Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie Polo Marco - Opisanie świata PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Strona 1
MARCO POLO
OPISANIE ŚWIATA
EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL
MAIL:
[email protected]
Strona 2
MMIII©
SŁOWO OD TŁUMACZA
Kiedy mówimy dziś o pamiętnikach Marka Polo, o słynnym Opisaniu
świata, nie mamy na myśli ani sensacyjnych wiadomości o Dalekim
Wschodzie, ani tajemniczej egzotyki, pociąga nas natomiast i zdumiewa
rewolucyjność tej ksiąŜki, jej głęboki realizm, sumienność dokumentacji,
która sprawia, Ŝe mają one do dziś nieprzemijającą wartość.
Człowiek czynu, członek wielkiego kupieckiego rodu posiadającego
swe domy handlowe i składy na Bliskim Wschodzie, w Konstantynopolu
i Sudaku, własne statki handlowe, nieustraszony i wytrwały podróŜnik i
odkrywca w latach 1272—1292, zachłannie obserwujący kraj, ludzi i
zwyczaje u Wielkiego Chana, cesarza Chin, w nieustannych trudach i
misjach zuchwale sięgający krańców znanego wówczas świata, zostaje
nagle skazany na bezczynność, uwięziony przez rywalkę Wenecji —
Genuę. Szczęśliwy traf zdarzył, Ŝe siedzi razem z bardzo modnym
pisarzem, Rusticjanem z Pizy, autorem wielu francuskich
średniowiecznych romansów i sprytnym poławiaczem sensacyjnych
tematów. Ten słuchając, jak Marko Polo „dla zabicia czasu" snuje swe
przedziwne opisanie świata, skłania go, aby mu je dyktował. W ten
sposób powstają owe, nie mające w literaturze światowej równych sobie,
pamiętniki.
Zostały one napisane w języku starofrancuskim,
z pewną domieszką dialektu weneckiego, który zwykle powraca, kiedy
trzeba uŜyć jakiegoś soczystego epitetu lub fachowego terminu. Podczas
gdy łacina jest językiem uczonych, ogół wykształcony, a takŜe kupcy,
Strona 3
uŜywają wówczas języka francuskiego. Na całym Lewancie jest to
powszechny język międzynarodowy; panuje i w Konstantynopolu oraz
na jego łacińskim wówczas dworze. I tak w pierwszej połowie XIII
wieku nieznany bliŜej Ricciardo dedykuje cesarzowi Fryderykowi II
równieŜ po francusku napisany romans bretoński Proroctwa Merlina; w
połowie XIII wieku Filip z Novary pisze swą historię wojen krzyŜowych,
a Brunetto Latini w tym języku pisze swą encyklopedię Le Livre dou
tresor, poniewaŜ, jak mówi, „jest to mowa najmilejsza i
najpowszechniejsza wśród ludzi". W niej lekarz toskański Aldobrando
pisze swą Higienę ciała; w drugiej połowie XIII wieku Rusticiano pisze
swe romanse francuskie, bo język ten zapewniał ksiąŜce najszerszą po-
czytność. Podobnie postąpią z końcem wieku i Martino da Canale,
kronikarz wenecki, i sam Marko Polo, a w XIV wieku wielki historyk
florencki, Giovanni Villani. Język włoski zyska prawo do literatury
dopiero z Boską Komedią Danta.
Rusticianus, zdaje się, był tak przejęty niezwykłością tematu, Ŝe, na
szczęście, raczej ograniczył się do wiernego zapisywania słów Marka
Polo, nie starając się ani porządkować, ani redagować bezładnie często
rzucanych wiadomości. Od czasu do czasu wtrąci od siebie jakieś zdanie
na pochwałę swego skromnego i usuwającego się w cień, nie lubiącego
opowiadać o swej działalności towarzysza. Jedynie w opisach bitew
puści wodze swej umiejętności literackiej, zastosowując powszechnie w
literaturze średniowiecznej uŜywane „klisze" opisowe. Nie omylił go
instynkt literacki, ksiąŜka zdobyła sobie od razu olbrzymią poczytność,
której przyczyna leŜała
zarówno w egzotyce i sensacyjności tematu, jak w wiadomościach
ekonomicznych i politycznych, jakie zawierała.
Na pierwszy rzut oka ma ona charakter wywiadu ekonomicznego, jest
dokładnym inwentarzem nieprzebranych bogactw Wschodu, z podaniem
Strona 4
rzetelnym miejsc i warunków zdobycia zarówno cennych surowców, jak
przetworów. Informuje, w co kraje Wschodu obfitują, podaje miejsca
wielkich targów, ich charakter, opłaty, cła, wskazuje na moŜliwość zbytu
i zakupu, mówi o monopolach danego kraju, o cenach, wskazuje ludzi
godnych zaufania wśród tubylców oraz kolonie chrześcijańskie, gdzie
moŜna znaleźć pomoc, ostrzega przed bandami zbójeckimi, przed
pozycjami korsarzy, przed władcami, którzy są z nimi w zmowie, podaje
wiadomości o warunkach Ŝeglugi lub podróŜy przez pustynie, uczy,
gdzie zaopatrywać się w Ŝywność i wodę, jakie są schroniska i noclegi
itp. Równocześnie jednak ksiąŜka ma rewolucyjne i trwałe znaczenie na-
ukowe. Jest to pierwsza realna encyklopedia wiadomości o Wschodzie,
która kładzie kres legendom. MoŜna o niej rzec, Ŝe odmieniła oblicze
świata. ToteŜ niektóre wiadomości przejmie z niej Domenico d'Arezzo,
autor encyklopedii Fons Memorabilium Universi, ona stanowić będzie
ulubioną lekturę Krzysztofa Kolumba i Ameriga Vespucciego,
odkrywców nowych lądów. Wiadomości o krajach, ludach i zwyczajach
Wschodu, zebrane przez Marka Polo, zostaną potwierdzone dopiero
przez odkrywców i uczonych podróŜników i etnografów XIX i XX
wieku, badających te sprawy na miejscu, jak: B. Grąbczewski, M.
Przewalski, Palladiusz Kafarow, Sven Hedin, M. A. Stein, P. Pelliot,
Kilfred i French, R. Muller, Shaw, dr. Sallet, Savin, Benazet,
Camerlinck, Castagné, Roerich, Maddox, Holmberg, Lichtman i inni. Jej
znaczenie historyczne jest nieo-
garnione; ujawni ona wspaniałe, oparte na militarnej potędze i na
genialnej organizacji imperium chińsko-mongolskie, przewyŜszające
obszarem dawne rzymskie. Zainteresuje zarówno Rzym, jak i Bizancjum,
a przede wszystkim dwie rywalizujące stale o rynki wschodnie republiki
kupieckie włoskie: Wenecję i Genuę.
