Patricia Cabot - Gwiazdka
Szczegóły |
Tytuł |
Patricia Cabot - Gwiazdka |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Patricia Cabot - Gwiazdka PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Patricia Cabot - Gwiazdka PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Patricia Cabot - Gwiazdka - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
CABOT
PATRICIA
Gwiazdka
PrzełoŜyła Eulalia
Przytulina-Czepna
Strona 2
Prolog
Kilcairn, Szkocja
Grudzień 1827
Udeszła. Znikła.
A on nie potrzebował słuchać Ŝałosnego chlipania pokojówki
ani jej zapewnień, Ŝe nic nie wiedziała o planach ucieczki
swojej pani. Sam widział, Ŝe jej nie ma.
Niewiele zabrała ze sobą. Jej pokój wyglądał dokładnie tak
samo, jak przez tych dziesięć lat, które w nim przemieszkała.
Tyle tylko, Ŝe niegdyś ukochane lalki ustąpiły miejsca innym
drobiazgom, zazwyczaj kojarzonym z płcią piękną. Szafę do
granic moŜliwości wypełniały najrozmaitsze ubiory: letnie,
zimowe, poranne, spacerowe, podróŜne i wieczorowe suknie,
stroje do konnej jazdy i kreacje balowe, pelisy i szlafroczki.
Szufladki emaliowanej szkatułki, stojącej na komódce, teŜ
wypchane były sznurami pereł i złotymi łańcuchami, odzie-
dziczonymi po jego matce.
Takie wiano zawróciłoby w głowie kaŜdej innej dziewczynie.
śe teŜ musiał wziąć sobie na kark akurat tę jedną jedyną na
świecie narzeczoną, dla której bajeczny posag nic a nic nie
znaczył!
Nawet mniej niŜ nic - sądząc po tym, co zabrała ze sobą
207
Strona 3
PATRICIA CABOT GWIAZDKA
w podróŜ. PobieŜne oględziny wykazały, Ŝe z pokoju znikły wielmoŜny panie! - Załkała. - Z niczego mi się nie zwierzała,
jedynie dwa przedmioty, z którymi po raz pierwszy przybyła chociaŜ zawsze wszystko mi mówi! A tym razem nic, ani
do MacLean Hall w ów zimny listopadowy dzień przed dzie- słowa. Nawet wczoraj wieczorem, kiedy ścieliłam jej łóŜko.
sięcioma laty. Była wtedy świeŜo osieroconą, ośmioletnią Paplała o tym, co kucharz szykuje na wigilijną kolację i jak
dziewczynką o płomiennie rudych włosach i oczach błękitnych to ona nie moŜe się doczekać tych smakołyków. A rano
jak letnie niebo, okolonych smoliście czarnymi rzęsami, któ- przynoszę śniadanie... tak jak zawsze to robiłam, odkąd tu
rych widok powinien był stać się dlań przestrogą, Ŝe czekają przyjechała, z wyjątkiem tych lat, kiedy była w szkole, i widzę,
go kłopoty. Prócz sukni na grzbiecie miała wtedy ze sobą Ŝe jej nie ma!
tylko matczyny pierścionek zaręczynowy i kieszonkowy ze- WielmoŜny pan jeszcze raz nią potrząsnął, najwidoczniej
garek po ojcu. nieprzekonany.
No więc dobrze. Odeszła tak, jak stała. Widocznie zaleŜało - Masz mnie za głupca? - zagrzmiał. - Wiem, jak panienki
jej tylko na tych dwóch drobiazgach. Widocznie uwaŜała, Ŝe plotkują ze swoimi pokojówkami. Na pewno ci coś powiedziała.
niczego więcej nie potrzebuje, aby samodzielnie dać sobie radę Musiała ci powiedzieć. Dokąd się wybierała? Do Edynburga?
w szerokim świecie. Do Londynu? Bo przecieŜ chyba nie do tego nieszczęsnego
Wystarczy obrączka, zegarek, no i oczywiście dwadzieścia klasztoru, do którego na swoje utrapienie oddałem ją na naukę.
tysięcy funtów. Przynajmniej mam nadzieję, Ŝe nie uciekła do sióstr...
Nie bardzo mógł oskarŜyć ją o kradzieŜ, skoro pieniądze - Nie wiem!- zaskrzeczała Nan.- Błagam, wielmoŜny
te ulokowane były w papierach wartościowych. Był to zresztą panie! Przysięgam na grób mojej matki, Ŝe nie wiem, dokąd
jej własny kapitał, spadek po troskliwych rodzicach. panienka sobie poszła.
Gdyby jednak lepiej rozegrał tę partię, owe dwadzieścia Nie miał jak sprawdzić, czy pokojówkę rzeczywiście od-
tysięcy funtów mogłoby trafić do jego szkatuły, która, szczerze umarła juŜ matka. Prawie nic nie wiedział o tej słuŜącej,
mówiąc w obecnej chwili zionęła pustką. chociaŜ minęło juŜ dziesięć lat, odkąd najął ją do opieki nad
I moŜe właśnie dlatego wpadł w taką wściekłość, dowiedziaw- kłopotliwą wychowanką. A zanim dorosłą juŜ wychowankę jej
szy się o ucieczce oblubienicy, choć niekoniecznie przecieŜ prawny opiekun postanowił wziąć za Ŝonę, Nan stała się
musiał wyładowywać się na niewinnej pokojówce zbiegłej pokojówką. Ale Ŝeby miał się interesować jej rodzicami...
panny. W końcu przestał nią potrząsać, bynajmniej jednak nie ze
- Gdzie teraz jest? - zapytał, chwytając wieśniaczkę za współczucia, jakie mogło w nim budzić rzekome sieroctwo,
chude ramiona i potrząsając nią tak, Ŝe spadł jej z głowy lecz dlatego, Ŝe lament słuŜącej zaczął działać mu na nerwy.
czepek. - Gadaj, gdzie ona teraz jest? Niewątpliwie była histeryczką. Świadczył o tym chociaŜby
Pokojówka - na imię miała Nan, jeśli go pamięć nie myliła - fakt, Ŝe gdy tylko ją puścił, osunęła się na podłogę i jęła
jeszcze bardziej się rozszlochała, nie przestając go zapewniać, oblewać łzami czubki jego butów, dziękując mu, Ŝe łaskawie
Ŝe jest tak samo jak on zaskoczona raptownym zniknięciem pani. oszczędził jej batów.
- Nawet mi do głowy nie przyszło, Ŝe ma zamiar wyjechać, Nie była to jednak łaskawość, lecz po prostu brak czasu.
208 209
Strona 4
PATRICIA CABOT
Musiał czym prędzej odszukać zbiegłą narzeczoną, i to zanim
uciekinierka dotrze do traktu pocztowego. I tak miała nad nim
przewagę kilku godzin, a jeśli uda jej się dotrzeć do zajazdu
i wsiąść do dyliŜansu, niepodobieństwem będzie ją wytropić.
NaleŜało wieczorem wziąć ją pod klucz. Głupiec z niego,
Ŝe o tym nie pomyślał. Wiedział przecieŜ, jaka potrafi być
sprytna. Ta cholerna edukacja, za którą zapłacił - co prawda
nie ze swoich pieniędzy, lecz z procentów od jej kapitału - 1
okazała się o wiele za gruntowna. Doprawdy nie rozumiał,
jaki cel przyświecał zakonnicom, gdy uczyły zasad platonizmu
młode panny, które potem miały czelność ciskać w twarz
szlachetnie urodzonym męŜom całe traktaty filozoficzne. Prze-
cieŜ nie dalej jak wczoraj wieczorem tak właśnie postąpiła
jego wychowanka. Ale po co? - zapytał Niall.
Tym jednak razem znajomość sokratycznych dialogów nie - Po nic - odparł Euan, rzucając młodszemu o dwa lata bratu
na wiele miała jej się przydać... Chyba Ŝe - co wątpliwe - zagniewane spojrzenie. - Czy wszystko musi czemuś słuŜyć?
Sokrates udzielił Platonowi paru rad, jak najlepiej uciec od - Wydaje mi się, Ŝe byłoby to bardzo miłe - przyznał
prawnego opiekuna. Niall. - Lubię uporządkowany wszechświat.
Wyrwał stopę z objęć rozhisteryzowanej pokojówki i ryknął Euan prychnął.
na słuŜącego, Ŝeby przyniósł mu płaszcz do konnej jazdy i - No to powodzenia - rzekł sarkastycznym tonem.
spuścił psy. Niall nie miał mu za złe tego sarkazmu. We wszechświecie
Wybierał się na łowy. jego brata rzeczywiście panował nieład, widoczny juŜ na
pierwszy rzut oka. Czworo z pięciorga jego dzieci biegło o parę
kroków przed ojcem i stryjem. Co chwila zderzały się ze sobą
albo z którymś z psów, a potem głową naprzód dawały nura
w głęboki śnieg. Euan sprawiał takie wraŜenie, jakby te ich
przelotne zniknięcia wydawały mu się czymś najzupełniej
naturalnym, natomiast Niall był nimi trochę zaniepokojony.
Jak dotąd jednak Ŝadne z dzieci nie odniosło powaŜniejszych
obraŜeń. Po kaŜdym upadku wyskakiwały z zasp, jak gdyby
nic się nie stało, i dalej pędziły przed siebie. Tylko najstarszy,
Collin - młody wicehrabia Kenworth - poświęcał nieco uwagi
dwóm dorosłym.
