Neville Randall - Życie po śmierci

Szczegóły
Tytuł Neville Randall - Życie po śmierci
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

Neville Randall - Życie po śmierci PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd Neville Randall - Życie po śmierci pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Neville Randall - Życie po śmierci Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

Neville Randall - Życie po śmierci Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Strona 1 Neville Randall „Życie po śmierci” Zegar i wyprawa do Worthing pozostawały tajemnicą. W kwietniu umarła moja teściowa. Razem z żoną zamówiliśmy wizytę u Eny Twigg, aby się Wstęp przekonać, czy teściowa ją odwiedzi. Przyszła. Moja matka również. Pewnego chłodnego szarego popołudnia, - Zacząłeś książkę - odezwała się. - Ale nie tę. Inną. dwudziestego stycznia 1966 roku, znalazłem się na Pomożemy ci przy niej. zachodnim przedmieściu Londynu, w Acton, pomiędzy Nadal zajmowałem się przeredagowywaniem rzędami identycznych domków z cegły. Moja gazeta broszury, dałem już nawet swemu agentowi kilka zamówiła u mnie wywiad z Eną Twigg, która cieszyła próbnych rozdziałów, aby szukał wydawcy. Nikt się sławą jednego z najlepszych mediów w Wielkiej jednak nie był zainteresowany, więc porzuciłem tę Brytanii. pracę. Notatki z obydwu seansów zostały Po godzinie odpowiadania na moje pytania skatalogowane i zapomniane. przerwała, aby zrobić herbatę. Nagle dobiegające z W 1971 roku pojechaliśmy z żoną do jej siostry kuchni odgłosy brzęku filiżanek zagłuszył podniesiony mieszkającej w Zeist w Holandii, aby odebrać kilka głos pani Twigg. Najwyraźniej prowadziła ożywioną rodzinnych pamiątek, wśród których znajdowały się rozmowę. między innymi dwa rodzinne portrety i Dałbym głowę, że poza nami nie ma w domu nikogo siedemnastowieczny zegar. więcej. Kiedy wróciła z tacą, zapytałem ją, czy miała Na początku 1972 roku odwiedził mnie George gościa. Woods, badacz psychiki ludzkiej (parapsycholog). - Właśnie przybyła pańska matka - oświadczyła. - Gościłem u niego w Brighton w 1960 roku, gdy Chce z panem rozmawiać. zbierałem materiały do artykułów na temat życia po Moja matka umarła na raka niemal dokładnie rok śmierci. Prezentował mi taśmy magnetofonowe z temu. - Ona mówi - oznajmiła pani Twigg - że byliście bezpośrednim zapisem wypowiedzi zmarłego w 1945 sobie bardzo bliscy. Stoi tuż za panem. roku Cosmo Langa, arcybiskupa Canterbury - Obejrzałem się nerwowo. Nikogo nie zobaczyłem. przemawiającego głosem medium Leslie Flinta. - Klepie pana po ramieniu - kontynuowała pani W 1969 roku jeszcze raz odwiedziłem George'a Twigg. - A teraz całuje w czoło. Woodsa, przy okazji pisania artykułu o wciąż rosnącej Nic nie czułem. kolekcji jego taśm. W 1972 roku Woods zaproponował Posypała się lawina informacji dotyczących mojej mi napisanie na podstawie całego zbioru książki o tym, matki, mnie, mojej rodziny. Niemal wszystko się co nas czeka po śmierci. Nie musiałem jechać daleko. zgadzało. Potem pani Twigg rzekła: Przeprowadził się z Brighton kilka mil dalej. Do - Przyprowadziła pańskiego teścia, którego dobrze Worthing. zna i bardzo lubi. To tyle na temat początków tej książki. Mój udział Mój teść, Holender, zmarł w swojej ojczyźnie trzy w niej jest niewielki. Większość pracy wykonał Woods tygodnie po mej matce, również na raka. oraz jego współpracownica Betty Greene. I w tej - Ona twierdzi, że w tym małym domku powstanie książce, i w ich życiowym przedsięwzięciu jestem tylko wielkie dzieło. ostatnim ogniwem łańcuszka rozpoczynającego się w Patrzyłem bez zrozumienia. - Pojedzie pan do świecie niewidzialnym. Jestem tylko ustami. Worthing. Nigdy tam nie byłem i wcale się nie wybierałem. Historia Alfa Pritchetta - Tylko pan w tej rodzinie zajmuje się pisaniem. Nadzwyczaj ciekawi ich ta książka. Rok 1960. Czwarty listopada. Mroczny pokój w Kilka minut później oznajmiła, że mój teść chce ze londyńskim mieszkaniu. Dwaj mężczyźni i kobieta mną rozmawiać. siedzą nieruchomo. Tak już od pięciu lat w każdy - Wejdzie pan w posiadanie uroczego zegara. - Po poniedziałkowy ranek. Czekają na kogoś, kto przyjmie chwili dodała: - Będzie pan przemawiał w imieniu zaproszenie, aby zrelacjonować doświadczenia, których ogromnej rzeszy ludzi z niewidzialnego świata. Pańskie na świecie nie posiadł nikt, a które pewnego dnia staną pióro utrwali rzeczy wielkie i niezapomniane. Będzie się dostępne wszystkim. miał pan własne biuro. Ciche i spokojne. Gruby, zachrypły głos z akcentem Wieczorem, gdy dzieci położyły się już do łóżek, charakterystycznym dla londyńskiej biedoty przerwał wraz z żoną przejrzałem zapiski z tej dziwnej, ciszę· Magnetofon został włączony. Głos zaczął jednostronnej rozmowy. Większość stwierdzeń można opisywać przeżycia samotnego żołnierza w błotnistym było bez trudu sprawdzić. Rzeczywiście marzyłem o okopie Flandrii podczas piekła zwanego Wielką Wojną, własnym biurze. Jak dotąd musiałem je dzielić z jeszcze przed czterdziestoma sześcioma laty. jednym dziennikarzem i sekretarką. Nie słyszałem - Byłem tylko zwykłym człowiekiem - mówił głos. - jednak o żadnych planach przeniesienia mnie. I dla większości to, co miałem do powiedzenia, nie - Mam! - zawołała żona. - W Holandii to samo słowo miało żadnego znaczenia. oznacza "gabinet" i "biuro". - Jak się pan nazywa? - zapytała kobieta. Po śmierci mej matki żona zamieniła jej mały pokoik - Och, moje nazwisko nie ma tu nic do rzeczy - w gabinet, gdzie mogłem spokojnie pracować. odparł. - Nazywam się Pritchett. Alf Pritchett. To Materiały do książki wyglądały zachęcająco. Seria naprawdę nieistotne. napisanych przeze mnie artykułów na temat życia po Musiał być jakiś 1917 lub 1918 rok. Sam już nie śmierci została opublikowana w formie broszury. jestem pewien, minęło tyle czasu. Praktycznie cały Planowałem opracować je od nowa i ułożyć w niewielką dzień znajdowaliśmy się pod ostrzałem artylerii. książkę. Strona 2 Uznałem w duchu, że jeżeli uda nam się przetrwać, to się coraz bardziej odległe. Widziałem z góry pole będzie szczęście. Wczesnym rankiem otrzymaliśmy bitwy, działa, wybuchy. Najwyraźniej wojna trwała rozkaz wyjścia z okopów. "A niech tam", pomyślałem. nadal. "To bardzo osobliwy sen", zawyrokowałem. Tylko na to mogłem się zdobyć. Biegłem przed siebie. Następnie w zasięgu wzroku pojawiło się coś, co Jacyś Niemcy pędzili w moją stronę, jakby mnie wcale przypominało wielkie miasto. Było rozświetlone. Tylko nie widzieli! "O Boże, już po mnie", przeleciało mi przez to określenie przychodzi mi do głowy. Budynki myśl. Oni jednak zamiast mnie zaatakować lub w emanowały blaskiem. Nagle znów poczułem grunt pod jakikolwiek inny sposób zainteresować się mną, po stopami. Bardzo dziwne. Czułem się pewnie. prostu mnie minęli. "Dobry Boże! Co to ma znaczyć?", Przypominam sobie spacer po czymś w rodzaju długiej głowiłem się. Pamiętam, że biegłem do utraty tchu. alei, między szpalerami przepięknych drzew, z których Wreszcie postanowiłem: "No cóż, skoro mnie nie każde wydawało się wymodelowane. Po deptaku zauważyli, to naprawdę nie będę się tym przejmował. przechadzali się ludzie odziani w niezwykłe stroje. Schowam się w leju po bombie". Pamiętam, że zaszyłem Wyglądali jak Rzymianie lub Grecy, żywcem się w jakiejś wyrwie, skuliłem i postanowiłem przeniesieni z rzeźb i obrazów. Widziałem też piękne przeczekać zawieruchę. "W najgorszym razie mogę budowle z kolumnami i szerokimi schodami. zostać wzięty do niewoli. Kto wie, może tak byłoby Przeważnie o płaskich dachach. Nie zauważyłem lepiej?", zastanawiałem się. Gdy tak leżałem typowo angielskich dachów. Wyglądało to na styl przyciśnięty do ziemi, kołatały mi się po głowie różne kontynentalny. Właśnie z nich bił ten blask. Spotkałem myśli: "Piekielnie dziwne, że mnie nie widzieli. Przecież tam mnóstwo ludzi, widziałem dużo koni. musieli mnie zauważyć. A mimo to minęli mnie". Nie "Oczywiście" - zwrócił się do mnie Bill - wiesz, co wiem, jak długo tam się kryłem. W każdym razie ci się stało". musiałem chyba zasnąć, bo kiedy się ocknąłem, ujrzałem "Niby co się miało stać? Wiem tylko, że mi się tu przed sobą intensywnie jasne światło. podoba! Wolę być tu niż tam na dole. Przykro mi Skąd się tam wzięło? Takiego światła jeszcze nigdy będzie się obudzić". nie widziałem. Jakby świeciło ze wszystkich stron. Blask "Nie przejmuj się - zapewnił. - To ci nie grozi". "Jak był olśniewający. "To nic takiego", pomyślałem, "taka to, nie obudzę się?" gra świateł". Miałem przywidzenia. "Masz to już za sobą, kolego". Potem nagle wyłoniła się jakaś postać. Przybrała ona "Co mam za sobą?" ludzkie kształty. Z każdą chwilą wyraźniejsze. "Śmierć. Umarłeś". Spociłem się do suchej nitki. Był to mój stary bliski "Nie wygłupiaj się - obruszyłem się. - Jak mogłem przyjaciel, który został zabity przed kilkoma miesiącami. umrzeć? Przecież tu jestem. Wszystko widzę. Widzę Nazywał się Smart. Billy Smart. Wołaliśmy na niego ciebie. Chociaż wiem, że kilka miesięcy temu umarłeś. "Ole Bill". Wpatrywaliśmy się w siebie jak Zastrzelili cię. Ale jak to... Sam nie wiem. Ty sobie zahipnotyzowani. mogłeś umrzeć, ale ja tylko śnię". Wziąłem się jednak w garść. Uświadomiłem sobie, "Nie śnisz - zapewnił. - Naprawdę umarłeś. że czas wstawać. Leżałem prawdopodobnie całą noc, Zginąłeś w bitwie". cały dzień i noc. Powinienem czuć się sztywny i "Bzdury - żachnąłem się. - Przecież to niemożliwe. ociężały. Ale nic z tego. Byłem lekki jak piórko. "Coś Nie byłoby mnie tutaj". musiało mi się stać w głowę. Chyba się uderzyłem... „. "Ano właśnie. Jesteś tutaj, bo umarłeś". W każdym razie, ciągnięty jakąś magnetyczną siłą, "Co takiego? Nie chcesz chyba powiedzieć, że to ruszyłem w stronę Billa. Gdy zbliżyłem się trochę jest niebo?" bardziej, spostrzegłem, że jest pełen sił witalnych, "No, niezupełnie niebo - powiedział powoli -lecz wprost tryska zdrowiem. I wtedy nagle olśniło mnie, że pewna jego odmiana". przecież on umarł! "Odmiana? Jak mam to rozumieć?" I wtedy nagle Na początku wcale tak o nim nie myślałem, chociaż mnie olśniło. przypomniałem sobie, że zginął kilka miesięcy temu. Żeby już nie przedłużać opowieści, powiem tylko, Tak czy inaczej, ciągnęło mnie do niego. On się że poszliśmy tą uroczą drogą wiodącą przez piękne uśmiechnął, więc pomyślałem, że powinienem miasto i dotarliśmy do jakiegoś wzgórza. Przed sobą, odwzajemnić się tym samym. Wyciągnął do mnie rękę. po prawej stronie, zauważyłem coś, co przypominało Poczułem się lekko zakłopotany, wypadało uścisnąć mu budynek. Wspaniały budynek. Jak by tu go opisać? dłoń, lecz głupio witać się z umarlakiem! Zlany zimnym Podobny widziałem w londyńskim City. Tylko ten był potem, gorączkowo myślałem: "O co tu chodzi? To bielszy i okazalszy. chyba jakiś sen". "Co to za miejsce?", zapytałem. "W porządku, nie masz się czym przejmować. Nic ci "No cóż, idziesz teraz na spotkanie ze starymi nie jest, stary. Chodź" - przemówił do mnie Ole Bill. przyjaciółmi - zapowiedział. - Nazywamy to ośrodkiem "Cholernie głupio", stwierdziłem w duchu. "Coś tu przyjęć". nie gra". "Jak?" Koniec końców uścisnąłem mu dłoń i nagle "To rodzaj szpitala". zawładnęło mną dziwne uczucie lekkości. Zanim się "Nie chcę iść do szpitala. Nic mi nie jest. Czuję się spostrzegłem, z jego dłonią w swojej zacząłem unosić się znakomicie. Poza tym nie wiem co jest grane". w powietrzu. Przypomniał mi się Piotruś Pan. "Zabawny "Nie martw się - uspokoił mnie. - Nie przemęczaj sen", myślałem. umysłu. Wszystko w swoim czasie. Odpręż się. Czeka Nie potrafię powiedzieć dokładnie, na czym to cię dobra zabawa". polegało, ale unosiłem się. Moje stopy oderwały się od "Przecież jestem zadowolony. Ładniej tu niż na ziemi, a ja byłem coraz wyżej i wyżej, wszystko stawało dole". Strona 3 Ruszyliśmy do nowego miejsca. Ujrzałem tam "Eee, nikt cię nie będzie sądził - zapewnił. - Z tego, tłumy ludzi. Najbardziej uderzyło mnie to, że wszyscy co się zorientowałem, sam siebie osądzasz. Odkąd tu byli normalnie ubrani, w garnitury i tego typu rzeczy... przybyłem, stale wracam myślami do przeszłości, Nie przypominam sobie, żebym widział słońce, ale zastanawiam się nad wieloma rzeczami, analizuję swoje zewsząd dochodziło mnóstwo światła. W budynku były postępowanie. Osądzasz sam Siebie. Przecież to twoje duże okna. W środku przy stolikach siedzieli ludzie i własne sumienie. Ja mam swoje ty swoje. Wszyscy je gawędzili. Nie dostrzegłem żadnych łóżek i pomyślałem, mamy". że to dziwny szpital, jeśli w ogóle szpital. "Z tego, co pamiętam - wyznałem - moim jedynym Każdy wydawał się serdeczny i ożywiony. naprawdę złym uczynkiem było utopienie kota. Aha, i Zwróciłem uwagę na to, że jedni rozmawiają, a drudzy kiedyś jeszcze nie zapłaciłem za kufel piwa, bo był jedzą i piją. "I tu go mam, ucieszyłem się. "Mówił, że tłok, barman zapomniał, a ja sam się nie paliłem do jesteśmy w pewnej postaci nieba, a tam chyba nikt nie wyciągania pieniędzy. Ale to chyba nie przestępstwo". powinien jeść". "Wszystko się ułoży. Nie martw się"· "Patrz, Bill. Przecież oni jedzą!" - zagadnąłem "Chciałbym wrócić i zobaczyć się z rodziną" - przyjaciela. "Nie rozumiesz jeszcze, że gdy tu rozmarzyłem się. - Ciekawe, jak sobie radzą i czy przybywasz, czujesz konieczność wykonywania słyszeli o mojej śmierci". pewnych czynności. Jeśli uważasz, że musisz jeść i pić, "To się da jakoś załatwić. Ci, co są tutaj to po prostu to robisz". zatrudnieni, gotowi są ci w tym pomóc. Tylko, że to Przysiadłem się do stolika, przy którym siedziała może być przykre. Nikt na dole cię nie zobaczy. I co grupka ludzi. wtedy? Zapukasz do drzwi swego domu? Odwiedzisz "Nowo przybyły?" - zapytali. "Tak". pastora, który i tak cię nie spostrzeże, bo jest ślepy jak "Słyszeliśmy, że masz się zjawić" - rzucił któryś. nietoperz?" "Jak to? Słyszeliście, że mam przybyć? Przecież W końcu przyszedł po mnie przyjaciel, z którym tu nawet mnie nie znacie". przybyłem. Chciał mi coś pokazać. "Tylko tak ci się wydaje - rzekł. - Mamy tu swoich "Nie ma sprawy" - odparłem i poszedłem za nim. zwiadowców. Pomocników. Mnie pomagano w ten sam Szliśmy w dół ulicy, mijając wystawne domy z sposób. Też jestem tu od niedawna". niewielkimi balkonami i wspaniałymi