Niebywały popyt na tę ksiąŜkę powodował liczne kopie i tłumaczenia,
Strona 5
a poniewaŜ prawo autorskie wówczas nie istniało, kaŜdy
bezceremonialnie zmieniał, skracał lub uzupełniał tekst. Niejedna
redakcja, jak np. o dziewięć lat późniejsza przeróbka literacka Gré-
goire'a dla elity francuskiej, zasłaniała się autorytetem i pozwoleniem
Marka Polo, który miał ponoć kilkakrotnie uzupełniać i poprawiać swe
dzieło. W ten sposób miały powstać niejako drugie i trzecie „poprawione
i uzupełnione" wydania. Słynne, najbardziej rozpowszechnione wydanie,
dokonane przez J. B. Ramusio w II tomie Navigazioni e Viaggi (1559),
powołuje się teŜ na „najstarszy" rękopis Ghisi i autorytet rodziny Polów.
Do niedawna uwaŜano z przekąsem, Ŝe tekst ten roi się od interpolacji
późniejszych. Opinia ta została obalona przez odnalezienie, w r. 1932 w
Toledo, bardzo starego rękopisu, który pochodząc bezpośrednio wraz z
tekstem tzw. „geograficznym" od wspólnego pierwowzoru, ma około
dwustu fragmentów od niego odmiennych, a z tego wiele wspólnych
właśnie z tekstem Ramusia.
NaleŜy dodać, Ŝe obyczajem średniowiecznym kopiści często mieli
przed oczyma dwa i trzy rozmaite rękopisy, „kontaminowali" je z sobą i
powstawała w ten sposób nowa redakcja. Wystarczy zacytować słynny
rękopis toskański Vaglienti della Ricordiana z Florencji, pochodzący z
biblioteki dziada Ameriga Vespucciego, a będący poprzez przekład
łaciński tłumaczeniem weneckiego przekładu tekstu francuskiego. To
wszystko dopro-
wadziło do obecnego stanu nadzwyczajnej i chaotycznej róŜnorodności
tekstów. Jedną z walnych przyczyn zmian i róŜnic są błędy mimowolne,
dowolność pisowni średniowiecznej i mylne odczytywanie trudno czytel-
nych lub uszkodzonych rękopisów. Zresztą tłumaczenia i przeróbki, a
zwłaszcza tłumaczenia na łacinę, wpływały na zasadniczą zmianę stylu,
wygładzając szkolarsko i upiększając retorycznie opowiadanie Marka
Polo a przez to zatracając malowniczą, tak pełną wyrazu i
Strona 6
bezpośredniości prostotę jego oryginału. Nie wszystkie teŜ rękopisy mają
tę samą wartość. Jedne, starannie sporządzone przez uczonych znających
się na rzeczy, inne niechlujne lub mające na celu raczej sensację beletry-
styczną. Im bardziej oddala się tekst od oryginału, tym częściej na
pierwszy plan wkracza pierwiastek cudowny i fantastyczny. Prosty
pierwotny tytuł Opisanie świata zostaje zastąpiony przez bardziej
sensacyjne: Milion, Księga Dziwów, Księga Skarbów, Dziwy Azji, Kwiaty
Wschodu itp. MnoŜą się przeróbki powieściowe, jak słynna, której
autorem jest Jean Lemaire de Belge. śaden naród nie zostaje w tyle,
kaŜdy stara się o własny przekład lub przynajmniej o kopię pamiętników.
Charakter tych mnogich wydań jest rozmaity, zaleŜnie od kategorii
czytelników, dla jakich są przeznaczone: są dla uczonych, dla kupców,
dla kleru, dla pań, dla szerokiego ogółu. W XV wieku franciszkanin
wrocławski po swej Kronice ksiąŜąt polskich daje odpis łacińskiego
tekstu pamiętników Marka Polo. Rękopis ten niestety przepadł w 1945 r.
ToteŜ spośród tej mnogości ponad stu pięćdziesięciu rękopisów i
redakcji nowocześni filologowie przyjmując, Ŝe tekst oryginalny
(najpierwotniejszy) zaginął, największą wagę przypisują najstarszej,
najbliŜszej oryginału i najzupełniejszej wersji tzw. „Tekstu geo-
graficznego", wydanego z wielkimi usterkami w r. 1824
przez Paryskie Towarzystwo Geograficzne, a krytycznie i poprawnie
przez Włoski Narodowy Komitet Geograficzny (Comitato Geografico
Nazionale Italiano) w r. 1928 w opracowaniu L. F. Benedetta.
Na tym tekście opiera się nasze tłumaczenie. Podaje ono ten tekst
integralnie i bez zmian. Ale juŜ L. F. Benedetto apelował do romanistów,
którzy by róŜnorodne redakcje potrafili stopić w jedno. Sam to uczynił w
r. 1932 w przekładzie włoskim. PoniewaŜ przekład pamiętników Marka
Polo ma udostępnić czytelnikom poznanie dzieła słynnego podróŜnika,
uwaŜałam za stosowne takŜe i ja wzbogacić tekst wstawkami czerpanymi
Strona 7
z innych redakcji. Za kaŜdym razem taka wstawka jest uwidoczniona w
tekście za pomocą specjalnego znaku, aby czytelnik mógł od razu
odróŜnić ją od tekstu podstawowego. Wstawki te przynoszą ciekawe
szczegóły o Ŝyciu, zwyczajach i krajach Wschodu.
Naukowe wydanie opracowane przez A. C. Moule'a i P. Pelliota
(Londyn 1938) uwzględnia warianty i uzupełnienia według wszystkich
rękopisów dostępnych wydawcom. Taka mozaika zatraca jednak
charakter i swoistą, tak pełną wyrazu zwięzłość i malowniczość
oryginału, operującego skrótami, a dla szerszej publiczności jest
niezwykle nuŜąca. Trzeba było zatem, za przykładem L. F. Benedetta,
dokonywać wyboru za kaŜdym razem. Ale wybór wstawek dokonany
przeze mnie róŜni się często od jego kompilacji.
