Opowieści kwiatowe dla dziewczynek

Szczegóły
Tytuł Opowieści kwiatowe dla dziewczynek
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Opowieści kwiatowe dla dziewczynek PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Opowieści kwiatowe dla dziewczynek PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Opowieści kwiatowe dla dziewczynek - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Strona 2 Strona 3 Strona 4 Strona 5 OPOWIEŚCI KWIATOWE DLfl DZIEWCZYNEK Strona 6 Strona 7 S. POPIELÓWNA /B S D OPOWIEŚCI KWIRTOWE c ^ DLA DZIEWCZYNEK m m .:p , KRAKOW 1915 SKŁAD GŁÓWNY W KSIĘGARNI G. GEBETHNERA I SP. Strona 8 NRKŁAD I DRUK W L. A N C Z Y C R I S P . W K R A K O W IE Strona 9 PRZEDMOWA. ^ 3 SD e sądźcie, iż przesadzam gdy po­ wiem, że na świecie nie ma nic mil­ szego, nic piękniejszego nad kwiaty! One są największym wdziękiem i ozdobą ziemi, uciechą dzieci, ulubieniem starszych, rozweseleniem smutnych, pociechą chorych; one to najwymowniej i najser­ deczniej mówią nam o Bogu i Jego cudach, bo człowiek nie potrafi przecież stworzyć żadnego, najskromniejszego nawet kwia­ tuszka. Będąc zeszłej zimy w Krakowie, odwie­ dziłam znajomego mi weterana z r. 1863, pana T. Staruszek zamieszkiwał maleńki po­ koik, w którym stały ubogie, najniezbędniej­ sze tylko sprzęty; posiadał on jednak ozdobę, Strona 10 nad k tó rą nie masz piękniejszej: kw iaty, ho­ dowane* w doniczkach na oknie. Były tam zw ykłe nasze pelargonie, fuksye i petunie, ale pielęgnow ane w idać starannie kw itły tak wspaniale, że w azonki nikły pod niem i zupełnie. W idząc, z jak ą przyjem nością patrzyłam na nie co chwilę, rzekł pan T.: — Pani, te kw iaty, to jed y n a pociecha w m ojem osam otnieniu i niedołęstwie. Gdy spojrzę na nie, gdy je podlew am , okurzam , nie czuję się ani starym , ani sm u tn y m ... Kwiaty, pani, to uśm iech Boga! Ślicznie to pow iedział staruszek i nic nie przesadził w określeniu. A ileż to tych »uśm iechów« Boga zdeptanych przez nas, zm arn o w an y ch ! Dziewczynki lubią zryw ać kw iatki po to tylko, by pobaw ić się nimi chw ilkę, obsku­ bać je i rzucić potem zw iędniałe... Nie jest to zbrodnią, ani naw et grzechem, bo dziecko nie zastanaw ia się wiele nad tem co czyni. Niszczenie kw iatów w dzieciństwie nie m a też nigdy dalszego ciągu w życiu żadnej ko­ biety, bo każda z nas, k tó r a / łam ała je, ob- skubyw ała bezm yślnie w ów czas, gdy była jeszcze .dzieckiem, kocha później w szystkie Strona 11 — 7 — kw iaty bez w yjątku. Nie psujem y ich nigdy, ow szem hodujem y i pielęgnujem y nasze kw iatki w gruncie lub w doniczkach, a gdy nie m am y w łasnych, to kupujem y je za drogie często pieniądze. Każda z W as dziewczynek, m a jakieś sw oje zabawki, sw oje lalki, piłki, klocki do ustawiania, obrazki i wiele innych ładnych rzeczy do zabaw y; do rzędu tychże zaliczcie jeszcze koniecznie hodow anie kw iatów — oto prośba, k tórą zanoszę do Was, miłe m oje Czytelniczki. 