kwiatami. Na "O, dopiero co się osiedliłeś?" końcu ulicy znajdował się duży plac. Pośrodku tryskała "Tak. Fajnie tu. O wiele lepiej, niż mówiono nam fontanna. Usłyszałem muzykę. Cudowną, porywającą. tam, na dole, prawda?" "To naprawdę przyjemne", pomyślałem. Przypomniały "Co masz na myśli?" mi się stare czasy, gdy siadywałem w parku i słuchałem "No wiesz, jak to się tam na dole rozprawia o piekle, orkiestry. niebie... Tak. Wszyscy się mylą"· Usiedliśmy na małej ławeczce pod rozłożystym "Cóż, na to wygląda" - odparłem z namysłem. drzewem. "To cię odpręży - odezwał się Bill. - Posiedź "Te opowieści, że jak jesteś bardzo dobry, to idziesz sobie tutaj, a ja za chwilę wrócę"· do góry na najwyższe piętro, a jak masz wiele na Opuściłem powieki i wtopiłem się w muzykę· sumieniu, to trafiasz na dół, do starej piwnicy. Wszyscy Wtem odniosłem wrażenie, że ktoś się do mnie tam się mylą, kolego. Tutaj jesteśmy tacy sami, jak przysiadł. Otworzyłem oczy i ujrzałem obok przepiękną byliśmy, tylko lepsi. W pełni szczęśliwi. Jutro stąd kobietę. Miała blond włosy, wyglądała na jakieś wychodzę" - zakończył radośnie mój rozmówca. dziewiętnaście, dwadzieścia lat. Byłem całkowicie "Co takiego? Dokąd się wybierasz?" zaskoczony. "Idę na spotkanie z babcią i dziadkiem" - wyjaśnił. Odezwała się do mnie po imieniu. Pomyślałem sobie, że lepiej, jeśli będę mówił tym "Zabawne, pomyślałem. "Przecież ja jej nie znam!" samym językiem. Skoro już tu jestem... "Bardzo tu przyjemnie, prawda?" "Tak? A gdzie oni są?" - zainteresowałem się. "Tak - potwierdziłem. - Dziękuję pani". "Podobno na tej samej płaszczyźnie, bo tak to miejsce "Nie musisz zwracać się do mnie tak formalnie. tutaj nazywają, tylko trochę dalej. Zaprowadzą mnie do Nie znasz mnie? Nazywam się Lilly". nich". "Lilly? Nie znam żadnej Lilly". "Fajnie. Kto?" "Mój przewodnik". "Przewodnik?" "Jestem twoją siostrą. Umarłam, gdy byłam "Tak. Niezły gość. Można by go nazwać stewardem. dzieckiem". "Zgadza się! - wykrzyknąłem. - Pamiętam, Dowiedział się co nieco o moim pochodzeniu i rodzinie. jak matka opowiadała mi o małej siostrzyczce, kt6ra I dostał zadanie eskortowania mnie. A tak przy okazji, umarła w kilka dni po urodzeniu. Ale to nie możesz być czy zauważyłeś, jakle to dziwne uczucie znaleźć się ty. Ty jesteś dorosła". tutaj? Też czułeś się taki lekki? Miałeś wrażenie, że "To prawda - odrzekła. - Jestem twoją siostrą. lecisz?" Umarłam jako dziecko i dorastałam tutaj". "Tak, to niesamowity stan". "No cóż, aż trudno w to uwierzyć!" "W ten sposób się poruszamy. Nie musimy chodzić. "Będę się tobą opiekować. Chciałabym zabrać cię Chyba niektórzy mogliby to nazwać lataniem. Zdaje się, do domu". że to ci się spodobało". "Do domu?" - powt6rzyłem z niedowierzaniem. "A co jeszcze możemy robić? - zapytałem. - "Owszem. Do domu". Podobno umarliśmy. Po śmierci pozostaje nam "Och!" - jęknąłem. wypełniać polecenia. I zachowywać się bez zarzutu. W Zabrała mnie na szeroką, porośniętą drzewami gruncie rzeczy nigdy me wiadomo, kto będzie nas aleję. Wspięliśmy się na górkę, a potem zeszliśmy w sądził”. dół - przed nami rozciągał się wiejski krajobraz. Po jakimś czasie dotarliśmy do małego, typowego Strona 4 angielskiego domku. Ujrzałem niewielką bramę, w niektórych batalionach z tysiąca żołnierzy pozostał przydomowy ogródek, werandę i mnóstwo wspaniałych jeden oficer i trzydziestu ludzi. Woods nigdy nie kwiatów. zapomniał tego przeżycia. Zwłaszcza jeden epizod Weszliśmy do środka. Mały korytarz prowadził do poruszył go do żywego. Jego śmiertelnie ranny kolega pokoiku. złożył ręce i szeptem zapytał: Robił wrażenie przytulnego i wygodnego. - Co się ze mną stanie? Czy istnieje życie po Brakowało kominka. śmierci? "Nie widzę kominka ani pieca" - zauważyłem. - Istnieje - odparł z przekonaniem, którego wcale "Nie potrzeba nam pieców ani kominków, bo nie miał. zawsze jest ciepło i przyjemnie". Żołnierz umarł. Woods zadał to pytanie "Czy tu nigdy nie pada deszcz?" "Nie, czasami jest kapelanowi. tylko rosa". - Co się dzieje z tymi wszystkimi biedakami, Usiedliśmy i rozmawialiśmy o matce, ojcu i bracie, którzy polegli? kt6rzy nadal żyją na ziemi. Lilly m6wiła, że często ich - Musimy wierzyć w słowa Biblii - odparł kapelan. widuje, tak samo jak niegdyś mnie. Nie opuszczała mnie - Czy ktokolwiek wrócił i udowodnił, że istnieje przez wszystkie lata wojny. Nie była ze mną w godzinie życie po śmierci? - zapytał Woods. śmierci, ale wiedziała, że mam przybyć, i wszystko dla - Nie, nikt - rzekł ksiądz. - Z wyjątkiem Jezusa. mnie przygotowała. Woodsowi dopisało szczęście. W 1915 roku został "Miło z jej strony", pomyślałem, ale zaraz się ranny w głowę i oślepł. Po sześciu miesiącach w zreflektowałem: "Sam nie wiem, wszystko jest takie szpitalu odzyskał widzenie w prawym oku. Na lewe nie dziwne". Niemniej zostałem z siostrą. Może przybędę przejrzał już nigdy. Nazwali go Ślepy. jeszcze innym razem i opowiem więcej. Słyszę, że mój Został zwolniony do cywila. W 1916 roku czas dobiega końca. Muszę iść. Pa, pa. powrócił do domu, by pomagać ojcu prowadzić nową Głos umilkł i zapanowała cisza. Skąd dochodził? posiadłość czterystuakrową farmę w Hardwicke w Czy to rzeczywiście mógł być głos żołnierza zabitego pobliżu Aylesbury w Buckinghamshire. Miał jednak podczas pierwszej wojny światowej? większe ambicje: chciał znaleźć odpowiedź na pytanie, Istnieją zapiski o każdym brytyjskim żołnierzu którego nie potrafił rozstrzygnąć kapelan. Co się z nami poległym podczas wojny. Znajdują się pod pieczą dzieje, gdy umieramy? Całe lata dwudzieste i sporą Komisji Pochówków Wojennych w Maidenhead, w część trzydziestych zajęły mu próby uzyskania od Berkshire. różnych odłamów Kościoła chrześcijańskiego Pritchett nie należy do popularnych nazwisk. W satysfakcjonującego, popartego dowodami wyjaśnienia kartotece znajdują się teczki tylko czterech żołnierzy o dręczącej go kwestii. Nie udało mu się. Lata trzydzieste tym nazwisku. Jednym z nich był żołnierz Korpusu Dział dobiegały końca. Ojciec umarł. George nie dawał sobie Maszynowych A. Pritchett. Poległ w 1917 roku. rady z uprawą ziemi. Wraz z żoną i synem Nigelem, Pochowano go na cmentarzu Potijze Chateau, milę od który przechodził rekonwalescencję po zapaleniu opon Ypres. mózgowych, przeprowadził się do Croydon Czy to on opowiedział historię własnej śmierci? Dał znajdującego się na południowych przedmieściach jeszcze jedną wskazówkę. Nazwisko swego przyjaciela i Londynu. Pewnego razu, przechodząc obok przewodnika. Billy Smart. Według Pritchetta został nowoczesnego budynku z czerwonej cegły, zauważył zabity kilka miesięcy wcześniej. napis: "Chodź i posłuchaj, jak przemawiają zmarli". Smart to popularne nazwisko w armii brytyjskiej. Podczas pierwszej wojny światowej poległy setki W następną niedzielę poszedł tam i zajął Smart6w i wiele z nich nosiło chrześcijańskie imię nierzucające się w oczy miejsce blisko drzwi. Był to William. Lecz tylko jeden pasował do opisu Pritchetta. jego pierwszy kontakt ze spirytualizmem. William Smart, również Korpus Dział Maszynowych. Wszystko wskazywało na to, że miał się odbyć Zabity w 1916 roku nie opodal Arras. mało interesujący pokaz jasnowidzenia. Już miał ochotę Historia Pritchetta jest jedną z pięciuset się wymknąć, kiedy zagadnęła go kobieta pełniąca zarejestrowanych na taśmach przez George'a Woodsa i funkcję gospodyni: - Chcę się zwrócić do tego Berty Greene w Worthing za pośrednictwem głosu dżentelmena z tyłu. medium - Leslie Flinta. To tylko jedna z biblioteki Z przerażeniem i zakłopotaniem zdał sobie sprawę, pięciuset relacji nagranych w celu przekazania nam że to jego ma na myśli. wiedzy o tym, co się dzieje po śmierci. - Jest tu pański ojciec - zaczęła. Wymieniła imię i Trzy lata przed śmiercią Alfa Pritchetta, na początku nazwisko: William Woods. Kaleka. Podczas pobytu na sierpnia 1914 roku, George Woods popłynął do Francji ziemi zdarzył mu się wypadek. Twierdzi, że chce jako żołnierz brytyjskiego korpusu ekspedycyjnego. Miał rozmawiać ze swym synem George'em. - Mówi, że dwadzieścia lat. Był wrażliwym chłopcem, synem mieszkał pan w Hardwicke. Niepokoi się też o właściciela ziemskiego. Ojciec George'a utykał od czasu, pańskiego syna Nigela, który powinien wcześniej gdy koń przygniótł mu nogę i zmiażdżył kość. Była to chodzić spać, bo inaczej może mieć nawrót choroby. niezwykle religijna rodzina. Młodego Woodsa ogarniało Woods osłupiał. Czy to jakaś sztuczka? Skąd przerażenie na myśl o zabijaniu kogokolwiek, a kobieta, której nigdy nie widział na oczy, może zaciągnął się tylko na życzenie ojca. Wziął udział w posiadać takie informacje? Czy to możliwe, aby ojciec krwawej bitwie znanej z podręczników historii jako przyszedł z zaświatów odpowiedzieć na jego pytanie? ofensywa pod Mons. Był zdezorientowany. Podczas powrotu do domu nie Przy przewadze armii cesarza zostali mógł myśleć o niczym innym. Po raz pierwszy zdziesiątkowani. Pod koniec pierwszej bitwy pod Ypres rzeczywiście miał nad czym pracować. Strona 5 Wstąpienie do Towarzystwa Badań seansu - i tłumaczy je własnym głosem. Rzetelność Parapsychologicznych umożliwiło nadanie jego informacji zależy od umiejętności interpretacyjnych poszukiwaniom nowego kierunku i wymiaru. Tam też medium. spotkał człowieka, który pomógł mu wytyczyć kurs na Mediumizm fizyczny należy do zjawisk rzadszych; niezmierzonych wodach parapsychologii. nie daje pola do interpretacji. Medium ani nie słyszy, Wielebny Drayton Thomas był duchownym w ani nie widzi. Nie doznaje żadnych wrażeń i nie kościele metodystów i dołączył do grupy jasnowidzów, potrzebuje otwierać ust. Może działać jako pasywny którzy, mimo sprzeciwów ortodoksyjnych chrześcijan, widz lub w uśpieniu. Jedyny udział medium to zjednoczyli się, by razem czegoś dokonać. Co prawda przekazywanie nieograniczonej ilości substancji lub jeszcze dokładnie nie wiedzieli, co chcą zdziałać. Na siły życiowej zwanej ektoplazmą, którą w mniejszym początek wyszli z założenia, że skoro liczące tysiąc lub większym stopniu obdarzona jest każda ludzka dziewięćset lat zapiski o zmartwychwstaniu Chrystusa istota. straciły moc przekonywania, to należy skupić siły na Robione na seansach zdjęcia w podczerwieni znalezieniu dowodów na istnienie możliwości ukazują zwoje ektoplazmy emitowane od medium i, w komunikowania się ze zmarłymi we współczesności. mniejszym zakresie, od uczestników sesji, łączące się w Taki był cel nadrzędny. W dzisiejszych czasach kształt przypominający kulę mgły znajdującą się kilka rozwijające się Kościelne Stowarzyszenie Studiów stóp ponad głową medium. To właśnie nazywane jest Parapsychologicznych i Spirytualistycznych organizuje "przekaźnikiem" i uchodzi za replikę ludzkich seanse przy poparciu biskupów Kościoła Anglikańskiego narządów głosu. Duch ¨nadawca na niskich i Metodystycznego. W 1945 roku arcybiskup Lang częstotliwościach przesyła myśli do "przekaźnika". W zmienił swój stosunek do spirytualizmu i poszukiwanie sposób nie wytłumaczony przez naukę zamieniają się kontaktów ze zmarłymi uznane zostało za dzieło szatana. one w skuteczną imitację głosu, którym duch władał na Drayton Thomas zapoznał Woodsa z najlepszym w ziemi. Wielkiej Brytanii medium ściągającym głosy. Teoria ta wyjaśniona została przez pragnące Mówiło się, że Leslie Flint obdarzony jest dziwnym nawiązać kontakt duchy, które - nie bez trudu - mogą w i rzadkim darem - zdolnością przyciągania duchów ten sposób porozumiewać się ze światem ziemskim. ludzkich istot, które zmarły i przeniosły się w inny świat Opisem sposobu stosowania praktycznych testów do egzystencji, oraz że posiadł umiejętność dostarczania im oceny tego zjawiska zajmiemy się później. substancji zwanej ektoplazmą, którą wyciągają z jego Do 1945 roku, kiedy to George Woods po raz ciała i ciał uczestników seansu w celu uformowania pierwszy wziął udział w sesji z Flintem, głosy z repliki narządów głosu - swego rodzaju "przekaźnika" zaświatów słyszane były przez nielicznych. Wnioski lub eterycznego mikrofonu… wyciągano jedynie na podstawie zapamiętanych przez Dzięki temu zjawisku, jak Woods się dowiedział, uczestników sesji opowieści głosów lub robionych w duch mógł wyrażać swe myśli z wysokości trzech stóp ciemności notatek. Jedynie wąskie grono ludzi nie ponad głową medium. Dzięki procesowi nie podchodziło do tego zjawiska z niedowierzaniem lub wyjaśnionemu przez żadnego z żyjących naukowców, sceptycyzmem. wytwarzał drgania pozwalające mu mówić głosem Po wojnie nastąpiły zasadnicze zmiany. Przyniósł bardzo podobnym do ziemskiego - jak przez telefon. je wynalazek będący dla parapsychologii tym, czym Woods wziął udział w sesji. Przemawiało do niego prasa Caxtona dla rozpowszechnienia książek - kilka głosów podających się za zmarłych krewnych. przenośny magnetofon. Barwa tych głosów i podawane przez nie informacje Woodsowi udało się zdobyć jeden z utwierdziły Woodsa w przekonaniu, że są autentyczne. wcześniejszych modeli. Zaczął zabierać go na sesje. Po Znalazł odpowiedź na swoje pytanie. Wydawało się, raz pierwszy był w stanie zarejestrować całą że jego misja dobiega końca. W gruncie rzeczy był to wypowiedź głosu i odtworzyć przyjaciołom, którzy dopiero początek. słyszeli ją tak wyraźnie, jakby siedzieli obok medium. Flint znajdował się właśnie u szczytu formy. Nagrania Jednak niewiele osób spoza kręgów spirytualistów wiedziało o jego istnieniu przed opublikowaniem w Kontakty ze zmarłymi nadal budzą kontrowersje. Ci, 1971 roku nakładem Macmillan and Co. Ltd. jego którzy uważają, że śmierć jest końcem, nazywają je autobiografii pod tytułem Voices in the Dark ("Głosy w kuglarskimi sztuczkami. Ortodoksyjni chrześcijanie ciemności”). uznają je za dzieło diabła. Zajmujący się Jest to dziwna, niemal niewiarygodna opowieść o parapsychologią naukowcy, którzy przekonali się, że chłopcu urodzonym w przytułku Armii Zbawienia. Jego prawdziwość kontaktów ze zmarłymi zależy od ich ubodzy rodzice rozwiedli się, gdy był dzieckiem. przebiegu, dzielą media na dwa zasadnicze typy - Wychowywał się w biedzie, odseparowany od innych umysłowe i fizyczne. dzieci, które bały się go z powodu umiejętności Media umysłowe nie należą do rzadkości. widzenia ludzi, którzy - jak twierdzili dorośli - dawno Obdarzone są zdolnością jasnowidzenia - widzenia zmarli. duchów niedostrzegalnych dla normalnych ludzi, lub Podejmował się dorywczych prac. Pewnego razu jasnosłyszeniem - darem słyszenia głosów duchów, na został wciągnięty do grupy spirytualistów, którzy które zamknięte są uszy zwykłych śmiertelników. Ci, odkryli jego dziwny dar, i zaczął przyciągać głosy na którzy mają na koncie najwięcej osiągnięć, jak na seansach, gdzie zjawiało się coraz więcej klientów bez przykład Ena Twigg, łączą w sobie te zdolności. Medium ociągania płacących po gwinei za wejście. utrzymuje, że widzi lub słyszy informacje pochodzące od Kiedy pod koniec lat trzydziestych ugruntowała się ducha - niewidzialne lub niesłyszalne dla uczestników jego sława, do skromnego domu, najpierw w St. Strona 6 Albans, a potem na północnych przedmieściach Pewnego sierpniowego dnia, gdy szła po zakupy, Londynu, zaczęły ściągać sławne osobistości. Drayton Woods, pracujący w ogródku przed domem, zauważył Thomas wraz z grupą liberalnych przedstawicieli ją i zawołał. Kościoła próbował przenieść badania Zapytał, czy nadal jest zainteresowana parapsychologiczne na grunt chrześcijański, dostrzegając mieszkaniem na Barclay Road. Przeprowadziła się dwa związek z obiecanym przez Chrystusa życiem tygodnie później. wiecznym. Wkrótce najemca i lokatorka zaprzyjaźnili się. Poprzez Flinta królowa Wiktoria przesłała Pożyczał jej książki i taśmy z nagraniami seansów u wiadomość do ostatniej z żyjących córek, księżniczki Flinta. Z zadziwieniem słuchała rozmowy z Michaelem Luizy; Rudolf Valentino przemawiał do Beatrice Lillie; a Fearonem, z mówiącą cockneyem dziewczynką o Mae West rozmawiała ze zmarłą matką w pokoju hotelu imieniu Rose. Rozpoznała amerykański akcent w głosie Savoy. należącym do Lionela Barrymore'a. W grudniu Woods Gdy Woods zaczął do niego uczęszczać jako uznał, że Betty jest gotowa poczynić kolejny krok w zwyczajny klient, Flint miał już renomę i zagorzałych swej parapsychologicznej edukacji. Że gotowa jest zwolenników, choć nie dostrzegała go jeszcze usłyszeć głosy przemawiające ustami Flinta. sceptycznie doń nastawiona prasa. Pojechali do Londynu w grupie pięciu osób. Woods jednak różnił się od innych gości. Wkrótce, Światła w pokoju były wyłączone. Przez jakiś czas po pierwszym seansie, jadąc tramwajem z Croydon do siedzieli wyczekująco w ciemności. Milczenie przerwał Londynu, poczuł nieodpartą chęć pisania. Wyciągnął kobiecy głos: notatnik i ołówek. Jego dłoń, opanowana przez jakąś - Dobry wieczór. niewidzialną siłę, zapisywała papier tak szybko, iż - Dobry wieczór - odparli zgromadzeni. Woods zmęczył się fizycznie. Kiedy się rozluźnił, - Co u was? zauważył, że spisał filozoficzny traktat o przyszłym Betty Greene rozpoznała głos z akcentem świecie - tak samo dla niego dziwny jak nigdy nie charakterystycznym dla londyńskiej biedoty, który otwierany rękopis książki jego ojca. zapamiętała z kilkakrotnie przesłuchiwanej na Barclay Woods także miał zdolności parapsychologiczne. Road taśmy. W 1946 roku wyjechał do Australii. Po powrocie - Rose? - zapytała. zgłosił się na kolejny seans. Słyszał głos podający się za - Zgadza się - potwierdził głos. niejakiego Michaela Fearona. Utrzymywał on, że przed Rozmawiali z Rose - londyńską dziewczyną wojną był nauczycielem biologii w szkole Taunton i zarabiającą niegdyś na życie sprzedażą kwiatów przy został zabity w Normandii w 1944 roku, dwa tygodnie stacji Charing Cross. po inwazji. Łatwo to było sprawdzić. Woods odszukał Odpowiadając na pytania Greene, dziewczyna matkę Fearona i przyprowadził ją do Flinta. Głos zaczęła żywo opisywać im swoje życie na innej przemówił raz jeszcze. Pani Fearon potwierdziła, że to płaszczyźnie egzystencji. Bez chwili wahania kreśliła jej syn. scenerię swego nowego świata, przedstawiała ubiory, Woods po raz kolejny przyszedł na seans. Głos, tym wymieniała czynności i charakteryzowała stosunki razem żeński, utożsamił się z panią Patrick Campbell - panujące między ludźmi. Dla Woodsa było to coś legendarną aktorką okresu edwardiańskiego, która więcej niż poszukiwany przez całe życie dowód na zainspirowała George'a Bernarda Shawa do napisania istnienie życia po śmierci. Był to prawdziwie serii pasjonujących listów i która kreowała rolę Elizy reporterski opis codziennego życia w świecie, którego Doolittle w Pigmalionie. Przekazała wiadomość jemu - istnienia nie był pewien żaden z pięciu uczestników Woodsowi. Zapowiedziała, że spotka kobietę, która seansu. przyłączy się do jego badań parapsychologicznych i W życiu Woodsa dokonał się kolejny przełom. Od pomoże upowszechnić na świecie nagrania głosów. tej chwili podczas każdej sesji nieodłącznie Wtedy wydawało mu się to kolejnym, podobnym do towarzyszyła mu Betty Greene. innych przesłaniem. Potraktował je mniej poważnie, Ostateczny drogowskaz pojawił się dwa lata niczym przepowiednie chiromantki, i skupił się na później w 1955 roku. Usłyszeli wtedy nowy damski działaniach wciąż rosnącego kręgu osób spotykających głos. Całkiem inny od głosu Rose. Głęboki, spokojny, się w każdą niedzielę w jego domu, w celu wysłuchania i wyniosły. Głos utrzymywał, że należy do Ellen Terry. przedyskutowania materiałów z taśm nagranych u Flinta. A kiedyś na ziemi użyczała go Portii oraz Ofelii w Mijały lata. Prawie zapomniał o tamtej informacji. Hamlecie Irvinga. Była to zmarła w 1928 roku królowa Aż do czerwca 1953 roku, kiedy zadzwoniła do niego sceny edwardiańskiej Anglii. kobieta z pytaniem o mieszkanie, które wynajmował w Woods włączył magnetofon z nadzieją na zdobycie swoim domu przy Barc1ay Road w Croydon. Odesłał ją kolejnego raportu z innego świata. Zamiast tego do innego dzierżawcy. Jednak, by złagodzić jej otrzymał wykład, który wyznaczył w życiu całej trójki rozczarowanie, zapisał jej nazwisko i adres obiecując, że nowy cel. da znać, jeśli mieszkanie się zwolni. Kobieta nazywała - Otrzymacie ważne informacje - zapowiedziała. się Greene. Proponuję regularnie nawiązywać kontakt i dzięki temu Betty Greene była córką urzędniczki bankowej z powiększyć znaczenie tych nagrań... Po tej stronie w Croydon I kościelnego organisty, który po przejściu na różnych sferach są dusze z całych sił pragnące rentę zamieszkał w wiosce rybackiej Polperro. Była w skorzystać z okazji do przekazywania wieści i separacji z mężem, zarabiała na życie jako zacieśnienia związków pomiędzy waszym i naszym recepcjonistka w szpitalu Świętego Jana na oddziale światem... chorób skórnych. Liczymy na pomocników - ochotników z waszej strony. Strona 7 Potrzebujemy ludzi rzetelnych, skłonnych z własnej Opisywali, co się dzieje zaraz po śmierci. Kto woli poświęcać swój czas zrealizowaniu tego wychodzi na spotkanie i gdzie zabiera zmarłego. przedsięwzięcia. Przedstawiali wygląd nowych dom6w i ogrodów. Te nagrane taśmy otwierają przed wami możliwość Miast, wsi. Opisywali pogodę i nowe otoczenie. dotarcia do wielu ludzi na całym świecie... My natomiast Mówili, czy jedzą, piją, śpią. Jakie noszą stroje i jakie możemy sprowadzać różne dusze z rozmaitych sfer, aby wykonują zajęcia. Opowiadali, co się dzieje z dzikimi rozmawiały i przekazywały wam wiadomości. Jesteście zwierzętami i domowymi pupilkami. Tłumaczyli też, dla nas bardzo ważni, ponieważ wiemy, że pracujecie z dlaczego tak trudno jest wrócić i porozmawiać z poświęceniem... krewnymi żyjącymi na ziemi. Świadomi jesteśmy, iż przy współpracy z wami Sławne osobistości, odnoszące sukcesy na ziemi, możemy niemało osiągnąć i dlatego chciałabym, abyście wtajemniczały w swe reakcje, ujawniały zmianę swoich przychodzili tu w pewnych określonych terminach. poglądów po znalezieniu się na płaszczyźnie Bardzo wiele zależy od regularności kontaktów. egzystencji, gdzie mogły myśleć wolne od uprzedzeń i Pragnęlibyśmy je utrzymać za wszelką cenę. stereotypów. Z propozycji tej Woods nie mógł nie skorzystać. Tacy aktorzy jak Lionel Barrymore i Ellen Terry Miał sześćdziesiąt jeden lat. Właśnie zaczynał swe oraz pisarze, na przykład Oscar Wilde i Rupert Brooke, życiowe dzieło. Przez następne pięć miesięcy, w jedną wyjaśniali, w jaki sposób mogą rozwijać swe talenty sobotę w miesiącu, Woods i Greene jechali pociągiem z twórcze, i zdradzali, co robią teraz ludzie pokroju East Croydon do Victorii, przesiadali się na autobus linii Szekspira i George'a Bernarda Shawa. Teolodzy i 36 do Paddington i wlali się z magnetofonem na seans o duchowni przywódcy jak Cosmo Gordon Lang - jedenastej. W 1960 roku przeprowadzili się do Brighton, niegdysiejszy arcybiskup Canterbury czy Mahatma a w 1964 do Worthing. Pod stołem zamontowali Gandhi zajęli się oddzielaniem prawdy od dogmatu w specjalną półkę na magnetofon, aby chronić go przed swoich religiach. wstrząsami. Wszyscy oni zastąpili strach przed fizyczną Kiedy Flint odmówił pracy w weekendy, Betty śmiercią nowym, naturalnym prawem powszechnej Greene zmieniła posadę, by móc w niedzielę odpracować nieśmiertelności. Udzielili też odpowiedzi na kilka poniedziałek i uczestniczyć w seansie. pytań, które człowiek zadaje sobie od zarania dziejów. W wieczór poprzedzający sesję prawie wcale nie oglądali telewizji, aby nie zakłócać biegu myśli. Podczas "Zdaje się, że umarłem... „ podróży niczego nie czytali, by zachować jasność umysłu. W mieszkaniu Flinta, witani przez psy, szli Jak to jest, gdy się umiera? prosto do pomieszczenia sesyjnego, by zainstalować Widok z tej strony grobu nie należy do mikrofon ponad krzesłem zajmowanym przez medium. zachęcających. Magnetofon przenosili ze stolika do kawy na główny Strach. Cierpienia. Jeśli dopisze szczęście, stół. wszystko przebiega szybko. Większość z nas woli się Flint zasiadał na swym miejscu, wymieniał datę i nad tym nie zastanawiać. nazwiska uczestników seansu oraz medium i wyłączał Czy to możliwe, że tkwimy w błędzie? Wieści z światło. Siedzieli w ciemności. Czekali. tamtej, drugiej strony zdają się to potwierdzać. Nie ma Gdy tylko dało się słyszeć głos, Greene włączała się czym martwić. Śmierć jest tylko naturalnym magnetofon, kt6ry rejestrował całą rozmowę aż do przejściem od jednego do drugiego rodzaju egzystencji. samego końca obwieszczanego przez przybyłego ducha Żaden z głosów opisujących swoje przeżycia lub Mickeya - zabitego przez ciężarówkę gazeciarza, Woodsowi i Betty Greene nie przypominał sobie, aby w przewodnika Flinta. Chłopiec ostrzegał zawsze, że moc śmierci było coś strasznego lub bolesnego. Niejeden pobierana od Flinta i Woodsa kończy się. dopiero po jakimś czasie zorientował się, że już nie Jeszcze kilka chwil siedzieli po ciemku. Po żyje. U wszystkich sam moment umierania włączeniu światła widać było, jak zmęczony jest Flint. przypominał sen, w którym zmieniał się sposób Woods czuł się wyczerpany i miał mdłości. Greene, percepcji rzeczywistości. Był intelektualnym jedyna osoba nie obdarzona zdolnościami doświadczeniem. Mało było w nim emocji, doznań parapsychologicznymi, pozostawała niewzruszona. fizycznych i obaw. Źródłem największego zmartwienia Woods i Greene zdejmowali taśmę, chowali była troska o najbliższych: dlaczego popadają w panikę magnetofon, płacili i wracali do domu z nową zdobyczą i nie pojmują, że ci, co umierają, nadal żyją, są wzbogacającą ich bibliotekę. szczęśliwi i mają się dobrze. Po piętnastu latach takich spotkań - sporadyczne Gdy tylko porozumiewający się dzięki przerwy spowodowane były tylko chorobami - zebrali "ektoplazmatycznemu przekaźnikowi" duch oswajał się bibliotekę pięciuset klarownych, wyraźnych i zgodnych z zamianą swych myśli na słowa, zaczynał zazwyczaj z ze sobą sprawozdań zawierających zapis przeżyć ludzi zaangażowaniem opowiadać o całej podróży ku przechodzących z tej płaszczyzny egzystencji do końcowi zdającemu się być przeznaczeniem. Betty następnej, wraz z charakterystyką życia w zaświatach, Greene korzystała z każdej okazji, aby, poprzez które ludzie nazywają Niebem. zadawanie pytań, pokierować opowieść ku sprawom, Nagrywali głosy należące do ludzi żyjących na które najbardziej nas interesują. ziemi w naszym i w poprzednim stuleciu. - Czy mógłbyś nam opisać swą reakcję na wieść, Ludzie zwyczajni, tacy jak Alf Pritchett, że umarłeś? poprzestawali na prostych, opartych na faktach relacjach, Zadała to pytanie jedenastego kwietnia 1959 roku jak to jest, gdy się umiera i czuje, że żyje się nadal. głosowi podającemu się za farmera z Sussex - George'owi Hopkinsowi. Strona 8 Zamiast udzielenia odpowiedzi rozpoczął monolog pomocy wywnioskować, co się stało. Czy zatem na tematy religijne. Greene pozwoliła mu się wygadać. intelektualistom jest łatwiej? Czekała na sposobną chwilę. W 1957 roku Woods i Greene jak zwykle w - Panie Hopkins... - wtrąciła w pewnym momencie. poniedziałek zaczęli sesję. Czekali. Ciszę przerwał głos - Co takiego, moje złotko? z akcentem świadczącym o pochodzeniu z wyższych - Czy mógłby pan - jej głos brzmiał stanowczo – sfer: opisać swoje przejście na drugą stronę? - Dzień dobry. Nie jestem w pełni przekonany, czy Tym razem farmer podjął temat. państwo mnie słyszycie. - Ależ tak - odparł. - Zaraz... Miałem... hm... zapaść, - Ależ słyszymy pana - zapewni Woods. - zawał, atak serca czy coś takiego. W każdym razie były Słyszymy pana całkiem wyraźnie. wtedy żniwa. Poczułem się dziwnie i choć świeciło - Nazywam się Brooke - kontynuował głos. - słońce, musiałem zejść z pola. Morzył mnie sen, czułem Rupert Brooke. się, jak mówię, dziwnie, więc zdrzemnąłem się. Ale, - Och, to wspaniale - zachwyciła się Greene. moja droga, wtedy przeżyłem szok. Woods wrócił myślami do wojny. Na początku Zdawało mi się, że się obudziłem. Słońce zachodziło 1915 roku sonet młodego edwardiańskiego poety za horyzont. Widziałem siebie lub kogoś, kto wydawał zawładnął wyobraźnią całej Wielkiej Brytanii: się być mną. Byłem tak skołowany, że nic z tego nie "Winienem skonać, jedyna ma myśl: rozumiałem. Próbowałem się otrząsnąć i rozbudzić. Jest tu zakątek na obcej ziemi Pomyślałem sobie, że to bardzo zabawny sen. Nie było Dla wiecznej Anglii... " w tym wszystkim ładu ni składu. Nawet mi przez myśl Kilka miesięcy później Brooke umarł na jednej z nie przeszło, że mogłem umrzeć. wysp Morza Egejskiego. Nikt nigdy nie miał już W każdym razie poszedłem do