Irving John - Modlitwa za Owena
Szczegóły |
Tytuł |
Irving John - Modlitwa za Owena |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Irving John - Modlitwa za Owena PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Irving John - Modlitwa za Owena PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Irving John - Modlitwa za Owena - podejrzyj 20 pierwszych stron:
MODLITWA ZA OVENA
JOHN IRVING
A prayer for Oven Meany
T�umaczyli Magdalena Iwi�ska i Piotr Paszkiewicz
PODZI�KOWANIA
Autor chcia�by przekaza�, jak wiele zawdzi�cza pracy pod tytu�em Historia miasta
Exeter w New Hampshire (Boston, 1988) pi�ra Charlesa H. Bella oraz ksi��ce Akademia
Phillips Exeter w New Hampshire: szkic historyczny (Exeter, N. H. , 1983) tego� samego
autora; z tych w�a�nie �r�de� pochodz� wszystkie wzmianki dotycz�ce Historii Gravesend
Walia. Kolejnym niezwykle wa�nym �r�d�em informacji by� dla mnie Almanach wojny w
Wietnamie (Nowy Jork, 1985) autorstwa Harry'ego G. Summersa, Jr. Chcia�bym r�wnie�
serdecznie podzi�kowa� pu�kownikowi Summersowi za jego niezwykle pomocn�
korespondencje. Wielk� pomoc okaza�a mi tak�e wielebna Ann E. Tottenham, dyrektorka
szko�y Biskupa Strachana. Jestem jej ogromnie wdzi�czny za uwag�, z jak� czyta�a r�kopis.
Musz� jednocze�nie wyrazi� swoj� wdzi�czno�� uczennicom oraz pracownikom tej�e szko�y;
wielokrotnie okazywali mi sw� cierpliwo�� i nie szcz�dzili czasu. Mam te� g��boki d�ug
wdzi�czno�ci wobec pracy Tw�j g�os autorstwa Roberta Lawrence'a Weera (New York,
1977) - jej korekty i redakcji dokona� Keith Davis. Pan Davis, wielce zas�u�ony i szanowany
nauczyciel �piewu i solfe�u, okaza� ogromn� cierpliwo�� znosz�c moje amatorskie pr�by
�nauki oddychania�. Rady udzielane przez bohatera mej ksi��ki Grahama McSwineya
zawdzi�czam verbatim et literatim panu Weerowi. Jestem niezwykle wdzi�czny panu
Davisowi, �e wprowadzi� mnie w temat. Musz� podkre�li�, jak wielkim jestem d�u�nikiem
ksi��ek mojego by�ego nauczyciela Fredericka Buechnera: chodzi zw�aszcza o Wielk�
przegran� (Nowy Jork, 1977), G�odn� ciemno�� (Nowy Jork: Harper & Row, 1969), a tak�e
Alfabet �aski (Nowy Jork, 1970). Ogromne znaczenie mia�a dla mnie korespondencja
wielebnego Buechnera, jego uwagi na temat r�kopisu oraz wytrwa�o�� jego zach�ty - dzi�kuj�
ci, Fred. Mam r�wnie� ogromny d�ug wdzi�czno�ci wobec dr. Hasa E. Bickela (�Kapitana�),
mistrza granitowego, p�k. Charlesa C. Krulaka (�Brutala�) oraz Rona Hansena eskortuj�cego
cia�a. Dzi�kuj� te� i wam, Bayardzie i Curcie, moi drodzy kuzyni z P�nocy.
O nic si� ju� zbytnio nie troskajcie, ale w ka�dej sprawie wasze pro�by
przedstawiajcie Bogu w modlitwie i b�aganiu z dzi�kczynieniem.
List �wi�tego Paw�a do Filipian
To ca�kiem powa�ny problem, �e nie mog� sobie w�a�ciwie wyobrazi� autentycznego,
unaoczniaj�cego swoj� autentyczno�� religijnego do�wiadczenia. Czy B�g m�g�by, nie
niszcz�c mnie przy tym, ujawni� mi si� w taki spos�b, kt�ry nie zostawia miejsca na
w�tpliwo�ci? Gdyby nie by�o miejsca na w�tpliwo�ci, zabrak�oby miejsca dla mnie.
Frederick Buechner
Ka�dy chrze�cijanin, kt�ry nie jest bohaterem, jest �wini�.
Leon Bloy
KIKS
Do ko�ca �ycia b�d� pami�ta� ch�opca o ochryp�ym g�osie - nie dlatego, �e mia� taki
w�a�nie g�os, ani dlatego, �e by� najmniejszy w klasie, ani nawet dlatego, �e przyczyni� si� do
�mierci mojej matki, ale z tego powodu, i� dzi�ki niemu wierz� w Boga. Jestem
chrze�cijaninem tylko za spraw� Owena Meany. Nie zamierzam m�wi�, �e �yj� w Chrystusie
czy nawet z Chrystusem, a ju� na pewno nie dla Chrystusa, jak twierdz� niekt�rzy gorliwcy.
Nie znam zbyt dobrze Starego Testamentu, a do Nowego nie zagl�da�em od czasu szk�ki
niedzielnej, i tylko kiedy bywam w ko�ciele, s�ysz� czytane na g�os fragmenty. Mo�e lepiej
znam ust�py z Biblii, kt�re mog� znale�� w modlitewniku. Do modlitewnika si�gam do��
cz�sto - z Bibli� mam do czynienia jedynie przy okazji �wi�t. Modlitewnik jest du�o lepiej
uporz�dkowany.
Do ko�cio�a - co mog� z czystym sumieniem stwierdzi� - zawsze chodzi�em do��
regularnie. Kiedy� nale�a�em do Ko�cio�a kongregacjonalist�w - w nim zosta�em ochrzczony,
a po kilku latach bli�szych kontakt�w z cz�onkami Ko�cio�a episkopalnego - w tej w�a�nie
wierze przyj��em bierzmowanie - moja religia sta�a si� bli�ej nie okre�lona. Jako nastolatek
chodzi�em do ko�cio�a, kt�ry trudno by�oby zdefiniowa�. Wreszcie zosta�em anglikaninem.
Od dwudziestu ju� lat, od kiedy wyjecha�em ze Stan�w, nale�� do Anglika�skiego Ko�cio�a
Kanady. Anglikanizm ma wiele wsp�lnego z Ko�cio�em episkopalnym; tak dalece, ze w
czasie nabo�e�stwa w ko�ciele anglika�skim zastanawiam si� czasami, czy przypadkiem
znowu nie wr�ci�em na �ono Ko�cio�a episkopalnego. Ale nie, raz na zawsze rozsta�em si� z
krajem oraz z Ko�cio�em kongregacjonalist�w i episkopalnym.
Gdy umr�, chc�, �eby pochowano mnie w New Hampshire obok matki, ale wszelkie
uroczysto�ci religijne maj� odby� si� w ko�ciele anglika�skim, zanim moje cia�o zostanie
nara�one na uw�aczaj�c� konieczno�� przeszmuglowania przez ameryka�sk� kontrol� celn�.
Wybrane przeze mnie na t� okazj� hymny s� do�� konwencjonalne i mo�na je znale�� w
porz�dku, w jakim maj� by� odczytane - lecz nie �piewane - w modlitewniku. Prawie
wszyscy moi przyjaciele znaj� ten urywek ze �wi�tego Jana, zaczynaj�cy si� od s��w:
Zaprawd�, zaprawd�, powiadam wam: Kto we mnie wierzy, ma �ycie wieczne. I jeszcze to: W
domu mego ojca jest mieszka� wiele. Gdyby tak nie by�o, tobym wam powiedzia�. Zawsze
podoba�a mi si� szczero�� p�yn�ca z tego oto fragmentu Tymoteusza: Me przynie�li�my nic
na ten �wiat i z pewno�ci� nic z niego nie zabierzemy. Chcia�bym, �eby by�o to anglika�skie
nabo�e�stwo oparte na modlitwach z modlitewnika, a co� takiego przyprawi o lekki dreszcz
moich by�ych wsp�wyznawc�w z Ko�cio�a kongregacjonalist�w. Jestem teraz anglikaninem i jako anglikanin zamierzam umrze�. Co prawda, zdarza mi si� czasami opu�ci� niedzielne
nabo�e�stwo. Nie twierdz�, �e uwa�am si� za wyj�tkowo pobo�nego. Moja nieco chwiejna
wiara potrzebuje cotygodniowego zastrzyku. Ca�� swoj� wiar� zawdzi�czam Owenowi -
ch�opcu, z kt�rym si� wychowa�em i kt�ry uczyni� ze mnie cz�owieka wierz�cego.
