Lee Vann Kate - Wszystko co wiem o miłości
Szczegóły |
Tytuł |
Lee Vann Kate - Wszystko co wiem o miłości |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Lee Vann Kate - Wszystko co wiem o miłości PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Lee Vann Kate - Wszystko co wiem o miłości PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Lee Vann Kate - Wszystko co wiem o miłości - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Strona 2
20 lipca
T o już k o n i e c , na p e w n o w s z y s c y zginiemy. J a k i ś
e l e m e n t skrzydła ciągle klekocze - czy t a k powin
no b y ć ? S t e w a r d e s y u ś m i e c h a j ą się i gawędzą ze s o b ą . . .
C h y b a nie zachowywałyby się tak, gdyby zaraz m i a ł o
dojść do katastrofy, p r a w d a ? A może w ł a ś n i e specjalnie
to robią, by pasażerowie nie wpadli w panikę - bo t a k
z o s t a ł y w y s z k o l o n e ? Livia, przestań, uspokój się, nikt
poza t o b ą się nie denerwuje. O o o o o o , dlaczego t a k pod
skakujemy? Co się dzieje? Uderzyliśmy w stado pta
k ó w ? M o ż e trafiliśmy na klucz e m u ? Livia, nie wygłu
piaj się. Przecież e m u nie umieją l a t a ć . To j a k i e ś inne
duże p t a k i - i n d y k i ? Czy indyki l a t a j ą ? Nie przypomi
n a m sobie, b y m kiedyś s ł y s z a ł a , że nie u m i e j ą - jeżeli
ich rozstaw skrzydeł... a a a ! Znowu s z a r p n ę ł o ! A jeżeli
s a m o l o t zacznie k o z i o ł k o w a ć w p o w i e t r z u ? Nienawidzę
l a t a ć , nienawidzę, nienawidzę.
U r u c h o m i ł a m laptop, żeby o p i s a ć w blogu p o c z ą t e k
s w o i c h w a k a c j i w A m e r y c e , bo pomyślałam, że dzięki
t e m u przestanę się zamartwiać szarpnięciami samolotu.
Pierwszy wpis w blogu powinien b y ć ważny, elegancki
5
Strona 3
i ciekawy, coś w stylu: „Tego lata Livia Stowe rozpoczy
na swoją wyprawę o d k r y w c z ą " . Ja j e d n a k od razu za
c z ę ł a m p i s a ć o nadciągającej katastrofie. Kiedy odnaj
dą mój laptop, j e d n y m przekazem dla m o i c h bliskich
i c a ł e j ludzkości będzie: „O n i e e e e e , wszyscy zginiemy!
I to przez i n d y k i ! " .
D o m y ś l a się, że wiedziałam o uszkodzonym skrzydle.
I nikogo nie ostrzegłam.
Już dobrze, sytuacja zaczyna się n o r m o w a ć . To coś na
skrzydle nadal klekocze, ale przedarliśmy się przez klucz
indyków i samolot przestał podskakiwać. Stewardesy
wciąż zachowują się spokojnie, w i ę c może j e d n a k dzi
siaj nie zginę. Za dwie godziny z m a ł y m h a k i e m zoba
czę swojego b r a t a , Jeffa, najfajniejszego c z ł o w i e k a na
świecie. D w i e godziny. Nie do wiary. W zeszłym roku
J e f f nie przyjechał do d o m u na G w i a z d k ę . C a ł y rok spę
dził w P r i n c e t o n w stanie N e w Jersey. Studiuje amery-
k a n i s t y k ę , w i ę c n a trzecim roku m u s i a ł w y j e c h a ć d o
Ameryki. I b a d a ć życie Amerykanów. N i e s t e t y bardzo
mu się t a m p o d o b a . Szczerze m ó w i ą c , aż za bardzo:
możliwe, że z e c h c e t a m z a m i e s z k a ć na s t a ł e . W t e d y nie
b ę d z i e m y się zbyt często widywać. M i n i o n y rok b y ł dla
m n i e d o s y ć ciężki. Kiedy J e f f studiował na uniwerku
w M a n c h e s t e r z e , podróż do niego t r w a ł a zaledwie p ó ł
godziny. Często przyjeżdżał do d o m u , przeważnie z tor-
6
Strona 4
bą p e ł n ą rzeczy do p r a n i a . Spędzaliśmy razem dużo
czasu i b y ł o b a r d z o fajnie, w i ę c nie przeszkadzało mi
t o , że wyprowadził się z d o m u . W tym roku głównie pi
saliśmy do siebie e-maile, a zaledwie p a r ę razy gadali
śmy o p ó ł n o c y przez I n t e r n e t . Czasem też przysyła mi
zdjęcia, na których widać, j a k dobrze się bawi. Jeff miał
przyjechać tuż po zakończeniu semestru w zeszłym mie
siącu, ale nie c h c i a ł a m tego. Po pierwsze - przeżywa naj
lepsze chwile swojego życia. Po drugie - w i e m , dlacze
go kiedyś t a k c z ę s t o przyjeżdżał do d o m u . Tylko po t o ,
by się ze m n ą zobaczyć: martwił się o mnie i martwi się
nadal. Od dawna czuję się dobrze i c h c ę , żebyśmy wszy
scy zapomnieli, ż e b y ł a m c h o r ą m a ł ą dziewczynką, któ
ra s m u t n y m wzrokiem spoglądała na niego ze szpital
nego ł ó ż k a . Już n i ą nie j e s t e m : Livią z b i a ł a c z k ą . Dziel
n ą m a ł ą Livią. Teraz j e s t e m dzielną dużą Livią, k t ó r a
leci na drugi k o n i e c świata, żeby s p o t k a ć się ze swoim
b r a t e m . L e c ę , b o c h c ę . Przeżyłam.