lekarza. Myślałem, usłyszeć jego głosu. że być może on potrafi mi pomóc. Zapukałem do drzwi, Teraz, w zaciemnionym pokoju w Londynie, ale nikt nie odpowiadał. Musiał być u siebie, bo czekali przemówił do nich: na niego inni pacjenci. - Podpowiedziano mi, że nawiązanie kontaktu Ujrzałem jednego czy dwóch serdecznych może się okazać dla mnie wielce zajmujące. Doprawdy znajomych. jednak nie bardzo zdaję sobie sprawę, co mógłbym Zdawali się mnie nie zauważać. Nikt nie odezwał się uczynić lub jak być państwu pomocny. do mnie ani słowem. - No cóż - odparła Greene. - Chcielibyśmy Stałem tam jakiś czas. Nie wiedziałem, co o tym wiedzieć, w jaki sposób pan zszedł i jak udało się panu wszystkim myśleć. W pewnej chwili zauważyłem, że odnaleźć w nowej sytuacji. ktoś pędzi drogą jak szalony. Wpadł między ludzi, Brooke wygłosił monolog na temat niedogodności rozepchnął ich. przemawiania za pomocą "przekaźnika", potem Usłyszałem, że mówi o mnie. Co do diabła, myślę rozpoczął opowieść o swym nowym życiu i kłopotach sobie. Plotą o mojej śmierci, a przecież ja jestem tutaj. związanych z próbami pisania poezji w języku Doktor odjechał, a ja myślałem o śmierci. Przecież nie angielskim lat pięćdziesiątych. mogłem umrzeć. Jestem tutaj. Jak u licha to możliwe, - Niestety - zakończył refleksyjnie. - Straszliwa żebym umarł? gmatwanina. Potem sobie wykombinowałem, że owszem, - Panie Brooke - wtrąciła nie zrażona Greene - czy widziałem siebie leżącego, ale przecież po śmierci idzie może nam pan opowiedzieć o swojej śmierci? się do piekła albo nieba. A ja z pewnością nie trafiłem - Umarłem podczas pierwszej wojny światowej - ani do jednego, ani do drugiego. Byłem tam i słyszałem, zadumał się. - Wszystko stało się tak nagle. Jakbym o czym m6wią. Zdaje się, że wtedy stopniowo, powoli znalazł się w ciele, które początkowo wydawało mi się zaczęło do mnie docierać, że umarłem. obce, choć z wyglądu było identyczne, jak dawniej. Nie Potem widziałem, jak zabierają moje ciało i kładą je potrafiłem tego pojąć. Po prostu nie uświadamiałem w kaplicy. "O rany", pomyślałem sobie, "to już koniec. sobie swojej śmierci. Chyba naprawdę umarłem. Słyszałem o śmierci innych, Wszystkie odczucia wydawały mi się zwyczajne, a teraz mnie dopadła. Chyba najlepiej będzie pójść do naturalne, a jednak całe ciało wywoływało wrażenie pastora. On na pewno coś będzie wiedział". obcości. Nie czułem jego ciężaru. Ogarnęła mnie jakaś Poszedłem na zakrystię i czekałem. Spostrzegłem, przeraźliwa lekkość. że nie jestem materialny. Kiedy siadałem na krześle, nie Uszczypnąłem się i zdałem sobie sprawę, że nic nie czułem nic pod sobą. Stary pastor minął mnie, zasiadł za poczułem. Dogłębnie mnie to zmartwiło. Potem biurkiem, zabrał się za pisanie Iist6w. Łudziłem się, że przeżyłem wstrząs, gdy zrozumiałem, że ludzie mnie jest inny niż reszta. Powinien wiedzieć. Klepnąłem go nie dostrzegają... Pomyślałem sobie, że skoro nie więc w ramię. Odezwałem się do niego. Na darmo. czułem uszczypnięcia, to nic dziwnego, że inni patrzą Gdy się odwrócił, jakby spodziewał się kogoś za na mnie jak na powietrze. Doszedłem do wniosku, że sobą zobaczyć, pomyślałem "tak, ja tu jestem" i muszę znajdować się na niespotykanej na ziemi klepnąłem go raz jeszcze. Nie poczuł. Potem poderwał częstotliwości fal i z tego powodu ludzie mnie nie się raptownie i otrząsnął, a ja miałem wrażenie, że drży zauważają. Ja ich widziałem, a oni mnie nie. na całym ciele. Był już późny ranek. Nie powinno być Zadziwiające! mu zimno. W każdym razie nie zdawał sobie sprawy z Dokładnie pamiętam, jak siedząc nad rzeką mojej obecności i pojąłem, iż tym sposobem nic nie przeglądałem się w wodzie i nic nie widziałem. Nie zdziałam. miałem odbicia. "To nadzwyczajne", myślałem. George Hopkins był prostym człowiekiem. "Posiadam ciało nie dające odbicia". Nie miałem Brakowało mu wykształcenia i wiedzy, aby bez niczyjej zamiaru tak po prostu pogodzić się z tym faktem. Strona 9 Chodziłem do różnych znanych mi ludzi i starałem się kompan. Lubiliśmy sobie pożartować i wypić po powiadomić ich, że żyję i mam się dobrze, lecz oni kufelku. Wstawili trumnę do dołu, zasypali ziemią i wcale nie zdawali sobie sprawy z mojej obecności. uformowali grób. Nie chciałem na to dłużej patrzeć i Doszedłem do wniosku, iż nie dostrzegają mnie z odszedłem. tego samego powodu, dla którego nie ma mojego odbicia Przez kilka tygodni snułem się wokół domu. Raz w wodzie - nie posiadałem ciała materialnego. Istniałem czy dwa przejechałem się starym tramwajem. Na na innej częstotliwości, na innym poziomie materii. początku uważałem, że wszystko się pomieszało. Musiałem pogodzić się z oczywistością, że moje ciało, Czasami jednak było mi do śmiechu. Mogłem sobie do choć na pozór takie samo jak zawsze, z ziemskiego woli jeździć na gapę. Po jakimś czasie zwróciłem też punktu widzenia nie było prawdziwe. Domyśliłem się uwagę na inną rzecz. Zacząłem sobie zdawać sprawę, wtedy, że można mnie określić mianem "duch", choć że żaden pasażer nie kasuje biletu. Moją pierwszą wcale nie czułem się "duchem". Byłem zdezorientowany rozmówczynią była siedząca obok mnie kobieta. i zdenerwowany. Wydała mi się bardzo sympatyczna. Podejście Brooka było bardziej analityczne niż "Co ty tu robisz?" - zagadnęła. Hopkinsa. Pomyślałem sobie, że to świetny sposób na Obydwu jednakże sytuacja ta wytrąciła z nawiązanie rozmowy, więc odparłem: równowagi. Obaj zmarli śmiercią naturalną. Hopkins "Jak to co tutaj robię? Wolno mi chyba tutaj być?" miał atak serca, a Brooke zakażenie krwi. Czy śmierć "Oczywiście - przytaknęła. - Ale powinieneś zacząć coś tragiczna wygląda inaczej? Jeden z siedmiu tysięcy robić, a nie jeździć tylko w tę i z powrotem autobusami Brytyjczyków ginących co roku na drogach dziesiątego czy tramwajami i martwić się o swoją żonę. W ten lutego 1964 roku opisał swą śmierć. sposób nic nie zdziałasz". Ted Butler wraz z żoną robił w sobotę zakupy w "Łatwo ci mówić - rzekłem. - A ty dokąd Leeds. Nagle... jedziesz?" Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że ona - Przechodziłem przez ulicę i zanim się połapałem, nie żyje. coś mnie trzasnęło. Zdaje się, że jakaś ciężarówka przy "Czyżby stroiła sobie ze mnie żarty?", zjeździe z górki wymknęła się spod kontroli. Rzuciło zaniepokoiłem się. mną o ścianę, i to wszystko. "Tak właściwie - mówiła - już od jakiegoś czasu Nie pamiętał żadnego bólu. jeżdżę tramwajami i autobusami za tobą. Ty chyba - Przypominam sobie tylko - kontynuował - że coś jednak zauważyłeś mnie dopiero teraz. Czekałam na jechało w moją stronę i na tym koniec. Wszystko chwilę, kiedy będę ci mogła podać rękę". zdarzyło się tak nagle. Ted Buder doczekał końca pierwszego aktu - A jak udało się panu odnaleźć w nowej sytuacji? śmierci. - Hm, sam nie wiem - odparł. - Widziałem tłum Spotkał przewodnika, który zabrał go z jednego ludzi wpatrzony w coś. Spojrzałem uważniej i świata do drugiego. dostrzegłem, że wlepiają oczy w kogoś wyglądającego dokładnie tak jak ja. Przewodnik do przyszłego świata Na początku wcale do mnie nie dotarło, że to ja. "Zbieg okoliczności", dumałem. "Facet jest podobny do Ted Buder umarł. Jeżdżąc tramwajem po Leeds, mnie. Moglibyśmy być bliźniakami". Nie bardzo się tym pozostawał niewidoczny dla swoich współpasażerów, przejąłem. Później zdałem sobie sprawę, że moja żona lecz nadal był na tym świecie. Po raz pierwszy spotkał płacze i rozpacza. Wcale nie wiedziała, że stoję tuż za osobę która go zobaczyła, usłyszała i zaproponowała nią. pomoc. Wsadzili moje ciało do karetki, potem wsiadła żona "Co możesz dla mnie zrobić?" - zapytał. I jeszcze jakaś pielęgniarka. Ja też wskoczyłem do "Nie uważasz - odparła - że czas już opuścić te środka, lecz żona nadal nie miała pojęcia, że jestem z okolice? To tylko myśli, które w sobie zachowałeś. Z nią. Potem stopniowo pojąłem, że tam w karetce leżę pewnością chciałbyś robić coś więcej, niż tylko właśnie ja. trzymać się ziemi. Nikt tu na ciebie nie zwraca uwagi. Dotarliśmy do szpitala. Oczywiście trafiłem do To nie ma sensu". kostnicy. Buder tak wspomina swoją pierwszą - odkąd został Wcale mi się to nie spodobało. Szybko się więc duchem – rozmowę. wymknąłem i poszedłem do domu. Nasza sąsiadka "Coś w tym jest - przyznałem. - To prawda, że nikt Mitchen starała się pocieszać moją żonę. Zdaje się, że na mnie nie zwraca uwagi. Zauważyłem jednak, że... właśnie wtedy było najgorzej. hm... wcale mi to nie przeszkadza. Przynajmniej na Następnie odbył się pogrzeb. Ja oczywiście też razie". poszedłem. "To twoja wina - odrzekła. - Trzyma cię tu twój Tyle zachodów i wydatków na nic. Przecież ja tu stan umysłu. Gdybyś wyzbył się obsesyjnych myśli i jestem. Ceremonia okazała się bardzo wzruszająca, a zwrócił ku rzeczom wyższym, ku naturze, wyzwoliłbyś jednocześnie straszliwie niemądra, ponieważ ja byłem na się· Rozumiem oczywiście, że częściowo dzieje się tak swoim pogrzebie i nikt nie zwrócił na to uwagi. Stary z powodu ostatnich przeżyć i tak nagłego rozwoju pastor wygłaszał modlitwy. "On powinien mnie wypadków, i za sprawą wibracji od twojej żony i matki zrozumieć", ucieszyłem się. Podszedłem do niego, oraz kilku innych osób. Powinieneś jednak się uwolnić. stanąłem tuż obok i trąciłem go łokciem. Nie Choć ze mną". zareagował. Dalej wypełniał obrządek. "A dokąd mielibyśmy pójść?" Następnie przyszli grabarze. Jednego z nich, starego "Nic się nie martw, ja poprowadzę". Toma Corbetta, dobrze znałem. Niezły z niego był "Wysiadamy na następnym przystanku?" Strona 10 "Po co czekać do następnego przystanku? - "Wszystko się zgadza. Nie martw się". Wzruszyła ramionami. - Możemy wysiąść, kiedy tylko Opowiedziałem im o pastorze. sobie życzymy. Kiedy tylko się zdecydujesz". "Niepotrzebnie do niego szedłeś - odrzekli. - Jest "Nic z tego nie rozumiem". najmniej wart spotkania. Wie mniej niż inni. Wszystko "Na razie wystarczy, jeśli będziesz wiedział, że w porządku". chociaż możesz wejść do autobusu, zająć miejsce, a "Ale dokąd idziemy?" potem wysiąść, wcale tego nie musisz robić. Nie musisz "Zabieramy cię do naszego domu". "Gdzie to jest?" już robić tego co inni. To tylko nawyk. Powinieneś "O, tego nie potrafimy dokładnie wyjaśnić - wyzwolić się z przyzwyczajeń i zrozumieć, że ten rytuał odparli. - Możemy cię jednak tam zabrać, a wkrótce nie jest ważny i za pomocą jedynie swych myśli możesz sam zrozumiesz, że to całkiem miłe gniazdko. Poznasz oderwać się od tego miejsca". ten dom". "Cóż... sam nie wiem... " "Niby jak mam go rozpoznać? Nigdy tam nie "Proszę, weź mnie za rękę, zamknij oczy i spróbuj byłem". "Ależ byłeś, nawet wiele razy. We śnie. Tak nie myśleć o niczym konkretnym. Postaraj się mieć naprawdę znasz go bardzo dobrze". czysty umysł". Zacząłem się zastanawiać: Tak też uczyniłem. "Hm, nie pamiętam. Miewałem dziwne, sny… Ted Butler udał się w podróż do nowego domu, a Przypominam sobie, jak raz czy dwa razy śniło mi się pomagał mu ktoś, kto automatycznie zostaje wysłany do piękne miejsce ze wspaniałym ogrodem, w którym każdego umierającego - przewodnik do przyszłego biegało moje, zmarłe przed laty, stare psisko wabiące świata. się Rover. Wytłumaczyłem sobie wtedy, że to tylko Z nagranych taśm wynika, iż nieliczni zrobili ten sen". krok samodzielnie. Niemal każdy, kto opuszczał martwe "Nie, to nie był tylko sen - zapewnili. - To byłeś ty. ciało, czuł się przywiązany do ziemi, aż do chwili gdy na Podczas snu spotykałeś się z nami. Kiedy twe ciało spotkanie wychodził mu zmarły krewny lub wyszkolony zasypiało, umysł uwalniał się, a ty mogłeś wędrować i przewodnik potrafiący wyzwolić go z ziemskich więz6w przebywać z nami". i poprowadzić w nieznane. "Muszę przyznać, że brzmi to zachęcająco". George Hopkins, którego zostawiliśmy w zakrystii, "Czy nie zdajesz sobie sprawy, iż jesteś inny?" - zastanawiającego się, dlaczego pastor go nie rozpoznał, spytali. jeszcze przez kilka dni błąkał się w oczekiwaniu na swój "Czuję się inaczej. Na pewno nie staro. Przestały pogrzeb. mi doskwierać dawne bóle". - Zapakowali moje ciało w pudło - mówił - i "Widziałeś siebie?" pochowali na starym przykościelnym cmentarzu. "Nie, nie przyszło mi to na myśl". Położyli mnie z pewną starą kobietą. Wkrótce zaświtało "W takim razie chodź. Pokażemy ci". mi, że to moja żona Polly. "Śmieszne", pomyślałem. "Zobaczyć siebie?", pomyślałem. "To może być "Skoro umarłem, to powinienem być razem z nią. Gdzie interesujące. Przejrzę się w lustrze". ona się podziewa?" "Och nie - sprostowali. - Nie w lustrze". Stałem tam i obserwowałem, jak mnie chowają. Po Zabrali mnie do uroczego miejsca, malowniczo ceremonii szedłem, za ludźmi i wtem, tuż przed sobą, położonego, z cudownymi domami. Osada bardziej zauważyłem zmierzającą w moją stronę kobietę. To była przypominała wieś niż miasteczko. Zaprowadzili mnie moja żona! na jedno z przepięknych pól. Było to dokładnie to Ale nie ta połowica, którą pamiętam z ostatnich miejsce, o jakim śniłem lub wydawało mi się, że kilku lat jej życia. Wyglądała tak, jak wtedy, gdy była śniłem. Jakby wrócił sen sprzed wielu lat. młodą dziewczyną i poznaliśmy się. Zrobiła na mnie Przypomniałem sobie, jak budziłem się nad ranem wrażenie! A obok niej zobaczyłem jednego z mych i z zachwytem i rozrzewnieniem wspominałem to braci, zmarłego w wieku szesnastu czy siedemnastu lat. miejsce - a teraz znów je widzę! Miły chłopak z bujną czupryną. Idąc w moją stronę Butler i Hopkins, tak długo pozbawieni śmiali się i żartowali. Pomyślałem, ze skoro oni są tutaj przewodnika, mogli się czuć osamotnieni i ze mną, to wszystko jest w porządku: oni z pewnością nieszczęśliwi. W przypadku Alfreda Higginsa, malarza podszepną mi, jak się teraz zachować. Żona i brat zaczęli i dekoratora, mechanizm niebiańskich powitań mnie przepraszać za spóźnienie. zadziałał sprawniej. "Wiedzieliśmy, iż nie czujesz się za dobrze - Czternastego października 1963 roku artysta 6w wyjaśnili. - Nie mieliśmy jednak pojęcia, że przedstawił się uczestnikom sesji. Betty Greene zadała przybędziesz do nas tak nagle. Otrzymaliśmy mu zwyczajowo następujące pytanie: wiadomość, lecz - niestety - nie mogliśmy przybyć - Panie Higgins, czy może pan opowiedzieć, jak szybciej". pan przyjął swoją śmierć? Jak to się