W szk�ce niedzielnej wymy�lili�my sobie zabaw� kosztem Owena Meany'ego; by�
taki niziutki! Ma�o, �e nogami nie si�ga� pod�ogi; kolana nie dochodzi�y mu do kraw�dzi
�awki, a wi�c kiedy siedzia� na krze�le, musia� trzyma� nogi wyprostowane do przodu jak
lalka. Wygl�da�o to tak, jakby Owen Meany urodzi� si� bez staw�w.
Owen by� taki malutki, �e uwielbiali�my go podnosi�. Nie mogli�my wr�cz oprze� si�
tej pokusie. By� lekki jak pi�rko. W zasadzie to dziwne, bo rodzina Owena trudni�a si�
eksploatacj� granitu. Kamienio�omy Granitu Rodziny Meanych zajmowa�y olbrzymi teren.
Maszyny do odstrzeliwania i ci�cia granitowych bry� by�y ci�kie i gro�ne, a sam granit taki
surowy i twardy! Ale jedyny widoczny zwi�zek Owena z kamienio�omami stanowi� py�
skalny - szary proszek, kt�ry wysypywa� mu si� z ubrania, kiedy go podnosili�my. Ch�opiec
mia� karnacj� koloru p�yty nagrobnej - jego sk�ra, tak jak per�a, odbija�a i jednocze�nie
poch�ania�a �wiat�o. Czasami wydawa� si� przezroczysty, zw�aszcza na skroniach, gdzie
niebieskie �y�ki prze�wieca�y przez sk�r� (to obok niezwykle ma�ego wzrostu kolejny dow�d
na to, �e by� wcze�niakiem).
Mia� jaki� niedorozw�j strun g�osowych albo te� straci� g�os na skutek
wszechobecnego py�u skalnego. Przyczyn� mog�o by� tak�e uszkodzenie krtani b�d�
tchawicy. A mo�e uderzy� go kiedy� w szyj� od�amek ska�y. Owen musia� krzycze� nosowym
g�osem, �eby go w og�le us�yszano.
Wszyscy jednak bardzo go lubili�my - dziewczyny wo�a�y na niego �laleczka�, ale on
czym pr�dzej wtedy ucieka� od nich i od nas.
Nie pami�tam ju�, jak si� zacz�a ta zabawa z podnoszeniem Owena. By�o to w
ko�ciele episkopalnym pod wezwaniem Chrystusa w Gravesend w New Hampshire. Nasza
nauczycielka, wiecznie znu�ona kobieta o nieszcz�liwym wyrazie twarzy, nazywa�a si�
Walker. To nazwisko [Walker - od ang. walk - chodzi�.] nawet do niej pasowa�o, poniewa�
jej metoda nauczania w du�ej mierze polega�a na wychodzeniu z klasy. Pani Walker
zaczyna�a od odczytania pouczaj�cego fragmentu z Biblii. Potem prosi�a, aby�my si�
powa�nie zastanowili nad tym, co us�yszeli�my. �Macie my�le� w ciszy i skupieniu - m�wi�a.
- Teraz zostawi� was samych z waszymi my�lami - oznajmia�a z�owieszczo, tak jakby nasze
my�li mog�y nas wyprowadzi� z r�wnowagi. - Chcia�abym, �eby�cie si� nad tym bardzo
g��boko zastanowili�. Po tych s�owach wychodzi�a z klasy. Przypuszczam, �e du�o pali�a, a nie mog�a sobie pozwoli� na palenie w naszej obecno�ci. �Porozmawiamy o tym, kiedy
wr�c�.
Zanim wr�ci�a, zd��yli�my ju� zapomnie�, o czym czyta�a, poniewa� gdy tylko
zamyka�y si� za ni� drzwi, zaczynali�my wariowa�. Wcale nie bawi�y nas samotne
rozwa�ania, podnosili�my wi�c Owena i ponad g�owami przesy�ali�my go sobie w prz�d i w
ty�. Udawa�o nam si� to bez wstawania z miejsc, na tym zreszt� polega�a ca�a zabawa. Kto�
tam podnosi� si� w �awce - ju� nie pami�tam kto - chwyta� Owena, siada� z powrotem i
przekazywa� go nast�pnej osobie i tak dalej. Dziewczyny te� bra�y w tym udzia�, niekt�rym
nawet si� to okropnie podoba�o. Ka�dy potrafi� ud�wign�� Owena. Byli�my bardzo ostro�ni -
ani razu go nie upu�cili�my. Mo�e tylko troch� gniot�a mu si� przy tym koszula. Czasami
rozwi�zywa� si� krawat; mia� tak d�ugi krawat, �e musia� go wsuwa� za pasek, bo inaczej
si�ga�by mu do kolan. Niekiedy drobne wypada�y Owenowi z kieszeni prosto na nasze
twarze. Pieni�dze zawsze oddawali�my w�a�cicielowi.
Czasami wypada�y i karty baseballowe, je�li je mia� przy sobie. Bardzo si� wtedy
z�o�ci�. Musia� trzyma� karty w porz�dku alfabetycznym albo jako� inaczej je uk�ada�, na
przyk�ad wszystkich polowych razem. Nie mieli�my poj�cia o systemie, kt�ry sobie
wypracowa�, ale z pewno�ci� jaki� porz�dek istnia�, bo kiedy pani Walker wraca�a do klasy, a
Owen na swoje miejsce, my za� pooddawali�my mu ju� wszystkie drobniaki i karty, siedzia�
w�ciek�y, porz�dkuj�c je z zaci�t� min�.
Nie gra� za dobrze w baseball, ale mia� bardzo ma�� stref� strajku, wi�c cz�sto go
wykorzystywali�my; nie dlatego, �e potrafi� porz�dnie uderzy� pi�k� (w�a�ciwie to nawet zakazywali�my
mu w og�le pr�bowa�), ale dlatego, �e m�g� zarobi� baz� darmo. Kiedy
grali�my w Ma�ej Lidze, cz�sto odmawia�, a raz nawet o�wiadczy�, �e nie b�dzie rzuca�, o ile
nie pozwolimy mu odbi� pi�ki. Ale nie by�o dostatecznie ma�ego kija, kt�ry by nie poci�gn��
go za sob�; takiego, co by go nie wali� po plecach i nie wyrzuca� z bazy nosem do ziemi.
Wi�c po upokarzaj�cej scenie, kilkakrotnie usi�uj�c odbi� pi�k�, Owen Meany nie trafi� w ni�
i na dodatek si� przewr�ci�. Decydowa� si� na nast�puj�c� form� upokorzenia: kuca� bez
ruchu na bazie domowej, gdy miotacz celowa� w jego stref� strajku, nigdy w�a�ciwie nie
trafiaj�c.
Owen w ka�dym razie uwielbia� swoje karty baseballowe i z jakich� niezrozumia�ych
powod�w uwielbia� te� sam� gr�, mimo �e by�a dla mego taka okrutna. Przeciwnicy
pr�bowali go zastraszy�. M�wili, �e je�li nie odbije ich pi�ek, waln� w niego. �Masz g�ow�
wi�ksz� ni� strefa strajku� - powiedzia� mu jeden z miotaczy. Wi�c Owen Meany ju� po
uderzeniu pi�k� bieg� do pierwszej bazy.
W grze mi�dzy bazami by� prawdziw� gwiazd�. Nikt nie umia� tak obiec baz jak
Owen. Je�li nasza dru�yna potrafi�a si� utrzyma� dostatecznie d�ugo w ataku, Owen Meany
m�g� ukra�� baz� domow�. Wykorzystywali�my go w ostatnich zmianach. Meany by� dobry
w ataku - nazywali�my go Meany spryciulka. W obronie by� jednak beznadziejny - ba� si�
pi�ki, zamyka� oczy, kiedy si� do niego zbli�a�a, a je�li jakim� cudem udawa�o mu si� j�
z�apa�, nie potrafi� jej odrzuci� - mia� za ma�� d�o�. Skar�y� si� przy tym w taki dziwaczny
spos�b! Gdy u�ala� si� nad sob�, mia� tak nietypowy g�os, �e udawa�o mu si� wzbudza� w
s�uchaj�cych sympati�.
Kiedy w szk�ce niedzielnej trzymali�my Owena w g�rze - zw�aszcza wysoko w g�rze
- tak �miesznie protestowa�! O ile sobie przypominam, nawet specjalnie go dr�czyli�my, �eby
tylko us�ysze� jego g�os. Czasami mi si� wydawa�o, �e ten g�os nale�y do istoty z innej
planety. Teraz jestem ca�kowicie przekonany, �e by� to g�os nie z tego �wiata.
