O jaskółce i ziarnku baśń wierszem
Szczegóły |
Tytuł |
O jaskółce i ziarnku baśń wierszem |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
O jaskółce i ziarnku baśń wierszem PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie O jaskółce i ziarnku baśń wierszem PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
O jaskółce i ziarnku baśń wierszem - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
« o -^ rg ią C O Z B IO R J E I^K^E N /O i
P 25 ;|» Z H E € IĘ C \% »
E. K OR O T Y ŃS KA
tSyĄ
0 JASKÓŁCE
1 ZIARNKU
Baśń wierszem
,r«'
t,t> aoffi^o*)
nakładem
. N o w e g o Wydawni ctwa"
W a rs z a w a, M a r sz a łk o ws k a 141 £
Strona 2
KSIĘSOZBIOREK DZIECIĘCY
ZAWIERA
b aśn ie, p o w ia s tk i i k o m e d y jk i.
1. C z e r w o n y k a p tu re k baśń 31. 0 sześciu ła b ę d z ia c h baśń
2. K o p c iu s z e k „ 32. T rzy p ió r a baśń wierszem
3. Z ło to w ło s y c h ło p ie c „ 33. W a c io w z a c z a ro w a n e j
4. O s ie d m iu k ru k a c h „ k ra in ie , baśń fant.
5. W o d n a P ani i Z ło ta M a r y 34. P rz y g o d y Jasia i L ilc i „
sia baśń fan t. 35. K ra w c z y k k ró le m „
6. B ia ło ś n ie ż k a „ ,, 36. D a ry m o rs k ie g o w ła d c y
7. Jaś i M a łg o s ia ,', ,, baśń fant.
8. W z a k lę ty m le s ie „ „ 37. A li Baba i c z te rd z ie s tu
9. Ś p ią ca K ró le w n a „ „ z b ó jc ó w baśń z 1001 nocy
10. Z a c z a ro w a n y k ró le w ic z 38. C z a ro d z ie js k a s a k ie w k a
baśń fan t. 1 d z iw n a c z a p k a , baśń
11. H e rszt Z b ó jc ó w , kom edyjka z 1001 nocy
12. Ł a ko m y Z byszek „ 39. B a jk i E zo p a , część pierwsza
13. U k a ra n y p s o tn ik „ 40. B a jk i E zo p a , część druga
14. Z ło te g o d y ,. 41. Z ło to w ło s a K ró le w n a ,
15. E le g a n c k i K a r o le k „ baśń fant.
16. R o z e g ra n y z a k ła d „ 42. B a lo w e p a n t o f e lk i „ „
17. W e s o ła w ig ilja „ 43. K ró lo w a m ysze k „ „
18. Z ło to n ó ż k a u k ra s n o lu d k . 44. Jasio g łu p ta s e k „ „
baśń fan t. 45. N ie d o s z ły b o h a te r, komed.
19. Baśń o s z k la n e j g ó rz e 46. J u re k i W a c io „
20. K o t w b u ta c h , baśń fan t. 47. N e r w o w y B o le k .,
21. P a m ię tn ik la lk i, pow iastka 48. G ru b a s e k „
22. C z te re j m u z y k a n c i, baśń 49. Pan J ą k a is k i „
23. Baśń o d o b r e j w ró ż c e 50. M a ła a ry s to k ra tk a „
24. C z a r o d z ie js k ie s k rz y p c e 51. C ie k a w a M a n iu s ia „
baśń 52. Pan B eksalski „
25. O ja s k ó łc e i z ia r n k u „ :53. K sią żę Ż e b ra k , baśń fant.
26. O k ra s n o lu d k a c h i ż e la z 54. K u p ie c i G e n iu s z .
n y c h g ó ra c h , baśń -baśń z 1001 nocy
27. Ja n e k u k a r z e łk ó w „ 55. C z a ro d z ie js k i o k rę t, baśń
28. O k o g u c ie i lis ie „ 56. D z iw n e p r z y g o d y k się cia
29. T o m c io P a lu ch „ baśń fan t.
30. O trz e c h b ra c ia c h „
Strona 3
KSIEGOZBIOREK DZIECIĘCY-
: — ' Z = Z ~ ZX Z
E. K0R3TYMSKA.
O jaskółce
i ziarnku.
Ba'sii 'wierszem.
~Z ILUSTRACJAMI.
N A K ŁA D E M „ NOWEGO W YDAW NICTW A *
WARSZAWA, ul. MARSZAŁKOW SKA 74J.