211
Strona 5
PATRICIA CABOT GWIAZDKA
- A ja wiem po co - rzekł przemądrzałym tonem dzie- jak moŜna mówić o jakimś „nowym sensie", skoro przedtem
sięciolatka. - Po to, Ŝeby na niej powiesić świecidełka. sens Gwiazdki w Ŝyciu obu braci był po prostu Ŝaden? Ich
- Jakie świecidełka? - zainteresował się Niall. ojciec, istny tyran, Ŝelazną ręką sprawował rządy w Donnegal
- RóŜne-odparł Collin, wzruszając ramionami. -Blaszane Manor i w okolicznych posiadłościach. Jedna z jego najbardziej
gwiazdki. Kiedyś powiesiliśmy takie z piernika, ale psy się do niezłomnych zasad głosiła, Ŝe BoŜe Narodzenie i wszelkie
nich dobrały i zrobiły z nimi porządek. Aha, i jeszcze świeczki podobne okazje naleŜy skreślić z kalendarza, są to bowiem
do zapalania. papistowskie wymysły, woda na młyn nieuczciwych ludzi,
- No dobrze ~ nie dawał za wygraną Niall, którego ciekawość którzy chcą wykręcić się od pracy i pić więcej, niŜ im zdrowie
nie została dostatecznie zaspokojona. - Ale co to wszystko ma pozwala. śywił do tego święta na tyle głęboką odrazę, Ŝe
symbolizować? pewnego razu wygnał dziewkę słuŜebną za to tylko, Ŝe ośmieliła
- Na miłość boską! - wybuchnął Euan. - Co za róŜnica? się przypiąć do fartucha gałązkę ostrokrzewu.
Musimy ją tylko wybrać i zaznaczyć, Ŝeby Fergus wiedział Ojciec bynajmniej nie był w tym przeświadczeniu odosob-
która to, jasne? Potem będziemy mogli wrócić do domu, usiąść niony. Niall niewielu znał Szkotów, którzy mieli w szczególnym
przy kominku i wypić grzańca. A na razie miej oczy otwarte powaŜaniu Gwiazdkę czy jakiekolwiek inne święto, prócz tych
i rozglądaj się za jakimś zgrabnym drzewkiem. Bo jak wrócę uczciwych, szkockich, świąt - takich jak Hogmanay, czyli
bez choinki, Irmgarda obłupi mnie ze skóry. ostatni dzień roku. Natomiast wszystko, co zbytnio trąciło
Słysząc imię bratowej, Niall uniósł ciemne brwi. „papizmem", denerwowało prawowiernych prezbiterian.
- Irmgarda? - powiedział. - Śmiem wątpić. Ironia tej sytuacji polegała jednak na tym, Ŝe Henry Donnegal
- No pewnie! - Euan zaśmiał się gorzko, puszczając kłąb wcale nie był prezbiterianinem. Co więcej, nie był nawet
dymu z cygaretki, którą trzymał w zębach. - Nigdy jej nie Szkotem, w kaŜdym razie nie z urodzenia. Tytuł księcia
widziałeś w porze Gwiazdki, prawda? Kiedy ostatnim razem Camden otrzymał za zasługi, jakie oddał koronie podczas
zjechałeś do domu na święta? Zawsze coś cię zatrzymywało. wojny z Francją, i potraktował ten zaszczyt -jak równieŜ idące
Najpierw szkoła w Edynburgu, a potem w ParyŜu nauka z nim w parze obowiązki szlachcica - nader powaŜnie.
puszczania krwi. ChociaŜ wziął za Ŝonę czystej krwi Szkotkę, ta zaś niebawem
- Studia medyczne - spokojnie sprostował Niall. - Medy- urodziła mu rdzennie szkockich synów, między nim a jego
cyna nie polega wyłącznie na puszczaniu krwi. najbliŜszym sąsiadem, hrabią Sutherland, od początku powstała
Jego brat odchrząknął z dezaprobatą. animozja. Dumny hrabia niechętnym okiem patrzył na kilt
- Akurat ci medycy, których miałem okazję widzieć, umieli parweniusza, który sam skomponował jego rzekomo rodowe
najwyŜej puszczać krew - odparł. - Ale chciałem tylko powie barwy. W późniejszych latach syn hrabiego przy kaŜdej okazji
dzieć, Ŝe gdybyś nie siedział za granicą, ucząc się na łapiducha, pomiatał Euanem i Niallem. Mimo to Henry Donnegal szybko
tobyś zauwaŜył, Ŝe odkąd się oŜeniłem, BoŜe Narodzenie przystosował się do nowego Ŝycia, jakby zapominając, Ŝe nie
nabrało w moim Ŝyciu całkiem nowego sensu. urodził się jako Szkot...
Trudno zaprzeczyć - pomyślał Niall. Choć z drugiej strony Po jego śmierci Euan odziedziczył tytuł i sprowadził swoją
212 213
Strona 6
Ŝonę Niemkę oraz szybko mnoŜące się potomstwo do dworu, byli nosić Ŝałobę po nieboszczyku, często zdarzało im się -a
w którym on i Niall urodzili się i wychowali. Juz niebawem zwłaszcza Niallowi - zapomnieć o czarnej przepasce, którą
stało się rzeczą zwyczajną, Ŝe w Donnegal Manor hucznie naleŜało co rano wsunąć na rękaw.
obchodzi się święta, a zwłaszcza jedno z tych najbardziej - A moŜe ta? - zapytała Una, najstarsza córka Euana,
papistowskich. rzucając się pędem w stronę jodły, która miała blisko siedem
- Irmgarda uparła się, Ŝe zafunduje dzieciom najlepszą metrów wysokości.
Gwiazdkę, jaką kiedykolwiek przeŜyły - wyjaśnił Euan dość - Za duŜa - orzekł ojciec. - A zresztą nie sądzę - dodał,
uroczystym tonem. - Bo to będzie ich pierwsza Gwiazdka. wracając do rozmowy, którą brat zdąŜył juŜ uznać za skoń-
Chciałem powiedzieć: pierwsza w nowym domu. No więc moja czoną - Ŝebyś miał kiedykolwiek w Ŝyciu spędzić z nami
Ŝona Ŝyczy sobie, Ŝeby wszystko było jak naleŜy. Ja tam w jeszcze jakąś Wigilię prócz dzisiejszej. Dokąd się wybierasz,
ogóle się na tej całej sprawie nie wyznaję. Tylko się daję skoro juŜ dostałeś ten swój dyplom łapiducha? Na Borneo?
prowadzić i trzymam język za zębami. Bo inaczej, jak juŜ ci Niall uśmiechnął się.
mówiłem, Ŝywcem obdarłaby mnie ze skóry. - Chyba nie aŜ tak daleko - odparł. - Ale chciałbym po-
Niall daremnie próbował sobie wyobrazić, jak by to wy- jechać gdzieś, gdzie moje umiejętności rzeczywiście mogłyby
glądało, gdyby jego drobna, lnianowłosa bratowa - którą Euan komuś przynieść poŜytek. Nie mam zamiaru praktykować w
poślubił wbrew surowym zakazom ojca, poniewaŜ ani nie Londynie - dodał twardszym tonem. - Ani nawet w Glasgow,
miała tytułu szlacheckiego, ani nie mogła spodziewać się bo tam leczyłbym tylko ludzi interesu, skarŜących się na
bogatego spadku, a jeszcze na domiar złego była cudzoziemką - podagrę, i umierające z nudów damy.
zechciała obedrzeć ze skóry jakiekolwiek stworzenie, a co - No jasne - stwierdził Euan. - To nie dla ciebie zajęcie.
dopiero swojego potęŜnie zbudowanego męŜa. Niallowi wy- Ty przecieŜ nie będziesz zadowolony, póki nie znajdziesz
dawała się najbardziej zrównowaŜoną istotą na kuli ziemskiej. lekarstwa na tyfus, Ŝe nie wspomnę o innych zarazkach, które
Była zawsze pogodna, choć od ponad dziesięciu lat ledwo pustoszą świat. Ale przed wyjazdem lepiej znajdź sobie kobietę.
wiązała koniec z końcem, mieszkając w domu o wiele za Niall potknął się o ukryty w śniegu korzeń i byłby runął na
małym dla jej szybko rozrastającej się rodziny, stary ksiąŜę twarz, gdyby nie chwycił brata za ramię.
postanowił bowiem zamknąć kiesę przed pierworodnym synem, - Coś ty powiedział? - zapytał, kiedy złapał równowagę.
skoro ten oŜenił się wbrew jego woli, tak jak i młodszego Był pewien, Ŝe się przesłyszał.
przestał utrzymywać, gdy ten obrał karierę medyczną. Euan szedł dalej równym krokiem.
Mimo gorliwych starań ojciec nie zdołał jednak zapobiec - To, co słyszałeś - odparł. - Zastanówmy się, kto z naszych
temu, Ŝeby Euan odziedziczył po jego śmierci tytuł ksiąŜęcy znajomych ma córki na wydaniu?
wraz z dworem. Nie udało mu się teŜ roztrwonić całego - Nie potrzebuję twojej pomocy jako swata - odrzekł Niall,
majątku, tak aby nic nie zostało dla synów. Dopiero kiedy w którym rozbawienie szło o lepsze ze zgrozą, jaką budził w
umarł, synowie zaczęli Ŝyć wygodnie, a nawet dostatnio - po nim sam pomysł małŜeństwa. - A zresztą w tej chwili moja
raz pierwszy, odkąd osiągnęli pełnoletność. I choć powinni sytuacja uniemoŜliwia mi oŜenek.