Oczywiście z wielkim t r u d e m u d a ł o mi się przeko
n a ć m a m ę , że ta podróż tylko wyjdzie mi na d o b r e .
T a k : że wyjdzie mi na d o b r e , a nie j e d y n i e , że sobie po
radzę. W t y m m i e s i ą c u , drugiego lipca, s k o ń c z y ł a m
o s i e m n a ś c i e lat, w i ę c oficjalnie nie p o w i n n a o tym de
c y d o w a ć . (Pomijając fakt, że to o n a z a p ł a c i ł a za bilet,
c o m i a ł o d o ś ć duże znaczenie). M a m a przeszła z e m n ą
przez c a ł y ten koszmar i to dzięki niej nie zwariowałam.
7
Strona 5
Nie chcę, żeby osiwiała ze zmartwienia, nie c h c ę się za
chowywać, j a k b y m jej nie rozumiała albo nie doceniała
jej troski. M a m a nie jest nadopiekuńcza, po prostu ciągle
się boi, że umrę. Właściwie jej się nie dziwię, bo jeszcze
nie tak dawno temu lekarze wciąż jej mówili, że to moż
liwe. Ale moja ulubiona lekarka, doktor Kothari, pomogła
mi ją przekonać. Przypomniała mamie, że biorę dziesięć
razy więcej tabletek niż wtedy, gdy miałam piętnaście lat,
i j e s t e m w tym świetna. Otworzyć usta, włożyć tabletkę,
p o ł k n ą ć . (Na początku m a m a musiała miażdżyć tabletki
na proszek i wciskać go w czekoladki). D o k t o r Kothari
obiecała j e j , że odtąd każdy mój pobyt w szpitalu stanie
się czystą formalnością i będziemy rozmawiać o swoich
ulubionych serialach telewizyjnych, a nie o wynikach ba
dań. Następną wizytę miałam za dwa miesiące, więc dla
czego przedtem nie mogłam sobie zrobić wakacji? M a m y
to nie przekonało. Ja j e d n a k się nie poddałam. Kiedy wra
całyśmy do domu, zwróciłam jej uwagę na to, że jeszcze
co najmniej przez dziesięć lat będę musiała chodzić na wi
zyty kontrolne, a przecież nie mogę zrezygnować z nor
malnej aktywności, dopóki nie skończę trzydziestki.
- J e ś l i dzięki t e m u m i a ł a b y ś b y ć zdrowa również po
ukończeniu trzydziestki, to może nie aż t a k zły p o m y s ł ?
- odparła.
- A jeśli u m r ę , m a j ą c trzydzieści l a t ? - Nie wykaza
ł a m się zbytnią d e l i k a t n o ś c i ą , ale z a c z y n a ł a m się de-
8
Strona 6
n e r w o w a ć . - J e ś l i u m r ę , a j e d y n y m i pokojami, w któ
rych s p a ł a m , oprócz tego w d o m u , b ę d ą sale szpitalne?
W t e d y m a m a się r o z p ł a k a ł a i już n i c nie m o g ł a z sie
bie wydusić. Kiedy znalazłyśmy się w d o m u , z a b r a ł a
się do p r a s o w a n i a . Czułam się p a s k u d n i e .
Potem długo nie w r a c a ł y ś m y do tego tematu, a parę
dni przed moimi urodzinami przyszedł prezent od Jeffa -
k a m e r a komputerowa, dzięki której mogliśmy prowadzić
wideokonferencje przez Internet. Zainstalowaliśmy ją
i ujrzeliśmy Jeffa. Obraz był nieco niewyraźny i rozedrga
ny, ale z ekranu z c a ł ą p e w n o ś c i ą u ś m i e c h a ł się do nas
Jeff. M a m a b y ł a zachwycona. Poprosiła, żeby wstał i po
kazał, co ma na sobie. Potem kazała mu obejść z kame
rą c a ł y pokój, bo c h c i a ł a sprawdzić, czy ma t a m porzą
dek. Zaczęła używać tej k a m e r y częściej niż j a , gadała
z nim późnymi wieczorami. Słyszałam ich śmiech.