Strona 4
$'3.cv,o
C /o ' i ł V i .■
o « 'O
'S /jg*
Druk. „BRISTO L* Warszawa, Elektoralna 31.
Strona 5
£$yła chatka raz m aleńka, taka śliczna,
czyściuteńka, miała w rota żółte całe,
a okienka jak śnieg białe. Firaneczki też
różowe, kwiatki żółte i liljowe...
Przed tą chatką rosło drzewo, na ga
łązkach wprawo wlewo siedzą w gniazd
kach tam ptaszęta, karm ią, tulą swe
pisklęta...
Coraz któ ra głos podnosi, śpiewem
szczęście swoje głosi...
Drzewo zapach aż wdał niesie, sły
chać w polu, słychać w lesie... Z apach
cudny jak marzenie, wprawia ludzi w za
chwycenie...
Strona 6
Skąd to drzewo tu w tym kraju, kędy
lody we zwyczaju, skąd? ach, chyba ja
kieś moce, dały kwiecie to, owoce...
Boć nie rosło nigdy w świecie, won
ne takie, cudne kwiecie...
Posłuchajcie tylko dzieci, a historja
wam wyświeci, skąd się owo wzięło drze
wo, przy chateczce tuż nalewo.
P rzed dawnem i bardzo laty, ten do
m eczek niebogaty ubożuchna m atka mia
ła i córeczek trójka cała...
Jedna zwała się Ilija, drugiej m iano
je st Milija, a zaś trzeciej Emilija...
Dziwne praw da? jak ieś miano, dała
m atka ukochana... I pytanie, jak b y zw ała,
gdyby czwarta, córkę miała?...
Oprócz córek i ich m atki, też miesz
kańcem był tej chatki cudny ptaszek uko
chany, od m ieszkańców pożądany...
Strona 7
Jaskółeczka z dziećmi swemi, z dzieć
mi swemi maleńkiemi tuż pod dachem się
mieściła, dziatkom pokarm przyno
siła...
Cale lato świegotała, życie czwórce
um ilała, a gdy jesień przyszła sroga,
w świat ruszała w net nieboga... W yrusza
ła w ciepłe strony, a z nią drobiazg ulu
biony... Bo w yrosły już pisklęta na po
ważne też ptaszęta... W świat daleki szły
z m ateczką, z tą prześliczną jaskółeczką...
Bez powozu i bez koni, corok ptaszę
w dał gdzieś goni... Jej powozem skrzydeł
dwoje i tych cudnych piórek zwoje... T ak
pędziła niby strzała, niby strzała tak le
ciała... I choć z sił już opadała, nigdy lotu
nie zwalniała... Ku promieniom biegła
słońca i ku ciepłu tak bez końca...
Nikt nie mówił: — Jaskółeczko, p o
rzuć prędko twe gniazdeczko, bo się zima
Strona 8
zbliża sroga, zmarzniesz, cudna ty nie
bogo...
Sam a czuła, że czas wielki już porzu
cić kłopot wielki i zostawić swe gniazdecz-
ka tam gdzie biała ta chateczka i polecieć
hen daleko, za tę górę, za tę rzekę...
Swym świegotem pożegnała, tych,
co tutaj tak kochała i pędziła w cieple
kraje, kędy prom ień słońce daje, kędy
gniazdko swe wić może, bo nie zm arznie
tam nieboże...
Raz, gdy jesień się zbliżała, nasza
tró jk a tuż siedziała, pod tym daszkiem,
gdzie ptaszyna, gdzie m alutka okru
szyna...
— D rzew a żółkną, jaskółeczka pew
nie rzuci swe gniazdeczka, jak a szkoda,
tęskno będzie... gdzie ptaszyna miło wszę
dzie... Pewnie dzisiaj już odleci i zabierze
też swe dzieci...
Strona 9
— Dziś odlecę — miłe dzieci, tam
gdzie słońce ciepłe świeci, gdzie ni śnie
gu, ani lodu, gdzie nie zam rę z zimna,
głodu...
— Ale powiedz, miłe ptaszę, gdy
opuścisz strony nasze, dokąd lecisz, skąd
znasz drogę? czy uczuwasz w sercu trwo
gę?... I co robisz tam w tych stronach, na
tych obcych, tych zagonach?...