214 215
Strona 7
PATRICIA CABOT GWIAZDKA
- Bzdury. - Euan coraz bardziej zapalał się do swojego - Łatwo ci mówić. Znalazłeś jedyną kobietę, z którą warto
pomysłu. - Masz przecieŜ pięć tysięcy rocznego dochodu. Nie było się Ŝenić.
ma w Anglii ani jednej kobiety wolnego stanu, której nie - Owszem. Ale muszą przecieŜ być jeszcze na świecie
zakręciłoby się w głowie na myśl o pięciu tysiącach rocznie. jakieś panny w tym samym typie co ona.
Jego brat pokręcił głową, ubawiony obrotem, jaki przybrała - Nie ma ani jednej - z mocą oświadczył Niall. - Wierz
rozmowa. mi. Szukałem.
- Słuchaj, nie mam zamiaru Ŝenić się ani teraz, ani w Ŝadnej Rzeczywiście szukał. Ale wszystkie młode niewiasty, które
w miarę bliskiej przyszłości. poznał na koncertach, kolacjach czy balach, jedynie utwierdzały
- Czemu nie? Nie taki przecieŜ z ciebie brzydal. Całkiem go w przekonaniu, Ŝe zarówno we Francji, jak i w Anglii sposób,
nieźle się prezentujesz. Jestem pewien, Ŝe znalazłoby się w jaki wychowuje się dorastające panny, pozostawia wiele do
mnóstwo... Ŝyczenia. Wyglądało na to, Ŝe te młode osóbki nie wiedzą nic
- Wiem, Ŝe by się znalazło - odparł Niall, utkwiwszy a nic o matematyce i innych naukach ścisłych, a o sztuce i
gniewne spojrzenie w czubkach własnych butów. - lrmgarda literaturze mają zaledwie mgliste pojęcie, są natomiast szczegó-
na pewno zna wiele młodych kobiet, z których kaŜda świetnie łowo poinformowane o Ŝyciu sąsiadów. Rozmowy z nimi
nadawałyby się na Ŝonę... dla kogoś przeciętnego. Ale nie dla wydawały się Niallowi w najwyŜszym stopniu nuŜące.
mnie. Moją Ŝoną, gdybym w ogóle miał zamiar się Ŝenić, ChociaŜ, owszem, potrafił docenić ładną buzię i kształtną
musiałaby być kobieta skłonna sprostać niemałym trudnościom. figurę. Wiele znajomych dziewcząt ogromnie go pociągało.
Choćby ten jeden warunek absolutnie wyklucza wszystkie Przynajmniej póki nie otworzyły ust.
dziewczyny, jakie ostatnio poznałem w ParyŜu, w Londynie, Rozmyślając nad tym ponurym stanem rzeczy, nie od razu
a nawet i w Glasgow. Czy wiesz - ciągnął z rosnącym obu zdał sobie sprawę, Ŝe psy zaczęły ujadać, a Collin krzyczy na
rŜeniem - Ŝe jeszcze nigdy nie przedstawiono mi młodej nie, Ŝeby się uciszyły.
panny, która naprawdę rozumiałaby, czym jest tyfus, nie - Barley! - wołał chłopiec. - Samson! Doily! Do nogi!
mówiąc juŜ o tym, Ŝeby umiała napisać to słowo bezbłędnie? Ale juŜ!
Potrafią rozmawiać tylko o balach, sukniach i o tym, co lady Niall podniósł wzrok.
Hanson powiedziała w zeszły wtorek hrabiemu McKonnickey. - Co te psy raptem napadło? - zdziwił się.
Nie mam najmniejszej ochoty przez resztę Ŝycia słuchać takiej ~ Pewnie zwęszyły lisa - wyjaśnił Euan. - Albo Cyganów.
paplaniny. Niedawno rozbili obóz koło owczego pastwiska.
Gdy skończył tę tyradę, zapadła cisza, zakłócana jedynie - No to moŜe ta? - powiedziała Una. Ciągnąc za sobą
chrzęstem śniegu pod ich stopami i ziajaniem psów. braciszka Rory'ego, który z posępną miną trzymał ją za rękę,
- Doprawdy, nie zdawałem sobie sprawy, Ŝe wasza królew wskazała palcem ponadtrzymetrową jodłę.
ska mość ma wobec kobiet tak wysokie wymagania - rzekł - Aha - rzekł Euan. - Ta będzie w sam raz. Masz dobre
Euan po chwili. oko, Una. Przynieś toporek, Collin, to ją zaznaczymy, Ŝeby
Nieco zawstydzony swoim wybuchem, Niall odparł: Fergus wiedział, którą ściąć.
216 217
Strona 8
PATRICIA CABOT
Tymczasem Collin usiłował wziąć w karby niesforne psy,
te bowiem zachowywały się tak, jakby bez reszty zafascynowała
je wielka dziupla w potęŜnym dębie, który miał ponad metr
w obwodzie i blisko trzydzieści pięć metrów wysokości. Niall
znał to drzewo. Piorun raził je przed stoma laty - tak przynaj-
mniej twierdził Fergus, który był leśniczym u księcia Camden,
odkąd młodszy z braci Donnegalów pamiętał - ale go nie
obalił. Tylko w dolnej części pnia pojawiła się długa szczelina - 2
dość szeroka, Ŝeby chłopiec opłakujący śmierć matki mógł
wśliznąć się do środka i zafundować sobie kilka godzin samo-
tnego lamentowania.
Tak, tak. Nialla łączyła z tym dębem wieloletnia znajomość.
Teraz zaś niewiadoma istota - moŜe ludzka, a moŜe nie -
która w tej właśnie dziupli się schroniła, zapewne zdąŜyła juŜ Niall podszedł bliŜej do drzewa i naocznie się przekonał,
poŜałować, Ŝe wybrała tę akurat kryjówkę, bo psy całym Ŝe bratanek powiedział prawdę. W dębie musiała chować się
stadem obiegały drzewo i wywiesiwszy języki, machały ogo- jakaś pani, a w kaŜdym razie kobieta, bo ze szczeliny w pniu
nami, ujadając przy tym, jakby nigdy nie miały przestać. wystawał rąbek ciemnej spódnicy.
- Dość juŜ tego piekielnego jazgotu! - z obrzydzeniem Po chwili ukazała się twarz, ukryta w cieniu czepka lamo-
powiedział Euan. - Milczeć mi tu zaraz, wy parszywe bestie, wanego futerkiem. Nieznajoma ostroŜnie wyjrzała z dziupli,
bo kaŜę was wystrzelać do nogi. po czym - widocznie nie zdając sobie sprawy, Ŝe i tak juŜ ją
- Powiedz nam, Collin,jaką to zwierzynę tak wystawiają?! - zauwaŜono - dała nurka z powrotem do kryjówki, i to tak
ze śmiechem zawołał Niall do bratanka. - Lisa, a moŜe królika? raptownie, Ŝe ciemna spódnica zakołysała się, odsłaniając
- To nie lis ani królik - odparł po chwili chłopiec. - To liczne halki, które błysnęły iście śnieŜną bielą.
jakaś pani. Psy ujadały jak szalone. Niall spostrzegł, Ŝe dwoje rąk w
rękawiczkach wyłania się ze szczeliny w pniu i gestem
próbuje uspokoić zwierzęta.
Euan zaklął plugawie.
- Cyganka - mruknął półgłosem. - Akurat potrzeba nam
było tego ambarasu. Teraz juŜ nieprędko wrócimy do domu
na grzańca.
Niall nie bardzo rozumiał, co brat chce przez to powiedzieć.
Póki Ŝył stary Henry Donnegal, Cyganie nie mieli wstępu na
teren jego posiadłości, chociaŜ ani jemu, ani mieszkańcom
219
Strona 9
PATRICIA CABOT GWIAZDKA
pobliskiej wioski Kilcairn nigdy nie sprawiali kłopotu. Ilekroć - Doskonale wiem, jaka jest dzisiejsza data -
jednak w okolicy pojawiał się tabor, stary hrabia natychmiast uszczypliwym
wysyłał pachołków z, kijami, a nieraz i z bronią palną. tonem odparła kobieta. - Ale niepotrzebna mi jałmuŜna. Dzię
Niall był jednak pewien, Ŝe w piersi Euana bije miększe serce. kuję za dobre chęci.
Ledwie minęła sekunda, zrozumiał, co brat miał na myśli. Niall musiał odepchnąć kolanem kilka psów, zanim zdołał
Collin utorował sobie drogę wśród psów i zagadał ukrytą podejść dość blisko, Ŝeby zobaczyć, z kim to bratanek prowadzi,
w drzewie kobietę: tak osobliwą rozmowę.
- Proszę pani - rzekł uprzejmie. ~ Proszę się nie bać naszych Ledwie jednak ujrzał twarz kobiety, która znalazła schronienie
psów. One nikomu nie zrobią krzywdy. Czy moglibyśmy pani w jego kryjówce z czasów dzieciństwa, zastygł w bezruchu i
w czymś pomóc? Zabłądziła pani? juŜ wcale nie czuł, Ŝe psy trącają go w nogi.
Euan stęknął z niesmakiem, przysłuchując się temu popisowi To nie Cyganka - pomyślał.
dziecięcej wielkoduszności. - Ale przecieŜ to jest funt! - nalegał Collin zdruzgotanym
- Wszystko przez Irmgardę - sarknął. - Przez nią i przez tonem. - Cały funt! MoŜe pani za niego kupić mnóstwo rzeczy.
to jej świętowanie Wigilii. Nabiła dzieciom do głów całe - Bardzo jesteś szczodry, młodzieńcze - odparła dziew-
czyna. Była bowiem dziewczyną, a nie kobietą.
mnóstwo bzdur. Niall stwierdził w duchu, Ŝe na najwyŜej dwadzieścia lat.