W n a s t ę p n ą niedzielę p o s z ł y ś m y na zakupy. Wypa
trzyłam śliczną, ale d o ś ć drogą piżamę w n i e b i e s k ą
k r a t k ę . Bardzo lubię bieliznę n o c n ą i... o c h , kurczę, t o
dlatego, że tyle c z a s u spędziłam w szpitalu, p r a w d a ?
I n n e dziewczyny w m o i m wieku marzą o s e k s o w n y c h
b u t a c h lub czymś w tym rodzaju, a ja ekscytuję się głu
pią piżamą! M a m a powiedziała, że mi ją kupi, ale od
parłam:
- Daj spokój, już mi d a ł a ś tyle prezentów. Nie po
trzebuję tej piżamy.
Strona 7
- Użyję k a r t y kredytowej twojego taty.
Ta k a r t a to część alimentów, które t a t a p ł a c i na m n i e
i mojego b r a t a po rozwodzie z m a m ą . J e s t naprawdę
w porządku - nigdy nie narzeka, n a w e t jeśli kupujemy
c o ś niezbyt potrzebnego. Na przykład mój laptop - cho
ciaż w ł a ś c i w i e b y ł mi potrzebny, kiedy w szpitalu koń
czyłam liceum. Albo P l a y S t a t i o n Jeffa.
- Poza tym w P r i n c e t o n przyda ci się n o w a p i ż a m a
- d o d a ł a po chwili m a m a .
W t e d y z a c z ę ł a m b e c z e ć - na s a m y m środku sklepu.
- J a k t o ? - s p y t a ł a m , c h c ą c , by p o w t ó r z y ł a , bo nie
w i e r z y ł a m w ł a s n y m uszom.
- P o w i n n a ś t a m j e c h a ć . J e f f t a k powiedział. Tęskni
za t o b ą .
- Ale myślałam, że... Ty też powinnaś j e c h a ć . Poważ
nie. Nie będziesz m u s i a ł a się o m n i e martwić i przecież
także tęsknisz za Jeffem. Z t o b ą będzie o wiele fajniej.
W i e m , że i n n e dziewczyny w m o i m wieku nie uzna
ł y b y w a k a c j i z m a m ą za szczyt swoich marzeń, ale już
t a k a ze m n i e dziwaczka. M ó w i ł a m zupełnie poważnie.
P r a w d a j e s t t a k a , że im dłużej nie c h o d z i ł a m do szko
ły, tym trudniej b y ł o mi p o d t r z y m y w a ć n o r m a l n e przy
jaźnie. Kiedy znajomi odwiedzali mnie w szpitalu, często
nie wiedzieli, j a k ze m n ą rozmawiać. Jeśli przychodzili
c a ł ą grupą, t r o c h ę się rozluźniali i zaczynali o p o w i a d a ć
o szkole. B y ł o to m i ł e , ale i n i e c o przygnębiające. Ich
10
Strona 8
opowieści nie m i a ł y ze m n ą n i c wspólnego. Sypali nie
zrozumiałymi dla m n i e żarcikami, k t ó r y c h nie c h c i a ł o
im się t ł u m a c z y ć . Na p e w n o niczego c e l o w o nie ukry
wali przede m n ą , ale c z u ł a m się wyrzucona poza na
wias. R o b i ł a m się coraz bardziej n i e ś m i a ł a , widziałam,
że zaczynają m n i e t r a k t o w a ć j a k o d m i e ń c a i kogoś...
o b c e g o - zupełnie j a k b y m o j a o s o b o w o ś ć przechodziła
k w a r a n t a n n ę . Nasze s p o t k a n i a przebiegały zawsze t a k
s a m o : oni mówili, oni przeżywali n o w e doświadczenia,
a ja tylko s ł u c h a ł a m . Nasza przyjaźń u m i e r a ł a , bo już
m n i e nie uwzględniali w swoich p l a n a c h . M a m a b y ł a
dla m n i e j e d y n y m p u n k t e m s t a ł y m . Przez m o j ą choro
bę też w y c o f a ł a się z życia - m o g ł a u m a w i a ć się na
randki, p o z n a ć nowego f a c e t a , częściej s p o t y k a ć się
z przyjaciółmi... a m u s i a ł a o p i e k o w a ć się m n ą . Nigdy
j e d n a k nie p r ó b o w a ł a w y w o ł a ć w e m n i e p o c z u c i a winy.
S p ę d z a ł y ś m y razem tyle czasu, że n a p r a w d ę się zaprzy
jaźniłyśmy.
S t a ł y ś m y się prawdziwymi przyjaciółkami i teraz o n a
j e s t dla m n i e k i m ś więcej niż tylko m a m ą .