W mym przekładzie wystrzegałam się wszelkich banalizujących
rozwlekłości późniejszych redakcji. Starałam się zachować charakter
oryginału, gawędziarski, pełen powtarzań, a zarazem pełen
schematycznych skrótów, charakterystycznych dla przewodnika
ekonomicznego. Trzeba pamiętać, Ŝe Marko Polo nie pisał, lecz mówił;
czytając jego oryginał zdaje się nam, Ŝe widzimy go, jak chodząc po celi
więziennej, dyktuje Rusticjanowi
swą opowieść, często nawracając, aby dodać zapomniany szczegół;
słyszymy go, jak zwraca się bezpośrednio do przyszłych lub
przytomnych słuchaczy słowami: „wierzajcie... słuchajcie...
przypomnijcie sobie... zapewniam was..." itp. Mówił słowami prostymi,
nie do uczonych specjalistów, lecz do szerokiej rzeszy, i tę właśnie
malowniczą prostotę i bezpośredniość starałam się zachować, nie siląc
się na archaizację. Przede wszystkim zaś wystrzegałam się błędu, jaki ze
szkodą dla oryginału i jego pierwotnego uroku popełniali późniejsi
„redaktorowie" pamiętników, począwszy od Grégoire'a (13,07), który jak
sam mówi, „przerabia", a mianowicie literackiego „wygładzania stylu",
Strona 8
skreślania powtarzań, przez co zatraca się tak wymowna w swej Ŝywej
bezpośredniości prostota oryginału.
Osobne zagadnienie przedstawiają imiona własne i wyrazy wschodnie
występujące tu i ówdzie w Opisaniu świata. Przekład polski zachowuje
formy Marka Polo według redakcji francusko-włoskiej, odbiega od niej
tam, gdzie nazwy lub imiona są wyraźnie błędne. W takim wypadku
przekład polski przyjął te formy, które na podstawie lekcji w róŜnych
rękopisach Opisania świata moŜna uwaŜać za najbardziej poprawne.
Anna-Ludwika Czerny
Kraków, 1953
TU ZACZYNAJĄ SIĘ
KARTY TEJ KSIĘGI, KTÓRA NOSI
Strona 9
TYTUŁ
OPISANIE ŚWIATA
I
Strona 10
ANOWIE cesarze* i królowie, ksiąŜęta i markizi, wojewodowie, rycerze
i obywatele oraz wszyscy ludzie, którzy pragniecie poznać róŜne nacje i
osobliwości róŜnych części świata, weźmijcie tę księgę i kaŜcie z niej
czytać. A znajdziecie w niej wszystkie największe cuda i róŜnorodne
dziwy Wielkiej |i Małej| Armenii i Persji, |Turcji|, i Tatarii, i Indii, i wielu
innych ziem |otaczających Azję środkową i część Europy, idąc w
kierunku północnego wschodu i północy|, o których nasza księga wam
opowie po porządku, tak jak Jegomość Marko Polo, |zwany Milion*|,
mądry i szlachetny obywatel Wenecji, opowiada, co na własne oczy
widział.
Lecz znajdą się tam rzeczy, których nie oglądał, ale o których słyszał
od ludzi wiarygodnych i prawdomównych. Więc podamy rzeczy
widziane jako widziane, a słyszane jako słyszane, aby nasza księga była
uczciwa i prawdziwa, bez Ŝadnego kłamstwa.*
I kaŜdy, kto tę księgę czytać będzie, lub ci, którzy jej będą słuchać,
wierzyć jej mają, bo wszystko to są rzeczy prawdziwe. GdyŜ powiadam
wam, Ŝe od czasu gdy nasz Pan Bóg stworzył własnymi rękami Adama,
praojca naszego, aŜ do dnia dzisiejszego nie było chrześcijanina |ani
Saracena*, ani pohańca*, ani Tatara*, ani Hindusa*, ani Ŝadnego człeka
jakiejkolwiek nacji, który
by tyle zwiedził róŜnych części świata i tyle poznał wielkich dziwów, co
ów Imć Marko zwiedził i poznał. I dlatego uwaŜa on, Ŝe byłaby to wielka
szkoda nie spisać tych wszystkich cudów, jakie widział lub o jakich
słyszał z pewnych źródeł, aby teŜ inni ludzie, którzy ich nie widzieli i nie
poznali, dowiedzieli się o nich z tej księgi. I powiadam wam, Ŝe dla
poznania tych spraw przebywał on w tych róŜnych częściach ziemi i
krainach odległych dobrych lat dwadzieścia sześć, |od pierwszej mło-
dości* do czterdziestego roku Ŝycia|.
On teŜ później, przebywając |na skutek wojny*| w więzieniu w Genui,
|aby zabić czas i ku uciesze czytelnika, postanowił zebrać te rzeczy,
które ta księga zawiera, a co jest niewiele w porównaniu z tak licznymi i
niezliczonymi, które mógł był napisać, gdyby miał był nadzieję powrotu
do naszych krajów; lecz uwaŜał to był za rzecz zgoła niemoŜliwą, aby
kiedykolwiek mógł się wyrwać spod władzy Wielkiego Chana, władcy
Tatarów, i dlatego zapisał w swych pamiętnikach tylko to trochę, co w
pamięci zachował|. Polecił to spisać Imć Panu Rusticjanowi* z Pizy,
który w tym samym więzieniu siedział, a było to w roku 1298 od
narodzenia Jezusa Chrystusa.
Strona 11
II
Jak Imć Mikołaj i Imć Mateusz wyjechali z Konstantynopola, aby
zwiedzić świat
Zdarzyło się, Ŝe w czasie gdy Baldwin* był cesarzem Konstantynopola
|i gdy Imć Ponte z Wenecji* sprawował tam rządy w imieniu DoŜy
weneckiego|, a był to rok |od Wcielenia Chrystusa 1250*, |dwaj
szlachetni Wenecjanie,| Imć Mikołaj Polo, ojciec Imć Marka, oraz Imć
Mateusz Polo, brat Imć Mikołaja, bawili w mieście Konstantynopolu,
dokąd przybyli z Wenecji |na wła-
snym statku| ze swymi towarami. Bezsprzecznie byli to szlachetni,
mądrzy i roztropni męŜowie. Po krótkim i owocnym pobycie w mieście,
po dojrzałej naradzie postanowili puścić się przez Wielkie Morze* dla
zdobycia i powiększenia majątku. W tym celu zakupili wiele |niezwykle
pięknych i bardzo cennych| klejnotów i wypłynęli z Konstantynopola na
jednym okręcie, udając się do Soldai*.