Nieznajoma musiała pewnie coś odpowiedzieć chłopcu, ale Była przy tym- mówiąc najprościej, bez zbędnych finezji -
Niall nie dosłyszał jej słów, bo sam je zagłuszył, chrzęszcząc prześliczna.
butami po śniegu. - Ale przecieŜ juŜ powiedziałam, Ŝe nie jestem Ŝebraczką -
- Nie, nie - mówił tymczasem Collin. - Proszę go zatrzy ciągnęła. Tak naprawdę to i ja mam dość spory majątek. O,
mać. Mnie niepotrzebny. Nie jestem biedakiem, proszę pani. proszę.
- Zapewniam cię, młodzieńcze... - Sądząc po głosie dobie
Z tymi słowy otworzyła sakiewkę z kosztownej skóry, tak
gającym z dziupli w dębie, kobieta, w Ŝadnym razie nie mogła jak i czepek oblamowaną bobrowym futrem. Kiedy przechyliła
być Cyganką. Nie było w nim śladu romskiego akcentu. Niall
ją, Ŝeby Collin mógł zajrzeć do środka, błysnęło złoto.
miał wraŜenie, Ŝe nieznajoma mówi z czysto szkockim akcen - Jak widać, potrafię się obejść bez panicza szczodrobliwo
tem, a w dodatku musi chyba być osobą wykształconą, chociaŜ ści, chociaŜ, owszem, dziękuję za troskę - rzekła, zamykając
na tym odludziu wykształcone kobiety nieczęsto się spotykało. - sakiewkę.
Nie potrzebuję twoich pieniędzy. Szczodrobliwość. Niall powtórzył sobie w duchu to słowo.
Kiedy Niall przedarł się wreszcie wśród psów i stanął obok Szczodrobliwość, powiedziała. Wydało mu się bardzo dziwne,
bratanka, zobaczył, Ŝe ten stoi z ręką wyciągniętą przed siebie, Ŝe tak długi wyraz padł z tak bardzo kobiecych ust. Od
a pośrodku jego rękawicy z jednym palcem leŜy szczerozłoty dziewczyn dorównujących jej urodą zazwyczaj słyszał słówka,
suweren. Twarz chłopca wyraŜała najgłębszą udrękę. które wymagały od języka nie większej gimnastyki niŜ powie-
- AleŜ proszę - nalegał. - Musi pani go przyjąć. Dziś dzenie „tak", „nie" lub po prostu nieartykułowane westchnienie.
przecieŜ Wigilia. - Za pozwoleniem. - Z najbardziej arystokratyczną miną,
220 221
Strona 10
PATRICIA CABOT GWIAZDKA
jaką zdołał przybrać, odezwał się ksiąŜę, wyraźnie rozdraŜniony - KsiąŜę nie Ŝyje, proszę pani - wyjaśnił. - Ja, lord Niall
tym, Ŝe pojawienie się dziewczyny zakłóciło przebieg wyprawy Sylvester Donnegal, jestem jego synem. To zaś jest mój starszy
po choinkę. Cisnął w śnieg cygaretkę, wypiął pierś i zadarł brat, Jervis Euan Maclnemey Donnegal, nowy ksiąŜę Camden,
głowę, jakby chciał rzucić wyzwanie wiatrowi. - Nie wiem, hrabia Glenridge i...
czy zdaje sobie pani sprawę, Ŝe wkroczyła pani na prywatny - Nie Ŝyje? - powtórzyła dziewczyna z niedowierzaniem i
teren księcia Camden. juŜ bez cienia zuchwalstwa. Głos jej drŜał, lecz z pewnością
Kiedy dziewczyna pochyliła głowę w stronę Euana, spod jej nie dlatego, Ŝe onieśmieliły ją dostojne imiona i tytuły, które
szykownego czepka wymknęło się kilka jaskraworudych pukli. wyrecytował Niall, choć kogoś innego litania ta mogłaby nieźle
- Oczywiście, Ŝe wiem - odrzekła wyniośle. - PrzecieŜ idę oszołomić.
do niego z wizytą. Ale dziewczyna ani trochę nie sprawiała wraŜenia oszoło-
mionej. Wyglądało na to, Ŝe jest wstrząśnięta z całkiem innego
Euanem mocno wstrząsnęło to oświadczenie.
powodu.
- Z wizytą do księcia Camden? Idzie pani go odwiedzić? -
- Więc ksiąŜę nie Ŝyje? - powtórzyła raz jeszcze.
upewnił się.
W tej właśnie chwili Niall zwrócił uwagę na jej oczy -
- W rzeczy samej - przytaknęła. - Nie muszą się więc
promiennie błękitne, a przy tym olbrzymie. Ich wielkość
panowie o mnie troszczyć. śegnam.
uwydatniała drobna, lecz cudowna osobliwość, którą matka
ChociaŜ powiedziała to takim tronem, jakby rzeczywiście Nialla zauwaŜyła niegdyś u dziecka pewnego dzierŜawcy i
chciała natychmiast stracić ich z oczu, nie wyszła z dziupli. uznała za znamię elfa: długie czarne rzęsy przy płomiennie
Euan, który ku ogromnemu zaŜenowaniu Nialla przyglądał jej rudych włosach. Niall wiedział, Ŝe taka kombinacja uchodzi
się, jakby była egzotycznym okazem w jakiejś menaŜerii, tylko w tej części Szkocji za coś wielce podejrzanego, zgodnie
przestąpił z nogi na nogę. bowiem z miejscową mądrością ludu kaŜdy rudzielec o czarnych
- A czy miała juŜ pani kiedyś sposobność osobiście spotkać rzęsach niechybnie musiał być odmieńcem ~ dzieckiem, które
księcia? - zapytał. głuchą nocą elfy podrzuciły do kołyski, porywając z niej
- Oczywiście - padła oburzona odpowiedź. - Wiele razy. ludzkie niemowlę.
Ale nie rozumiem, co panu do tego. Lecz elfy, jak wiadomo kaŜdemu porządnemu Szkotowi,
Niall usłyszał, Ŝe brat nabiera głęboko powietrza, i natychmiast przecieŜ nie płaczą. A tymczasem Niall widział wyraźnie, Ŝe
zrozumiał, co się za chwilę stanie. Euan twierdził, Ŝe Irmgarda ma kobaltowe oczy dziewczyny z dziupli są pełne łez.
pory wcze usposobienie, lecz on ani trochę jej pod tym względem PoniewaŜ nie darzył zmarłego ojca zbytnim uczuciem, mocno
nie ustępował. Jeśli komuś tego wieczoru groziło obłupienie ze zbił go z tropu widok nieznajomej, która wystarczająco polubiła
skóry, to raczej rzekomej Cygance aniŜeli obecnemu księciu starca, Ŝeby na wieść o jego śmierci łzy stanęły jej w oczach.
Camden, oprawcą zaś mógł się w tym przypadku stać właśnie on. - Hmm - mruknął. - No, cóŜ, niestety. Ale nie trzeba tak...
Aby zapobiec nieszczęściu, Niall szybko wkroczył między przecieŜ nic pani nie zawiniła, Ŝe dopiero teraz się dowiaduje.
brata a stojącą w dziupli dębu młodą damę o niewyparzonym Ojciec umarł całkiem nagle. Jeśli chciała pani zwrócić się do
języku.
223
222
Strona 11
PATRICIA CABOT GWIAZDKA
niego z jakąś sprawą - ciągnął, rozpaczliwie usiłując wymyślić z nich nigdy dotąd się nie spotkał: kogoś, kto szczerze lubił
słowa pociechy, bo dziewczyna zachowywała się tak, jakby ich ojca... kogoś, kto twierdził, Ŝe był on człowiekiem o wielkim
była głęboko nieszczęśliwa - to moŜe brat i ja moglibyśmy sercu! Niall nie przypominał sobie, Ŝeby stary ksiąŜę komukol-
w czymś pomóc. Bo my... wiek choć raz w Ŝyciu okazał serce - wyjąwszy psy i konie,
Spuściła głowę, kryjąc twarz w cieniu czepka, spod którego które rzeczywiście darzył gorącym uczuciem. Nie bardzo
dobiegło zwięzłe „nie", wypowiedziane zdławionym głosem. jednak mieściło się w głowie, Ŝe mógł teŜ polubić tę smukłą
- śe teŜ i on musiał... - dodała po chwili. Tyle przynajmniej dziewuszkę. PrzecieŜ młodość innych tylko go niecierpliwiła,
zrozumiał Niall, wyszeptała to jednak tak cicho, Ŝe mógł się a uroda nie robiła na nim Ŝadnego wraŜenia.
przesłyszeć. Ale moŜe nie znał własnego ojca aŜ tak dobrze, jak mu się
- Proszę mi wierzyć, Ŝe śmierć miał lekką- zapewnił ją, zdawało. PoniewaŜ Euan był najwidoczniej zbytnio oszoło-
oszołomiony jej burzliwą reakcją. - Podobno umarł we śnie... miony, aby odpowiedzieć na szczere wyrazy współczucia ze
- Kiedy? - przerwała mu i podniósłszy głowę, utkwiła w strony dziewczyny, Niall postanowił wziąć na siebie to brzemię,
nim niebiańskie spojrzenie, którego przenikliwość odebrała mu które zresztą bynajmniej nie było mu niemiłe. Powiedział więc
resztkę spokoju. - Kiedy zmarł? z całą galanterią, na jaką potrafił się zdobyć:
- Prawdę powiedziawszy, juŜ kilka miesięcy temu - odparł - Wielka to pociecha, Ŝe nasz ojciec przeŜył swoje ostatnie
z niejakim zakłopotaniem. - Ściśle mówiąc, w sierpniu. lata pod tak troskliwą opieką sąsiadów. A skoro jest pani
- A ja ostatnim razem widziałam go w lipcu - szepnęła pewna, Ŝe nowy ksiąŜę w niczym pani nie pomoŜe, czy będzie
jakby do siebie. Znowu spuściła głowę, a gęste smoliste rzęsy mi wolno odprowadzić ją do domu? Wiatr chyba się wzmaga.
dotknęły koniuszkami policzków. Kiedy się znów odezwała, jej Klimat i pora roku nie sprzyjają podróŜy, zwłaszcza gdy rusza
głos zabrzmiał tak cicho, Ŝe Niall nie był pewien, czy tym w drogę młoda kobieta bez eskorty.
razem jednak się nie przesłyszał. Wydawało mu się, Ŝe powie- Niebieskie oczy zrobiły się jeszcze większe. W ich szafirowej
działa: głębi dostrzegł coś, co najpierw przesłonięte było zuchwal-
- Moja wina. stwem, a później łzami: w oczach nieznajomej czaił się lęk.