W k o ń c u m a m a powiedziała, że nie może wziąć t a k
długiego urlopu i nie stać jej na dwa bilety i pobyt w ho
telu dla dwóch osób - w każdym razie nie na dłużej niż
tydzień, a ja p o w i n n a m w y j e c h a ć na więcej niż tydzień.
Poza tym już zaczęła wszystko p l a n o w a ć z Jeffem.
N o r m a l n i e nie m o g ł a m w to uwierzyć.
11
Strona 9
Jeśli w i ę c j e d n a k zginę w katastrofie lotniczej, wku
rzę się na m a k s a .
Postanowiłam, że ten blog będzie całkowicie inny niż po
przedni, który - szczerze mówiąc - przerodził się w zbiór
ciekawostek o serialu science fiction z lat osiemdziesiątych
When Voyager, na którego punkcie m i a ł a m obsesję, kie
dy leżałam w domu, przykuta do łóżka.
Z drugiej strony nie c h c ę prowadzić zwykłego pamięt
nika. Chcę, by miał jakiś cel. Opisane w nim obserwacje
mają mi p o m ó c zrozumieć życie. Wszyscy moi znajomi
zdobyli już jakieś doświadczenia, a ja zostałam daleko
w tyle. M o j a wiedza teoretyczna jest ogromna, widziałam
mnóstwo talk-show i smutnych filmów i znam z telewi
zji chyba każdy rodzaj związku uczuciowego. Teraz c a ł a
rzecz polega na tym, by wprowadzić tę teorię w praktykę.
Zamierzam zająć się t e m a t e m m i ł o ś c i .
M i ł o ś c i , j a k ą znam, i t e j , której j e s z c z e nie zazna
ł a m . Niezależnie od tego, co los mi zgotuje, b ę d ę dążyć
do tego najwspanialszego z uczuć - bo jeśli się je po
zna, wszystko i n n e staje się nieważne. D l a t e g o ma to
b y ć bardzo o s o b i s t y blog. Ale m i ł o ś ć , n a w e t ta nie
odwzajemniona, dotyczy d w ó c h o s ó b . D r u g a o s o b a -
czy c h c e tego, czy nie - nie m o ż e u n i k n ą ć zaangażowa
nia, a ja nie c h c ę nikogo zawstydzić czy skrzywdzić,
zwłaszcza samej siebie. Zakładając ten blog, wybrałam
12
Strona 10
opcję „niewidoczny" i chociaż oznacza t o , że nie będę
dostawać rad od o b c y c h ludzi, co może b y ł o b y ciekawe,
to j e d n a k nie będę też dostawać e-maili od wkurzonych
osób, które znalazły się w moich zapiskach.
Tego lata zamierzam zacząć życie od nowa, potwier
dzić swój status o s o b y pełnoletniej z prawem do głoso
w a n i a . (Polityczna przyszłość kraju znajduje się w mo
ich rękach - jakbym p o t r z e b o w a ł a jeszcze większej
presji. Nawet nie c h c ę znać różnicy między ministrem
spraw wewnętrznych a m i n i s t r e m spraw zagranicznych!
Oczywiście w i e m , że j e d e n zajmuje się sprawami we
wnętrznymi, a drugi zagranicznymi, ale o j a k i e sprawy
tu c h o d z i ? ) . Wybaczam sobie wszystkie b ł ę d y z prze
szłości, co j e d n a k nie oznacza, że się ich wypieram. O o o
nie, wszystkie moje przeżycia przydadzą się do prawdzi
wego poznania i zrozumienia m i ł o ś c i . I dlatego w tym
blogu opiszę swoje dawne związki, które mogą rzucić
nowe światło na t o , co jeszcze mi się przydarzy.
Nie b y ł o ich zbyt wiele.
M o j a p i e r w s z a z a s a d a brzmi: n a c h ł o d n o przeanali
zuję wszystkie swoje n i e u d a n e (i te nieliczne udane)
związki u c z u c i o w e .
D r u g a z a s a d a : muszę zdobyć większe doświadcze
n i e , inaczej t e n blog s t a n i e się nudny. P o w i n n a m ruszyć
do przodu i w y k o r z y s t a ć każdą szansę. Nie b a ć się, na
w e t gdyby o z n a c z a ł o t o kolejne r o z c z a r o w a n i e .
13
Strona 11
Trzecia zasada: będę pisała tylko prawdę, nawet gdy
by m i a ł o m n i e to postawić w złym świetle. Niczego nie
dowiem się o miłości, jeśli będę ukrywała nieprzyjemne
fakty. To zdumiewające, j a k szybko umysł ludzki zapomi
na o szczegółach. Zamierzam od razu, na gorąco, opisy
w a ć wszystkie wydarzenia. Wiem, że czasami nie będzie
to przyjemne, ale to chyba jedyne właściwe podejście.
