
Amal spogląda tam. Żółty sportowy samochód właśnie wyjechał przez
frontową bramę posiadłości i pędzi szosą.
– To rzeczywiście Udajj. Kusajj jeździ czerwonym. – Odwraca się z
powrotem do kierownika, który nadal uśmiecha się w taki sposób, że Amal
żałuje, iż nie założyła większej chustki na głowę. – W każdym razie…
– Proszę. – Kierownik wpada jej w słowo. – Widzę, że jest pani zajęta. Być
może… moglibyśmy porozmawiać później?
Amal z trudem powstrzymuje chęć przewracania oczami.
– Wie pan co, coś panu powiem. Proszę dać mi swoją wizytówkę, a ja
zobaczę, czy…
Już sięga po portfel. Jednak zanim udaje mu się wyjąć wizytówkę, dzwoni
jego telefon komórkowy.
– Tak…?
Kiedy słucha, jego uśmiech gaśnie.
– Co się stało? – pyta Amal, gdy kierownik kończy rozmowę.
Strona 14
Ma poważną minę i ignoruje jej pytanie, wyciągając rękę, żeby pociągnąć
za rękaw Rafiego.
– Przepraszam…
– Co? – pyta poirytowany Rafi.
– Obawiam się, że jest problem.
– Tak, wiemy. Proszę dać Amal swoją wizytówkę, tak jak powiedziała, a
my…
– Nie – mówi kierownik. – Chodzi o coś innego. Coś poważnego. Samolot
arabskich linii lotniczych, który wyleciał z Kuwejtu, został…
Jego telefon znowu dzwoni. Więcej złych wiadomości.
– Co się dzieje? – pyta Amal. – Czy ten samolot został porwany?
Brak odpowiedzi. Tak jakby nagle stała się niewidoczna. Kierownik
wpatruje się w Rafiego, ale Rafi odwzajemnia spojrzenie, czekając, aż facet
odpowie na pytanie Amal.
– Dwa – mówi w końcu kierownik. – Dwa samoloty… Co najmniej dwa.
8.41. Nad brzeg rzeki przybywa kolejny agent Halal, chudy, żylasty
mężczyzna z wąsami. Agenci już znajdujący się na miejscu otworzyli
dodatkowe butelki „dowodu” i teraz mniej to wygląda na aresztowanie, a
bardziej na przyjęcie, na którym wszyscy oprócz zakutego w kajdanki gościa
honorowego są w znakomitych humorach.
– Hej, Mustafa! – woła Samir do nowo przybyłego. – Najwyższy czas!
– Co tu mamy?
– Kolejny żydowski spisek mający na celu przemyt wina – śmieje się Samir
i podsuwa mu otwartą butelkę, ale Mustafa daje mu ręką znak, żeby ją zabrał.
– Co to tak naprawdę jest? Znów szkocka whisky?
– Mieszanka. Wygląda na to, że głównie whisky, ale również trochę wódki i
jakaś okropna mikstura z wiśni.
Strona 15
– Ten smakuje jak kawa! – woła z łodzi Izaak.
– Sam mam nadzieję na dobry arak – mówi Samir.
– Tego nam właśnie potrzeba przed zbliżającym się ramadanem – mówi
Mustafa, a Samir unosi brew bardziej z powodu tonu jego głosu niż słów.
Mustafa wskazuje ruchem głowy na płaczącego sternika. – To nasz
przemytnik?
– Tak – odpowiada Samir, nadal zastanawiając się nad uwagą dotyczącą
ramadanu. – Naprawdę trudny przypadek, jak widzisz.
– Przypuszczam, że nie czekaliście, aby sprawdzić, czy ktoś się pojawi,
żeby się z nim spotkać.
– Po co zawracać sobie głowę? Jeśli wiemy o transporcie, to możesz się
założyć, że Saddam wie, że my wiemy. Prawdziwy transport prawdopodobnie
został rozładowany gdzieś w górze rzeki, gdy byliśmy zajęci tą przynętą.
– Zajęci. – Mustafa potrząsa głową. – Miejcie nadzieję, że nikt z aparatem
nie uchwycił tego, jak jesteście „zajęci” tą butelką.
– Co dziś rano w ciebie wstąpiło, Mustafa? Czemu się spóźniłeś?
– Mój samochód nie chciał zapalić.
– I dlatego jesteś takim dupkiem? Znowu pokłóciłeś się z żonami, prawda?