Ale to przecieŜ nie miało sensu. W jaki bowiem sposób ta Właściwie nie tyle lęk, ile jawna zgroza.
dziewczyna mogła być winna śmierci jego ojca? Gdyby bała się psów, byłoby to jeszcze skądinąd zrozumiałe.
Lecz ona juŜ po sekundzie opanowała się i podniosła głowę. Nie mogła przecieŜ wiedzieć, Ŝe te groźne na pozór bestie są
- Szczerze ubolewam nad śmiercią księcia - rzekła z po w istocie łagodne, wręcz potulne. Ją jednak przeraŜało widocznie
wagą. - Mam nadzieję, Ŝe zechcą panowie przyjąć wyrazy coś zupełnie innego, bo Niall zauwaŜył, Ŝe dłonią w rękawiczce
współczucia. Wasz ojciec był człowiekiem o wielkim sercu. pogłaskała po uchu Samsona, ogromnego wilczarza, który
Pozostawił po sobie puste miejsce, które nieprędko się wypełni. nieomal dorównywał jej wzrostem.
Donnegalowie spojrzeli po sobie. Widząc rozdziawione usta NiemoŜliwe, Ŝeby bała się Nialla, a nawet Euana, choć ten
brata, Niall zrozumiał, Ŝe Euan jest nie mniej od niego zdu- drugi stroił srogie miny. Obaj co prawda mogli swoim wyglądem
miony. Oto bowiem mieli przed sobą zjawisko, z jakim Ŝaden onieśmielać: wysocy, a przy tym smagli jak Cyganie. Kobieta
224 225
Strona 12
PATRICIA CABOT GWIAZDKA
miałaby prawo poczuć się odrobinę nieswojo, gdyby spotkała - Przypuszczam, Ŝe uwaŜają mnie za roztropną osobę, która
ich w odludnym lesie, i to podczas takiej zawiei. Ale przecieŜ doskonale potrafi przenosić się z miejsca na miejsce bez
była z nimi cała gromada dzieci! Jedna dziewczynka uczepiła pomocy męŜczyzny - odparła nieco jadowitym tonem.
się poły ojcowskiego płaszcza i płakała, Ŝe chce na ręce. Dwoje Niall zamrugał. Wielkie nieba! A więc to jedna z tych! Coś
innych malców właśnie zaczęło obrzucać się sosnowymi szysz- podobnego! Nigdy by nie pomyślał. PrzecieŜ wcale na taką
kami, bo śnieŜki okazały się, widać, niewystarczającą bronią. nie wygląda.
Dwaj męŜczyźni otoczeni tak liczną dzieciarnią nie mogli - Proszę chociaŜ pozwolić, Ŝebyśmy odprowadzili panią do
chyba przerazić kobiety, która wyszła cało z rozmowy ze traktu i zaczekali, póki nie nadjedzie dyliŜans - nalegał.
starym księciem, choć akurat w Niallu budził on większą - Bardzo pan dobry - odparła niewzruszenie. - Za nic w
trwogę niŜ ktokolwiek na świecie. świecie nie chciałabym naduŜyć pańskiej łaskawości. Z łat-
Nie było jednak cienia wątpliwości: dziewczyna czegoś wością trafię sama. śegnam panów.
się bała. Donnegalowie po raz kolejny porozumieli się spojrzeniem.
Ale czego właściwie, jeśli nie psów i nie ich panów? Niall znał oczywiście ze słyszenia ten osobliwy rodzaj nowo-
- Och, nie - odparła czym prędzej, odrzucając propozycję czesnych młodych kobiet, które uwaŜały, Ŝe płeć piękna winna
Nialla. W jej głosie nie słychać juŜ było ani odrobiny lęku. być traktowana sprawiedliwie, czyli na równi z męŜczyznami.
Zdołała stłumić - a przynajmniej ukryć - zarówno ową tajem- Owe zwolenniczki Mary Wollstonecraft i jej podobnych kon-
niczą bojaźń, jak i wstrząs, wywołany wiadomością o śmierci sekwentnie odmawiały zarówno wąchania soli trzeźwiących,
księcia. Zachowywała się teraz naturalnie, beztrosko. Takie jak i wspierania się na męskich ramionach. Niall nie spodziewał
w kaŜdym razie stwarzała pozory. - Bardzo pan łaskaw, ale się jednak, Ŝe osobiście spotka jedną z tych egzotycznych istot,
nie potrzebuję eskorty. Zmierzam w stronę traktu pocztowego, a juŜ zwłaszcza w Kilcairn. I oto we własnej - a raczej brata -
jeśli więc nie mają panowie nic przeciwko temu, Ŝebym posiadłości ujrzał dziewczynę, która najwidoczniej zaraziła się
przechodząc przez ich posiadłość, skróciła sobie drogę... ostrą postacią owej rzadkiej choroby.
- Do traktu pocztowego? - zdziwił się Niall. - Czy nie W dodatku była zaprzyjaźniona z jego ojcem! Ze starym
mówiła pani przed chwilą, Ŝe wybiera się do mojego ojca? księciem, który miał wyrobione zdanie o młodych - i nie
- Tak, tak, oczywiście, ale skoro juŜ wiem, Ŝe on... tylko młodych - kobietach, podróŜujących samotnie.
- PrzecieŜ nie moŜe pani ruszyć w podróŜ przy takiej pogodzie? Niall nie wątpił, Ŝe jej zamiar jest w najwyŜszym stopniu
- Och, to drobnostka - zapewniła go. - JuŜ nieraz w takich nierozwaŜny, byłby moŜe jednak uszanował Ŝyczenie dziew-
warunkach podróŜowałam. czyny i poszedł własną drogą, gdyby nie lęk, który dostrzegł
- Sama? - spytał Niall, unosząc brwi. Był zaszokowany w oczach nieznajomej. Lęk oraz fakt, Ŝe nie bardzo kwapiła
wiadomością, Ŝe taka młoda dziewczyna ma zwyczaj podró- się wyjść z dziupli. Wyraźnie czegoś - albo kogoś - się bała,
Ŝować samotnie. Nigdy dotąd o czymś podobnym nie słyszał. - chociaŜ starała się tego nie okazywać.
CóŜ sobie myślą pani krewni, Ŝe pozwalają pani samopas Lecz Euan nie zauwaŜył jej trwogi i wyraźnie miał juŜ dosyć
wędrować tak daleko? tych igraszek. Do jego zniecierpliwienia przyczyniała się
226 227
Strona 13
PATRICIA CABOT GWIAZDKA
zapewne pięcioletnia Margaret, którą co prawda wziął tymczasem Psy zaszczekały w odpowiedzi, ale Niall ani drgnął.
na ręce, ona jednak teraz dla odmiany płakała, Ŝe chce do domu. Minęła długa chwila. Trudno było nie zauwaŜyć, Ŝe wiatr
- Na miłość boską - warknął, widząc wahanie brata. ~ Nie staje się coraz bardziej kąśliwy. W końcu dziewczyna odezwała
chce naszej pomocy, to łaski bez. Pamiętaj, Ŝe mamy dziś parę się:
innych spraw do załatwienia. - No dobrze. MoŜe mnie pan odprowadzić do traktu, ale
Niall przeklął w duchu jego obojętność, dziewczyna bowiem nie zgodzę się, Ŝeby pan ze mną czekał na dyliŜans. Nie ma
natychmiast przeniosła spojrzenie z młodszego na starszego po temu najmniejszej potrzeby.
brata i powiedziała chłodnym tonem: Niall odetchnął z ulgą.
- Skoro tak, proszę czym prędzej nimi się zająć, a ja - Skoro tak, pospieszmy się, bo śnieg pada coraz gęściejszy.
postaram się jak najszybciej opuścić pańską posiadłość. Nawet nie spojrzała na spadające z nieba białe płatki.
Euan stwierdził, Ŝe moŜe juŜ umyć ręce od całej tej historii. - Owszem - przytaknęła, po czym dodała z wahaniem:
Tym między innymi róŜnił się od brata, Ŝe był pozbawiony - Czy byłby pan łaskaw znaleźć mi jakiś kij, Ŝebym mogła
wrodzonej ciekawości i nigdy nie czuł pociągu do rzeczy się nim podeprzeć, bo niedawno... powiedzmy, Ŝe niedawno
niewytłumaczalnych. skręciłam nogę w kostce i jeszcze mnie trochę pobolewa.
Był teŜ -jak z goryczą pomyślał Niall ~ szczęśliwym męŜem Niall utorował sobie drogę wśród psów i stanąwszy niecałe
i nie interesowały go inne kobiety. pół metra od dziupli, pochylił się i skłonił, podając dziewczynie
- Doskonale - powiedział Euan. Wziął toporek i pomasze ramię.
rował w stronę drzewa, które wybrała Una. - Collin! - zawołał - Czułbym się zaszczycony, gdyby zechciała pani wesprzeć
przez ramię. - Chodź no tu i pomóŜ mi naznaczyć to drzewo. się na mnie - oświadczył.