�PU��CIE MNIE! - krzycza� Owen zduszonym, ale dono�nym falsetem. - DOSY�
TEGO! WYSTARCZY! PU��CIE MNIE, DUPKI!�
A my�my go po prostu podawali dalej. Za ka�dym razem podchodzi� do tej zabawy z
coraz wi�ksz� rezygnacj�. Robi� si� sztywny, ju� nie walczy�. Uniesiony do g�ry,
prowokacyjnie krzy�owa� ramiona na piersiach i patrzy� gro�nie w sufit. Czasami �apa� za
krzes�o, w momencie kiedy tylko pani Walker wychodzi�a z klasy. Trzyma� si� go kurczowo
jak ptaszek w klatce, kt�ry wczepia si� w sw�j dr��ek, ale �atwo go by�o oderwa�, bo mia�
�askotki. Szczeg�lnie zr�cznie robi�a to niejaka Sukey Swift. Wystarczy�o tylko, �eby go
dotkn�a - wyrzuca� ramiona i nogi w g�r� i bez oporu dawa� si� podnie��.
- TYLKO BEZ �ASKOTANIA! - ostrzega�, ale to my ustalali�my regu�y gry. Nigdy
nie s�uchali�my przy tym Owena.
Pani Walker wraca�a w ko�cu do klasy, zastaj�c go w g�rze. Je�li stosowa�a biblijn�
wyk�adni� swego polecenia, by�my �my�leli bardzo g��boko�, mo�e wydawa�o si� jej, �e
jak�� nadzwyczajn� moc� naszego wsp�lnego wysi�ku umys�owego uda�o nam si�
doprowadzi� Owena Meany do lewitacji. Mo�e s�dzi�a, �e Owen unosi� si� ku niebiosom w
rezultacie pozostawienia nas sam na sam z naszymi my�lami.
Reagowa�a jednak zawsze tak samo - brutalnie, bez krzty wyobra�ni, jak ostatnia
t�paczka.
- Owen! - wrzeszcza�a. - Owen Meany, wracaj natychmiast na miejsce! Z�a� stamt�d!
Czego pani Walker mog�a nas nauczy� o Biblii, skoro by�a na tyle g�upia, by uwa�a�,
�e Owen Meany sam wzni�s� si� do g�ry?
Owen zachowywa� si� w takiej sytuacji z niezwyk�� godno�ci�. Nigdy nie m�wi�: �TO ONI! ONI ZAWSZE TAK! PODNOSZ� MNIE DO G�RY, ROZRZUCAJ� MI
PIENI�DZE, ROBI� BA�AGAN W MOICH KARTACH BASEBALLOWYCH - I NIGDY
MNIE NIE SPUSZCZAJ� NA ZIEMI�, KIEDY ICH O TO PROSZ�. A CO PANI MY�LI,
�E ZACZ��EM FRUWA�?�
Chocia� Owen cz�sto si� wobec nas uskar�a�, nigdy nie skar�y� na nas. Czasami
udawa�o mu si� zachowa� stoicki spok�j, kiedy by� w g�rze, ale spokoju tego nigdy nie traci�,
gdy pani Walker zarzuca�a mu, �e zachowuje si� jak dziecko. Ani razu si� na nas nie
poskar�y�. Nie by� donosicielem. Owen Meany by� ilustracj� m�cze�stwa, prawie r�wnie
wymown�, jak niekt�re historyjki z Biblii. Prawdziwy m�czennik.
Tak jakby nie �ywi� do nas �adnej urazy. I chocia� najbardziej wyrafinowane formy
dokuczania zostawiali�my na niedziel�, unosili�my Owena w g�r� tak�e przy innych okazjach
- o wiele bardziej spontanicznie. Kt�rego� dnia zosta� powieszony za ko�nierz na wieszaku w
sali konferencyjnej. Nawet wtedy nie walczy� - wisia� cicho i czeka�, a� go zdejm�. Kiedy
indziej po gimnastyce kto� go powiesi� na wieszaku w szafce i zamkn�� w �rodku.
- TO WCALE NIE JEST �MIESZNE! WCALE! - krzycza� tak d�ugo, a� przyznano
mu racj� i uwolniono od towarzystwa gatek gimnastycznych nie wi�kszych od procy.
Sk�d m�g�bym wtedy wiedzie�, �e Owen jest bohaterem?
Zacznijmy jednak od tego, �e nazywam si� Wheelwright, a Wheelwrightowie w
naszym mie�cie bardzo si� liczyli. Wheelwrightowie nie czuli zbytniej sympatii do Meanych.
Nasza rodzina by�a matriarchalna, poniewa� dziadek zmar� bardzo m�odo i zostawi� babk�
sam�, ale poradzi�a sobie pierwszorz�dnie. Ze strony babki (nazywa�a si� z domu Bates, a jej
rodzina przyp�yn�a do Ameryki na �Mayflower�) jestem potomkiem Johna Adamsa.
Jednak�e w naszym miasteczku wi�kszym powa�aniem cieszy�o si� nazwisko dziadka, a
babka obnosi�a si� z nim z tak� pewno�ci� siebie, jakby sama pochodzi�a z Wheelwright�w, a
opr�cz tego by�a i Adams, i Bates.
Mia�a na imi� Harriet, ale prawie wszyscy zwracali si� do niej pani Wheelwright, a ju�
na pewno wszyscy z rodziny Owena Meany. Mam wra�enie, �e babce nazwisko Meany
kojarzy�o si� nieodmiennie z George'em Meany - robotnikiem pal�cym cygara. Po��czenie
zwi�zk�w zawodowych z cygarami niezbyt odpowiada�o Harriet Wheelwright. (O ile wiem,
George Meany nie by� krewnym �adnego Meany z naszego miasteczka. )
Wychowa�em si� w Gravesend w New Hampshire. Nie by�o tam �adnych zwi�zk�w
zawodowych - kilku palaczy cygar, ale ani jednego zwi�zkowca. Miasteczko, w kt�rym si�
urodzi�em, zosta�o zakupione od wodza india�skiego w roku 1638 przez wielebnego Johna Wheelwrighta - nazwano mnie w�a�nie na jego cze��. W Nowej Anglii wodz�w india�skich i
starszyzn� nazywa�o si� �sagamore'ami�, ale kiedy ja by�em ch�opcem, jedynym Sagamore,
jakiego zna�em, by� pies my�liwski - suka s�siad�w - kt�ry tak w�a�nie si� wabi�. (Nie
przypuszczam, �eby mia�o to jaki� zwi�zek z india�skimi przodkami suki - wynika�o raczej z
ignorancji w�a�cicieli. ) Pan Fish, w�a�ciciel Sagamore i zarazem nasz s�siad, powtarza� mi,
�e suka zawdzi�cza swe imi� nazwie jeziora, w kt�rym k�pa� si� w lecie, �gdy by� ch�opcem�.
Tak twierdzi� pan Fish. Biedaczek. Nie mia� poj�cia, �e s�owo to oznacza india�skiego wodza
b�d� starszyzn�, a nazwanie g�upiego labradora Sagamore z pewno�ci� mo�e kogo�
�miertelnie obrazi�. I tak te� si� sta�o.
Amerykanie jednak nie s� zbyt mocni w historii, wi�c przez wiele lat - dzi�ki
informacjom s�siada - �y�em w przekonaniu, �e �sagamore� to india�skie s�owo na okre�lenie
jeziora. Psi Sagamore zgin�� pod ko�ami ci�ar�wki z pieluszkami i dzisiaj mam wra�enie, �e
za ten wypadek odpowiedzialno�� ponosz� bogowie niespokojnych w�d obrzucanego
obelgami jeziora. Historia by�aby znacznie zabawniejsza, gdyby to pan Fish, a nie jego suka,
zosta� przejechany przez ci�ar�wk� wy�adowan� pieluszkami. Wszelkie jednak rozwa�ania
na temat bog�w, jakichkolwiek bog�w, sprowadzaj� si� do opowie�ci o zem�cie na
niewinnych. (Takie jest moje zdanie, cho� cz�sto spotykam si� z ostrym sprzeciwem ze strony
znajomych z Ko�cio��w kongregacjonalistycznego, episkopalnego i anglika�skiego.)
Wracaj�c za� do mojego przodka Johna Wheelwrighta, to wyl�dowa� on w Bostonie w
roku 1636 i dwa lata p�niej dos�ownie wykupi� nasze miasteczko. Pochodzi� z wioski Saleby
z Lincolnshire w Anglii i nikt w�a�ciwie nie wie, dlaczego nazwa� je Gravesend. Z pewno�ci�
nie mia� �adnych powi�za� z brytyjskim Gravesend - cho� niew�tpliwie stamt�d pochodzi�a
inspiracja nazwy. Wheelwright by� absolwentem Cambridge - gra� w pi�k� no�n� z Oliverem
Cromwellem, kt�ry Wheelwrighta (jako zawodnika) tyle� wielbi�, co uwa�a� za idiot�. Oliver
Cromwell by� przekonany, �e Wheelwright gra z�o�liwie i nieczysto i �e doszed� do perfekcji
w stosowaniu triku polegaj�cego na obaleniu przeciwnika, a potem przewr�ceniu si� na
niego. Gravesend (to Gravesend w Anglii) znajduje si� w Kent - do�� daleko od boiska
Wheelwrighta. Mo�e mieszka� tam jaki� jego przyjaciel, mo�e by� to przyjaciel, kt�ry wraz z
nim zamierza� wyruszy� do Ameryki, a kt�remu si� nie uda�o wyjecha� z Anglii albo kt�ry
zmar� w drodze?