Przypadek pierwszy; Darren
M i a ł a m w t e d y dopiero trzynaście lat. S a i r a , m o j a ów
c z e s n a - i o b e c n a , c h o c i a ż przez pewien czas przyjaźni
ł a m się też z B o o , a teraz należę do c a ł e j paczki i wła
ściwie nikogo nie wyróżniam - najlepsza przyjaciółka,
wyjawiła mi, że w p a d ł a m D a r r e n o w i w o k o . Razem
chodziliśmy na m a t e m a t y k ę . Nie m o g ł a mi tego powie
dzieć w p r o s t , bo kumpel D a r r e n a , S c o t t W r e x h a m , wy
mógł na niej dyskrecję.
- Ten c h ł o p a k nie nosi czarnego plecaka. Nigdy nie
umówił się ze Steph Lindall. J e s t niższy od S c o t t a Wrex-
h a m a . No to j a k ? J e s t e ś nim zainteresowana? - spytała.
- Nie m a m p o j ę c i a , k t o to taki!
- Przecież to j a s n e ! - I n a p i s a ł a w m o i m n o t a t n i k u :
D-A-R-R-E-N, po czym p o d k r e ś l i ł a to i m i ę . - Co m a m
powiedzieć S c o t t o w i ? - O b o k d o p i s a ł a j e g o imię.
14
Strona 12
- Nie wiem - odparłam. Zaczęłam poprawiać to imię,
tak m o c n o dociskając długopis, że aż przebiłam papier.
B y ł a m przerażona, b o nigdy wcześniej nie m i a ł a m c h ł o
p a k a . - Nic mu nie mów. Proszę.
- B a r d z o p o d o b a j ą mu się twoje włosy.
- Moje włosy?
O d r u c h o w o d o t k n ę ł a m ich o b r o n n y m gestem. J a k o
rudzielec przywykłam do tego, że ludzie nabijają się
z m o i c h włosów. D a r r e n na p e w n o tylko ż a r t o w a ł .
- Tak, poważnie. U w a ż a , że są ł a d n e . Nie lubisz go?
- Nie, dlaczego? Przecież z a m i e n i ł a m z nim zaledwie
parę słów. N a w e t się nie znamy!
Nie p o w i e d z i a ł a m , że t o , co o n i m w i e d z i a ł a m , wca
le, ale t o w c a l e m i się nie p o d o b a ł o . M i a ł bzika n a
p u n k c i e nauki o ziemi. Wiedział wszystko o t a k i c h rze
c z a c h j a k t o r n a d a i jaszczurki.
- No to co ci szkodzi? Daj mu szansę - nalegała Saira.
Nie c h c i a ł a m m u N I C Z E G O d a w a ć . Nie z a m i e r z a ł a m
p a k o w a ć się w żadne historie z c h ł o p a k a m i . Saira obie
c a ł a , że n i c nie p o w i e S c o t t o w i , i c h o c i a ż przez p a r ę ty
godni nie potrafiłam spojrzeć D a r r e n o w i p r o s t o w oczy,
sprawa n a j a k i ś czas u c i c h ł a .
W w a l e n t y n k i p o s z ł y ś m y na imprezę do Amy Thur-
good. W s z y s c y tańczyli, ale j a b y ł a m bardzo z m ę c z o n a ,
w i ę c w y m k n ę ł a m się do malutkiej j a d a l n i oddzielonej
od k u c h n i w a h a d ł o w y m i drzwiami z m a t o w e g o szkła.
15
Strona 13
Aż podskoczyłam z przestrachu, kiedy zobaczyłam t a m
Darrena, który czytał powieść Terry'ego Pratchetta. Nie
m o g ł a m po prostu o d w r ó c i ć się i wyjść, c h o c i a ż poczu
ł a m się głupio. U s i a d ł a m i z a c z ę ł a m szukać szminki
w t o r e b c e , po czym powiedziałam pierwszą rzecz, j a k a
mi przyszła do głowy:
- Ale g ł o ś n a ta muzyka, p r a w d a ? - No super. Zacho
w a ł a m się j a k w ł a s n a b a b c i a .
- Tak, ale tutaj nie jest aż t a k głośno - odparł Darren.
- Tak, tu j e s t t r o c h ę ciszej.
Spytałam, co czyta. Potem trochę pogadaliśmy o szko
le. Nagle ogarnęło mnie takie dziwne uczucie, że to prze
ł o m o w a chwila w m o i m życiu - że zaraz przeżyję swój
pierwszy p o c a ł u n e k . U ś w i a d o m i ł a m sobie j e d n a k , że
m u s i a ł a b y m najpierw p o d e j ś ć do D a r r e n a - ale tak, by
nie wyjść na idiotkę. B y ł a m t a k r o z e m o c j o n o w a n a , że
serce b i ł o m i j a k szalone.
- M a s z o c h o t ę z a t a ń c z y ć ? - spytał D a r r e n .