Z którą, z Nur?
Mustafa wskazuje na zakurzony samochód typu hatchback, którym
przyjechał na nabrzeże.
– Czy on wygląda na taki, który mógłbym pożyczyć od Nur?
– Och – mówi Samir. – Zatem Fadwa. Szkoda. Jednak nie musisz odgrywać
się na mnie.
– Po prostu skończmy tu, zanim „Kurier” zrobi exposé dotyczące korupcji
Halal.
– Dobrze, dobrze – mówi Samir. – W porządku, ludzie, zaczynajmy
pakować…
Strona 16
Wszyscy pozostali agenci zgromadzeni przy łodzi wpatrują się w coś na
południu na niebie. Nawet sternik przestał płakać i podniósł głowę, aby
popatrzeć.
– Co… – mówi Samir, obracając się. – Hmmm. Strasznie nisko leci…
Mustafa spogląda jako ostatni. Widzi tylko przez moment odrzutowiec,
zanim ten z wyciem silników przelatuje im nad głowami. Konstrukcja mostu
zasłania im widok uderzenia; oczywiście zobaczą je później, odtwarzane bez
końca w telewizji, ale w tym momencie jest to po prostu głośne „bum”,
poprzedzające krzyki ludzi, którzy je widzą.
Potem zaledwie na sekundę zalega cisza, chwilowa cisza, podczas której
jakiś odruch każe Mustafie patrzeć nie w kierunku zasłoniętej wieży, ale
samochodu, którym tu przyjechał.
– Fadwa – mówi, a pod jego stopami przechodzi wstrząs fali uderzeniowej,
pozostawiając za sobą inny świat.
Strona 17
KSIĘGA I. MIRAŻ
Strona 18
BIBLIOTEKA ALEKSANDRYJSKA
ŹRÓDŁO INFORMACJI EDYTOWANE PRZEZ UŻYTKOWNIKA
Zjednoczone Państwa Arabskie
Ta strona jest obecnie zabezpieczona przed edytowaniem, aby zapobiec
powtarzającym się aktom wandalizmu. W celu zasugerowania zmian
prosimy skontaktować się z administratorem.
Zjednoczone Państwa Arabskie (ZPA) są federalną republiką konstytucyjną
składającą się z 22 państw, jednego dystryktu federalnego, dwóch dystryktów
religijnych i kilku terytoriów. Położone w dużej mierze na Półkuli Wschodniej,
zajmują w całości Półwysep Arabski i Lewant, większość Mezopotamii, Afryki
Północnej i Afryki Północno-Wschodniej oraz liczne wyspy znajdujące się na
otaczających wodach. Dzielą granice lądowe z Turcją, Kurdystanem, Persją i
różnymi afrykańskimi państwami.
Z ponad 14 milionami kilometrów kwadratowych i ponad 360 milionami ludności,
Zjednoczone Państwa Arabskie są na świecie drugim największym państwem
pod względem całkowitej powierzchni i trzecim największym państwem pod
względem liczby ludności. (…)
HISTORIA
Narodziny państwa
Zjednoczone Państwa Arabskie narodziły się ze zgliszczy Ligi Państw Arabskich,
luźnej federacji państw Bliskiego Wschodu, które odłączyły się od imperium
osmańskiego pod koniec dziewiętnastego wieku. Z powodzeniem, choć
Strona 19
niepewnie, ogłosiły niezależność od imperium. Członkowie Ligi niemal
natychmiast zaczęli walczyć ze sobą w obrębach klanów i sekciarskich
ugrupowań. Krwawa wojna domowa trwała do próby ponownego podboju,
podjętej przez Osmanów, która spowodowała ponowne zjednoczenie Ligi
przeciwko wspólnemu wrogowi. Wspierana przez niepodległy od niedawna Egipt i
armie Saudów, Liga rozgromiła osmańskie siły inwazyjne.
Po zawieszeniu broni zwycięzcy zebrali się w Egipcie, aby przedyskutować
swoją przyszłość. W tak zwanym cudzie aleksandryjskim różne strony zdołały
odłożyć na bok dzielące je różnice i zgodzić się na plan stworzenia nowego i
bardziej trwałego związku, „Jeden naród poddany Bogu”.