Jak czytamy w napisanej przez Walia Historii Gravesend, wielebny John Wheelwright
by� dobrym kap�anem Ko�cio�a anglika�skiego a� do czasu, kiedy to zacz�� �kwestionowa�
znaczenie pewnych dogmat�w�. Zosta� purytaninem i potem ju� w�adze ko�cielne zabroni�y
mu naucza� z powodu �odst�pstwa od doktryny�. Mam wra�enie, �e swoje k�opoty z religi� oraz up�r zawdzi�czam mojemu przodkowi, kt�ry spotka� si� z krytyk� Ko�cio�a
anglika�skiego nie tylko, zanim wyruszy� do Nowego �wiata. Tu� po przyje�dzie do Ameryki
popad� w konflikt ze swoimi wsp�wyznawcami w Bostonie. Wielebny Wheelwright wraz z
os�awion� pani� Hutchinson zosta� wygnany z Kolonii Zatoki Massachusetts z powodu
zak��cania �spokoju publicznego�. Tak naprawd� to nie powiedzia� nic wywrotowego, tylko
sformu�owa� nieortodoksyjn� opini� na temat pozycji Ducha �wi�tego, w Massachusetts
jednak oceniono go bardzo surowo. Odebrano mu bro�. Nast�pnie wraz z rodzin� oraz
kilkoma dzielnymi zwolennikami pop�yn�� na p�noc od Bostonu w kierunku Wielkiej Zatoki.
Aby tam dotrze�, musia� najpierw min�� du�e, wcze�niej za�o�one plac�wki New Hampshire
- to, co nazywano wtedy Strawbery Banke u uj�cia Pascataqua (obecnie Portsmouth), a tak�e
osad� w Dover.
Wheelwright ruszy� z Wielkiej Zatoki wzd�u� rzeki Squamscott. Dotar� a� do
wodospadu, gdzie s�odka woda zlewa si� ze s�on�. Ost�py le�ne musia�y wtedy by� g�ste.
Indianie pewnie nauczyli go �owi� ryby. Wed�ug Historii Gravesend Walia bieg�y tamt�dy
�trawiaste �cie�ki� oraz znajdowa�y si� w owych okolicach �bagna, do kt�rych dociera�y
wody przyp�ywu�.
Miejscowy w�dz nazywa� si� Watahantowet. Zamiast podpisu z�o�y� na dokumencie
znak swego totemu - bezr�kiego cz�owieka. P�niej dosz�o do niezbyt interesuj�cych dyskusji
na temat india�skiego dokumentu, a tak�e ciekawszych rozwa�a�, dlaczego totemem
Watahantoweta jest bezr�ki cz�owiek. Jedni uwa�ali, �e posta� ta symbolizuje stan ducha
wodza, kt�ry oddaj�c ziemi�, czuje si�, jakby ucinano mu r�k�, inni twierdzili, �e
wcze�niejsze �znaki� wodza przedstawiaj� wprawdzie posta� bez rak, J�cz z pi�rem w ustach.
Mia�o to podobno wyra�a� frustracje Watahantoweta z powodu tego, �e nie potrafi pisa�.
Jednak�e w kilku innych wersjach totemu przypisywanego Watahantowetowi posta� ma
tomahawk w ustach i niesamowicie dziki wyraz twarzy. Kiedy indziej wykonuje gest pokoju -
mimo �e bez r�k i z tomahawkiem w ustach. Wszystko razem, by� mo�e, oznacza, �e
Watahantowet nie walczy. Je�li za� chodzi o omawiany dokument, mo�ecie by� pewni, �e to
nie Indianie odnosili korzy�ci wynikaj�ce z r�nicy zda� w tej kwestii.
A jeszcze p�niej miasto nasze zacz�o podlega� w�adzom Massachusetts, co by�
mo�e wyja�ni, dlaczego ludno�� Gravesend po dzi� dzie� nienawidzi mieszka�c�w
Massachusetts. Pan Wheelwright przeprowadzi� si� do Maine. Stukn�a mu ju�
osiemdziesi�tka, kiedy przemawia� w Harvardzie, apeluj�c o wsparcie finansowe na
odbudow� cz�ci college'u zniszczonego przez po�ar, czym dowi�d�, �e mia� z mieszka�cami
Massachusetts znacznie mniej na pie�ku ni� obywatele Gravesend. W wieku lat dziewi��dziesi�ciu Wheelwright zmar� w Salisbury jako duchowy przyw�dca miejscowej
wsp�lnoty religijnej.
Przyjrzyjmy si� teraz li�cie nazwisk za�o�ycieli Gravesend - nie znajdziemy w�r�d
nich �adnego Meany�ego:
Barlowe
Blackwell
Cole
Copeland
Crawley
Dearbom
Hilton
Hutchinson
Littlefield
Read
Rishworth
Smart
Smith
Walkner
Wardell
Wentworth
Wheelwright
Matka nigdy nie zrezygnowa�a ze swego panie�skiego nazwiska, ale chyba nie tylko
dlatego, �e nazywa�a si� Wheelwright. Mia�a poczucie dumy niezale�nie od dziedzictwa
rodziny. Wydaje mi si�, �e zachowa�aby swoje nazwisko panie�skie, nawet gdyby by�a z
domu Meany. A mnie w tamtych czasach nie spotyka�y �adne przykro�ci z tego powodu, �e
nazywa�em si� tak jak ona. By�em ma�ym Johnny Wheelwrightem, wychowuj�cym si� bez
ojca, i wcale mi to wtedy nie przeszkadza�o. Nigdy nie narzeka�em. Nie opuszcza�o mnie
przekonanie, �e kt�rego� dnia matka opowie mi wszystko - kiedy b�d� ju� na tyle du�y, aby
to zrozumie�. Najwyra�niej by�a to historia, do kt�rej trzeba dorosn��. I dopiero gdy umar�a,
nie zdradziwszy si� ani s�owem na temat mojego ojca, poczu�em si� oszukany, pozbawiony
informacji, kt�ra mi si� nale�a�a. Dopiero po �mierci matki poczu�em, �e jestem na ni�
odrobin� z�y. Nawet je�li to�samo�� mojego ojca i zwi�zana z nim opowie�� by�y dla matki
bolesne, nawet je�li historia ta kry�a co�, co mog�oby postawi� obydwoje rodzic�w w
niekorzystnym �wietle, czy to nie egoizm z jej strony, �e nie powiedzia�a mi nic na jego temat?
Naturalnie - jak Owen Meany s�usznie zauwa�y� - mia�em tylko jedena�cie lat, kiedy
moja zaledwie trzydziestoletnia matka umar�a. Pewnie jej si� wydawa�o, �e zd��y mi
wszystko opowiedzie�. Zdaniem Owena Meany, matka wcale nie przeczuwa�a, �e nied�ugo
umrze.
Rzucali�my z Owenem kamienie do rzeki Squamscott - s�onej rzeki przynosz�cej
wody przyp�ywu. W�a�ciwie powinienem powiedzie�, �e to ja rzuca�em kamienie, bo
kamienie Owena l�dowa�y w mule - by� w�a�nie odp�yw i woda znajdowa�a si� zdecydowanie
za daleko jak na jego s�abe i w�t�e r�ce. Nasze kamienie przeszkadza�y poluj�cym na �ledzie
mewom, kt�re dzioba�y w b�ocie po drugiej stronie Squamscott poro�ni�tym podmok�� traw�.
By� gor�cy, parny, letni dzie�. Przesi�kni�ta sol� wo� moczar�w podczas odp�ywu
by�a wyj�tkowo silna. Owen Meany twierdzi�, �e ojciec dowie si� o �mierci matki i �e kiedy
b�d� ju� doros�y - odnajdzie mnie i powie, �e to on jest moim tat�.
- Je�li nadal �yje - odrzek�em, nie przestaj�c rzuca� kamieniami. - Je�li nadal �yje i w
og�le obchodzi go to, �e jest moim ojcem.