- Nie, tu mi dobrze. A ty c h c e s z p o t a ń c z y ć ?
- Nie, m n i e też tu dobrze - o d p a r ł , a m n i e przez gło
wę p r z e m k n ę ł a straszliwa myśl, że Sairze c o ś się pokrę
c i ł o i D a r r e n wręcz marzy o tym, żebym już d a ł a mu
spokój.
Zsunął się z krzesła i usiadł na p o d ł o d z e . Z r o b i ł a m
to s a m o . Siedzieliśmy t a k na dywanie pod przeciwle
głymi ś c i a n a m i , patrząc na siebie między nogami s t o ł u .
16
Strona 14
Czasami j e d n o z n a s p r z e c h y l a ł o się, by lepiej widzieć
to drugie, a n i e k i e d y robiliśmy to j e d n o c z e ś n i e , w i ę c
nogi s t o ł u znowu n a m przeszkadzały, co m u s i a ł o wy
glądać dość zabawnie. M o j e serce nie c h c i a ł o się uspoko
ić i wciąż p o m p o w a ł o mi zbyt dużo krwi do policzków.
Kiedy przykładałam do nich dłoń, b y ł a c h ł o d n a i wilgot
na, a twarz m i a ł a m rozpaloną, a więc CZERWONĄ. Każ
dy rudzielec to zna - kiedy się rumienisz, wyglądasz
jak napromieniowana.
M u s i a ł a m p o d e j ś ć do D a r r e n a , ale nie wiedziałam,
j a k to zręcznie zrobić. Z a c z ę ł a m gładzić p a l c a m i gruby
dywan. M i a ł taki s a m wzór j a k nasz pręgowany kot.
Sprawę u ł a t w i ł a n a m Saira. Weszła, z o b a c z y ł a n a s
i rzuciła mi znaczące spojrzenie.
- Liv, musisz to zobaczyć - powiedziała, m a c h a j ą c
albumem na zdjęcia. - To Amy w stroju baletowym. Nie
zły czad.
Zdjęcie b y ł o zabawne i d o ś ć k o m p r o m i t u j ą c e . Ja
i D a r r e n podeszliśmy do Sairy, żeby je obejrzeć, i wy-
b u c h n ę l i ś m y ś m i e c h e m . P o t e m Saira powiedziała, że
pokaże je Pritti, i wyszła. D a r r e n i ja znaleźliśmy się po
tej samej stronie s t o ł u . Nagle, bez zbędnego gadania,
pochylił się i m n i e p o c a ł o w a ł .
Podobno pierwszego pocałunku się nie zapomina. Ja
swój pamiętam ze wszystkimi szczegółami. Darren wyko
nywał okrężne ruchy językiem w moich ustach. Później
1?
Strona 15
się dowiedziałam, że ta t e c h n i k a nazywa się „ p r a l k a " ,
w t e d y j e d n a k w y d a w a ł o mi się, że to n o r m a l n y p o c a ł u
nek, i nie wiedziałam, czy p o w i n n a m r o b i ć to s a m o .
Nagle wydarzyło się c o ś dziwnego: b i c i e mojego serca
bardzo się s p o w o l n i ł o i o g a r n ę ł o m n i e uczucie, że mo
je myśli to szklane kulki, k t ó r e na wszystkie strony roz
sypały się po drewnianej podłodze, po czym zatrzyma
ły się, tworząc wzór przedstawiający skrępowanie,
uprzejmość i n u d ę . Nic nie c z u ł a m , m o g ł a m tylko my
śleć. „Czy ja w ogóle nie lubię się c a ł o w a ć ? - zastana
w i a ł a m się. Czy po prostu nie lubię się c a ł o w a ć z Dar-
renem?".
W tej chwili na dół zeszła m a m a Amy. Usłyszeliśmy,
j a k mówi w salonie, że impreza ma się n a t y c h m i a s t
skończyć i że m o ż e m y zadzwonić po swoich rodziców,
j e ś l i jeszcze po n a s nie j a d ą . O k a z a ł o się, że k t o ś przy
n i ó s ł parę piw, a m a m a Amy, k t ó r a na piętrze razem
z mężem oglądała telewizję, na chwilę zeszła na dół, by
sprawdzić sytuację, i znalazła j e d n ą puszkę. M u s i e l i ś m y
wrócić do reszty. P a m i ę t a m , że trzymaliśmy się za r ę c e ,
bo t a k w y p a d a ł o . Saira szeroko się do mnie uśmiechnę
ła i n a t y c h m i a s t p o c z u ł a m się dobrze. Lepiej niż do
brze. O d t ą d n a l e ż a ł a m do tej grupy dziewczyn, k t ó r e
już c a ł o w a ł y się z c h ł o p a k i e m . Do elity. D a r r e n popro
sił m n i e o adres mailowy. Z a p i s a ł a m go na o p a k o w a n i u
po b a b e c z c e i w c i s n ę ł a m mu do ręki, kiedy szliśmy do
18
Strona 16
s a m o c h o d u t a t y Sairy. Po p o w r o c i e do d o m u odebra
ł a m pocztę i o k a z a ł o się, że D a r r e n już zdążył mi przy
s ł a ć maila z p y t a n i e m , czy się z nim u m ó w i ę . Odpisa
ł a m , że bardzo c h ę t n i e .