— Lecę, lecę w kraj daleki, gdzie mi
znane ląd i rzeki... S kąd znam drogę? cie
płe fale mnie prowadzą doskonale... Trw o
gi nie zna serce moje, mam skrzydełek
lotnych dwoje, te mnie niosą niby statki,
tam gdzie wiecznie rosną kwiatki... A co
robię? ot gniazdeczko, wiję sobie, kocha-
neczko... Karmię, pieszczę swe pisklęta,
ukochane swe ptaszęta...
*— Jakżeż piękny kraj być musi, codo
siebie ptaszki kusi... Pow iedz drobna ty
Strona 10
ptaszyno, czyliż cudna ta kraina, w której
spędzasz te miesiące, w której słońce ta
kie wrzące, najpiękniejszą jest na święcie,
że tam wszystkie tak biegniecie?...
— O, przecudną jest nam ona, ta
kraina tak wyśniona, jej pagórki złotem
świecą, w w nętrzu ogień niby niecą, a do
liny w kw iatach całe, róże rosną tam wspa
niałe...
Jest tam drzewo woniejące, a owo
ce jak o słońce, zimą, latem, całe w kw ia
tach, w szm aragdow ych swoich sza
tach...
Na tem drzewie mam pisklęta, mam
w gniazdeczku niebożęta... Tam to lecę,
gniazdko wiję, w cieniu liści słodko
żyję...
— A nie żal ci, ptaszku drogi, tego
kraju, gdzie tak błogi czas swój spędzasz
z dziećmi swemi, jaskółkam im aleńkiem i?...
Strona 11
Strona 12
— 10 —
— G dy poczuję wiosny tchnienie,
wnet ogarnia mnie wspomnienie, chatki
drogiej i gniazdeczka, gdzie powiła mnie
m ateczka... Tęskność jak aś m ną o włada,
na m ych oczkach łezka siada.
W ięc opuszczam obce strony, witam
kącik ulubiony, lecę do was drogie dzieci,
gdzie okienko zdała świeci, gdzie gniaz-
deczko kryje strzecha, gdzie jest cała ma
uciecha.
Kocham wasze lasy sine, jodły, świer
k i i sośninę... Kocham wasze tu jagody,
kocham wichry, kocham lody... I za
w szystkie kraje słońca, od początku aż
do końca, nie oddałabym tej ziemi, gdzie
tu siedzę z dziećmi swemi...
Ale zimna znieść nie mogę, wuęc wy
ruszam zaraz w drogę...
T ylko przedtem mi powiecie, co ży
czycie sobie w świecie... A przyw iozę wam
Strona 13
z tej ziemi, dokąd lecę z dziećmi
swemi...
— Przyw ieź mi ten brylant duży,
niech na szczęście dla mnie służy...
— A ja — rzecze Milja mała — chcę
by rybka tu pływała... rybka śliczna,
zręczna, mała, i kapiąca złotem cała...
— Ja zaś proszę o ziam eczko, z tego
drzewa gdzie gniazdeczko — ta k Emilci;*
ptaszka prosi...
Ptaszek w górę się unosi, ulatuje tam
w przestw orze, w kraje ciepłe, hen za
morze...
Stoją dzieci, patrzą w górę, nie zw a
żają n a wichurę, na jesienną też zawieję,
pocieszają się nadzieją, że zobaczą znowu
ptaszę, takie swojskie, takie nasze
I nadeszła zima sroga, znikła z niemi
pora błoga, tylko wichry wciąż hulają,
tylko śniegi wciąż padają...
Strona 14
— 12 —
Ale dzieciom nie przeszkadza, że po
wietrze się ochładza, że mróz swe wycią
ga szpony, że p ró g ‘chaty zaśnieżony...
Lepią sobie wnet bałwana, w kape
luszu, niby pana, w oczy węgiel mu wkła
dają i kulami obrzucają...
To znów jeżdżą na saneczkach, na
drew nianych, na deseczkach i zrzucają
siebie wzajem... a świat zda się im ach!
rajem...
W chatce swojej dziew czyneczki,
wciąż słuchają swej mateczki, to pracują
to się bawią, użytecznie czas swój trawią...
A czekają z upragnieniem jaskółecz
ki z ich życzeniem...
Raz gdy śniegi już stopniały, gdy się
kw iatki rozwijały, trzy dziew czątka tu
siedziały, tu siedziały., przy chateczce,
przy swej małej lepianeczce...
Strona 15
— 13 —
Kwiatki wkoło tak pachniały, ptaszki
cudnie tak śpiewały, że siedziały tak w za
chwycie, myśląc, jakie piękne życie...
A wtem świegot cichy słyszą i z radości
ledwie dyszą... Ach, to pewnie jaskółecz
k a leci z krajów do gniazdeczka...