stało? Zdziwiłem się niepomiernie. Jak, do diabła, oni się - Spadłem z drabiny - odparł natychmiast. - Nie poruszają? Ja chodziłem jak niegdyś, tylko z większą zabiłem się, lecz nieprzytomnego zawieziono mnie do lekkością. Wydawało mi się, że moje ciało nie ma szpitala i tam zmarłem. Oczywiście minęło już parę lat. żadnego ciężaru, ustąpiły bóle i dolegliwości. Żona i brat Byłem na ziemi malarzem i dekoratorem. Pani próbowali mi co nieco wytłumaczyć, ale bardzo pochodzi z okolic Brighton, prawda? lakonicznie. Zapewniali tylko, że się przyzwyczaję i - Istotnie - potwierdziła Betty Greene. osiedlę... - Mieszkałem w Brighton przez jakiś czas - rzekł "Osiedlę? - zdumiałem się - Niby gdzie? Tu Higgins. najwyraźniej nikt nie chce mieć z nami do czynienia, ani - Gdzie dokładnie? nikt nas nie zauważa". Strona 11 - O, lata lecą, a i miejsca się zmieniają, prawda? Na "To zależy tylko od ciebie". tyłach Old Steine. "Chodźmy - zdecydowałem. - Możliwe, że Ada... - Na tyłach Old Steine? to moja żona, możliwe... W każdym razie chciałbym ją - Właśnie tam. ujrzeć". - Panie Higgins, czy może pan opowiedzieć o swych "W porządku. Ruszajmy". doznaniach? W jaki sposób odnalazł się pan w nowej Czasami, zaraz po śmierci, gdy człowiek jest sytuacji? jeszcze przywiązany do tego świata, lub wkrótce po - W jaki sposób co? przybyciu do przyszłego świata, ma nieodpartą ochotę - Pytam, w jaki sposób odnalazł się pan w nowej złożenia wizyty tym, których kocha. Zawsze zostaje sytuacji i jakie były pańskie reakcje podczas umierania? ostrzeżony, że może to być dla niego lub rodziny trochę - No cóż - zamyślił się Higgins. - Gdy zacząłem krępujące. Prawie każdy jednak decyduje się pójść. zdawać sobie sprawę z tego, co mi się przydarzyło, Tak też było i z Alfredem Higginsem. leżałem na brzegu rzeki. Byłem zdezorientowany. Nie Wizyta u rodziny miałem pojęcia, gdzie się znajduję. Nie rozpoznawałem Alfred Higgins postanowił odwiedzić swoją okolic i nie potrafiłem się domyślić, skąd się tam rodzinę przed ostatecznym przeniesieniem się do wziąłem. Wtem ujrzałem, że jakaś postać odziana w drugiego świata. habit zbliża się do mnie. P6źniej okazało się, że był to "Jak się tam dostaniemy?" - zapytałem swego nie habit, lecz rodzaj długiej szaty. Był to przyjaźnie przewodnika. nastawiony, całkiem młody dżentelmen. Uznałem, iż jest "Choć ze mną. Zwyczajnie pójdziemy drogą". za młody na mnicha. M6wiąc szczerze, wydał mi Się - Wspięliśmy się na wzgórze. Kiedy weszliśmy na podobny do Jezusa. A przynajmniej Jezusa z obrazów. ścieżkę, poprosił: "Podaj mi rękę". Czułem się Potem pojąłem, że nim nie jest. Podszedł do mnie, stanął nieswojo. Wydawało mi się trochę głupio trzymać obok i odezwał się: kogoś za rękę. On jednak obstawał przy swoim, więc w "Ach, więc przybyłeś". końcu podałem mu dłoń. Doznawałem osobliwych "Przybyłem? - powtórzyłem. - Nie rozumiem..." odczuć, lecz gdy tylko dotknąłem jego ręki, wszystko "A zatem nie wiesz, gdzie się znajdujesz?" zaczęło stopniowo znikać. Stan ten w pewnym sensie "Nie - odparłem. - Wiem tylko, że nie rozpoznaję przypominał zapadanie w sen. Miałem wrażenie braku tego miejsca, ale jest bardzo piękne". zrozumienia i uświadomienia sobie tego, co się wokół "Wiesz, że umarłeś?" "Co takiego?" mnie dzieje. Chyba w pewien sposób straciłem "Tak, tak. Umarłeś". świadomość. "Ależ skąd. Nie mogłem umrzeć. Przecież wtedy nic Ocknąłem się już w naszej kuchni. Moja żona stała bym nie widział - zapewniłem z mocą. - Słuchaj - przy zlewie i obierała ziemniaki. Zastanawiałem się, rzekłem - nie umarłem, bo jestem materialny". czy wie, że tu jestem, zawołałem ją po imieniu. Nie "Aaa, wielu ludziom tak się wydaje. Myślą, że jak odpowiedziała. Wcale mnie nie słyszała. umarli, to nie mogą nic odczuwać albo powinni pójść do "Zrozum, ona cię nie słyszy" - przypomniał mi m6j nieba lub w miejsce zwane piekłem. Nie ma żadnego nowy znajomy. nieba ani piekła. Znajdujesz się w miejscu, które, jak "Sam już nie wiem. Co mogę zrobić?" sam widzisz, jest tak samo realne jak wszystko, co dotąd "Nic - odrzekł spokojnie. - Może jednak odczuje znałeś. Życie po tym, co nazywa się śmiercią, jest twą obecność. Nigdy nic nie wiadomo. Poczekajmy pewnym stanem umysłu. Ty w tej chwili jesteś jeszcze chwilę - A potem dodał: - Skoncentruj na niej prawdopodobnie trochę wytrącony z równowagi. Nie swe myśli. Zrób wysiłek. Skup się na jej imieniu". jesteś jednak nieszczęśliwy i na pewno, z tego, co - Zrobiłem, jak radził. Nagle moja żona zauważyłem, czujesz się całkiem swobodnie. Wyglądasz wzdrygnęła się i obejrzała. Upuściła nożyk. Zaczęła się na zadowolonego. Nic konkretnego cię nie niepokoi, rozglądać. Wyglądała na zdenerwowaną, prawie prawda?" przerażoną. Zrobiło mi się przykro, że ją "Tak, to prawda - przytaknąłem. - Zaczynam sobie przestraszyłem. Zdałem sobie sprawę, że nie teraz zdawać sprawę, że tak jest w istocie. Muszę też powinienem był się z nią kontaktować. Wybiegła z przyznać, że martwię się trochę, jak daje sobie radę moja kuchni trzasnąwszy drzwiami, a potem usiadła, rodzina. Wiem, że musieli przeżyć straszliwy szok. Nie położyła głowę na stole i zaczęła żałośnie płakać. pamiętam umierania. Przypominam sobie, że spadłem ze Byłem przybity. "O, moja droga, to okrutne", kajałem szczebla drabiny. W każdym razie miałem wrażenie się. spadania, a potem już mam lukę". "Nie przejmuj się - uspokoił mnie mój przewodnik "Ależ oczywiście. Umarłeś w szpitalu". - ona czuje. W głębi duszy wie, ale jeszcze tego nie "O, naprawdę?" rozumie. Wie, że jesteś obok niej". "Chciałbyś zobaczyć swoją rodzinę? - zapytał. - Czy "Martwię się, że moja wizyta sprawiła jej taką uważasz, że to by ci pomogło?" przykrość... " "Nie kłopocz się tym - rzekł. - To się "No cóż, to byłoby interesujące, prawda? Tak, często zdarza. Oni nigdy tego nie wiedzą na pewno. chciałbym ich zobaczyć". Nikt im nigdy nie mówił o życiu po śmierci. Nigdy nie "Wiesz, że nie będą zwracać na ciebie uwagi?" - słyszeli o możliwości porozumiewania się. Jednak ona uprzedził mnie lojalnie. wie... Serce jej podpowiada". "A to dlaczego?" "I nic nie można zrobić?" "Nie będą zdawać sobie sprawy z twojej obecności, "Nic a nic - odparł. - Nie czas teraz na to. bo nie mogą cię zobaczyć ani usłyszeć twoich słów". Chodźmy już". "Dobrze. - A potem dodałem: - "Cóż, to chyba nie ma aż tak wielkiego znaczenia, Chciałbym jednak przedtem kogoś odwiedzić”. prawda?" "Kogo?" Strona 12 "Paru przyjaciół". "Dobrze". pod "Różą i Koroną", mogę też być w jakimś "Czy zgodzisz się na wizytę w pubie?" Roześmiał Timbucktoo. Postanowiłem wyruszyć w podróż się na moje słowa. dookoła świata. "Więc nie widzisz w tym nic zdrożnego? Anioł w Jednak nawet darmowe podróże zaczynają się po pubie?" jakimś czasie nudzić, gdy nie ma do kogo ust otworzyć. "O, często zaglądamy do pubów i innych miejsc - Przypomniał sobie niedzielną szkółkę. zapewnił. - Poza tym nie jestem aniołem". - Wciskali nam kit. Niebo i takie tam inne... Nie "Hm, byłem pewien, że skoro tutaj jesteś, to, z wydawało mi się to zbyt zachęcające. Zdaje się, że całym szacunkiem, musisz być aniołem. Zauważyłem gdzieś tam w głębi mnie było pragnienie czegoś więcej. jednak..." Znów się roześmiał. Później zacząłem sobie zdawać sprawę, że ktoś "Oczywiście, że nie mam skrzydeł. To tylko wymysł mnie śledzi. Niemal czułem jego wzrok na swoich ludzi zajmujących się na ziemi religią. Od dawna plecach. "Co, do diabła?", pomyślałem i obejrzałem się pokutuje przekonanie, iż dobrzy ludzie po śmierci lecą w za siebie. Nie było nikogo. Potem, któregoś dnia, górę do nieba. A od zarania dziejów przyzwyczaili się do postanowiłem: "Trzeba to zbadać". myśli, że jedynym sposobem wzniesienia się ku górze Nagle doszedłem do wniosku, że być może, jeśli jest lot na skrzydłach!" oderwę się od starych miejsc i pogodzę z myślą, że Spodobało mi się jego poczucie humoru. "Nie potrzebna mi jest pomoc, to ją otrzymam. traćmy więc czasu. W drogę". Postanowiłem więc pojechać do Suffolk, miejsca swego Uznałem, że coś tu się nie zgadza. Przecież on nie dzieciństwa. mógł wiedzieć gdzie, jest ten pub. Zamilkł. "Jak się tam dostaniemy?" - Tak - odezwał się zachęcająco Woods. "Wiem, o czym myślisz - odezwał się. - Zamknij - Niech pan mówi - dodała Betty Greene. - To oczy, przenieś się myślami do tego miejsca... I już... " naprawdę zajmująca opowieść! Wyciągnął do mnie dłoń. Bez wahania chwyciłem Harry przywołał obraz z dzieciństwa: drzewo nad go za rękę. Dalej pamiętam tylko, że stałem w pubie przy strumieniem, przy którym często przesiadywał. barze, obok moich kumpli. Podszedłem do jednego, - Nagle zobaczyłem przed sobą jakiegoś młodego stanąłem za jego plecami. Skupiłem myśli na jego kolesia. Pomyślałem, że ma nie więcej niż dwadzieścia imieniu. Nagle kufel piwa wypadł mu z rąk. Był trzy lata. śmiertelnie przerażony. Na oko sympatyczny. Miał gęste kręcone włosy i Odwrócił się i wymamrotał do dwóch pozostałych: ubrany był w garnitur. "Śmieszne, ale jestem pewien, że słyszałem... jestem Ten facet stał przede mną i patrzył na mnie. pewien, że słyszałem...” Wlepiłem w niego wzrok, żaden z nas nie wybąkał ani "Co takiego?" słowa. Pomyślałem, że to halucynacje. Coś tu nie grało. "A wy nic nie słyszeliście?" Obaj milczeliśmy, miałem wrażenie, że jego myśli "Nie, skądże!" przenikają do moich. Dotąd nie wiem, jak to się stało. Jednym słowem, mój kolega wyszedł na durnia. Słyszałem jego głos w swojej głowie: "To twoja "Aaa, nic takiego" - nieszczęśnik próbował sprawa, chłopie, rozumiesz?". zbagatelizować cały incydent. Zastanawiałem się, co ma być moją sprawą. Roześmieli się. Wpadłem w trans - jak w hipnozie. Wstałem, a on "Co z tobą, kolego? Masz zwidy?" stopniowo cofał się. "Cholerny dureń", myślałem. "Jak Jednakże słyszał mnie wyraźnie. Dokonałem tego postąpi jeszcze krok, to wpadnie do wody", bo jak wam dzięki swoim myślom. Zrozumiałem podstawową mówiłem, płynął tam strumień. Ale nie, nie wpadł. Stał zasadę, że nie trzeba mówić, żeby być usłyszanym. na ziemi, a ja ruszyłem jego śladem. Był przy samym Wystarczy koncentracja. Chodzi o to, aby cały czas brzegu. "Zaraz dostaniesz za swoje", - pomyślałem. Ale myśleć o nawiązaniu kontaktu. Nie potrzeba używać stało się inaczej. Chodził po wodzie. słów, aby się wypowiedzieć. To była pierwsza lekcja. Nie wiem dlaczego, ale dokładnie wtedy przyszła Alfredowi Higginsowi trudno było odejść, mimo że mi na myśl szkółka niedzielna. Przypomniało mi się, że natychmiast pojawił się przy nim przewodnik. Równie Jezus też chodził po wodzie. Tylko że ten facet nie niełatwo przyszło pewnemu londyńczykowi, który podał mógł być Jezusem. Tak czy inaczej włosy stanęły mi się w 1957 roku za Harry'ego, przyznać się, że wprost dęba. Nie wiedziałem, czy poruszam się do przodu, czy przepadał za pubem. do tyłu. - Zawsze lubiłem popić - wyznał. - Gdy mogłem On cofał się, a ja, jak w jakimś transie, podążałem pójść do starego pubu i zostać tam, dopóki mnie nie za nim. wyrzucili, miałem poczucie dobrze spędzonego czasu. Właściwie czułem się ciut głupio, tylko że nie Jak wykorkowałem, nie mogłem się powstrzymać od mogłem się powstrzymać. Nie mogłem się wycofać. pójścia do pubu. Musiałem iść za nim. Śmierć zrodziła w nim poczucie rozczarowania. Na Nagle poczułem się tak, jakby ktoś wrzucił mnie początku jednak nie przejmował się. do cholernej windy. Unosiłem się w powietrzu! On - Jak umarłem - wyjaśniał - nie dało rady ani oczywiście także. "Chryste", cały zmartwiałem, "lepiej wtranżalać, ani tankować. Ale miałem jakąś przyjemność zamknę oczy". Ogarnęła mnie panika. Nagle okazało z pójścia do pubu, zobaczyło się starych kumpli, się, że szybuję parę mil nad ziemią. Wszystko zdawało posłuchało ich rozmów, pogapiło, jak się bawią. się oddalać coraz bardziej i bardziej - kominy domów, Kiedy już mu się to znudziło, postanowił nadrobić czubki drzew. Miałem wrażenie, że wzbijam się ponad zaległości w swoim ziemskim życiu i zobaczyć kawałek chmury i widzę nadlatujący samolot. Zmierzał prosto świata. _ Oświeciło mnie - mówił - że skoro mogę być na mnie. "O rany", przeleciało mi przez głowę, "mam Strona 13 nadzieję, że będę szybszy od niego". Jednocześnie jestem gdzie indziej. Stałem obok krzesła i patrzyłem pomyślałem też - śmieszne, że można tu myśleć o trzech na siebie! Na stoliku leżała gazeta, okulary, a mnie się lub czterech rzeczach naraz - że i tak mnie nie dogoni, bo to wszystko wydawało dziwne. Nawet bardzo. chyba umarłem. Nagle uświadomiłem sobie, że ktoś puka do drzwi. W każdym razie po pewnym czasie szybowaliśmy Stałem tam patrząc na siebie siedzącego na krześle, a razem, ja i samolot. Potem w jakiś dziwny sposób, jednak słyszałem pukanie zza drzwi i jednocześnie, wzbijając się coraz wyżej i wyżej, zbliżyliśmy się do choć nie ruszałem się z pokoju, wiedziałem, kto puka. siebie. Nie potrafię tego wytłumaczyć, lecz w jednej To była moja siostra. Mieszkała kilka domów dalej na chwili usłyszałem potężny huk i straciłem przytomność. tej samej ulicy. "O Boże, zastanawiałem się Później zdawało mi się, że budzę się z głębokiego gorączkowo. "Co ja mam teraz zrobić? Nie mogę snu. otworzyć drzwi". Przeraziłem się. Znalazłem się w bardzo przytulnym pokoju. Pukanie nie ustawało. W swej niemocy łudziłem Naprawdę bardzo przytulnym. Żadne tam ceregiele, ale się, że śnię lub coś w tym rodzaju i miałem nadzieję, że czyste, wygodne miejsce. Ładne łóżko, ładna pościel, zaraz będę Się mógł obudzić i otworzyć siostrze drzwi. wszystko świeże, błyszczące, a przez okno wpada Ale tak się nie stało. Potem zobaczyłem, że siostra, światło. Widziałem ptaki, a właściwie słyszałem ich przejęta i przestraszona, wybiegła z domu. "Co robić?" śpiew. "Gdzie ja jestem? Nic tu się nie trzyma kupy". - głowiłem się. Ale nie mogłem temu zaradzić, więc uznałem, że Po jakimś czasie - z pewnością tylko kilku najlepiej będzie położyć się i wypocząć. Niedobrze dać minutach - siostra wróciła z policjantem. O Jezu, po co się ponieść nerwom. ona sprowadza policjanta? I nagle błysnęła mi pewna Nagle otworzyły się drzwi i, ech, nie do wiary, myśl. Oczywiście, siostra nie mogła się dostać do stanęła w nich... moja matka! środka i martwiła się o mnie. Tylko że ja nic nie Harry'emu wreszcie się udało. Wygląda