III
Jak Imć Mikołaj i Imć Mateusz wyjechali z Soldai
Po krótkim pobycie w Soldai postanowili puścić się jeszcze dalej. I cóŜ
wam powiem? Opuściwszy Soldaję udali się w podróŜ i jechali tak
długo, |dzień za dniem|, bez Ŝadnego wypadku godnego uwagi, aŜ
przybyli na dwór chana Berki*, który panował nad pewnym odłamem
Tatarów*, a przebywał podówczas |w miastach swych| Bołgarach* i
Saraju*. Ów Berka |dowiedziawszy się o przybyciu obu Łacinników*|
przyjął z honorami Ichmościów Mikołaja i Mateusza i bardzo był rad z
ich przybycia. Obaj bracia ofiarowali mu klejnoty, jakie z sobą
przywieźli. Berka przyjął je chętnie i podobały mu się nad miarę, a jako
szczodry pan, kazał wypłacić im dwa razy tyle, ile były warte owe drogie
kamienie, |oraz dodał od siebie inne podarki|. Owe klejnoty wysłał na
sprzedaŜ w rozmaite kraje i zostały bardzo dobrze spienięŜone.
A gdy juŜ rok bawili w kraju Berki |i zapragnęli powrócić do Wenecji|,
wybuchła |gwałtowna| wojna między Berka a Ulau*, władcą Tatarów
Lewantu*. Jeden przeciw drugiemu wyruszyli z całą swoją potęgą. Wal-
czyli zawzięcie i wielkie straty poniosła i jedna, i druga strona, lecz w
końcu zwycięŜył Ulau. Z powodu tej bitwy i owej wojny |drogi były
niepewne|, nikt nie
mógł puszczać się w podróŜ, aby nie został pojmany. Dlatego teŜ nie
mogli obaj bracia wrócić, skąd przybyli, mogli jedynie posuwać się
naprzód. Więc rozwaŜali sobie: „PoniewaŜ nie moŜemy wrócić do
Konstantynopola z naszymi towarami, jedźmy dalej na wschód: moŜe
uda nam się wrócić okręŜną drogą." Wsiedli na okręty i odjechali precz
Strona 12
od Berki, udając się do pewnego miasta zwanego Ukaka*, które leŜało na
granicy państwa władcy |Tatarów| Zachodu*. Opuściwszy to miasto
przeprawili się przez rzekę Tygrys*, |która jest jedną z czterech rzek
wypływających z Raju|, i wyjechali na pustynię ciągnącą się przez
siedemnaście dni drogi*. Nie znaleźli na niej ani miasta, ani zamku
Ŝadnego, lecz jedynie |mnóstwo| Tatarów z ich namiotami i stadami
bydła*, które Ŝywi ich |swym mlekiem|.
IV
Jak dwaj bracia przejechali pustynię i przybyli do miasta
Bukara
Gdy przeprawili się przez tę pustynię, przybyli do miasta, które zowią
Bukara*, bardzo waŜnego i wielkiego. Cała prowincja nosiła teŜ nazwę
Bukara, a był tam król imieniem Barak*. Miasto było najpiękniejsza w
całej Persji*. Dwaj bracia przybywszy do tego miasta nie mogli jechać
dalej ani zawrócić z drogi, |gdyŜ drogi były przecięte z powodu wojny
między Tatarami|, i dlatego pozostali tam trzy lata.
Zdarzyło się, Ŝe w czasie gdy tam przebywali, |pokój został zawarty i
niebawem| zjechał poseł władcy Lewantu, Ulau, |mąŜ bardzo mądry|;
udawał się on do Wielkiego |Chana*|, pana wszystkich Tatarów, |który
przebywał na krańcach ziemi między północo-wschodem a wschodem, i
miał Kubłaj-|chan| na imię|. I gdy ów poseł ujrzał Ichmościów Mikołaja i
Mateusza, |któ-
rzy przez ten czas biegle wyuczyli się języka Tatarów*|, dziwował im się
wielce, gdyŜ nigdy dotąd nie oglądał Ŝadnego Łacinnika w tych stronach.
|Dowiedziawszy się, Ŝe są kupcami|, rzekł obu braciom: „Panowie, jeśli
chcecie mi zawierzyć, odniesiecie z tego wielką korzyść i zaszczyty."
Bracia odpowiedzieli, Ŝe posłuchają go chętnie, o ile będzie to rzecz,
którą spełnić będzie w ich mocy. Poseł wówczas rzekł im: „Panowie,
powiadani wam, Ŝe wielki władca Tatarów nigdy nie widział Ŝadnego
Łacinnika, |gdyŜ Ŝaden człowiek Zachodu tam nie dotarł|, a bardzo
pragnie i chce go ujrzeć, dlatego jeśli zechcecie udać się ze mną do
niego, zapewniam was, Ŝe będzie bardzo rad oglądać was, przyjmie was z
czcią i sowicie obdarzy. |Jest to władca potęŜny i nowin spragniony i z
największą przyjemnością słuchać będzie, co mu powiecie o krajach
waszych.| A ze mną moŜecie jechać bezpiecznie i bez Ŝadnej przeszkody,
|nie lękając się ani złych ludzi, ani napaści Ŝadnej.|"
V
Jak obaj bracia zawierzyli posłowi Wielkiego Chana
Gdy obaj bracia usłyszeli, co powiedział poseł, |spodobało im się
bardzo|, rozwaŜyli to, |i jako męŜowie wielkiego ducha|, rzekli, Ŝe
Strona 13
chętnie z nim pojadą. I zaraz, |poleciwszy się opiece NajwyŜszego|, udali
się w drogę z tym posłem i podróŜowali rok cały, jadąc na północ i
północo-wschód, zanim na dwór Chana przybyli. |A trwała ta podróŜ tak
długo dla wielkich śniegów i wylewów rzek i potoków, trzeba bowiem
było czekać, aŜ śniegi stopnieją, a wody spłyną. W drodze| widzieli
wielkie dziwy i osobliwe rzeczy, o których wam nie opowiadamy, gdyŜ
Imć Marko, syn Imć Mikołaja, który te wszystkie rzeczy teŜ oglądał,
opowie wam o nich dokładnie w tej księdze.
VI
Jak obaj bracia przybyli do Wielkiego Chana
Gdy Imć Mikołaj oraz Imć Mateusz przybyli do wielkiego władcy |i
stanęli przed jego obliczem|, przyjął ich |bardzo łaskawie|, z wielkimi
honorami i gościnnością, okazując wielką radość, gdyŜ bardzo był rad z
ich przybycia. I wypytywał ich o rozmaite sprawy |krajów Zachodu|,
przede wszystkim o cesarzów |rzymskich|, jak rządzą swymi krajami, jak
sprawiedliwość wymierzają, jak wojny prowadzą, |jak poselstwa
rozsyłają| oraz o wszystkie inne ich sprawy. A następnie wypytywał o
królów i ksiąŜąt |chrześcijańskich| oraz o innych panów, |o ich znaczenie,
obyczaje, potęgę|.