I chocia� tego dnia mu nie uwierzy�em, w�a�nie wtedy Owen Meany rozpocz�� swoje
pracowite dzie�o, kt�re doprowadzi�o mnie do wiary w Boga. Owen rzuca� coraz mniejsze
kamienie, ale nadal nie wpada�y do wody. Z pewno�ci� m�g� odczuwa� drobne zadowolenie,
s�ysz�c plusk kamienia l�duj�cego na mulistym brzegu, ale zdecydowanie bardziej wola�by
plusk wody. I tak zupe�nie od niechcenia, z przekonaniem, kt�re zaskakuj�co kontrastowa�o z
jego drobn� postaci�, Owen Meany o�wiadczy� mi, �e nie ma najmniejszej w�tpliwo�ci, i�
m�j ojciec �yje i wie, �e jest moim ojcem, i �e B�g wie, kto jest moim ojcem. Nawet je�li
ojciec nigdy nie ujawni si� mnie, B�g mi objawi, kto nim jest, o�wiadczy� Meany. �MO�E
TY NIE B�DZIESZ ZNA� SWOJEGO OJCA, ALE ON NIE UKRYJE SI� PRZED
BOGIEM�, stwierdzi�.
I po tym o�wiadczeniu odchrz�kn��, rzucaj�c kamie�, kt�ry wreszcie, niespodziewanie
dla nas obu, dolecia� do wody. Tego dnia nie rzucili�my ju� ani jednego kamienia. Stali�my
zapatrzeni w rozszerzaj�ce si� na powierzchni rzeki kr�gi, a� do chwili kiedy nawet mewy
nabra�y pewno�ci, �e ju� im nie b�dziemy przeszkadza�, i wr�ci�y na nasz brzeg Squamscott.
Przez lata ca�e w naszej rzece �owiono wspania�e �ososie i nie by�o mowy o tym, �eby
trafi� si� jaki� �ni�ty. Odwrotnie ni� dzisiaj. Kiedy� by�o tu tak�e w br�d �ledzi. Nawet
jeszcze wtedy, gdy byli�my z Owenem mali. �owili�my je. Gravesend jest oddalone od
oceanu dos�ownie o dziewi�� mil. I chocia� Squamscott nigdy nie by�a Tamiz�, dawno temu wielkie transatlantyki dociera�y do Gravesend. Od tamtej jednak pory w rzece zacz�y zalega�
pok�ady ska� i zwa�y piasku, tak wi�c �aden statek o wi�kszej wyporno�ci nie m�g� t�dy
przep�yn��. I chocia� ukochana kapitana Smitha Pocahontas zako�czy�a sw� ziemsk�
w�dr�wk� w ziemi brytyjskiej na cmentarzu parafialnym prawdziwego Gravesend,
Watahantowet, pozbawiony duchowego ramienia, nigdy nie zosta� pochowany w naszym
Gravesend. Jedynym Sagamore, kt�remu w naszej osadzie sprawiono oficjalny pogrzeb, by�
czarny labrador pana Fisha, przejechany na Front Street przez ci�ar�wk� z pieluchami. Psa
pogrzebano w rozarium mojej babki z wszelkimi honorami, jakie odda�y mu dzieci z
s�siedztwa.
Przez prawie sto lat w Gravesend �y�o si� g��wnie z produkcji materia��w
budowlanych - to najwcze�niejszy i najwa�niejszy zarazem przemys� w New Hampshire. I
chocia� New Hampshire okre�la si� jako stan granitu - granitu u�ywanego w budownictwie,
do nawierzchni dr�g i na nagrobki, to granit zajmowa� drugie miejsce po drewnie. W�a�ciwie
kiedy wyci�o si� ju� ca�e drewno, pozostawa�y jeszcze ska�y, ale granit znajdowa� si� przede
wszystkim pod ziemi�.
M�j wuj - wuj Alfred - zajmowa� si� drewnem. Pracowa� w Przedsi�biorstwie Obr�bki
Drewna Eastman�w. O�eni� si� z siostr� mojej matki, ciotk� Mart� Wheelwright. Pami�tam,
�e kiedy jako ma�y ch�opiec je�dzi�em odwiedzi� swoje rodze�stwo cioteczne, pi�trzy�y si�
tam zawsze zwa�y drewnianych kloc�w i k��d, i nawet sobie przypominam, �e
uczestniczy�em w jakich� zawodach toczenia pni drzewa. Chyba nie mia�em jednak
dostatecznego do�wiadczenia, �eby rywalizowa� z kuzynami. Teraz za� firma wuja Alfreda
przesz�a w r�ce moich kuzyn�w, kt�rzy zabrali si� za handel nieruchomo�ciami. W New
Hampshire po wyci�ciu wszystkich drzew tylko to pozosta�o do sprzedania.
Ale w stanie granitu zawsze b�dzie dosy� granitu, a rodzina Owena Meany w�a�nie
nim si� zajmowa�a, chocia� nie by� to rodzaj przedsi�biorstwa, kt�rego by sobie mo�na
�yczy� w naszym niewielkim nadmorskim miasteczku w New Hampshire, mimo i� kopalnia
Meanych znajdowa�a si� w miejscu okre�lanym przez geolog�w jako plutoniczny masyw
Exeter. Meany mawia�, �e mieszka�cy Gravesend siedz� na prawdziwej �yle wulkanicznej
ska�y intruzyjnej - wypowiada� te s�owa z wyra�nym szacunkiem, tak jakby mieszka�cy
Gravesend uwa�ali ska�y plutoniczne za r�wnie cenne jak �y�a z�ota.
Moja babka, prawdopodobnie ze wzgl�du na swych przodk�w z �Mayflower�,
zdecydowanie bardziej wola�a drzewa od ska�. Maj�c na uwadze wzgl�dy, kt�rych mi nigdy
nie wyja�niono, Harriet Wheelwright uwa�a�a, �e drewno to zaj�cie czyste, granit za� ��czy
si� z brudem. Zupe�nie tego nie rozumia�em, skoro m�j dziadek para� si� szewstwem. Niestety, zmar�, zanim si� urodzi�em, wi�c jego s�ynne postanowienie, aby jednak nie
zezwoli� na dzia�alno�� zwi�zkow� w warsztacie, dociera�o do mnie tylko w formie pog�oski.
Babka sprzeda�a fabryczk� zupe�nie nie�le, ja za� wychowa�em si� wys�uchuj�c pogl�d�w,
jak to wspaniale jest mordowa� drzewa, aby tym sposobem zarabia� na �ycie. I jak nisko
upadli ci, co zajmuj� si� ska�ami. Wszyscy znamy tych, kt�rzy dorobili si� na drewnie -
jednym z nich by� m�j wuj Alfred Eastman. Czy kto natomiast kiedy s�ysza� o kamieniarskich
baronach?
Granitowe kamienio�omy rodziny Meanych w Gravesend s� teraz nieczynne.
Przekopana ziemia z g��bokimi i niebezpiecznymi zbiornikami wody nie przedstawia �adnej
warto�ci nawet jako nieruchomo��. Wed�ug matki zreszt� nigdy takiej warto�ci nie mia�a.
Matka twierdzi�a, �e w Gravesend ju� za czas�w jej m�odo�ci kamienio�omy nie by�y czynne i
�e chocia� ich o�ywiona dzia�alno�� pod zarz�dem rodziny Meanych prze�ywa�a wzloty i
upadki, z g�ry skazana by�a na niepowodzenie. Zdaniem matki, z ziemi wydobyto ju�
najlepszy granit, zanim Meany'owie zjawili si� w Gravesend. Je�li za� chodzi o konkretn�
dat� ich przybycia, m�wiono mi zawsze, �e mia�o to miejsce �mniej wi�cej wtedy, kiedy si�
urodzi�em�. Ponadto tylko niewielk� cz�� granitu op�aca si� wydobywa� - reszta ma r�ne
skazy, a nawet je�li jest to dobra ska�a, trudno j� wydosta� na powierzchni� bez uszkodzenia.
Owen bez przerwy opowiada� o fundamentach, o pomnikach - na PRAWDZIWY
pomnik, jak mawia�, potrzeba olbrzymiego, r�wno uci�tego, g�adkiego bloku granitu bez
�adnego uszczerbku. Subtelno��, z jak� Owen o tym m�wi�, w po��czeniu z delikatno�ci�
jego postury stanowi�a absurdalny kontrast w stosunku do olbrzymich, ci�kich od�am�w
skalnych, jakie widzieli�my na ci�ar�wkach, oraz do przenikliwego ha�asu kamienio�om�w,
przeszywaj�cego odg�osu �widra wwiercaj�cego si� w kamie� na koparce wzd�u�nej, zwanej
przez Owena KORYTKIEM, i dynamitu.
Czasami zastanawia�em si�, jak to mo�liwe, �e Owen nie og�uch�. Tym dziwniejsze
wydawa�o si�, �e jest taki malutki i �e co� jest nie tak z jego g�osem, skoro uszy ma w
porz�dku - przecie� praca przy granicie wi��e si� z og�uszaj�cym hukiem.
To w�a�nie dzi�ki Owenowi pozna�em Histori� Gravesend Walia, cho� ca�� ksi��k�
przeczyta�em dopiero pod koniec nauki na Akademii Gravesend, kiedy by�a mi potrzebna do
opracowania dziej�w miasta. Owen przeczyta� j�, zanim sko�czy� dziesi�� lat. Powiedzia� mi,
�e w ksi��ce A� SI� ROI OD WHEELWRIGHT�W.