na to, że w mogłem zrobić, więc stałem tam obok siebie. Jak to końcu wszystkim się udaje. Jego przeżyć nie można mówię, brzmi to trochę niemądrze. Doszedłem do jednak uznać za typowe. Dla zwykłego człowieka wniosku, że jeśli siostra wejdzie do pokoju i zobaczy wiodącego normalne życie, przykład ten jest dowodem, mnie nieprzytomnego, na pewno się przelęknie. że podróż z tego świata do przyszłego może potrwać Musiałem spróbować się obudzić. Szarpałem się jak trochę dłużej niż przejazd z podmiejskiej okolicy do szalony, bez skutku. "Co robić?" biura w centrum miasta. Tak było chociażby w W końcu policjant wszedł do domu przez okno. przypadku pana Biggsa z Buckinghamshire, który Gdy znalazł się w pokoju, rozpoznałem go, bo wiele szczegółowo zrelacjonował to Woodsowi i Greene w razy widywałem go podczas obchodu. Nadchodziła 1966 roku. Jego opis przypominał raport oficera policji z chwila, w której miałem zrozumieć, co się dzieje. miejsca zdarzenia. Policjant potrząsnął mną· Myślał, że śpię. Jednak nie - Czy pan Woods? - zaczął spokojnym, rzeczowym zareagowałem. Policjant doszedł do wniosku, że nie tonem. żyję. Otworzył drzwi i wpuścił do środka moją siostrę. - Tak - odrzekł Woods. Była w strasznym stanie. W owym czasie byłem - W porządku - odpowiedział głos. - I pani Greene. już jej jedyną bliską osobą. Poszli po lekarza. Przyszedł Wiele o was słyszałem. Także o waszym stary doktor Foskett, ale się nie przydał. To znaczy nic przedsięwzięciu. To bardzo interesujące. już nie mógł dla mnie zrobić. Wszystko było jasne. Wydawało się, że głos należy do osoby starszej. Bez Nawet dla mnie. żadnego charakterystycznego akcentu. Mógł to być Próbowałem uspokoić siostrę. Nie zwracała jednak wiejski rzemieślnik lub sklepikarz, niezbyt na mnie uwagi. Stałem przy niej, obejmowałem ją wykształcony, lecz posiadający naturalny dar ramieniem i zapewniałem, że nic mi nie jest, że tam na wysławiania się. krześle to nie ja. Ale to do niej nie docierało. - Nagrywacie to? - upewnił się. Odszedł doktor, a przybyli oni i zabrali moje ciało. -Tak. Rzucali nim jak workiem ziemniaków. "Nie pójdę za - W porządku. Słyszałem o panu i o pani Greene co nimi", zdecydowałem. "Zostanę u siebie w domu. Mogę nieco od różnych ludzi stąd. To urządzenie to usiąść na swoim krześle, bo jest już puste". Usiadłem i magnetofon prawda?" próbowałem pozbierać myśli. Siostra poszła i zostałem - Rzeczywiście - potwierdziła Betty Greene. w domu sam. - I nagrania może wysłuchać wiele osób, prawda? Wtem odniosłem wrażenie, iż zniknął kominek. - Proszę z nami rozmawiać jak z przyjaciółmi – Tylko tak mogę to opisać. Potem pozostała na miejscu poprosiła Betty Greene. kominka ściana także zniknęła i ujrzałem wspaniałe, - Ależ, moja droga, nie należę do osób, które zielone pola, lasy i niewielką - chciałem powiedzieć wygłaszałyby przemówienia. rzekę - ale był to raczej strumyk. Widziałem też coś w - Może nam pan powiedzieć, w jaki sposób pan oddali, na początku nie mogłem ustalić, co to jest, ale umarł i jak odnalazł się po drugiej stronie? zmierzało w moją stronę. Po pewnym czasie - Po prostu umarłem. dostrzegłem postać. To była moja matka! - A mógłby pan nam opisać, jak pan zareagował na O Boże, wyglądała dokładnie tak, jak na wizerunku wieść o swojej tak zwanej śmierci? malowanym z okazji jej pierwszego ślubu. Portret ten - Ależ tak. Siedziałem na krześle i właśnie czytałem nadal wisiał w pokoju. Szła do mnie z miejsca, w gazetę. Nagle poczułem się jakoś dziwnie. Zdjąłem którym kiedyś znajdował się kominek, miała okulary, odłożyłem je na stolik i pomyślałem, że jeśli roześmianą, szczęśliwą twarz. posiedzę minutkę w spokoju, to szybko mi przejdzie. Następnie zdałem sobie sprawę, że wciąż tam siedzę, ale Strona 14 "Chodź - odezwała się. - Nie masz tu po co "Hm, na razie wiele rzeczy może cię zadziwić - zostawać. Lepiej tu nie siedź. Nikt i tak cię nie zobaczy". odrzekła. - Po jakimś czasie przywykniesz. Nic nie "Nic nie rozumiem". przychodzi od razu. Musisz być cierpliwy". "To wszystko już się skończyło - mówiła matka. - "A co się stanie z moim domowym dobytkiem?" Było, minęło. Widzisz, ty już umarłeś. Nie ma po co tu "O to nie musisz się martwić. Przecież i tak nie tkwić na tym starym krześle. Ani w tym pokoju... w tej miałeś zbyt wiele rzeczy, prawda?" starej klitce". "No cóż, sam nie wiem, dla ciebie mogą one nie Opowiedziała mi o drodze, która mnie czeka. Od mieć wielkiego znaczenia, ale dla mnie... Poza tym... „ wielu lat mieszkałem samotnie. Mój stary psiak zdechł "Słuchaj - przerwała mi matka. - Naprawdę nie ma kilka lat wcześniej, a nie miałem sumienia kupować się czym przejmować. Nie myśl o tym". nowego, bo doskonale wiedziałem, iż nie pożyję długo i "Mimo wszystko powinienem się zjawić na swoim nie chciałem zostawiać biednego zwierzaka samego. pogrzebie". "Pójdź ze mną - powtórzyła. - Jest u mnie Mick". "Och, nie mówmy teraz o tym. Zobaczymy". "Mick?" - Był to mój stary pies. "OK. Chciałbym się przekonać, kto przyjdzie - "Tak, Mick. Razem na ciebie czekaliśmy". rzekłem. - Nie sądzę, żeby zjawiło się zbyt wiele osób. "Och, jak wspaniale będzie go znów zobaczyć" - Na pewno stary, dobry Alfie nie zawiedzie". ucieszyłem się. "Nie trap się już tym, proszę". Ruszyłem za matką. Matka znów mnie zaczęła zagadywać. Zabawne, że Briggs wstąpił na drogę pomiędzy tym a przyszłym używam takiego słowa: "zagadywać". Mama niby światem. Czas już pójść za nim i zobaczyć, co się dzieje mówiła, a jednak nie otwierała ust. Zastanowiło mnie, po przejściu na drugą stronę. że słyszę jej głos. Zatrzymałem się. "No chodź" - nagliła. Rozmowa z matką "Ale ja czegoś tu nie rozumiem. Mówisz do mnie, a przecież nie poruszasz wargami. Tak jak - Zabawne tak przejść przez kominek i znaleźć się brzuchomówca - stwierdziłem. - Śmieszne, prawda?" wśród cudownych krajobrazów - rozmarzył się Briggs. - "Ach, wkrótce i ty nauczysz się mówić swoimi Spacerowaliśmy sobie, a mama zagadywała mnie myślami - zapewniła. - Docierają do ciebie moje słowa, opowiadając o różnych sprawach. prawda? Słyszysz mnie?" "A jak tam ojciec?" - zapytałem. "Owszem, ale ty właściwie nie mówisz". "No cóż, widziałam go - odrzekła. - Wiesz, nie "Przyzwyczaisz się - powiedziała. - Z czasem jestem z nim, bo byliśmy w separacji". wszystko pojmiesz". Oczywiście, że wiedziałem o ich separacji. Nigdy za "Sam nie wiem" - dumałem. Byłem naprawdę dobrze się między nimi nie układało. zdezorientowany. "Widuję go - przyznała się. - Ale nie żyjemy ze Później doszliśmy do mostu. W nim też było coś sobą. Mieszkam ze swoją rodziną". zabawnego. W duchu pomyślałem sobie: "O, znam Chodziło o jej matkę, czyli moją babkę. Także o skądś ten most. Pamiętam go z dzieciństwa". Florrie, jej ulubioną siostrę zmarłą przed wielu laty, "Tak, zgadza się" - odezwała się matka. kiedy byłem jeszcze chłopcem. "Zabawne - mruknąłem. - Skąd on się tutaj wziął? "Florrie i ja - ciągnęła - jesteśmy jak papużki Gdzieś blisko powinna być ta stara osada". nierozłączki. Mamy wiele wspólnego. Wiesz, jak mnie "Wszystko zrozumiesz. Mamy tutaj swego rodzaju poruszyła jej śmierć". repliki. Przyprowadziłam cię tutaj, żeby obudzić w "Słabo pamiętam te czasy. Byłem jeszcze tobie szczęśliwe wspomnienia. Ten most ci pomoże. wyrostkiem". Przypominasz sobie tę małą wioskę i mieszkających w "No tak, w każdym razie ja i Florrie znów jesteśmy niej ludzi?" razem. Pracujemy w szpitalu". "Tak". "Co takiego?" "Ona jest tam". "Pracujemy w szpitalu". "Jak to możliwe? Przed laty znajdowała się w "Jak to w szpitalu? - zdziwiłem się. - Przecież Buckinghamshire" . umarli nie chorują. Nikomu nic nie doskwiera, nikt nie "Masz rację - mówiła matka. - To w pewnym cierpi. Po co tu szpitale?" sensie ta sama wioska. Dla ciebie jednak będzie "No cóż, to trochę inne szpitale. Pomaga się tam prawdziwa". pewnym typom ludzi nie przystosowanych psychicznie i "Poddaję się. Nic nie rozumiem". potrzebujących wsparcia oraz przewodnika. To bardzo "Nie przejmuj się, chłopcze. Zrozumiesz. - A ciekawa praca i daje mi dużo szczęścia. Jako że często potem dodała: - Pójdziemy do May". spotykam się też z ludźmi młodymi, widuję twego brata "Do kogo?" Arta. Pamiętasz go?" "Do May". "Arta? - zdumiałem się. - Nie przypominam sobie, "Do cioci May?" żebym miał brata o imieniu Art". "Tak". "Ach tak - zreflektowała się matka. - Nie możesz go "Umarła parę lat temu". pamiętać, bo zmarł jako niemowlę jeszcze przed twoim "Naturalnie. Ja też". urodzeniem”. "Racja". "Rzeczywiście - odparłem po namyśle. - Coś mi Czasami niezupełnie wiedziałem, co mówię. "Więc świta w głowie". odwiedzimy May" - postanowiła matka. "Tak, umarł jako dziecko, ale dorósł". "Mieszka w tej wiosce?" "To niewiarygodne!" "Tak, tak jak dawniej". Strona 15 "Trudno mi się w tym połapać" - westchnąłem. dla mnie zbyt wiele czasu, lecz czuła, że opieka nade "Tak jest zawsze na początku - odparła. - Trzeba się mną należy do jej obowiązków. Nie była złą siostrą, ale troszkę poduczyć. May zawsze czuła się w tej wiosce z takich czy innych powodów musiała utrzymywać szczęśliwa. Kochała swój mały domek. Pamiętasz go? swojego męża. Stał na samym końcu osady". W każdym razie zacząłem się zastanawiać nad "Oczywiście". swoim pogrzebem. Uznałem, że powinienem pójść. "No to teraz będziesz go mógł zobaczyć na własne Skoro to ja jestem umarłym - wypada się pokazać. oczy". Matka roześmiała się i spytała: Miałem wrażenie powrotu do przeszłości. Stał tam "Po co chcesz tam schodzić? Wszystko to już masz ten sam mały domek. Był czwarty, ostatni w szeregu. za sobą. Nie musisz wracać ani oglądać żadnych Przed nim wznosił się niski, zbudowany z cegły murek. pogrzebów". Wujek zawsze był niezmiernie dumny z niewielkiego "To głupie, ale chciałbym być na własnym ogródka. Ach, co to był za widok! Wszystkie grządki, pogrzebie". kwiatki - dokładnie tak, jak lubił. On sam, wraz z ciocią, "No, skoro tak - zawahała się. - Skoro masz na to stał w drzwiach. ochotę, pójdziemy z tobą. A tymczasem odpocznij. Wyglądał jednak całkiem inaczej. Zawsze wysoki, Chcesz się położyć do łóżka?" lecz na starość zaczął się garbić. Teraz znów był rosły i "Do łóżka? A więc macie i łóżka?" prosty jak strzała. Emanował młodością. "No cóż, nam nie są potrzebne - odparła. - Tobie Zrobili wokół mnie dużo rabanu, zabrali mnie do jednak może się przydać". środka, w domu panował ład i porządek, wszystko było Żeby nie komplikować sprawy, położyłem się do nowe i czyste. Jak niegdyś. łóżka. Dalej pamiętam, że po przebudzeniu stałem na "Hm, nie wiem. Nie czuje się gorączki letniego dnia, komunalnym cmentarzu. I to mnie zdenerwowało. a jednak to chyba letni dzień. Nie widzę słońca, ale jest Zaniepokoiłem się nie na żarty, ponieważ przez całe cudownie jasno" - rzuciłem. życie płaciłem ubezpieczenie. Teraz chowano mnie z "Tak, tak - przyznali. - Istotnie nie mamy tutaj biedakami. Dałbym głowę, że starczyłoby pieniędzy na nadzwyczajnych upałów ani chłodów. Klimat jest godziwy pochówek. Był to, jak sądzę, jedyny powód, łagodny, dopisuje pogoda, a słońce zawsze miło świeci... dla którego chciałem przybyć na swój pogrzeb. Napijesz się herbaty?" Wraz z moją siostrą przyszło jeszcze dwóch innych To mnie przywołało do porządku. ludzi. "Ten kawał nie przejdzie - uśmiechnąłem się Jednego rozpoznałem. Był to stary dobry znajomy, chytrze. - Herbatka dla umarłych? z którym chodziłem jeszcze do szkoły. Padało jak z Ciotka ze śmiechem wyjaśniła: cebra. Stary pastor spieszył się z obrządkiem, jakby "Mama bez wątpienia już ci próbowała uciekał mu pociąg. Było jasne, że siostra nie wytłumaczyć, że pojmiesz to później. Na początku zatroszczyła się o kupno kwatery. Właściwie nie miało wszystko jest tak samo, żeby czuć się szczęśliwie, to żadnego znaczenia, chodziło o zasadę. Miałem polisę rodzinnie, po domowemu. Wkrótce nie będzie to ubezpieczeniową i zostawiłem siostrze wcale pokaźną konieczne. Masz ochotę na herbatę?" sumkę. Jak ona mogła. "Dobra" - myślę sobie, "zgago "Nigdy bym nie wpadł na to, że po śmierci można jedna, poczekam, aż ty się tutaj zjawisz. Wtedy się pić herbatę…" policzymy”. "Ach, nie będę się z tobą spierać. Po prostu "Posłuchaj... - Matka próbowała ukoić moje przyniosę"· Po chwili wróciła z dzbankiem gorącego, rozgoryczenie. - Kiedy ona tutaj przybędzie, będziesz aromatycznego płynu. Zabawne, że to właśnie ten już myślał inaczej. Mimo wszystko... „ dzbanek zapamiętałem. Stary, brązowy, z utrąconym "Co za strata pieniędzy!" dzióbkiem. Również serweta była ta sama. Ciocia zrobiła "Spójrz na to inaczej - perswadowała matka. - Co ją niegdyś na drutach. za różnica, gdzie cię chowają? Ważne, gdzie teraz "Nie mówcie mi, że zabraliście... Chyba po jesteś. A te pieniądze pomogą jej związać koniec z wykorkowaniu nie ciągnęliście maneli ze sobą?" końcem. Słabo znam się na zasadach". "Nie - odrzekła spokojnie. - Byłam tak samo "Twierdzisz, że zasady się nie liczą?" - zapytałem. zaskoczona jak ty, kiedy to wszystko tu zastałam. Wiedziała równie dobrze jak ja, że ubezpieczyłem się, Najwidoczniej cokolwiek ma dla ciebie znaczenie, warte aby mieć przyzwoity pogrzeb. jest posiadania. Jeśli coś jest dla ciebie ważne, możesz to "A co za różnica, czy pogrzeb z pompą, czy nie? mieć - przynajmniej, gdy o tym myślisz. Jeśli twój umysł Jakie znaczenie ma to, że pastor wypowiada modlitwę z się od tego uwolni i uznasz, że dana rzecz nie jest prędkością karabinu maszynowego?" niezbędna, wtedy przestaje ona dla ciebie istnieć. Cały "Jak to jakie?" rytuał picia herbaty powrócił, bo ty do niego zatęskniłeś. "Przecież jesteś tutaj, prawda? Nie sprawia ci to A pamiętasz tę tacę, cynową, w kwiaty? Oto ona". żadnej różnicy. Jest ci dobrze". "Chcesz powiedzieć, że macie tu cały swój "Tak, jestem tutaj i jest mi dobrze". dobytek?" "Tylko w chwili, gdy o nim myślimy. A "Zatem przestań się przejmować pogrzebem. Poza ponieważ ty miałeś przybyć, pomyśleliśmy o tych tym to pastor i twoja siostra po odejściu z cmentarza drobnostkach, abyś poczuł się jak u siebie w domu. będą musieli zmagać się z życiem. Spojrzeć prawdzie w Jednak, gdy tylko uznamy, że nie są one dla nas ważne, oczy. To ich będą gnębić wyrzuty sumienia. Nie nie będziemy ich już potrzebować". możesz ich winić. Oboje