VII
Jak Wielki Chan wypytywał obu braci o sprawy chrześcijan
Potem wypytywał ich |z wielką ciekawością| o Jego Świątobliwość
Apostolską, |o kardynałów i wiarę|, i o wszystkie sprawy Kościoła
rzymskiego oraz o wszystkie obyczaje Łacinników. Zaś Imć Mikołaj i
Imć Mateusz opowiadali całą prawdę o wszystkim z osobna, po
porządku i rozumnie, jako męŜowie mądrzy — jakimi byli — którzy
dobrze znali język Tatarów. |Tak Ŝe upodobał sobie w nich Wielki Chan
i chętnie rozmawiał z nimi, aby dowiadywać się o sprawach Zachodu;
często teŜ wzywani byli przed jego oblicze.|
VIII
Jak Wielki Chan wysłał obu braci jako posłów swoich do jego
Świątobliwości Apostolskiej w Rzymie
A kiedy Wielki Chan, który nosił imię Kubłaj-chana i był panem
wszystkich Tatarów świata i wszystkich
prowincji, i królestw, i ziem |większej części Wschodu|, usłyszał o
wszystkich sprawach Łacinników, które mu obaj bracia dobrze i
dokładnie przedstawili, spodobało mu się to nadzwyczajnie. I rzekł
sobie, Ŝe wyśle posłów do Świątobliwości Apostolskiej. Więc |wezwał
do siebie obu braci i| prosił ich, aby udali się w tym poselstwie w
Strona 14
towarzystwie jednego z jego dostojników. Odpowiedzieli, Ŝe uczynią
wolę jego jakby jego wasale. Wówczas Wielki Chan zawezwał jednego
ze swych moŜnych, imieniem Kogataj*. I rzekł mu, Ŝe Ŝyczy sobie, aby
jechał wraz z dwoma braćmi do papieŜa. Ten odpowiedział: „Miłościwy
Panie, otom wasz człowiek, jestem, aby wolę waszą pełnić wedle swej
moŜności." Następnie Wielki Chan kazał pisać listy w języku tureckim,
aby wysłać je do Jego Apostolskiej Świątobliwości. Wręczył je obu
braciom i swemu dostojnikowi i powierzył im, co mówić mają w jego
imieniu papieŜowi. A wiedzcie, Ŝe listy i poselstwo zawierały, co
usłyszycie: upraszał Jego Świątobliwość, by mu raczył przysłać około stu
męŜów mądrych, |uczonych| w chrześcijańskiej religii oraz w siedmiu
sztukach*, którzy by |potrafili nauczać jego naród|, dobrze umieli
dyskutować i wykazać dokładnie poganom i innym ludziom, Ŝe wiara ich
była całkiem fałszywa i Ŝe bałwany, którym w domach swoich cześć
oddają, są dziełem diabła, i którzy by potrafili jasno przekonać, Ŝe wiara
chrześcijańska jest lepsza od ich wiary |i prawdziwsza od wszelkich
innych religii. A jeśli tego dowiodą, on sam i wszyscy jego moŜni zo-
staną chrześcijanami.| A takŜe polecił Wielki Chan obu braciom
przywieźć mu oliwy z lampy, która jest u Grobu BoŜego w Jerozolimie.
To, co usłyszeliście, zawierało poselstwo, jakie Wielki Chan wysłał do
papieŜa rzymskiego przez |dostojnika tatarskiego i| obu braci.
IX
Jak Wielki Chan dał obu braciom złote tabliczki władzy
Gdy Wielki Chan obarczył obu braci i swego dostojnika takim
poselstwem do papieŜa, kazał im dać złotą tablicą |opatrzoną królewską
pieczęcią i podpisem wedle obyczaju tego państwa|, na której wyryte
było*, Ŝe trzem posłom |Wielkiego Chana|; wsządzie, dokądkolwiekby
jechali, mają być |przez wielkorządców krain jemu podległych, pod grozą
niełaski|, przydzielane potrzebne domostwa i dostarczane konie, |łodzie|
oraz ludzie mający ich przeprowadzić z jednej prowincji do drugiej,
|tudzieŜ mają być zaopatrywani we wszystko, czego by dla siebie
osobiście lub dla celów podróŜy sobie Ŝyczyli|. Gdy Ichmoście Mikołaj i
Mateusz oraz trzeci poseł zaopatrzeni zostali we wszystko, czego im było
potrzeba, poŜegnali Wielkiego Chana, siedli na koń i wyruszyli w drogę,
|z kraju do kraju, wioząc listy i złote tablice|. Skoro ujechali kawał drogi,
|po dwudziestu dniach podróŜy| zachorował dostojnik tatarski |Kogataj|,
który im towarzyszył, i nie mogąc jechać dalej, pozostał w jednym
mieście. Zaś Ichmoście Mikołaj i Mateusz, widząc go tak chorym,
pozostawili go |zgodnie z jego wolą i za wskazówką wielu|, i jechali sami
|dalej|. A zapewniam was, Ŝe wsządzie, którędy jechali, przyjmowani byli
z uszanowaniem i zaopatrywani we wszystko, co rozkazali, |i dla złotej
tabliczki, znaku władzy chańskiej, którą mieli, otrzymywali straŜ
Strona 15
przyboczną|. I cóŜ wam powiem więcej? Oto podróŜowali tak dzień za
dniem, aŜ przybyli do Lajas, |miasta nadmorskiego w Małej Armenii|. I to
wam powiem, Ŝe strawili na to trzy lata, gdyŜ często musieli przerywać
podróŜ dla złej pogody, |mrozów|, śnieŜyc, |lodów| i wielkich deszczów,
które padały od czasu do czasu|, oraz wezbranych rzek, |jakie tu
i ówdzie spotykali i przez które nie mogli się przeprawić, tudzieŜ innych
trudności podróŜy|.