Pani nie potrzebuje twojej pomocy. Z bliska przyjrzał jej się dokładniej i spostrzegł kilka nowych
Ale chłopiec ani drgnął. MoŜe po prostu wziął przykład ze szczegółów. Nie dość, Ŝe jej rzęsy były czarne jak węgiel, to
stryja, który teŜ nie ruszył się z miejsca. Niall zaś stał jak jeszcze usta miały kolor wiśni: zapewne mróz pociągnął je
wryty, poniewaŜ dziewczyna takŜe pozostała w dziupli. taką barwiczką. Na gładkich policzkach nieznajomej widniał
Widział jednak, Ŝe jej upór słabnie. W lazurowych oczach rumieniec, który jeszcze pociemniał, gdy Niall podszedł bliŜej.
coraz mniej było tej niezłomnej determinacji, która dotąd szła Młodszy z braci Donnegalów zauwaŜył, Ŝe dziewczyna próbuje
w nich o lepsze z zagadkowym lękiem. Widocznie nieznajoma ukryć przed nim nie tylko strach, lecz i nieśmiałość.
stopniowo uświadamiała sobie, Ŝe wobec Ŝelaznej woli Nialla - Doprawdy - powiedziała, mocno ściskając w dłoniach
prędzej czy później będzie musiała ulec. rzemyk, którym ściągnięta była sakiewka. - Nie trzeba. Kij
On zaś, widząc, Ŝe zwycięstwo jest bliskie, nie ruszał się w zupełności wystarczy.
z miejsca, chociaŜ Euan zawołał do niego z odległości kilkunastu Słysząc jej słowa, Collin, ku wielkiej irytacji stryja, natych-
metrów: miast pobiegł szukać kija. Niall jednak uparcie podsuwał
- Zostawisz wreszcie tę dziewczynę?! Chciałbym jeszcze nieznajomej ramię.
przed południem zdąŜyć do domu! - Nie ustąpię - rzekł, patrząc jej prosto w oczy. - Pani...?
228 229
Strona 14
PATRICIA CABOT
Równymi białymi zębami zagryzła dolną wargę. Spuściła
wzrok, jak gdyby onieśmielał ją tupet męŜczyzny. Przez długą
chwilę wpatrywała się w ramię, które jej podsuwał, aŜ wreszcie
wyciągnęła rękę i wsunęła palce w zgięcie jego łokcia.
- Mairi - odpowiedziała na jego niedokończone pytanie, on
zaś nie mógł nie zauwaŜyć, Ŝe wyjawiła mu tylko imię, jakby
rozmyślnie zatajając nazwisko.
W jej źrenicach znów pojawił się cień determinacji, gdy
3
zrobiła krok w stronę Nialla...
I natychmiast straciła przytomność. Przewróciła kobaltowymi
oczami i runęła przed siebie, osuwając się prosto w ramiona,
które ku niej wyciągnął.
-Nie Ŝyje? - zapytał Euan, otrząsnąwszy się z chwilowego
oszołomienia.
- AleŜ skąd! Oczywiście, Ŝe Ŝyje- odparł Niall, klęcząc
przy nieznajomej, którą zdąŜył ułoŜyć na swoim płaszczu,
rzuciwszy go w śnieg. - Tylko zemdlała.
- Z głodu? - ze zgrozą zapytał Colłin.
- Nie sądzę - uspokoił go stryj. - Widziałeś przecieŜ jej
sakiewkę. To nie Ŝebraczka. Jest całkiem zamoŜna.
- No to co jej się stało? - dopytywał Euan.
Niall pobieŜnie zbadał pacjentkę i szybko ustaliwszy przy-
czynę omdlenia lekko uniósł rąbek spódnicy. Euan raz tylko
rzucił okiem i aŜ syknął. Jego młodszy brat z powrotem spuścił
spódnicę nieznajomej, zanim Collin, zaniepokojony wyrazem
twarzy ojca, zdąŜył cokolwiek zobaczyć.
- Co to było? - z gorączkowym zainteresowaniem spytał
chłopiec. - Co jej jest? Co tam widać? Dajcie mi popatrzeć!
- Nic specjalnego - odparł Niall. - Chyba pies ją ugryzł.
Collin z oburzeniem zacisnął zęby.
- Na pewno nie Dolly! - oświadczył. - Ani Barley!
- To nie był Ŝaden z naszych psów - wyjaśnił ksiąŜę. -
Chodź. Wracamy do domu.
231
Strona 15
PATRICIA CABOT GWIAZDKA
Młodsze dzieci, które właśnie wrzucały sobie nawzajem oświadczył. - Zostanie u nas, póki nie wydobrzeje na tyle,
śnieŜki za kołnierz, przerwały zabawę i spojrzały na ojca. Ŝeby nam powiedzieć, gdzie mieszka. A wtedy odwieziemy ją
- A choinka? - zmartwiła się Una. do domu.
- Fergus ją później przyniesie - powiedział Euan, dodając - A dlaczego nie moŜe zostać u nas na zawsze?
półgłosem: - A ja dopilnuję, Ŝeby prócz siekiery zabrał ze sobą - Dlatego, Ŝe jest czyjaś - wyjaśnił ksiąŜę. - Tylko na
strzelbę. trochę uciekła.
- To nie mógł być wiłk - rzekł Niall ściszonym tonem. - - Skąd wiesz? - wtrącił Niall. Powiedział to ostrzejszym
PrzecieŜ by coś powiedziała... tonem, niŜ zamierzał, więc szybko zniŜył głos. - Wybierała
- Ale skoro nie nasze psy i nie wilk, to co ją w końcu się z wizytą do naszego ojca...
pogryzło? - odparł Euan, podnosząc głos. - Margaret, przestań - Ile ty masz lat, Niall? - Euan z dezaprobatą pokręcił
juŜ z tymi śnieŜkami. Idziemy. głową. - PrzecieŜ ona po prostu szła na skróty do traktu
- Ja nie chcę! - oświadczył Collin, krzyŜując ręce na piersi, pocztowego. Wizytę u ojca zmyśliła na poczekaniu, Ŝeby się
jakby bezwiednie naśladował stryja w jego najbardziej nie- wytłumaczyć z tego, Ŝe weszła na nasz teren.
ustępliwym wydaniu. - Wolę zostać z Cyganką! - MoŜe zabłądziła - litościwie podsunął Collin.
Niall czym prędzej usunął bratankowi sprzed oczu pokusę, - Piechotą mogła tu przyjść tylko z paru najbliŜszych
owijając płaszczem nieprzytomną dziewczynę i biorąc ją na ręce. domów - rzekł Euan, pomagając Margaret przebrnąć przez
- Po pierwsze, to nie Cyganka - sprostował. - A po drugie, wyjątkowo głęboką zaspę.
zabieramy ją ze sobą. - Nie proponujesz, mam nadzieję, Ŝebyśmy ją wsadzili na
- Naprawdę? - ucieszył się chłopiec. - To znaczy, Ŝe będzie wózek i zaczęli jeździć od drzwi do drzwi, póki ktoś się do
się u nas chować? niej nie przyzna - odparł oschle Niall.
Jego ojciec jeszcze bardziej się nasroŜył. - Na przykład od starego McCradle’a - ciągnął Euan, jakby
- Nie, nie będzie - odparł. - Na miłość boską, przecieŜ to brat w ogóle się nie odezwał. - Akurat przyjechała do niego
nie skaleczona wiewiórka. siostra. MoŜe ta dziewczyna to jedna z jego siostrzenic. Albo
Ale pierworodny tak jakby go nie usłyszał. mogła przyjść od pastora. Podobno odwiedzali go ostatnio
- I sam ją zaniesiesz aŜ do domu, stryjku? - zapytał. - krewni z miasta.
Mam ci pomóc? - A moŜe od lorda Sutherland? - podpowiedział Collin.
- Poradzę sobie - zapewnił go Niall. - To taka kruszyna... Mimo powagi sytuacji Niall ryknął gromkim śmiechem,
- Zostanie u nas na Gwiazdkę? - dowiadywał się Collin. - a brat po chwili mu zawtórował.
Powiedz, zostanie? - Nie sądzę - rzekł Euan. -
Euan porwał na ręce swoje najmłodsze dziecko, trzylatka - Dlaczego? - zdziwił się chłopiec. - PrzecieŜ MacLean
Rory'ego, i tak mocno ścisnął dłoń jego nieco tylko starszej Hall stoi zaraz za strumieniem. - ZauwaŜywszy karcące spo-
siostrzyczki, Ŝe dziewczynce łzy stanęły w oczach. jrzenie ojca, dodał: - Oczywiście nigdy tam nie chodziłem.
- Na pewno zechce spędzić święta z własną rodziną - - Collin...
232 233
Strona 16
PATRICIA CABOT
- Nigdy nie przeszedłem przez strumień - uściślił chłopiec. Jego brat wrzucił znalezisko z powrotem do aksamitnej
- I nie przechodź - rzekł Euan, marszcząc czoło. - Po sakiewki i zaciągnął rzemyk.
tamtej stronie strumienia straszy. - Mówię ci, Ŝe to zaręczynowy pierścionek - upierał się. -
Niall spojrzał na niego z naganą. To męŜatka. Uciekła od męŜa, a on pewnie juŜ jej szuka i
- Euan, co teŜ ty... przeczesuje las.