Na pierwszej r a n d c e , w s o b o t n i e p o p o ł u d n i e , poszli
śmy do k i n a . Kiedy zgasły ś w i a t ł a i zaczął się film, Dar
ren wziął m n i e za rękę. Po j a k i m ś czasie p o c z u ł a m , że
d ł o ń o k r o p n i e mi się s p o c i ł a . W y s u n ę ł a m ją z j e g o dło
ni, udając, że c h c ę p o p r a w i ć włosy, ale t a k n a p r a w d ę
c h o d z i ł o mi o t o , by ją dyskretnie wytrzeć. D a r r e n zno
wu c h c i a ł m n i e z ł a p a ć za rękę, a ja p o m y ś l a ł a m : „Na
m i ł o ś ć b o s k ą , P O C O ? Nie czujesz tego p o t u ? J a k mo
że ci się to p o d o b a ć ? " . T a k w i ę c w kinie nieszczególnie
n a m wyszło. Potem D a r r e n zabrał m n i e d o knajpki,
gdzie p o d a w a n o tylko dania z ziemniaków. Zjedliśmy te
ziemniaki - w i e c i e , t a k i e faszerowane - pogadaliśmy
o filmie i w t e d y z r o z u m i a ł a m , że p o p e ł n i ł a m koszmar
ny b ł ą d . D a r r e n ani t r o c h ę mi się nie p o d o b a ł i nie
c h c i a ł a m już więcej się z nim c a ł o w a ć . Nie wiedziałam
j e d n a k , j a k się skończy ta r a n d k a i j a k się wyplątać
z tej sytuacji. Kiedy w r a c a l i ś m y do c e n t r u m , zobaczy
ł a m , że na p r z y s t a n e k podjeżdża mój a u t o b u s , i powie
działam:
- S ł u c h a j , film b y ł dłuższy, niż się tego spodziewa
ł a m , n a p r a w d ę muszę już w r a c a ć do d o m u , o, j e s t mój
a u t o b u s , to n a r k a ! - I d a ł a m nogę.
19
Strona 17
Później w y s ł a ł a m m u m a i l a :
Cześć, Darren. D z i ę k i za k i n o . I ziemniaki! Słuchaj,
na r a z i e wolałabym s i ę z nikim nie s p o t y k a ć . Muszę s i ę
przygotować do egzaminu z gry na f l e c i e i chyba n i e będę
miała czasu na r a n d k i . D z i s i a j było bardzo f a j n i e , a l e my
ślę, że n i e powinniśmy s i ę Już umawiać.
Wielkie d z i ę k i , L.
„I ziemniaki"! Dobre, bardzo dobre. Darren odpisał
mi t a k :
Zrobiłem coś n i e t a k ?
Ja:
Nie, pewnie, że n i e ! Naprawdę Jestem bardzo z a j ę t a .
On:
Możemy jednak s i ę j u t r o s p o t k a ć ? Chciałbym z tobą po
gadać.
Ja:
Chyba n i e ma s e n s u . Jestem zawalona robotą, muszę ć w i
czyć na f l e c i e i tak d a l e j .
Nadal m a m t e m a i l e . P r z e k o p i o w a ł a m j e z e swojej
skrzynki. Co p r a w d a o b i e c a ł a m , że b ę d ę p i s a ć prawdę
i tylko p r a w d ę , ale na tym c h y b a p o w i n n a m p r z e r w a ć
20
Strona 18
c y t o w a n i e tej k o r e s p o n d e n c j i , bo p o t e m b y ł o już tylko
gorzej. Nie m y ś l a ł a m , że D a r r e n aż t a k się wkurzy, i by
ł a m zbyt głupia, by przewidzieć, co się s t a n i e . Kiedy
w p o n i e d z i a ł e k w e s z ł a m do klasy, wszyscy zaczęli się
ze m n i e ś m i a ć , że j e s t e m o z i ę b ł a - kurczę, m i a ł a m do
piero trzynaście lat! - bo tylko raz p o c a ł o w a ł a m D a r r e
n a , i to „w p o l i c z e k " . To on t a k twierdził, ja ten poca
ł u n e k z a p a m i ę t a ł a m zupełnie inaczej. C a ł o w a l i ś m y się
z języczkiem i wyraźnie czułam, że Darren przedtem j a d ł
chipsy bekonowe. To nabijanie się - c h o ć odbierałam
je bardziej jako napastowanie - zupełnie mnie dobiło.