X
Jak dwaj bracia przybyli do miasta Akkonu
Z Lajas wypłynęli kierując się do Akkonu*. I przybyli tam w miesiącu
kwietniu 1269 r. od Wcielenia Jezusa Chrystusa. Zdarzyło się zaś, Ŝe
Ojciec Święty w tym czasie* umarł. Więc Ichmoście Mikołaj i Mateusz
dowiedziawszy się, Ŝe pomarł papieŜ |imieniem Klemens IV|, udali się do
mądrego kapłana, który był legatem Kościoła rzymskiego na całe
królestwo Egiptu. Był to człowiek wielkiej powagi, imieniem Tybald
|Visconti| z Piacenzy*. Zdali mu sprawę z poselstwa, w jakim wysłał ich
Wielki Chan Tatarów do papieŜa. Skoro legat wysłuchał, co mu
powiedzieli obaj bracia |przybywający z tak odległych krajów|,
zdumiewał się bardzo i zdawało mu się, Ŝe mogłoby to przynieść wielką
chwałę i zysk chrześcijaństwu. Więc rzekł do obu braci: „Ichmoście, oto
widzicie, pomarł Ojciec Święty, czekać wam trzeba, aŜ nowego wybiorą.
Gdy zaś papieŜ wybrany zostanie, będziecie mogli mu przedłoŜyć wasze
poselstwo." Obaj bracia widząc, Ŝe prawdę legat powiadał, oświadczyli,
Ŝe zanim papieŜ obrany zostanie, oni tymczasem pragną udać się do
Wenecji, aby odwiedzić swojacinę. I |poŜegnawszy natychmiast Tybalda,
siedli na okręt,| opuścili Akkon udając się do Negropontu*. I znów
siadłszy na okręt, płynęli z Negropontu tak długo, aŜ przybyli do
Wenecji. Imć Mikołaj nie zastał juŜ przy Ŝyciu swej Ŝony, |którą
pozostawił brzemienną, gdy pierwszy raz opuszczał Wenecję|. Osierociła
syna piętnastoletniego imieniem Marko, |którego Imć Mikołaj jeszcze był
nie oglądał, gdyŜ narodził się po jego z Wenecji odjeździe|. A był to ten
sam Marko, o którym na-
sza księga mówi. Ichmoście Mikołaj i Mateusz pozostawali w Wenecji
około dwóch lat, czekając na wybór papieŜa.
XI
Jak dwaj bracia wyjechali z Wenecji, aby powrócić do Wielkiego
Chana, i zabrali z sobą Marka, Mikołajowego syna
Gdy dwaj bracia czekali w |Wenecji| tak długo, jak oto słyszeliście, i
spostrzegli, Ŝe wybór papieŜa się odwleka, powiedzieli sobie, Ŝe moŜe
Strona 16
zbyt długo siedzą i przystoi im wrócić do Wielkiego Chana, |gdyŜ
zaniepokojony ich długą nieobecnością mógłby sądzić, Ŝe nie chcą wię-
cej do niego powrócić|. Wyjechali więc z Wenecji, zabierając z sobą
Marka, Mikołaj owego syna, i udali się wprost do Akkonu, gdzie zastali
legata, o którym juŜ wam mówiłem. Wiele z nim o tej sprawie
rozmawiali i prosili o pozwolenie wyjazdu do Jerozolimy w celu
pobrania oliwy z lampy u Grobu Chrystusowego, o którą Wielki Chan
prosił, |a bardzo zaleŜało mu na tym ze względu na matkę, która była
chrześcijanką*|. Legat udzielił im tego pozwolenia. Więc obaj bracia
opuścili Akkon, udali się do Jerozolimy i dostali oliwy z Grobu
Chrystusowego. Powrócili znowu do legata w Akkonie i rzekli doń:
„Panie, widzimy, Ŝe papieŜa jak nie ma, tak nie ma. Chcemy więc
powrócić do Wielkiego Chana, gdyŜ zbyt długo tu bawimy. |I tak z
Waszej dobrej woli postanowiliśmy wrócić. Lecz o jedno prosimy.
Zechciejcie łaskawie wygotować listy, które by świadczyły, Ŝe
przybyliśmy z poselstwem do papieŜa, ale nie zastaliśmy go wśród
Ŝywych, i Ŝe oczekiwaliśmy na wybór nowego, ale w ciągu tak długiego
czasu nikogo nie wybrano. To wszystko, co widzieliście, Wy jako legat
stwierdzicie.|" Zaś pan legat, który był wielkim dostojnikiem Kościoła
rzymskiego, tak im powiedział: „To,
Ŝe chcecie wrócić do Wielkiego Chana, podoba mi się." Więc
przygotował listy i posłanie, aby je przesłać Wielkiemu Chanowi, i
potwierdził, Ŝe Ichmoście Mikołaj i Mateusz poselstwo swoje sprawili |i
czekali tak długo|, lecz dla braku papieŜa nic nie mogli wskórać. |I
wręczył je ambasadorom, lecz powiedział, Ŝe skoro nowy papieŜ
wybrany zostanie, na pewno powiadomi go o ich poselstwie, zaś ten
zarządzi, co naleŜy|.
XII
Jak dwaj bracia wraz z Markiem wyjechali z Akkonu
Obaj bracia, podjąwszy listy od legata, opuścili Akkon i udali się
natychmiast w podróŜ powrotną do Wielkiego Chana. PodróŜowali tak
długo, aŜ przybyli do Lajas. Zaledwie jednak tam przybyli, nie minęło
wiele czasu, a legat ów został wybrany papieŜem i przyjął imię
Grzegorza |Dziesiątego| z Piacenzy. Dwaj bracia uradowali się bardzo.
Zaraz teŜ przybieŜał wysłannik do Lajas od legata, który został
papieŜem, do Ichmościów Mikołaja i Mateusza z |powiadomieniem o
wyborze i| poleceniem, aby o ile jeszcze tam bawią, zawrócili do niego.
Wielce tym uradowani, obaj bracia odpowiedzieli, Ŝe chętnie to uczynią.
I cóŜ wam powiem? Król Armenii* kazał przygotować galeon* dla obu
braci i odesłał ich do legata z wielkimi honorami.