0 w azonik i troszkę dobrej ziemi nie trudno, a nasionka lub flance kupią W am Mamusie W asze najchętniej — niech tylko każda z W as obierze sobie jakąś roślinkę i w ypielęgnuje ją w doniczce, a jestem pewną, że ucieszy się praw dziw ie, gdy po jakim ś czasie zazieleni się w niej i zakw itnie sto­ krotka, fiołek lub prym ulka. Niosę W am oto dziś małą w iązankę opo­ w ieści i podań kw iatow ych — nie są to historye praw dziw e, lecz baśnie; są one jednak niezbitym dow odem miłości i kultu, jakiem i cały św iat otaczał kw iaty wogóle! Chrześci­ jańskie i pogańskie — zim ne i gorące — Strona 12 nizinne i górskie — w szystkie krainy naszej ziemi, kochają, uw ielbiają kw iaty jako cuda przyrody, śpiew ają o nich i gw arzą, jak o czem bardzo drogiem i mitem. Strona 13 Ś N IE G U L K A I C H R Y Z A N T E M Z P O D A Ń BIBLIJ NYCH . goż samego dnia, w którym stwo­ rzył Bóg drzewa, stworzył także i kwiaty. Na skinienie ręki Bożej wyrastały z ziemi roślinki i w mgnieniu oka rozkwi­ tały z zieleni listków, jako kwiecie prze­ śliczne. Było ich mnóstwo, a różniły się mię­ dzy sobą kształtem, barwą i zapachem. Gdy już wszystkie kwiaty zostały stwo­ rzone, zawezwał je Bóg przed oblicze swoje, aby każdemu z nich nadać imię na własność. Wszystkie już rośliny zostały nazwane, gdy w tern spostrzegł Bóg brak jednego kwiatka. — Gdzie jest kwiat o białych jak śnieg dzwoneczkach? — zapytał, patrząc surowo Strona 14 na wspaniałego chryzantem a — albow iem jak o Bóg widział i wiedział w szystko. Tuż obok leżała na ziemi jakaś w ątła roślinka ze złam anym kw iatem , k tó ry bielił się w traw ie jak płatki śniegow e... to piękny, dum ny chryzantem potrącił go szorstko i zła­ mał, gdy spiesząc z innym i kwiatam i, chciał pierw szy stanąć przed obliczem Pana. Bóg nie pytał o nic, bo w iedział w szystko; rozkazał tylko w stać biednej roślince, która też ożyła natychm iast i rzekł jej z dobrocią: — Żaden z kw iatów nie potrąci cię już i nie złamie nigdy, bo ty pierw szy zakw it­ niesz na wiosnę. I nazw ał ow ą roślinkę śniegulką. Do chryzantem a zaś zw rócił się Bóg z naganą: — Pycha tw oja zostanie ukaraną, bo zakwitniesz ostatni, a więc w ów czas dopiero, gdy nastanie chłodna, sm utna jesień. Strona 15 NIEZAPOMINAJKA. iii ^ x S y ( ,a z a ju tr z zw o ła ł Bóg w szystkie k w ia ty , aby zapytać każdego z nich o na- y j(y zw ę jego. R o ślin ki szły tedy jedna po drugiej przed Pana i oznajm iały się w edług otrzym anej nazw y. Jeden ty lk o d ro b n y o b łę k itn y c h oczkach k w ia te k s k ry ł się w tra w ie cały drżący, bo zapom niał swego im ienia, w ię c przed Pana iść nie śmiał... A le Bóg, przed którego w z ro ­ kie m nic się nie u k ry je , d o jrza ł b y ł ow ą ro ślin kę i zapytał: — Żali pomnisz, ja ką ci nazwę dałem ? A usłyszawszy, że nie pamięta, rze kł je j su ro w o : — N ie z a p o m i n a j ! a odtąd żyć bę­ dziesz skrom nie, cicho, nad potokiem łez sw oich. Strona 16 Niezapominajka zapłakała żałośnie i usu­ nęła się w ustronie, a kwitnąc w cieniu drzew, ponad wodami pamiętała na wszystko, co koło niej się działo. Strona 17 BRATEK. om iędzy kw iatam i nie było jednak zgody, bo z w yjątkiem