P rzyleciała do chateczki, gdzie jej
kącik maluteczki, gdzie od wichrów dach
osłania, gdzie ziarenka do dziobania...
Pożywiła się pojdrodze, głodno było
tej niebodze, po tak długiej tej podróży,
że aż oczka z trudu mruży...
— W itaj, witaj, jaskółeczko! jask ó
łeczko kochaneczko... przyleciałaś do nas
zdrow a... A jakże tam tw oja głowa? czyliż
w szystko spam iętała, co nam przywieźć
z k raju miała?...
Jaskółeczka w net frunęła, w dziobku
cudem zabłysnęła... cośzalśniło się srebra
mi, djamentami, kęysż^ałami...
- iO
Strona 16
— 14 —
W reszcie padło na dziewczynkę, n a
najstarszą, na Ilinkę....
T akie cudne to, ach! było, tak blas
kam i swemi lśniło, że dziewczynka osłu
piała, zachw ycona z nim wciąż stała...
— Jakiż piękny djam ent lśniący, wy
dał kraj ów twój gorący... Ach, dziękuję
ci ptaszyno, moja m ała okruszyno...
I dziewczynki otaczają, cudu tem u
przyglądają. A w | tern świegot słychać
blizki... — Dajcie mi tu jakiej miski, albo
szklanki lub słoika dla złotego w ęgorzy
ka... Tylem trudu z nim wciąż miała, led-
wiem w listku przydźwigała... D jam ent
w skrzydła swe schowałam, ale z rybką
kłopot miałam...
Ledwie dostał kroplę rosy, już w yda
wał ciche głosy, że tak suchy żyć nie mo
że, że mu duszno jak b y w worze...
Strona 17
Strona 18
— 16
P onad morzem lecąc sobie, myślę:
S k ą d dam w ody tobie? W oda w morzu
gorzka, słona, dziwnie jak o ś zabarw iona...
G dybym dala kroplę tobie... pogrze
bałabym cię w grobie...
A tymczasem biedna rybka, czuję,
nie jest już tak chybka... już mi stygnie,
ju ż zam iera, oczkiem słabo mi spoziera...
I zasnęłaby napewno, lecz O patrzność jest
nadem ną...
Już w oddali zobaczyłam, o czem le
cąc wciąż marzyłam, latarenkę jasną m a
łą, tę nadzieję ludzką całą, co na morzu
zawsze świeci, pokój w sercach wszystkich
nieci...
Tam w tym domku u okienka jest
roślinka m aluteńka... rośnie sobie lato ca
łe, m a doniczkę taką małą, a na listkach
rosa świeci... więc spragniony do niej leci...
Strona 19
— 17 —
Przyfrunęłam ... na listeczek wzięłam
rosy ten płateczek i z om dlenia ocuciłam,
rybkę m oją otrzeźwiłam...
Masz Milijko swą rybeczkę, kochaj
j ą też choć troszeczkę...
W n e t Milijka słoik wnosi i o rybkę
swoją prosi...
Jaskółeczka rybkę dała, znów na da
chu szczebiotała...
A Emilcia cicho stoi, nie o dar swój
ach! nie boi...
O na wierzy jaskółeczce, jaskółeczce
kochaneczce, że pam ięta o ziarneczku,
o ziarneczku m aluteczkim...
— W eź Emilciu swe ziarenko, weź
najm ilsza mi dzieweńko... Niech ci w ier
nie szczęście służy, jak najdłużej, ja k naj
dłużej!..
Padło ziarnko na jej włosy, na jej
złote cudne kosy..„
Strona 20
— 18 —
Rączką zdjęła swoją małą, to życze
nie. swoje całe...
Ziarnko było nikłe, szare, takie zwy
kłe ziarnko małe...
Przyszły do niej wnet dziewczynki,
wykrzywiły swoje minki, głośno z siostry
się zaśmiały, oddać ziarnko kurze chciały....
Lecz Emilcia im nie dała, ziarnko dobrze
wnet schowała... Zasadziła w czarnej zie
mi, podlewała rączki swemi...
Podlewała wodą zdroju, tak świeżut
ką do napoju...
W trzy miesiące listki miała, listki
miała i pachniała...
W sześć miesięcy w grunt przeniosła,
by swobodnie sobie rosła...
Gdy już mocno wybujała, by się cza
sem nie złamała, wnet do pala przytwier
dzono, śniegiem w zimie obłożono, by nie