- Mówię ci, Ŝe straszy - ciągnął ksiąŜę, nie przejmując się - Naczytałeś się powieści - odrzekł Niall z udawanym
niezadowoleniem brata. - A tamtejszym złym duchem jest spokojem.
nieboszczyk stary Sutherland, który wcale nie przepadał za - Wiem, jak wygląda pierścionek zaręczynowy -oświadczył
twoim dziadkiem. ksiąŜę, ignorując wzmiankę o powieściach. - A ona właśnie
- Czemu? - zaciekawił się Collin. taki ma w sakiewce.
- UwaŜał, Ŝe dziadek nie jest prawdziwym Szkotem, tylko - Czemu nie na palcu?
się podszywa, bo tak naprawdę urodził się w Anglii. Euan milczał chwilę, zbity z tropu, a potem rozpromienił się
- A ja jestem prawdziwym Szkotem? -upewnił się chłopiec. i rzekł:
- Wystarczająco prawdziwym - uspokoił go ojciec. - Bo chce go sprzedać.
- No to co mi moŜe zrobić jakiś tam stary duch? - Chyba zgłupiałeś.
- Nie chodzi o ducha, tylko o jego syna, młodego Suther- - A ty całkiem straciłeś rozum, skoro nie chcesz przyjąć
landa. A on Ŝyje, cieszy się dobrym zdrowiem i teŜ nas nie lubi.
do wiadomości oczywistych faktów. Kobieta odeszła od męŜa,
- Dlaczego? - wytrwale dowiadywał się Collin.
a on zaraz przybiegnie tu ze strzelbą...
- Bo taki juŜ jest, Ŝe nie lubi nikogo. Pamiętasz, Niall, jak
- Na miłość boską, Euan...
to dawniej ciskał w nas kamieniami, ilekroć podchodziliśmy do
- Mama - wtrąciła raptem Una z właściwą sobie zwięzłością,
strumienia? Bardzo nieprzyjemny chłopak, który wyrósł na
odziedziczoną po dziadku, którego nie znała. - Mama będzie
bardzo nieprzyjemnego jegomościa. Mam pomysł. - Euan
wiedziała, co z tym fantem zrobić.
nagle się rozpromienił. - Sakiewka. MoŜe znajdzie się w niej
Niall rzucił bratu triumfalne spojrzenie.
coś, co by nam pomogło ustalić, kim jest ta panna.
- No właśnie. Świetny pomysł. Zaniesiemy ją do Irmgardy.
Przeszukali sakiewkę, ale toŜsamość dziewczyny pozostała
Dziękuję ci, Uno.
tajemnicą. Przy tej okazji utwierdzili się jednak w przekonaniu,
Ŝe wbrew domysłom Collina nie jest to bynajmniej Ŝebraczka. - Nie ma za co - skromnie odparła jego bratanica.
Miała przy sobie mnóstwo pieniędzy, staroświecki męski W tejŜe chwili dziewczyna, którą niósł na rękach, nagle
zegarek i... oprzytomniała. Powieki zadrŜały jej, a potem raptem się pod-
- To - powiedział Euan, podnosząc w palcach mały pierś niosły, jakby wystraszyło ją coś, co ujrzała oczyma duszy.
cionek, wysadzany perłami i brylancikami - jest pierścień - Oj! - krzyknęła, gdy tylko zrozumiała, w jakim znalazła
zaręczynowy. się otoczeniu... i Ŝe Niall jest tak blisko. - Co się stało? Gdzie
- Niekoniecznie - rzekł Niall. my jesteśmy?
- Proszę się nie bać - z uśmiechem uspokoił ją Collin. -
234 235
Strona 17
PATRICIA CABOT GWIAZDKA
Pani tylko zemdlała, a my niesiemy panią do nas do domu. - Mam tylko lekko otartą skórę - powiedziała
Spodoba się pani Donnegal Manor. To wspaniały dwór. dziewczyna, szczękając zaciśniętymi z determinacją zębami.
- Donnegal Manor - powtórzyła, i raptem znów poczer - I właśnie dlatego pani zemdlała?-spytał Niall. -Dlatego,
wieniały jej policzki. - Donnegal Manor? PrzecieŜ ja wcale Ŝe ma pani lekko otartą nogę w kostce? Nic z tego. Albo nam
nie chcę tam trafić. Postawcie mnie na ziemi! Natychmiast pani poda swój adres, a my panią odstawimy do domu, albo
mnie postawcie! będzie pani musiała się pogodzić z tym, Ŝe zaniosę ją do
Mówiąc „natychmiast", mocno uderzyła Nialla pięścią w Donnegal Manor. Sprawa nie podlega dyskusji - zakończył,
pierś, dowodząc tym samym, Ŝe wróciła do formy. Cios ani mocniej obejmując jej drobne ciało.
trochę nie zaniepokoił młodszego z braci, ale ksiąŜę wykazał Była tak zaszokowana, jakby ją spoliczkował.
mniejsze niŜ on opanowanie. - Ale ja nie mogę dać się zanieść do Donnegal Manor -
- Słuchaj, Niail - rzekł z troską. - MoŜe lepiej jednak odparła.
postaw ją na ziemi. - Niby dlaczego? PrzecieŜ właśnie tam pani się wybierała,
- I co dalej? Sam widzisz, Ŝe nie da rady iść o własnych prawda? Z wizytą do naszego ojca.
siłach... - Owszem, ale... - Niall aŜ zadrŜał, kiedy zobaczył, Ŝe na
- OtóŜ mogę - przerwała mu dziewczyna. - Poradzę sobie. koniuszkach jej gęstych, czarnych rzęs znowu zalśniły łzy. -
To było, zanim...
Mam trochę potłuczoną nogę w kostce, ot co.
- Trochę potłuczoną? - Niall zaśmiał się z niedowierza- - Zanim co? - spytał młodszy z Donnegalów.
niem. -PrzecieŜ ta noga wygląda, jakby ją obrabiał niedźwiedź. - Zanim się dowiedziałam o jego śmierci - dokończyła
Ŝałośnie łamiącym się głosem. - Och, proszę mnie puścić. Nie
- Tylko but - zapewniła go. - Skóra jest nienaruszona. wie pan, co pan robi.
- Ugryzł panią pies? - zapytał Niall. - Bo chyba nie wilk...
- Właśnie, Ŝe wie - zaprotestował Collin. - Jest przecieŜ
- Nie, pies. Złapał mnie za stopę i nie puszczał. Potknęłam łapiduchem. Dyplomowanym i w ogóle.
się, ale on wciąŜ nie chciał puścić, no i ostatecznie skręciłam - Lekarzem - poprawił go Niall, po czym zwrócił się do
nogę w kostce. dziewczyny:
- O mało pani nie zjadł tego buta - z wyczuwalnym podziwem - Mam dyplom lekarza.
rzekł Collin, któremu udało się wreszcie zobaczyć omawiany but.
- Niepotrzebny mi lekarz - odrzekła. Spojrzała na Euana,
- Jestem pewna, Ŝe to tylko tak strasznie wygląda. Doprawdy,
po którym widocznie spodziewała się większego rozsądku, i
łaskawy panie, nic mi nie dolega. Gdyby zechciał mnie pan poprosiła: - NiechŜe pan mu kaŜe mnie puścić!
po prostu postawić na ziemi... - Hmm... - mruknął Euan w sposób bynajmniej niearysto-
- Nie - zwięźle odpowiedział Niall. kratyczny. - Jesteś pewien, Ŝe dobrze robisz? Ta pani wyraźnie
- Hmm... - wtrącił Euan. - Wiesz, wydaje mi się, Ŝe pani nie chce...
nie jest zachwycona... - Zabieramy ją ze sobą- odparł Niall przez zaciśnięte
- Co zatem proponujesz? - przerwał mu młodszy brat. - zęby. - I ani słowa więcej.
Mam ją tu zostawić, Ŝeby zamarzła na śmierć?
236
237
Strona 18
PATRICIA CABOT
Widząc, Ŝe nieznajoma ma zdruzgotaną minę, ksiąŜę raz
jeszcze spróbował przemówić bratu do rozumu.
- Ale... - zaczął, lecz zaraz umilkł, onieśmielony groźnym
spojrzeniem, które rzucił mu Niall.
I na tym sprawa się skończyła - przynajmniej między księ-
ciem a jego bratem. Bo dla Nialla i dziewczyny był to dopiero
początek dłuŜszej historii. 4
Przedstawiła się Niallowi jako Mairi, on jednak nie bardzo
potrafił mówić jej po imieniu , a w dodatku podejrzewał, Ŝe
nie jest ono prawdziwe. Teraz zaś stwierdził, iŜ ma do czynienia
z osobą, która doskonale umie przedstawić swój punkt widzenia.
Robiła to przez całą drogę do dworu, dobitnie i przekonująco:
cytowała traktat Platona o cnocie, utrzymywała, Ŝe Niall
postępuje nader ryzykownie, gdy bowiem ignoruje jej Ŝyczenia,
grozi to zepchnięciem całego wszechświata w chaos. Twierdziła,
Ŝe zgon starego księcia powinien stać się dla wszystkich
przestrogą, iŜ zakłócenie kosmicznej harmonii moŜe doprowa-
dzić do katastrofy, chociaŜ młodszy z braci Donnegalów
doprawdy nie widział związku między śmiercią ojca, który
umarł na podagrę, a swoją chęcią uchronienia nieznajomej
przed odmroŜeniami.
Choć jej przemowa miała w sobie wiele dramatyzmu, a przy
tym była - co zresztą przyznał otwarcie, kiedy mówczyni w
końcu zamilkła - ogromnie zajmująca, to mimo wszystkich
tych zalet ani trochę nie zachwiała jego przeświadczeniem, Ŝe
obrał najlepsze wyjście z sytuacji.