Przy utworzeniu Zjednoczone Państwa Arabskie zawierały trzynaście państw:
Arabię Saudyjską, Bahrajn, Egipt, Emiraty, Irak, Jordanię, Kuwejt, Liban, Oman,
Palestynę, Katar, Syrię i Jemen, a także dystrykt religijny Mekka–Medyna. Stolicą
państwa był początkowo Kair, ale po kilku latach, podczas prezydentury Abd al-
Aziza Ibn Sauda, została ona przeniesiona do Rijadu.
Szybki rozwój
Położenie geograficzne nowego państwa uczyniło z niego centrum
międzynarodowego handlu i pomimo sporu pomiędzy Egiptem a rządem
federalnym, dotyczącego kontroli nad Kanałem Sueskim, gospodarka szybko się
rozwijała. Odkrycie ogromnych złóż ropy naftowej w latach 20. dwudziestego
wieku jeszcze bardziej przyczyniło się do gospodarczego rozkwitu. Kiedy
chrześcijańska Europa była rozdarta wojną, Zjednoczone Państwa Arabskie
rozpoczęły ambitny plan industrializacji. (…)
Świat ogarnięty wojną
Pod koniec lat trzydziestych dwudziestego wieku w Europie i Azji ponownie
wybuchła wojna. Zjednoczone Państwa Arabskie usiłowały pozostać neutralne,
ale niemieckie i włoskie groźby skierowane przeciwko muzułmanom z Afryki
Północnej oraz japońska agresja na Malajach i w Indonezji uniemożliwiły to. (…)
W 1941 roku Zjednoczone Państwa Arabskie skierowały wojska przeciwko
Państwom Osi. (…) Do 1943 roku Libia, Tunezja, Algieria, Maroko i Mauretania
zostały wyzwolone i dołączyły do związku. (…) W lipcu 1944 roku nowo
Strona 20
uzbrojone i wyszkolone inwazyjne siły Maghrebu przeprowadziły szturm na plaże
południowej Francji, kiedy sprzymierzone siły arabskie, perskie, tureckie i
kurdyjskie opanowały Rzym, a Rosyjska Armia Prawosławna rozpoczęła szeroko
zakrojoną ofensywę na niemieckim froncie wschodnim. (…) W południowo-
wschodniej Azji arabscy i hinduscy żołnierze piechoty morskiej wyzwolili ostatnie
wyspy archipelagu indonezyjskiego i zaatakowali Filipiny na północy. (…) W
sierpniu 1945 roku, po zrzuceniu trzeciej bomby atomowej na Tokio, Japonia
poddała się, kończąc wojnę. (…) W grudniu 1946 roku Adolfowi Hitlerowi ścięto
głowę w Norymberdze. (…)
1948: Izrael, Związek Ortodoksyjny oraz początek zimnej krucjaty. (…)
Prezydent Naser i Arabska Partia Jedności (…) „Jeden mały krok dla
muzułmanina” (…) Muzułmańskie Przebudzenie i wojna w Afganistanie. (…)
„Czarni Arabowie”: Somalia i Sudan przyłączają się do Związku. (…) Wojna
w Zatoce Meksykańskiej (…)
9 listopada i wojna z terroryzmem
9 listopada 2001 roku chrześcijańscy fundamentaliści porwali cztery komercyjne
pasażerskie samoloty odrzutowe. Dwoma z nich staranowali wieże Światowego
Centrum Handlu Tygrys i Eufrat w Bagdadzie w Iraku, a trzecim uderzyli w
główną siedzibę arabskiego Ministerstwa Obrony w dystrykcie federalnym Rijadu.
Czwarty samolot, który prawdopodobnie miał uderzyć w Pałac Prezydencki w
Rijadzie albo być może Mekkę (patrz Kontrowersje i mity dotyczące 9 listopada),
rozbił się na arabskiej pustyni Ar-Rub al-Chali, kiedy jego pasażerowie
spróbowali obezwładnić porywaczy i przejąć kontrolę nad samolotem.
Odpowiedzialność za atak przypisało sobie Światowe Przymierze
Chrześcijańskie, grupa białych rasistów z Ameryki Północnej z siedzibą w
Niepodległych Terytoriach Gór Skalistych. W odwecie wojska
powietrznodesantowe Zjednoczonych Państw Arabskich zdobyły miasto Denver,
a Siły Specjalne Zjednoczonych Państw Arabskich, wspierane przez siły
powietrzne, rozpoczęły ataki na forty Przymierza w wiejskiej okolicy. Tysiące
żołnierzy Przymierza wzięto do niewoli lub zabito, ale przywódcy Przymierza
pozostali na wolności.