XIII
Jak obaj bracia udali się do papieŜa rzymskiego
Strona 17
Gdy przybyli do Akkonu, stanęli przed Jego Świątobliwością i oddali
mu cześć głęboką. Jego Świątobliwość przyjął ich z wielkim
wyróŜnieniem, radością i gościnnością i uŜyczył im swego
błogosławieństwa. I przydał papieŜ Ichmościom Mikołajowi i
Mateuszowi dwóch
braci z zakonu kaznodziejskiego*, najmędrszych, jacy byli w owej
prowincji. Jeden zwał się brat Mikołaj z Vicenzy, drugi brat Gwilem z
Trypolisu*. I nadał obu tym braciom przywileje* |i moc na owe kraje wy-
święcania księŜy, ustanawiania biskupów i udzielania wszelkich
rozgrzeszeń, jakby w jego imieniu. Powierzył im teŜ bezcenne podarunki
i piękne wazy z kryształu, aby je ofiarowali Wielkiemu Chanowi|. Dał im
teŜ listy i zlecenia, które przedstawić mieli Wielkiemu Chanowi.
|Między innymi zabiegał, aby brat Wielkiego Chana zwany Abaga*,
który nad Tatarami Lewantu panował, uŜyczył chrześcijanom pomocy i
poparcia przy przeprawie przez morze.| Kiedy zaś Ichmoście Mikołaj i
Mateusz, oraz dwaj bracia zakonni otrzymali przywileje, listy i posłanie
od Jego Świątobliwości, poprosili o błogosławieństwo i odjechali
wszyscy wraz z Markiem, synem Imć Mikołaja. Udali się wprost do
Lajas. Gdy tam przybyli, właśnie Bondokdair*, sułtan Babilonii*, naje-
chał Armenię z wielką armią |Saracenów| i olbrzymie zniszczenie szerzył
|paląc i pustosząc|. I nasi posłowie byli w niebezpieczeństwie śmierci.
Skoro to spostrzegli dwaj bracia zakonu kaznodziejskiego, wpadli w
wielką rozterkę, czy mają jechać dalej. Więc postanowili, Ŝe nie pojadą.
Oddali Imć Mikołajowi i Imć Mateuszowi wszystkie pełnomocnictwa i
listy, jakie wieźli, i opuścili ich, odjeŜdŜając z mistrzem templariuszów*.
XIV
Jak dwaj bracia i Marko przybyli do miasta Kemeinfu, gdzie rezydował
Wielki Chan
Zaś Ichmoście Mikołaj i Mateusz oraz Marko, syn Mikołajowy, puścili
się w drogę i jechali tak długo zimą i latem, |nie zwracając uwagi na
Ŝadne niebezpie-
czeństwa ani mozoły, ciągnąc przez pustynie wielodniowej długości,
przejeŜdŜając przez trudne przełęcze, jechali ciągle przed siebie w
kierunku północno-wschodnim i północnym|, aŜ przybyli |cało| do
Wielkiego Chana, który rezydował wówczas w mieście zwanym Ke-
menfu*, bardzo bogatym i wielkim. |O podróŜy tej opowiadali wiele
dziwnych i waŜnych rzeczy.| Nie będziemy wam mówić, co spotkało ich
w drodze, opowiemy wam bowiem to wszystko po porządku w następnej
księdze. Lecz wiedzcie, Ŝe trwała ta męka ich podróŜy całe trzy i pół
roku, a było to z powodu |wielkich| śnieŜyc, |lodów i| deszczów, wielkich
rzek, |niepogody i znacznych mrozów, a takŜe wichrów południowo-za-
Strona 18
chodnich panujących w okolicach, przez które przejeŜdŜali|, oraz z
powodu tego, Ŝe zimą nie mogli tak łatwo podróŜować jak latem. Lecz
zaprawdę mówię wam, gdy Wielki Chan dowiedział się o ich zbliŜaniu
|oraz jak bardzo utrudzeni byli|, posłał naprzeciw nich na odległość
czterdziestu dni drogi swoich wysłanników, |aby przyjęli ich i wszystko
dla nich przygotowali na kaŜdym miejscu|, i tak doskonale ugoszczeni i
usłuŜeni byli we wszystkim |i z pomocą boŜą wreszcie doprowadzeni na
dwór jego|.
XV
Jak obaj bracia i Marko stanęli przed Wielkim Chanem w pałacu
I cóŜ wam powiedzieć? Gdy Ichmoście Mikołaj i Mateusz oraz Marko
przybyli do tego znacznego miasta, weszli do głównego pałacu, gdzie
zastali Wielkiego Chana w otoczeniu bardzo licznych dostojników. Padli
przed nim na kolana i oddali mu pokłon tak korny, jak umieli, |rzucając
się na twarz|. Wielki Chan kazał im powstać i przywitał ich dwornie,
okazując wielką ra-
dość; wydał dla nich ucztę i wypytywał ich o zdrowie i powodzenie.
Dwaj bracia odpowiedzieli, Ŝe powodzi im się doskonale, gdyŜ zastają
oto Chana w zdrowiu i pomyślności. |Poprosił ich, aby mu powiedzieli,
co załatwili z Głową Kościoła. WyłoŜyli mu wszystko i dokładnie z
wielką swadą i porządkiem, a słuchali ich w wielkiej i długiej ciszy Chan
i wszyscy moŜni, dziwując się ich ogromnemu i długiemu trudowi i ich
wielkim niebezpieczeństwom.| Po czym przedłoŜyli uwierzytelnienia,
listy |i podarunki| papieskie, którymi się Chan bardzo radował. |I gdy z
zadowoleniem je przyjął, sławił bardzo ich chwalebną wierność i usilne
starania.| Następnie wręczyli mu olej święty, |który przywieźli z lampy
przy grobie Pana naszego Jezusa Chrystusa w Jerozolimie, a którego tak
bardzo był pragnął|. Ucieszył się nim ogromnie i w wielkiej miał czci.
Wielki Chan, spostrzegłszy Marka młodzieniaszka, zapytał, kto by zacz
był. „Miłościwy Panie — rzekł Imć Mikołaj — oto syn mój, a wasz
człek*." „Niechaj będzie pozdrowiony" — powiedział Wielki Chan. I
cóŜ wam będę długo prawił? Wiedzcie jasno, Ŝe wielka radość i uciecha
była na dworze Wielkiego Chana z powodu przybycia posłów i byli
bardzo gościnnie przyjęci, i przez wszystkich szanowani, i pozostali na
dworze, i wyniesieni byli nad innych dworzan, |gdyŜ wszyscy widzieli
szczególną miłość, jaką Wielki Chan dla nich Ŝywił|.