Gdy Mairi pojęła wreszcie, Ŝe go nie przekona, zaniechała
239
Strona 19
PATRICIA CABOT GWIAZDKA
wszelkiej argumentacji i juŜ tylko milczała z zagniewaną dla wszystkich. Wszystkiego mamy w bród i chętnie się
dzielimy.
miną - która, prawdę rzekłszy, jedynie dodawała jej uroku.
Una, która przysłuchiwała się temu monologowi, dorzuciła
Natomiast Collina jej złowrogie przestrogi i wzmianki o śmierci swoje:
dziadka utwierdziły w przekonaniu o cygańskim rodowodzie
- Zwłaszcza mama lubi się dzielić - powiedziała. - MoŜe
panny, którą stryj trzymał w ramionach. A więc wbrew twier-
nawet pozwoli pani pochodzić w swojej koronie. No bo jako
dzeniu dorosłych była to prawdziwa Ŝywa Cyganka! Schwytali prawdziwa księŜna ma przecieŜ koronę.
ją w samą porę, akurat przed Gwiazdką, i będzie mogła teraz
Niall nie zdołał powściągnąć uśmiechu, słuchając prosto-
wywróŜyć im przyszłość! Pragnąc rozproszyć obawy dziew-
dusznych wywodów bratanicy. Zerknął na Mairi, Ŝeby spraw-
czyny przed jej własną niedaleką przyszłością, chłopiec po- dzić, jakie wraŜenie robią na niej te rewelacje, i z ulgą
wiedział uspokajającym tonem: stwierdził, Ŝe widoczny dotychczas na jej twarzy wyraz buntu
- Spodoba się pani w naszym domu. Gwiazdka zawsze jest ustąpił miejsca zadumie.
u nas bardzo fajna. Są pończochy z prezentami, pomarańcze
- Będę panu bardzo wdzięczna - rzekła, zwracając się nie
i tańce. U was w cygańskim taborze na pewno się tak nie do dzieci, lecz do Nialla -jeśli zechce mi pan obwiązać nogę
bawicie - ciągnął, brnąc przez śnieg, - Mama juŜ dopilnuje, w kostce.
Ŝeby pani się porządnie najadła, więc nie będzie pani musiała
Wobec tej nieoczekiwanej kapitulacji Niall jakby stracił
Ŝebrać... przynajmniej nie w najbliŜszym czasie. mowę, szedł więc dalej w milczeniu. W pewnej chwili zauwaŜył
Po tej ostatniej uwadze na policzkach rzekomej Cyganki w oddali niewyraźny zarys górnych pięter dworu.
zakwitł Ŝywy rumieniec, którego Niall nie mógł nie zauwaŜyć, - Ale potem naprawdę będę musiała ruszyć dalej - dodała
bo dziewczyna mocno trzymała go za szyję; jak gdyby w obawie, dziewczyna. - Niech mi pan wierzy, jest sprawą najwyŜszej
Ŝe w przeciwnym razie ją upuści, jej twarz znajdowała się więc wagi, Ŝebym jeszcze dziś opuściła Kilcairn.
tuŜ przy jego twarzy. Euan szedł ramię w ramię z bratem. Na jednej ręce niósł
- Nie jestem Cyganką - oświadczyła z naciskiem. siąkającą nosem Margaret, a w drugiej trzymał rączkę Rory'ego,
Collin niczym nie dał po sobie poznać, Ŝe usłyszał jej słowa, choć chłopiec wił się i próbował wyrwać. Słysząc, co powie-
chociaŜ w lesie panowała zupełna cisza, zakłócana jedynie działa dziewczyna, ksiąŜę Donnegal odchrząknął i wtrącił
delikatnym szumem śniegu, który prószył z nieba, i chrzęstem swoje trzy grosze:
butów po białym dywanie. - W najbliŜszym czasie nigdzie pani nie pojedzie, przynaj
- Kiedy przychodzi Gwiazdka - ciągnął - najwaŜniejsze mniej póki nie minie ta zadymka - powiedział, znacząco
jest to, Ŝeby się dzielić. Mama mówi, Ŝe nawet jak ktoś sam spoglądając w niebo, z którego w huraganowym tempie sypały
nie ma za wiele, w BoŜe Narodzenie powinien się podzielić się gęste kłęby białych płatków. - DyliŜans na pewno nie da
z innymi. W zeszłe święta wcale nam się tak znowu nie rady przedrzeć się przez takie zaspy. Nie ma szans dojechać
przelewało, bo tata nie był jeszcze księciem. Ale podzieliliśmy wcześniej niŜ jutro, a i to wątpliwe, jeśli pogoda się nie zmieni.
się tym, cośmy wtedy mieli. A teraz z taty zrobił się ksiąŜę Srodze zmartwiona tym komunikatem, dziewczyna gotowa
i jesteśmy bogaci. Więc niech się pani nie boi, Ŝe nie starczy
241
240
Strona 20
PATRICIA CABOT GWIAZDKA
była palnąć kolejny wykład z filozofii platońskiej. Na szczęście własne bose palce, wystające spod sutych falbanek wełnianej
Niall zdołał odwrócić jej uwagę, mówiąc: spódnicy podróŜnej. - Obawiam się, Ŝe przez jakiś czas nie
- Proszę spojrzeć. JuŜ widać nasz dom. będę mogła nawet stanąć na tej nodze.
Donnegal Manor nigdy jeszcze nie wyglądał tak gościnnie. - Ma pani mocno zwichniętą kostkę - surowym tonem
W kaŜdym oknie płonęła świeca - tak bowiem nakazywał oznajmił jej Niall. - But uchronił ciało przed psimi zębami,
jeden z wielu świątecznych edyktów nowej księŜnej - a cały ale noga jest mocno posiniaczona...
dom sprawiał takie wraŜenie, jakby unosił się we mgle. Złociste - Czy jest pani absolutnie pewna, moja droga, Ŝe to nie był
płomyki dzielnie walczyły z zimowym mrokiem, który w prze- wilk? - z niepokojem wtrąciła Irmgarda.
ciwnym razie pochłonąłby cały bezbarwny krajobraz. Dziewczyna zwróciła na księŜnę spojrzenie kobaltowych
Gdy przestąpili próg, znaleźli się w holu, który sprawiał oczu i powiedziała:
równie gościnne wraŜenie, jak przedtem dwór widziany od - Jestem pewna, Ŝe to był pies.
zewnątrz, trwały w nim bowiem przygotowania do balu dla - Takiego psa naleŜałoby zastrzelić - oświadczył Niall. -
dzierŜawców. Irmgardę, oczywiście, zdziwił nieoczekiwany Nie mam pojęcia, kto trzyma taką wściekłą bestię, ale kiedy
bagaŜ, który przydźwigał Niall, przyjęła jednak tę niespodziankę się dowiem, ręczę, Ŝe dopilnuję, Ŝeby ją zgładzono.
z podziwu godnym opanowaniem. Spokojnie wydała polecenie, - Och, dałam mu nauczkę, która powinna wystarczyć -
Ŝeby przed ogromnym kominkiem w holu postawiono kanapę, odparła dziewczyna. - Mocno kopnęłam go w łeb. Biedak
po czym sama stanęła obok niej i gdy szwagier rozwiązywał uciekł ze skowytem i więcej się nie pokazał.
sznurowadło nieznajomej, trzymała ją za rękę. - No i całe szczęście - stwierdziła Irmgarda. Z tacy, którą
- W ogóle nie powinna pani była chodzić po tym wypadku - właśnie przyniosła słuŜąca, wzięła filiŜankę i podała ją dziew-
powiedział Niall, kiedy juŜ zdjął z nogi dziewczyny szczątki czynie. - Proszę to wypić, moja droga - rzekła. - Musi się
buta. Po dokładnych oględzinach okazało się, Ŝe skóra rzeczy pani rozgrzać. Pani pończochy i buty połoŜyłam przy ogniu,
wiście jest nienaruszona, a jedyny problem to zwichnięcie Ŝeby wyschły, bo były całkiem przemoknięte.
w kostce. Dziewczyna wzięła filiŜankę, uprzejmie dziękując, ale Niall
- Nie wiedziałam, Ŝe to aŜ taka powaŜna kontuzja - odparła, zauwaŜył, Ŝe drŜą jej palce, i to chyba raczej nie z zimna.
krzywiąc usta, gdy delikatnie obracał jej stopą. - Kiedy wstałam Strach, ten tajemniczy strach, który przedtem zauwaŜył w jej
po pierwszym upadku, przeszłam kawałek i wydawało się, Ŝe oczach, wciąŜ był w nich obecny, tyle Ŝe chwilowo moŜe trochę
właściwie nic mi nie jest... przytłumiony.
- Ale potem tak rozbolało, Ŝe juŜ dalej iść pani nie mogła - Ale czy po tym, co przeŜyła, nie miała prawa być przeraŜona?
domyślił się Niall. - Więc schowała się pani w dziupli z na- Znaleźli ją przecieŜ w okolicznościach, w których kaŜda inna
dzieją, Ŝe wystarczy chwila odpoczynku i ból przejdzie. Ale dostałaby napadu histerii. Lecz ona straciła panowanie nad
to tylko pogorszyło sprawę, bo noga spuchła w bucie. A kiedy sobą tylko wtedy, gdy ocknąwszy się z omdlenia, stwierdziła,
potem spróbowała pani znowu na niej stąpnąć... Ŝe spoczywa w ramionach obcego męŜczyzny, który w dodatku
- Zemdlałam - dokończyła, posępnie wpatrując się we oświadczył, Ŝe zamierza ją zanieść do Donnegal Manor.
242 243