Chłopcy, których nie cierpiałam, cytowali fragmenty mo
ich maili, udawali, że c h c ą się ze m n ą umówić, po czym
dodawali: „Wiem, że jesteś bardzo zajęta swoim fletem,
ale jeśli chcesz, w każdej chwili możesz poćwiczyć na mo
i m " . Ryczeli ze śmiechu, nieprzyzwoicie ze mnie żartując.
M i a ł a m ochotę wybiec ze szkoły i już t a m nie wracać.
Później zaczęłam się z a s t a n a w i a ć , dlaczego nabijali
się ze m n i e , skoro to ja go o d r z u c i ł a m . To sprytna
sztuczka, szkoda, że nie potrafię jej s t o s o w a ć . A czego
się przy okazji d o w i e d z i a ł a m ?
Wszystko, co wiem o miłości...
1. Tego, co się dzieje między dwojgiem ludzi, nie da się
z a c h o w a ć w tajemnicy.
21
Strona 19
21 lipca
Jest godzina... t r u d n o mi się p o ł a p a ć , b o zegar
w laptopie m a m u s t a w i o n y według czasu brytyj
skiego. J e s t piąta r a n o , a ja oczywiście nie mogę s p a ć .
W d o m u j e s t teraz 1 0 . 1 3 . U m i e r a m z głodu, ale prze
cież nie mogę w p a ś ć do pokoju b r a t a , obudzić go i po
p r o s i ć , żeby m n i e zabrał do j a k i e g o ś b a r u .
Co tam! Wreszcie tu j e s t e m ! W Stanach Zjednoczo
nych! Jeff czekał na mnie na lotnisku, trzymając śmiesz
ną tabliczkę z moim nazwiskiem - taką, jakich używają
szoferzy. Z lotniska jechaliśmy chyba z godzinę. Jeff poży
czył od kumpla samochód. Wielu amerykańskich studen
tów ma w ł a s n e auta. Wszystko wokół było takie amery
kańskie. Mijaliśmy sklepy z szyldami „Drogeria" i „Sklep
monopolowy", sygnalizatory świetlne wisiały na kablach,
no i oczywiście obowiązywał ruch prawostronny. Skręci
liśmy z głównej drogi i ruszyliśmy w stronę domu Jeffa,
kiedy przez szosę, tuż przed naszym samochodem, prze
biegł jakiś ogromny, płowy pies. Wrzasnęłam, a Jeff wcis
nął hamulec. Powiedział, że to m a ł a sarna, że to czasami
się tu zdarza, ale rzadko dochodzi do wypadku.
22
Strona 20
T u t a j , kiedy c z ł o w i e k zjeżdża z wielkich a u t o s t r a d ,
wzdłuż których stoją straszne, ogromne magazyny,
przenosi się do staroświeckiej wioski p e ł n e j drewnia
nych d o m ó w w p a s t e l o w y c h k o l o r a c h , z w e r a n d a m i .
Przed n i e k t ó r y m i wiszą lampki, c h o c i a ż do Gwiazdki
j e s z c z e daleko. W wielu ogrodach albo na d a c h a c h po
wiewają na masztach amerykańskie flagi. Dziwne.
W Liverpoolu nikt by t a k sobie nie ozdobił ogródka.
Przed d o m e m profesora, u którego mieszka Jeff, nie ma
flagi. J e f f przez c a ł e w a k a c j e ma się o p i e k o w a ć j e g o do
m e m . Profesor p o j e c h a ł w c e l a c h n a u k o w y c h do M e k
syku i nie c h c i a ł zostawiać pustego m i e s z k a n i a . Ozna
c z a t o , że mogę się tutaj zatrzymać - w pokoju Jeffa
w a k a d e m i k u j e s t za m a ł o m i e j s c a , a pobyt w hotelu
b y ł b y zbyt drogi... i c z u ł a b y m się t a m zbyt s a m o t n i e .
D o m j e s t d o ś ć mały. W y d a w a ł o mi się, że w y k ł a d o w c a
P r i n c e t o n powinien m i e ć rezydencję. W cudzych do
m a c h początkowo zawsze czuję się t r o c h ę nieswojo,
j a k b y o b s e r w o w a ł m n i e k t o ś niewidoczny, j a k b y wła
ściciel zostawił szpiega. Teraz, gdy to piszę, wydaje mi
się to głupie. Są tutaj dwie sypialnie, m o j a bardziej
przypomina gabinet - tyle tu h i s t o r y c z n y c h książek.
Książki leżą n a w e t w ł a z i e n c e .
Z głodu aż mnie brzuch rozbolał. Wczoraj w nocy, kie
dy dojechaliśmy na miejsce, Jeff próbował mnie namó
w i ć na kolację, ale w samolocie zjadłam tłusty, ciężki
23