Urodzi�em si� w domu Wheelwright�w przy Front Street. I cz�sto zastanawia�em si�
nad tym, dlaczego matka zdecydowa�a si� wyda� mnie na �wiat, skoro p�niej i tak niczego mi nie wyja�ni�a - mnie ani te� swojej matce czy siostrze. Matka nie mia�a tupetu. Jej ci��a i
nieprzejednane milczenie na ten temat stanowi�y tym wi�ksze zaskoczenie, �e by�a osob�
spokojn� i skromn�.
Powiedzia�a tylko tyle, �e pozna�a tego m�czyzn� w poci�gu linii Boston & Maine.
Moja ciotka Marta ko�czy�a wtedy college i by�a ju� zar�czona, matka za�
o�wiadczy�a, �e nawet nie zamierza stara� si� o przyj�cie do college'u. Dziadek umiera�, wi�c
babcia najprawdopodobniej ca�� uwag� skupi�a na nim i nawet nie przysz�o jej do g�owy
zmusza� matk� do tego, czego rodzina wymaga�a od ciotki Marty, czyli zdobycia
wykszta�cenia na poziomie szko�y �redniej. Matka twierdzi�a, �e skoro dziadek jest ob�o�nie
chory, mo�e by� potrzebna w domu - mog�aby troch� odci��y� babci� w tej trudnej, pe�nej
napi�cia sytuacji. Jednocze�nie wielebny Lewis Merrill, pastor z ko�cio�a
kongregacjonalist�w, a tak�e dyrygent ch�ru, w kt�rym �piewa�a matka, przekona� moich
dziadk�w, �e ma ona g�os, kt�ry warto szkoli�. Pastor uwa�a�, �e �zainwestowanie� w
profesjonalne szkolenie jej g�osu jest r�wnie sensowne jak inwestowanie w wykszta�cenie,
jakie mo�e da� college.
motywami w post�powaniu. Je�li �piew i szkolenie g�osu by�y dla niej tak wa�ne, to dlaczego
zorganizowa�a wszystko tak, �e lekcje miewa�a tylko raz w tygodniu? A je�li dziadkowie
zgadzali si� ze zdaniem Merrilla na temat jej g�osu, to dlaczego tak bardzo sprzeciwiali si� temu,
�eby raz w tygodniu nocowa�a w Bostonie? Ja uwa�a�em, �e powinna by�a przenie�� si�
wtedy do Bostonu i mie� lekcje codziennie! Przypuszczam jednak, �e przyczyn� takiej
sprzeczno�ci by�a nieuleczalna choroba dziadka - matka pragn�a pomaga� w domu, a babcia
chcia�a j� mie� przy sobie.
sp�dzi� poprzedni� noc w Bostonie, oddalonym od Gravesend o p�torej godziny jazdy
poci�giem. Jej nauczyciel �piewu by� rozchwytywany; m�g� po�wi�ci� matce czas tylko
wcze�nie rano. I tak mia�a szcz�cie, �e w og�le chcia� udziela� jej lekcji, bo przewa�nie
zajmowa� si� zawodowymi �piewakami, jak twierdzi� wielebny Lewis Merrill, a chocia�
matka i ciotka Marta zaliczy�y wiele godzin �piewu w ch�rze ko�cielnym, matka nie by�a
profesjonalistk�. Mia�a po prostu �liczny g�os i na sw�j pogodny, wr�cz nie�mia�y spos�b
postanowi�a zrobi� wszystko, �eby go szkoli�.
Zawsze odnosi�em wra�enie, �e na tym etapie �ycia matka kierowa�a si� sprzecznymi
Matka mia�a wtedy rano szkolenie g�osu czy lekcj� �piewu. Znaczy to, �e musia�a
Decyzja matki, by przerwa� nauk�, zosta�a przyj�ta przez rodzic�w spokojniej ni�
przez siostr�. Kochana ciotka Marta do takiego postanowienia by�a usposobiona ma�o
przychylnie, wr�cz niech�tnie. Chocia� mo�e nie tak bardzo. Matka mia�a lepszy g�os, by�a �adniejsza. Kiedy razem dorasta�y w wielkim domu przy Front Street, to w�a�nie ciotka Marta
przyprowadza�a ch�opc�w z Akademii Gravesend, �eby ich przedstawi� dziadkom. Marta
by�a starsza i ona pierwsza przyprowadza�a do domu ch�opak�w, jak mawia�a matka. Ale
wystarczy�o, �eby ch�opcy zobaczyli matk�; nawet gdy by�a jeszcze za m�oda, �eby si� z nimi
umawia� na randki! Na tym zwykle ko�czy�a si� ich znajomo�� z Mart�.
A� tu nagle co� takiego! Niespodziewana ci��a! Wed�ug ciotki Marty dziadek i tak
�by� ju� jedn� nog� na tamtym �wiecie� - tak bliski �mierci, �e nie zd��y� si� o tej ci��y dowiedzie�,
�chocia� matka nie stara�a si� tego ukry�, jak twierdzi�a ciotka Marta. Biedny
dziadek, powiedzia�a mi kiedy� ciotka, zmar� �dziwi�c si�, �e twoja matka tak bardzo
przyty�a�.
miasto grzechu. I chocia� matka zatrzymywa�a si� w wielce szacownym i dobrze strze�onym
hoteliku dla samotnych kobiet, uda� jej si� �skok w bok�, jak to okre�la�a ciotka Marta, z
facetem z Boston & Maine.
potwarz, �e okre�lenie u�yte przez Mart� wcale nie wprawia�o jej w zak�opotanie. W�a�ciwie
to nawet s�ysza�em, jak sama wypowiada�a to s�owo z czu�o�ci�.
uwa�ana za do�� ��atw� dziewczyn�. Dowiedzieli si� tego pewnie od swojej matki - ciotki
Marty. Kiedy ow� insynuacj�, to znaczy ��e by�a do�� �atwa�, wypowiedziano wobec mnie,
nie mia�a ju� ona tak ostrego wyd�wi�ku - matka nie �y�a od dziesi�ciu lat.
Za czas�w ciotki Marty ka�dy, kto wychowa� si� w Gravesend, wiedzia�, �e Boston to
Moja matka by�a taka spokojna, tak do niej nie pasowa�a jakakolwiek krytyka czy
- M�j ty skoku - przemawia�a niekiedy do mnie pieszczotliwie.
To od rodze�stwa ciotecznego po raz pierwszy us�ysza�em, �e moja matka by�a
Ale nie chodzi�o jedynie o to, �e by�a pi�kna i mia�a pi�kny g�os przy niew�tpliwym
braku szczeg�lniejszych walor�w umys�owych. Ciotka Marta s�usznie przypuszcza�a, �e
dziadek i babcia j� rozpieszczali. Nie tylko dlatego, �e by�a najm�odsza, ale tak�e dlatego, �e
mia�a takie, a nie inne usposobienie - nigdy nie wpada�a w z�o�� czy przygn�bienie, nie
miewa�a napad�w z�ego humoru ani nie u�ala�a si� nad sob�. Mia�a taki s�odki charakter, �e
trudno by�o si� na ni� gniewa�. Zdaniem ciotki Marty, nigdy �nie by�o po niej wida�, �e mo�e
by� stanowcza�. Po prostu robi�a to, co chcia�a, a p�niej m�wi�a z przekonaniem: �Och, to
okropne, �e sprawi�am wam przykro��. Za to teraz b�d� dla was tak czu�a, �eby�cie mi
wybaczyli i kochali mnie, jakbym nie zrobi�a nic z�ego�. I to dzia�a�o!
Dzia�a�o do chwili jej �mierci. Wtedy nie mog�a ju� obieca�, �e w jakikolwiek spos�b
wynagrodzi nasz �al. Tego nie mog�a ju� uczyni�.
I nawet kiedy nadal robi�a to, co chcia�a, i bez �adnych wyja�nie� urodzi�a mnie i nazwa�a na cze�� za�o�yciela Gravesend - nawet p�niej, gdy ju� uda�o si� jej przekona� o
tym swoj� matk� i siostr�, a tak�e miasto (nie m�wi�c o ko�ciele kongregacjonalist�w, gdzie
nadal �piewa�a w ch�rze i cz�sto uczestniczy�a w r�nej dzia�alno�ci na terenie parafii), i
nawet kiedy ju� mnie urodzi�a jako dziecko z nieprawego �o�a (wygl�da�o na to, �e wszyscy z
tych narodzin byli zadowoleni) - nadal je�dzi�a co �roda do Bostonu i nocowa�a w tym
okropnym mie�cie, �eby �wie�a i wypocz�ta mog�a zd��y� na porann� lekcj� �piewu.