fiołka i ła­ godnej konwalii, w szystkie praw ie inne sprzeczały się nieustannie 0 pierw szeństw o w kolorze, kształcie lub zapachu. Najgłośniejszą w tych kłótniach była róża, bo zdaw ało się jej, że jest najpiękniejszą, a to znów gniew ało inne kw iaty; toteż nie lubiły dum nej i zarozum iałej róży. Nie podobały się ow e kłótnie Bogu, któ ry też pew nego dnia ukazał się w śró d kw iatów 1 rzekł im surow o: — Stw orzyłem w as na pociechę ludziom i ozdobę ziemi, nie zaś na niezgodę i sw ary. Poczem skinął Bóg na rosnący opodal kw iatek. Była to roślina o kw iatach dość <ć£A £ -i r e-y* § •r.Nh* Strona 18 dużych, różnie zabarwionych, a tem szczegól­ nych, że robiły wrażenie, jakoby miały oczy i patrzały. Roślinkę ową kochały wszystkie kwiaty, bo nie sprzeczała się z nimi nigdy, a nawet łagodziła spory ich z różą. Wiedział o tem Pan Bóg, więc rzekł do owego kwiatka: — Nazwałem cię ))bratkiem«, bo prze­ widując niezgodę pomiędzy kwiatami, prze­ znaczyłem cię z góry na to, abyś czuwał nad nimi jak brat dobry i kochający. Daję ci moc i władzę do rozsądzania sporów, a wszystkie kwiaty słuchać cię muszą. Patrz i czuwaj nad zgodą twego rodzeństwa. I pomału, pomału ustały waśnie wśród kwiatów, a zapanowała miłość i harmonia pod opiekuńczem okiem bratków. Strona 19 FIOŁEK. ile w szystkie inne kw iaty czuły się zadow olone, a naw et dum ne ze sw ojej urody, o tyle fiołek miał o so­ bie jaknaj gorsze w yobrażenie. D robny kształtem , bez zapachu, o b arw ie ciemnej i jak o b y sm utnej, rósł niziutko przy ziemi i k ry ł się chętnie w traw ie, jako coś bardzo niepozornego. Nie szem rał jednak nigdy przeciw sw em u Stw órcy, nie zazdrościł innym kw iatom u ro d y i nie zaw adzał nikom u, tylko, gdy zdeptała go czasem czyja stopa niebaczna, w ów czas biedny kw iateczek cierpiał w milczeniu i sm u­ cił się cicho z pow odu ciemnej swej barw y i nikłego w zrostu. W ejrzał Bóg jed n ak na skrom ność i cier­ pliw y sm utek fiołka i pew nego razu rzekł m u łaskawie: Strona 20 — 16 — — Zato, żeś cichy i skrom ny, w yw yższę cię i uczynię kw iatem um iłow anym przez w szystkich ludzi, bo napoję cię zapachem, którem u rów nego niem a na świecie. I tchnął Bóg w fiołka w oń przecudną, upajająco miłą, a tak silną, że zdaleka już oznajm iała zapachem, gdzie rośnie ów drobny kwiateczek, k tó ry też dzięki swej woni, stał się odtąd po w szystkie czasy ulubieńcem całego świata. Starzy, m łodzi i dzieci schy­ lają się chętnie aż do ziemi, by zryw ać kw iatki fiołkowe, i gdyby daw ano im do w y boru pyszne róże, kamelie, chryzantem y, a fiołki, to niezaw odnie w ybraliby te ostatnie. Znane jest pew ne podanie biblijne, które tak opow iada o stw orzeniu fiołków: Adam, w ygnany z raju przez Boga za nieposłuszeństw o, tułał się po całym świecie, aż w reszcie zaw ędrow ał na jedną z w ysp Oceanu Indyjskiego i tam oddał się szczerej a ostrej pokucie. Pracow ał ciężko i wciąż błagał Boga o przebaczenie za grzechy. Roz­ pacz jego była tem cięższą, że nie mógł pła­ kać — łzy, jak wiem y, spraw iają ulgę w żalu,