są ignorantami. Chociaż to "Tak trudno mi to pojąć" - rzekłem bezradnie. moja córka, muszę tak o niej powiedzieć. Ale Jak wiecie, na ziemi moja siostra cały czas wszystkiego się nauczy. Podobnie jak pastor. Ty już wypłakiwała sobie oczy. Lała krokodyle łzy. Nie miała zrozumiałeś, że to nie ciało w grobie jest ważne ani Strona 16 ekspresowy pochówek, ani te parę pensów. Ważne jest, roboty. Teraz opiekuje się dziećmi. Zawsze chciała kim jesteś w środku, kim jesteś ty sam, nie zaś kogo zajmować się maluchami. Pracuje ze zmarłymi w udajesz lub kim w swym mniemaniu być powinieneś. wieku niemowlęcym i dziecięcym, pomaga im dorastać Liczy się to, kim ty sam naprawdę jesteś. Tylko to ma i opiekuje się nimi. Uwielbia to zajęcie. Niedługo znaczenie. Obejrzyj się teraz na swoje życie. Zobacz, wróci. Napijmy się herbaty". nigdy nikomu nie uczyniłeś krzywdy i nigdy nie miałeś "Ciekawe, czy poczuję jej smak - zastanawiałem złych intencji. Nie kończyłeś szkół, nie chodziłeś zbyt się. - Gdy byłem u swojej żony, podano herbatę, często do kościoła. Ale nie byłeś złym człowiekiem i miałem ochotę spr6bować, lecz oczywiście nie mogłem robiłeś wszystko najlepiej jak umiałeś. Dowiesz się podnieść filiżanki, nie m6wiąc już o posmakowaniu". wszystkiego, chłopcze, dowiesz się". "Tym razem ci się to uda - zapewniła kobieta. - Bo tutaj panuje zupełnie inna atmosfera. Znajdujesz się w Więc to jest niebo? naturalnych dla siebie warunkach, więc wszystko wokół ciebie jest naturalne i rzeczywiste. Realne na Czy jeśli, tak jak pan Biggs, mamy zawsze dobre wyciągnięcie ręki. Herbata oczaruje cię aromatem i zamiary i nikomu nie czynimy krzywdy, dostaniemy się smakiem". do nieba? Czy dla nas wszystkich będą rosły kwiaty w Spróbowałem i nie zawiodłem się. "Wyborna, ogrodzie? Czy każdy z nas zostanie podjęty herbatką? prawda?" Mimo dużej liczby dowodów, nadal istnieje wiele "Tak - odparłem. - Wyśmienita. Kto by pomyślał. - niepokojących luk w naszej wiedzy na temat życia w Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. - Jak by przyszłym świecie. Niekt6re kwestie głosy traktują ludzie na ziemi zareagowali na wieść, że popijamy dziwnie powierzchownie, a w innych wydają się sobie herbatkę? Pomyśleliby, że zwariowaliśmy". zadziwiająco niedoinformowane. Jednak - dzięki "Trudno byłoby im to zrozumieć - odparła. - Gdy bezpośrednim pytaniom Betty Greene i jej stanowczości już tu trafisz, znajdujesz potrzebne ci rzeczy. Jednak w egzekwowaniu odpowiedzi - jeden z aspektów tylko kwestią czasu jest uświadomienie sobie, że wcale eterycznego życia mamy opisany równie dokładnie jak ci tych rzeczy nie potrzeba. Ja normalnie nie pijam królewskie zaślubiny lub przebieg mistrzostw świata. To, herbaty. Uważam jednak, że gość musi się stopniowo co się dzieje po przybyciu. przyzwyczaić do nowych warunków". Teda Butlera, zabitego w Leeds przez ciężarówkę, "Jesteś dla mnie bardzo łaskawa - uśmiechnąłem zostawiliśmy w tramwaju w chwili podawania ręki się z wdzięcznością. - Zadajesz sobie tyle trudu". przewodniczce. "To żaden kłopot. To należy do moich zajęć". "Do - Złap mnie za rękę - poleciła. - Zamknij oczy i twoich zajęć?" spróbuj nie myśleć o niczym konkretnym. Postaraj się "Tak, tak. Nabrałam nawyku schodzenia na ziemię mieć jasny umysł. i pomagania ludziom przywiązanym, tak jak ty, do Co dalej się stało z Tedem Butlerem? ziemi". - Zrobiłem, co mi kazała. Nie przyszło mi to bez "Jak powiedziałaś?" trudu. "Przywiązanym do ziemi". Nie wiem, jak długo trwało to oderwanie. Musiałem "Przywiązanym do ziemi?" stracić przytomność. Pamiętam tylko, że obudziłem się "Tak, biedaku. Całym sobą, myślami i umysłem. w wygodnym fotelu, naprzeciw tej damy, w bardzo Samemu nie udałoby ci się wyplątać. A moja praca przytulnym saloniku. W oknach wisiały kretonowe polega częściowo na pomaganiu ludziom w uwalnianiu zasłony. Podłogę przykrywał gruby dywan. Miałem się od rzeczy materialnych. Wiele razy jeździłam cudowne uczucie, że jest jasno i ciepło, zdawało mi się, tamtym tramwajem, ponieważ przed laty sama że przez zasłony przebija się słońce. Ujęła mnie czystość mieszkałam w tym mieście. Wywiązuję się ze swojego i schludność. Stół był nakryty do popołudniowej herbaty. drobnego obowiązku. Jak tysiące podobnych mi ludzi". "Gdzie ja teraz jestem?" Ted Butler powoli się aklimatyzował. Co się stało z "W moim pokoiku" - wyjaśniła kobieta. innymi, których opuściliśmy, gdy podawali rękę "O, to bardzo miło z twojej strony. Ciekawe, co by przewodnikowi? Lub gdy dopiero uświadamiali sobie, moja żona na to powiedziała?" że umarli? "Ach, nie musisz się tym przejmować - roześmiała Ruperta Brooke'a zostawiliśmy nad rzeką, gdy się. - Masz to już dawno za sobą. Teraz miło sobie niepokoił się brakiem swojego odbicia w wodzie. pogawędzimy, wypijemy po filiżance herbaty i wyjaśnię - Siedziałem tam nad tą rzeką - mówił - i głowiłem ci co nieco". się nad wyjaśnieniem zagadki. Nie bałem się ani trochę, "Jesteś bardzo uprzejma". tylko usiłowałem przewidzieć rozwój wypadków. "Nawiasem m6wiąc, chciałabym, żebyś wiedział, że Wtem uświadomiłem sobie, że ktoś za mną stoi. przebywam tu już od wielu lat. Trafiłam tu na przełomie Obejrzałem się i nie dostrzegłem nikogo. Jednak wieków". czułem czyjąś obecność. Znienacka usłyszałem głos "Ach tak!" mówiący: "Mieszkam z matką". "Pójdź za mną". "Z matką? A gdzie ona teraz jest?" "Jak mogę iść za kimś", pomyślałem, "skoro go nie "Wyszła". widzę?" "Do pracy?" Głos powtórzył trzy razy: Roześmiała się. "Chodź ze mną. Zamknij oczy". "Chyba można to nazwać swego rodzaju pracą, Potem pamiętam, że znalazłem się w chociaż słowo to ma tutaj zupełnie inne znaczenie. Na pomieszczeniu, które przypominało salę koncertową. ziemi moja matka harowała i zawsze miała ręce pełne Wypełniona była po brzegi widzami. Cały zatopiłem Strona 17 się w słuchaniu przepięknej muzyki. Wydawało mi się, rzeczowego i skrupulatnego. Zostawiliśmy go w małym że zawiera przesłanie, które interpretowałem jako wiejskim domku - żywcem wziętym z jego snów. zachętę do spokoju, odprężenia, ciszy, na przekór - Był dokładnie taki sam - opowiadał. - Moje stare zmartwieniom i kłopotom. Dźwięki muzyki wlewały we psisko biegało dokoła merdając ogonem. Otworzyłem mnie błogość, dawały ukojenie. drzwi, wszedłem do środka i zastałem chyba ponad Stopniowo zacząłem w dali dostrzegać coś, co tuzin znanych mi ludzi. Brata, siostrę, rodzinę mojej tworzyło panoramę zmieniających się świateł. żony. Powitali mnie wylewnie. Od tych głosów, Była to gra tysięcy kolorów - od żywych poprzez szeptów i rozmów, ujadania psa zrobił się prawdziwy blade, subtelne odcienie. Po jakimś czasie tańczące harmider. Wydali na moją cześć prawdziwe przyjęcie. światło wypełniło całą salę. Bylibyście zaskoczeni. Chciałem z kimś porozmawiać, jednak obawiałem Sam byłem zdziwiony. Pomyślałem sobie, że nie się odezwać. Z boku usłyszałem zachętę: powinni pić herbaty z filiżanek ani siedzieć za stołem i "Możesz to zrobić. Nie przejmuj się. Wolno ci". jeść. "Co to za miejsce?" - wybąkałem. "Masz rację - przyznali. - To tylko tak na początek. "Tutaj przeistoczysz się. Pod wpływem wibracji Być może nie spodziewałeś się tego, ale chcieliśmy, dokona się w tobie przemiana. To sala oczyszczeń". abyś czuł się jak u siebie w domu. To pomoże ci się Nie tylko ja stawałem się nową istotą. Zmieniali się zaaklimatyzować. Masz Polia, psa i nas. Będziemy cię też otaczający mnie ludzie. Nie potrafiłem wyjaśnić tego odwiedzać". procesu. Całe moje ciało wypełniło się jakąś mocą, Nagle spojrzałem na siebie z innego punktu witalnością, okrzepło. Ktoś z tłumu przemówił do mnie: widzenia. "Tu jest tak wspaniałe - westchnąłem. - "Niedawno zeszliśmy z tamtego świata, Zupełnie nie wiem, co powiedzieć. Ani jak się przyprowadzono nas tutaj i pokazano, w jaki sposób zachować". doświadczać nowego życia". "Na razie nic nie mów ani nic nie rób - Zauważyłem, że jacyś mężczyźni i kobiety wtapiają zaproponowali. - Odpręż się, wypocznij sobie i się w tłum siedzący na widowni. Dopiero później wydobrzej po tym, hm, jak wy to mówicie, przejściu". zrozumiałem, że ludzie ci mieli za zadanie nadzorować "Nie ogarniam tego rozumem. Wszystko jest takie tę swoistą inicjację i pomagać innym w przystosowaniu naturalne, rzeczywiste. Wy, ludzie których kochałem, się do nowego życia. czekaliście na mnie, zgotowaliście mi takie przyjęcie. Potem zaprowadzono mnie do parku, pełnego Ci tam na dole powinni o tym wiedzieć. Chociaż spacerowiczów, jak najbardziej realnych. Uświadomiłem trochę. Zwłaszcza pastor. Wiem, że nie chodziłem do sobie, że moje ciało funkcjonuje w harmonii z myślami. kościoła regularnie. Pastor jakby niczym się nie Usiadłem pod drzewem i zatopiłem się w rozmowie przejmował. On chyba nie jest w stanie nikogo z moim przewodnikiem. Zapytałem, czy będę mógł dalej pocieszyć. Jak to jest?" pisać. "Nie wolno ci obwiniać starego pastora. Stara się "Ależ oczywiście, jeśli tylko zechcesz. Możesz robić wszystko najlepiej, po prostu okoliczności mu nie zostać malarzem lub muzykiem. Po tej stronie droga do sprzyjają. Ludziom umyka istota sprawy, jej sens i postępu jest jedna - iść naprzód". wymiar". Czułem, że gdybym mógł swoje przeżycia opisać i Potem zaczęli mi tłumaczyć, że pastor trzyma się wysłać na ziemię, taka relacja okazałaby się cenna i poglądu, iż z jakichś powodów tylko ci tak zwani wielce pomocna. Zapytałem, czy będzie to możliwe. dobrzy zostaną zabrani do nieba, a w końcu powrócą na Odpowiedziano mi, że owszem, lecz nie wiadomo kiedy. ziemię, by zamieszkać w fizycznych ciałach. Mężczyzna, mój przewodnik, z uśmiechem "Oczywiście - wyjaśniali - zdarzają się także osoby wyjaśnił: o szerszych horyzontach. Pastor jest staroświecki. "Większość ludzi zaraz po przybyciu tutaj Niektórzy są bardziej otwarci, jednak tylko nieliczni zachowuje się podobnie. Chcą prędko wracać do swoich zdają sobie sprawę z takiego jak twoje - życia po krewnych i przyjaciół, pragną rozpowiadać wszem i śmierci. Przyjmują do wiadomości fakt jego istnienia, wobec, jak wspaniale jest przejść z tamtej strony na tę. lecz nie traktują poważnie możliwości porozumiewania To zupełnie naturalny proces. Wszelkie ludzkie obawy się między tymi dwoma światami. Dwoje czy troje z przed śmiercią nie mają żadnego uzasadnienia... Nie nas bywało na czymś, co nazywacie sesjami, martw się. Być może nadejdzie czas, że będzie można zgromadzeniami, seansami spirytystycznymi, wrócić i wyświadczyć ludziom przysługę”. próbowali nawiązać kontakt, przesyłali wiadomości. Rzeczywiście. Po dwudziestu dwóch latach Istnieje niewiele mediów, z którymi naprawdę można oczekiwań dotarła do nas relacja mieszkańca przyszłego nawiązać kontakt. A co do Kościoła, to oni całkowicie świata, przekazana ustami intelektualisty, wielkiego stracili poczucie rzeczywistości. Żyją przeszłością i nie poety. Rzesze sławnych i wybitnych osobistości zdają sobie sprawy, że teraźniejszość i przyszłość to ustawiały się w kolejce, aby porozmawiać z nami wciąż ten sam wymiar. Coś takiego jak czas nie poprzez Flinta, Woodsa i Betty Greene. Od Oscara istnieje. To tylko złudzenie". Wilde'a do Mahatmy Gandhiego i Cosmo Gordona Z tej układanki wyłania się pewien kształt. Langa - arcybiskupa Canterbury. Oni jednak zbytnio Biggsowi pomogła w przemianie matka, Hopkinsowi - koncentrowali się na dawaniu nam porad i wskazówek, żona, Pritchettowi - przyjaciel, Butlerowi i Brooke'owi jak powinno wyglądać życie na tym świecie i zarzucali - przewodnicy. W sierpniu 1966 roku zgłosiła się nas zbyt wielką liczbą informacji. Opowieść o realiach dziewczyna mówiąca ze szkockim akcentem. Nazywała życia po śmierci jest domeną ludzi pokroju George'a się Mary Ivan. Opowiedziała swoją historię, że po Hopkinsa - znacznie mniej wykształconego, ale prostu straciła przytomność i ocknęła się w przyszłym świecie. Strona 18 - Obudziłam się w miejscu przypominającym mnóstwem koronek pod szyją. Włosy miałam upięte w szpital. "Co to takiego?", nie mogłam pojąć. W domu kok. długo chorowałam. Choroba przykuła mnie do łóżka. Siostra zaśmiała się. Pamiętam, że przeszłam się tam po "szpitalnym "To ja pomogłam ci się ubrać. Włosy też ja oddziale" - było czysto i przyjemnie. Wszystko czesałam - swoimi myślami". wydawało się świeże i zwiewne, a każdy człowiek "Czy ja będę to umiała?" spokojny. Ludzie okazywali sobie dużą serdeczność. "Naturalnie. To kwestia czasu. Niedługo za Przez okna wpadało słońce (w każdym razie wtedy mi pomocą myśli osiągniesz wszystko. A teraz chodźmy, się wydawało, że to słońce), na ścianach wisiały obrazy. mama na nas czeka". "Dziwnie tu" - stropiłam się. Schodziłyśmy śliczną klatką schodową wyłożoną Wtem podeszła do mnie nadzwyczaj sympatyczna marmurem. Mijali nas rozmaici, interesujący ludzie, a kobieta. wszyscy wyglądali dziarsko i zdrowo. "Teraz musisz trochę odpocząć - zarządziła. - Kiedy Głos umilkł. wydobrzejesz, przyjdzie czas na poznawanie otoczenia i - Mów dalej, Mary - zachęciła ją Betty Greene. - przyjmowanie odwiedzin”. To niezwykle interesujące. "Dziwne" - myślałam. - "Jestem pewna; że leżałam Mary Ivan kontynuowała: w łóżku w swoim domu, a tu jest szpital, więc musiałam - Zeszliśmy po tych schodach na werandę, a potem stracić przytomność i przewieźli mnie tutaj". Potem, do idyllicznego ogrodu. W ogrodzie tryskały fontanny. przez krótką chwilę, widziałam leżące dookoła inne Dzieci biegały i bawiły się beztrosko. Wszyscy czuli się dusze. Na sąsiednim łóżku dostrzegłam małą blondynkę. bardzo swojsko, zadomowieni, a ja miałam poczucie Radośnie pokazywała mi swoje książki, lalki i inne wyobcowania. maskotki. "Oni są tu chyba już od dawna" - zauważyłam. "Jak tu miło! Jestem taka szczęśliwa". "Tak, bardzo "To tylko złudzenie. Zaledwie od kilku dni. tu miło. Na co jesteś chora?" "Mam dyfteryt". Przyzwyczaili się błyskawicznie. Czekają teraz na "Wyglądasz jak okaz zdrowia! Jesteś wesoła, żywa i krewnych i znajomych. To ośrodek przyjęć. Ludzie masz rumiane policzki. Od jak dawna tu leżysz?" często, choć nie zawsze, przychodzą tu i aklimatyzują "Bardzo krótko, chociaż już jestem bardzo się do życia w nowych warunkach, wyglądając szczęśliwa". Potem zobaczyłam swoją siostrę! Umarła, przybycia znajomych. W końcu