XVI
Jak Wielki Chan wysłał Marka w posły
Stało się, Ŝe Marko, syn Imć Mikołaja, |spędzając młodość swą na
dworze Wielkiego Chana, a mając umysł bardzo otwarty|, poznał tak
Strona 19
dobrze zwyczaje Tatarów, język ich i pismo, i sztukę wojenną, Ŝe było to
podzi-
wu godne; gdyŜ powiadam wam, Ŝe w krótkim czasie po przybyciu na
dwór Wielkiego Chana znał cztery języki i cztery |róŜne| alfabety i
pisma*. |Nikt nie przewyŜszał go w zaletach i szlachetnym obejściu, miły
i łaskawy ze wszystkimi, miłowany był i przyjmowany przez wszystkich.
| Był mądry i roztropny nad miarę i Wielki Chan był mu bardzo
Ŝyczliwy, widząc w nim wielką cnotę i wartość. Oceniając jego
roztropność, wysłał go jako swego posła |w waŜnych, królewskich spra-
wach| do bardzo dalekiego kraju, |do miasta zwanego KaradŜan|,
odległego o sześć miesięcy drogi. Młodzieniec wywiązał się ze swego
poselstwa dobrze i mądrze. A poniewaŜ nieraz widział i słyszał, jak
Wielki Chan — gdy powracali posłowie przezeń wysyłani w róŜne stro-
ny świata i zdawali mu sprawę ze swego poselstwa, nie umieli zaś podać
Ŝadnej innej wiadomości o tych krajach, do których jeździli — mawiał,
Ŝe byli lekkomyślni i głupi, i Ŝe wolałby usłyszeć wiadomości o
zwyczajach i obyczajach tych obcych krajów raczej aniŜeli o sprawach,
w jakich ich wysyłał, Marko, dobrze o tym wiedząc, gdy udał się w tym
poselstwie, zapisywał wszystkie wiadomości i dziwne sprawy, |które
widział i słyszał|, dla pamięci, aby mógł o nich Wielkiemu Chanowi
opowiadać. |I wiele dziwów rozmaitych przywiózł z sobą, co się bardzo
cesarzowi podobało.|
XVII
Jak Marko powrócił z poselstwa i jak zdał sprawę Wielkiemu
Chanowi
Gdy Marko powrócił z poselstwa, stanął przed Wielkim Chanem i zdał
mu sprawę z przedmiotu swej misji, którą tak dobrze przeprowadził, a
następnie opowiedział mu wszelkie nowiny i wszystkie osobliwości, ja-
kie widział w czasie swej podróŜy, tak dobrze i rozum-
nie, Ŝe Wielki Chan i wszyscy, którzy go słuchali, dziwowali się i mówili
miądzy sobą: „Jeśli ten młodzieniec poŜyje, wyrośnie na pewno na męŜa
wielkiego rozumu i wielkiej wartości." I cóŜ wam powiem? Od czasu
tego poselstwa młodzieńca zaczęto nazywać „Jegomość" Marko Polo, i
tak go teŜ odtąd w tej księdze zwać będziemy. A jest to bardzo słuszne,
gdyŜ był mądry i obyczajny, |zaś cesarzowi zdawał się ów młodzieniec
boskiego raczej niŜ ludzkiego rozumienia, i miłość jego doń wzrosła|.
I po cóŜ wam będę długo prawił? Wiedzcie zaiste, Ŝe Imć Marko
pozostawał przy Wielkim Chanie dobrych lat siedemnaście i cały ten
okres bezustannie jeździł jako poseł; Wielki Chan bowiem widząc, Ŝe
Imć Marko przynosił mu wieści ze wszystkich stron i sprawy, dla
których był wysłany, przeprowadzał tak pomyślnie, powierzał mu dla tej
Strona 20
przyczyny wszystkie waŜne, najodleglejsze poselstwa. I Imć Marko
wywiązywał się doskonale z zadania i zawsze umiał powiedzieć
mnóstwo nowin i mnóstwo osobliwości. |Wszystkie bowiem sprawy,
które widział, i wszystko, z czym zetknął się, dobre czy złe, zapisywał, a
potem po porządku opowiadał.| To było powodem, Ŝe Imć Marko znał
więcej spraw tej części świata niŜ inni ludzie, Ŝe zwiedził więcej
dalekich krajów niŜ ktokolwiek inny z ludzi Ŝyjących na ziemi. A takŜe
w tę wiedzę wkładał więcej rozumu. Zaś Wielki Chan upodobał sobie w
działalności Imć Marka i był mu bardzo Ŝyczliwy, i szanował go tak
wysoko, i tak blisko siebie trzymał, Ŝe aŜ inni dworzanie tego
zazdrościli.
XVIII
Jak Imć Mikołaj i Imć Mateusz oraz Imć Marko Ŝegnali się z Wielkim
Chanem
Gdy Ichmoście Mikołaj, Mateusz i Marko spędzili na dworze Wielkiego
Chana tyle czasu, jak słyszeliście, mówili między sobą, Ŝe chcieliby juŜ
powrócić do swego kraju.
|A był juŜ najwyŜszy czas po temu. Choć byli bardzo bogaci w klejnoty
duŜej ceny i złoto, wielkie pragnienie ujrzenia ojczystego kraju
zamieszkało w ich umyśle. I choć byli w łaskach i zaszczytach, nie
myśleli o niczym, jak tylko o tym jednym. Widząc, Ŝe Wielki Chan był
bardzo stary, lękali się, Ŝe jeśli nie odjadą za jego Ŝycia, nigdy juŜ nie
uda im się wrócić do domu, gdyŜ podróŜ była długa i nieskończonych
niebezpieczeństw pełna. Sądzili, Ŝe łacniej będzie to uczynić, póki on
Ŝyje. I pewnego dnia Imć Mikołaj widząc, Ŝe Wielki Chan jest bardzo
łaskawy, upadł na kolana i w imieniu ich trzech prosił o pozwolenie
powrotu do domu. Słowa te wzburzyły Wielkiego Chana i zapytał:
„Dlaczego chcecie odjeŜdŜać? Powiedzcie. Jeśli potrzebujecie złota, dam
wam więcej o wiele, niźli w domu macie. Jeśli innej rzeczy Ŝyczycie
sobie, podobnie. Jeśli godności chcecie, dam wam, jakiej tylko
moglibyście zapragnąć. Lecz nie masz rzeczy, dla której zgodziłbym się
wypuścić was z mego królestwa."| Kilkakrotnie prosili o pozwolenie
Wielkiego Chana i błagali go o to pokornie. Lecz Wielki Chan tak
bardzo ich miłował i tak chętnie ich widział przy sobie, Ŝe nie dawał im
swego pozwolenia za nic w świecie.
Zdarzyło się jednak |po niejakim czasie|, Ŝe umarła |wielka| królowa
Bołgana*, Ŝona Argona*, władcy Lewantu, i pani ta w testamencie
swoim zawarowała, Ŝe Ŝadnej damie, która by nie była z jej rodu, nie
wolno
zasiąść na jej tronie ani Ŝoną Argona zostać. Argon więc uprosił trzech
swoich dworzan, których darzył zaufaniem: pierwszy był Ułataj, drugi
Abuska, trzeci KodŜa*. I wyprawił ich |jako swoich posłów| do