Kiedy by�em nieco starszy, czasami mia�em o to do niej �al. Tylko dwa razy, gdy
zachorowa�em na �wink�, a potem osp� wietrzn�, zrezygnowa�a z wyjazdu i zosta�a ze mn�. I
p�niej jeszcze raz - gdy w czasie przyp�ywu �owili�my z Owenem �ledzie w odnodze
Squamscott wpadaj�cej do rzeki pod Swasey Parkway; po�lizn��em si� wtedy i z�ama�em
nadgarstek. Ale ka�dego innego tygodnia je�dzi�a do Bostonu i nocowa�a tam - a� do chwili,
kiedy sko�czy�em dziesi�� lat, a ona wysz�a za m�czyzn�, kt�ry mnie legalnie zaadoptowa� i
zosta� jakby moim ojcem. �piewa�a a� do tego czasu. Nikt mi jednak nigdy nie powiedzia�,
czy faktycznie robi jakie� post�py.
Dlatego w�a�nie urodzi�em si� w domu babci - obrzydliwym, pot�nym, murowanym
szkaradztwie. Gdy by�em dzieckiem, ogrzewano go w�glem. Zsyp w�gla znajdowa� si� pod
skrzyd�em budynku, w kt�rym mie�ci�a si� moja sypialnia. W�giel cz�sto przywo�ono
wcze�nie rano, wi�c nierzadko budzi� mnie huk. Kiedy zdarza�o si� to we czwartek - matka
w�wczas by�a w Bostonie - budzi�em si� i wyobra�a�em sobie, �e w tym w�a�nie momencie
zaczyna �piewa�. W lecie, gdy mia�em otwarte okna, budzi�em si� przy �piewie ptak�w w
rozarium babki. I tutaj dochodzimy do kolejnego s�du wypowiadanego przez babci�, kt�rego
�r�de� mo�na dopatrywa� si� w podobnych przekonaniach jak w sprawie jej pogl�du na temat
ska� i drzew. Babcia twierdzi�a, �e ka�dy mo�e hodowa� zwyk�e kwiaty i warzywa, ale tylko
ogrodnik hoduje r�e. Babcia by�a ogrodnikiem.
Przy Front Street jedynym murowanym budynkiem, kt�ry rozmiarami dor�wnywa�
domowi babci, by�a gospoda Gravesend. Podr�ni, kt�rzy s�yszeli, �e gospoda znajduje si� w
centrum miasta i �e to �du�y murowany budynek po lewej stronie, jak si� minie Akademi�,
cz�sto mylili si� i brali dom babci za zajazd.
Babci� bardzo to z�o�ci�o - wcale jej nie pochlebia�o, �e kto� bierze jej dom za
gospod�.
�To nie jest zajazd� - o�wiadcza�a zagubionym i zdezorientowanym podr�nym,
kt�rzy spodziewali si� zobaczy� w drzwiach kogo� m�odszego, kto wzi��by od nich baga�.
�To m�j dom� - o�wiadcza�a babcia. �Gospoda jest tam dalej� - macha�a r�k� w bli�ej nie sprecyzowanym kierunku. Okre�lenie �tam dalej� uchodzi nawet za do�� precyzyjne, w New
Hampshire bowiem nie lubimy m�wi� ludziom, jak gdzie doj��. Wydaje nam si�, �e je�li nie
znasz drogi, to nie powiniene� si� tutaj znajdowa�. W Kanadzie jeste�my du�o bardziej
uczynni - odpowiadamy ka�demu na ka�de pytanie.
W naszym domu przy Front Street znajdowa�o si� r�wnie� sekretne przej�cie -
biblioteczka. W rzeczywisto�ci by�y to drzwi prowadz�ce na schody do piwnicy o pod�odze
ubitej z gliny, oddzielonej jednak kompletnie od pomieszczenia z piecem, gdzie absolutnie
nic si� nie dzia�o - by�a to po prostu kryj�wka. Ale przed czym? Cz�sto si� nad tym
zastanawia�em. Wcale nie pociesza�a mnie my�l, �e w naszym domu istnieje takie tajemne
przej�cie donik�d. W�a�ciwie pobudza�o to moj� wyobra�ni� i zaczyna�em wymy�la�, przed
jakim to zagro�eniem trzeba by si� tam chowa� - a takie my�li nikomu dobrze nie robi�.
Raz zabra�em do piwnicy Owena Meany i tak pokierowa�em spraw�, �e zab��dzi� w
ciemno�ci - naprawd� okropnie si� przerazi�. Naturalnie, co� podobnego robi�em z ka�dym ze
swoich koleg�w, ale to, �e przestraszy�em Owena, by�o czym� szczeg�lnym. Jego przera�enia
nie da�o si� z niczym por�wna�, a to z powodu ochryp�ego g�osu. Od ponad trzydziestu lat
usi�uj� na�ladowa� g�os mojego przyjaciela, i to w�a�nie ten g�os nie dopuszcza� do mnie
nawet my�li, �e kiedykolwiek m�g�bym zacz�� pisa� o nim, poniewa� na kartce papieru
trudno ten g�os przekaza�. Nie wyobra�a�em te� sobie, �e kiedykolwiek m�g�bym opowiada�
o Owenie, poniewa� ju� na sam� my�l o tym, �e musia�bym publicznie na�ladowa� jego g�os,
czu�em si� za�enowany. Dopiero po trzydziestu latach zdoby�em si� na odwag�, �eby m�wi�
o g�osie Owena z obcymi.
Babk� tak bardzo poruszy� d�wi�k g�osu Owena Meany protestuj�cego przeciw
nara�eniu go na nieprzyjemno�ci przy okazji zwiedzania tajemnego przej�cia, �e po wyj�ciu
ch�opca zwr�ci�a si� do mnie:
- Nie �ycz� sobie, �eby� mi opowiada�, co takiego wyprawia�e� z tym biedakiem, �e
jego g�os brzmia� r�wnie przera�liwie. Ale je�li zrobisz to jeszcze raz, prosz�, �eby� mu
zakry� usta r�k� - rzek�a. - Widzia�e� kiedy� mysz z�apan� w pu�apk�? - spyta�a babka. -
Chodzi mi o tak� naprawd� z�apan� mysz - ze skr�conym karkiem, zupe�nie martw�. G�os
tego biedaka potrafi�by chyba przywr�ci� j� do �ycia!
Teraz wydaje mi si�, �e g�os Owena by� g�osem wszystkich zamordowanych myszy
powracaj�cych do �ycia, w dodatku pa�aj�cych pragnieniem zemsty.
Nie chcia�bym, aby taki obraz babki pozostawi� wra�enie osoby nieczu�ej. Babka
mia�a s�u��c� - Lydi�, dziewczyn� pochodz�c� z Wyspy Ksi�cia Edwarda. Przez wiele, wiele
lat by�a nasz� kuchark� i gospodyni�. Kiedy Lydia zachorowa�a na raka i amputowano jej praw� nog�, babka wynaj�a nast�pne dwie s�u��ce - jedn� po to, by opiekowa�a si� Lydi�,
kt�ra ju� nigdy wi�cej nie pracowa�a. Mia�a w�asny pok�j, ulubione trasy w olbrzymim domu,
przemierza�a je w swoim w�zku inwalidzkim. By�a kalek�, przy kt�rej wykonywano
absolutnie wszystkie pos�ugi. Babka pewnie sobie wyobra�a�a, �e kt�rego� dnia sama zostanie
podobn� inwalidk� i �e wtedy b�dzie si� ni� opiekowa� kto� taki jak Lydia. Cz�sto dostawcy i
go�cie przybywaj�cy do naszego domu brali Lydi� za babci�, poniewa� wygl�da�a dostojnie
w swoim fotelu na k�kach, a na dodatek mia�a mniej wi�cej tyle samo lat. Codziennie po
po�udniu pi�a z babci� herbat�, a tak�e gra�a w karty w klubie bryd�owym, do kt�rego
nale�a�a babcia - z tymi samymi paniusiami, kt�rym niegdy� serwowa�a herbat�. Tu� przed
�mierci� Lydii nawet ciotka Marta dziwi�a si�, �e Lydia si� zrobi�a taka podobna do babci.
Jednak�e wszystkim dostawcom i go�ciom Lydia zawsze odpowiada�a z niejakim
oburzeniem, na�laduj�c babci�: �Nie jestem paniusi� Wheelwright, jestem dawn� s�u��c�
paniusi Wheelwright�. Robi�a to dok�adnie tak samo jak babcia, gdy twierdzi�a, �e jej dom to
nie gospoda Gravesend.
A zatem moja babka nie by�a pozbawiona ludzkich uczu�. I je�li do pracy w ogr�dku
wk�ada�a koktajlowe sukienki, to by�y to sukienki, kt�rych ju� i tak nie nosi�a na przyj�cia.