odchodzą. gdy miałam jakieś dwanaście lat. Nasza kochana Kate. Zazwyczaj zamieszkują potem z żoną, mężem, z Byłam zaskoczona. Przecież Kate tu nie ma. Ona nie matką i ojcem. Czasami długo czekają na swoich żyje. ukochanych, by razem opuścić ogród. Oczywiście oni Podeszła z wielkim bukietem kwiatów i zawsze pomagają, tak jak ja tobie, przełamywać powiedziała: pierwsze lody". "Proszę, to dla ciebie. Bardzo się cieszymy z - Wcale nie trzeba bać się śmierci, to najbardziej twojego przybycia. Wkrótce nadejdą mama z tatą". zachwycające przeżycie, jakiego człowiek może "Nie, to niemożliwe. Skąd się tu wzięłaś? Ciebie nie doświadczyć. ma, ty umarłaś". Dziewczyna zaczęła się rozwodzić nad swoim "Och, nie bądź niemądra - odrzekła. - W porządku, nowym życiem. Betty Greene poprosiła ją, żeby umarłam, ale ty także". dokończyła opowieść. "Co?" - Mary, spotkałaś w końcu swą rodzinę? "Umarłaś". - Tak, zamieszkałam z mamą, a potem z mężem. "To niemożliwe. Czuję się aż nadto żywa. Jestem w Nagła śmierć szpitalu, tylko nie wiem, skąd się tu wzięłam. Czy ktoś - Ludzie, którzy kochają - mówiła Mary Ivan - cię widział?" zawsze będą czekać. "Jasne, bo tu są sami umarli". Gdyby żyła na ziemi trochę później, śpiewałaby "Nic nie rozumiem" - odparłam. zapewne: Blondynka z sąsiedniego łóżka nie spuszczała ze Everybody loves somebody, and somebody loves mnie wzroku. you. "Czy to prawda - dopytywała się. - Naprawdę Alf Pritchett tęsknił za siostrą, pan Biggs za matką, umarłyśmy? Tamta pani też?" George Hopkins za żoną, a Mary Ivan za rodzicami, "To moja siostra. Ona nie żyje. A skoro ona umarła, siostrą i mężem. Któż jednak zapewni niebiański dom to my pewnie też. Ale przecież żyjemy. To jakiś obłęd". tym młodzieńcom, którzy opuścili rodziców, nie "Przyszliśmy po ciebie" - rzuciła Kate. zdążyli się ożenić i są mocno przywiązani do ziemi? "Jak to sobie wyobrażasz? Najpierw muszą mnie To pytanie znalazło odpowiedź szesnastego wypisać. Chociaż przyznaję, że czuję się doskonale. czerwca 1966 roku. Młody męski głos podał swoją Nigdy w życiu nie byłam w takiej formie". tożsamość - Terry Smith. Utonął, gdy torpeda z "Oczywiście, jesteś zdrowa jak rydz. Idę do "Bismarcka" zatopiła brytyjski krążownik "Hood" na salowej". Po krótkiej wymianie zdań poproszono mnie, zimnych wodach północnego Atlantyku. żebym wstała z łóżka. - Wszystko stało się zbyt gwałtownie - wspominał. "A co z ubraniami?" - Nikt z nas nie miał szansy na ratunek. Sytuacja była "To nie twoje zmartwienie". beznadziejna. Spojrzałam na siebie i... byłam ubrana! Nie Betty Greene zwróciła się do niego ze swym przypominałam sobie, żeby ktoś przynosił mi ubrania ani zwyczajowym pytaniem: żebym je zakładała, a jednak miałam je na sobie. Stałam - Terry, możesz opisać swoją reakcję, kiedy przy łóżku w przepięknej sukience niebieskiego koloru z spostrzegłeś, że nadal żyjesz? Jak to przyjąłeś? Strona 19 - Pamiętam, że szedłem nieznaną ulicą. Po obu "Skoro, jak twierdzisz, nie żyję, to skąd się tutaj stronach rosły drzewa. Wznosiły się piękne, wspaniałe wziąłem?" domy. Pośród nich mniejsze, co sprawiało, że okolica "O, nie ma w tym nic nadzwyczajnego - odparła.- była naprawdę malownicza. Miałem wrażenie, że skądś Myślałam o tobie, modliłam się za ciebie i zostałam ci znam ten zakątek. Być może widziałem podobny w przydzielona". Kalifornii. Oglądałem przecież zdjęcia szerokich, "Słucham?" zadrzewionych bulwarów i górskich zboczy usianych "No cóż, kiedy tonął twój statek... " domkami. I wtedy nagle mnie oświeciło. Kiedy tonął statek. Nikogo więcej tam nie było. Wszystko wyglądało, Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętałem, była drewniana jakby stworzone wyłącznie dla mnie. Moje zdziwienie belka na wodzie. Wtedy myślałem, że mogę się jej rosło. To przypominało sen. Ulica, chociaż nie znana, złapać, teraz jednak wiem, że sytuacja była wzbudzała moje zaufanie. beznadziejna. Tak czy inaczej spacerowałem pomiędzy tymi "Utopiłeś się"- powiedziała powoli. wspaniałymi domami, wyglądającymi na opuszczone "O!”. niczym po jakiejś zarazie. Nie było słychać żadnych "Zginęły setki twoich kolegów". dźwięków. Nic. Uszedłem jeszcze kawałek i "Naprawdę?" spostrzegłem cudowną, zjawiskową kobietę, w każdym "Tak. I każdy z nich otrzymał kogoś do opieki. razie bardzo piękną. Miała jakieś dwadzieścia dziewięć, Niektórzy krewnych, inni przyjaciół. A ja zostałam trzydzieści lat. Stała przy furtce. Nawiasem mówiąc, był przydzielona tobie. Nie zdawałeś sobie sprawy, że cały to pierwszy dom z furtką, jaki tam widziałem. Do czas byłeś prowadzony. Tylko wydawało ci się, że wszystkich innych prowadziły zwykłe ścieżki. idziesz tam, gdzie chcesz. Było inaczej. Inspirowała cię Zaskoczyło mnie to. Żaden inny dom nie miał nawet dusza, która ma za zadanie pomagać ludziom płotku. schodzącym z tamtego świata w sposób nagły". W każdym razie, dama ta - zabawne, iż mimo jej "Nie rozumiem... „ młodego wyglądu czułem, że jest stara, opierała się o "Nie kłopocz się - rzekła z uśmiechem. - Będę się furtkę, a gdy ją mijałem, zapytała z uśmiechem: tobą opiekować. Zastąpię ci mamę". "Szukasz czegoś, chłopcze?" "To jest coś", pomyślałem. A ona zaczęła mówić o "Tak, w pewnym sensie. Zupełnie nie wiem, co się moich bliskich. Poruszyło mnie, zdumiało, skąd znała stało ani gdzie jestem". moją mamę, tatę - wiedziała, że żyją w separacji - "Wszystko w porządku, chłopcze. Czekałam na siostrę, więc zapytałem: ciebie. Wejdź, proszę"· "Czy jesteś z nami w jakikolwiek sposób "Cóż" - myślę sobie - "nie mam nic do stracenia. spokrewniona?". "Niezupełnie - odparła. - Jednak Idę. Przynajmniej z kimś porozmawiam". muszę wiedzieć co nieco o twoich bliskich, żeby móc Zabrała mnie do niewielkiego saloniku, w oknach się tobą zaopiekować". wisiały śliczne perkalowe zasłony, atmosfera była "Zabawne - mruknąłem. - Skoro twierdzisz, że prawdziwie domowa. Piękny czarny kot wylegiwał się dopiero tutaj przybyłem, jak mogłaś się tak dużo o na krześle. "Skąd tu kot? Przecież nie można zabrać kota mnie dowiedzieć?" do grobu". "Ach, to nic trudnego. Kwestia dostrojenia". "Wchodź, chłopcze, siadaj" - zaprosiła serdecznie "Dostrojenia?" - powtórzyłem. gospodyni. "Jeśli mamy specjalne powody po temu, by "Chciałbyś coś do picia?" dowiedzieć się czegoś o poszczególnej osobie lub "To już coś", uradowałem się. Domyślałem się, że osobach, gdyż otrzymaliśmy zadanie specjalne, wtedy proponuje mi herbatę albo coś w tym rodzaju, więc dostrajamy się. Wkrótce będziesz mógł spotkać swoich odparłem: bliskich". "Tak, poproszę". "To cudownie". "Na co masz ochotę?" "Naturalnie oni nie będą wiedzieć, że umarłeś. To Byłem spragniony, więc poprosiłem o lemoniadę. znaczy, chodzi mi o to, że nie będą cię widzieć. Oni "Lemoniadę? Dobrze". - Po chwili wróciła ze wiedzą, że umarłeś, lecz nie mają pojęcia, że nadal szklanką pełną orzeźwiającego płynu. żyjesz. Nie powinieneś czuć się urażony, gdy nikt nie "Wiesz, chłopcze, nie masz się czym martwić- będzie zwracał na ciebie uwagi". zapewniała. - Czekałam tu na ciebie". "No cóż, miałem ciotkę spirytystkę". - "Czekałaś na mnie?" "Świetnie się składa. Może pójdziemy tym tropem. "Tak". Nigdy nic nie wiadomo. Wypróbujemy ją. Na razie Nie wiedziałem, co powiedzieć, więc umilkłem. powinieneś cierpliwie czekać. Na ziemi został mój syn i Wtedy ona spytała: mam nadzieję, że kiedy umrze, będziemy znowu razem. "Czy wiesz, że umarłeś?" Na to właśnie liczę. Tymczasem jednak będę się tobą "Co takiego?" opiekować jak własnym synem. Pragnęłabym, abyś "Nie żyjesz". czuł się szczęśliwy. Kiedy już nabierzesz sił i "Daj spokój. Siedzę sobie w jednym pokoju z kotem odetchniesz - ci się odpoczynek, bo z pewnością i popijam lemoniadę. Ty również jesteś materialna i przeżyłeś wstrząs - przedstawię cię wszystkim realna. Jak więc mogłem umrzeć? Przyznaję jednak, że interesującym ludziom z naszej społeczności”. coś tu nie gra". Później wyszliśmy na coś, co przypominało słońce, Od początku sądziłem, że to wszystko mi się śni. choć wkrótce dowiedziałem się, iż jest to światłość, z "To nie sen, chłopcze - rzekła. -Ty umarłeś". której my wszyscy, wszelkie formy życia, czerpiemy energię... Zabawne, że światłość nie powodowała Strona 20 powstawania cieni. Światło było miękkie, nie oślepiało i - Handlowałem szmatami i gałganami - odparł. - raczej nie trzeba było szukać przed nim schronienia. Nie Tak, chodziłem po domach i zbierałem, co kto miał do paliło, lecz wydzielało błogie ciepło. oddania. Taki sobie wybrałem sposób na przetrwanie. Wyszliśmy na dwór, a kobieta przymknęła drzwi. Chyba można to nazwać życiem. Od czasu do czasu "Nie zamykasz na klucz?" - zdziwiłem się. miewałem lepsze dni, gdy udawało mi się zdobyć coś "O, tutaj nie ma takiej potrzeby" - zapewniła. naprawdę dobrego i wartościowego i zgarnąć za to z Mówiłem wam, że znalazłszy się na ulicy po raz pięć dolców. Ale nigdy nie miałem tyle fartu, żeby pierwszy, miałem wrażenie, że dookoła jest pusto. wygodnie mi się z tego żyło. Może to tylko taka gadka. Metropolia przypominała martwe, wyludnione miasto, W każdym razie czuję się szczęśliwy, że wydostałem jednak tak zadbane, czyste, świeże, że miało się się z waszego świata. Bardzo przyjemnie spędzam tu wrażenie, iż mieszkańcy skryli się na czas czas, choć na swój sposób byłem z siebie zadowolony. popołudniowej sjesty. Kiedy tym razem je odwiedziłem, Czasem świetnie się bawiłem. Miałem też dwie żony, ludzie tłumnie spacerowali, gawędzili przed domami. ale żadna, do diabła, nic nie warta. Zresztą kto wie, Nie mogłem iść daleko, bo zaraz by mnie otoczyli. może ja wcale nie byłem lepszy od nich? Mieszkańcy byli przeważnie młodzi. Jeden lub dwoje - Panie Wilmot - przerwała Betty Greene. - Jak pan wydawali się starsi, lecz patrząc z bliska doszedłem do umarł? Jak to się stało? wniosku, że wcale nie są starzy, tylko jest w nich coś, co - A zwyczajnie, pewnej zimy jeździłem jak zwykle sugeruje ich podeszły wiek. Nie potrafię tego wozem i dostałem zapalenia płuc. Trochę kasłałem, wytłumaczyć. miałem bóle w piersiach. I zanim się zorientowałem, W każdym razie wszyscy ściskali mnie za rękę i znalazłem się w szpitalu. Nawet tydzień tam nie byłem. mówili po imieniu. Przyjąłem to z zaskoczeniem: jakby Wiecie, choroba posunęła się za daleko. Zawsze znali mnie od lat. Potem stało się jasne, iż rzadko komu miałem słabe płuca. w tej społeczności umyka fakt czyjegoś przybycia z Po tygodniu George Wilmot zmarł. Na spotkanie ziemi. Była to bowiem społeczność mająca za zadanie wyszła mu, jak mówił, stara Jenny. pomagać nowo przybyłym i dawać im wskazówki. A - Nie - zachichotał. - Źle wam się wydaje. Jenny to ponieważ trwała wojna, przybywało tu mnóstwo żadna z moich żon, dzięki Bogu. To moja klacz. młodych ludzi. Tak czy inaczej, otoczyli mnie i witali Zwierzęta jak zażyłego przyjaciela. Dla miłośników zwierząt śmierć ukochanego psa, "Nadzwyczajne", myślałem. "Znalazłem się w kota czy konia oznacza ból nie mniejszy niż po stracie miejscu, gdzie wszyscy wyglądają na zmarłych, a nikt bliskiego człowieka. Mogłoby się wydawać, że w się tym nie przejmuje. Każdy chce się ze mną przyszłym świecie rysuje się przed nimi perspektywa przywitać". jałowego życia w samotności. "Dlaczego nikt nie wyszedł mi na powitanie, kiedy Głosy jednak wyrażają odmienne zdanie. Nic tak tu przybyłem?" - zapytałem swojej przyjaciółki. miło ich nie zaskoczyło i nie ujęło jak spotkanie z "Ach, tak zostało ustalone". ukochanym zwierzakiem. Rodziców i ulubionych "Ale dlaczego?" przedmiotów można się jeszcze spodziewać. Jednak "W gruncie rzeczy, to bardzo ważne. Chodziło o to, hasający, szalejący z radości Rover to już prawdziwa abyś przyszedł prosto do mnie, bo ja zostałam wybrana niespodzianka. do opieki nad tobą. Twoje przybycie nie było tajemnicą. George Wilmot - handlarz starzyzną nie ukrywał, I choć nikogo nie zauważyłeś, wspomagała cię miłość że największą radość w nowym świecie sprawił mu tych ludzi. Wiedzieli, że nadejdzie moment, kiedy się widok starej, oddanej klaczy. trochę oswoisz i z moją pomocą co nieco zrozumiesz. - Stara Jenny - mówił - ciągnęła mój wóz, kiedy Wtedy człowiek jest lepiej przygotowany na spotkanie miałem trzydzieści kilka lat. Naprawdę się załamałem, większej rzeszy ludzi". gdy biedaczka przewróciła się i zdechła. Była mi bliska "Wszyscy uznali, że dojrzałeś do nowych jak kobieta, a właściwie jeszcze droższa. Darzyłem ją kontaktów, teraz stosowne będzie wynaleźć ci jakieś wielkim uczuciem. Zawsze rozumiała, co do niej zajęcie. Może dobrze byłoby też skoczyć na ziemię i mówię. Byłem tego pewien. I jaka była śliczna! odwiedzić twoją rodzinę?" Prawdziwa piękność. Przynajmniej dla mnie. Z Terrym Smithem nie było problemów. Pamiętam, że po przebudzeniu tutaj zobaczyłem Prawdopodobnie pewnego dnia przyjdzie na niego kolej coś, co można nazwać polem. Na wpół siedziałem, na przygotowania domu dla matki, ojca i siostry. Jak jednak wpół leżałem pod drzewem. Potem ujrzałem radzą sobie zagorzali ziemscy samotnicy, którzy także w galopującego w moją stronę konia. Była to stara Jenny. niebie nie są skłonni do prowadzenia życia Oczywiście wyglądała jak młoda klacz. Czuło się towarzyskiego? bijące od niej szczęście. Nawet nie potrafię Odpowiedź nadeszła szóstego grudnia 1965 roku, wytłumaczyć, jak to możliwe. Tego się nie da wyjaśnić. kiedy panowała gorączka przedświątecznych zakupów. To nadzwyczajne, ale ona prawie do mnie przemówiła. Ciszę przerwał chrapliwy głos: Nie słyszałem żadnego głosu, trudno wymagać, żeby - Nazywam się George Wilmot. Byłem tu już parę koń gadał, ale przekazywała mi swe myśli. razy - kontynuował - i przysłuchiwałem się rozmowom. Teraz rozumiem, że mnie witała. Podeszła i lizała Pomyślałem sobie, że kiedyś ja też mógłbym sobie po twarzy. Boże drogi, póki żyję, nie zapomnę tego. pogadać. Nigdy nie wiadomo, co się człowiekowi może Byłem taki przejęty i wzruszony, klepałem ją i przydarzyć. głaskałem. I wtedy usłyszałem jakiś szelest za plecami. - Panie Wilmot - odezwała się Betty Greene - czy Odwróciłem się, a tam stał wyglądający na miłego może nam pan coś o sobie powiedzieć? gość. Miał ze sześć stóp wysokości, bujne włosy, był młody.

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!