Nie chcia�a, �eby j� widziano nieodpowiednio ubran� nawet w ogrodzie. Je�li suknie
zbrudzi�y si� przy pracy, po prostu je wyrzuca�a. Kiedy� na sugesti� matki, �e mo�e warto by
je odda� do pralni, babka odpowiedzia�a z oburzeniem: �Te� wymy�li�a�! Dopiero ci ludzie w
pralni zacz�liby si� zastanawia�, co takiego robi�am, �e te suknie s� a� tak brudne�.
Dzi�ki babce dowiedzia�em si�, �e logika jest rzecz� wzgl�dn�.
Ale moja ksi��ka to tak naprawd� historia Owena Meany, opowie�� o tym, jak
nauczy�em si� na�ladowa� jego g�os. Ten karykaturalny g�os robi� na mnie wra�enie wi�ksze
nawet ni� g��boka wiedza babki.
Pod koniec �ycia babci� zacz�a zawodzi� pami��. Tak jak wielu starszych ludzi,
lepiej pami�ta�a w�asne dzieci�stwo ni� dzieci�stwo swych dzieci, wnuk�w czy te�
prawnuk�w. Najwi�ksze k�opoty mia�a z najbli�sz� przesz�o�ci�.
- Pami�tam ci� jako dziecko - powiedzia�a do mnie nie tak dawno. - Ale teraz, kiedy
na ciebie patrz�, nie wiem, kim jeste�.
Odpowiedzia�em, �e sam cz�sto mam takie uczucie. I kiedy�, gdy rozmawiali�my na
temat jej pami�ci, zapyta�em, czy przypomina sobie ma�ego Owena Meany.
- Tego robotnika? - spyta�a. - To zwi�zkowiec.
- Nie, chodzi mi o Owena Meany.
- Nie, absolutnie nie - odrzek�a.
- Nie przypominasz sobie rodziny, kt�ra zajmowa�a si� eksploatacj� granitu?
Granitowe Kamienio�omy Meanych. Nie pami�tasz?
- Granit? - prychn�a z niesmakiem. - Oczywi�cie �e nie pami�tam!
- A mo�e pami�tasz jego g�os? - spyta�em babk�; mia�a prawie sto lat. Zaczyna�a si�
niecierpliwi�. Pokr�ci�a g�owa. Ju� zbiera�em si� na odwag�, �eby zademonstrowa� jej g�os
Owena.
przypomina�em babce.
jeszcze mia�a obie nogi.
ZAPAL �WIAT�O! TO CO� MA J�ZYK! CO� MNIE LI�E!
- Zgasi�em wtedy �wiat�o w sekretnym przej�ciu i okropnie go wystraszy�em -
- Robi�e� to wszystkim - odpar�a babcia oboj�tnym tonem. - Nawet Lydii, kiedy
- ZAPAL �WIAT�O! - krzycza� Owen Meany. - CO� DOTYKA MOJEJ TWARZY!
- To tylko paj�czyna - pami�tam swoje s�owa.
- TO JEST ZA MOKRE NA PAJ�CZYN�! TO JAKI� J�ZYK! ZAPAL �WIAT�O!
- Starczy! - odezwa�a si� babcia. - Pami�tam, ju� sobie przypominam! O Bo�e, �eby�
mi nigdy wi�cej tego nie powtarza�!
Ale to w�a�nie dzi�ki niej nabra�em pewno�ci, �e potrafi� na�ladowa� g�os Owena.
Nawet cierpi�c na drobne zaniki pami�ci, babka przypomnia�a sobie jego g�os. Nie
powiedzia�a jednak, �e przypomina sobie, i� to on w�a�nie by� przyczyna �mierci jej c�rki.
Pod sam koniec �ycia babcia nie pami�ta�a ju� tak dok�adnie, �e zosta�em anglikaninem i
Kanadyjczykiem.
W poj�ciu babki Meany'owie nie nale�eli do elity z �Mayflower�. Nie wywodzili si�
spo�r�d �ojc�w - pielgrzym�w�. Nie mogli odtworzy� drzewa genealogicznego tak, by
si�ga�o Johna Adamsa. Pochodzili z p�niejszej imigracji - byli Irlandczykami z Bostonu.
Przeprowadzili si� do New Hampshire z Bostonu, a zatem nie z Anglii. Ponadto mieszkali
przedtem w Concord w New Hampshire oraz w Barre w Vermont, a wi�c w okolicach w
znacznej mierze robotniczych, nie tak jak Gravesend. By�y to prawdziwe kr�lestwa granitu
Nowej Anglii. Babka �y�a w przekonaniu, �e kopalnie i kamienio�omy wymaga�y
zdecydowanie kreciej, a nie ludzkiej pracy. Natomiast cz�onkowie rodziny Meanych byli
w�a�ciwie do�� wysocy, z wyj�tkiem Owena.
I za te wszystkie obrzydliwe kawa�y, jakie mu robili�my, Owen odgryz� si� tylko raz.
Kt�rego� dnia pozwolono nam si� wyk�pa� w jednym z kamienio�om�w jego ojca, ale tylko
pod warunkiem, �e b�dziemy wchodzi� do wody po kolei, i to obwi�zani w pasie grub� lin�. W tego typu jeziorach w�a�ciwie si� nie p�ywa�o - podobno by�y g��bokie jak ocean i r�wnie
lodowate, nawet w �rodku lata, a tak�e czarne i spokojne jak morze ropy naftowej. Ale to nie
z powodu zimna chcieli�my wyskakiwa�, ledwie wskoczyli�my do wody - przera�a�a nas
niezmierzona g��bia, strach przed tym, co na dnie, i to, �e do dna jest tak daleko.
Pan Meany, ojciec Owena, obstawa� przy tym, �eby�my byli przewi�zani lin� i
aby�my k�pali si� pojedynczo. Pami�tam, �e to jeden z bardzo niewielu rodzicielskich
zakaz�w z dzieci�stwa, kt�ry w�a�ciwie nigdy nie zosta� z�amany - z wyj�tkiem tego jednego
razu, kiedy z�ama� go Owen. �adnego z nas ten zakaz nie korci� - wcale nie mieli�my ochoty
odwi�za� si� i rzuci� do wody bez nadziei na to, �e kto� nas mo�e wyratowa�.
w kierunku jakiej� ukrytej szczeliny w�r�d ska�. My tymczasem czekali�my, a� wyp�ynie.
Gdy nie pojawia� si� na powierzchni, poci�gn�li�my za lin�. Poniewa� wiedzieli�my, �e
Owen wa�y tyle co pi�rko, nie chcieli�my uwierzy� w�asnym r�kom, czyli faktowi, �e nie jest
przywi�zany do sznura. Nie wierzyli�my w to, �e go nie ma, dop�ki wypuk�y w�ze� nie
wy�oni� si� z wody. Cisz�, jaka wtedy zapad�a, przerywa�y jedynie krople wody kapi�ce z
ko�ca sznura.
by�o wida�! Chcia�bym uwierzy�, �e zdecydowali by�my si� rzuci� do wody i go szuka�,
gdyby tylko da� nam troch� wi�cej czasu, �eby zdoby� si� na odwag�, ale Owen doszed� do
wniosku, �e nasza reakcja jest zbyt powolna i �e zbyt wyra�nie mamy to wszystko w nosie.
Wyp�yn�� ze szczeliny na przeciwleg�ym brzegu. Porusza� si� lekko, niczym jaki� owad
wodny, nad przera�liw� g��bi�, kt�ra - naszym zdaniem - si�ga�a samego dna Ziemi. P�yn��
w�ciek�y jak nigdy dotychczas.
Ale pewnego sierpniowego dnia Owen Meany rozwi�za� sznur pod wod� i zanurkowa�
Nikt go nie zawo�a�, nikt nie zanurkowa�, �eby go szuka�. W tej wodzie i tak nic nie
- NO TO JAK TO JEST Z ROBIENIEM LUDZIOM PRZYKRO�CI? NA CO NIBY
CZEKALI�CIE? A� SI� POKA�� B�BELKI? MY�LICIE, �E JESTEM RYBA, CO?
NIKT NAWET NIE PR�BOWA� MNIE SZUKA�?
- Przerazi�e� nas, Owen - odezwa� si� kt�ry� z ch�opc�w. Byli�my za bardzo
wystraszeni, �eby si� broni�, je�li w og�le mog�a by� o tym mowa w stosunku do Owena.
- POZWOLILI�CIE MI UTON��! NIE ZROBILI�CIE NIC, �EBY MI POM�C!
TAK PO PROSTU PATRZYLI�CIE, JAK TON�! JA JU� NIE �YJ�! ZAPAMI�TAJCIE
SOBIE: POZWOLILI�CIE MI UMRZE�!
Pami�tam bardzo dobrze szk�k� niedzieln� w ko�ciele episkopalny